All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Layla miała wszystko dobrze przygotowane. Tak się jej przynajmniej wydawało. Na pewno jednak nie zamierzała go zabrać tylko i wyłącznie do restauracji i wręczyć mu łyżeczki. Nie. Chciała zrobić coś jeszcze. Coś bardziej romantycznego, skoro już tak wiele razy jej powtarzał, że wcale nie jest romantyczna. Niech to będzie taki ostatni gest z jej strony i odda mu już całkowicie tą scenę do popisywania się romantycznymi gestami. Jednak dzisiaj jeszcze miała coś dla niego przygotowane, więc gdy tylko wyszli z restauracji to przed wejściem czekał na nich samochód z ich ukochanym ochroniarzem, a raczej asystentem za kierownicą. Jako szofer zdecydowanie lepiej sobie radził. Jego obecność też pozwoliła jej nieco ostudzić własne i ukochanego zapędy, skoro dalej nie byli sami. Nie mogli zrzucić z siebie ubrań i dać się porwać wirze namiętnosći. W dodatku wcale nie jechali do domu, ale podróż nie trwała długo. Musieli jedynie dotrzeć na obrzeża miasta, gdzie nieco ukryty wśród drzew znajdował się mały, ale uroczy domek z całym terenem wokół ogrodzonym. W pobliżu nie było żadnych innych domów, a sama okolica była na pierwszy rzut oka gęsto zalesiona.Layla podziękowała dawnemu ochroniarzowi za podwiezienie, a następnie poprowadziła ukochanego w kierunku bramy po drodze wyciągając klucz do furtki.
- Cały dom jest oczywiście do naszego użytku. W środku są też nasze rzeczy, gdybyśmy chcieli zatrzymać się na dłużej niż jedną noc- zaczęła mu tłumaczyć prowadząc na posesję, gdzie na podjeździe czekało też auto, które wcześniej wypożyczyła i tutaj zostawiła, aby mogli wrócić do domu, kiedy tylko będą chcieli. Zadbała też, aby w domku im niczego nie zabrakło. Musiała się trochę nagimnastykować, aby niczego się nie domyślił. W końcu zawsze był czujny i miał oczy dookoła głowy, ale będąc w Sydney mogła nieco uśpić tą jego czujność i odpowiednio wykorzystać ten czas. Jednak nie poprowadziła go do środka, ale pociągnęła go na tył domu, gdzie mogli teraz ujrzeć duży ogród z przygotowaną niespodzianką dla niego w postaci własnej wersji kina na świeżym powietrzu. Puściła na chwilę jego rękę, aby móc podejść nieco bliżej i podłączyć wszystko, aby miejsce oświetliły światełka wokół, a także wzdłuż leżącego na środku materaca z ogromną ilością poduch i kocy do ogrzania. Na tarasie natomiast znajdowało się jacuzzi, gdyby chcieli skorzystać. Zaraz jednak powróciła z powrotem do ukochanego z uśmiechem na ustach i przyglądając się jego reakcji.
- Chciałam żeby ta randka była naszym nowym początkiem, ale jednocześnie abyśmy mogli naprawić wszystko, co po drodze nam wcześniej nie wyszło. Tak jak wyjście na miasto czy seans filmowy- mimo, że na jej twarzy widniał uśmiech, to się delikatnie zestresowała na wspomnienie ostatniego razu, gdy zaprosiła go na wspólne oglądanie filmu. Jednak uczyła się na błędach, nie zamierzała popełnić jeszcze raz tego samego.- Mam przygotowane kilka filmów. Przede wszystkim znalazłam jeden z pierwszych filmów, w których zagrałam. Nie jest on może najwyższych lotów, prosta komedia, ale całkowicie bezpieczna- nie musiała precyzować o co chodziło, oboje dobrze wiedzieli co miała na myśli. Trzy razy się upewniła, że w filmie nie ma żadnych scen o które mógłby być zazdrosny. Prędzej byłby zażenowany poziomem produkcji.- Mam też Twoje ulubione filmy jak Harry Potter czy Władca Pierścieni. Oczywiście wszystkie części. Nie jestem pewna jedynie, czy się ze mnie nie zgrywałeś za bardzo, gdy o nich wspominałeś i może wprost przeciwnie - nie cierpisz ich. Ale w takim razie tym bardziej będziesz musiał je obejrzeć za karę- uśmiechnęła się jeszcze szerzej zarzucając mu ręce na szyję i dając szybkiego całusa.- Możemy też po prostu poleżeć i obejrzeć drogę mleczną. Może nie jest to pustynia, ale drzewa nie zasłaniają całego widoku- i tutaj powinien docenić to, że dała mu możliwość ucieczki przed obejrzeniem filmów, których nie koniecznie chciał. Może i nie jest bardzo romantyczna, ale przynajmniej litościwa. A przede wszystkim zakochana w nim, dlatego tak jak mu obiecała - zamierzała zrobić wszystko, aby im się udało.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na miejscu, cóż... Był zaskoczony. Randkę uważał za udaną już w momencie, kiedy poszli za rękę do restauracji. Nie spodziewał się takiego rozmachu. Ich własnego domku gdzieś na obrzeżach miasta? Tam gdzie nikt nie pomyślałby by ich szukać? Przeszła samą siebie i nie chodziło o sam romantyzm, lecz cały gest. Spojrzał na nią z wdzięcznością oraz miłością dając zaprowadzić się na tyły budynku, gdzie przekonał się, że tak naprawdę była prawdziwa niespodzianka. Widząc ten duży ekran oraz stertę poduszek o dziwo nie miał żadnych obaw. Próbował zapomnieć o tamtej wpadce z jej filmem. Na pewno nie było to coś, co spędzało mu sen z powiek, więc tym bardziej doceniał ten gest. Doceniał, że pamiętała.
- Wiesz, że nie musimy nic naprawiać Layla. - uśmiechnął się do niej ciepło mówiąc absolutnie poważnie - Myślę, że większość filmów jest już bezpieczna. - przyciągnął ją do siebie odwzajemniając jej buziaka - Nadal nie byłoby przyjemnie oglądać jak ktoś obmacuje cię na dużym ekranie, ale teraz przynajmniej wiem, że już nigdy nikt tego nie zrobi. Chyba, że będę to ja w naszej własnej produkcji. - uśmiechnął się rozbrajająco, wymownie poruszając brwiami.
Pamiętał jak do tego podchodziła, ale może któregoś dnia zmieni zdanie? Tak długo jak pozostałoby to dla ich użytku prywatnego powinno być w porządku. Mogą to nawet trzymać w jakimś sejfie w domu. Layla dobrze wiedziała jak Constantine zabezpieczyłby coś tak drogiego. Nie byłoby możliwości by ktoś ich obrobił. To oczywiście były jednak jedynie żarty. Całkiem niewinne. Nie naciskał, ot luźno sugerował. Nie potrzebował tego typu pamiątek jeśli miał ją pod ręką na co dzień. Poradzili sobie jakoś z rozłąką gdy była w Sydney, poradzą sobie również z innymi. Przyjemnie jest ją dopaść po tak długiej przerwie. Tylko za każdym razem muszą od razu zarezerwować wolny weekend i mnóstwo elektrolitów.
- Może trochę się zgrywałem z tym Harrym Potterem. - zaśmiał się cicho wzruszając ramionami i nie spuszczając z niej swoich tęczówek - Ale Władcę Pierścieni lubię. Możesz być moją Arwen. - uśmiechnął się zalotnie pochylając się by ją pocałować, tym razem już bardziej namiętnie niż poprzednio dając upust nagromadzonemu wcześniej pożądaniu.
- Możemy zrobić wszystkie z tych rzeczy... - przeniósł się swoimi pocałunkami na jej szyję zamykając ją nieco ciaśniej w swoich objęciach - Jest jeszcze jakaś trzecia opcja? - zaczepnie skubnął skórę na jej szyi nadal mimo wszystko powstrzymując się od przejęcia kontrolii.
Nie byłby sobą gdyby się z nią nie podrażnił, chociaż te kilka minut zanim przejdą do dalszej części randki. Naprawdę doceniał to co dla niego przygotowała, nie chciał tego psuć, ale czy odrobina przyjemności mogła to zepsuć? Skoro w końcu byli sami? Mieli przed sobą jeszcze cały wieczór.
Layla Henderson
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Nie była wcześniej przyzwyczajona do jakichkolwiek romantycznych gestów. Ani żeby je otrzymywać ani żeby kogoś nimi obdarzać. Wcześniej by powiedziała, że nikt się nigdy nie starał o jej serce, ale z perspektywy czasu brała pod uwagę to, że po prostu tego nie zauważała. Tak jakby żyła z klapkami na oczach pod kopułą, którą tylko jemu się udało przebić. Tylko on wiedział jak to zrobić. Tylko jemu na to pozwalała. Wszyscy inni nie mieli z nim szans. Nawet wtedy, kiedy jeszcze nie pojawił się w jej życiu. Po prostu jej serce czekało na niego. Gdy tylko zaserwował jej śniadanie podświadomie już wiedziała, że jest stracona i jej życie nigdy już nie będzie takie samo, bo ten mężczyzna w jej kuchni właśnie zaczął trząść jej światem. I zaczął sprawiać, że pomału się przed nim otwierała. Zmieniała. I było jej z tym cholernie dobrze. Jadąc z nim na kolejną część ich randki miała pewność, że nic by w tej historii nie zmieniła. Dobra, cofnęłaby czas, aby nigdy nie doszło do jego wypadku.
Na codzień oczywiście tak jak ustalili dalej będzie się starać. W końcu mu to też obiecała rezygnując z aktorstwa. Każdego dnia będzie się starać, aby im wyszło i wiedziała już, że będzie to przyjemne uczucie. Nie było chwili, aby żałowała podjętych decyzji. Tym bardziej widząc jego zaskoczenie i uśmiech na twarzy. Dla takich chwil warto było to wszystko. Nigdy wcześniej dla nikogo się tak nie starała. Layla Henderson nie miała czasu i głowy na takie bzdury, a tu proszę. Po kilku miesiącach miał ją w garści. Dla niego porzuciła marzenia, bez skrępowania paradowała po ulicy trzymając się za ręce, całowała i przytulała nie przejmując się innymi wokół. Potrafiła się zagłębić w kulturę jego ojczyzny i zaplanować to wszystko. Nie wspominając o tym na co mu pozwalała w sypialni i w sumie w każdym pomieszczeniu, gdzie byli tylko we dwoje. Bez dwóch zdań straciła dla niego głowę.
- Ale zawsze możemy zrobić coś lepiej następnym razem- nie powinien być tym zdziwiony, ona zawsze dążyła do ideału. Uśmiechnęła się też już szerzej, bez skrępowania widząc, że podoba mu się to co przygotowała.- Dla bezpieczeństwa jednak odpuszczę Ci oglądanie moich niektórych filmów. Wolę w inny sposób podnosić Ci ciśnienie- uważała, że w wielu przypadkach czasami lepiej z czegoś żartować, aby przejść nad tym do porządku dziennego. Nie chciała, aby jej intymne sceny były wiecznym tematem tabu i z tego co zauważyła to on też nie- Kochanie, przede wszystkim, żeby się zdecydować na zagranie w produkcji muszę poznać jej wszelkie szczegóły. Jakie jest przesłanie? Koncept? Scenariusz? Tak na ślepo to nie staję przed kamerą- powiedziała nieco poważniejszym tonem z lekkim uśmiechem nie dając mu jednoznacznie znaku, czy się zgrywa czy faktycznie mogłaby wziąć pod uwagę coś takiego. Co ten facet z nią wyrabiał? Zaraz się okaże, że porzuciła wysoko nagradzane produkcje dla domowego porno. Wszystko po to, aby zadowolić swojego mężczyznę. Ale może, gdy się okaże, że któreś z nich będzie wyjeżdżać na długie podróże służbowe, to taki pomysł nie byłby wcale najgorszy? Na razie jednak nie był to na pewno punkt na szczycie listy do zrealizowania z nim w najbliższym czasie.
- Tak coś czułam, że się ze mnie nabijałeś. To tym bardziej powinieneś teraz obejrzeć Pottera- zmrużyła lekko oczy kręcąc głową nad tym jak dała się wrobić. Przeczuwała, że mógł się zgrywać, ale jednak była przygotowana na to, że mówi prawdę. Może jeszcze na jakiejś platformie znajdzie Dziennik Bridget Jones? To by mu to zaserwowała, bo akurat nie uwierzyła, że to oglądał. Zaraz jednak całkowicie zapomniała o małej zemście, gdy ją pocałował. Dłużej i znacznie namiętniej niż w restauracji. Momentalnie przylgnęła do niego całym ciałem odwzajemniając każdy pocałunek tak intensywnie jakby nie widzieli się ze sobą co najmniej cały dzień. Zawsze tak na niego reagowała. A jak tylko poczuła jego usta na szyi, to cicho westchnęła.- Trzecia? Możesz coś zaproponować, a ja może to rozważę. Tylko wiesz, ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli ja zorganizuję randkę, to wtedy mam prawo do ustalenia wszystkich zasad- odpowiedziała z uśmiechem zaraz jednak nieco się od niego odsuwając i przenosząc ręce na jego ramiona. Posłała mu też ciepłe i zmartwione spojrzenie. - Chyba, że ze względu na wiek jesteś już zmęczony i chcesz iść spać? Albo przez problemy z prostatą musisz iść skorzystać z toalety? Nie krępuj się kochanie. Toaleta jest zaraz po lewej stronie jak wejdziesz do domu głównym wejściem- powiedziała z kamienną twarzą, chociaż w środku się śmiała. Wciąż była dobrą aktorką, ale i tak przecież wiedział, że nie byłaby sobą, gdyby się trochę z niego nie zgrywała. To za to wkręcenie ulubionych filmów.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nawet jeśli musieli przejść swój mały chrzest bojowy to nie zmieniłby w nim niczego. Jeśli wszystko, co razem przeżyli. Dobre i złe. Doprowadziło ich właśnie do tego momentu, gdy tak swobodnie wychodzą na randki, sprawiają sobie prezenty i po prostu cieszą się swoim towarzystwem. To było warto. Warto było porzucić swoją dawną pracę, która przez wiele lat była jego życiem. Warto było przez to nieco zdystansować się od jedynych osób, które na tym świecie mógł nazywać swoją rodziną, jeśli to oznaczało, że mógł zatrzymać ją w swoim życiu. Zdecydowanie było nawet warto przejść przez swój wypadek by oboje mogli sobie uświadomić jak wiele dla siebie znaczą. Człowiek jest sumą swoich wyborów, a oni zdawało się, że na razie podejmowali wszystkie właściwe decyzje.
- To prawda, pewne rzeczy możemy poprawić. - uśmiechnął się do niej wesoło spoglądając w te ciemne tęczówki, w których zakochał się te wiele miesięcy temu - Dzięki. Jestem święcie przekonany, że znasz wszystkie najlepsze metody na podnoszenie mi ciśnienia. - poruszył wymownie brwiami przygryzając swoją wargę na samą myśl o tym na jak wiele sposobów mogli to dzisiaj zrobić.
- Ach tak... Czasami zapominam, że umawiam się z największą gwiazdą na świecie, mój błąd. - puknął się w czoło jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie - Postaram się zatrudnić najlepszych scenarzystów. Czy makijażyści oraz ci od garderoby też są potrzebni, czy sama sobie z tym poradzisz? - uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Nie brał teraz na poważnie tego, że rzeczywiście nagrają swoje domowe porno. Z jego zaborczością to naprawdę nie był najlepszy pomysł. Był z tych facetów, którzy powiedzą pewne rzeczy nawet jeśli będą musieli zabić. Gdyby cokolwiek kiedyś stało się z ich nagraniem? Przecież musiałby zabić każdego kto by to zobaczył, a to oznaczało zdecydowanie zbyt długą rozłąkę od jego ukochanej, więc dla bezpieczeństwa wszystkich lepiej by ich sypialnia pozostała bez żadnych kamer. Jak i większość pomieszczeń w ich domu. Tak będzie bezpieczniej dla całego świata.
- Ja już chyba jestem trochę za stary na Pottera. Do tego tam nie ma żadnych broni. - zaśmiał się cicho bo przecież to naturalne, że jako komandos ogląda tylko produkcje w których są jakieś walki, a nie dzieci biegające ze świecącymi patykami.
- Oczywiście, że masz... - mruknął pomiędzy kolejnymi pocałunkami składanymi na jej szyi - Trzecia propozycją jest bardzo upojny seks pod rozgwieżdżonym niebem. Wyobraź sobie to nieco chłodniejsze powietrze kontrastujące z moimi gorącymi dłońmi sunącymi po twoim ciele. - dla zobrazowania przesunął swoje dłonie po jej talii, biodrach - Mój gorący język... - mruknął przesuwając nim po jej szyi, przynajmniej do momentu aż się od niego nie odsunęła, po czym on tylko oblizał usta, a w jego oczach tańczyły iskierki pożądania.
- Spokojnie kochanie, byłem już w toalecie i przy okazji wziąłem swoją niebieską tabletkę by mieć siłę na całą noc. - spojrzał na nią nieco wyzywająco mając do siebie wystarczająco dużo dystansu by nie zaszła mu tak łatwo za skórę. Chociaż on miał cholerną ochotę zajść za jej ubrania.
Layla Henderson
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Nigdy nie wierzyła w przeznaczenie. Nie była też jakąś romantyczką. Nie uważała, że gdzieś na świecie jest jej bratnią dusza. Ta druga połówka, z którą życie jest piękniejsze. Pod każdym względem pełniejsze. Podpisując kontrakt z firmą Constantina wciąż w to nie wierzyła. Podczas pierwszej kłótni także. Zauważyła, że trafił jej się przystojny ochroniarz, ale uznając go za gburowatego i mało profesjonalnego szybko by znikł znowu z jej oczu, gdyby nie ciąg dalszych wydarzeń. Nie była w stanie określić, kiedy dokładnie się to stało. Czy to było nagle czy budowane przez wiele tygodni. Lecz siedząc z nim w tej samej restauracji, do której uwielbiała przychodzić jako małe dziecko, nie miała wątpliwości, że ten mężczyzna jest tym jedynym. Przeznaczonym właśnie jej. Nie była w stanie tego wyjaśnić, ale doskonale wiedział, co z nią zrobić, aby go błagała bądź dała mu drugą szansę. Zaskakiwał ją, bo jako komandos nie podejrzewałaby go o żaden romantyzm, a jednak zaskakiwał ją i w tym aspekcie. Nawet jeśli to zasługa Bridget Jones, to nie miało to znaczenia, gdzie i jak się tego nauczył, ale doceniała każdy jego gest, którym rozkochiwał ją w sobie codziennie jeszcze bardziej. Sama też siebie nie poznawała stawiając mężczyznę na pierwszym miejscu. Chcąc wywoływać na jego twarzy uśmiech pełen szczęścia, miłości, pożądania, spełnienia. Będąc gotowa zrezygnować z pasji, zagłębić się w obcą kulturę i to wszystko wychodziło wręcz naturalnie. A przede wszystkim czuła się z tym dobrze. Nie musiała do niczego się zmuszać. Sprawianie mu radości stało się po prostu jej najlepszą częścią każdego dnia i stojąc teraz w jego ramionach, nie mogąc oderwać od niego oczu w jej głowie kołatała myśl, że chce tego mężczyznę uszczęśliwiać każdego dnia. Nieważne jak, do czego będzie musiała się posunąć. Dla niego zrobi wszystko.
- Znam już te najlepsze najlepsze? Nie pozostawiłeś mi nic do odkrycia?- zapytała patrząc na niego z czystym zainteresowaniem. - Stroje ważna sprawa. Nie chciałbyś mieć wpływ na to w czym wystąpię?- strój Catwoman miała już na swojej liście, ale to dla niego. Nie na występy przed kamerą. Brała udział w różnych produkcjach, ale nigdy takich. Czy nagrałaby z nim? Niewykluczone. Jednak gdyby nagranie ujrzałoby światło dzienne, to na pewno spaliłaby się ze wstydu. Zakopałaby się pod ziemią i nigdy nikomu nie pokazała na oczy. Nawet nie pomyślała o tym wszystkim w kontekście jego zaborczości. Lepiej żeby nie myślał o tym w jakich scenach już zdążyła wystąpić i jakie można znaleźć w sieci. Całe szczęście, że nie interesował się aż tak jej filmografią i mediami. Dla własnego zdrowia.
- Czyli jeżeli w filmie nie ma broni, to nie mam co liczyć na to, że go ze mną obejrzysz?- spojrzała na niego z uśmiechem, ale i pewnym wyzwaniem. Bo oczywiście czasami nachodzi ją ochota, żeby obejrzeć jakiś ckliwy film romantyczny. I będzie chciała móc się wtedy wtulić w swoje ulubione, męskie ramiona. Dlatego nawet jeżeli powie teraz nie, to i tak będzie mieć swoje sposoby, aby go przekonać.
Niestety nie zawsze to mogą być tak przyjemne metody tak jak te, które teraz stosuje na niej przekonując ją do trzeciej opcji. Którą brała pod uwagę już podczas planowania randki i która była pewna, że padnie z jego ust, gdy tylko zobaczył ją w jej dzisiejszym stroju. Oczywiście nie przeszkadzało jej to ani trochę, ale lubiła się z nim podrażnić. Lubiła jak całował ją po szyi, więc cicho westchnęła czując pierwszy pocałunek i przymknęła oczy przyjmując każde kolejne.- Muszę przyznać, że to dosyć interesująca propozycja. Na pewno warta rozważenia- przyznała spokojnym, pewnym głosem, chociaż na jej ciele już pojawiła się gęsia skórka i to wcale nie od wieczornego chłodnego powietrza. Dlatego, gdy tylko przejechał językiem musiała się nieco odsunąć,aby nie złamać się za szybko. Posłała mu też zaskoczone i nieco zawiedzione spojrzenie.- Już ją wziąłeś? Czyli żebyś grzecznie leżał i oglądał film, to muszę Cię jednak skuć tymi kajdankami- stwierdziła z lekkim uśmiechem odsuwając się jeszcze trochę. Pozwoliła torebce bezwiednie zsunąć się na ziemię, gdy jej ręka zmierzała do wycięcia w spódnicy, które teraz powoli przesuwała jeszcze wyżej. Nie spuszczała z niego wzroku, gdy pozwoliła mu utwierdzić się w przekonaniu, że nie ma dzisiaj bielizny, odsłaniając raptem tylko skrawek swojego ciała. Zaraz jednak pozwoliła spódnicy opaść na swoje poprzednie miejsce i odwróciła się na pięcie idąc dalej w kierunku naszykowanego materaca, po drodze zsuwając jeszcze ze stóp szpilki.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Hmm... Czy najlepsze? Te na pewno. Lecz najlepsze, najlepsze? Chyba będziesz musiała się po prostu przekonać. - uśmiechnął się do niej wesoło puszczając jej oczko, wiedział, że zdecydowanie sprosta temu małemu wyzwaniu.
- Całkiem ważna, ale w takiej produkcji pewnie nie pozostałabyś w tym stroju zbyt długo... - spojrzał na nią znacząco z tym niebezpiecznym błyskiem w oku, który zdołała już przez te miesiące pokochać. Ten sam, który zawsze wysyłał przyjemne dreszcze do najbardziej wrażliwych miejsc jej ciała.
Kiedyś już chyba o tym rozmawiali, ale nie sądził, że mogłaby mieć przygotowane dla niego już coś specjalnego. Spodziewałby się po prostu jakiejś cholernie seksownej bielizny. Jego kobieta zdecydowanie miała wyczucie stylu i nie potrzebowała nikogo by mówił jej w czym dobrze wygląda. On mógł jedynie potwierdzić, że w czymś wygląda absolutnie zjawiskowo zrywając z niej to w pierwsze kilka minut gdy tylko pojawi się w zasięgu jego rąk. Zdecydowanie był człowiekiem czynu, a nie wielu słów.
- No nie wiem... Wierzę w Ciebie, myślę, że znajdziesz jakiś sposób żeby mnie przekonać. - starał się przy tym wyglądać absolutnie niewinnie, ale czy mu wyszło?
Zapewne nie, jak mógł wyglądać niewinnie, skoro pożerał ją wzrokiem już w restauracji, a teraz, gdy zostali sami mógł to już robić bez żadnego skrępowania. Co więcej mógł robić o wiele więcej niż tylko patrzeć. Zatem czy miałaby jakiś sposób by zachęcić go do tego by po prostu zaległ na kanapie kiedy ona będzie oglądać jakieś romansidło? Zdecydowanie. Czy w między czasie musieliby zrobić kilka przerw żeby odegrać kilka co bardziej pasjonujących scen? To pewnie też jest prawda. Wydawało mu się, że Layla nie miałaby z tym jednak większego problemu. Kto wie, może z niego też będzie jeszcze jakiś aktorzyna wyższej rangi niż C. W końcu nawet ją potrafił od czasu do czasu w coś wkręcić. Chociaż z tym dziennikiem Bridget Jones to najprawdziwsza prawda.
Kiedy mógł ją w końcu wziąć już w swoje objęcia nie zamierzał zbyt szybko wypuszczać. Wystarczająco trzymała go na dystans, więc musiał to teraz sobie nieco odbić. Te pocałunki miały być tylko zachętą. Sygnałem, że tęsknił za ich bliskością. Pokazaniem, że bardzo podoba mu się w dzisiejszym wydaniu, chociaż to doskonale wiedziała. Podobała mu się w każdym wydaniu. W końcu pozwolił jej się od siebie odsunąć, jednak zrobił to bardzo niechętnie, co tylko podkreślała jego niezadowolona mina oraz wygłodniałe spojrzenie.
- Proponuję skuć mnie za drugim razem. Przy pierwszym się nie przyjmą. - uśmiechnął się do niej zadziornie z tą niebezpieczną nutą.
Nie było opcji żeby nie zerwał tych kajdanek. Miał swoje sposoby. Tym bardziej kiedy jego kobieta jeszcze tak jawnie go kusiła. Nawet nie próbował oderwać swojego wzroku, który podążał za jej ruchami po nagiej skórze. Widział tę delikatną, gęsią skórkę, a gdy okazało się, że nie ma bielizny, co wcale nie powinno go dziwić, tylko głośniej przełknął ślinę. Miał ochotę rzucić się na nią tu i teraz. Dał jej jednak podejść bliżej materaca. Sam zrzucił już swoją koszulę odrzucając ją niedbale gdzieś na bok. Zaszedł ją od tyłu i wplótł dłoń w jej włosy odchylając jej głowę go tyłu i zamykając usta w gorącym i namiętnym pocałunku zanim zdążyła w ogóle coś powiedzieć. Zaparł jej plecy o swoją klatkę, a ciepła dłoń zaczęła wędrować po brzuchu powoli na podbrzusze i jeszcze dalej na wcięcie w jej spódnicy, które właśnie zamierzał zacząć eksplorować.
Layla Henderson
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Niestety, ale i ona zakładała, że pewnie jeszcze napotkają nie jedne problemy. A może i i całe szczęście, że nie zamykała się już w złotej bańce zapominając, że gdzieś obok wciąż istniał też ten inny świat, od którego nie mogą się całkowicie odizolować. Wydawało jej się, że podchodzi teraz do związku inaczej niż początkowo. Co było nieuniknione, gdy człowiek chce się uczyć na błędach, by ich nie powielać. Bo tym razem nie pozwoli mu wyjść z domu bez żadnego słowa wyjaśnienia na wiele tygodni. Tym razem zrozumie, że w tych cięższych momentach potrzebuje po prostu wyjść, ochłonąć. Niech spaceruje wokół domu przez godzinę. Albo i przez cały dzień po mieście. Ale na noc ma wracać do domu, żeby nie osiwiała przez niego przed czterdziestką. A jak nie wróci, to ona go już ściągnie siłą. Znajdzie na to odpowiedni sposób i na pewno znajdzie i jego. Tak łatwo się jej już nie pozbędzie. W końcu obiecała mu, że będzie o nich walczyć.
- Przyjmuję wyzwanie- uśmiechnęła się i posyłając mu to pewne siebie spojrzenie. Poznał w końcu ją już na tyle, że zdaje sobie sprawę jak bardzo jest uparta i dopnie swego.- Dlatego musiałbyś mi doradzić, co zerwiesz ze mnie w ciągu jednej minuty, a co w ciągu dziesięciu. To znacząca różnica- spojrzała na niego porozumiewawczo, bo nie zakładała, że mogą poruszać się po innej skali. Dlatego też, kiedy w końcu zabierze go na zakupy, to na pewno nie pójdzie z nim kupować bielizny. Zarówno on by się męczył zmuszony do oglądania jej bez możliwości zerwania od razu tych skrawków materiału, ale i ona musiałaby walczyć z samą sobą, gdyby posyłał jej takie spojrzenia i próbowałby uskutecznić szybki numerek w przymierzalni. Pewnie gdyby chciał, to by mu uległa, ale przecież zawsze może mu się swoimi zakupami pochwalić w domu. Na przykład wtedy, kiedy chciałaby obejrzeć z nim jakiś film romantyczny. Przecież po takich atrakcjach nie mógłby jej odmówić leniwego wieczoru trzymając ją w swoich ramionach. A jak go porządnie zmęczy przed, to może i połowę filmu obejrzałaby bez przerw. Cóż, wszystko to kwestia odpowiedniego planu, a w tym też była dobra.
- Ależ oczywiście. Będzie to jeden z punktów w naszym nowym kontrakcie- pokiwała głową z poważną miną, jakby faktycznie to był jej jedyny sposób na przekonanie go. Całkowicie też nieświadomie sama napomknęła o nowym kontrakcie, który mieliby podpisać na swoim ślubie. Może gdzieś zasadził już w jej głowie tą myśl, że mogłaby z nim taki kontrakt podpisać?
Póki co jednak była całkowicie skupiona na nim, na tym jak jego gorące pocałunki i słowa oddziaływały na jej wyobraźnię. Bardzo szybko zyskał nad nią niesamowitą kontrolę, czy był tego świadomy czy nie. Dlatego tak łatwo udawało mu się ją wkręcić, bo wierzyła mu bezgranicznie. Ufała mu bezgranicznie. Zawładnął jej ciałem i umysłem. A ta druga część randki miała być tylko dla nich. Bez wścibskich par oczu. Pochwaliła się nim dumnie paradując z nim po ulicach miasta i nie krępując się przed okazywaniem mu uczuć w restauracji, żeby nikt nie miał wątpliwości z kim dzisiaj przyszła na kolację. Jednak teraz? Teraz nie chciała tak bardzo zatrzymywać swoich pragnień, ponieważ pragnęła go równie mocno co on ją. Oczywiście była gotowa, że najpierw obejrzą grzecznie film… Chociaż nie. Wiedziała, że jak już tylko wyjdą z samochodu, to będzie próbował się do niej dobrać.
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Możemy się umówić na jakiś mały casting. Pokażesz mi te wszystkie kreacje, a ja będę mówił w ile minut jestem w stanie je z ciebie zerwać. Brzmi jak dobry plan? - uśmiechnął się do niej w ten łobuzerski sposób, a w tęczówkach tańczyły już iskierki pożądania.
Oczywiście taki pokaz skończyłby się u nich w sypialni, czy tam na kanapie. Zaprezentowanie tego jak szybko byłby w stanie z niej to zerwać wydawało się w takiej sytuacji jak najbardziej fair. W końcu nie musiała mu wierzyć na słowo, prawda? Lepiej żeby była pewna, skoro mają podchodzić do tej produkcji realistycznie i profesjonalnie. Nie było miejsca na żadne potknięcia. Akcja, kamera, pasja. Na swoje szczęście nie musiał o takich rzeczach jedynie fantazjować. Oboje byli na tyle otwarci w tym czego od siebie chcą, że nie byłoby większego problemu z takimi zabawami. Chociaż rzeczywiście zabieranie go na takie zakupy mogło nie być najlepszym pomysłem. Bo co innego jak piszą o tym, że znalazła sobie jakiegoś nowego faceta, a co innego gdy piszą, że macają się w jakichś drogich butikach. Trzeba było zachować trochę klasy, a Constantine nie miał jej zbyt wiele. Może świetnie wyglądał w garniturze, aczkolwiek ogłady posiadał dość duże braki. O czym niestety zdążyła się już przekonać. Podobnie jak o tym, że nie potrafi przy niej trzymać rąk przy sobie. Takie zakupy zdecydowanie lepsze są online albo z jakimiś koleżankami. Jego może zaskakiwać pokazami w domu.
- Kontrakcie? - uniósł pytająco brew ponieważ zdążył już zapomnieć jak kiedyś się na to żachnęła, chociaż to był jego własny żart - Mam przygotować swój czy przyjść tylko z długopisem? - uśmiechnął się za chwilę rozbrajająco w ogóle nie biorąc tego do siebie.
Nawet gdyby Layla wyskoczyła mu z jakąś intercyzą, pewnie podpisałby ją bez większego zastanowienia. Papierkowa robota zdecydowanie nie była dla niego, a jej ufał. Gdyby zechciała zatrzymać połowę jego własnych środków po rozwodzie, do którego oczywiście nie mogło dojść, pewnie by jej pozwolił. Gdyby ta relacja nie wypaliła nie miałby potrzeby dla żadnych przyziemnych rzeczy. Pewnie znów zgubiłby się gdzieś wśród gór Nepalu odcinając się od reszty świata. Nie zakładał nawet, że to, co mają teraz mogłoby nie wypalić. Nie przyjmował tego do wiadomości, chociaż pewnie powinien jako pragmatyk. Gdy tylko poczuł tę miłość do swojej kobiety coś się w nim zmieniło. Nie był już tym samym facetem. Wierzył w tę miłość. Wierzył, w to, co mają. To mu w zupełności wystarczało. Dlatego podpisałby cokolwiek chce byleby była jego na zawsze.
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Layla Henderson
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Tak naprawdę to rzuciła mu z pełną świadomością wyzwanie zaciągnięcia jej łóżka. Zdobycie jej serca? Tego nie było w tym planie ani w żadnym w jej życiu, ponieważ nie sądziła, że komuś kiedykolwiek się to uda. Miłość istniała tylko w filmach, w których występowała, a nie w prawdziwym życiu. Przynajmniej nie w jej własnym. A jednak miało ono przygotowany dla niej szczególny scenariusz i ten irytujący ochroniarz wylegujący się przed nią w jakiejś (paskudnej) hawajskiej koszuli rozkochał ją w sobie bez pamięci. Nie wiedziała kiedy dokładnie się to stało, ale zdobył jej serce bez żadnego pytania czy w ogóle może. Zanim się obejrzała, a śniadanie dostawała już od niego każdego dnia. Zamiast grać w fikcyjnym świecie, wolała je porzucić na rzecz tego prawdziwego, który ten mężczyzna jej stworzył. Pełen niebotycznie dużych pokładów miłości, poświęceń dla niej, cierpliwości do jej momentami ciężkiego charakteru i pasji, która ją zaskakiwała każdego dnia. Nie było ani chwili, w której żałowałaby podjętych decyzji. Nie, skoro w zamian dostała coś najcenniejszego i zamierzała dotrzymywać słowa starając się ze wszystkich sił, aby ten ich własny świat trwał wiecznie. Na całe szczęście nie była w tym sama, bo może i oboje nigdy nie sądzili, że tak ich życie się potoczy i tak wiele w nim przewartościują, ale również obojgu zależało tak samo, aby to utrzymać. Dlatego tym bardziej Layla niczego nie żałowała, skoro wszystko co dawała w ten związek, wracało do niej z podwójną mocą. To jak na nią patrzył, jak o nią dbał czy po prostu głaskał czule po plecach. Nie musiał nic mówić, a i tak wiedziała, ile dla niego znaczy i to ją uszczęśliwiało każdego dnia coraz bardziej. Co mógł zauważyć po tym, że przy nim trochę miękła i spotulniała. Sama stawała się tym kanapowym goldenem.
- Brzmi jak plan idealny. Trzeba przecież te wszystkie stroje odpowiednio sprawdzić. Wiesz, że jestem perfekcjonistką- przytaknęła z nieco poważną miną zgadzając się z jego propozycją, chociaż jej oczy zdradzały, że myśli o tym samym co on. Potrafił nie tylko zdobyć jej serce i utemperować jej charakter (do czego nigdy przenigdy się nie przyzna nikomu), ale także wybudzać w niej pokłady pożądania o istnieniu których nie miała pojęcia. Trochę tak jakby przy nim odkrywała się na nowo. Dlatego przyjęła to wyzwanie, bo to jest ekscytująca gra, a z nim nigdy się nie nudzi przecież. Nie tylko ona potrafi mu podnieść ciśnienie, działa to też w drugą stronę. Dlatego wiedziała, że zakupy bielizny z nim to po prostu kuszenie losu. Nie potrafi się oprzeć jego urokowi. Jedno jego spojrzenie, odpowiedni ruch, a już zsuwałaby majtki za kotarą przymierzalni. Zdecydowanie wystarczająco będą budzić zainteresowania w najbliższym czasie, aby dawać jeszcze dodatkową pożywkę mediom. Tą część zakupów zostawi już we własnym zakresie, a jej rezultaty przedstawi po prostu w domu. Czy to w sypialni czy w salonie czy akurat w kuchni.
- Skoro jesteś tak otwarty na niego, to wystarczy żebyś przyszedł tylko z długopisem. Przygotuję go odpowiednio wcześniej tak jak Twój poprzedni. Znajdą się w nim wszystkie najważniejsze punkty- uśmiechnęła się uroczo, żeby mógł docenić jak cudowną kobietę ma u swojego boku, która zadba o każdy element. Oczywiście było to wszystko w formie żartów. A czy gdy już przekona ją do ślubu, ona będzie chciała, aby podpisali intercyzę? Wątpliwe. Przede wszystkim z punktu jej majątku, ufała mu bezgranicznie i nigdy by nie pomyślałaby, że chciałby ją zostawić z torbami. Nie. Kochał ją i to tak, że wskoczyłaby pewnie za nim w ogień bez żadnego zastanowienia. A czy chciałaby jego pieniądze? Także nie. Do wszystkiego co ma doszła sama. Może i miała łatwy start i znane nazwisko, ale cały majątek czy to na koncie czy w formie nieruchomości był dzięki jej pracy i wykorzystanym możliwościom, które dało jej życie. Duma nie pozwoliłaby jej wziąć czegoś, czego sama nie osiągnęła. W dodatku moment, w którym ich małżeństwo i miłość by się skończyły byłby tak tragiczny, że nie zależałoby jej na żadnych dobrach materialnych. Nic nie miałoby już znaczenia, nic nie dawałoby jej takiego szczęścia jak on. Dlatego nie w głowie jej była żadna intercyza czy rozwód.
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- W takim razie przyjdę wyposażony tylko w długopis. - uśmiechnął się niewinnie będąc ciekawym czy zrozumie jego małą grę słów odnośnie tego, że mógł całkowicie zapomnieć założyć na siebie cokolwiek innego.
Wiedział, że to wszystko tylko zabawa. Ich tradycyjne gierki, aczkolwiek prawda była taka, że nawet gdyby była to prawda, pewnie i tak by to podpisał. Z zamkniętymi oczami. Ufał jej bezgranicznie. Oddał jej swoje serce i zrobiłby dla niej absolutnie wszystko. Nie obawiał się tego, że jakoś go wykorzysta, bo i jak? Miała wszystko, czego kiedykolwiek mogłaby potrzebować. Jest piękna, popularna, pewnie całkiem bogata, chociaż w portfel jej nie zaglądał. Nie mogła wyciągnąć od niego nic prócz dozgonnej miłości oraz, cóż... Całkiem dobrej ochrony. Bo z kim byłaby bezpieczniejsza niż z wytrenowanym komandosem, który jest całkowicie w niej zakochany? Wystarczyło jedno skinienie jej palca, a cała drużyna prowadziłaby już nalot na dowolny adres. Miała go w garści bardziej niż zdawała sobie z tego sprawę. Może z boku nie do końca tak to wyglądało ponieważ to on zazwyczaj miał ostatnie słowo, jednak to ona trzymała wszystkie karty. Mogła z nim zrobić co chciała. Niczego by jej nie odmówił.
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Layla Henderson
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
Jakby miała się wstydzić takich rzeczy przed swoim mężczyzną, to wątpiła w to, aby cała ta relacja wyszła im tak dobrze. Wpływ na to, że otworzyła się przed nim tak bardzo, miało pewnie wiele czynników. Przede wszystkim zadziałał na nią ten jego urok osobisty, który pozwolił mu się wykazać tym śniadaniem i dając mu możliwość spróbowania zaciągnięcia jej do łóżka tuż po tym jak wkurzył ją tak bardzo, że go zwolniła. Miał też kilka asów w rękawie, którymi ją do siebie przekonał, ale gdy tylko poczuła jego dłonie na sobie. Usta na tej delikatnej skórze na szyi. Przepadła. Tak jakby włączył jakiś przycisk w jej ciele krzyczący, że pragnie już tylko tego mężczyzny. Nigdy żadnego nie pragnęła tak jak jego. Pod jakimkolwiek względem. Cóż, najwyraźniej straciła dla niego głowę znacznie szybciej niż zdawała sobie z tego sprawę. Najważniejsze jednak, że było jej z tym po prostu idealnie. Bo czy nie jest przyjemnie w taki sposób rozpoczynać dzień? Z błogim uśmiechem świadczącym o zaspokojeniu? Móc rozpalić swojego faceta do czerwoności, że zapominał o ściągnięciu patelni z kuchenki? Oczywiście, że nie widziała żadnego problemu z robieniem mu takich pokazów. Tym bardziej po tych wszystkich ostatnich przebojach i rozłąkach. Kiedy w końcu mieli czas dla siebie, doszli do porozumienia i wiedzieli czego pragną w życiu. Teraz mogli po prostu z niego korzystać i dobrze się bawić. Podróżować, zwiedzać, wylegiwać się na plaży gdzie tylko chcieli i być na randce cały czas.
- Tylko w długopis? Czy właśnie insynuujesz, że tak ważny kontrakt podpiszesz nie mając na sobie żadnych ubrań?- spojrzała na niego podejrzliwie, bo znała już trochę te jego uśmiechy. Sama już nie była pewna o jakim kontrakcie mówią. Całkowicie zatapiając się z miłością w jego tęczówkach. Nie marzyła o ślubie, białej sukni i welonie. Nie wierzyła dotychczas w małżeństwo. Ale jakby miała wziąć ślub, to tylko z nim. W dodatku za tym mężczyzną poszłaby na koniec świata. Zgodziła się na wszystko o co by ją poprosił. Może i początkowo trochę by pojęczała, że nie, ale tak jak on jej - i ona mu niczego nie odmówi. Chociaż czy aby na pewno ostatnie słowo należy do niego? Może i on był głową w tym związku, ale ona była jego szyją. Zdawała sobie nieco sprawę z tej kontroli jaką nad nim miała, ale zamierzała ją wykorzystywać tylko do tych przyjemnych rzeczy. Chociaż pewnie nie raz go poprosi o zrobienie czegoś w domu jak przewiercenie półki czy wniesienie kartonów.
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Constantine Bedivere
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Jasne. Wtedy będzie mi łatwiej dopisać wszystkie własne zasady kiedy będziesz mi się gapić na tyłek. - puścił jej oczko oraz buziaka z tym bezwstydnym uśmiechem.
Może nie popełniłby aż tak dużej gafy by przyjść nago na ślub, aczkolwiek nie spodziewał się by była to tradycyjna ceremonia na którą zaproszone będzie pół świata, a oni będą przysięgać przed jakimś księdzem. To zupełnie nie w jego stylu. Layla chyba też wolałaby w tym dniu uniknąć rozgłosu. Może po prostu podpiszą wszystkie potrzebne papierki, a on później podwiezie je do urzędu? Ciężko było sobie wyobrażać coś takiego jak wesele. Nie dlatego, że byłoby to jakieś wielkie życiowe zajście. Po prostu nie wyobrażał sobie zmieszać swojej przyszywanej rodziny z jej prawdziwą. Chłopaki czasami potrafili się zachować przy swojej drugiej połówce, ale daj im trochę alkoholu i zaraz coś im odwali. Jednak tym wszystkim będą się martwić dopiero później. Kiedy już się oświadczy, bo tego przecież jeszcze nie zaplanował. Wszystko było dopiero w planach i to niestety dość dalekich. Tego diamentu chyba dla niej jeszcze nie wykopali, ale będzie szukać!
- Ukryta treść
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Layla Henderson