about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
008.
give me regret
as long as i can keep the good memories too
{outfit}
as long as i can keep the good memories too
{outfit}
Kiedy pewien czas temu trafił na Jamie, coś w jego umyśle znów zaskoczyło i skierowało wszystkie myśli w jej kierunku. Nie był w stanie wyrzucić jej ze swojej głowy, ale chyba też nieszczególnie próbował. Mimowolnie zastanawiał się nad tym, czy dalej spotykała się z jego kumplem, o co zresztą nawet przy kolejnej okazji spróbował go podpytać, ale dowiedział się tylko tyle, że nie widzieli się od tamtego grilla. To odrobinę go uspokoiło, ale najwyraźniej nie na tyle, aby zechciał dać temu spokój. Jak na ostatniego kretyna przystało, postanowił złożyć jej wizytę w pracy. Dlaczego? Sam nie wiedział, ale chyba powinien już przywyknąć do myśli, że nie zawsze był w stanie stwierdzić, dlaczego się na coś decydował. Zdrowy rozsądek zgubił bowiem kilka miesięcy wcześniej.
Już przekraczając próg poczuł znajome ukłucie zazdrości. Rozmawiała z kimś, a Flemming wcale nie dostrzegł tego braku zainteresowania. Wydawało mu się, że była szczerze w tę rozmowę zaangażowana, co z jakiegoś powodu go zirytowało. Do tego stopnia, że kiedy już zajął miejsce przy barze, a Jamie podeszła bliżej, poczuł też ten dziwny przypływ satysfakcji. Zupełnie tak, jakby wygrał z tamtym facetem. I może rzeczywiście tak było? Pewnie był po prostu większym kretynem. - Znudziło mi się odwiedzanie innych barów - odparł, nie mając nic na usprawiedliwienie własnego pojawienia się tutaj. Nie powinien był przychodzić, miał tego świadomość. Do podejmowania dobrych decyzji było mu najwyraźniej daleko. - Ciemne piwo. Jedno - odparł, tym samym dając jej do zrozumienia, że z nikim się tu nie umówił. Przyszedł, bo najwyraźniej tęskno było mu do jej towarzystwa. Tego jednak nie chciał przyznać nawet przed sobą. - No chyba, że ty się ze mną napijesz - rzucił, po czym omiótł ją spojrzeniem. Tak, chciał kupić sobie jej uwagę i nie czuł się z tego powodu nawet jakoś szczególnie źle.
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
Nie była też pewna, czy sama rozmowa z Gabem mogłaby jej pomóc. Dlatego po cichu liczyła na brak konfrontacji, wolałaby cierpieć w ciszy i w bezpiecznej odległości. A tak? Musiała stawić mu czoła i musiała robić dobrą minę do złej gry.
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Wiedział, że ją skrzywdził, ale nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że wywołane przez niego urazy były zakorzenione tak głęboko. Nie chciał przecież wszystkiego jej zepsuć – nie chciał sprawić, aby nikomu nie była już w stanie zaufać. Teraz, z perspektywy czasu, na pewno powiedziałby, że gdyby zdawał sobie z tego sprawę, na pewno by jej tak nie skrzywdził, ale czy to aby na pewno było prawdą? No niekoniecznie, ponieważ wtedy nie miał takiej świadomości. Nie myślał też o konsekwencjach, przejmując się wyłącznie czubkiem własnego nosa. Kierował się tym, czego sam wówczas potrzebował, a potrzebował czyjejś uwagi, zainteresowania i okazanego mu ciepła. Przy Jamie dostał to wszystko, dlatego tak długo nie mógł się od niej uwolnić. A powinien był. Powinien był puścić ją wolno, zanim dla niej było już za późno. I teraz też powinien dać jej spokój, ale najwyraźniej bycie egoistą tak bardzo weszło mu w krew, iż nie potrafił już zrobić nic, bez zachowywania się właśnie w ten sposób.
Mógł się tego spodziewać. Mógł przewidzieć, że nie będzie chciała dotrzymać mu towarzystwa, dlatego na dźwięk jej słów pokiwał lekko głową. Chwilę później dostrzegł jednak, że tym razem nie posłuchała głosu rozsądku. Gdy spostrzegł, że jednak i sobie nalała piwo, na jego twarzy zamajaczył cień uśmiechu. Nie spodziewał się, że jednak się zdecyduje. - Był cholernie nudny. Wątpię, czy chciałabyś słuchać o tym, ile desek dziś sprzedałem - odparł, starając się zachowywać tak, jakby rzeczywiście nic nie stało tej rozmowie na przeszkodzie. Nie przyszedł tu po to, aby kolejny raz się z nią sprzeczać, tego akurat był pewien. Własnego celu nie znał jednak – po prostu coś popchnęło go ku temu, aby złożyć jej tu wizytę. Prawdopodobnie stała za tym tęsknota, czego za nic świecie nie chciał przed sobą przyznać. Ale może powinien? Może powinien powiedzieć o tym również jej? Nie, to nie wydawało się dobrym pomysłem. - Wolałbym posłuchać o tym, jak tobie minął dzień. Albo tydzień. Możesz opowiedzieć mi o całym tygodniu - poprosił, po czym obrócił w dłoniach szklaneczką z alkoholem, a później uniósł ją i upił niewielki łyk piwa, jednocześnie nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Widział, że nadal spoglądała na niego z tą mieszanką złości i zawodu, a kiedy o tym myślał, chciał sprawić, aby te uczucia zniknęły z jej oczu. Chciał znów zobaczyć ją wesołą i sam chciał stać się powodem, dla którego znowu by się uśmiechała.
Mógł się tego spodziewać. Mógł przewidzieć, że nie będzie chciała dotrzymać mu towarzystwa, dlatego na dźwięk jej słów pokiwał lekko głową. Chwilę później dostrzegł jednak, że tym razem nie posłuchała głosu rozsądku. Gdy spostrzegł, że jednak i sobie nalała piwo, na jego twarzy zamajaczył cień uśmiechu. Nie spodziewał się, że jednak się zdecyduje. - Był cholernie nudny. Wątpię, czy chciałabyś słuchać o tym, ile desek dziś sprzedałem - odparł, starając się zachowywać tak, jakby rzeczywiście nic nie stało tej rozmowie na przeszkodzie. Nie przyszedł tu po to, aby kolejny raz się z nią sprzeczać, tego akurat był pewien. Własnego celu nie znał jednak – po prostu coś popchnęło go ku temu, aby złożyć jej tu wizytę. Prawdopodobnie stała za tym tęsknota, czego za nic świecie nie chciał przed sobą przyznać. Ale może powinien? Może powinien powiedzieć o tym również jej? Nie, to nie wydawało się dobrym pomysłem. - Wolałbym posłuchać o tym, jak tobie minął dzień. Albo tydzień. Możesz opowiedzieć mi o całym tygodniu - poprosił, po czym obrócił w dłoniach szklaneczką z alkoholem, a później uniósł ją i upił niewielki łyk piwa, jednocześnie nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Widział, że nadal spoglądała na niego z tą mieszanką złości i zawodu, a kiedy o tym myślał, chciał sprawić, aby te uczucia zniknęły z jej oczu. Chciał znów zobaczyć ją wesołą i sam chciał stać się powodem, dla którego znowu by się uśmiechała.
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
On również błądził we własnym życiu po omacku. Wydawało mu się, że był facetem całkiem rozsądnym – takim, który był w stanie ogarnąć własną codzienność bez problemu, ale prawda była zupełnie inna. W swoich poczynaniach gubił się bowiem już od pewnego czasu. Odkąd znała go Jamie, Gabe ani razu nie pokazał, że był rozsądny. Był pogubiony, całkowicie bezradny wobec klęski, jaką okazało się jego małżeństwo, a także spragniony kogoś, kto mógłby zatroszczyć się o jego emocje. Kogoś takiego znalazł właśnie w Jamie, a choć przed kilkoma miesiącami postawił na nich kreskę, teraz, kiedy blondynka znów stanęła na jego drodze, nie umiał wymazać jej ze swojej pamięci. Mimowolnie cały czas do niej wracał, bo pewien czas temu to właśnie ona umiała zapewnić mu komfort. Czyżby liczył na to, że dzisiejszego wieczora znów się to zdarzy?
Omiótł jej twarz spojrzeniem, kiedy mówiła. Wyłapał to, jak bardzo starała się być przy nim poważna. Nie lubił tego. Nie lubił myśli, że nie chciała pozwalać sobie przy nim na uśmiech, ponieważ sam najpewniej odebrał jej kilka powodów, by była wesoła. Za to akurat szczerze nienawidził siebie. Naprawdę – nie znosił się za to, jak bardzo w jej życiu namieszał, a jednocześnie nie umiał przestać tego robić. Chciał jeszcze mieć okazje, aby spędzać z nią czas. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to też nie będzie porywająca opowieść? - zapytał, po czym sięgnął po własne piwo i upił z niego kilka łyków. Choć naturalnie mógł streścić jej własny dzień w pracy, nie porwał się na to. Zmrużył oczy i po dłuższej chwili milczenia odezwał się, spojrzenie zawieszając gdzieś na butelkach znajdujących się za barem. - Wyjdźmy gdzieś razem, Jamie - rzucił, dopiero po chwili pozwalając sobie na to, aby przemknąć spojrzeniem po jej twarzy. Chciał wiedzieć, co ona myślała na ten temat i, czy zgodnie z jego obawami, uważała ten pomysł za szalony. - W piątek. Co robisz w piątek? - zapytał, jakby z góry przekonany o tym, że się zgodzi. Nie myślał tak. Prawdę powiedziawszy był pewien, że Fitzgerald będzie zapierała się w nieskończoność, byle tylko się nie zgodzić. Wiedział też, że mogła chcieć tego równie mocno, co on, dlatego przypuszczał, że ostatecznie by się pojawiła. Mógł być w błędzie, mógł się rozczarować, a jednak postanowił spróbować. Z jakiegoś powodu nie odmówiła mu przecież tego wspólnie wypitego piwa, a to musiało oznaczać, że choć trochę jeszcze o nim myślała. On natomiast chciał, żeby robiła to częściej.
Omiótł jej twarz spojrzeniem, kiedy mówiła. Wyłapał to, jak bardzo starała się być przy nim poważna. Nie lubił tego. Nie lubił myśli, że nie chciała pozwalać sobie przy nim na uśmiech, ponieważ sam najpewniej odebrał jej kilka powodów, by była wesoła. Za to akurat szczerze nienawidził siebie. Naprawdę – nie znosił się za to, jak bardzo w jej życiu namieszał, a jednocześnie nie umiał przestać tego robić. Chciał jeszcze mieć okazje, aby spędzać z nią czas. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to też nie będzie porywająca opowieść? - zapytał, po czym sięgnął po własne piwo i upił z niego kilka łyków. Choć naturalnie mógł streścić jej własny dzień w pracy, nie porwał się na to. Zmrużył oczy i po dłuższej chwili milczenia odezwał się, spojrzenie zawieszając gdzieś na butelkach znajdujących się za barem. - Wyjdźmy gdzieś razem, Jamie - rzucił, dopiero po chwili pozwalając sobie na to, aby przemknąć spojrzeniem po jej twarzy. Chciał wiedzieć, co ona myślała na ten temat i, czy zgodnie z jego obawami, uważała ten pomysł za szalony. - W piątek. Co robisz w piątek? - zapytał, jakby z góry przekonany o tym, że się zgodzi. Nie myślał tak. Prawdę powiedziawszy był pewien, że Fitzgerald będzie zapierała się w nieskończoność, byle tylko się nie zgodzić. Wiedział też, że mogła chcieć tego równie mocno, co on, dlatego przypuszczał, że ostatecznie by się pojawiła. Mógł być w błędzie, mógł się rozczarować, a jednak postanowił spróbować. Z jakiegoś powodu nie odmówiła mu przecież tego wspólnie wypitego piwa, a to musiało oznaczać, że choć trochę jeszcze o nim myślała. On natomiast chciał, żeby robiła to częściej.
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Miał wrażenie, że był w stanie dostrzec to, co ją gryzło. Przyglądał jej się i wydawało mu się, że wyłapywał pojedyncze myśli, które przemykały przez jej umysł. Widział żal, wątpliwość, a ostatecznie także niezdecydowanie, które pojawiło się na krótko po tym, jak wyszedł w jej stronę z tamtą propozycją. Wówczas nie musiał już się jej przyglądać, aby być w stanie stwierdzić, co nastąpi dalej - był przekonany, że Jamie nie da łatwo za wygraną, a przy okazji też spróbuje wyciągnąć z niego to, co jemu siedziało w głowie. Wiedział też, że na to pytanie nie było dobrej odpowiedzi, dlatego sam pozwolił sobie na chwilę zwłoki. I choć miała dać mu ona czas na zastanowienie się, nie była to jedyna rzecz, przez którą postąpił właśnie w ten sposób. Warto bowiem nadmienić, że Gabe przyglądał się jej teraz, ponieważ zwyczajnie lubił na nią patrzeć. Lubił widzieć to, jak jej oczy rozpromieniały się lub pochmurniały zależnie od towarzyszących jej emocji. Lubił obserwować kąciki jej ust, które unosiły się w uśmiechu lub wyginały się w jakimś bliżej nieokreślonym grymasie. Była piękną kobietą, czym przykuła jego uwagę, a jednak to nie jej uroda była tym, przez co nie mógł przejść obok niej obojętnie. Nie, Jamie oczarowała go całą sobą i to właśnie przez to zachowywał się tak, jakby nie umiał się od niej uwolnić. Może nie bez powodu?
Upił spory łyk piwa, a później odstawił szkło na blat baru. Leniwie obrócił kuflem, na który nawet na chwilę przeniósł spojrzenie, ale zaraz znów wrócił nim do Fitzgerald. W końcu to ona była tym, co najskuteczniej skradało tu jego uwagę. Nie zamierzał udawać, że było inaczej. - Pierwszym argumentem jest to, że zamiast zdecydować się na którąkolwiek z tych wersji, wolałaś po prostu powiedzieć mi o nich i zaryzykować, że spróbuję cię do tego przekonać. Moim zdaniem to całkiem dobry powód - wytknął jej, a kącik jego ust wygiął się w zaczepnym uśmiechu. Po raz kolejny dała mu do zrozumienia, że nie był jedynym, który chciałby, aby ta znajomość trwała nadal bez większych przeszkód. Przed kilkoma miesiącami zawiódł ją, z czego zdawał sobie sprawę, a jednocześnie wiedział, że nawet gdyby mógł, nie zmieniłby tego. Dla spokoju własnego sumienia musiał sprawdzić, czy jego małżeństwo naprawdę było ruiną, a teraz, kiedy miał tego świadomość, mógł spróbować poukładać swoje życie inaczej. - A poza tym kiedyś naprawdę dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Jesteś pewna, że nie chciałabyś tego powtórzyć? - zapytał, jednocześnie obiecując sobie, że uszanuje każdą jej decyzję, niezależnie od tego, jak bardzo mogła mu się ona nie spodobać. Wiedział przecież, że Jamie była rozsądna - znacznie rozsądniejsza od niego, zatem niewykluczone, że to właśnie ona mogła okazać się osobą, która w końcu ustawiłaby go do pionu. Była jednocześnie kimś, kto mógł dać im jeszcze jedną szansę, niekoniecznie na stopie związkowej. Choć zależało mu na niej i z całą pewnością coś do niej czuł, nie zamierzał zmuszać jej do tego, aby postępowała wbrew sobie. Więc owszem, jeśli właśnie tyle byłaby w stanie mu dać, miał zamiar zadowolić się nawet przyjaźnią.
Upił spory łyk piwa, a później odstawił szkło na blat baru. Leniwie obrócił kuflem, na który nawet na chwilę przeniósł spojrzenie, ale zaraz znów wrócił nim do Fitzgerald. W końcu to ona była tym, co najskuteczniej skradało tu jego uwagę. Nie zamierzał udawać, że było inaczej. - Pierwszym argumentem jest to, że zamiast zdecydować się na którąkolwiek z tych wersji, wolałaś po prostu powiedzieć mi o nich i zaryzykować, że spróbuję cię do tego przekonać. Moim zdaniem to całkiem dobry powód - wytknął jej, a kącik jego ust wygiął się w zaczepnym uśmiechu. Po raz kolejny dała mu do zrozumienia, że nie był jedynym, który chciałby, aby ta znajomość trwała nadal bez większych przeszkód. Przed kilkoma miesiącami zawiódł ją, z czego zdawał sobie sprawę, a jednocześnie wiedział, że nawet gdyby mógł, nie zmieniłby tego. Dla spokoju własnego sumienia musiał sprawdzić, czy jego małżeństwo naprawdę było ruiną, a teraz, kiedy miał tego świadomość, mógł spróbować poukładać swoje życie inaczej. - A poza tym kiedyś naprawdę dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Jesteś pewna, że nie chciałabyś tego powtórzyć? - zapytał, jednocześnie obiecując sobie, że uszanuje każdą jej decyzję, niezależnie od tego, jak bardzo mogła mu się ona nie spodobać. Wiedział przecież, że Jamie była rozsądna - znacznie rozsądniejsza od niego, zatem niewykluczone, że to właśnie ona mogła okazać się osobą, która w końcu ustawiłaby go do pionu. Była jednocześnie kimś, kto mógł dać im jeszcze jedną szansę, niekoniecznie na stopie związkowej. Choć zależało mu na niej i z całą pewnością coś do niej czuł, nie zamierzał zmuszać jej do tego, aby postępowała wbrew sobie. Więc owszem, jeśli właśnie tyle byłaby w stanie mu dać, miał zamiar zadowolić się nawet przyjaźnią.
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Jemu kiedyś również wydawało się, że takiego siebie lubił, a może inaczej – wydawało mu się kiedyś, że lubił siebie. Później popełnił jednak kilka błędów, w większości takich, które przekreślały go nawet we własnych oczach. Był dorosłym facetem; jego matka pewnie powiedziałaby, że stary z niego koń, a jednak rozumu trochę mu brakowało. W którymś momencie swojego życia pogubił się, podjął kilka głupich decyzji i teraz musiał mierzyć się z ich konsekwencjami. Nie był z siebie dumny, ale też ciężko powiedzieć, że wyciągnął z tego jakąś lekcję. Nie mógł, przy Jamie chyba nie potrafił. Coś bowiem ciągnęło go do niej tak mocno, że całkowicie odbierało mu to zdrowy rozsądek. Dlatego też siedział teraz przed nią i próbował sprawić, aby ich interakcje wyglądały dokładnie tak, jak prezentowały się, kiedy było między nimi dobrze. Próbował sprawić, że wróciliby do tamtych chwil, choć to nie było przecież możliwe. Tęsknił za nią, a zamiast zachować się rozsądnie i puścić ją wolno, znów zabiegał o jej zainteresowanie. Czy przypadkiem nie za to właśnie powinien się nienawidzić?
Gdy znalazła się bliżej, podniósł spojrzenie na jej oczy. Na moment, ponieważ już chwilę później przebiegł nim po jej twarzy – po lekko zadartym nosie i ustach, których smak znał dobrze, a jednocześnie miał wrażenie, że powoli o nim zapominał. Bywały chwile, kiedy chciał zatopić się w nich na nowo, a jednak obecnie nie pozwolił sobie na to. Najwyraźniej miał w sobie jeszcze jakąś resztkę godności. - Nie chcę bawić się tobą, Jamie. Nigdy nie próbowałem - odpowiedział, nie bojąc się jej spojrzenia. Nie uciekał przed nim, ponieważ był z nią teraz szczery. Przez to, że kiedy się poznali, nie był wolnym mężczyzną, jego intencje mogły wydawać się wątpliwe, a jednak Gabe nigdy nie chciał namieszać jej w głowie. Nie próbował celowo sprawić jej przykrości, co jednak nie oznacza, że w tej kwestii nie zawiódł. Skopał to, a jednak próbował to jakoś naprawić. Próbował pokazać jej, że była dla niego ważna. - A gdybym chciał zabrać cię na randkę… - zaczął, a jego usta wygięły się w zadziornym uśmiechu. Zgodziła się, a to rzeczywiście dodało mu pewności siebie. - Zgodziłabyś się? - zapytał, po czym wyprostował się i przy okazji cofnął się lekko. Jego brwi poruszyły się w zaczepnym geście, jakby w ten sposób chciał rzucić jej wyzwanie. Nie miał wątpliwości, że chciała tego – oboje tego chcieli, a jednak nie miał gwarancji co do tego, na co pozwalała jej własna godność. W końcu po tym, co wcześniej jej zrobił, nie powinna nawet chcieć z nim rozmawiać i za to też nie mógłby jej winić.
Gdy znalazła się bliżej, podniósł spojrzenie na jej oczy. Na moment, ponieważ już chwilę później przebiegł nim po jej twarzy – po lekko zadartym nosie i ustach, których smak znał dobrze, a jednocześnie miał wrażenie, że powoli o nim zapominał. Bywały chwile, kiedy chciał zatopić się w nich na nowo, a jednak obecnie nie pozwolił sobie na to. Najwyraźniej miał w sobie jeszcze jakąś resztkę godności. - Nie chcę bawić się tobą, Jamie. Nigdy nie próbowałem - odpowiedział, nie bojąc się jej spojrzenia. Nie uciekał przed nim, ponieważ był z nią teraz szczery. Przez to, że kiedy się poznali, nie był wolnym mężczyzną, jego intencje mogły wydawać się wątpliwe, a jednak Gabe nigdy nie chciał namieszać jej w głowie. Nie próbował celowo sprawić jej przykrości, co jednak nie oznacza, że w tej kwestii nie zawiódł. Skopał to, a jednak próbował to jakoś naprawić. Próbował pokazać jej, że była dla niego ważna. - A gdybym chciał zabrać cię na randkę… - zaczął, a jego usta wygięły się w zadziornym uśmiechu. Zgodziła się, a to rzeczywiście dodało mu pewności siebie. - Zgodziłabyś się? - zapytał, po czym wyprostował się i przy okazji cofnął się lekko. Jego brwi poruszyły się w zaczepnym geście, jakby w ten sposób chciał rzucić jej wyzwanie. Nie miał wątpliwości, że chciała tego – oboje tego chcieli, a jednak nie miał gwarancji co do tego, na co pozwalała jej własna godność. W końcu po tym, co wcześniej jej zrobił, nie powinna nawet chcieć z nim rozmawiać i za to też nie mógłby jej winić.
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
Gabe Flemming
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Od samego początku oboje nie wykazywali się zbyt dużym rozsądkiem. Ba, oboje mieli się za osoby zachowawcze i honorowe, a kiedy w grę weszły uczucia, które niewątpliwie zaczęły między nimi kiełkować, oboje zapomnieli o zasadach, którymi wcześniej próbowali się kierować. Mogła więc nie czuć się dobrze z tym, co robiła. Mogła mieć wyrzuty sumienia z powodu tego, że coś ciągnęło ją do mężczyzny, który niezamierzenie zranił ją i był zajęty w momencie, w którym ich relacja rozkwitała. Gabe zresztą też nie czuł się z tym dobrze. Miał się za frajera, ponieważ dopuścił ją do siebie, kiedy sam nie był na to gotowy. Dopuścił ją do siebie, kiedy nie domknął jeszcze spraw ze swoją ówczesną żoną. Rzecz w tym, że wtedy wcale nie chciał ich domykać; nie chciał zrobić tego nawet w momencie, w którym wszystko wyszło na jaw. Czego chciał teraz? Niewykluczone, że sam tego nie wiedział, ale najwyraźniej nie potrafił zrezygnować z tego, jak na ogół czuł się w jej towarzystwie, co dziś zaprowadziło go pod drzwi tego baru. Widząc, jak na niego dziś reagowała, nie potrafił przestać się uśmiechać.
Teraz zresztą jego usta wykrzywiły się w zaczepnym grymasie. Nie mógł mieć stuprocentowej pewności co do tego, że wyraziłaby zgodę na spotkanie, gdyby otwarcie nazwał je randką, a jednak jej kolejne słowa sprawiły, że utwierdził się w przekonaniu, iż ona także tego chciała. Nie zamierzając zapeszać, ani też nie chcąc dać jej szansy na to, by się wycofała, nie powiedział nic, tylko dopił swoje piwo do końca. - Wpadnę po ciebie o osiemnastej - oznajmił, po czym sięgnął po własny portfel, aby wyciągnąć z niego pieniądze i zapłacić nie tylko za własne piwo, ale także za to, które nalała dla siebie. Gdy to zrobił, wsunął portfel ponownie do tylnej kieszeni swoich spodni, a później podniósł się z miejsca. Nie pożegnał się, przynajmniej nie w tradycyjny sposób, ponieważ jedynie mrugnął do niej, a potem ruszył do wyjścia. Na dzisiaj tyle miało im wystarczyć.
give me regret
as long as i can keep the good memories too
Teraz zresztą jego usta wykrzywiły się w zaczepnym grymasie. Nie mógł mieć stuprocentowej pewności co do tego, że wyraziłaby zgodę na spotkanie, gdyby otwarcie nazwał je randką, a jednak jej kolejne słowa sprawiły, że utwierdził się w przekonaniu, iż ona także tego chciała. Nie zamierzając zapeszać, ani też nie chcąc dać jej szansy na to, by się wycofała, nie powiedział nic, tylko dopił swoje piwo do końca. - Wpadnę po ciebie o osiemnastej - oznajmił, po czym sięgnął po własny portfel, aby wyciągnąć z niego pieniądze i zapłacić nie tylko za własne piwo, ale także za to, które nalała dla siebie. Gdy to zrobił, wsunął portfel ponownie do tylnej kieszeni swoich spodni, a później podniósł się z miejsca. Nie pożegnał się, przynajmniej nie w tradycyjny sposób, ponieważ jedynie mrugnął do niej, a potem ruszył do wyjścia. Na dzisiaj tyle miało im wystarczyć.
zt.
give me regret
as long as i can keep the good memories too