właścicielka, trenerka — lorne bay gym
37 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
no words can explain the way i’m missing you
026.
Nie należała do osób, które lubiły dramatyzować czy wpadać w panikę bez większego powodu. Wręcz przeciwnie, raczej była osobą, która nie szukała na siłę problemów i powodów do zmartwień. A gdy mimo to się one pojawiały, co było całkiem normalne, to raczej szukała rozwiązań, bo było to dla niej bardziej naturalne i sensowne, niż siadanie na tyłku i płakanie nad losem czy inne formy użalania się nad sytuacją. Tym razem było jednak trochę inaczej i gdy w halloweenową noc dostała telefon ze szpitala z informacją o tym, że trafił tam jej brat, miała wrażenie początkowo, że na dłuższą chwilę straciła umiejętność oddychania. Potrzebowała chwili, aby się uspokoić i zamówić taksówkę, która zabrała ją do szpitala, gdzie każda chwila zwłoki w dostarczeniu jej informacji na temat stanu jej brata sprawiała, że czuła ogromną irytację i frustrację. Siedząc na niezbyt wygodnym krześle, obracając papierowy kubek z kawą (która w sumie chyba nie była jej do końca potrzebna, skoro i tak miała zapewne znacząco podwyższone tętno i odrobinę trzęsło ją w środku ze stresu), miała aż za dużo czasu na myślenie. Podczas którego nie tylko doszła do wniosku, że Freddie był jedną z dwóch osób, których zagrożenie — faktyczne lub potencjalne — w jakikolwiek sposób, mogło doprowadzić ją do takiego stanu. Jak łatwo się domyślić, drugą był Red. Zupełnie niepodobnego do tego, jakim człowiekiem Salma była na co dzień. Jej głowa niestety też poza tym znalazła odpowiednio dużo miejsca, aby podsuwać jej wizje i scenariusze, które tylko dodatkowo ją stresowały.
Teraz mogła już pojawić się tutaj w zupełnie innym nastroju. Zdecydowanie lepszym, skoro zamiast jechać jak na złamanie karku, aby dowiedzieć się konkretów i sprawdzić, czy na pewno nikt się nie pomylił albo nie zrobił jej żałosnego psikus, i jest tam jej brat, tylko miała go odebrać razem z jego wypisem ze szpitala do domu. Jego pies nadal był u niej i nie zamierzała mu go oddawać tak długo, jak nie zacznie czuć się rzeczywiście lepiej. Miał współlokatorkę niby, ale jednak wiedziała, że Lenny pracuje w nieregularnych godzinach i będzie musiała użerać się i tak z chorym typem. Nie było sensu jej dokładać.
Cześć dzieciaku — przywitała się pogodnie po wejściu do jego sali. — Nie wyglądasz już nawet tak gównianie — uśmiechnęła się szeroko do niego. — Zaraz ma ktoś tu przyjść, powymądrzać się używając dziwnych słów, których nie rozumiemy, żeby streścić nam, co Ci było, co jeszcze Ci jest i jak masz o siebie dbać — wyjaśniła, siadając sobie na jego łóżku i podając mu lizaka. Zdrowego, z witaminami, którego zawinęła z pediatrii. Zero wstydu, jej braciszek był przecież mały i zasługiwał. Dostaną też wtedy wypis i będą mogli się zwinąć z tego brzydkiego miejsca o przerażająco białych ścianach. — Jak się czujesz? — spojrzała na niego, uznając że to istotna kwestia.

frederick hemmings
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
029.

Całe to Halloween wolał puścić w niepamięć. Wydarzenia tamtej nocy czasami pojawiały się w snach Freda, sprawiając, że budził się trochę z przyspieszonym tętnem, ale — z tego co mówili rodzice — nie miały odbić się na jego zdrowiu w jakikolwiek inny, bardziej drastyczny sposób. Czuł się może i zmęczony szybciej, trochę obolały i trochę spowolniony — jakby zapomniał przez ostatnie dwa lata, czym była siłownia — ale poza tym było w porządku. Bardziej martwił się o nogę Thei, która w ostatecznym rozrachunku, okazała się bardziej poszkodowana od niego. Bo przynajmniej mógł opuścić szpital bez żadnego gipsu, ortezy, czy szyny. Co tym bardziej pozwalało Freddiego podkreślać fakt, że przecież — tak w gruncie rzeczy — był cały i zdrowy!
Niecierpliwie czekał na dzień wypisu. Leżenie na łóżku może i było miłe, ale zdecydowanie wolałby robić to u siebie — najlepiej z psem obok. Nic więc dziwnego, że wyczekiwał Salmy od rana bardziej, niż dzieci wyglądały świąt. Czekał, aż wreszcie się pojawi, zabierze rzeczy, które mu w międzyczasie podrzuciła do szpitala i w powrotnej drodze zabierze go na jedzenie, które wynagrodzi mu wszystkie te dni, które spędził, zajadając się szpitalną papką. Był już nawet ubrany, spakowany i w pełni gotowy. Potrzebował jedynie, by wreszcie pojawiła się nie tylko Salma, ale też i lekarz, który po raz kolejny podkreśli, jak bardzo powinien się oszczędzać, na co uważać, o czym pamiętać i czego unikać. Mówił mu o tym niejednokrotnie, przy różnych okazjach i badaniach. Teraz musiał zebrać to zgrabnie, by z czystym sumieniem wypuścić Freddiego — który był mimo wszystko idealnym pacjentem. Nie podrywał żadnej pielęgniarki, nawet jeśli dwie poprosiły go o autograf, deklarując swoją miłość do Eurowizji.
— Nie możesz mówić takich bredni komuś, kto zawsze wygląda wspaniale — przypomniał jej poważnym, prawie urażonym tonem. Uśmiechnął się szeroko na widok Salmy, podnosząc się nawet niecierpliwie ze swojego miejsca. Na kilka chwil, bo trochę zakręciło mu się w głowie od gwałtownego ruchu — co zdołał nawet ukryć, bo w reakcji na jej kolejne słowa i tak nie pozostawało mu nic innego, jak tylko usiąść znowu na szpitalnym łóżku.
— Mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo już mi obrzydły te białe ściany bardzo — przyznał, zgarniając od siostry oferowanego mu lizaka. Odpakował go sobie i wsunął go ust. — Bardzo dobrze, nawet nie kłamię. Czy myślisz, że w drodze do domu możemy pojechać po jakieś normalne jedzenie? Typu cheeseburger? — zapytał z nadzieją. Potrzebował zjeść coś, co wynagrodzi mu wszystkie te dni, kiedy szpitalny personel podawał mu rozgotowane brokuły i puree.
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
37 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
no words can explain the way i’m missing you
Nie należała do nadopiekuńczych osób, nawet jeśli być może trochę powinna — w końcu na rodziców zdecydowanie Freddie nie mógł liczyć w tej kwestii. Nie patrzyła jednak podejrzliwie na lekarzy, gdy mówili, że zrobią mu jeszcze jakieś badania i jak wszystko będzie okej, to będzie mogła go odebrać następnego dnia. Gdy Frederick zadzwonił poinformować ją, że wszystko okej i w końcu go wypuszczą, też nie doszukiwała się w tym spisku, bo jednak nie sądziła, aby był małym kłamczuszkiem. Co najwyżej okazjonalnym. Poza tym, znała go na tyle, aby wiedzieć, że zostanie w szpitalu dłużej mogło skutkować dla niego trwałym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. I nie mogła tego oceniać, bo w jej przypadku byłoby dokładnie tak samo. Dlatego pojawiła się na miejscu we wskazanym dniu i terminie, gotowa zebrać z nim jego graty i zabrać go do domu.
Wiesz, że mam Twoje zdjęcia, jak miałeś naście lat i udawałeś skate’a? I z okresu, jak twierdziłeś, że jesteś zbuntowanym chłopcem/ — przypomniała mu z rozbawieniem, zajadając sobie swojego lizaka. Bo wiadomo, że ukradła dwa. Też jej się coś od życia należało. Znała go całe jego życie, na pewno miała odpowiednią ilość kompromitujących materiałów w tym zakresie. Chociaż pewnie w drugą stronę to działało tak samo. Ale przynajmniej Freddie nie mógł mieć przypisanego do jej kontaktu w swoim telefonie zdjęcia, jak była puci puci pulpecikiem najsłodszym.
Nigdy nie rozumiałam do końca, dlaczego w szpitalach jest wszystko białe, ewentualnie jasno niebieskie — rozjerzała się po pokoju. — Albo różowe na pediatri, bo wiadomo, dzieciaczki są słodkie, malutkie i pediatria to babska dziedzina — przewróciła oczami. No była przed chwilą, widziała. Na szczęście nie wpadła tam na żadną Arizonę Robbins na butach z rolkami. Ani na Leandra, z którym od dłuższego czasu znowu nie miała kontaktu. A szkoda, jakby miała, to na pewno mogłaby kłamać, że to on pozwolił jej kraść lizaki i wzięłaby więcej.
To dobrze, że nie kłamiesz, byłoby mi bardzo przykro, gdybyś kłamał i wtedy bym Cię nie zabrała na żarcie, a tak to jak najbardziej — oznajmiła poważnie. — I dobrze, że czujesz się bardzo dobrze. Masz szczęście, że po pierwsze jestem najlepsza na świecie, a po drugie już odreagowałam trochę ten stres, więc nie będę teraz Cię opierdalać — zapewniła go, a minę niby miała niewinną, ale w sumie można było się spodziewać, że wymyśliła sobie coś innego, jak na małego chochlika przystało. — Ale to oznacza, że mogę już być ciekawska — uśmiechnęła się szeroko. — Co z Theą? — zapytała więc, unosząc brew. — I nie pytam o jej nogę nawet, chociaż oczywiście mam nadzieję, że wszystko obywa się bez komplikacji — nie mógł się tym wykręcić, nie ma lekko.

frederick hemmings
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Gdyby jego stan tego wymagał, może nawet zostałby tyle, ile mu faktycznie lekarze zalecali. Ostatecznie jednak uważał, że poza tym, że otarł się o śmierć, nie zdarzyło się nic, co mógłby traktować jakoś przesadnie poważnie. Chodził o swoich własnych siłach — nawet jeśli robił to żółwim tempem, pozbawiając się chwilowo prawa do złośliwego wyśmiewania ludzi po pięćdziesiątce (nadal wierzył, że wtedy łupie cię już w krzyżu, nic ci się nie chce i przebieranie nogami jest problematyczne). Nie miał też żadnych złamań, w przeciwieństwie do Thei, którym należało się jakkolwiek przyjrzeć.
— Byłem najmodniejszym skatem w okolicy. Dwie dziewczyny na raz się za mną uganiały, a trzecia mówiła, że wyglądam jak jeden z One Direction. Nie pamiętam który — zadeklarował z pełnym przekonaniem, bo Freddie najwidoczniej zapamiętał to zupełnie inaczej, niż Salma. Na szczęście nie tylko wiedział, że nigdy ich przeciwko niemu nie użyje, ale też — nawet gdyby to zrobiła — to on mógłby odszukać równie upokarzające dowody żałosnych, nastoletnich decyzji. Z których skleiłby kalendarz do zawieszenia na siłowni…
— Pewnie ktoś im powiedział, że to wtedy jest czyste i sterylne, jak jest takie jasne. Nie wiem, jest to bardzo przygnębiające i nudne — przyznał, kiwając głową, gdy przesuwał spojrzeniem po ścianach, za którymi — z całą pewnością — Freddie nie będzie tęsknił, gdy już wróci do siebie. Nie będzie mu tez na pewno brakowało paskudnego jedzenia, natarczywych pytań, wymądrzania się lekarza i pielęgniarki imieniem Berta, która nie rozumiała żartów Freddiego, więc po każdym, jaki rzucił, mierzyła go zdegustowanym spojrzeniem. Był gotów założyć się o pierwszą wypłatę, zgarniętą za naukę gry na gitarze, że dawno temu zapomniała, że jej usta potrafią się wyginać w uśmiechu.
— Jakbyś chciała mnie opierdalać, to bym cię nie słuchał — podsumował trochę bezczelnie, ale bardzo szczerze. Bo jednak dużo rzeczy z tamtego wieczora można było określić mianem głupich, ale nie było już co się nad tym rozwodzić. Miał nauczkę na przyszłość i wiedział, by nie tylko nie pchać się do łódki w czasie sztormu, ale też zastanowić dwukrotnie, zanim weźmie udział w nielegalnej imprezie. — Cwane przejście do tematu, który cię interesuje, gratulacje. Nie wiem, co z nią, będziemy to ustalać, ale powiedziałem jej, że ją kocham. Nie kłamałem jak coś — powiedział, zerkając sobie gdzieś na buty, bo jakoś niewygodnie mu było unieść teraz wzrok na siostrę. Rozmowy o uczuciach były jedynym tematem, który sprawiał, że Freddie nie był aż tak wygadany.


właścicielka, trenerka — lorne bay gym
37 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
no words can explain the way i’m missing you
To, że otarł się o śmierć i uznanie, że nie musiał traktować czegoś poważnie nie do końca szło w parze teoretycznie. Ale skoro lekarze uznali, że Freddie może już wyjść, to ona się z nimi nie zamierzała kłócić. Nie wyglądał, jakby rzeczywiście wybierał się gdziekolwiek z tego świata. I całe szczęście, bo nie wyobrażała sobie, jakby miało wyglądać jej życie bez tego durnia. Było jej odrobinę smutno, gdy sobie jeździł po świecie i robił karierę, bo Lorne Bay nie było takie samo bez niego, a co dopiero, gdyby naprawdę miało go zabraknąć. Straciłaby swojego ulubionego Hemmingsa, a to przecież też nie tak, że nie było wyboru. Poza rodzicami pewnie mieli jeszcze jakąś rodzinę — tak samo nudną i nadętą, jak ich ojciec.
Cieszę się, że tak pięknie zapamiętałeś ten okres — spojrzała na niego z rozbawieniem. — Chociaż faktycznie, to chyba Judy trzymała Cię za rękę, zachowując się, jakbyś co najmniej miał umrzeć, gdy połamałeś żebra i musiałam zabrać Cię do szpitala… — zaśmiała się na wspomnienie tego okresu w ich życiu, gdy już niby lubiła swojego brata, ale pewnie i tak mówiła mu, że jest wrzodem na tyłku i utrapieniem. Dobrze jednak, że nie wstydził się swoich dawnych wcieleń. Ona też nie, więc śmiało mógł jej zrobić taki kalendarz, jeśli będzie się nudził podczas odpoczywania w domu.
To prawda, jest koszmarnie. I w dodatku weź, jak zachlapią taką białą farbę krwią, to na pewno trudniej zmyć… Zero logiki, o feng shui już nawet nie wspominając… — pokręciła głową, wyraźnie rozczarowana postawą architektów przestrzeni publicznej. No ale cóż, nie było to ważne już dla nich, skoro mieli stąd spadać niedługo i Salma nie miała zamiaru się tutaj pojawić przez długi czas. A najlepiej nigdy (ewentualnie przy łóżku umierającego ojca, ale ona mu źle nie życzyła, ja to inna sprawa).
Wiem — przyznała z nieco kwaśną miną. — Więc nie będę się przemęczać bezcelowo — zawsze była rozsądna. Uczyła też sztuk walki, więc wiedziała, że odpowiednie wykorzystywanie sił było niezwykle istotną kwestią. Na kolejne jego słowa uśmiechnęła się szeroko, bo co miała udawać skromną — wyszło jej to oczywiście bardzo ładnie.
Wow, to duża sprawa — niby nie do końca mogła być zaskoczona, bo coś tam o tym gościu wiedziała. Ale to nie umniejszało temu, jak duża sprawa to była. I jak trudne pewnie dla niego w jakimś aspekcie to było, bo przecież to nie tak, że rzucał takimi wyznaniami na prawo i lewo. — Nawet Ciebie nie posądzałam o to, że mógłbyś sobie z tego żartował, a co dopiero kłamał — a może zwłaszcza niego, ale w sumie nieistotne. — A ona? — to było istotne. Mogła mieć swoje przypuszczenia na podstawie jego zachowania, ale nie chciała się na nich opierać.

frederick hemmings
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Mogła mieć pewność, że Freddie przemyśli się trzy razy następnym razem, zanim zadeklaruje chęć wzięcia udziału w tak dziwnych imprezach. Miał wprawdzie nadzieję, że ta impreza nie odbije się tak silnym echem, że gdy w przyszłym roku będzie szukał dla siebie planów (i Thei, jak miał nadzieję), to zgodnie uznając, że Halloween przestało ich bawić. Miał nadzieję, że szybko te paskudne wspomnienia wymarzą z głowy, pozwalając sobie na powrót do codzienności. Trochę nawet innej, niż ta, którą znali chwilę przed wypadkiem, skoro planował trochę interweniować w kwestii ich związku, rozsądnie przypominając im, że byli dla siebie stworzeni.
— Co to była za miłość! — podsumował z nostalgią niemal. W tamtym czasie Freddie przypadkiem łamał serca kobiet, nie spodziewając się nawet, że karma go dopadnie i kiedyś złamie jemu. Nie żałował jednak tego, bo jakoś tak się złożyło, że aktualnie znajdował się w miejscu, które bardzo mu się podobało. Może niekoniecznie w tej chwili, bo szpital nie był na liście ulubionych punktów Lorne Bay, ale życie mu się całkiem sensownie poukładało, co było miłe.
— Może powinnaś z nimi porozmawiać poważnie? Wyjaśnić, że wtedy ludzie gorzej zdrowieją? — podsunął. Jeśli ktoś mógł ludzi pouczać, to tylko Salma. Znała się na wielu rzeczach w życiu — w końcu wychowała Freddiego na człowieka, którym teraz był. Z drugiej jednak strony, najchętniej wróciłby do Lorne Bay, by całkowicie unikać szpitali tak długo, jak to tylko było możliwe. Wyczerpał zdecydowanie limit dni, spędzonych na tutejszym oddziale.
Pokiwał głową, doskonale zdając sobie sprawę, że była to duża sprawa. Wiedział o tym nawet wtedy, gdy mówił to Thei, ale chciał w końcu przyznać, że nie była byle kózką w jego życiu, a kimś, kto bardzo mocno je odmienił, sprawiając, że Freddie stał się trochę innym człowiekiem. Co mu się bardzo podobało, nie uważał tego za złe zmiany, po prostu chyba musiał w końcu trochę dorosnąć, a ona mu to jakoś ułatwiła niespodziewanie.
— Powiedziała, że też — przyznał z dumą, godną dziecka. Był oczywiście bardzo zadowolony z myśli, że ktoś taki jak Thea się w nim zakochał. Bał się mówiąc jej to wszystko niesamowicie, nie będąc pewnym, czy nie przestraszy jej też przypadkiem. A jednak udało się, ze wcale nie uciekła. — Jak wyjdziemy ze szpitala, to po prostu ustalimy co dalej — wyjaśnił. Nie robili tego na oddziale ratunkowym, bo mieli trochę godności. Nie byli przecież bohaterami Grey’s Anatomy. I był nawet całkiem pewien tego, że nigdzie im się przecież nie spieszyło.
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
37 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
no words can explain the way i’m missing you
Powinna teraz otrzeć łezkę wzruszenia. Taką zupełnie szczerą, skoro dotarli do momentu, gdy jej braciszek naprawdę uczył się na błędach. Wyciągając wnioski z tych sytuacji, z których wyciągać było je warto, a nie z jakichś głupot totalnych. Najwyraźniej odwaliła lepszą robotę, niż jej się zdawało. Żart, zawsze miała o nim super zdanie, tak ogólnie. Czasami ją wkurwiał i czasami naprawdę poważnie zastanawiała się, czy nie powinno się go czymś ciężkim uderzyć w głowę, żeby jednak mu się tam coś poprzestawiało, ale to były konkretne sytuacje, a nie całokształt. W dodatku dość pojedyncze, na szczęście. Wiedział jednak dzięki nim, że Salma owszem, całkiem dobrze się nadawała do pouczania innych. Robiła to rzadko, ale jeśli już się jej zdarzało, to zawsze bardzo merytorycznie i z odpowiednimi argumentami. Mogłaby sobie zrobić całe portfolio dokumentujące jej zdolności na podstawie swoich rozmów z Chrisem, którego nadal trzeba było uczyć najwyraźniej tego, że kobiety to nie tylko cycki, ale mają też rozum, na przykład.
Tak czułam — uśmiechnęła się szeroko, wcale nie zamierzając ukrywać tego, że cieszyła się z tej sytuacji. Freddie zasługiwał, aby mu się w życiu układało. Bo nawet jeśli czasami był trochę durniem z głupkowatym poczuciem humoru, które wplatał nie zawsze tam, gdzie trzeba i prawił te swoje mądrości o byciu księciem, jakby rzeczywiście czekał na koronę, to przecież był dobrym typem, który w życiu sporo się napracował, aby nie zostać rozpieszczonym gówniarzem z dobrego domu, co mogło im się przytrafić obydwojgu dość łatwo. I miał dobre serduszko, jak wiadomo. Przykładów było o wiele więcej niż jego miłość do kangurów. — Wspaniale, cieszę się — dodała, jakby nie zauważył. — A jakie są potencjalne opcje na co dalej? — zapytała, machając sobie beztrosko nogami, gdy siedziała na jego szpitalnym łóżku. — Czy zaczynacie od nowa randkowanie, czy po prostu do siebie wracacie tam, gdzie skończyliście, czy jesteście jednak trochę durni i bierzecie pod uwagę, że możecie sobie tak o wyznawać miłość i zostać przyjaciółmi? — była całkiem poważna, bo wolała jednak sama go sprowadzić na ziemię w razie czego, gdyby mu coś głupiego po głowie chodziło. Skoro ta mała koza sprawiała, że Freddie wydoroślał i zaczął jednak zachowywać się jak o wiele bardziej dojrzały człowiek, nie stając się przy tym na szczęście nadętym facetem, to Salma musiała być totalnie team Thea. No nie jest mi z tego powodu przykro, byłoby głupio sabotować tę relację z wielu różnych przyczyn.

frederick hemmings
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Jeśli miał prawo się wtrącić, to w przypadku wbijania mu rozumu, wolałby jednak, by zatrzymali się na metaforze. Ostatnio przecież dość porządnie uderzył się w głowę, czego efekty będzie czuł jeszcze przez jakiś czas pod palcami, gdy tylko sięgnie w tamtą stronę. Na pewno więc wolałby, żeby znalazła inną metodę — nawet jeśli w rzeczywistości miałaby okazać się zupełnie bezużyteczna, bo sądził (i był gotowy się tej myśli uczepić), że znajdował się aktualnie w dośc rozsądnym momencie swojego życia, w którym decyzję, które podejmował, można było nawet mianować mądrymi.
Uśmiechnął się szeroko do Salmy, bo oczywiście sporo dumy się kryło w nim w tej chwili, z która nie zamierzał się szczególnie ukrywać. Omal nie umarł podczas głupiej imprezy, więc skoro już udało mu się jakoś wyjść z tego cało, a później zachwycić Theę pięknym wyznaniem, to przecież należało to docenić w pełni. Parsknął cicho na jej pytanie. Nie dlatego, że było szczerze zabawne, a raczej przez to, że on sam stale się nad tym zastanawiał, nie znajdując wciąż prostej i klarownej odpowiedzi.
— Nie wiem do końca, ale na pewno to jedno z dwóch — przyznał. Wprawdzie nie omawiał tego z Theą, więc mówienie o czymkolwiek z taką pewnością mogło być zgubne, ale nie sądził, by odpowiadała jej jedynie przyjaźń. Kiedy byli razem, byli wystarczająco zgraną dwójką, by rozwalanie tego było trochę gównianym pomysłem. W tamtym momencie nie mieli wyjścia — teraz jednak pojawiła się szansa na uratowanie tej relacji w końcu. — Nie chcę się tylko z nią przyjaźnić. Oczywiście nie byłoby to nudne, bo jest super, ale niesatysfakcjonujące w pełni — wyjaśnił bardzo dyplomatycznie. Nie chodziło wcale o to, że wtedy nie mógłby jej rozbierać regularnie, chociaż z pewnością stanowiło to istotny aspekt, którego przytoczenie na pewno nie budziłoby we Freddiem zawstydzenia. Po prostu przyjaźń wiązałaby się z faktem, że układaliby sobie inne, osobne życia, a to wydawało się najgorszym scenariuszem z możliwych.
— Jak coś ustalimy, to dam ci znać na pewno — zapewnił ją. Nie wiedział wprawdzie kiedy to nastąpi, ale mógł sobie śmiało zakładać, że efekt będzie wystarczająco dla niego satysfakcjonujący, by mógł się nim faktycznie dość sprawnie i chętnie podzielić z Salmą. Aktualnie jednak potrzebował przede wszystkim wyjść z tego nieszczęsnego szpitala, odpocząć trochę a później dowiedzieć się, jak ona się czuła. W końcu była uziemiona w domu, co na pewno nie było łatwe, ani miłe.
ODPOWIEDZ