fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
1.

Tak, to te absurdalne czasy, kiedy ludzie w tym wieku umawiali się na rozmowy telefonicznie. Przecież telefony komórkowe nie były po to, żeby do siebie dzwonić z partyzanta i oczekiwać, że druga strona odbierze i będzie gotowa na rozmowę. Nie, nie. Na to trzeba było znaleźć czas. Odpowiedź na wiadomość tekstowa była natychmiastowa, ale nikt nie miał czasu na to, żeby rozmawiać. Abby jednak nie miała problemu, żeby zawsze znaleźć czas na rozmowę z Diną. Co prawda rzeczywiście się umówiły, że dzisiaj się zdzwonią. Bez podawania konkretnej godziny, o której, Abby wybrała połączenie krótko przed dwudziestą drugą. Zerknęła na zegarek w swojej sypialni i liczyła na to, że Dina jeszcze odbierze.
- Hej. Mam nadzieję, że nie dzwonię za późno. – Przywitała ją zaraz po tym jak Dina odebrała telefon. – Dopiero teraz mam chwilę, żeby pogadać. – Całkiem niedawno wróciła z pracy, musiała jeszcze wywołać kilka zdjęć, a teraz pakowała się na weekendowy wyjazd ze znajomymi. Ktoś wyczaił jakiś pustostan dwie godziny od miasta i chcieli zobaczyć czy tam straszyło. Abby miała nadzieję, że tak. Już ładowała akumulatory do aparatów wierząc, że uda jej się uchwycić jakieś paranormalne zjawisko. Nie za bardzo w to wierzył, ale wmawianie sobie takich rzeczy było formą naprawdę dziwnej zabawy, która sprawiała trochę radości. – Jak uczelnia? – Wiedziała, że Dina miała dzisiaj cały dzień zajęć dlatego mogły się zdzwonić dopiero wieczorową porą. Po paru sekundach zdała sobie sprawę z tego, że zabrzmiała jak jakaś mama, która pyta swoje dziecko o to jak spędziła dzień. - Boże. Opowiedz coś ciekawego czego nie powiedziałabyś własnej mamie, bo nie jestem gotowa na odpowiedź dla mamy. - Zażartowała, bo jednak zrobiło jej się głupio, że jest taką frajerką.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
001.
To był ciężki dzień. Miała dwa kolokwia i ze trzy wejściówki, co było niesamowicie męczące dla jej biednej, zmęczonej głowy. Dobrze, że była mądra i jakoś dawała radę wkuć wszystko do łba, a czasem nawet niektóre rzeczy zrozumieć. Mogła być z siebie dumna, bo za parę miesięcy kończyła studia i jeżeli nie wydarzy się nic tragicznego to będzie magistrem inżynierem! To był zajebisty tytuł, którym będzie się chwalić na prawo i lewo. Nie każdy byłby w stanie zrobić takie studia, do tego trzeba było się przyłożyć i Dina naprawdę poświęcała spore ilości godzin na naukę. Dzisiaj jednak planowała sobie odpuścić. Musiała się zrelaksować po tym całym gównie jakie przeżyła na uczelni. Gdy wróciła do domu zjadła jakiś podgrzewany obiad, a później postanowiła wziąć gorącą prysznic, obalić sobie piwko i spalić blanta oglądając jakąś komedię romantyczną, którą widziała już trzy tysiące razy. No i tak właśnie było. Wpakowała się do gorącej wody, a na pralce położyła lapka, na którym puściła sobie Nothing Hill, jej ulubioną komedie romantyczną. Tak spędziła z godzinę i właśnie wychodziła z wanny, gdy usłyszała dzwoniący telefon. Owinęła się ręcznikiem, zapauzowała film i odebrała.
- Hej - przywitała się i złapała za laptop, z którym powędrowała do swojego pokoju - hmmm niech pomyślę.. hmm... chyba jakoś przeżyję taką porę - odpowiedziała i gdy weszła do pokoju to odłożyła laptopa na biurko, a później usiadła sobie na łóżku. - Ohh, ale pani zapracowana. Chyba przydałby się pani urlop. - Powiedziała, bo oczywiście chciała ją namówić żeby do niej przyjechała. Może nie teraz, bo jutro odbierała Bellamy z lotniska, ale za tydzień albo dwa? Chciałaby się z nia w końcu zobaczyć na żywo, a nie czekać do świąt, aż wróci do Lorne Bay.
Wybuchła śmiechem słysząc jej pytanie, a później całe to tłumaczenie. Zdecydowanie nie chciałaby jej traktować jak mamy, ani nawet jak macochy. Obleśne. - Było chujowo, ciężko i mam ochotę rzucić to wszystko w pizdu, ale staram się powtarzać sobie, że za parę miesięcy wszystko się już skończy. No i zapaliłam właśnie blanta, a tego na pewno bym mamie nie powiedziała - uśmiechnęła się do telefonu i poprawiła ręcznik. - Jutro przyjeżdża do mnie znajoma i mamy iść na imprezę halloweenową. Masz jakiś pomysł za co powinnam się przebrać? - Zapytała, bo ona szczerze nie miała pojęcia. Jakoś brakowało jej pomysłów. - A u Ciebie jak? Obyło się bez jakiś obrzydliwych przestępstw w Lorne Bay? - Uważała, że praca Abby jest starsznie ciekawa i żałowała, że pewnie nigdy nie będzie mogła z nią pojechać żeby zobaczyć prawdziwe miejsce zbrodni.
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się pod nosem, bo wiadomo, że jakby Dinie nie pasowała taka pora to pewnie nie miałaby wyboru i musiałaby tak czy siak taką porę zaakceptować. – Nic się nie stanie jak raz się przeze mnie nie wyśpisz. – Chociaż nie byłby to pewnie raz, bo zakładam, że wisiały ze sobą na telefonie już nieskończone ilości razy. Może niekoniecznie za każdym razem rozmawiając, ale też smsując czy pisząc na tym czacie fejsbuka z motywem Sabriny Carpenter, bo pewnie nie ma motywu Chappel Roan. – Oczywiście, ze przydałby mi się urlop. – Prychnęła. Kto by odmówił dobrego urlopu? Niestety nie mogła sobie na to pozwolić, przynajmniej na razie, bo była jedyną osobą na swoim stanowisku i nawet jak miała urlop i coś się odjebało to ją wzywano i ściągano z urlopu i musiała pracować. Taka z niej mała karierowiczka. – Ale mam za to wolny weekend, więc to jakiś plus. – Dlatego zdecydowała się na tą wycieczkę ze znajomymi. Miała nadzieję, że nic się nie odjebie przez ten weekend i jej usługi nie będą potrzebne. Na Halloween musiała być z powrotem w pracy, bo wiadomo, że wtedy dzieją się dziwne rzeczy.
- Na tym etapie byłabyś naprawdę głupia jakbyś zrezygnowała. – Inaczej jakby dopiero od paru miesięcy studiowała. Wtedy można. Już ja coś wiem o rzucaniu studiów w pizdu. – No to widzę, że relaks wjechał na całego. Mi się skończyły zapasy, więc nawet jakbym chciała to nie mam czym się raczyć. – Na szczęście po weekendzie wpadnie Bruno i uzupełni jej zapasy i będzie mogła później jarać ile wlezie. Chociaż nawet tego nie robiła, bo z pracą nigdy nie wiadomo.
- Może za jakąś seksowną wersję Novaka Djokovica? – Zaproponowała, bo to pierwsze co jej przyszło na myśl. Dobra, drugie, bo na początku pomyślała o czymś slutty, ale jednak poczuła dziwne ukłucie zazdrości, więc spasowała. – Co to za impreza? Jakieś studenckie szaleństwa czy kulturalny bal? – Gdyby wiedziała, że idzie tam z Ellie to by sama dołączyła, ale w towarzystwie kija golfowego, eh.
- Zero obrzydliwych przestępstw. Delikatne włamania, posiadanie narkotyków i takie tam bzdury. – Niby bzdury, a Abby musiała jechać i wszystko fotografować. – A poza tym to jadę ze znajomymi na weekend zwiedzać jakieś pustostany. Może zostaniemy gdzieś na noc, więc trochę się pakuje. – Pewnie w plecak, bo nie była typem osoby, która potrzebowała całej walizki. Ceniła minimalizm.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
- Dla byle kogo bym nie zarywała nocki, ale dla Ciebie jak najbardziej – uśmiechnęła się i żałowała, że ich znajomość wygląda właśnie tak. Wolałaby być niewyspana, bo cały czas patrzyłaby się na nią i rozmawiałyby twarzą w twarz o wszystkim i o niczym. Brakowało jej tej blikości z drugą osobą i nie mogła się doczekać aż wróci do Lorne Bay na święta i zobaczą się na żywo po raz pierwszy. Może cała magia wtedy wyparuje, albo wręcz przeciwnie... okaże się, że to wszystko było bardzo prawdziwe. Na to zresztą liczyła. Zdążyła już Abby bardzo polubić. – No to musisz go w końcu wziąć. Przyjechałabyś do mnie, oprowadziłabym Cię po co ciekawszych miejscach, albo posiedziałybyśmy razem w domu – wiedziała, że to tylko gadanie, bo Fernwick nie może wziąć tego wolnego i są zmuszone czekać ze spotkaniem do czasu aż wróci do Lorne. – Czyli też możesz się nie wyspać. Idealnie. – To dobrze wróżyło! Będą mogły powisieć na telefonie przez dłuższy czas, kto wie, może uda się nawet z facetimem! Dobrze, że żyły w XXI wieku. Dina kochała pisać listy, ale byla zbyt niecierpliwa żeby to był jedyny sposób komunikowania się ze światem. Abby pewnie dostała od niej już parę własnoręcznie napisanych listów.
- Przywiozę Ci coś specjalnego jak przyjadę – zaczęła – i nie mowię tylko o sobie – Dina nie była tą typiarą, która uważała, że jest najlepszym prezentem dla wszystkich. Zawsze długo się zastanawiała i wybierała odpowiednie prezenty dla rodziny, największy problem zawsze miała z bratem, bo jego przecież było stać na wszystko, ale starała się po prostu znajdować dla niego coś bardzo sentymentalnego, co by mu o niej przypominało.
Zaśmiała się głośno słysząc jej odpowiedź. – Dobrze, że mówisz, bo miałam być seksowną wersją Rafaela Nadala i cały czas dotykać się po tyłku – szkoda, że Abby nie mogła przejechać, wtedy jedna byłaby Djokovicem a druga Tigerem Woodsem. – Studencka impreza. Moi znajomi ją organizują i pozowlili mi zabrać Bellamy, więc mam nadzieję, że nie zrobią mi siary przed przyjaciółką – w końcu ta już była czyjąś żoną, może coś się zmieniło i już ją nie bawiły tego rodzaju imprezy. Nieco to Dine stresowało, ale znała Bellamy na tyle długo, że zdawała sobie sprawę, że ta raczej nie będzie narzekać.
- Ech... trochę liczyłam na rozlew krwi – westchnęła i zmieniła pozycję kładąc się na łożku. – Zwiedzanie pustostanów brzmi interesująco. Będziecie szukać duchów? To brzmi lepiej niż zwykłe nawalenie sie w studenckim gronie. – Trochę jej było przykro, że nie mogą razem zwiedzać pustostanów i spać w jednym śpiworze. – Jak znajdziecie jakiś ciekawy pustostan to mogę liczyć na to, że mi go kiedyś pokażesz? – Lubiła robić dla nich plany, bo wtedy ta cała relacja stawała się coraz bardziej prawdziwa. Nie wiedziała co z tego wyjdzie i czy rzeczywiście kiedykolwiek gdzieś pojadą, czy w ogóle będa chciały się ze sobą zobaczyć po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz ale liczyła na to, że wszystko skończy się pozytywnie. – Z kim jedziesz? Jacyś fajni ludzie? – Zapytała, chociaż pewnie gdyby byli nie do końca fajni to raczej, by się z nimi nie trzymała.
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się do telefonu jak kretynka. Robiła wszystko, żeby się nie zaśmiać ani, żeby nie zachichotać, ale ta cisza mówiła sama za siebie.
- Jak zwykle sprawiasz, że czuję się wyjątkowo. – Trochę sobie zażartowała, ale jednocześnie nie żartowała. Dina miała taką moc, że rzeczywiście sprawiała, że Abby czuła się wyjątkowo. Było to trochę głupie, bo jednak nigdy nie miały okazji widzieć się na żywo. Jasne, ogarniały jakieś video chaty itp., ale nadal nie było tego kontaktu z drugą osobą kiedy ta stała obok. Dziwne uczucie, ale jednocześnie Abigail z nikim nie czuła się nigdy tak blisko jak właśnie z Diną. – Może pogadam z moim przełożonym. – Westchnęła. Zasługiwała na trzy dni wolnego, prawda? Na bank jak coś się wydarzy to ktoś będzie w stanie zrobić zdjęcia na miejscu zbrodni. Zapewne nie będą tak precyzyjne jak te, która ona zrobi, ale dadzą radę. Poza tym jest też szansa, ze nic przez te trzy dni się nie wydarzy. – Czemu masz tą dziwną zasadę, że przyjedziesz dopiero na święta, co? Nie wmówisz mi, że chodzi typowo o naukę. – Wytknęła. Wiedziała, że Dina jest super inteligentna i że się uczy, ale jednocześnie wiedziała ile czasu Varinson przeznacza na imprezowanie. Oczywiście, żeby nie było – nie miała do niej żadnych pretensji!
- Masz już coś wybrane i mogę zgadywać czy dopiero będziesz wymyślać i powinnam uważać na to co mówię? – Lubiła dostawać prezenty, więc od razu podeszła do biurka i w notatniku zanotowała sobie, że musi coś kupić dla Diny. – Wiesz… ty mi wystarczysz w zupełności. – Odpowiedziała odkładając pióro i na chwilę obleciał ją stres. Co jak się spotkają i się okaże, że jednak Abby nie spełnia wymagań Diny? Co jak będzie jakaś mierna i niedostatecznie fajna? Co jak jej bicek będzie za mały i co jak nie będzie cool, bo swoim bickiem nie zadusi klikacza albo nie da mi wiecznego przytulenia? Tyle pytań.
- Kto by nie chciał dotykać tyłka Nadala? – No ona pewnie nie do końca. Wiadomo, mogłaby, ale wolałaby jakiś damski tyłek. Na przykład Sereny albo nawet Igi! – Pozwolili ci? – Zaśmiała się, bo to takie dziwne stwierdzenie. – Masz bardzo łaskawych znajomych skoro pozwalają ci na imprezę zabrać dodatkową osobę. – Pewnie Abby znała Bellamy, bo w alternatywnym, moim świecie, Abby wyrządza komuś bliskiemu Bellamy, krzywdę kijem golfowym.
- Jakby był rozlew krwi to nie mogłabym nawet o tym rozmawiać. – A nawet by nie chciała. Chciała się odcinać od tej pracy jak tylko mogła. Jej czas prywatny był jej czasem prywatnym, a nie analizowaniem krwi czy śladów i poszlak na miejscach zbrodni. – Będziemy szukać czegokolwiek co będzie się nadawało na naszego paranormalnego instagrama. – Pewnie liczyli na to, że odkryją coś bardzo randomowego. – Nie będę cię kłamać. Dla mnie też brzmi to ciekawiej niż nawalenie się. – Co prawda Abby czasami tęskniła za tym, żeby się jednak nawalić w niepamięć. Niestety nie wypadało jej, bo ani nie był studentką, ani nie należała już do najmłodszych (iks de). Była poważną osobą pracującą na policji. – Oczywiście, że tak. – Zmarszczyła brwi, bo nie było co do tego wątpliwości. Zwiedziłaby z Diną pustostany, w których już była. – Nie wiem czy fajni, Dina. Nie ma wśród nich ciebie, więc to pewnie jakieś słabe lamusy. – Zażartowała sobie. – To moi stali znajomi. Zwiedzamy takie miejsca już kilka lat. – Nie potrafiła nawet powiedzieć ile. Była to ich jakaś dziwna codzienność, że organizowali takie wypady.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
- To nie moja zasługa. Jesteś wyjątkowa. – Przynajmniej w odczuciu Diny taka właśnie Abby była. Nietuzinkowa, niespotykana, jedyna w swoim rodzaju. Varinson nie miała jeszcze nigdy tak bliskiej relacji z kimś kogo nawet fizycznie nie poznała. To było dla niej coś specjalnego i wyjatkowego. Czuła do Abby przywiązanie i mimo tego, że nigdy się nie widziały twarzą w twarz to wcale nie sprawiało, że się nie znały. Wręcz przeciwnie, Dina miała mniej oporów przed mowieniem jej o sobie niż gdyby widywały się normalnie. Wiadomo, niektóre rzeczy łatwiej było powiedzieć komuś przez telefon czy internet. Ona tak miała. Zwierzała się jej, bo tak było prościej, a z czasem zaczęła to robić dlatego, że Abby była tą jedną z niewielu osób, którym rzeczywiście chciała coś o sobie powiedzieć. Dotarły w końcu do tego momentu,w którym Dina nie mogła się doczekać aż się zobaczą i będzie mogła z nią porozmawiać patrząc jej prosto w oczy. – Po prostu zawsze jest mi później trudno wyjechać i zostawić wszystkich tam. Za każdym razem mi smutno, że muszę wracać do Melbourne. Poza tym mamy z ojcem naszą małą, głupią tradycje. Zawsze męczymy się nie widząc się przez te parę miesięcy, a później nadrabiamy. Przyjeżdża po mnie jak się tylko rozpoczyna przerwa świąteczna i razem jedziemy przez Australię wracając do domu. Robimy to odkąd zaczęlam studiować, to taka nasza rzecz. – Uśmiechnęła się na samą myśl, bo naprawdę bardzo kochała te ich wyjazdy. Zawsze dobrze się bawiła poza tym lubiła spędzać czas z ojcem. Byli ze sobą niesłychanie blisko i zawsze ją wspierał we wszystkom co robiła.
- Mam już coś na myśli, ale jeszcze nie wszystko jest wyryte w kamieniu – uśmiechnęła się do słuchawki, a słysząc jej kolejne słowa to lekko przygryzła wargę. – To będziesz miała dwa prezenty. Szczęściara z Ciebie. – Dla Diny najpiękniejszym prezentem na święcie będzie możliwość spędzenia z nią czasu i w końcu przekonania się jak to jest być z Abby w jednym pokoju i leżeć w objęciach jej bicków.
- Ja – odpowiedziała od razu – chyba, że mówimy o moim tyłku w tym przebraniu to wtedy bym mogła i Tobie też bym polecała – miała dobry tyłek to co ją tu będzie kłamać. – Prawda? Fantastyczni znajomi – zaśmiała się leząc na plecach i gapiąc się w sufit. – Nie mogłabym nawet marzyć o lepszych – a tak po prawdzie to byli spoko, ale Dina wolała zapytać gospodarzy czy może ze sobą kogoś przyprowadzić. Tata ją dobrze wychował. Ten człowiek był dla niej ideałem godnym naśladowania.
- Oo właśnie, będę na imprezie polecać waszego instagrama, to jest idealny moment na taką promocję – bo zakładam, że Abby już Dinie tego insta pokazała i oczywiście ta od razu zaczeła obserwować z nadzieją, że będzie na tym koncie więcej Abby. Jakbyś teraz nie zauważyła to staram się manifestować i wspierać Twoją obesję, żeby wszędzie było więcej Abby. – Teraz czuje się jak przegryw. Mogłabym chodzić z Tobą w poszukiwaniu duchów, a będę chlać na lamerskiej imprezie – westchnęła, chociaż był plus tej imprezy i jest nim niewąpliwie fakt, że będzie tam z Bellamy. Tego nie mogła się doczekać. – Świetnie, w takim razie jak przyjadę to wymienimy się doświadczeniami. Zabierzesz mnie na jakiś romantyczny pustostan, a poźniej się nawalimy – to brzmiało jak dobry sylwester, powinny to spróbować zdecydowanie. – Przestań tak mówić, bo zaraz mi ego wyskoczy w sufit, ale też żałuję, że mnie tam nie będzie. Chciałabym poznać tych Twoich znajomych. Oceniłabym wtedy czy są dla Ciebie wystarczająco fajni. – Wiadomo, chciała dla niej najwyższej jakości znajomych. – Nie mogę się doczekać aż wrócę i w końcu się spotkamy. Skreślam dni w kalendarzu. To trochę lamerskie nie? Będę pasować do tych Twoich znajomych, ktorych jednak ocenię jako nienadających się dla Ciebie. – Zażartowała sobie, ale prawda była taka, że odliczała dni do przyjazdu. Tym razem miała o wiele więcej powodów, by nie móc się doczekać świąt.
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechała się do siebie, ale jednocześnie przewróciła oczami. – Przestań, bo zaraz zrobi się niebezpiecznie. – Zażartowała, bo znała siebie i znała Dinę i wiedziała, że zaraz będą siedzieć i nawzajem się komplementować, aż w końcu komplementy się skończą i będą komentować najbardziej debilne rzeczy jakie im przyjdą na myśl.
- Dlaczego nie zdecydowałaś się na studia gdzieś bliżej? – Zapytała z ciekawości i w międzyczasie zaczęła to pakowanie, czyli po prostu wyjęła z szafy plecak, który bierze zazwyczaj na takie wypady. – Myślę, że to naprawdę urocza tradycja. Niesamowicie ekstremalna, bo to jednak kawał drogi, ale wystarczająca ilość czasu, żeby nadrobić stracony czas. – Uśmiechnęła się. Ona pewnie umarłaby jakby wiedziała, że ma prowadzić auto przez tyle godzin. Naturalnie zakładała, że Dina i tata mają jakieś przerwy, albo wymiany, ale i tak, brzmiało to niesamowicie nierealnie. Mimo wszystko Abigail to doceniała, bo sama miała tradycję ze swoim tatą, którą kultywowała – granie w golfa.
- Podpowiesz? Kategoria czy coś? Czy będziesz dzielnie trzymała się tego, że nie powinnam zgadywać? – Była ciekawska. Poza tym lubiła dostawać prezenty, ale jednocześnie bała się tego, że jej reakcja może nie zadowolić drugiej strony. Wolała więc być przygotowana. – Wiesz, że z tego, o którym już wiem ucieszę się bardziej, nie? – No bo jakby miała wybierać pomiędzy prezentem, a Diną to zdecydowanie wolałaby Dinę. Nawet nie byłoby co się zastanawiać. Dina na pierwszym miejscu. Zawsze.
- Cóż… będziesz musiała prosić o to swoją koleżankę skoro ja jestem tysiące kilometrów od tego tyłka. – Ehh. Teraz to wolałaby być na tej imprezie zamiast zwiedzać pustostany i wymyślać im chore historie. – To prawda. – Skinęła głową i wpakowała do plecaka dwie koszulki na zapas i zastanawiała się czy wziąć dziesięć par majtek, bo tyle razy podczas tego dwudniowego wypadu popuści. Typowe pakowanie się na wyjazd.
- Dzięki. – Zaśmiała się jak głupia. – Będę pamiętać, żebyśmy ci podziękowali w następnym poście. – Zażartowała, ale pewnie to zrobi, żeby się trochę Dinie podlizać. Dziękuję za manifestację. Akurat moja Abby jest jak najbardziej aktywna na insta. Tej pewnie będę musiała założyć konto, żeby tam flopowała i wprawiała Dinę w zazdrość. – Tak. Zdecydowanie tak powinnaś się czuć. W końcu to przegrywy chodzą na imprezy, a popularne dzieciaki do pustostanów. – Dina to pewnie była tą popularną laską, którą każdy chciał mieć na swojej imprezie. – Romantyczny pustostan. – Powtórzyła zamyślonym głosem. – Posprawdzam w okolicy opuszczone burdele. – Z ciekawości rzeczywiście to zrobi, ale nie zabierze tam Diny. Bez przesady.
- Czyli chciałabyś przyjechać tylko po to, żeby ich ocenić, tak? Dobrze to rozumiem? – Udawała lekko nadąsaną, ale oczywiście to było tylko udawanie. Serio. Nie obraziła się. Nie była Morganem z Monte i Liamem z tego beznadziejnego filmu. – Ja też nie mogę się doczekać. – Przyznała i usiadła sobie na łóżku. – Żałuję, że nie możesz przyjechać wcześniej. Żałuję, że mam posraną pracę, która nie pozwala mi się wyrwać nigdzie na dłużej. – Mruknęła i teraz było jej rzeczywiście i legitnie przykro.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
- Dobrze, przepraszam. Już nie będę. – Chociaż ona wiedziała swoje. Dla Diny Abby była wyjątkowa, miała w sobie coś co sprawiło, że Dina zainteresowała się nią wymieniając z nią tylko wiadomości w necie. Dopiero później zaczęły się rozmowy telefoniczne, które trwały całymi godzinami i, na których Dina wcale nie chciała zaprzestać. Naprawdę liczyła na to, że gdy wróci do Lorne Bay na święta to okaże się, że razem z Abby są sobie przeznaczone i będzie tak jakby znały się od dawien dawna. Tego dla nich chciała, chociaż na razie bała się o tym powiedzieć tak na głos i to jeszcze do Abby.
- Dostałam stypendium – zmyślam teraz, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie więc wymyślam na poczekaniu, a to brzmi jak dobry powód, dla którego tak daleko wyjechała. – Tak myślisz? – Zapytała niewinnie. – Myślałaś, że mnie weźmiesz za kretynkę, że mam taką dziwaczną tradycję z ojcem, a nie grupą znajomych. – No może dla niektórych brzmiałoby to strasznie lamersko, ale Dina kochała tatę i nie unikała nigdy kontaktu z nim, a ich spędzone wspólne chwile podczas tych wyjazdów były jednymi z lepszych jakie miała w swoim dorosłym życiu.
- Mogę podpowiedzieć, że jest to coś co Ci się może przydać – praktyczny prezent umilający czas kobiecie. I nie, to nie było żadne elektryczne urządzenie. – Teraz już wiem, ale i tak obawiam się, że ten o którym wiesz, może Ci się nie do końca spodobać jak go już na żywo dostaniesz – co jak Abby powie, że Dina jest za ładna na żywo i nie może się z nią spotykać, bo ciągle będzie zazdrosna, że ktoś się na nią gapi!? To byłoby głupie, ale Varinson wiedziała, że w świecie niewiele rzeczy jest niemożliwych do zrobienia.
- To wielka szkoda, mój tyłek bardzo żałuje, że jesteś tak daleko i nie możesz go dotknąć. – Uśmiechnęła się do słuchawki, chociaż w jej głosie można było wyczuć, że mówi całkowicie serio. Tęskniła za osobą, której nie poznała na żywo. To było fascynujące. Abby też była bliżej Duy Lipy niż Diny.
- Przestań, bo będę chodziła zawstydzona przez cały tydzień – chociaż byłoby jej bardzo miło, ale pewnie jeszcze nigdy nie została wspomnienia przez żaden taki profil, który nie byłby tylko profilem jej znajomych. Tutaj proszę. Wiedziałaby o niej cała grupa, w której byli Ci przyjaciele Abby. To już duże osiągnięcie. – Dokładnie tak jest – zaśmiała się – każdy może iść na imprezę, a nie każdy może iść z Tobą do pustostanu. Pewnie będę musiała się z kimś bić na pięści żeby móc to zrobić, bo jest cała kolejka. – Nie zdziwiłaby się gdyby tak było. Abby była super, na bank miała obok siebie kogoś kto był w nią zapatrzony jak w obrazek i chciał z nią być 24/7. Wybuchła śmiechem słysząc jej kolejne słowa. – Tak mi mów, nie ma to jak randka w opuszczonym burdelu. – Bo oczywiście dla Diny to będzie randka. Każde wyjście z Abby będzie randką.
- Abby! – Powiedziała głośniej. – Oczywiście, że nie. Dobrze wiesz, że przyjadę dla Ciebie – no i dla swojej rodziny też. – No to jest tragiczne. Szkoda, że tak nam się przytrafiło, ale wiesz co… szybko minie. Jestem pewna, że ledwo co się obejrzymy i już będę w Lorne. – Nawet nie wiedziała jak bardzo prorocze będą te słowa. – Dalej mieszkasz sama? – Zapytała, bo to była bardzo ważna informacja, która musiała mieć zanim przyjedzie. – Czy zabierzesz mnie też na zwiedzanie pustostanów moteli? – To tez mogłoby być ciekawe. Zresztą wszystko z Abby byłoby ciekawe.
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- No to kijowo. – Odparła tylko, ale z uśmiechem, bo jednak wiadomo, że dostać stypendium to fajna sprawa. – Mogłaś aplikować o jakieś przeniesienie tego stypendium. Nie pomyślałaś o tym, że się poznamy? – Teraz to w ogóle zażartowała, bo zaraz wyjdzie, że ona też mogła o tym pomyśleć i mogła sobie wziąć jakąś inną, normalną pracę zamiast takiej, która wymaga jej obecności na każdym kroku. Chociaż to też nie tak, że zawsze była wymagana. Teraz niby było spokojnie, ale kto wie co się odjebie? – Ciebie? Nigdy w życiu. – Prychnęła poprawiając telefon przy uchu. – Mówię serio. To urocze. Ja z moim ojcem gram w golfa chociaż żadne z nas nie umie. – Żartuje. Akurat Abby potrafiła grać w golfa. W końcu miała dziesięcioletnie doświadczenie. Jej wymach był niesamowity. Joel coś o tym wiedział.
- Czy to… sokowirówka? – Zapytała, bo nic innego nie przyszło jej na myśl. – Czy może to urządzenie do suszenia sałaty? – Moja mama kiedyś dostała coś takiego na urodziny od koleżanki i do dzisiaj z tego kiśniemy. – Na pewno mi się spodoba. – Tego była pewna. Widziała zdjęcia Diny, wiedziała na co się pisała i trochę nie mogła się doczekać tego, aż rzeczywiście zobaczą się na żywo.
- Ja… też. – Przyznała nieco zagięta tym, że rzeczywiście gadały o czymś takim. Zaraz ta rozmowa przejdzie na niebezpieczne tory i Abby będzie musiała zasłonić rolety i upewnić się, że jest sama w domu, który zamieszkuje sama odkąd w sumie wyprowadziła się od niej Olivia.
- Nie ma do tego powodu. – Zaśmiała się. – Nie jesteśmy jakimś super popularnym kontem, wiesz? Dobra, dwa razy burmistrz polubił nam zdjęcie i raz udostępnił nas na relacji konta miasta, ale ciężko tutaj mówić o sławnym koncie. – Nawet nie żartowała. Oczywiście, że follołowali burmistrza Cartera i oznaczali go w swoich postach, hehe. Kto by tego nie robił. – Chyba przeceniasz moje możliwości, a już na pewno przesadzasz z wyobrażaniem sobie ludzi, którzy chodzą po pustostanach. – Nawet Manny’ego musiała czasami zaciągać siłą, bo on w weekendy to wiecznie niewyspany po swoich seks eskapadach. Mam nadzieję, że nie znał się z Ericiem. Jeżeli Abby miała u swojego boku kogoś takiego, to nie była tego świadoma. Nie była jakaś wyjątkowa czy ciekawa, żeby ktoś się w nią tak wpatrywał. Dlatego obawiała się tego, że bańka szybko pęknie jak zobaczą się na żywo i Dina pozna prawdę. – Na pewno będzie ciekawie. Pewnie będzie można usłyszeć jakieś jęki z niektórych pokojów. – Żartowała i miała nadzieję, że do niczego takiego jednak nie dojdzie. To byłoby dziwne w chuj.
- Nie wybrniesz z tego. – Pokręciła głową i w międzyczasie przełączyła się na słuchawki, żeby móc sobie swobodnie z Diną rozmawiać i jednocześnie się pakować. – Tak. Ale mam nadzieję, że to będą moje ostatnie dni mieszkania w samotności tutaj. – Powiedziała i przysiadła przy biurku, żeby zanotować rzeczy, które musi ze sobą wziąć. – Zapisałam się jakiś czas temu do listy osób, które są chętne do adopcji emerytowanych psów policyjnych i w przyszłym tygodniu chyba będą werdykty. – Pochwaliła się, ale dopiero po kolejnym pytaniu Diny zrozumiała o co ta tak naprawdę pytała. – Będziesz chciała nocować u mnie? – Zapytała wprost, bo musiała mieć pewność, że dobrze zrozumiała. Aż przestała notować i obróciła się na krześle, żeby zerknąć na swoje łóżko.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
- Też mam do siebie pretensje, że na to nie wpadłam – odpowiedziała śmiejąc się pod nosem wesoło. – A Ty? W Melbourne jest też policja, nawet kilka, na pewno, bys sobie coś znalazła. – Chociaż to mogłoby być naprawdę ciekawe, gdyby Abby zdecydowała się rzucić wszystko i przyjechać do Melbourne po to żeby być z dziewczyną, której nawet na żywo nie widziała. Byłoby to wręcz szalone. Gdyby Dina miała wrócić do Lorne Bay dla Abby to byłoby to mniej pokręcone, bo miała tam przynajmniej rodzinę. Może gdyby to nie był jej ostatni rok studiów to by się nad tym zastanowiła. – A to ciekawe, musisz wyglądać hot z kijem golfowym w rękach. Chciałabym to zobaczyć. – Obie wiemy, że wyglądała hot z kijem w rękach, tak samo jak z młotkiem. Jak wróci do Lorne Bay to może uda im się wybrać wspólnie na golfa i Abby jak pouczy jak dobrze trzymać kij. Dina już to sobie wyobrażała i aż dostała wypieków na policzkach.
- Nie – zaśmiała się – i zanim zapytasz, to też nie jest blender – nie było co zgadywać, bo tylko popsuje to niespodziankę, chociaż Dina sądziła, że Abby i tak, by tego nie zgadła. – Postaram się więc załozyć sobie najładniejszą czerwoną kokardę jaką znajdę – albo pożyczy od Harlana tą perukę z kokardą, chociaż z nim to nie chciała mieć za wiele wspólnego. Jeszcze by się od niego zaraziła uzależnieniem.
- Będzie potrzebował extra atencji jak się już spotkamy – miała naprawdę nadzieję, że nie będzie między nimi dziwacznie jak się spotkają i od razu załapią ze sobą ten sam vibe jaki miały rozmawiając teraz. Przekonają się o tym za parę miesięcy jak Dina swój sławny już tyłek postawi z powrotem w Lorne Bay.
- No to jak nie super popularne skoro sam burmistrz was repostował. To już spore osiągnięcie moja droga. – W końcu burmistrz był lokalną sławą. Ludzie go kojarzyli, pewnie wiele osób obserowało jego profil na instagramie. Dina na pewno. – Wiem jak wyglądasz więc wcale nie mam mylnego wyobrażenia takich osób. Aczkolwiek mam nadzieję, że żaden wstrętny duch Cię nie napadnie jak będziecie teraz chodzić. Jak się do mnie nie odezwiesz w niedzielę wieczorem to dzwonię na policję poinformować, że coś Ci się pewnie stało i powinni zacząć poszukiwania. – Nie żartowała sobie. Naprawdę była w stanie to zrobić gdyby miała jakieś przypuszczenia, że Abby mogła stać się jakaś krzywda. Nawet gdyby nie były w to zamieszane siły paranormalne, a tylko bezdomni koledzy Harlana. – Spotykacie w tych pustostanach czasem jakiś ludzi? Wiesz... jakiś ćpunów albo żuli czy bezdomnych? – Zapytała, bo takie osoby chyba przerażałyby ją o wiele bardziej niż duchy. Mogą wyrządzić bardziej namacalną krzywdę.
Wysłuchała jej poprawiając się na poduszkach, a wiedząc, że jest sama w domu włączyła sobie ją na głośnik i dzięki temu mogła się położyć nieco wygodniej. – Będziesz miała psa? Wow... to duża odpowiedzialność. Są jakieś konkretne wymagania żeby takiego policyjnego mieć? – Nie wiedziała jak wyglądały takie adopcje i co trzeba było mieć żeby psa dostać. Nigdy się tym nie interesowała, w swoim obecnym mieszkaniu nie mogła mieć zwierzaka. Uśmiechnęła się słysząc jej pytanie i przez kilka sekund na nie, nie odpowiadała. – No mam nadzieję – u niej na chacie byli rodzice. – Oczywiście jak będziesz chciała mnie czasem przenocować – pewnie jej rodzice nie mieliby problemu gdyby Dina chciała przenocować Abby u siebie na chacie, ale jednak mogłoby to być nieco krępujące, a Varinson czułaby się jakby znowu była w liceum.
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
fotograf kryminalny — lorne bay police station
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Widzisz? Zawsze trzeba być o trzy kroki przed przyszłością. – Głupio ze strony Diny, że nie przewidziała tego, że na jakimś randomowym forum czy tam grupie na fejsbuku pozna taką Abby, z którą wda się w tak zażarte dyskusje, że wyjdzie z tego nieco dziwna relacja. – Tak, tylko widzisz… tutaj nie chodziło o samą pracę na policji. Chodziło o to konkretne stanowisko fotografa. – Nigdy nie pragnęła pracować na policji. Po prostu fotografia kryminalna wydała jej się czymś ciekawym i nietypowym. Dlatego podjęła to stanowisko i dlatego początkowo pracowała tam jako cywil, a dopiero po paru latach została funkcjonariuszem policji. – Moja wymówka jest solidniejsza, Dina. – Dodała z lekkim uśmiechem, bo w sumie to miała w dupie kto miał lepszą wymówkę. Obie zjebały i taka była prawda. – Bo ja wieeem… – Zastanawiała się przez chwilę. – Jest ktoś kto rzeczywiście wygląda hot z kijem golfowym? – Tak, Abby z gry wygląda hot. Jak ta Abby wygląda to jeszcze nie wiemy i pewnie się dowiemy za trzy lata, bo ja tą scenę dostanę pewnie nigdy. Takie jest moje szczęście. Zapamiętaj te słowa, bo ja zapomnę.
- Czy to lidlomix? – To była jej ostatnia kandydatka. Obstawiała Thermomix, ale nieco drogi prezent dla typiary, której nigdy na oczy nie widziała, więc poleciała w tańszą, ale równie skuteczną wersję. To by chciała dostać. Może niekoniecznie od Diny, ale chciałaby. – Trzymam cię za słowo. – Wolała sobie teraz tego nie wyobrażać. Gdyby nie to, że Dina już miała koleżankę na weekend to Abby pewnie rozważyłaby jednak pierdolenie tych pustostanów i wybranie się na weekend do niej. Trudno. Wymyśliłaby coś, żeby nie pokazać się w pracy. Albo po prostu by się jej udało i nie dostałaby żadnego wezwania.
- Mógłby jeszcze zapłacić za promowanie miasta! – Wytknęła, bo wiadomo, że te hajsy fotografa w policji nie były jakieś wielkie. Było spoko, bo mogła sobie pozwolić na swoją chatę i jakieś tam zainteresowania, ale często musiała dorabiać beznadziejnymi sesjami. – Obiecuję, że odezwę się w niedzielę wieczorem! – Obiecała śmiejąc się chociaż prawda była taka, że w pracy szybko by ogarnęli, że zaginęła jakby po nią dzwonili, a ona by nie odpowiadała. Abby to ten typ, że nie opuszczała dnia w pracy. Nigdy nie brała urlopu na żądanie, bo nie wiedziała jak. – Raz nam się zdarzyło. To była jakaś miejscówka bezdomnych i szybko nas stamtąd przegonili. – Wiadomo, że bezdomni czasami byli przerażający. Tym bardziej, że często znali miasto lepiej niż taka Abby i jej ziomki. – Ale to był jakiś pustostan na obrzeżach miasta. Teraz szukam miejsc poza miastami. – Nie było to wcale bezpieczniejsze, ale adrenalina była lepsza.
- Jeszcze nie wiem. Jak nie uda mi się dostać policyjnego psa, to raczej nie będę adoptować takiego tradycyjnego. Ten będzie już starszym psem, emerytowanym. No i będzie wyszkolony, więc łatwiej będzie się nim zajmować. – Ma już upatrzoną Alice, z którą niejednokrotnie miała już okazję pracować. Miała nadzieję, że uda jej się zostać jej prawnym opiekunem. – Są. – Potwierdziła i zerknęła na zegarek. – Ale za dużo, żebym cię tym teraz zanudzała. Tym bardziej, że muszę zaraz kończyć, bo rano wstaję. – Wolałaby sobie przegadać z nią całą noc, ale niestety obowiązki wędrownika wzywały.
- Oczywiście, że będę chciała cię przenocować. Nawet częściej niż czasem. – Nie wiedziała czy mogła sobie pozwolić na taką odwagę, ale uznała, że jebać.
studentka inżynierii środowiska — uniwersytet
24 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
studentka inżynierii środowiska, dla której rodzina jest całym światem
- Myślę, że takie w Melbourne też by sie znalazło. Już wymyślasz, żeby tylko wygrać naszą pierwszą sprzeczkę - powiedziała ale tak naprawdę to się powstrzymywała przed tym żeby nie wybuchnąć śmiechem. To była absurdalna rozmowa, bo ani jedna, ani druga nie mogła już teraz zrobić nic żeby zmienić ich położenie. Trzeba było czekać, a Dina wierzyła, że jakoś to przeżyją. - No Ty pewnie tak, we wszystkim pewnie jesteś hot - w końcu nie zawsze wygląd był najbardziej atrakcyjny, liczyła się też dusza i charakter, a jak się te trzy rzeczy wzięły pod uwagę to Abby była najbardziej atrakcyjną kobietą z jaką kiedykolwiek Dina rozmawiała. Bellamy dostała tutaj dużego minusa za bycie w toksycznym związku z mężem ćpunem i dlatego została numerem dwa.
- A jak to będzie lidlomix to mogę liczyć na dużą ilość jedzenia od Ciebie? - To nie był lidlomix, chociaż teraz Dina zaczynała odczuwać sporą presję i nie wiedziała czy nie powinna jednak jej kupić tego lidlomixa. Cóż, będzie musiała coś pomyśleć, bo nagle prezent, który miała w głowie był dość słaby. Tylko thermomix pobije lidlomixa. Damnn.
- Świetnie, będę wyczekiwać z niecierpliwością. Wyślij mi jakieś zdjęcia z tych pustostanów. - Bardzo chciałaby być tam z nią, ale no niestety. Może jak przyjdzie na święta to uda im się rzeczywiście pójść jakiś zwiedzić. - Brzmi świetnie. Będę trzymać kciuki żeby Ci się udało. Jestem pewna, że byłabyś super opiekunką dla takiego psiaka. - Obecnie to dla Diny Abby byłaby świetna we wszystkim. Tak to już było w tych początkowych fazach zauroczenia. Myślała o niej tylko w samych superlatywach przekonana, że to nigdy się nie zmieni. No chyba, że się spotkają i okaże się, że Abby jest rasistką, tego by nie mogła przetrawić, bo jednak jej rodzina była mieszana i kochała swoją mamę i brata, więc Abby od razu byłaby na straconej pozycji. - No to w takim razie jest kolejna rzecz, której nie mogę się doczekać i jest nią Twoje łóżko - to miało zabrzmieć dwuznacznie. Dina starała się być trochę małą kokietką żeby utrzymać zainteresowanie Abby, może nie koniecznie powinna to robić akurat w ten sposób. Pogadały jeszcze chwilę o dupie Maryni, a później ładnie się pożegnały i Dina mogła się w końcu ubrać w pidżamy, a później pewnie wysłała jeszcze Abby swoje zdjecie w tych pidżamkach z napisem "miłych snów".

2xzt
powitalny kokos
catlady
zoey - inej - joshua - bruno - luna - eric - harlan - mei - cece - owen - olivia - ally - idris - cara - edwina
ODPOWIEDZ
cron