budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
24 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Harper go zostawiła, więc teraz tylko egzystuje. Mimo że spłacił długi swoich starych, jego rachunki wciąż nie są wyrównane, a szanse na przyszłość... mało istotne.
#

To, że Nico (a to że zmieniłam nick wcale nie oznacza, że używał teraz pełnego imienia, wciąż go nie znosił i nikomu nie zdradzał, ok) nie był najwspanialszym z sąsiadów to generalnie było wiadomo tutaj od zawsze. Miał dobre relacje z aborygenami, bo jako dziecko się tutaj włóczył i cóż, miał wtedy kogoś, kto względnie zastępował mu rodzinę. Ale poza tym? Poza tym nie do końca w ogóle swoich sąsiadów lubił. Zwłaszcza tych biednych i zapijaczonych jak on i jego rodzina. No dobra, może nie był aż tak zapijaczony jak jego matka, ani tak zadłużony jak ojciec, ale to nie tak, że mógł się mieć za lepszego. Był też w generalnie ponurej dziurze, odkąd laska pojechała robić karierę, no i przez laska oczywiście rozumie się miłość jego życia, więc jego umiejętności międzyludzkie spadały poniżej akceptowalnej normy. A brunhilde carradine po prostu miała pecha się znajdować na jego drodze. I to dosłownie, bo przez Tingaree zapewne jechała tylko jedna dróżka, a ona ją właśnie tarasowała, dlatego pocisnął po klaksonie kilkukrotnie, mrużąc z irytacją oczy. Uchylił okno i wychylił się przez nie, mierząc je gniewnym spojrzeniem. - Chyba coś ci się pomyliło księżniczko, to nie jest twoja prywatna droga do zamku, zejdź z drogi - rozkazał, ze znudzonym wyrazem twarzy, chociaż tak naprawdę to był wkurwiony. Niby złapał nową robotę w budowlance, ale to była marna naprawa dachu i to do tego tu w Tingaree. Nie wiedział gdzie od jutra zaczyna zlecenie jeszcze, ale nieważne. Hajs to hajs. Dlatego znów nacisnął dwa razy klakson - przynajmniej te szczury spod chaty ci wypłoszę - dodał, bo na pewno tam jakieś szczury były, w swoim rejonie też je widywał. Nie lubił szczurów. Ale lepsze to niż australijskie pająki…
wanted and wild
-
cami, mackenna, freya, henriikka, rowan, darby, yanick, ferry, logan, boyd, jack, wolf, hector
studentka + "ReŻySeR" — lorne bay
22 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
ósmy pasażer nostromo swojej nowej rodziny
007.
Wracała właśnie z nauki jazdy. Tak bardzo potrzebowała prawa jazdy, że nie była w stanie myśleć o niczym innym. Dostała od Bernharda przepiękne, lawendowe, nowe Porsche i nie mogła się nim nawet cieszyć. Dobra. Mogła, bo stało u niej w garażu. Wchodziła nawet do tego garażu, siadała za kierownicą i udawała, że może już nim jeździć. W sumie mogłaby wyjechać i pojeździć po okolicy. Kto jej zabronił? Jakby coś się stało to ojciec na pewno by coś ugrał. Jadł jej z ręki. Był tak zdesperowany, żeby posiadać dzieciaka, że wybrał nawet takiego, którego nigdy nie chciał. To się ceniło. Nie. W sumie nie, w ogóle czegoś takiego się nie ceniło.
Rzeczywiście szła sobie środkiem drogi, ze słuchawkami w uszach i rozmyślała o tym, że właściwie to mogła temu nauczycielowi jazdy zapłacić za to, żeby przywiózł ją do domu. Zamiast tego odstawił ją na przystanek autobusowy, a jej było głupio wezwać Ubera. Postanowiła, że się przejdzie. Sama podjęła taką decyzję, a i tak miała wąty do całego świata.
Nie miała muzyki jakoś super głośno, ale utknęła w swoich myślach tak głęboko, że świat wokół przestał istnieć. Dopiero klakson wybudził ją z tego wszystkiego. A właściwie to prawie zrujnował jej życie, bo o mało co zawału nie dostała. Odskoczyła na bok spodziewając się tego, że auto, które na nią trąbnęło będzie pędziło.
- Jezu… – Spojrzała na niego krzywiąc się. – To też nie jest miejsce, żeby popisywać się małym penisem. – Odparła równie miło co on. Lubiła tą teorię, że jak mężczyzna zachowywał się jak pan drogi, to oznaczało, że musiał sobie coś rekompensować. – Można też być bardziej uprzejmym. – Zasugerowała, a przecież sama nie była nawet miss popularności i księżniczką uprzejmości. Zeszła z drogi jeszcze bardziej, żeby zrobić miejsce dla jego ego. Prawie się przez to potknęła, ale udało jej się utrzymać pion. – To możesz zawrócić, bo jedynym szczurem jakiego tutaj widzę to ty. – Prychnęła i ruszyła w swoją stronę, bo nie będzie chamstwa tolerować. W sumie będzie, ale po prostu… nawet na chamstwo trzeba sobie zapracować.
ODPOWIEDZ