Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Nie przypuszczała, że po tym nieszczęsnym przypadkowym spotkaniu na domówce będą mieli okazję spotkać się jeszcze w innych okolicznościach jak właśnie takie – zupełnie przypadkowe, niezaplanowane, mocno niezręczne i dające do zrozumienia, że lepiej będzie dla nich jeśli będą udawać, że się nie znają. A już na pewno nie przypuszczała, że kiedykolwiek jeszcze zobaczy Flemminga wchodzącego do Moonlight bar. Nie spodziewała się tego tak mocno, że w pierwszej chwili nawet tego nie odnotowała. Rozmawiając z gościem przy barze zaledwie rzuciła wzrokiem w stronę wejścia i wróciła do swojego rozmówcy. Jej wzrok potrzebował kilka, może nawet kilkanaście sekund na to, żeby przeprocesować, połączyć wątki i zdać sobie sprawę, że on tu naprawdę przyszedł. A nie wierzyła w to, że mógłby się tu pojawić z nadzieją, że jej nie będzie – w końcu to jej rodzinny bar, spędzała tu większość wolnych wieczorów, a nie oszukujmy się… aktualnie większość jej wieczorów była wolna.

[akapit]

Kiedy wreszcie zaskoczyło. Kiedy zdała sobie, że to naprawdę on, że tu przyszedł… mocniej zacisnęła dłonie na barze, o który się opierała podczas rozmowy z gościem i starała się ignorować Gabe’a, mając nadzieję, że może przyszedł tu przez wzgląd na jakieś spotkanie towarzyskie, że przysiądzie się do jednego z zajętych stolików i nie będzie musiała się narażać na konfrontację. Niestety tak się nie stało. Kątem oka zauważyła, że mężczyzna zbliżył się do baru, a ją to jeszcze mocniej zestresowało. Spięła się i nagle przestały do niej docierać słowa rozmówcy, więc po prostu go przeprosiła i odeszła. Nikogo innego nie było za barem, nie mogła liczyć, że ktoś ją zastąpi.

[akapit]

- Cześć, coś ci podać? – podeszła do Flemminga, starając się jednocześnie zabrzmieć swobodnie i naturalnie, jakby to spotkanie nie robiło na niej absolutnie żadnego wrażenia. W końcu musiała się do tego przyzwyczaić, Lorne Bay nie było dużym miastem, nie było tu wiele barów, więc to logiczne, że prędzej czy później będą musieli zacząć tu na siebie wpadać. Nie sądziła jednak, że nastąpi to teraz. Tutaj. Już. Teraz. Jednak zmusiła się do tego, żeby lekko się do niego uśmiechnąć – Nie spodziewałam się ciebie tutaj – przyznała szczerze, bo jak widać szczerość była ostatnio jej kluczowym problemem. Mówiła za dużo. Tak jak o swoich uczuciach przy ostatnim spotkaniu – Czekasz na kogoś? To będzie jakieś większe zamówienie? Coś wam już przygotować? – dopytywała, starając się zwalić na pracę, ale tak naprawdę to była jej ciekawość. Jej ukłucie w boku, którego do końca nie rozumiała.



Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
008.
give me regret
as long as i can keep the good memories too
{outfit}
Kiedy jego przewinienia ujrzały światło dzienne, obiecał sobie, że będzie lepszym człowiekiem. Obiecał sobie, że po raz kolejny nie namiesza w życiu żadnej kobiety, a co za tym idzie, definitywnie postanowił odciąć się od tych, w życiach których już namieszał. O względy swojej żony zabiegał jeszcze przez pewien czas, naiwnie wierząc w to, że zniszczony przez nich związek uda się odratować, ale to było na nic. Ich relacja była jak sinusoida – ilekroć zaczynało być dobrze, w umyśle Noel znów pojawiała się myśl o nim z inną kobietą. Nie winił jej o to, choć szczerze żałował, że im się nie udało, ale może brak szans na powodzenie powinien był zaakceptować już wcześniej? Wiedział przecież, że ją zranił. Wiedział, że wszystko skopał. Dlatego odszedł. Czemu więc obecnie nie był w stanie zrobić tego samego?
Kiedy pewien czas temu trafił na Jamie, coś w jego umyśle znów zaskoczyło i skierowało wszystkie myśli w jej kierunku. Nie był w stanie wyrzucić jej ze swojej głowy, ale chyba też nieszczególnie próbował. Mimowolnie zastanawiał się nad tym, czy dalej spotykała się z jego kumplem, o co zresztą nawet przy kolejnej okazji spróbował go podpytać, ale dowiedział się tylko tyle, że nie widzieli się od tamtego grilla. To odrobinę go uspokoiło, ale najwyraźniej nie na tyle, aby zechciał dać temu spokój. Jak na ostatniego kretyna przystało, postanowił złożyć jej wizytę w pracy. Dlaczego? Sam nie wiedział, ale chyba powinien już przywyknąć do myśli, że nie zawsze był w stanie stwierdzić, dlaczego się na coś decydował. Zdrowy rozsądek zgubił bowiem kilka miesięcy wcześniej.
Już przekraczając próg poczuł znajome ukłucie zazdrości. Rozmawiała z kimś, a Flemming wcale nie dostrzegł tego braku zainteresowania. Wydawało mu się, że była szczerze w tę rozmowę zaangażowana, co z jakiegoś powodu go zirytowało. Do tego stopnia, że kiedy już zajął miejsce przy barze, a Jamie podeszła bliżej, poczuł też ten dziwny przypływ satysfakcji. Zupełnie tak, jakby wygrał z tamtym facetem. I może rzeczywiście tak było? Pewnie był po prostu większym kretynem. - Znudziło mi się odwiedzanie innych barów - odparł, nie mając nic na usprawiedliwienie własnego pojawienia się tutaj. Nie powinien był przychodzić, miał tego świadomość. Do podejmowania dobrych decyzji było mu najwyraźniej daleko. - Ciemne piwo. Jedno - odparł, tym samym dając jej do zrozumienia, że z nikim się tu nie umówił. Przyszedł, bo najwyraźniej tęskno było mu do jej towarzystwa. Tego jednak nie chciał przyznać nawet przed sobą. - No chyba, że ty się ze mną napijesz - rzucił, po czym omiótł ją spojrzeniem. Tak, chciał kupić sobie jej uwagę i nie czuł się z tego powodu nawet jakoś szczególnie źle.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Ponurą myślą było to, że zupełnie nic już dla niego nie znaczyła. Że od momentu, w którym ich drogi się rozeszły – jego myśli nie uciekały w jej kierunku. I oczywiście, że tak to sobie właśnie wyobrażała. Ostatnie spotkanie na grillu trochę wyprowadziło ją z błędu, ale jednocześnie uświadomiło w tym, że już nigdy nie będzie tak samo. Normalnie. Ba! Traciła nadzieję, że z nią jeszcze będzie kiedyś normalnie. Gdy poznawała faceta w barze, gdy dobrze im się rozmawiało – w jej głowie pojawiały się dwie myśli. Czy on na pewno jest sam? Czy nie pakuje się znowu w jakieś gówno? A druga to, czy nie okaże się, że to znowu jakiś jego znajomy? Cholera to było małe miasto – każdy mógł się z każdym znać, a nie chciała się narażać na kolejne niezręczne spotkanie. Zaczynała popadać w paranoję i to nie było dla niej dobre.
Nie była też pewna, czy sama rozmowa z Gabem mogłaby jej pomóc. Dlatego po cichu liczyła na brak konfrontacji, wolałaby cierpieć w ciszy i w bezpiecznej odległości. A tak? Musiała stawić mu czoła i musiała robić dobrą minę do złej gry.

[akapit]

- Wiadomo, że to najlepszy bar w mieście. – dodała zaskakująco swobodnie, wzruszając lekko ramionami i w ramach samobiczowania się nie odwracała od niego wzroku. Wpatrywała się w niego intensywnie, sunąc spojrzeniem po jego twarzy, jakby liczyła, że coś mogło się zmienić… - Jedno piwo… – powtórzyła za nim i zawahała się… - Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. – przyznała szczerze, jednocześnie przygotowując mu jego zamówienie. I znowu się zawahała… i po chwili po prostu nalała drugie piwo i nachyliła się nad barem w stronę mężczyzny – Będziemy razem pić? I co? Rozmawiać? Jak gdyby nigdy nic? Opowiesz mi swój dzień? – zapytała, intensywnie się w niego wpatrując i mają nadzieję, że jej odpowie… wyjaśni, do czego to właściwie prowadziło. I musiała przyznać sama przed sobą, że chciała, żeby faktycznie odpowiedział jej o tym cholernym dniu. I wszystkim innym również.

[akapit]

Skończona kretynka.


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Wiedział, że ją skrzywdził, ale nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że wywołane przez niego urazy były zakorzenione tak głęboko. Nie chciał przecież wszystkiego jej zepsuć – nie chciał sprawić, aby nikomu nie była już w stanie zaufać. Teraz, z perspektywy czasu, na pewno powiedziałby, że gdyby zdawał sobie z tego sprawę, na pewno by jej tak nie skrzywdził, ale czy to aby na pewno było prawdą? No niekoniecznie, ponieważ wtedy nie miał takiej świadomości. Nie myślał też o konsekwencjach, przejmując się wyłącznie czubkiem własnego nosa. Kierował się tym, czego sam wówczas potrzebował, a potrzebował czyjejś uwagi, zainteresowania i okazanego mu ciepła. Przy Jamie dostał to wszystko, dlatego tak długo nie mógł się od niej uwolnić. A powinien był. Powinien był puścić ją wolno, zanim dla niej było już za późno. I teraz też powinien dać jej spokój, ale najwyraźniej bycie egoistą tak bardzo weszło mu w krew, iż nie potrafił już zrobić nic, bez zachowywania się właśnie w ten sposób.
Mógł się tego spodziewać. Mógł przewidzieć, że nie będzie chciała dotrzymać mu towarzystwa, dlatego na dźwięk jej słów pokiwał lekko głową. Chwilę później dostrzegł jednak, że tym razem nie posłuchała głosu rozsądku. Gdy spostrzegł, że jednak i sobie nalała piwo, na jego twarzy zamajaczył cień uśmiechu. Nie spodziewał się, że jednak się zdecyduje. - Był cholernie nudny. Wątpię, czy chciałabyś słuchać o tym, ile desek dziś sprzedałem - odparł, starając się zachowywać tak, jakby rzeczywiście nic nie stało tej rozmowie na przeszkodzie. Nie przyszedł tu po to, aby kolejny raz się z nią sprzeczać, tego akurat był pewien. Własnego celu nie znał jednak – po prostu coś popchnęło go ku temu, aby złożyć jej tu wizytę. Prawdopodobnie stała za tym tęsknota, czego za nic świecie nie chciał przed sobą przyznać. Ale może powinien? Może powinien powiedzieć o tym również jej? Nie, to nie wydawało się dobrym pomysłem. - Wolałbym posłuchać o tym, jak tobie minął dzień. Albo tydzień. Możesz opowiedzieć mi o całym tygodniu - poprosił, po czym obrócił w dłoniach szklaneczką z alkoholem, a później uniósł ją i upił niewielki łyk piwa, jednocześnie nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Widział, że nadal spoglądała na niego z tą mieszanką złości i zawodu, a kiedy o tym myślał, chciał sprawić, aby te uczucia zniknęły z jej oczu. Chciał znów zobaczyć ją wesołą i sam chciał stać się powodem, dla którego znowu by się uśmiechała.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Prawda była taka, że to, co ją spotkało z Gabem było po prostu małą wisienką na torcie serii niepowodzeń, które ją spotykały w życiu od dłuższego czasu. I prawdopodobnie dramatyzowała bardziej niż powinna, ale nie potrafiła nad tym zapanować. Potrafiła to ukrywać – bo pod płaszczykiem ładnego uśmiechu i naturalnej pogodny ducha mało kto był w stanie zauważyć, że blondynka coraz gorzej sobie radzi z ogarnianiem własnej codzienności. Bywa. Starała się to wszystko poskładać, bo przecież to głupie tak załamywać się przez faceta, ale chyba po prostu potrzebowała czasu. I gdy już wydawało jej się, że jest na dobrej drodze ku zabliźnieniu się ran – ponownie na niego wpadała. A w przypływie braku rozsądku zgadzała się na wspólnie wypite piwo. Przecież ona nawet nie lubiła piwa! Nie potrafiła jednak oderwać teraz od niego wzroku.

[akapit]

– Sprzedaż desek i sprzedaż drinków… wydaje mi się, że to podobny poziom nudy. – uniosła kącik ust w lekkim uśmiechu, ale zaraz na powrót naturalnie spoważniała. Zerknęła przez ramię tylko na drugą kelnerkę i dała jej do zrozumienia, żeby ją zastąpiła za barem, a sama oparła się o jego blat i pochyliła się lekko w stronę Flemminga, żeby nie musieć się przekrzykiwać. Piwo stało obok niej, nalane i nieruszone. Zagryzła lekko dolną wargę i zastanawiała się, co mogła mu powiedzieć. Co mogłoby przerwać ciszę między nimi, co mogłoby być neutralnym tematem, czymś o czym mogliby rozmawiać po prostu koledzy. Tylko, że mężczyzna siedzący po drugiej stronie baru nie był jej kolegą, a kłucie w boku, gdy tak bardzo starała się trzymać, boleśnie jej o tym przypominało.

[akapit]

- Nie bardzo wiem, co mogłabym ci powiedzieć, Gabe… naprawdę. Przepraszam. – pokręciła lekko głową – O czym chcesz słuchać? O tym, że kiepsko ostatnio sypiam? I naiwnie próbowałam wrócić do jazdy? Zdradzę zakończenie… było kiepskie. Generalnie mój tydzień jest kiepskim materiałem na pogodną pogawędkę w barze nad piwem – wzruszyła lekko ramionami – Więc może… może jednak opowieść o tym ile sprzedałeś desek? – bo chciałaby o tym słuchać, zdecydowanie bardziej wolałaby słuchać o sprzedaży czegokolwiek i jakiejkolwiek formie jego aktywności niż mówić o sobie. Przyprawiało ją to o ból głowy i tylko potęgowało uczucie niezadowolenia. I przygnębienia. Mimo wszystko nie chciała odwrócic się na pięcie i odejść.


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
On również błądził we własnym życiu po omacku. Wydawało mu się, że był facetem całkiem rozsądnym – takim, który był w stanie ogarnąć własną codzienność bez problemu, ale prawda była zupełnie inna. W swoich poczynaniach gubił się bowiem już od pewnego czasu. Odkąd znała go Jamie, Gabe ani razu nie pokazał, że był rozsądny. Był pogubiony, całkowicie bezradny wobec klęski, jaką okazało się jego małżeństwo, a także spragniony kogoś, kto mógłby zatroszczyć się o jego emocje. Kogoś takiego znalazł właśnie w Jamie, a choć przed kilkoma miesiącami postawił na nich kreskę, teraz, kiedy blondynka znów stanęła na jego drodze, nie umiał wymazać jej ze swojej pamięci. Mimowolnie cały czas do niej wracał, bo pewien czas temu to właśnie ona umiała zapewnić mu komfort. Czyżby liczył na to, że dzisiejszego wieczora znów się to zdarzy?
Omiótł jej twarz spojrzeniem, kiedy mówiła. Wyłapał to, jak bardzo starała się być przy nim poważna. Nie lubił tego. Nie lubił myśli, że nie chciała pozwalać sobie przy nim na uśmiech, ponieważ sam najpewniej odebrał jej kilka powodów, by była wesoła. Za to akurat szczerze nienawidził siebie. Naprawdę – nie znosił się za to, jak bardzo w jej życiu namieszał, a jednocześnie nie umiał przestać tego robić. Chciał jeszcze mieć okazje, aby spędzać z nią czas. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to też nie będzie porywająca opowieść? - zapytał, po czym sięgnął po własne piwo i upił z niego kilka łyków. Choć naturalnie mógł streścić jej własny dzień w pracy, nie porwał się na to. Zmrużył oczy i po dłuższej chwili milczenia odezwał się, spojrzenie zawieszając gdzieś na butelkach znajdujących się za barem. - Wyjdźmy gdzieś razem, Jamie - rzucił, dopiero po chwili pozwalając sobie na to, aby przemknąć spojrzeniem po jej twarzy. Chciał wiedzieć, co ona myślała na ten temat i, czy zgodnie z jego obawami, uważała ten pomysł za szalony. - W piątek. Co robisz w piątek? - zapytał, jakby z góry przekonany o tym, że się zgodzi. Nie myślał tak. Prawdę powiedziawszy był pewien, że Fitzgerald będzie zapierała się w nieskończoność, byle tylko się nie zgodzić. Wiedział też, że mogła chcieć tego równie mocno, co on, dlatego przypuszczał, że ostatecznie by się pojawiła. Mógł być w błędzie, mógł się rozczarować, a jednak postanowił spróbować. Z jakiegoś powodu nie odmówiła mu przecież tego wspólnie wypitego piwa, a to musiało oznaczać, że choć trochę jeszcze o nim myślała. On natomiast chciał, żeby robiła to częściej.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Nie powinna była zgadzać się na to wspólne piwo. Powinna zamienić się stanowiskami, powinna uciec na zaplecze, albo wyjść wcześniej do domu. Powinna zrobić tysiąc różnych rzeczy innych od tego, co właśnie robiła. Zaciskała palce na barowym blacie tak mocno, że pobielały jej kostki i wpatrywała się w niego tak intensywnie, że gdyby nie był przyzwyczajony do jej spojrzenia mógłby się tym speszyć. Wbrew pozorom wcale nie miała go za nierozsądnego, ale od dłuższego czasu wmawiała sobie, że po prostu go nie zna. Wcale. Ani trochę. Gdyby go znała, gdyby uważniej mu się przyglądała, gdyby mocniej się zainteresowała… może zauważyłaby wcześniej? Może nie dałaby sobie namieszać w głowie? W końcu samą siebie też uważała za całkiem rozsądną. Czasami. A teraz musiała się trzymać blatu, bo miała wrażenie, że kolana się pod nią uginają.

[akapit]

Chciałaby wiedzieć do czego to ma prowadzić. Może właśnie dlatego tak intensywnie się w niego wpatrywała, jakby miała wyczytać odpowiedź między wierszami jego słów, albo między zmarszczką, która pojawiała się na jego czole. Brzmiał pewnie, lubiła to… lubiła pewnych siebie mężczyzn, ale nie mogło jej to zgubić. Nie mogła przecież drugi raz się na to nabrać, prawda?

[akapit]

- Co robię w piątek? – powtórzyła jego pytanie, starając się odzyskać rezon i wrócić na ziemię, a przynajmniej do baru, w którym właśnie byli. Oczywiście, że tego chciała… jakaś cząstka niej chciała tego bardziej niż wypadało i niż było to przyzwoite. To ta sama część, która ostatnim razem się przed nim otworzyła i przyznała, że wiązała z nim jakieś nadzieje. Ta sama, która zwyczajnie za nim tęskniła. Za jego towarzystwem, uśmiechem, nudnymi opowieściami o pracy, dotyku i bliskości. Ale była też ta część ze złamanym sercem oraz urażoną dumą i aktualnie nie wiedziała, która z nich wygra tą przepychankę – Część mnie chciałaby powiedzieć, że widzę się z tobą… – odezwała się wreszcie brzmiąc zaskakująco swobodnie – Inna chciałaby powiedzieć, że mam randkę, żeby zobaczyć chociaż odrobinę zazdrości na twojej twarzy. A kolejna wykrzykuje tylko jedno zdanie… dlaczego mielibyśmy gdzieś razem wychodzić, Flemming? – uniosła brew i spojrzała na niego pytająco, mając nadzieję, że jeśli nie zaspokoi ciekawości tej części jej osobowości – ona raczej nie da dojść do głosu żadnej z pozostałych. Od tego zależało wszystko. Czy tym razem będzie z nią szczery? Co się zmieniło, że siedział dzisiaj tutaj i chciał ją gdzieś zaprosić. To miała być randka? A może po prostu potrzebował przyjaciółki? Nie mogła być jego przyjaciółką! Serce zaczęło bić jej mocniej, gdy zdała sobie sprawę, że może to być jeden z powodów, dla których chciał się z nią spotkać. Przyjaźń.


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Miał wrażenie, że był w stanie dostrzec to, co ją gryzło. Przyglądał jej się i wydawało mu się, że wyłapywał pojedyncze myśli, które przemykały przez jej umysł. Widział żal, wątpliwość, a ostatecznie także niezdecydowanie, które pojawiło się na krótko po tym, jak wyszedł w jej stronę z tamtą propozycją. Wówczas nie musiał już się jej przyglądać, aby być w stanie stwierdzić, co nastąpi dalej - był przekonany, że Jamie nie da łatwo za wygraną, a przy okazji też spróbuje wyciągnąć z niego to, co jemu siedziało w głowie. Wiedział też, że na to pytanie nie było dobrej odpowiedzi, dlatego sam pozwolił sobie na chwilę zwłoki. I choć miała dać mu ona czas na zastanowienie się, nie była to jedyna rzecz, przez którą postąpił właśnie w ten sposób. Warto bowiem nadmienić, że Gabe przyglądał się jej teraz, ponieważ zwyczajnie lubił na nią patrzeć. Lubił widzieć to, jak jej oczy rozpromieniały się lub pochmurniały zależnie od towarzyszących jej emocji. Lubił obserwować kąciki jej ust, które unosiły się w uśmiechu lub wyginały się w jakimś bliżej nieokreślonym grymasie. Była piękną kobietą, czym przykuła jego uwagę, a jednak to nie jej uroda była tym, przez co nie mógł przejść obok niej obojętnie. Nie, Jamie oczarowała go całą sobą i to właśnie przez to zachowywał się tak, jakby nie umiał się od niej uwolnić. Może nie bez powodu?
Upił spory łyk piwa, a później odstawił szkło na blat baru. Leniwie obrócił kuflem, na który nawet na chwilę przeniósł spojrzenie, ale zaraz znów wrócił nim do Fitzgerald. W końcu to ona była tym, co najskuteczniej skradało tu jego uwagę. Nie zamierzał udawać, że było inaczej. - Pierwszym argumentem jest to, że zamiast zdecydować się na którąkolwiek z tych wersji, wolałaś po prostu powiedzieć mi o nich i zaryzykować, że spróbuję cię do tego przekonać. Moim zdaniem to całkiem dobry powód - wytknął jej, a kącik jego ust wygiął się w zaczepnym uśmiechu. Po raz kolejny dała mu do zrozumienia, że nie był jedynym, który chciałby, aby ta znajomość trwała nadal bez większych przeszkód. Przed kilkoma miesiącami zawiódł ją, z czego zdawał sobie sprawę, a jednocześnie wiedział, że nawet gdyby mógł, nie zmieniłby tego. Dla spokoju własnego sumienia musiał sprawdzić, czy jego małżeństwo naprawdę było ruiną, a teraz, kiedy miał tego świadomość, mógł spróbować poukładać swoje życie inaczej. - A poza tym kiedyś naprawdę dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Jesteś pewna, że nie chciałabyś tego powtórzyć? - zapytał, jednocześnie obiecując sobie, że uszanuje każdą jej decyzję, niezależnie od tego, jak bardzo mogła mu się ona nie spodobać. Wiedział przecież, że Jamie była rozsądna - znacznie rozsądniejsza od niego, zatem niewykluczone, że to właśnie ona mogła okazać się osobą, która w końcu ustawiłaby go do pionu. Była jednocześnie kimś, kto mógł dać im jeszcze jedną szansę, niekoniecznie na stopie związkowej. Choć zależało mu na niej i z całą pewnością coś do niej czuł, nie zamierzał zmuszać jej do tego, aby postępowała wbrew sobie. Więc owszem, jeśli właśnie tyle byłaby w stanie mu dać, miał zamiar zadowolić się nawet przyjaźnią.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Prawdopodobnie mógł wiedzieć więcej niż sama Jamie. W jej głowie szalała właśnie burza, nie wiedziała do końca, co powinna robić, bo serce i głowa były teraz po dwóch różnych stronach barykady i naprawdę nie wiedziała, którego z nich powinna posłuchać. Gdzie się podział jej zdrowy rozsądek? Przecież kiedyś taka była! Gdy trenowała była odpowiedzialna – za siebie, za swojego konia, ciężko pracowała i wierzyła w sukces, a jej życie układało się tak jak tego chciała. Aż do tego jednego nieszczęsnego dnia, w którym wszystko się rozsypało. I miała wrażenie, że razem z tym straciła panowanie nad całym swoim życiem – także nad rozsądkiem i odpowiedzialnością. I robiła głupie rzeczy. A Gabe Flemming niewątpliwie był jej głupią rzeczą. Chociaż może nawet nie on sam, a to, że pozwoliła sobie coś do niego poczuć – tak szybko i tak bezmyślnie. A teraz kolejny raz musiała bić się z myślami.

[akapit]

Nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia. Był zaskakująco pewny siebie i miała wrażenie, że w tym momencie jest to jej największa słabość… lubiła go takiego. Nie szarpanego wątpliwościami (tak jak ona teraz), próbującego się tłumaczyć czy przepraszać – ale właśnie takiego. Może właśnie z tego powodu jej kącik ust drgnął, uśmiechnęła się do swoich myśli i także do mężczyzny po drugiej stronie baru.

[akapit]

- Oczywiście, że nie jestem pewna i dobrze o tym wiesz. – przyznała, wzruszając lekko ramionami i pochylając się nad barem, żeby móc ściszyć głos, a ich rozmowa nabrała odrobinę bardziej prywatnego charakteru. Chciała też być bliżej, po prostu… móc z mniejszej odległości przesunąć wzrokiem po jego twarzy i coś z niej wyczytać – o niczym innym nie marzyła jak o tym, żeby móc z niego wyczytać coś więcej niż to, co jej mówił – Powiedziałam ci o swoich uczuciach i odczuciach… a teraz przychodzisz tutaj i wspominasz o dobrej zabawie. Rozumiesz, że jakaś cząstka mnie w tym momencie nie jest pewna, czy chcesz się bawić ze mną, czy mną. – dodała, ciągle łagodnie i zaskakująco swobodnie, a nie jakby kolejny raz przypominała mu, że ją zranił. Nie chciała, żeby o tym zapominał – nie dlatego, że oczekiwała wiecznych przeprosin, ale żeby więcej tego nie powtórzył. Nigdy. I nagle się wyprostowała, przerywając ciszę między nimi - Dobrze. Spotkam się z tobą w piątek. To randka? Zabierasz mnie na randkę, Flemming? – jej brwi powędrowały do góry, a cień uśmiechu znów przemknął przez jej wargi. Potrafił to nazwać? Chciał randki, czy szukał przyjaciółki?


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Jemu kiedyś również wydawało się, że takiego siebie lubił, a może inaczej – wydawało mu się kiedyś, że lubił siebie. Później popełnił jednak kilka błędów, w większości takich, które przekreślały go nawet we własnych oczach. Był dorosłym facetem; jego matka pewnie powiedziałaby, że stary z niego koń, a jednak rozumu trochę mu brakowało. W którymś momencie swojego życia pogubił się, podjął kilka głupich decyzji i teraz musiał mierzyć się z ich konsekwencjami. Nie był z siebie dumny, ale też ciężko powiedzieć, że wyciągnął z tego jakąś lekcję. Nie mógł, przy Jamie chyba nie potrafił. Coś bowiem ciągnęło go do niej tak mocno, że całkowicie odbierało mu to zdrowy rozsądek. Dlatego też siedział teraz przed nią i próbował sprawić, aby ich interakcje wyglądały dokładnie tak, jak prezentowały się, kiedy było między nimi dobrze. Próbował sprawić, że wróciliby do tamtych chwil, choć to nie było przecież możliwe. Tęsknił za nią, a zamiast zachować się rozsądnie i puścić ją wolno, znów zabiegał o jej zainteresowanie. Czy przypadkiem nie za to właśnie powinien się nienawidzić?
Gdy znalazła się bliżej, podniósł spojrzenie na jej oczy. Na moment, ponieważ już chwilę później przebiegł nim po jej twarzy – po lekko zadartym nosie i ustach, których smak znał dobrze, a jednocześnie miał wrażenie, że powoli o nim zapominał. Bywały chwile, kiedy chciał zatopić się w nich na nowo, a jednak obecnie nie pozwolił sobie na to. Najwyraźniej miał w sobie jeszcze jakąś resztkę godności. - Nie chcę bawić się tobą, Jamie. Nigdy nie próbowałem - odpowiedział, nie bojąc się jej spojrzenia. Nie uciekał przed nim, ponieważ był z nią teraz szczery. Przez to, że kiedy się poznali, nie był wolnym mężczyzną, jego intencje mogły wydawać się wątpliwe, a jednak Gabe nigdy nie chciał namieszać jej w głowie. Nie próbował celowo sprawić jej przykrości, co jednak nie oznacza, że w tej kwestii nie zawiódł. Skopał to, a jednak próbował to jakoś naprawić. Próbował pokazać jej, że była dla niego ważna. - A gdybym chciał zabrać cię na randkę… - zaczął, a jego usta wygięły się w zadziornym uśmiechu. Zgodziła się, a to rzeczywiście dodało mu pewności siebie. - Zgodziłabyś się? - zapytał, po czym wyprostował się i przy okazji cofnął się lekko. Jego brwi poruszyły się w zaczepnym geście, jakby w ten sposób chciał rzucić jej wyzwanie. Nie miał wątpliwości, że chciała tego – oboje tego chcieli, a jednak nie miał gwarancji co do tego, na co pozwalała jej własna godność. W końcu po tym, co wcześniej jej zrobił, nie powinna nawet chcieć z nim rozmawiać i za to też nie mógłby jej winić.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Nigdy nie próbował się nią bawić. Powtórzyła w myślach to zdanie kilkukrotnie, jakby chciała je lepiej zapamiętać, mocniej wbić sobie do głowy. Złościła się – to oczywiste i czuła się zraniona, ale… ile można? Wpatrywała się w mężczyznę po drugiej stronie baru i docierały do niej wątpliwości, które już jakiś czas temu pojawiły się w jej głowie. Nie, nie odnośnie tego, że nie powinna z nim rozmawiać, otwierać się albo wspominać o uczuciach, co zrobiła ostatnim razem. Nie. Wątpliwości odnośnie tego, co by zrobiła, gdyby od początku znała prawdę. Gdyby na początku znajomości powiedziałby jej, że ma żonę, z którą chwilowo nie do końca mu się układa tak jak powinno… czy naprawdę byłaby uczciwa i by się wycofała? Chciała tak o sobie myśleć, ale czy na pewno? Sunęła wzrokiem po jego twarzy i słyszała przebijający się ten irytujący głosik z tyłu głowy, żeby przestała zgrywać niedostępną, bo nie jest święta. Cholera… nie była.

[akapit]

I właśnie dlatego na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wymowny. Nie odpowiedziała od razu, wyprostowała się i zrobiła przerwę, żeby napić się piwa, które przecież sobie nalała parę chwil wcześniej skoro mieli się razem napić – Sprawdź mnie – rzuciła wyzwanie, oparła się o bar i wbiła w niego spojrzenie, a kącik ust nieprzerwanie drgał jej w uśmiechu – Sprawdź mnie. Zaproś i zobaczymy, czy się zgodzę. Ale niech to będzie coś porządnego… albo totalna klisza, jedno z dwóch. – rzuciła, trochę jednoznacznie mu sugerując jakiej odpowiedzi może się spodziewać, ale z drugiej strony… chyba nie powinno to być dla niego dużym zaskoczeniem. Wbrew pozorom znał ją zaskakująco dobrze jak na taką stosunkowo krótką relację. Pieprzyć godność… była słaba. Ale była też samotna, a z samotności ludzie robą głupie rzeczy – jak chociaż pakują się w relację, których tak naprawdę nie mogą być pewni. Ale tęskniła za nim… i nienawidziła się za to. I chyba trochę po prostu postradała zmysły - Masz szczęście... albo pecha, ale no załóżmy, że szczęście... że trafił ci sie taki nie za mądry egzemplarz. - prychnęła, uśmiechając się pod nosem i upijając kolejny łyk piwa.


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Od samego początku oboje nie wykazywali się zbyt dużym rozsądkiem. Ba, oboje mieli się za osoby zachowawcze i honorowe, a kiedy w grę weszły uczucia, które niewątpliwie zaczęły między nimi kiełkować, oboje zapomnieli o zasadach, którymi wcześniej próbowali się kierować. Mogła więc nie czuć się dobrze z tym, co robiła. Mogła mieć wyrzuty sumienia z powodu tego, że coś ciągnęło ją do mężczyzny, który niezamierzenie zranił ją i był zajęty w momencie, w którym ich relacja rozkwitała. Gabe zresztą też nie czuł się z tym dobrze. Miał się za frajera, ponieważ dopuścił ją do siebie, kiedy sam nie był na to gotowy. Dopuścił ją do siebie, kiedy nie domknął jeszcze spraw ze swoją ówczesną żoną. Rzecz w tym, że wtedy wcale nie chciał ich domykać; nie chciał zrobić tego nawet w momencie, w którym wszystko wyszło na jaw. Czego chciał teraz? Niewykluczone, że sam tego nie wiedział, ale najwyraźniej nie potrafił zrezygnować z tego, jak na ogół czuł się w jej towarzystwie, co dziś zaprowadziło go pod drzwi tego baru. Widząc, jak na niego dziś reagowała, nie potrafił przestać się uśmiechać.
Teraz zresztą jego usta wykrzywiły się w zaczepnym grymasie. Nie mógł mieć stuprocentowej pewności co do tego, że wyraziłaby zgodę na spotkanie, gdyby otwarcie nazwał je randką, a jednak jej kolejne słowa sprawiły, że utwierdził się w przekonaniu, iż ona także tego chciała. Nie zamierzając zapeszać, ani też nie chcąc dać jej szansy na to, by się wycofała, nie powiedział nic, tylko dopił swoje piwo do końca. - Wpadnę po ciebie o osiemnastej - oznajmił, po czym sięgnął po własny portfel, aby wyciągnąć z niego pieniądze i zapłacić nie tylko za własne piwo, ale także za to, które nalała dla siebie. Gdy to zrobił, wsunął portfel ponownie do tylnej kieszeni swoich spodni, a później podniósł się z miejsca. Nie pożegnał się, przynajmniej nie w tradycyjny sposób, ponieważ jedynie mrugnął do niej, a potem ruszył do wyjścia. Na dzisiaj tyle miało im wystarczyć.

zt.

give me regret
as long as i can keep the good memories too
ODPOWIEDZ