instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
and I hold you every night, and that's a feeling I want to get used to. but there's no man more terrified than the one who stands to lose you
Problem w tym, że Freddie lubił czas, kiedy Thea komplikowała mu życie. Przez ponad dwadzieścia pięć lat swojego życia zachowywał się w większości jak gówniarz — bardzo lekkomyślny, trochę pozersko w siebie zapatrzony i nie do końca poważny. Wygodnie wierzył w wielką karierę, bo tłumaczyło to fakt, że nie po drodze było mu do tego, by iść w ślady ojca. Kiedy ją poznał, nie planował jej nawet podrywać (przynajmniej, gdy już mieli za sobą ten pierwszy dramat) i na pewno nie chciał się w niej zakochiwać — nie dlatego, że wierzył w swój wyjazd. Bardziej z wygody i przekonania, że po prostu Freddie Hemmings nie angażował się w żadne relacje aż tak. Na tym już etapie skomplikowała mu mocno życie, ale zrobiła to w sposób, który był cholernie miły i przyjemny. A teraz? Teraz byłaby to cholernie miła odmiana po tym, jak przez ostatnie tygodnie on sam je sobie utrudniał. Co dawało mu zdecydowanie mniej frajdy.
— Ja zawsze posądzam cię tylko o mądre i logiczne rzeczy — zadeklarował poważnie, kiwając głową na koniec, by nie było wątpliwości, że mówił najprawdziwszą z prawd. Miło było siedzieć z nią i prowadzić rozmowę, podczas której wcale nie skupiał się aż tak — nie musiał zastanawiać się, co wygaduje i jak się zachowuje. Co było nieodzownym elementem spotkań, które ostatnio miały miejsce.
— Może, jeszcze tego nie przemyślałem, ale jakbym już miał śpiewać coś o miłości, to na pewno byś miała tak kluczową rolę — przyznał rozbawiony. Dopiero gdy to powiedział, zdał sobie sprawę z tego, że padło tutaj magiczne słowo na m. Założył jednak, że najprawdopodobniej jej to po prostu jakoś umknie i jedynie w jego głowie brzmiało to trochę tak, jakby postawił na trochę spóźnione deklaracje. Na które zdecydowanie nie było teraz miejsca, bo przecież wpisywałoby się to idealnie w definicję komplikowania sobie życia.
Uśmiechnął się lekko na jej słowa, ale chociaż go ciekawiło, z czym dokładnie się w tym momencie zgadzała, Freddie nie drążył. Nie było to w gruncie rzeczy istotne, bo niczego i tak nie zmieniało. Napił się za to alkoholu, czując, że ten przyjemnie go już rozluźnia — co równie dobrze mogło być też zasługą samej Thei. Podsunął jej na koniec kubek, by mogła dolać im jeszcze trochę alkoholu.
— Niekoniecznie — przyznał szczerze. Nienawidził, gdy ludzie go o to pytali. Uwierało go, że nie do końca wiedział, co chciał robić dalej. Kiedy jednak pytanie zostało zadane przez nią, wyjątkowo nie poczuł irytacji. Wręcz przeciwnie — trochę miał wrażenie, że to pierwsza możliwość, od czasu rozmowy z Salmą, kiedy mógł szczerze przyznać się, że nie miał pojęcia. — Część mnie chciałaby zostać i sobie odpuścić, skoro wyszło tak gównianie. Ale trochę też mam wrażenie, że marnuję teraz szansę i mogę tego pożałować, dlatego na razie nie umiem zdecydować — przyznał, wpatrując się w kubeczek, który mu podała. Nie wiedział, czy była to odpowiedź, która ją satysfakcjonowała. Może w rzeczywistości liczyła na to, że niedługo wreszcie się zawinie? Jeśli tak, to niestety — Freddie wciąż szukał odpowiedzi na pytanie, czy aby na pewno chce.

wolontariuszka, która uczy się na weterynarkę — schronisko dla zwierząt
25 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
nobody gest me, you do
Być może jeszcze uzna, że i taka forma komplikowania życia daje mu niewiele frajdy, gdy już dotrze do nich, że na własne życzenie utrudnili sobie tylko to wszystko. Chyba. Sama nie wiedziała, czy należało mieć takie obawy, bo bardzo skutecznie przekonywała samą siebie, że przecież po prostu rozmawiali. I pili alkohol, który pozwalał im odrobinę się rozluźnić. Niby nie było to samo w sobie zbyt rozsądne, bo warto było umieć jednak poradzić sobie z takimi sytuacjami na trzeźwo, ale można było chyba uznać, że byli usprawiedliwieni, biorąc pod uwagę to, jak bardzo ich życie stało się aktualnie zagmatwane.
Teraz nie wiem, czy wypada Cię rozczarować — stwierdziła tak, jakby rzeczywiście się nad tym zastanawiała. Być może trochę tak było. Być może też uznała, że może to powinno stanowić jakąś dodatkową motywację, aby przypadkiem nie odwalić jeszcze czegoś głupszego niż zaproponowanie mu wspólną ucieczkę od imprezowego towarzystwa i wypicie kilku drinków na tarasie za domem, gdzie było zdecydowanie ciszej i nawet jeśli otoczenie prezentowało się średnio romantycznie, to jednak i tak, skoro byli tylko we dwoje, było jakoś tak bardziej intymnie.
Gdyby akurat piła ze swojego kubeczka, to być może trudniej byłoby jej ukryć fakt, że zdecydowanie to słowo na m zostało przez niego użyte w tej wypowiedzi. Trudno było to pominąć i nawet jeśli starała się zachować pozory, to jej własne ciało ją zdradzało. na jej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce, które miała nadzieję, że umkną jego uwadze, skoro było ciemno na zewnątrz, a serce przyspieszyło znacząco rytm. Te słowa wywołały u niej bardzo dziwne uczucie. Jednocześnie nieco stresujące i bolesne, ale też w jakiś sposób stanowiło to coś, co bardzo chciałaby usłyszeć. I tyle chyba było z tej motywacji, aby nie robić głupot, bo nagle wszystko inne było jakieś blade w porównaniu do tego. Nie wiedziała jednak, jak to skomentować i czy w ogóle powinna. Zamiast słów miała w głowie tylko gesty, które chciałaby wykonać, jednak zdawała sobie sprawę z faktu, że nie miała do tego żadnego prawa. Zamiast więc coś powiedzieć, po prostu mu się przyglądała przez dłuższą chwilę bardzo uważnie, otwierając jedynie usta, aby wydusić z siebie jakiś komentarz, ale ostatecznie zamknęła je z powrotem, jakby speszona tym, co w jej głowie się pojawiło, uznając że może warto uznać w tym temacie, że milczenie jest złotem. I zamiast tego spuściła wzrok na swój kubek i wypiła jego zawartość prawie na raz. To chyba średni sposób na otrzeźwienie umysłu.
Brzmi to jak cholernie ciężka decyzja — przyznała, starając się zabrzmieć spokojnie, chociaż w jej głowie pojawiały się myśli, które nie powinny w ogóle w niej zaistnieć i były one bardzo egoistyczne. Ale nie mogła powstrzymać się przed tym, że zaczęła zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby jednak uznał, że rzeczywiście sobie odpuszcza i zostaje. Na tyle ją to pochłonęło na chwilę, że nawet nie zarejestrowała, gdy — zupełnie odruchowo — wyciągnęła dłoń, aby znaleźć jego i przesunąć po niej lekko palcami. Tak, jakby było to zupełnie naturalne. — Ale czy ktoś lub coś Cię goni z podejmowaniem decyzji? — zapytała miękko i trochę trudno było jej troskę w głosie, no bo co mogła zrobić, skoro się o niego martwiła i naprawdę chciała, aby mu się wszystko ułożyło?

frederick hemmings
Amalthea Henderson
patka
kozi gang rozsiewający swój urok i czar na ulicach lorne bay
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
and I hold you every night, and that's a feeling I want to get used to. but there's no man more terrified than the one who stands to lose you
Przez większość czasu dawał radę handlować z tym na trzeźwo. W przeciwnym razie już dawno temu popadłby w alkoholizm. Ten wieczór był jednak stosunkowo ciężki, więc było to na swój sposób uzasadnione. I to nie tylko dlatego, że na siebie wpadli, ale także przez fakt, że przecież chwilę temu ktoś postanowił zrobić sobie z nich głównych bohaterów jakiegoś gówna typu High School Musical. Jeśli to nie było wystarczająco rozgrzeszająca wymówką, to znaczyło, że taka nie istniała.
— Możesz spróbować, ale nie istnieje sposób na to, by przekonać mnie do zmiany zdania o tobie — zadeklarował bardzo poważnie. Pod tym żartem w gruncie rzeczy kryło się bardzo sporo prawdy i to często takiej, która nie była dla niego najwygodniejsza. Może wtedy jakoś szybciej zdołałby się na przykład odkochać i o niej zapomnieć.
Co trochę kolidowało z faktem, że przyznał się pokątnie do swoich uczuć. Niby w czasie ich (za) krótkiego związku nigdy nie miał okazji do tego, by powiedzieć jej coś bardziej podniosłego, to jednak też zwyczajnie wierzył, że wie, jak ważna to była dla niego relacja. Mimo to, potwierdzenie tego w taki śmieszny sposób, było jednak czymś więcej. Przyglądał jej się po tym wszystkim niby uważnie, ale przez panujący półmrok nie wyłapał tych drobnych zmian w jej mimice. Co może i nie było wcale złe, skoro nie speszyło to Freddiego na tyle, by jednak uciec przed Theą, dolewką alkoholu i zbyt intymną atmosferą, która mogłaby jednak przekonać ich do tego, że głupoty, które krążą im po głowie, były dobrym pomysłem. Bo jednak nie tylko jej myśli wędrowały sobie w stronę, która mogłaby zwiastować jedynie problemy później.
Skinął głową, wciąż się w nią wpatrując. Wiedział, że było to niewygodne i problematyczne. Niby nikt nie mógł za niego tej decyzji podjąć, ale pewnie, gdyby Thea podsunęła mu odpowiedź, nazywając jedną z opcji rozsądniejszą, to może tym razem zdecydowałby się iść za propozycją kogoś innego. W końcu ostatnim razem samodzielnie zadecydował o swojej przyszłości, nie wyszedł na tym wcale tak, jakby sobie tego życzył.
— Jest. A ja jestem trochę słaby w poważne decyzje, bo ostatnio wszystkie, jakie podjąłem, najchętniej bym odkręcił — przyznał, a że wpatrywał się w nią dośc uparcie, to łatwo było się domyślić, która z nich zajmowała czołowe miejsce w tym spisie. Niewiele jednak na tym etapie mógł, bo nikt nie podarował mu niestety zmieniacza czasu. Z którego pewnie i tak ostatecznie wcale by nie skorzystał. — Niby nie, ale chciałbym wiedzieć, co powinienem zrobić, bo takie zawieszenie jest gówniane. Gdybym wiedział, że wyjeżdżam, wtedy wiedziałbym, że na co dzień zachowuje się tak, jak powinienem. Gdybym jednak miał pewność, że zostaję, wtedy mógłbym na przykład zaufać pijanemu Freddiemu, który podpowiada mi rzeczy — zdradził. Co najmniej tak, jakby istniał gdzieś w jego głowie taki mini Freddie, który mówił mu, jak ma żyć. Gdyby tak było, to właśnie stałby z transparentem, na którym miałby napisane całuj ją, frajerze.
wolontariuszka, która uczy się na weterynarkę — schronisko dla zwierząt
25 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
nobody gest me, you do
Gdyby potrafiła być na niego wkurzona i gdyby mogli wrócić do tego, jak ich relacja wyglądała na początku, to na pewno odkochanie przyszłoby o wiele szybciej. Przyszło jej jednak to do głowy tylko raz, po tym jak pokłócili się na imprezie podczas jego przystanku w Lorne na trasie koncertowej, a ona czuła się koszmarnie przez kolejny tydzień (to znaczy dłużej, ale przez tydzień jeszcze gorzej niż najgorzej, a myślała, że się nie da). Doszła wtedy i tak do wniosku bardzo szybko, że wcale by tego nie chciała. Chyba byłoby to jeszcze bardziej bolesne na dłuższą metę i smutne, gdyby te wszystkie wspomnienia, które razem stworzyli i które były naprawdę miłe i przyjemne, zostały przykryte przez jakieś dramy. Musiała handlować z tym, jak aktualnie to wszystko się prezentowało i wierzyć, że jakoś sobie poradzą. Nawet jeśli po jego słowach przyglądała mu się jeszcze przez dłuższą chwilę bardzo uważnie, przygryzając lekko wargę i starając się sprowadzić na ziemię, bo w głowie miała rzeczy, które były raczej przeciwieństwem działań pomagających w radzeniu sobie z rozstaniem. Nie zastanawiała się nigdy nad tym, czy byłoby jeszcze trudniej, gdyby miała szansę przyznać się do swoich uczuć wprost i gdyby on też to zrobił. Niby wiedziała, że było to wszystko ważne dla niego bardzo, ale jednak w takich chwilach wiedzieć a usłyszeć stanowiło dwie różne sprawy.
Chyba powinnam rzucić teraz jakimś gównianym farmazonem o tym, że wszystko jest po coś i na pewno wyjdzie na dobre, ale nadal jestem w to gówniana — stwierdziła nieco kwaśno. — A może nawet gorsza niż wcześniej, bo aktualnie średnio w to wierzę — mruknęła, spuszczając wzrok na swój kubek, którym się bawiła, przechylając go w różne strony, przyglądając się jak jej drink się przelewa wewnątrz, jakby co najmniej było to jakieś fascynujące. Nie było, ale trochę nie wiedziała, czy powinna to mówić, więc tym bardziej wolała nie widzieć jego reakcji.
Westchnęła lekko na jego kolejne słowa, rozumiejąc to doskonale i chyba zdając sobie w tym momencie jeszcze jakoś bardziej sprawę z faktu, że sama aktualnie w takim zawieszeniu trochę żyła. Nie do końca świadomie i raczej wbrew samej sobie wyczekując tego, czy rzeczywiście postanowi znowu zniknąć z miasteczka, czy może wpadnie na jakiś inny plan. Chociaż wiedziała, że to beznadziejnie żałosne i naprawdę nie chciała tego robić, to jak wiadomo: serce nie sługa, i tak podejdzie do tematu bardzo po swojemu.
A czy ja mogę zachowywać się zupełnie nie tak, jak powinnam, skoro nie mam do podjęcia żadnej decyzji? — zapytała, podnosząc na niego ponownie wzrok i przez chwilę mu się przyglądając. Ale zamiast czekać na odpowiedź, przysunęła się do niego bliżej i go pocałowała. W pierwszym momencie dość delikatnie, ale nawet jeśli był to krótki pocałunek, to dość szybko stał się bardziej intensywny i było w nim sporo emocji wśród których dominowała tęsknota. — I zaproponować, żebyśmy naprawdę się stąd zwinęli razem, na przykład do mnie? — dodała cicho, gdy się od niego odsunęła, patrząc mu w oczy. Mini Thea, która miała jakikolwiek rozsądek jeszcze w głowie, została chyba zepchnięta gdzieś daleko w odmęty jej głowy, a górę wzięła pewnie ta, która kompletnie nie przejmowała się konsekwencjami.

frederick hemmings
Amalthea Henderson
patka
kozi gang rozsiewający swój urok i czar na ulicach lorne bay
instruktor śpiewu i gry na gitarze — miejscowy dom kultury
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
and I hold you every night, and that's a feeling I want to get used to. but there's no man more terrified than the one who stands to lose you
Jakby mógł zmienić rzeczy z przeszłości, to może i cofnąłby cały ten wyjazd i rzekomą karierę, sprawiając, że nadal byłaby jedynie przyjemnym marzeniem, ale na pewno nie wymazałby tych kilku miłych miesięcy, spędzonych z Theą. Może i serduszko go bolało na jej widok niezmiennie mocno, ale była to stosunkowo niewielka cena, jeśli weźmie się pod uwagę to, jak miło czuł się w momencie, w którym mógł zabierać ją na randki i się starać dla niej, żeby było miło.
Uśmiechnął się w reakcji na jej słowa, dochodząc do wniosku, że gdyby w rzeczywistości zdecydowała się powiedzieć coś podobnego — równie natchnionego i głębokiego, musiałby zabrać jej alkohol już, uznając, że przekroczyła jakąś bezpieczną dla siebie granicę.
— I tak bym tego nie kupił — zapewnił ją wreszcie, upijając na koniec swojego drinka. W głowie mu już mocno szumiało, potencjalny kac stawał się pewnikiem, który miał czekać na niego o poranku, ale na pewno nie planował nigdzie się ruszać. Właściwie to byłby gotów przeciągać ten wieczór w nieskończoność, w obawie, że był takim za krótkim, bardzo pojedynczym wyjątkiem. A problem polegał zawsze na tym, że przyzwyczajenie się do miłych chwil z Theą zajmowało ułamek sekundy — odzwyczaić się później próbował już kilkanaście tygodni. I ciągle z gównianym skutkiem.
Zdołał skinąć głową, w reakcji na jej słowa. Niby nie miał żadnej pewności, że chodziło jej dokładnie o to, co jemu, ale gotów był testować tę teorię. Dlatego był całkiem przygotowany na pocałunek, chociaż zaskoczyła go nagła myśli, która go ogarnęła — że prawie czuł się tak, jakby ta głupia przerwa wcale nie miała miejsca, bo wszystko wydawało się tak na miejscu i tak naturalne jak wcześniej. Nic więc dziwnego, że od razu się do niej przysunął nieco, chcąc z tego krótkiego pocałunku wyciągnąć możliwie najwięcej, zdradzając nim przy okazji, jak bardzo za nią tęsknił w ostatnim czasie. — Myślę, że ten alkohol już i tak tutaj jakoś nie smakuje i nie ma sensownego towarzystwa poza nami, więc nic tu po nas — przyznał jeszcze, podnosząc się oczywiście niedługo później, bo nie musiała mu podobnej propozycji składać powtórnie. Czy było to rozsądne? Prawdopodobnie nie. Czy tego pożałują? Istnieje na to potencjał, ale lepiej będzie, gdy po prostu to sprawdzą, a nie jedynie sobie to w głowie założą, pozbawiając się możliwości na spędzenie tak miło wieczoru!

wolontariuszka, która uczy się na weterynarkę — schronisko dla zwierząt
25 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
nobody gest me, you do
Przeszłość, przyszłość — to się aktualnie zupełnie nie liczyło, bo skupiła się na tej chwili, którą mieli. Nie przejmowała się, że będą tego żałować zapewne i czuć się bardzo gównianie, nie zastanawiała się zupełnie, jak sobie z tym poradzi, gdy się obudzi i wszystkie wspomnienia tej nocy spłyną na nią razem z koszmarnym kacem. To wszystko było czymś, co będzie problemem na później. Teraz chciała skupić się na nim, bo przecież skoro i tak miała cierpieć, to warto było wziąć z tego jak najwięcej.
Była pijana chyba bardziej niż jej się wydawało, bo gdy wstała z ławki, to poczuła jak odrobinę kręci się jej w głowie. I nawet nie było to po prostu wymówką, aby móc złapać się jego ramienia i znaleźć bliżej niż wypadało, gdy już nie było się parą, tylko eksami. Nie dbała o to, zamiast tego pocałowała go raz jeszcze, bardzo namiętnie, przesuwając nosem po jego szyi, gdy się już odsunęła. Dopiero wtedy, gdy zabrakło jej tchu i musiała zaczerpnąć powietrza. A potem zsunęła rękę tak, aby móc złapać jego dłoń i spleść ich palce, żeby wspólnie mogli wrócić przed dom, po drodze zamawiając Ubera. Spacer byłby cholernie długi i istniało ryzyko, że jeszcze wpadnie im do głowy być rozsądnym i przeanalizować, co odwalają. Na szczęście jak na razie do tego nie doszło i mogli zostać pewnie najgorszymi pasażerami każdego kierowcy. Czyli takimi, którzy nie bardzo chcieli czekać aż dotrą do domu, tylko obściskiwali się na tylnym siedzeniu. Miała jednak aktualnie zero wstydu, bo tęskniła za jego bliskością tak bardzo, że miała wrażenie, że odczuwa ból w każdej komórce swojego ciała. Nic więc dziwnego, że gdy znaleźli się już w jej mieszkaniu, to nie brali nawet pod uwagę wypicia sobie kawki czy innej herbatki, tylko zajęli się ściąganiem z siebie ubrań. Spędzając razem cholernie przyjemną noc, nie szczędząc sobie pieszczot, pocałunków i korzystając ze wielu różnych sposobów na to, aby być jak najbliżej siebie i sprawić sobie wzajemnie przyjemność.
Nie potrzebowała nawet otwierać oczu, aby wiedzieć, że jest obok, bo zasnęli przytuleni. Czuła jego zapach i jego bliskość, i bardzo chciała zostać z nim w tym łóżku na co najmniej tydzień, licząc że w tym czasie życie ułoży się samo i wszystko będzie dobrze. Szanse na to jednak były marne, jak wiadomo, więc z bardzo ciężkim sercem wysunęła się ostrożnie spod jego ramienia, całując go w nie przelotnie jeszcze, gdy podnosiła się, starając nie potknąć się po ich rozrzucone rzeczy na podłodze. Zgarniając jakieś świeże ubrania i wymykając się do łazienki, w której zaczęła odczuwać narastającego kaca — moralnego i fizycznego — oraz panikę, która sprawiała, że cisnęły jej się łzy do oczu, a ona czuła się paskudnie. Pod wpływem tego głupiego impulsu wyszła z łazienki, zgarnęła jakieś książki, których pewnie i tak nie użyje i wyszła z mieszkania w popłochu, zapominając nawet przebrać domowych kapci na jakieś sensowne obuwie, zostawiając go samego i robią jakiś walk of shame ze swojego własnego mieszkania. Jeśli to nie jest najbardziej żałosne i żenujące, to ona nie wiedziała, co niby mogłoby takie być.

koniec, frederick hemmings :crying:
Amalthea Henderson
patka
kozi gang rozsiewający swój urok i czar na ulicach lorne bay
ODPOWIEDZ