rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
003.

your eyes stole all my words away
{outfit}
Ruina. Idealne słowo, by opisać to, jak obecnie prezentowało się jego życie. Z męża – troskliwego i kochającego mężczyzny – stał się kimś, kto nie miał już nic. Stał się osobą, która nie reprezentowała sobą żadnych wartości i z tego też powodu szczerze sobą gardził. Był to również powód, dla którego prędko przestał walczyć i pozwolił swojej żonie odejść. Wydawało mu się, nie, był pewien tego, że Noel zasługiwała na kogoś lepszego; na kogoś, kto był w stanie zapewnić jej wszystko, czego potrzebowała, a jednocześnie poświęciłby się tylko jej. Gabe, choć niegdyś by się o to nie podejrzewał, nie potrafił tego zrobić. Okazał się cholernym egoistą i teraz nie umiał spojrzeć sobie w twarz. Nie umiał też spojrzeć w twarz kobiecie, której ramiona pomogły mu w trudnych chwilach. Nie umiał znów stawić czoła Jamie, dlatego od kilku miesięcy nie pojawił się w barze, w którym pracowała. Wszystko musiał w swoim życiu zmienić, a to i tak nie była dość wysoka cena za to, jak bardzo namieszał w ich życiach.
Minęło trochę czasu, a on chyba powoli się przyzwyczajał. Oswajał się z nową rzeczywistością, mając pełną świadomość tego, że zadręczanie się wcale nie miało przynieść mu ukojenia. Starał się poświęcić pracy i codziennym aktywnościom, ale nadal zbyt często zaglądał do kieliszka. Miał wrażenie, jakby za sprawą jednego potknięcia stracił wszystko, na czym do niedawna mu zależało i wiedział, że nigdy nie zdoła sobie tego wybaczyć.
Próbował odreagowywać, w czym odpowiednio pomagało towarzystwo butelki i kilku znajomych, którzy nie próbowali wnikać. Nie pytali go o to, dlaczego dopuścił się zdrady, ani też o to, jak się z tym wszystkim czuł. Zdawali się doskonale rozumieć, że nie tego obecnie potrzebował, więc kiedy stworzyli mu kolejną okazję ku temu, aby uciec myślami gdzieś dalej, nie musieli dwa razy go namawiać. Bez wahania wybrał się na urządzoną przez nich parapetówkę, pojawiając się nawet ciut wcześniej, żeby pomóc z rozpaleniem grilla. Już wtedy sięgnął po piwo i nim impreza dobrze się zaczęła, jedną butelkę miał już za sobą. Może dlatego nie wyszedł, kiedy w którymś momencie jego wzrok spoczął na dobrze znanej mu postaci? Może dlatego nie speszyła go obecność Jamie, która sprawiła, że jego serce zabiło szybciej. Nie spodziewał się jej tutaj, a przez to nie był w stanie zapanować nad własną reakcją. Dalej wyglądała dobrze, ale zupełnie nie pasowała jej obecność innego faceta. W dodatku jego kumpla. Kiedy podeszli do ich grupki, Flemming omiótł ją spojrzeniem. Przez cały czas zerkał na nią mimochodem, a jednocześnie prawie w ogóle się nie odzywał. Wyrzucał z siebie wyłącznie zdawkowe odpowiedzi, kiedy ktoś skierował w jego stronę jakieś pytanie. Humor zdecydowanie mu nie dopisywał, zwłaszcza wtedy, kiedy towarzystwo zaczęło rozpraszać się po całym ogrodzie. Nim się spostrzegł, gdzieś przy szóstym, może siódmym piwie, po działce rozpierzchli się wszyscy, poza Jamie. Nie od razu, ale w końcu podniósł na nią spojrzenie. - Nowa fryzura? - odezwał się po chwili. Chyba był na nią zły, że przyszła tu z jego kumplem, choć przecież wiedział, że nie miał do tego prawa. Rzecz w tym, że kiedy dopada nas zazdrość, trudno zagłuszyć ją rozsądkiem.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
ciuch


[akapit]

Za każdym razem, gdy w jej głowie pojawiała się myśl, że to może to, że to może już… że może czas przestać być ciągłym dzieciakiem, że może dobrze byłoby się wreszcie ustatkować i ustabilizować – wszystko rozpadało się jak domek z kart. Za każdym jednym razem. W każdej jednej dziedzinie życia. Wydawać się mogło, że przez trzydzieści lat powinna się już do tego przyzwyczaić i… chyba tak poniekąd się stało. Nie ma co się zamartwiać, prawda? Trzeba szukać dalej – do skutku.

[akapit]

Chociaż tego dnia nie wychodziła by szukać szczęścia w jakiejkolwiek postaci. Po prostu dostała zaproszenie od niedawno poznanego faceta i nie miała nic do stracenia – postanowiła skorzystać, mając nadzieję, że to będzie po prostu miły wieczór i dobra zabawa. Nic bardziej mylnego. Zdała sobie sprawę z tego w momencie, w którym znalazła się w towarzystwie, a po tym jak omiotła wszystkie twarze spojrzeniem, zatrzymała się na Flemmingu i głos utknął jej w gardle. Powinna się przywitać? Powinna dać komukolwiek do zrozumienia, że mieli okazję się już poznać? A może powinna go zignorować? Już otwierała usta, żeby się odezwać, ale mężczyzna chyba podjął decyzję za nią i skoro zupełnie niezależnie od niej wybrał opcję z ignorowaniem to tak zamierzała postąpić. Jak sobie chciał! Gdzieś z tyłu głowy nawet pojawiła się irytująca myśl, że znowu decydował za nią – nie potrafiła się tak całkowicie wyleczyć z tej złości. To, że zobaczyła go pierwszy raz od tamtego czasu sprawiło, że jej względny spokój został brutalnie zaburzony. Nie spodziewała się, nie chciała na niego wpadać. Nie chciała kolejnych kłopotów, ale jak widać te znajdowały ją same.

[akapit]

Na szczęście nie miała problemów ze znalezieniem wspólnego języka z resztą towarzystwa. Osoba, która ją zaprosiła, inni goście… odnajdywała się – rozmawiała, śmiała się i wydawałoby się, że dobrze się bawiła. Jedynie jej wzrok raz za razem kierował się w stronę Gabe’a, a jednocześnie miała nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Gdzieś z tyłu głowy miała myśl, że nie chce mu zaszkodzić. Nie chce go skrzywdzić…

[akapit]

A powinna chcieć.

[akapit]

Nie zorientowała się kiedy prawie wszyscy się rozpłynęli z najbliższego otoczenia. Nagle podniosła wzrok i okazało się, że zostali tylko oni. Sami. Twarzą w twarz. Przez ułamek sekundy chciała po prostu zniknąć, ale odezwał się pierwszy.

[akapit]

- Hm? – nie kryła zaskoczenia, że przerwał ciszę. Automatycznie zgarnęła kosmyk włosów za ucho, gdy przeprocesowała jego pytanie – Trochę ciemniejsze i krótsze… już jakiś czas temu. – nie miał okazji tego zobaczyć, bo nie wpadał do baru… co nie umknęło jej uwadze – Nie wiedziałam, że tu będziesz, że to twoi znajomi… – wyjaśniła, jakby nagle zdała sobie sprawę, że to może wyglądać jakby pojawiła się w jego towarzystwie z pełną premedytacją – Urok życia w małym mieście. – dodała, upijając kolejny łyk wina z kieliszka, który trzymała w dłoni – Gdzie się wszyscy podziali? – rozejrzała się, bo naprawdę wolała, żeby ktoś do nich dołączył, żeby przerwać tą cholerną chwilę niezręczności.



Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Choć okoliczności były zupełnie inne, on znów czuł się tak, jak w momencie, w którym ich spojrzenia po raz pierwszy spotkały się ze sobą w tamtym barze. Znów był tym zagubionym, niepotrafiącym się odnaleźć chłopcem, który obudził się w nim, gdy w jego małżeństwie zaczęło się dziać gorzej. Wszystko przez to, że zupełnie jej się tu dziś nie spodziewał. Przychodząc tutaj, liczył na kolejną szansę, dzięki której choć na moment mógłby uciec od swoich problemów, ale zamiast tego dostał okoliczności, które utrudniły mu to jeszcze bardziej. Wyglądało to tak, jakby przez przypadek wpakował się wprost do paszczy lwa i tylko czekał na pożarcie. Spanikował więc, albo raczej wybrał to, w czym do tej pory sprawdzał się najlepiej. Uciekanie od problemów, albo też ignorowanie ich, było czymś, co znał od lat. Nie stawił więc Jamie czoła przy swoich znajomych, zachowując się dokładnie tak, jakby cała ich relacja nie miała miejsca. Nagle jakby wymazał to wszystko ze swojej pamięci, ale od razu widać było, że to posunięcie nie przyniosło zamierzonego skutku. Siedział tu, wyraźnie nie czując się z tym wszystkim dobrze, a jeszcze bardziej frustrował się, kiedy dostrzegał łatwość, z jaką przychodziło jej odnalezienie się w towarzystwie. Bawiła się dobrze, za co był na nią zły, choć przecież nie powinien. Nie mógł mieć do niej pretensji o to, że radziła sobie bez niego, a jednak doprowadzało go to do szału. We własnym umyśle już stworzył teorię, według której poradziła sobie ze wszystkim zbyt szybko – zupełnie tak, jakby nic dla niej nie znaczył. I myśl o tym była czymś, czego nie potrafił zaakceptować.
Wiedział, że ta rozmowa mogła nie być dobrym posunięciem; nie po tym, jak przez tak długi czas udawał, że się nie znają. Nie po tym, jak wyraźnie siedział tu nie w sosie, zastanawiając się nad tym, jak długo znała jego kumpla i czy było to coś poważnego. Myśl o tym, że w podobnych okolicznościach mogliby zacząć widywać się częściej, sprawiła, że jego wnętrzności się poskręcały. - W porządku - odparł, kiedy zaczęła tłumaczyć, że o niczym nie miała pojęcia. O to akurat jej nie podejrzewał; nie uważał, że mogłaby ciągnąć jakieś gierki i przyjść tu specjalnie, ze względu na niego. Choć on sam zachował się jak dzieciak, Jamie była od niego bystrzejsza. Nie sprawiała wrażenia kogoś, kto mógłby chcieć sobie z kimś pogrywać. - Może zaczęli kolejną turę zwiedzania domu? Najwyraźniej załapiemy się na ostatnią - skwitował, wzruszając przy tym niedbale ramionami. Był przyzwyczajony do tego, że na podobnych imprezach ludzie prędzej czy później rozpraszali się i wracali z opóźnieniem. Do tej pory sam postępował podobnie, ale dziś nie umiał oderwać się od tego miejsca. - Układa wam się? - wypalił, w ten sposób naruszając pewnie jakąś granicę. Rzecz w tym, że kiedy wlał w siebie trochę alkoholu, hamulce odrobinę mu puściły. Najwyraźniej nie umiał ugryźć się w język i nie rozdrapywać ran, którym powinien dać się zagoić. Oboje przecież już dawno powinni zamknąć ten rozdział i Jamie chyba to właśnie robiła, skoro przyszła tu dziś z kimś innym. Nadal mu się to nie podobało.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Coś dziwnego przeszło jej przez myśl, gdy stała tutaj ściskając w dłoni kubek ze swoim drinkiem, śmiejąc się z żartów – nawet tych nieśmiesznych – i starając się zrobić na wszystkich dobre wrażenie, bo przecież każdy chce zrobić dobre wrażenie na ludziach, których dopiero się poznaje. Nikt nie lubi być nowy w towarzystwie. Ale może wcale nie była nowa? Może o niej słyszeli? Może Gabe przyznał się znajomym, co się stało? Może powiedział im o istnieniu Jamie, ale po prostu jeszcze nie skleili wątków, że ona to ona? Miała nadzieję, że nie… gdy wydawało jej się, że już to odchorowała – gdyby wróciłoby to do niej w takich okolicznościach przyrody albo by się zapłakała albo wydrapałaby komuś oczy. Obie opcje były tak samo prawdopodobne. I dlatego tak bardzo przestraszyła się, gdy zostali sami… jakby właśnie wtedy mógł ktoś ich odczytać. Jakby nagle nad ich głowami miał się pojawił bilbord informujący pozostałych imprezowiczów, że ta dwójka zna się zdecydowanie bardziej niż powinna. Nerwowo upiła kolejny łyk alkoholu, co właściwie nie było najlepszym pomysłem, ale jeszcze się nad tym nie zastanawiała – i wlepiła uważne spojrzenie we Flemminga.

[akapit]

- Ukła… co? – co jej się miało układać? Spojrzała na niego wyraźnie zaskoczona i mocno… zagubiona. Potrzebowała przynajmniej kilku sekund, żeby jej mózg połączył kropki i żeby zrozumiała o czym mówi Gabe – Czy nam się układa? Nie. Właściwie poznałam go dwa dni temu. Zaproponował, że możemy się spotkać, że akurat idzie na imprezę ze znajomymi… Byłam pewna, że to coś mniej… – zobowiązującego? Krępującego? Sama nie wiedziała jak to nazwać, ale prawdopodobnie odbierała imprezę w ten, a nie inny sposób właśnie przez wzgląd na obecność Flemminga. Ciągle nie była pewna jak powinna się zachować i to, że był przekonany, że weszła w jakąkolwiek relację (albo związek) z jego kumplem, sprawiło, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nic z tych rzeczy. Po kilku drinkach zgodziła się na kolejne spotkanie i to był błąd – jak widać. Powinna wiedzieć lepiej i trzymać się z daleka od wszelkiego rodzaju randek i mniej lub bardziej zobowiązujących spotkań z mężczyznami. Z tego nie mogło być nic dobrego, no po prostu no nie…

[akapit]

- Ale mogę cię zapytać o to samo… – wypaliła nagle zanim sama zdążyła ugryźć się w język. Nie miała okazji go zobaczyć wcześniej, nie wiedziała jak mu się układało – gdy ostatni raz się widzieli twierdził, że chce ratować swoje małżeństwo – Siedzisz tutaj sam… nie układa się wam? – nie tylko odbiła piłeczkę, ale ją podkręciła, ale naprawdę nie mogła się powstrzymać. Nie chciała być złośliwa, to chyba… chyba wychodziło samo.



Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Wydawało mu się wcześniej, że znajomość z Jamie obudziła w nim to, o czym zdołał już zapomnieć. Miał wrażenie, że wrócił do młodzieńczych lat, a to pociągało za sobą pewnego rodzaju szczęście. Wydawało mu się także, że był przy niej dobry; łudził się, że właśnie takie cechy w nim obudziła, ale dopiero z czasem uderzyło w niego to, że było przeciwnie. I to nie ona odpowiadała za to, co się z nim stało, ale on. To on ponosił winę za to, że stał się frajerem. Mając tego świadomość, nie rozpowiadał dookoła, co tak naprawdę się stało. Nie chwalił się tym, że jak największy idiota przyprawił rogi swojej żonie. Zdarzało się oczywiście, że ich wspólni znajomi zdawali sobie sprawę z tego, co zaszło, ale mało kto znał sytuację z jego perspektywy. Gdy go o to pytano, nie przeczył, ale też nie wdawał się w szczegóły. Dlaczego? Wcale nie dlatego, że altruistycznie chciał zachować dobre imię Jamie. Nie, chodziło po prostu o to, że było mu głupio, dlatego trzymał gębę na kłódkę. Był cholernym tchórzem.
Czy spodziewał się podobnej odpowiedzi? Ani trochę, ponieważ przypuszczał raczej, że jeśli będzie to nawet coś mniej poważnego, Jamie nie powie mu tego, by przy okazji wbić mu szpilę. Zaskoczyła go więc, dlatego też omiótł jej twarz spojrzeniem, słuchając tego z wyraźnym zainteresowaniem. To nie było nic poważnego? To dobrze. Choć nie było to już jego sprawą, i tak odetchnął z ulgą na myśl o tym, że nie zaangażowała się w znajomość z jego kolegą. Wcześniej pozwolił na to, aby jego wyobrażenie o tej znajomości zabrnęło zbyt daleko, więc obecnie nie umiał już się tej myśli pozbyć. - A jak myślisz? - odezwał się, po czym przechylił butelkę z piwem i pociągnął jej zawartość do końca. Na wypadek gdyby jego słowa nie były zbyt wymowne, po czynie sprzed chwili Fitzgerald nie powinna mieć wątpliwości względem tego, że jego związek z żoną nie rozkwitał w najlepsze. Nie można się temu dziwić, w końcu zachował się względem niej jak dupek. Im obu to zrobił. - Rozwiedliśmy się dwa miesiące temu - dodał, po czym odsunął się do tyłu, aby oprzeć się o oparcie swojego siedzenia. Nawet pod wpływem alkoholu nie czuł się dobrze rozmawiając o tym z nią, ale o jedną rzecz musiał ją jeszcze zapytać. Ta dziwna, nieznana mu do tej pory zazdrość, nie dawała o sobie zapomnieć. - Umówisz się z nim jeszcze? - nie mógł się w to wtrącać, ba, niczego nie mógł jej zabronić, a jednak liczył na przeczącą odpowiedź. Nie chciał widywać jej w towarzystwie swoich kolegów, ponieważ świadomość tego, że któryś z nich miał to, czego on mieć już nie mógł, na pewno byłaby nie do zniesienia.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Jej brwi powędrowały do góry i nawet na moment nie odwróciła od niego wzroku. Sunęła spojrzeniem po jego twarzy, starając się dostrzec nawet najmniejszy grymas i spięcie mięśni, które mogłoby świadczyć o tym, że… no cóż, znowu kłamie. Chociaż czasami nachodziła ją myśl, że wcale nie kłamał – ona po prostu nigdy nie zapytała. Wyrzuty sumienia były okropne i jednocześnie zaraz starała się przywrócić do życia zdrowy rozsądek i wyrzucić je z głowy. Bo nie musiała pytać każdego faceta o to, czy przypadkiem nie ma żony… on powinien o tym pamiętać. Powtarzała sobie jak mantrę, że jest winna tylko i wyłącznie własnej głupoty, która zupełnie niepotrzebnie pozwoliła jej się zaangażować. Niczego więcej. Ona nikogo nie zdradziła. To on kłamał. I chciałaby umieć się na niego bardziej złościć. Może wbijanie szpilek w męskie ego przyniosłoby jej więcej satysfakcji?

[akapit]

Ale nie myślała. Jeszcze zanim go tu nie spotkała – w ogóle się nad tym nie zastanawiała, bo sprawiało jej to zbyt dużo przykrości. Wystarczyło jednak jedno odbite przez niego pytanie i już znała odpowiedź. Czy powinna jakkolwiek odpowiedzieć na informację o rozwodzie? Zagryzła lekko wargę i nadal nie odrywając od niego spojrzenia, krótko się nad tym zadumała. Na tyle jednak mocno, że jego pytanie dotarło do niej z lekkim opóźnieniem.

[akapit]

Ściągnęła mocniej brwi, a jej twarz naturalnie spoważniała – A pytasz o to, bo? – upiła łyk swojego drinka, bo czuła, że chyba potrzebuje jednak więcej alkoholu, żeby jakoś przeprocesować to spotkanie – Nie chcesz mnie więcej oglądać na przyjacielskich grillach, czy martwisz się, że wygadam się komuś o tym, co nas łączyło i dlaczego się rozwiodłeś? – no chyba mogła założyć, że poniekąd była powodem jego rozwodu, nawet jeśli dostała kosza, żeby mógł ratować swoje małżeństwo – Jeśli chodzi o to drugie to nie przejmuj się. Nie mam czym się chwalić. – dodała dość gorzko i jeszcze raz przechyliła kubek z alkoholem, właściwie zerując jego zawartość i lekko się przy tym krzywiąc, bo chyba jednak był mocny – Ale odpowiadając… nie wiem. Może. Chociaż jak mnie będzie dalej ignorował… to raczej kiepski materiał. – zaśmiała się pod nosem i podniosła tyłek ze swojego miejsca – Idę po drinka, chcesz coś? – biorąc pod uwagę, że wszyscy gdzieś zniknęli i miała do wyboru jego towarzystwo albo żadne – wybór był prosty.



Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Przez długi czas starał się o niej nie myśleć. Kiedy rozstali się wtedy w mało przyjemnych okolicznościach, Gabe postanowił skupić się na ratowaniu małżeństwa, które wówczas już było chyba ruiną. Miał jednak nadzieję, że znajdzie sposób, który pozwoli im to jeszcze naprawić. Obecnie nie był pewien dlaczego to zrobił. Czy naprawdę tak mocno kochał żonę, czy może tak ciężko było mu pogodzić się z faktem, że zawiódł; że okazał się beznadziejnym mężem, iż miał ochotę to wszystko odwrócić? Tak czy inaczej, to mu się nie udało, a przy okazji zepsuł też wszystko, co mógł zbudować z Jamie. A może inaczej? Może to zepsuł już wcześniej? Był na siebie zły o to, że nie powiedział jej prawdy. Może to zatrzymałoby wszystko już na początku, ale przynajmniej nie musiałby teraz tkwić tutaj z poczuciem, że jedno kłamstwo zniszczyło wszystko, co budowane było na prawdzie. Bo owszem, wszystko to, co przy niej czuł, było jak najbardziej szczere. Mało tego, był pewien, że czuł to nawet teraz, ale może po prostu to piwo mieszało mu w głowie? Aktualnie niczego już nie wiedział.
Odpowiedź na jej pytanie była prosta, a jednak on zbył je wzruszeniem ramion. Pytał przecież dlatego, że nie chciał oglądać jej w towarzystwie innego mężczyzny, ponieważ ciężko było mu zaakceptować fakt, że była z kimś innym. Chciał być od tego lepszy – chciał życzyć jej dobrze i obserwować to, jak była szczęśliwa, ale nie mógł, ponieważ obserwowanie tego zwyczajnie sprawiało mu ból. Uśmiech, który kiedyś sprawiał, że i jego kudłata gęba się śmiała, dziś wbijał mu nóż prosto w serce. - Nie dbam o to, kto będzie o tym wiedział - burknął, bo choć nie była to prawda, nie chciał, żeby myślała, że chodziło tylko o to. Mało tego, wściekał się na myśl o tym, iż miała go właśnie za kogoś takiego, ale czy powinien mieć do niej pretensje? Przecież to on zachował się jak dupek i teraz musiał mierzyć się z konsekwencjami własnego postępowania. Wysłuchał jej jednak do końca i lekko pokiwał głową. - Spasuję - odparł, po czym zakręcił w dłoniach pustą już butelką po piwie. Miał ochotę zalać się w trupa, ale jednocześnie nie chciał robić tego przy niej. Nie chciał ostatecznie pogrążyć się w jej oczach, choć czy teraz już nie wyglądał i tak jak kupka nieszczęścia? Powiódł jednak za nią spojrzeniem, kiedy zaczęła wędrować po alkohol. Niemal pozwolił jej odejść, ale właśnie wtedy kolejne słowa jakby same opuściły jego usta. - To nie facet dla ciebie - słabo, prawda? Po pierwsze, nie powinien kopać dołków pod własnym kumplem, a po drugie, jeśli nie on, to kto nim niby był? Gabe, który nie potrafił powiedzieć jej o tym, że tkwili w miłosnym trójkącie? Znów zachowywał się jak pajac, ale i na to nic nie był w stanie poradzić. Towarzystwo Jamie całkowicie odbierało mu rozum.

Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Ciężko było jej w to uwierzyć, że nie dbał o to, kto będzie o tym wiedział. Wpatrywała się w niego i była pełna wątpliwości, którym naprawdę niewiele brakowało, żeby znaleźć ujście. Zdążyła jednak ugryźć się w język i to z kilku powodów. Po pierwsze to nie była jej sprawa. Po drugie nie chciała robić sceny. A po trzecie… naprawdę nie chciała mu robić przykrości. Niezależnie od tego jak mocno ją skrzywdził i jak mocno chciałaby być na niego zła, jak mocno chciałaby go nienawidzić (chociaż nienawiść to zdecydowanie za mocne słowo jak na pannę Fitzgerald)… nie potrafiła świadomie zrobić mu krzywdy. Skończona idiotka… nie mogła się nazwać inaczej. Ewakuacja po alkohol wydawała jej się być idealnym wyjściem. Może spotka tam kogoś jeszcze? Może w ten sposób uda jej się zakończyć to krępujące spotkanie? Kolejny raz przeklęła się w myślach, gdy uświadomiła sobie, że jakaś część jej, jakiś cichy głosił z tyłu głowy podpowiadał jej, że wcale nie chce się od niego oddalać, nie chce ryzykować, że ktoś im przerwie. Chyba właśnie dlatego zaproponowała mu drinka, dając dojść do głosu tej mniej rozsądnej części jej osobowości. Ale nie chciał. Wystarczyło odejść… zrobiła krok, może dwa, a jego głos sprawił, że wzdłuż jej kręgosłupa przemknął dreszcz. Odwróciła się, wbiła uważne spojrzenie w jego twarz, przesunęła wzrok od jego oczu do ust i z powrotem.

[akapit]

Co miał na myśli? Dlaczego to powiedział?

[akapit]

W głowie Jamie zaczęło krążyć mnóstwo niepotrzebnych pytań, a ścisk w żołądku jednoznacznie świadczył o tym, że jego słowa zrobiły na niej wrażenie. Większe niż chciałaby się do tego przyznać i już nawet nie próbowała tego ukrywać. Uśmiech zniknął z jej twarzy, naturalnie spoważniała i przez moment, dwa albo pięć… przez kilka silnych uderzeń serca po prostu się w niego wpatrywała – Wiem – odezwała się w końcu, nawet na moment nie odwracając od niego spojrzenia – Chciałabym móc powiedzieć, że ty nim byłeś… naprawdę chciałabym, bo lubiłam tą myśl. – zdecydowała się na największą szczerość jaką mogła mu teraz zaoferować, zagryzając lekko wargę i doceniając brak towarzystwa w najbliższym otoczeniu. Tylko tak mogli sobie na to pozwolić – Ale nie mogę. Więc cóż… to po prostu kolejny facet, który nie jest dla mnie. Będę musiała sobie z tym poradzić. Jakoś. Mam doświadczenie. – z radzeniem sobie w zbieraniu się po facetach, którzy nie byli dla niej.


Gabe Flemming
ambitny krab
nick
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Czy sam podzielał tę myśl? Czy wcześniej choć przez chwilę myślał, że był facetem dla niej? I tak i nie, choć zdecydowanie nie powinien. Właśnie dlatego jego myśli oscylowały głównie wokół tej drugiej opcji; tej, która mówiła, że zdecydowanie nie powinien mącić jej w głowie, ponieważ i tak nie był w stanie zaoferować jej nic więcej, poza przelotnym romansem. Wiedział, że nie był dla niej, ponieważ przez długie tygodnie ich spotkań, w jego domu czekała żona. Przynajmniej w teorii, ponieważ kiedy tam wracał, Noel nigdy nie było w środku. Zawsze pochłonięta była pracą, dlatego Gabe potrzebował kogoś, kto mógłby dotrzymać mu towarzystwa w gorsze dni. Potrzebował zainteresowania i zrozumienia, a właśnie to dała mu Jamie. Z tego też powodu niekiedy pozwalał sobie myśleć, że był dla niej dobry. Zdawał się idealnie do niej pasować nie tylko przez podobieństwa, ale w dużej mierze także przez wzgląd na różnice, które sprawiały, że się dopełniali. Współgrali ze sobą na tyle, iż teraz nie potrafił zaakceptować myśli, iż ten sam rodzaj zrozumienia mogłaby znaleźć w kimś innym. Czy był egoistą, jeśli chciał, aby nadal myślała o nim? Prawdopodobnie. I pewnie gdyby nie ta ilość wypitego piwa, w myślach zganiłby się za postępowanie, nie, nawet za myślenie w ten sposób, ale teraz mu to nie przeszkadzało. Teraz pozwalał, żeby na powierzchnię wyszło to, co czuł naprawdę.
Nie była jedyną, na której wrażenie wywarły wypowiedziane dziś słowa. Sam też wpatrywał się w nią intensywnie i słuchał tego, co miała mu do powiedzenia. Szczerość, na którą się zdobyła, była dla niego jak policzek. Była jednocześnie tym, czego naprawdę chciał, a zarazem stanowiła kubeł zimnej wody, który wylał się na niego w odpowiednim momencie. Wiedział przecież, że tego już nie zmieni. Wiedział, że ich drogi rozeszły się na dobre, ponieważ to właśnie on ją zranił. Wiedział to wszystko, ale z jakiegoś powodu uderzyło to w niego właśnie teraz. Po raz pierwszy poczuł, jak wiele stracił, kiedy przyszło mu się z nią pożegnać. Nie był więc w stanie stawić jej czoła i kontynuować tej rozmowy, ponieważ wiedział, że każde kolejne wypowiadane przez nią słowo, będzie skutecznie zadanym ciosem, nawet jeżeli nie takie były jej zamiary. Wiedział, że to zaboli, ponieważ ich rzeczywistość bolała. I najwyraźniej nie umiał dłużej stawiać temu czoła. - Kurwa - burknął pod nosem, kiedy na dłuższą chwilę odwrócił od niej wzrok. Przetarł dłonią twarz, a później podniósł się z miejsca. Jej obecność, a konkretnie jej obecność w towarzystwie innego mężczyzny, nie leżała mu ani trochę. Chyba w końcu zdał sobie sprawę również z tego, że to on był tym, który powinien usunąć się w cień i pozwolić jej korzystać z życia na własnych zasadach. Sam natomiast nie miał ochoty dłużej tu być, dlatego wyszedł. Bez wyjaśnienia, bez pożegnania, po prostu zniknął. Powoli zyskiwał wprawę w uciekaniu od tego, co niewygodne.

zt.

your eyes stole all my words away
ODPOWIEDZ