about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
016.
Dzisiaj postanowiła spędzić swoje wolne przedpołudnie też z nim, skoro oboje mieli czas, a Thea go nie miała, więc Freddie nie zapierdalał do niej w podskokach. Metaforycznych, bo na takie dosłowne chyba jeszcze nie było go stać. Chociaż…
— Nie symulujesz tego, że jesteś wciąż osłabiony, żebym była dla Ciebie dalej miła i przynosiła Ci darmowe żarcie? — zapytała, zerkając na niego, gdy szli na miejską plażę. Niby nie podejrzewała, że był już w pełni sił i udawał tylko po to by brać ją na litość, ale w zasadzie to nigdy nie wiadomo było, co mu w głowie siedziało. Niby ona wiedziała lepiej niż większość ludzi, ale często ją zaskakiwał. — Zanosisz w ogóle czasem tę drugą porcję, którą Ci daję do Thei czy zjadasz wszystko sam? — zadała kolejne pytanie, bo naszło ją to, gdy poszła dalej tym tokiem rozumowania. Przyglądała mu się przez chwilę podejrzliwie, ale musiała przestać, bo weszli na ciepły piasek, więc musiała spojrzeć pod nogi. Głównie po to, żeby ściągnąć ze stóp buty i skarpetki.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
030.
Nie spodziewał się nigdy, że zacznie tak bardzo doceniać momenty, w których mógł opuścić swój pokój i wygodne łóżko. Starał się oszczędzać — zgodnie z zaleceniami lekarza — więc podróżował jedynie taksówką (rozsądnie nie wsiadał za kółko samodzielnie) do Thei i z powrotem. Pozostałe osoby odwiedzały Freddiego samodzielnie, bo nie miały przecież nogi unieruchomionej ortezą. Poza tym nie było co ukrywać nawet, to właśnie Thea była osobą, z którą chciał spędzać najwięcej czasu. Nawet jeśli znaleźli się w dość niejednoznacznym, stosunkowo dziwnym miejscu. Nie wadziło mu to jednak aż tak, skoro zdążył dowiedzieć się, że jego uczucia były w pełni odwzajemnione przed nią.
— Nigdy się nie dowiesz — przyznał poważnie, zerkając pod nogi, by przypadkiem nie stanąć na jakąś krzywiznę, która mogłaby trochę zachwiać jego równowagę. Darmowe jedzenie zdecydowanie nie było jednak warte tego, by aż tak się poświęcać — zdecydowanie czekał na dzień, w którym znowu zacznie być typowym Frederickiem Hemmingsem. Takim, którego wszyscy na tym świecie kochali. — Niewiele jest osób, z którymi podzieliłbym się żarciem, ale ona się do nich zalicza. Czasami też nawet tobie oddałbym ostatnią frytkę, ale to bardzo pojedyncze momenty — zapewnił ją, gdy ostrożnie przysiadł na piasku, by ściągnąć z nóg buty. Wolał nie ufać sobie na tyle — polegając na równowadze, która łatwo mogłaby zostać zachwiana.
elena castellano [/oznaczenie
about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
Nie był już taki młody, więc nic dziwnego, że po wypadku nie wrócił do pełni sił w kilkadziesiąt godzin. Elena dużo razy słyszała jak głośno mu strzyka kręgosłup i jak narzeka, że go coś boli, nawet zanim się załatwił na imprezie. Teraz to już w ogóle miało prawo go wszystko boleć, więc dla odmiany, nie wytykała mu tego, że się starzeje i potrzebuje połowy dnia, żeby przeboleć pobudkę z kacem. Istniała jednak realna szansa, że jeśli jego zły stan będzie się ciągnął dłużej to go zagoni znów do lekarza, żeby dał mu coś lepszego niż to, co dostał teraz — zalecenie odpoczynku. Nie tylko dlatego, że cierpliwość mogła jej się w najbliższym czasie skończyć, ale też nie chciała by jej przyjaciel był przez tak długi czas wyłączony z użytku (i bycia przydatnym w chacie).
Przewróciła oczami na jego bardzo poważne słowa.
— Wątpię — stwierdziła z krzywą miną, tak typową dla niej w towarzystwie Hemmingsa. Gdyby nie mówił tylu głupich rzeczy to pewnie miałaby mniej zmarszczek na twarzy. Żarcik, nie miała jeszcze żadnej, była piękna i młoda, w przeciwieństwie do leciwego Freddie’go. — Nie byłbyś w stanie długo udawać — teraz już miał problemy z tym, żeby się stosować do wszystkich zaleceń lekarza, bo co chwila wybywał, żeby się widywać z Theą, a co dopiero jak już dostanie zielone światło by robić to na legalu. Piasek pod jej gołymi stopami był przyjemnie ciepły, jeszcze nie prażył paskudnie. — Aha, czyli ja bym dostała jedną frytkę, a ona pół posiłku? — zapytała z wyrzutem, kiedy patrzyła jak powoli ściąga z nóg buty. Swoje już zawiązała za sznurówki na ramieniu torby. Wyciągnęła do niego ręce, żeby pomóc mu wstać, pomimo tego jakie okropne rzeczy jej właśnie mówił. — Tyle lat przyjaźni i darmowego żarcia, a wybierasz laskę, którą znasz krócej niż żyły niektóre pajęczyny na naszym suficie — powiedziała z niedowierzaniem. Ruszyła w stronę wody, szukając dogodnego miejsca na rozłożenie ich ręczników. Chociaż chyba powinna go porzucić i iść poszukać sobie lepszych znajomych. Ostatecznie jednak pozostała przy nim i ogarnęła mu miejsce, żeby mógł usiąść, położyć się albo co tam będzie chciał robić. Chwilę później położyła też ręcznik dla siebie, a potem wzięła się za ściąganie spodni i bluzki, pod którymi miała białe bikini. — Przynajmniej jest spoko, a nie nieznośna, więc jej mogę to wybaczyć — stwierdziła. Jemu już niekoniecznie. Odgrywała się na nim w tym momencie, przeciągając ten dramatyzm. Tak jak on ją nauczył.
frederick hemmings
Przewróciła oczami na jego bardzo poważne słowa.
— Wątpię — stwierdziła z krzywą miną, tak typową dla niej w towarzystwie Hemmingsa. Gdyby nie mówił tylu głupich rzeczy to pewnie miałaby mniej zmarszczek na twarzy. Żarcik, nie miała jeszcze żadnej, była piękna i młoda, w przeciwieństwie do leciwego Freddie’go. — Nie byłbyś w stanie długo udawać — teraz już miał problemy z tym, żeby się stosować do wszystkich zaleceń lekarza, bo co chwila wybywał, żeby się widywać z Theą, a co dopiero jak już dostanie zielone światło by robić to na legalu. Piasek pod jej gołymi stopami był przyjemnie ciepły, jeszcze nie prażył paskudnie. — Aha, czyli ja bym dostała jedną frytkę, a ona pół posiłku? — zapytała z wyrzutem, kiedy patrzyła jak powoli ściąga z nóg buty. Swoje już zawiązała za sznurówki na ramieniu torby. Wyciągnęła do niego ręce, żeby pomóc mu wstać, pomimo tego jakie okropne rzeczy jej właśnie mówił. — Tyle lat przyjaźni i darmowego żarcia, a wybierasz laskę, którą znasz krócej niż żyły niektóre pajęczyny na naszym suficie — powiedziała z niedowierzaniem. Ruszyła w stronę wody, szukając dogodnego miejsca na rozłożenie ich ręczników. Chociaż chyba powinna go porzucić i iść poszukać sobie lepszych znajomych. Ostatecznie jednak pozostała przy nim i ogarnęła mu miejsce, żeby mógł usiąść, położyć się albo co tam będzie chciał robić. Chwilę później położyła też ręcznik dla siebie, a potem wzięła się za ściąganie spodni i bluzki, pod którymi miała białe bikini. — Przynajmniej jest spoko, a nie nieznośna, więc jej mogę to wybaczyć — stwierdziła. Jemu już niekoniecznie. Odgrywała się na nim w tym momencie, przeciągając ten dramatyzm. Tak jak on ją nauczył.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Wprawdzie powrót do lekarza wydawał się koszmarem, ale dam brał pod uwagę, że — w razie konieczności — pojawi się na miejscu, by dowiedzieć, co takiego mógł zrobić, żeby móc wrócić do sprawności sprzed wypadku. Nie chodziło nawet o to, że czuł się, jakby zyskał dziesięć dodatkowych lat podczas jednej nocy. Zwyczajnie tęsknił za siłownią, na którą chodził regularnie, korzystając z faktu, że siostra nie brała od niego pieniędzy. No i myślał przyszłościowo — przecież nie mógł w tym wieku być sprawny na poziomie pięćdziesięciolatka (poza Erlantzem, wiadomo), który będzie dochodził do siebie przez kolejne godziny po jednorazowym seksie. Był za młody na takie ekscesy.
— Jakbym widział w tym wystarczająco dużo zysku… — urwał dramatycznie. W rzeczywistości Lenny będzie pierwszą osobą pewnie, która dowie się, gdy Freddie tylko znowu poczuje się jak młody Bóg. Na pewno się tym chętnie pochwali, może nawet odciążając ją w końcu ze sprzątania mieszkania! — Doceniam dramatyzm, ale sam bym nie uwierzył, że wybrałabyś mnie kiedykolwiek ponad typa z krzywym nosem — zauważył. Prawdopodobnie na tym etapie Freddie już doskonale wiedział, że nazywał się Marcy, ale nie planował używać jego imienia, gdy rozmawiał jedynie z Lenny. Może kiedyś, gdy ich oficjalnie zapozna, to wtedy przejdzie tę drogę, by jednak nie nazywać go w taki nieładny sposób. ,
Zajął miejsce na ręczniku i ściągnął z siebie koszulkę, ostrożnie kładąc się na piasku. Przymknął oczy, rozkoszując się nie tylko słońcem, czy plażą, ale tez chwilowym odpoczynkiem, który był zbawienny w tym momencie dla Freda na pewno. — To urocze, że mam twoje błogosławieństwo. Naprawdę zamierzałem o nie zapytać — zapewnił ją poważnie, chociaż rzecz jasna to nie tak, że planował pojawiać się u niej kiedyś, by naprawdę zachwalać Theę, by mieć pewność, że ją polubi. Chociaż w rzeczywistości miło było wiedzieć, że ją polubiła.
— Jest najfajniejsza, ale jeszcze nie ustaliliśmy co dalej — przyznał. Nie bardzo mieli ku temu możliwość. Wiele spraw się zbiegło w czasie, trochę bałagan zapanował w ich życiach tez, więc nic dziwnego, że aktualnie to wszystko pozostawało niewiadome. Miał jednak nadzieję, że to kwestia czasu, jak wszystko ustalą, skoro już zdążyli sobie powiedzieć w szpitalu miłe rzeczy, których Freddie na przykład nigdy nikomu na głos nie powiedział.
— Jakbym widział w tym wystarczająco dużo zysku… — urwał dramatycznie. W rzeczywistości Lenny będzie pierwszą osobą pewnie, która dowie się, gdy Freddie tylko znowu poczuje się jak młody Bóg. Na pewno się tym chętnie pochwali, może nawet odciążając ją w końcu ze sprzątania mieszkania! — Doceniam dramatyzm, ale sam bym nie uwierzył, że wybrałabyś mnie kiedykolwiek ponad typa z krzywym nosem — zauważył. Prawdopodobnie na tym etapie Freddie już doskonale wiedział, że nazywał się Marcy, ale nie planował używać jego imienia, gdy rozmawiał jedynie z Lenny. Może kiedyś, gdy ich oficjalnie zapozna, to wtedy przejdzie tę drogę, by jednak nie nazywać go w taki nieładny sposób. ,
Zajął miejsce na ręczniku i ściągnął z siebie koszulkę, ostrożnie kładąc się na piasku. Przymknął oczy, rozkoszując się nie tylko słońcem, czy plażą, ale tez chwilowym odpoczynkiem, który był zbawienny w tym momencie dla Freda na pewno. — To urocze, że mam twoje błogosławieństwo. Naprawdę zamierzałem o nie zapytać — zapewnił ją poważnie, chociaż rzecz jasna to nie tak, że planował pojawiać się u niej kiedyś, by naprawdę zachwalać Theę, by mieć pewność, że ją polubi. Chociaż w rzeczywistości miło było wiedzieć, że ją polubiła.
— Jest najfajniejsza, ale jeszcze nie ustaliliśmy co dalej — przyznał. Nie bardzo mieli ku temu możliwość. Wiele spraw się zbiegło w czasie, trochę bałagan zapanował w ich życiach tez, więc nic dziwnego, że aktualnie to wszystko pozostawało niewiadome. Miał jednak nadzieję, że to kwestia czasu, jak wszystko ustalą, skoro już zdążyli sobie powiedzieć w szpitalu miłe rzeczy, których Freddie na przykład nigdy nikomu na głos nie powiedział.
about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
Mruknęła tylko coś na jego słowa, co brzmiało jak jasne, ale nikt nie mógł mieć pewności. Jak tylko Freddie obudzi się i nie będzie go już bolało to usłyszy go z drugiego pokoju. Albo nawet wbiegnie do jej, żeby się pochwalić.
— Oczywiście, że wybrałabym Ciebie — stwierdziła zgodnie z prawdą i w jej głosie teraz nie było słychać ani krztyny dramatyzmu. Można za to było wyczuć wyrzut. — Nie zajmuje najważniejszego miejsca w moim życiu tylko dlatego, że się regularnie ruchamy — bo nie miała zamiaru się na głos przyznawać do tego, że jest w nim przy okazji zakochana. Nie potrafiła tego zrobić do końca nawet w zaciszu swojego własnego umysłu, zwykle pomijając tę kwestię, gdy myślała o Marcy’m, ale nawet gdyby było inaczej to nie postawiłaby tej relacji ponad wieloletnią przyjaźń z Hemmingsem. — Ale dobrze wiedzieć jakie Ty masz priorytety — powiedziała, spoglądając na Freddie’go. Teraz się na niego trochę obraziła i istniała całkiem spora szansa, że był to koniec przynoszenia posiłków dla niego z Salsy.
— Ta, w ten sam dzień, w który ja planowałam zacząć się uśmiechać do przypadkowych ludzi na ulicy — nie wierzyła w to ani przez chwilę. Szczególnie po tym jak usłyszała od niego jak daleko ta relacja zabrnęła najwyraźniej i jak ważna Thea dla niego była. Błogosławieństwo Castellano lub jego brak niczego by tu nie zmienił. Ale tak, polubiła dziewczynę dość mocno, czuła, że z czasem się dość mocno zaprzyjaźnią. Nawet podczas nieobecności Freddiego czyniły ku temu kroki, ale nie planowała się z tego przyjacielowi spowiadać. Położyła się za to na ręczniku, żeby chłonąć ciepłe promienie słońca i pracować nad opalenizną.
— Co dalej? — powtórzyła po nim, odwracając głowę tak, żeby widzieć jego twarz. — Że co? Nie macie jeszcze zaplanowanej daty ślubu ani imion dla dzieci? — dopytała, chcąc wiedzieć co się tam właściwie dzieje i jak daleko się już znaleźli we dwoje. Nie po to, żeby zazdrościć, bo Marcy i ona byli w zupełnie innym miejscu. Chciała po prostu wiedzieć co się dzieje w najważniejszej relacji jej przyjaciela.
frederick hemmings
— Oczywiście, że wybrałabym Ciebie — stwierdziła zgodnie z prawdą i w jej głosie teraz nie było słychać ani krztyny dramatyzmu. Można za to było wyczuć wyrzut. — Nie zajmuje najważniejszego miejsca w moim życiu tylko dlatego, że się regularnie ruchamy — bo nie miała zamiaru się na głos przyznawać do tego, że jest w nim przy okazji zakochana. Nie potrafiła tego zrobić do końca nawet w zaciszu swojego własnego umysłu, zwykle pomijając tę kwestię, gdy myślała o Marcy’m, ale nawet gdyby było inaczej to nie postawiłaby tej relacji ponad wieloletnią przyjaźń z Hemmingsem. — Ale dobrze wiedzieć jakie Ty masz priorytety — powiedziała, spoglądając na Freddie’go. Teraz się na niego trochę obraziła i istniała całkiem spora szansa, że był to koniec przynoszenia posiłków dla niego z Salsy.
— Ta, w ten sam dzień, w który ja planowałam zacząć się uśmiechać do przypadkowych ludzi na ulicy — nie wierzyła w to ani przez chwilę. Szczególnie po tym jak usłyszała od niego jak daleko ta relacja zabrnęła najwyraźniej i jak ważna Thea dla niego była. Błogosławieństwo Castellano lub jego brak niczego by tu nie zmienił. Ale tak, polubiła dziewczynę dość mocno, czuła, że z czasem się dość mocno zaprzyjaźnią. Nawet podczas nieobecności Freddiego czyniły ku temu kroki, ale nie planowała się z tego przyjacielowi spowiadać. Położyła się za to na ręczniku, żeby chłonąć ciepłe promienie słońca i pracować nad opalenizną.
— Co dalej? — powtórzyła po nim, odwracając głowę tak, żeby widzieć jego twarz. — Że co? Nie macie jeszcze zaplanowanej daty ślubu ani imion dla dzieci? — dopytała, chcąc wiedzieć co się tam właściwie dzieje i jak daleko się już znaleźli we dwoje. Nie po to, żeby zazdrościć, bo Marcy i ona byli w zupełnie innym miejscu. Chciała po prostu wiedzieć co się dzieje w najważniejszej relacji jej przyjaciela.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Przyglądał jej się z lekko uniesioną brwią, kwestionując to zapewnienie. Miał poważne wątpliwości, czy faktycznie zajmował taki naczelne miejsce w jej życiu, spodziewając się raczej, że oburzała się po to, by poczuł wyrzuty sumienia. Co najwidoczniej udało jej się osiągnąć, bo westchnął ciężko i pokiwał głową.
— Dobrze, cofam, to co mówiłem — zadecydował, skoro tak. Uśmiechnął się do niej szeroko, ignorując oburzony ton, bo przecież Freddie był złotym przyjacielem — jeśli nie wybaczy mu teraz, to i tak zrobi to niedługo! — Oddałbym ci więcej, niż frytkę — dał jej słowo, nawet jeśli wiedział, że tak po czasie, wcale nie przyjmie jego zapewnień lepiej. Musiał jednak zadbać o to, by kiedyś zapomniała mu te paskudne słowa, bo jeśli faktycznie porzuci chęć dokarmiania go, istniała spora szansa, że Freddie umrze. Może nie od razu, ale kiedyś na pewno, skoro trochę za często zdawało mu się zapominać o zakupach, jakie miał do zrobienia i czasami wcale nie chciało mu się gotować.
— Obrzydliwe, Lenny. Jeśli zaczniesz to robić, wyślę cię na leczenie — zapewnił ją bez wahania. Mogła teraz kwestionować, czy aby na pewno był dobrym przyjacielem, ale nie było to ważne. On i tak by się nią przejął, gdyby jednego dnia postanowiła obudzić się jako uszczęśliwiający ludzi promyczek. Nie mówiąc już o tym, że na pewno nie chciałby się z nią przyjaźnić też, bo gdyby miał coś przeciwko jej naburmuszonej naturze, to ta ich relacja nie przetrwałaby takiego czasu.
— Właśnie rozglądam się za miejscem na ślub — przyznał bardzo poważnie, jakby faktycznie coś podobnego mogło wchodzić w grę. Gdyby faktycznie o tym myślał to — w co pewnie i tak mu nie uwierzy — dowiedziałaby się jaki jedna z pierwszych. Ktoś musiałby ogarnąć Freddiego u jubilera, gdy chodziłby desperacko, szukając pierścionka z bezoarem. — A o dzieciach nie ma mowy niestety. Przykro mi, nie zostaniesz ciotką małych Fredów nigdy — zapewnił ją, wiedząc, że jeśli już miała mieć jakieś odczucia względem tej deklaracji, to prędzej, niż żal, będzie to ulga. Niby nie był to temat, który kiedykolwiek poruszył z Theą, ale miał nadzieję, że i ona krzywiła się na małych, pełzających ludzi. Inaczej ich związek znowu nie wypali całkowicie. I chcąc nie chcąc, Lenny dała mu teraz rozkminę, która na pewno będzie mu paskudnie w głowie siedziała, gdy się tak na słoneczku wygrzewa.
— Dobrze, cofam, to co mówiłem — zadecydował, skoro tak. Uśmiechnął się do niej szeroko, ignorując oburzony ton, bo przecież Freddie był złotym przyjacielem — jeśli nie wybaczy mu teraz, to i tak zrobi to niedługo! — Oddałbym ci więcej, niż frytkę — dał jej słowo, nawet jeśli wiedział, że tak po czasie, wcale nie przyjmie jego zapewnień lepiej. Musiał jednak zadbać o to, by kiedyś zapomniała mu te paskudne słowa, bo jeśli faktycznie porzuci chęć dokarmiania go, istniała spora szansa, że Freddie umrze. Może nie od razu, ale kiedyś na pewno, skoro trochę za często zdawało mu się zapominać o zakupach, jakie miał do zrobienia i czasami wcale nie chciało mu się gotować.
— Obrzydliwe, Lenny. Jeśli zaczniesz to robić, wyślę cię na leczenie — zapewnił ją bez wahania. Mogła teraz kwestionować, czy aby na pewno był dobrym przyjacielem, ale nie było to ważne. On i tak by się nią przejął, gdyby jednego dnia postanowiła obudzić się jako uszczęśliwiający ludzi promyczek. Nie mówiąc już o tym, że na pewno nie chciałby się z nią przyjaźnić też, bo gdyby miał coś przeciwko jej naburmuszonej naturze, to ta ich relacja nie przetrwałaby takiego czasu.
— Właśnie rozglądam się za miejscem na ślub — przyznał bardzo poważnie, jakby faktycznie coś podobnego mogło wchodzić w grę. Gdyby faktycznie o tym myślał to — w co pewnie i tak mu nie uwierzy — dowiedziałaby się jaki jedna z pierwszych. Ktoś musiałby ogarnąć Freddiego u jubilera, gdy chodziłby desperacko, szukając pierścionka z bezoarem. — A o dzieciach nie ma mowy niestety. Przykro mi, nie zostaniesz ciotką małych Fredów nigdy — zapewnił ją, wiedząc, że jeśli już miała mieć jakieś odczucia względem tej deklaracji, to prędzej, niż żal, będzie to ulga. Niby nie był to temat, który kiedykolwiek poruszył z Theą, ale miał nadzieję, że i ona krzywiła się na małych, pełzających ludzi. Inaczej ich związek znowu nie wypali całkowicie. I chcąc nie chcąc, Lenny dała mu teraz rozkminę, która na pewno będzie mu paskudnie w głowie siedziała, gdy się tak na słoneczku wygrzewa.
about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
Mówiła całkiem poważnie. Jasne, w niektórych sytuacjach by wybrała Marcy’ego ponad niego, na przykład jakby miała decydować o tym kto by miał jej grzać łóżko, ale było też całkiem sporo okoliczności, w których wolałaby towarzystwo swojego najlepszego przyjaciela niż… Marcello. Inaczej go nie nazywała, bo było to zbyt skomplikowane by ująć szybko. Zarówno na głos, jak i w głowie. Ale, abstrahując, ceniła sobie ich przyjaźń bardzo wysoko. No i dałaby Hemmingsowi znacznie więcej niż jedną frytkę.
— Mhm — mruknęła, absolutnie w to nie wierząc już teraz, ale nie chciała się kłócić. Miała tego aż nadto w swoim życiu, a to brzmiało jak pierdoła. Po prostu mieli inne priorytety i tyle. Ubodło ją to trochę, ale mogła z tym żyć. Może wyglądałoby to inaczej, gdyby Freddie był w pełni sił, ale jednak miał taryfę ulgową i nie miała specjalnej ochoty się nad nim przesądnie pastwić. — Umówmy się na co najmniej trzy frytki — powiedziała więc pojednawczo, żeby zamknąć już ten temat. Istniała szansa, że przyjdzie im to kiedyś przetestować, skoro sama była idealna w dbanie o to by w ich lodówce znajdowało się wystarczjąco dużo jedzenia i często ratowały ich rano resztki, które przynosiła w środku nocy z roboty.
— Mam taką nadzieję, bo będę tego wówczas potrzebować — nie mogłaby się z nim nie zgodzić, nawet gdyby chciała wciąż zgrywać obrażoną pannicę. A nie chciała. Dobrze było wiedzieć, że zależało mu na tyle by zadbać o nią gdyby zachorowała na jakąś tajemniczą chorobę albo uderzyła się na tyle mocno w głowę, że zaczęłaby się tak zachowywać. W końcu marnowanie swoich uśmiechów na obcych to jakieś szaleństwo.
— Jak chcesz być super zajebiście romantyczny to weźcie go tam gdzie się poznaliście — zaproponowała tonem sugerującym co tak naprawdę sobie myśli o tej poradzie rodem z magazynu z poradami dla kobiet. Oczywiście gardziła. Nie żartowałaby sobie tak gdyby podejrzewała, że Freddie mówi w jakimkolwiek stopniu poważnie o tych planach. Była jednak pewna, pomimo wcześniejszej sytuacji, że dowiedziałaby się o tym w inny sposób i sama by nie musiała owych planów z przyjaciela wyciągać, tylko sam by jej o nich powiedział. — Kurwa, nawet nie wiesz jaka to ulga, że nasza przyjaźń nie musi się kończyć dzień po porodzie — stwierdziła, ponownie sobie żartując, choć nie było to coś, co łatwo było odróżnić od tego, gdy mówiła na poważnie. Tak naprawdę nie wiedziała jakby się wpasowała w to wszystko, gdyby na horyzoncie pojawiły się bachory. Może tak naprawdę by je pokochała i była super ciocią. Miała za mało dzieci w swoim otoczeniu, żeby móc się odnieść do tej kwestii. Poza tym, że własnych nie chciała i gdy zbliżyła się do tej możliwości, bardzo szybko sobie z tym poradziła.
frederick hemmings
— Mhm — mruknęła, absolutnie w to nie wierząc już teraz, ale nie chciała się kłócić. Miała tego aż nadto w swoim życiu, a to brzmiało jak pierdoła. Po prostu mieli inne priorytety i tyle. Ubodło ją to trochę, ale mogła z tym żyć. Może wyglądałoby to inaczej, gdyby Freddie był w pełni sił, ale jednak miał taryfę ulgową i nie miała specjalnej ochoty się nad nim przesądnie pastwić. — Umówmy się na co najmniej trzy frytki — powiedziała więc pojednawczo, żeby zamknąć już ten temat. Istniała szansa, że przyjdzie im to kiedyś przetestować, skoro sama była idealna w dbanie o to by w ich lodówce znajdowało się wystarczjąco dużo jedzenia i często ratowały ich rano resztki, które przynosiła w środku nocy z roboty.
— Mam taką nadzieję, bo będę tego wówczas potrzebować — nie mogłaby się z nim nie zgodzić, nawet gdyby chciała wciąż zgrywać obrażoną pannicę. A nie chciała. Dobrze było wiedzieć, że zależało mu na tyle by zadbać o nią gdyby zachorowała na jakąś tajemniczą chorobę albo uderzyła się na tyle mocno w głowę, że zaczęłaby się tak zachowywać. W końcu marnowanie swoich uśmiechów na obcych to jakieś szaleństwo.
— Jak chcesz być super zajebiście romantyczny to weźcie go tam gdzie się poznaliście — zaproponowała tonem sugerującym co tak naprawdę sobie myśli o tej poradzie rodem z magazynu z poradami dla kobiet. Oczywiście gardziła. Nie żartowałaby sobie tak gdyby podejrzewała, że Freddie mówi w jakimkolwiek stopniu poważnie o tych planach. Była jednak pewna, pomimo wcześniejszej sytuacji, że dowiedziałaby się o tym w inny sposób i sama by nie musiała owych planów z przyjaciela wyciągać, tylko sam by jej o nich powiedział. — Kurwa, nawet nie wiesz jaka to ulga, że nasza przyjaźń nie musi się kończyć dzień po porodzie — stwierdziła, ponownie sobie żartując, choć nie było to coś, co łatwo było odróżnić od tego, gdy mówiła na poważnie. Tak naprawdę nie wiedziała jakby się wpasowała w to wszystko, gdyby na horyzoncie pojawiły się bachory. Może tak naprawdę by je pokochała i była super ciocią. Miała za mało dzieci w swoim otoczeniu, żeby móc się odnieść do tej kwestii. Poza tym, że własnych nie chciała i gdy zbliżyła się do tej możliwości, bardzo szybko sobie z tym poradziła.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Z pewnością będzie tęsknił za przywilejami, jakie otrzymywał od świata tylko dlatego, że był poszkodowany. Skoro sama Lenny podchodziła do niego w sposób nieco bardziej wyrozumiały i łagodny, to znaczyło, że naprawdę mocno oberwał w głowę, ocierając się o śmierć Parsknął cicho pod nosem, słysząc jej targowanie i skinął głową.
— Myślę, że bez wahania dałbym nawet siedem — przyznał, skoro już się targowali. Ostatecznie była mu przecież najbliższą przyjaciółką — i jedyną osobą, z którą mógł dzielić przestrzeń w ciasnym mieszkaniu. Na myśl, że miałby zamienić ją na przypadkową współlokatorkę, podobną do tej, która znalazła sobie Lenny, dostawał dreszczy. Uważał jednocześnie, że trochę przesadnie dramatyzowała — czego rozsądnie jej nie wytknął, nie chcąc, by przypadkiem porzuciła go tutaj samego. Może i dotarłby do mieszkania o własnych siłach w końcu, ale jakoś milej było leżeć tutaj z Eleną.
— Nie martw się, zainterweniuję — dał jej słowo. W tym duecie to Freddie wiecznie chodził z zadowoloną z siebie gębą. Lenny bywała naburmuszona i obrażona, co stanowiło idealne dopasowanie. Zaburzenie tej harmonii mogłoby się odbić nie tylko na nich, ale i na całym świecie. Była to jedynie teoria wprawdzie, ale nie planował jej testować zbyt śmiało, bo aktualny stan rzeczy i porządek, jaki zapanował w jego życiu, całkiem mocno go satysfakcjonowały.
— W pokoju na jakiejś imprezie — przyznał rozbawiony. Nie stanowiło to zbyt idealnego miejsca na ślub — tym bardziej że była to dość przypadkowa domówka, na którą Freddie trafił, chociaż wcale nie powinien. Później natknęli się w ich mieszkaniu, gdy pojawiła się na lekcjach gry na gitarze. Gdyby jednak planował ślub, może nawet zdecydował się tych wspaniałych porad posłuchać. Aktualnie jednak był całkowicie daleki od tego, by faktycznie zrealizować podobne szaleństwa. — Nie jestem pojebany, Lenny. Jak kiedyś chciałbym mieć takiego gówniarza, to i tak sam musiałbym cię pożegnać z mojego życia. Nie mógłbym zaoferować mu takiej ciotki — dodał poważnie. W końcu wiedziała dużo rzeczy, którymi Freddie na pewno nie chciałby się dzielić z małą wersją siebie. Na szczęście nie musiała się martwić, że faktycznie kiedyś ją pożegna — był więcej, niż pewny, że nigdy nie poczuje się gotowy na tworzenie małych Fredericków. No i myśl, że Thea mogłaby takie chcieć, też brzmiała absurdalnie. Nie miał jednak stuprocentowej pewności co do tego — dlatego zamierzał to kiedyś omówić, przy okazji jakiejś, by nie wystraszyć jej randomowym pytaniem o to, czy myśli, że jest stworzona do rodzenia dzieci, bo on miał nadzieję cichą, że jednak nie.
— Myślę, że bez wahania dałbym nawet siedem — przyznał, skoro już się targowali. Ostatecznie była mu przecież najbliższą przyjaciółką — i jedyną osobą, z którą mógł dzielić przestrzeń w ciasnym mieszkaniu. Na myśl, że miałby zamienić ją na przypadkową współlokatorkę, podobną do tej, która znalazła sobie Lenny, dostawał dreszczy. Uważał jednocześnie, że trochę przesadnie dramatyzowała — czego rozsądnie jej nie wytknął, nie chcąc, by przypadkiem porzuciła go tutaj samego. Może i dotarłby do mieszkania o własnych siłach w końcu, ale jakoś milej było leżeć tutaj z Eleną.
— Nie martw się, zainterweniuję — dał jej słowo. W tym duecie to Freddie wiecznie chodził z zadowoloną z siebie gębą. Lenny bywała naburmuszona i obrażona, co stanowiło idealne dopasowanie. Zaburzenie tej harmonii mogłoby się odbić nie tylko na nich, ale i na całym świecie. Była to jedynie teoria wprawdzie, ale nie planował jej testować zbyt śmiało, bo aktualny stan rzeczy i porządek, jaki zapanował w jego życiu, całkiem mocno go satysfakcjonowały.
— W pokoju na jakiejś imprezie — przyznał rozbawiony. Nie stanowiło to zbyt idealnego miejsca na ślub — tym bardziej że była to dość przypadkowa domówka, na którą Freddie trafił, chociaż wcale nie powinien. Później natknęli się w ich mieszkaniu, gdy pojawiła się na lekcjach gry na gitarze. Gdyby jednak planował ślub, może nawet zdecydował się tych wspaniałych porad posłuchać. Aktualnie jednak był całkowicie daleki od tego, by faktycznie zrealizować podobne szaleństwa. — Nie jestem pojebany, Lenny. Jak kiedyś chciałbym mieć takiego gówniarza, to i tak sam musiałbym cię pożegnać z mojego życia. Nie mógłbym zaoferować mu takiej ciotki — dodał poważnie. W końcu wiedziała dużo rzeczy, którymi Freddie na pewno nie chciałby się dzielić z małą wersją siebie. Na szczęście nie musiała się martwić, że faktycznie kiedyś ją pożegna — był więcej, niż pewny, że nigdy nie poczuje się gotowy na tworzenie małych Fredericków. No i myśl, że Thea mogłaby takie chcieć, też brzmiała absurdalnie. Nie miał jednak stuprocentowej pewności co do tego — dlatego zamierzał to kiedyś omówić, przy okazji jakiejś, by nie wystraszyć jej randomowym pytaniem o to, czy myśli, że jest stworzona do rodzenia dzieci, bo on miał nadzieję cichą, że jednak nie.
about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
— Przynajmniej nie umrę — podsumowała, zamykając już chyba ten temat, bo nie było sensu tego przeciągać. Nie uważała siebie za dramatyczną w tym scenariuszu, ale nie miała zamiaru się z nim kłócić. Może jakby był w lepszej formie, ale tak to nie. Jeszcze miał przed sobą kilka dni taryfy ulgowej z jej strony. Wcześniej cieszyła się, że wrócił do mieszkania, więc kto wie, może zanim skończy się jego okres ochronny, znów coś ją skłoni do bycia dla niego względnie miłą. Na tyle na ile była w stanie, skoro, jak słusznie Freddie stwierdził w swojej głowie, nie była pogodnym promyczkiem, który obdarzał swoją miłością ludzi na lewo i prawo. Wymruczała więc podziękowania w jego kierunku, kiedy obiecał jej, że nie pozwoli jej oszaleć i uśmiechać się do randomowych ludzi. Dobry był z niego przyjaciel. Całkiem.
— To mało romantyczne — westchnęła, prawie tak jakby była na serio zawiedziona. Tak naprawdę to nie spodziewała się żadnej wielkiej historii rodem z jednego z tych filmów, którymi dość mocno gardziła. W końcu w prawdziwym życiu rzadko to tak działało i o wiele bardziej prawdopodobne były takie okoliczności jak te, w których spotkał Theę czy te, w których ona się zetknęła z Marcy’m po raz pierwszy. — Odpada jako miejsce ślubu — dodała na wypadek jakby miał na serio rozważać gdzie powiedzą sobie z Amaltheą tak. No ale nie robili tego na serio, bo chyba jeszcze trochę czasu zanim dojdzie z nią do tego etapu. — Nie wiem teraz czy się cieszyć, czy czuć się trochę zasmuconą tym faktem — stwierdziła i poprawiła się nieco na swoim ręczniku, a potem zerknęła krótko na Freda zanim zamknęła na powrót oczy, żeby się dalej opalać. Okularów nie zakładała, bo nie chciała, żeby wyszło krzywo. — Chyba postawię na tę pierwszą opcję, skoro tak dobrze mnie znasz — uznała ostatecznie, bo choć sama wcześniej deklarowała, że nie chciałaby się z nim przyjaźnić jakby miał dziecko to usłyszenie tego z jego strony było trochę inne, ale, no, miał trochę racji i nie była idealnym materiałem na ciocię. Tak na serio to może i nie byłaby w tym tragiczna i na pewno nie uczyłaby dzieciaka niczego bardzo złego, dopóki nie nadeszłaby pora by się dowiedział o pszczółkach i masturbacji, ale nie chciała się przekonywać jakby to wyglądało w rzeczywistości. Chyba że w grę wchodziłoby dziecko jej brata, ale miała nadzieję, że do tego etapu było mu daleko, skoro miał mniej lat niż ona. No i musiałaby z nim rozmawiać znowu, a na to się na razie nie zapowiadało.
frederick hemmings
— To mało romantyczne — westchnęła, prawie tak jakby była na serio zawiedziona. Tak naprawdę to nie spodziewała się żadnej wielkiej historii rodem z jednego z tych filmów, którymi dość mocno gardziła. W końcu w prawdziwym życiu rzadko to tak działało i o wiele bardziej prawdopodobne były takie okoliczności jak te, w których spotkał Theę czy te, w których ona się zetknęła z Marcy’m po raz pierwszy. — Odpada jako miejsce ślubu — dodała na wypadek jakby miał na serio rozważać gdzie powiedzą sobie z Amaltheą tak. No ale nie robili tego na serio, bo chyba jeszcze trochę czasu zanim dojdzie z nią do tego etapu. — Nie wiem teraz czy się cieszyć, czy czuć się trochę zasmuconą tym faktem — stwierdziła i poprawiła się nieco na swoim ręczniku, a potem zerknęła krótko na Freda zanim zamknęła na powrót oczy, żeby się dalej opalać. Okularów nie zakładała, bo nie chciała, żeby wyszło krzywo. — Chyba postawię na tę pierwszą opcję, skoro tak dobrze mnie znasz — uznała ostatecznie, bo choć sama wcześniej deklarowała, że nie chciałaby się z nim przyjaźnić jakby miał dziecko to usłyszenie tego z jego strony było trochę inne, ale, no, miał trochę racji i nie była idealnym materiałem na ciocię. Tak na serio to może i nie byłaby w tym tragiczna i na pewno nie uczyłaby dzieciaka niczego bardzo złego, dopóki nie nadeszłaby pora by się dowiedział o pszczółkach i masturbacji, ale nie chciała się przekonywać jakby to wyglądało w rzeczywistości. Chyba że w grę wchodziłoby dziecko jej brata, ale miała nadzieję, że do tego etapu było mu daleko, skoro miał mniej lat niż ona. No i musiałaby z nim rozmawiać znowu, a na to się na razie nie zapowiadało.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Byłoby całkiem miło, gdyby zdecydowała się nie umierać. I gdyby wszechświat uszanował też fakt, że Freddie wolał mieć ją w życiu, niż nie mieć — nawet taką dramatyczną i czasami naburmuszoną niepotrzebnie. Była idealnym dopełnieniem jego słonecznej natury, która chwilowo jednak była tylko trochę zachmurzona — co nie było znowu aż tak dziwne, skoro jedna impreza dodała mu pięćdziesiąt lat niemal. A przynajmniej tak się czuł i wcale nie dramatyzował…
— O kurde, czyli jednak muszę pomyśleć o innym miejscu — westchnął ciężko, wyraźnie rozczarowany. Daleko było mu do samego oświadczania się, które — gdyby postanowił teraz jednak je przeprowadzić — z pewnością sprawiłoby, że Thea uciekłaby od niego przerażona. Może i kiedyś byłby gotów się jej oświadczać, skoro i tak nie chciałby zastąpić Thei żadną inną kobietą, ani kozą, ale na pewno nie teraz. Wypadałoby się na przykład najpierw dowiedzieć, czy Henderson w ogóle interesowała idea małżeństwa, czy może wcale nie — on sam byłby w na tym polu pewnie bardzo elastyczny.
— Powinno ci ulżyć. Kto chciałby dobrowolnie pchać się do wrzeszczącego bachora? — zapytał bardzo poważnie i rzeczowo. Na pewno nie on. Lenny też nie wydawała się osobą, która jakkolwiek nadawała się do wychowywania takiego rozwrzeszczanego kalafiora. Nie mogła więc mieć mu za złe tego, że już na starcie zdecydował się ją skreślić. — Chociaż taki mały Freddie. To musiałby być super dzieciak — dodał nagle, dumając sobie nad taką możliwością. Zupełnie może i nierealną, ale nie było to ważne. Mógł to robić tak długo, jak Thea go nie słyszała — bo gdyby przypadkiem podsłuchała ich rozmowę o małym Freddiem, mogłaby się poczuć zajebiście przerażona. Nic w tym dziwnego, ale na samą myśl o tym, aż rozejrzał się, by upewnić się, że faktycznie jej tutaj nigdzie nie było. Ostatnie czego potrzebował, to rozmowy z nią o dzieciach. Na takim etapie.
— A może powiesz coś o sobie, co się dzieje? U ciebie, typa z krzywym nosem albo nie wiem, cokolwiek tam sobie chcesz — zachęcił. Chętnie by się dowiedział czegoś, bo w ostatnim czasie to on skupiał na sobie całą uwagę. Nic dziwnego, skoro trochę ucierpiał i był poszkodowany, ale nie chciał być przy tym gównianym przyjacielem na przykład. Zmrużył nawet oczy i przesunął na nią spojrzenie, gdy czekał w napięciu, aż zdecyduje się coś więcej powiedzieć.
— O kurde, czyli jednak muszę pomyśleć o innym miejscu — westchnął ciężko, wyraźnie rozczarowany. Daleko było mu do samego oświadczania się, które — gdyby postanowił teraz jednak je przeprowadzić — z pewnością sprawiłoby, że Thea uciekłaby od niego przerażona. Może i kiedyś byłby gotów się jej oświadczać, skoro i tak nie chciałby zastąpić Thei żadną inną kobietą, ani kozą, ale na pewno nie teraz. Wypadałoby się na przykład najpierw dowiedzieć, czy Henderson w ogóle interesowała idea małżeństwa, czy może wcale nie — on sam byłby w na tym polu pewnie bardzo elastyczny.
— Powinno ci ulżyć. Kto chciałby dobrowolnie pchać się do wrzeszczącego bachora? — zapytał bardzo poważnie i rzeczowo. Na pewno nie on. Lenny też nie wydawała się osobą, która jakkolwiek nadawała się do wychowywania takiego rozwrzeszczanego kalafiora. Nie mogła więc mieć mu za złe tego, że już na starcie zdecydował się ją skreślić. — Chociaż taki mały Freddie. To musiałby być super dzieciak — dodał nagle, dumając sobie nad taką możliwością. Zupełnie może i nierealną, ale nie było to ważne. Mógł to robić tak długo, jak Thea go nie słyszała — bo gdyby przypadkiem podsłuchała ich rozmowę o małym Freddiem, mogłaby się poczuć zajebiście przerażona. Nic w tym dziwnego, ale na samą myśl o tym, aż rozejrzał się, by upewnić się, że faktycznie jej tutaj nigdzie nie było. Ostatnie czego potrzebował, to rozmowy z nią o dzieciach. Na takim etapie.
— A może powiesz coś o sobie, co się dzieje? U ciebie, typa z krzywym nosem albo nie wiem, cokolwiek tam sobie chcesz — zachęcił. Chętnie by się dowiedział czegoś, bo w ostatnim czasie to on skupiał na sobie całą uwagę. Nic dziwnego, skoro trochę ucierpiał i był poszkodowany, ale nie chciał być przy tym gównianym przyjacielem na przykład. Zmrużył nawet oczy i przesunął na nią spojrzenie, gdy czekał w napięciu, aż zdecyduje się coś więcej powiedzieć.
about
Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought.
— Nie ja, na pewno. Ani Ty, więc myślę, że takie scenariusze nam nie grożą — powiedziała i obdarzyła go nieco kpiącym uśmiechem, gdy wspomniał o małym Freddiem. — Słodki z wierzchu, wcielony demon pod spodem — stwierdziła, bo tak jej się jawiła wizja hemmingsowego bachora. Może i nie znała Fredericka, gdy był gówniarzem, który nie dosięgał łapkami do blatu kuchennego, ale absolutnie nie podejrzewała go o bycie spokojnym aniołkiem. A nawet gdyby był to dużo energii w dziecku brało się z rodziców… Przynajmniej tak jej się wydawało, nie miała jakoś zajebiście dużo wspólnego z dziećmi, skoro nikt z jej znajomych nie miał. Tylko w rodzinie jakieś były, ale z jej poszczególnymi członkami nie widziała się już od bardzo, bardzo dawna.
Spojrzała na niego i zmarszczyła lekko brwi, kiedy zapytał ją o to, co się u niej działo. Nie dlatego, że był to wielki szok, Freddie nie mówił ciągle tylko o sobie. Po prostu w ostatnich tygodniach w zupełnie naturalny sposób rozmawiali raczej o nim i jego samopoczuciu niż o niej, więc jak miała teraz o sobie opowiedzieć to nie wiedziała za bardzo od czego zacząć. No ale w końcu zdecydowała się na wzruszenie ramionami na początek.
— Wiesz, że mam niedługo urodziny? — zagadnęła go, niemal pewna, że nie będzie pamiętał o tym fakcie. Jej prawdziwe urodziny były tuż za rogiem, ale przyjęcia nie będzie przecież urządzać w poniedziałek. Najwcześniej w piątek, ale to i tak musiała najpierw dostać urlop. — I bym chciała zrobić imprezę dla wszystkich moich znajomych? — kontynuowała, przewracając się na brzuch, żeby nie spalić się za mocno z przodu i równomiernie opalić. Odwróciła znów głowę w jego stronę. — No, oprócz Marcy’ego, bo tak typ, który wcale nie ma krzywego nosa, ma na imię — dodała jeszcze, parskając cicho. Co jak co, ale nos to on miał prosty (i następną rzecz, która przychodziła do głowy w miarę też). Ale na jej urodzinach, niezależnie od tego jaki miał nos, nie mógł się zjawić.
frederick hemmings
Spojrzała na niego i zmarszczyła lekko brwi, kiedy zapytał ją o to, co się u niej działo. Nie dlatego, że był to wielki szok, Freddie nie mówił ciągle tylko o sobie. Po prostu w ostatnich tygodniach w zupełnie naturalny sposób rozmawiali raczej o nim i jego samopoczuciu niż o niej, więc jak miała teraz o sobie opowiedzieć to nie wiedziała za bardzo od czego zacząć. No ale w końcu zdecydowała się na wzruszenie ramionami na początek.
— Wiesz, że mam niedługo urodziny? — zagadnęła go, niemal pewna, że nie będzie pamiętał o tym fakcie. Jej prawdziwe urodziny były tuż za rogiem, ale przyjęcia nie będzie przecież urządzać w poniedziałek. Najwcześniej w piątek, ale to i tak musiała najpierw dostać urlop. — I bym chciała zrobić imprezę dla wszystkich moich znajomych? — kontynuowała, przewracając się na brzuch, żeby nie spalić się za mocno z przodu i równomiernie opalić. Odwróciła znów głowę w jego stronę. — No, oprócz Marcy’ego, bo tak typ, który wcale nie ma krzywego nosa, ma na imię — dodała jeszcze, parskając cicho. Co jak co, ale nos to on miał prosty (i następną rzecz, która przychodziła do głowy w miarę też). Ale na jej urodzinach, niezależnie od tego jaki miał nos, nie mógł się zjawić.
frederick hemmings
about
znudziło go zawodzenie smutnych ballad na scenie, więc wrócił, by znowu zachwycać theę swoją osobą
Wywrócił oczami na jej słowa, bo sam Freddie — potencjalnego dzieciaka, którego nigdy by nie chciał — opisałby na pewno innymi słowami. W końcu, gdyby miał mieć z nim tyle wspólnego, to byłby ucieleśnieniem uroku, który zawróciłby w głowie wszystkim koleżankom z przedszkola. Co było na pewno ładną wizją, którą mógł sobie snuć, wiedząc, że nie zostanie nigdy brutalnie wyprowadzony z błędu. Już wychowywanie samotne psa sprawiało, że musiał stawać na głowie często, szukając zastępstwa dla Hotdoga w momentach, gdy nie mógł samodzielnie się nim zająć. Z ludzkimi dziećmi bywało chyba trudniej — tak mu się przynajmniej wydawało.
Nie był może ostatnio najbardziej zainteresowanym przyjacielem, ale chciał jednak trochę się poprawić. Całe to halloween, jego wypadek i późniejsza sprawa z Theą, trochę go pochłonęła — wiedział o tym i nie zamierzał się wcale tego faktu jakoś uporczywie wyrzekać. Dobrze więc, że nie miała mu tego za złe i znosiła go, nawet gdy był najgorszy — pewnie dlatego, że doskonale wiedziała, jaki potrafił być najlepszy!
— Oczywiście, że wiem — powiedział urażony. Na pewno miał zanotowane to w kalendarzu, bo jego pamięć ograniczała się tylko do miesiąca i orientacyjnego wskazania połowy, w której się te urodziny znajdowały. Nie miał jeszcze prezentu, ale była to kwestia, którą szybko mógł naprawić, gdy tylko poczuje się odrobinę lepiej. Albo gdy po prostu poświęci chwilę, by pomiędzy grami na konsoli, wcisnąć przeglądanie jakiegoś internetowego szajsu.
— Czemu oprócz niego? — zapytał zaskoczony, bo wydawało mu się to nielogiczne, skoro utrzymywali raczej dobre relacje. Nie miał jednak pojęcia, jak to dokładnie między nimi wyglądało, więc nawet zawiesił wzrok na Lenny, czekając, aż to trochę rozjaśni. — Okej, Marcy. Dla mnie nadal będzie typem z krzywym nosem, dopóki mi go oficjalnie nie przedstawisz — zapowiedział, jakby faktycznie co najmniej czekał na oficjalną kolację, na której zyska możliwość męskiego uściśnięcia mu dłoni i zapytania, o to, jakie miał zamiary względem małej Lenny. W końcu brzmiało to całkowicie jak coś, co można by było uznać za typowe dla Freddiego. Powaga, poważne przesłuchiwanie i bycie kopią własnego ojca. Obrzydliwe.
Nie był może ostatnio najbardziej zainteresowanym przyjacielem, ale chciał jednak trochę się poprawić. Całe to halloween, jego wypadek i późniejsza sprawa z Theą, trochę go pochłonęła — wiedział o tym i nie zamierzał się wcale tego faktu jakoś uporczywie wyrzekać. Dobrze więc, że nie miała mu tego za złe i znosiła go, nawet gdy był najgorszy — pewnie dlatego, że doskonale wiedziała, jaki potrafił być najlepszy!
— Oczywiście, że wiem — powiedział urażony. Na pewno miał zanotowane to w kalendarzu, bo jego pamięć ograniczała się tylko do miesiąca i orientacyjnego wskazania połowy, w której się te urodziny znajdowały. Nie miał jeszcze prezentu, ale była to kwestia, którą szybko mógł naprawić, gdy tylko poczuje się odrobinę lepiej. Albo gdy po prostu poświęci chwilę, by pomiędzy grami na konsoli, wcisnąć przeglądanie jakiegoś internetowego szajsu.
— Czemu oprócz niego? — zapytał zaskoczony, bo wydawało mu się to nielogiczne, skoro utrzymywali raczej dobre relacje. Nie miał jednak pojęcia, jak to dokładnie między nimi wyglądało, więc nawet zawiesił wzrok na Lenny, czekając, aż to trochę rozjaśni. — Okej, Marcy. Dla mnie nadal będzie typem z krzywym nosem, dopóki mi go oficjalnie nie przedstawisz — zapowiedział, jakby faktycznie co najmniej czekał na oficjalną kolację, na której zyska możliwość męskiego uściśnięcia mu dłoni i zapytania, o to, jakie miał zamiary względem małej Lenny. W końcu brzmiało to całkowicie jak coś, co można by było uznać za typowe dla Freddiego. Powaga, poważne przesłuchiwanie i bycie kopią własnego ojca. Obrzydliwe.