about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
015.
— Freddie! — zawołała wesoło na widok swojego przyjaciela. Co prawda widzieli się ledwie wczoraj, ale Lenny była małostkową babą i odstawiała piękne przedstawienie na odchodne Katii, która męczyła się z jakimś w pizdu ciężkim kartonem, który dość nieudolnie próbowała wynieść na zewnątrz, a potem na dół do vana, wynajętego na tę przeprowadzkę. Elena nie miała pojęcia dokąd się udaje i miała jedynie nadzieję, że gdzieś w pizdu, żeby nie musiała więcej oglądać jej głupiego ryja. — Hottie! — zeskoczyła z blatu i ukucnęła, żeby przywitać się ze swoim ulubionym buldogiem. Tego jegomościa to akurat chwilę dłużej nie widziała i naprawdę zdążyła się za nim stęsknić. Tak samo jak za mieszkaniem z ich dwójką. I to nawet abstrahując od tego jaką idiotkę miała teraz za współlokatorkę. Choć czasem średnio jej szło okazywanie uczuć względem Fredericka, bo z Hot Dogiem takiego problemu oczywiście nie miała, był jedną z jej ulubionych osób na świecie. — Mam dla Ciebie chipsy — oznajmiła i odwróciła się, żeby wręczyć Hemmingsowi jego prezent powitalny — ulubiony smak chipsów. — A dla Ciebie kostkę na świeży oddech, bo czułam, że może Ci się przydać — zwróciła się do buldoga z zielonym smaczkiem i powiedziała mu, żeby poszedł z nią na swoje miejsce. Poduszka była już oczywiście naszykowana. Wróciła na swoje miejsce na blacie i włożyła z powrotem lizaka do buzi. Obok niej leżało ich jeszcze kilka i wskazała je przyjacielowi z pytającym spojrzeniem, bo może też chciał mieć co jeść do oglądania tego spektaklu. Była też przygotowana i miała popcorn do mikrofalówki.
— Pomóc Ci wnosić rzeczy czy jeszcze nie przyjechały? — zapytała ostentacyjne głośno, żeby Katia ją na pewno usłyszała z korytarza. Jej pomocy nie proponowała. Mogła co najwyżej wyrzucać jej szajs przez okno.
frederick hemmings
about
status: przerwa w karierze i tęsknota za krasnoludkiem
023.
lenny & freddie
{outfit}
{outfit}
Czekał, aż jej chwilowa współlokatorka zabierze wszystkie swoje graty. Dopiero wtedy planował przewieźć rzeczy, które w większości przechowywał w studiu, na siłowni u Salmy. Części zdążył się pozbyć, zakładając, że przez dłuższy czas nie będą mu potrzebne — jak się okazało całkowicie naiwnie, bo wrócił na stare śmieci szybciej, niż mógł przypuszczać.
— Lenny. Moje serduszko zabiło aż mocniej na twój widok — zadeklarował bardzo poważnie. Zadziwiająco ekscytował się na myśl o powrocie na stare śmieci. Nie miał nic przeciwko wygniecionemu materacowi, ani szafie, której drzwi skrzypiały tak, że słychać je było trzy bloku dalej. Nagle wydawało mu się, że było to spełnienie marzeń. Nic więc dziwnego, że spuścił psa ze smyczy, pozwalając mu na plątanie się pod nogami dziewczyny, która samodzielnie nosiła za ciężkie kartony. I gdyby Lenny nie zapewniła go, że była wrzodem na tyłku, Freddie może nawet jak na dżentelmena przystało, zaoferowałby swoją pomoc. A tak wybrał wygodne siedzenie na blacie tuż obok przyjaciółki. — Wspaniale, bo ja nawet wziąłem wino — przyznał, otwierając plecak, by wyciągnąć z niego butelkę, którą podał Lenny. Lizakiem się nie poczęstował, ale przyjął paczkę chipsów i otworzył ją, umieszczając pomiędzy nim a swoją współlokatorką (!). Lenny mogła odkręcić wino, bo przecież musieli odpowiednio uczcić jego powrót do mieszkania.
— Mam tylko jedną torbę na dziś, uznałem, że zajmę się tym jakoś poważniej jutro, jak już wszystkie graty z mojego pokoju zostaną zabrane — wyjaśnił, wcale nie ściszając głosu, bo mogła wiedzieć przecież, że uważał jej paskudne, różowe poduszki i włochate dywany za coś, co musiało zniknąć, zanim tam wróci. Sądził też, że będzie musiał kilka dni intensywnie wietrzyć, bo zapach słodkich perfum dziewczyny docierał do niego nawet, teraz gdy siedział w wygodnej odległości na blacie. Wrzucił więc sobie kilka chipsów do ust i mierzył ją wzrokiem, gdy szarpała się z największym z kartonów, wyciągając rękę w stronę Lenny, by dac jej sygnał, że to moment na podanie mu wina.
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Cóż, ewidentnie nie wszystko poszło zgodnie z planem w jego życiu i choć oczywiście źle mu nie życzyła, wręcz przeciwnie, to trochę cieszyła się z tego, że wracał. Do samego Lorne Bay, ale, co ważniejsze, do ich mieszkania. Nie chodziło nawet o to, że pachnąca mdlaco słodko mgiełką z Victoria’s Secret alternatywa była nie do zniesienia, a potencjalne zamienniki pewnie wcale nie lepsze. Po prostu mieszkanie z Freddie’m wydawało jej się być właściwe. Tak jakby teraz coś wracało na swoje miejsce (no Hemmings, ale coś jeszcze też, co trudniej jej było uchwycić i nazwać). A w jej życiu było ostatnio wystarczająco dużo zawirowań by potrzebowała mieć jakąś stałą.
— Nikt z kim nigdy nie poszłam do łóżka mnie tak ładnie nie witał — powiedziała z rozanieloną miną. Z Freddie’m nie było na to szans i ani przez sekundę nie potrafiłaby pomyśleć o nim w taki sposób, bo pozostawał dla niej całkowicie aseksualny. Mogła wyobrazić sobie go z inną kobietą (albo typem), choć wolała to robić bez szczegółów, po prostu dla niej nigdy nie jawiło się to jako dostępna opcja. Był Freddie’m, to jakby wystarczało jako wyjaśnienie tego fenomenu. Nie wszyscy ludzie, z którymi się spotykała byli w stanie zrozumieć i zaakceptować, że z nim mieszka, ale wówczas przestawała się z nimi spotykać. Przyjaciel był ważniejszy niż jakieś (pod)związki. — Genialnie — uznała i chwyciła butelkę, żeby w pierwszej wolnej chwili wziąć się za otwieranie. Odpowiedni alkohol do spektaklu, który rozgrywał się przed nimi.
— No, mam nadzieję, że już niczego tam nie ma, bo inaczej będzie można to znaleźć tylko na eBay’u — powiedziała na tyle głośno, żeby Katia ją bez najmniejszego problemu usłyszała. Zero litości dla tej idiotki, która po sobie nie sprzątała, wszędzie zostawiała swoje paskudne różowe i włochate graty i sprawiała, że całe mieszkanie pachniało jakby ktoś zalał je wanilią i kokosem. A do tego była paskudną idiotką, która nie miała zamiaru się ruszać z miejsca ani wyprowadzać dopóki Lenny nie zagroziła, że prześpi się z jej typem, jeśli nie wypowie umowy. Dlatego z prawdziwą przyjemnością przyglądała się jej, gdy próbowała wynieść na zewnątrz ten karton. — Uważaj tylko na schodach, złociutka — rzuciła do niej głosem ociekającym fałszem, gdy udało jej się w końcu dotrzeć za drzwi. Podała współlokatorowi butelkę.
— Jak już zdążyłeś się domyślić, bardzo się cieszę, że wracasz na swoje miejsce — powiedziała do bruneta z uśmiechem na ustach. — To doświadczenie sprawiło, że będę bardziej doceniać jak ładnie pachniesz — stwierdziła i sięgnęła do torebki z chipsami. — I że nie zalewasz całej łazienki jak bierzesz prysznic — kontynuowała całkiem śmiało, bo nie było jej wstyd, że bardziej jej odpowiadało jego towarzystwo niż tej zjebki. Ale nie potrafiła otwarcie przyznać się do tego, że za nim tęskniła. Wyciągnęła rękę, żeby przekazał jej wino.
frederick hemmings
— Nikt z kim nigdy nie poszłam do łóżka mnie tak ładnie nie witał — powiedziała z rozanieloną miną. Z Freddie’m nie było na to szans i ani przez sekundę nie potrafiłaby pomyśleć o nim w taki sposób, bo pozostawał dla niej całkowicie aseksualny. Mogła wyobrazić sobie go z inną kobietą (albo typem), choć wolała to robić bez szczegółów, po prostu dla niej nigdy nie jawiło się to jako dostępna opcja. Był Freddie’m, to jakby wystarczało jako wyjaśnienie tego fenomenu. Nie wszyscy ludzie, z którymi się spotykała byli w stanie zrozumieć i zaakceptować, że z nim mieszka, ale wówczas przestawała się z nimi spotykać. Przyjaciel był ważniejszy niż jakieś (pod)związki. — Genialnie — uznała i chwyciła butelkę, żeby w pierwszej wolnej chwili wziąć się za otwieranie. Odpowiedni alkohol do spektaklu, który rozgrywał się przed nimi.
— No, mam nadzieję, że już niczego tam nie ma, bo inaczej będzie można to znaleźć tylko na eBay’u — powiedziała na tyle głośno, żeby Katia ją bez najmniejszego problemu usłyszała. Zero litości dla tej idiotki, która po sobie nie sprzątała, wszędzie zostawiała swoje paskudne różowe i włochate graty i sprawiała, że całe mieszkanie pachniało jakby ktoś zalał je wanilią i kokosem. A do tego była paskudną idiotką, która nie miała zamiaru się ruszać z miejsca ani wyprowadzać dopóki Lenny nie zagroziła, że prześpi się z jej typem, jeśli nie wypowie umowy. Dlatego z prawdziwą przyjemnością przyglądała się jej, gdy próbowała wynieść na zewnątrz ten karton. — Uważaj tylko na schodach, złociutka — rzuciła do niej głosem ociekającym fałszem, gdy udało jej się w końcu dotrzeć za drzwi. Podała współlokatorowi butelkę.
— Jak już zdążyłeś się domyślić, bardzo się cieszę, że wracasz na swoje miejsce — powiedziała do bruneta z uśmiechem na ustach. — To doświadczenie sprawiło, że będę bardziej doceniać jak ładnie pachniesz — stwierdziła i sięgnęła do torebki z chipsami. — I że nie zalewasz całej łazienki jak bierzesz prysznic — kontynuowała całkiem śmiało, bo nie było jej wstyd, że bardziej jej odpowiadało jego towarzystwo niż tej zjebki. Ale nie potrafiła otwarcie przyznać się do tego, że za nim tęskniła. Wyciągnęła rękę, żeby przekazał jej wino.
frederick hemmings
about
status: przerwa w karierze i tęsknota za krasnoludkiem
Wprawdzie aktualnie stać by go było nawet na mieszkanie samodzielnie, bo trochę pieniędzy zdążył odłożyć — jeszcze więcej mógłby zarobić, gdyby wreszcie podjął się jakiegoś zajęcia, ale nie bylo to istotne. Nawet przez myśl mu nie przeszło przecież, by szukać sobie nowego miejsca — a przynajmniej nie, gdy tylko pojawił się pierwszy cień szansy na to, że będzie mógł wprowadzić się znowu do Lenny. Dzielenie z kimś mieszkania mogło mieć swoje wady, ale robienie tego z Castellano miało jednocześnie wystarczająco dużo zalet, by nie chciał porzucać tego etapu w swoim życiu. Tym bardziej że było odzyskać, chociaż część tego, co poznał tak dobrze przed wyjazdem.
— A ja nigdy nie mówiłem tak ładnych rzeczy kobiecie, której nie chciałem zaciągnąć do łóżka — przyznał po chwilowym namyśle, zaskakująco zgodnie z prawdą. Lenny zasługiwała jednak na miłe słowa rzucane nawet częściej, niż dotychczas — tym bardziej, teraz gdy odkrył, że życie bez niej wcale nie było tak fajne. Może nawet przez kolejne dwa tygodnie nie będzie wcale głośno narzekał na jej nawyki, które kolidowały z jego. Później wszystko wróci do normy, w końcu o to im chodziło — by zapanowała harmonia i doskonale znany ład.
— Nie wiem, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach chciałby to kupić. Chociaż, może jacyś fetyszyści? — zapytał bardzo poważnie, zastanawiając się nad tym intensywnie. Nie miał wprawdzie pojęcia, co dokładnie miała wśród swoich gratów — dostrzegł jedynie jakieś strzępki, gdy wynosiła je w kartonach właśnie. Nie dawały pełnego obrazu może, ale pozwalały mu zakładać, że pełno było w nich tandety i badziewia, którego nikt przy zdrowych zmysłach nie zbiera. Nic dziwnego, że Lenny chciała się jej możliwie najszybciej pozbyć. — Jak mój pies zadławi się pozostawionym szajsem, to wystawię ci rachunek za weta! — zawołał za nią jeszcze, by miała pewność, że musiał zadbać o to, by przypadkiem nie zostawić niczego im w ramach niespodzianki. Przejął potem butelkę od niej i pociągnął łyk alkoholu, wyraźnie z siebie zadowolony. W gruncie rzeczy nawet nie miał powodu, by nie lubić tej dziewczyny, skoro była mu obca. Po prostu mocno się z Lenny solidaryzował, jak widać.
— Chcesz mi wypisać wszystkie te rzeczy, które we mnie teraz doceniasz? Chciałbym je chyba na pamiątkę — przyznał, bo przecież Freddie uważał, że mógłby na palcach jednej ręki wyliczyć te momenty, w których była w stosunku do niego taka kochana i urocza. W gruncie rzeczy może nie było aż tak źle, ale to nic — mógł spróbować wyżebrać dodatkowe miłe słowa. Podał jej na koniec wino i sięgnął po kilka chipsów.
— A ja nigdy nie mówiłem tak ładnych rzeczy kobiecie, której nie chciałem zaciągnąć do łóżka — przyznał po chwilowym namyśle, zaskakująco zgodnie z prawdą. Lenny zasługiwała jednak na miłe słowa rzucane nawet częściej, niż dotychczas — tym bardziej, teraz gdy odkrył, że życie bez niej wcale nie było tak fajne. Może nawet przez kolejne dwa tygodnie nie będzie wcale głośno narzekał na jej nawyki, które kolidowały z jego. Później wszystko wróci do normy, w końcu o to im chodziło — by zapanowała harmonia i doskonale znany ład.
— Nie wiem, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach chciałby to kupić. Chociaż, może jacyś fetyszyści? — zapytał bardzo poważnie, zastanawiając się nad tym intensywnie. Nie miał wprawdzie pojęcia, co dokładnie miała wśród swoich gratów — dostrzegł jedynie jakieś strzępki, gdy wynosiła je w kartonach właśnie. Nie dawały pełnego obrazu może, ale pozwalały mu zakładać, że pełno było w nich tandety i badziewia, którego nikt przy zdrowych zmysłach nie zbiera. Nic dziwnego, że Lenny chciała się jej możliwie najszybciej pozbyć. — Jak mój pies zadławi się pozostawionym szajsem, to wystawię ci rachunek za weta! — zawołał za nią jeszcze, by miała pewność, że musiał zadbać o to, by przypadkiem nie zostawić niczego im w ramach niespodzianki. Przejął potem butelkę od niej i pociągnął łyk alkoholu, wyraźnie z siebie zadowolony. W gruncie rzeczy nawet nie miał powodu, by nie lubić tej dziewczyny, skoro była mu obca. Po prostu mocno się z Lenny solidaryzował, jak widać.
— Chcesz mi wypisać wszystkie te rzeczy, które we mnie teraz doceniasz? Chciałbym je chyba na pamiątkę — przyznał, bo przecież Freddie uważał, że mógłby na palcach jednej ręki wyliczyć te momenty, w których była w stosunku do niego taka kochana i urocza. W gruncie rzeczy może nie było aż tak źle, ale to nic — mógł spróbować wyżebrać dodatkowe miłe słowa. Podał jej na koniec wino i sięgnął po kilka chipsów.
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Ona musiała się pozbyć Katii, bo dużo dłużej by nie wytrzymała. Nie chciała się przeprowadzać, choć przeszło jej to kilka razy przez myśl jak typiara doprowadzała ją do kurwicy. Bardzo szczęśliwie się więc złożyło, że Freddie wrócił i chciał z nią znów zamieszkać, a Elenie udało się skłonić ten pachnący mdląco słodko chodzący koszmar do wyprowadzki.
— Dobrze usłyszeć, że oboje jesteśmy dla siebie wyjątkowi — uznała z szerokim, pełnym samozadowolenia uśmiechem. Patrzyła na niego w bardzo pogodny sposób, który średnio pasował do jej zwyczajowego sposobu bycia. Dzisiaj był jednak wyjątkowy dzień i miała wyjątkowo dobry nastrój z wskazanego wyraźne w tej rozgrywce powodu. Dobrze, że nie byli dla siebie tacy mili na codzień, bo można by się było od tej miłości i słodkości porzygać, prawie jak na widok sposobu, w jaki jej była już współlokatorka urządziła pokój Freddiego, ale raz na ruski rok takie zachowanie było akceptowalne. I nawet mile widziane przez Lenny. W końcu naprawdę go lubiła i jej na nim zależało. Po prostu zwykle okazywała to w inny sposób, który zdawał się mu nieszczególnie przeszkadzać. Z resztą, sam okazywał jej uczucia na swoją własną modłę.
— Fury lubujący się w różowych i fioletowych muppetach — podsunęła jedną z opcji fetyszystów, która sama nasuwała się na myśl, gdy patrzyło się na szajs dziewczyny. Z czegoś te kostiumy musieli szyć, a połowa jej narzut, poszewek i kocy się do tego idealnie nadawała. — Albo ktoś, kto fantazjuje o seksie w pokoju lalki Barbie z wczesnych lat 2000. — przyszła jej do głowy druga opcja. Obydwie jednakowo paskudne i obrzydliwe. Popatrzyła wyczekująco na współlokatora (!), żeby zobaczyć czy sam ma jakieś absurdalne teorie na temat tego kto mógłby to od nich odkupić jakby wystawili te rzeczy na eBayu. — A ja Cię znajdę i kopnę w dupę! — dorzuciła się do gróźb Hemmingsa. Doceniała, że nie pytał tylko od razu poszedł za jej przykładem w kwestii nastawienia wobec Katii. W pełni sobie zasłużyła na to i jeszcze więcej.
— Pod warunkiem, że Ty wypiszesz powody, dla których za mną tęskniłeś — powiedziała całkiem poważnie. Była skłonna kilka wypisać. Miała ich całkiem sporo jak tak na świeżo porównywała go do poprzedniej lokatorki, a wiedziała, że z czasem wspomnienia wyblakną, choć te negatywne potrafiła pielęgnować znacznie lepiej niż pozytywne, więc dłużej utrzymają się w jej pamięci. — Żebyśmy mogli sobie o nich przypominać za każdym razem jak zrobimy coś, co nas wkurwi — wyjaśniła powód, dla którego zaproponowała taki układ. Jak będą blisko pożałowania, że jednak zamieszkali znów razem to będą mieli coś, co przypomni im o tym, że było warte i alternatywy mogły być znacznie gorsze, skoro chwilowo się nie zapowiadało, że zamieszkają z kimś, z kim łączy ich relacja natury romantycznej. Przejęła od niego wino i śmiało upiła kilka łyków, a potem przekazała z powrotem.
frederick hemmings
— Dobrze usłyszeć, że oboje jesteśmy dla siebie wyjątkowi — uznała z szerokim, pełnym samozadowolenia uśmiechem. Patrzyła na niego w bardzo pogodny sposób, który średnio pasował do jej zwyczajowego sposobu bycia. Dzisiaj był jednak wyjątkowy dzień i miała wyjątkowo dobry nastrój z wskazanego wyraźne w tej rozgrywce powodu. Dobrze, że nie byli dla siebie tacy mili na codzień, bo można by się było od tej miłości i słodkości porzygać, prawie jak na widok sposobu, w jaki jej była już współlokatorka urządziła pokój Freddiego, ale raz na ruski rok takie zachowanie było akceptowalne. I nawet mile widziane przez Lenny. W końcu naprawdę go lubiła i jej na nim zależało. Po prostu zwykle okazywała to w inny sposób, który zdawał się mu nieszczególnie przeszkadzać. Z resztą, sam okazywał jej uczucia na swoją własną modłę.
— Fury lubujący się w różowych i fioletowych muppetach — podsunęła jedną z opcji fetyszystów, która sama nasuwała się na myśl, gdy patrzyło się na szajs dziewczyny. Z czegoś te kostiumy musieli szyć, a połowa jej narzut, poszewek i kocy się do tego idealnie nadawała. — Albo ktoś, kto fantazjuje o seksie w pokoju lalki Barbie z wczesnych lat 2000. — przyszła jej do głowy druga opcja. Obydwie jednakowo paskudne i obrzydliwe. Popatrzyła wyczekująco na współlokatora (!), żeby zobaczyć czy sam ma jakieś absurdalne teorie na temat tego kto mógłby to od nich odkupić jakby wystawili te rzeczy na eBayu. — A ja Cię znajdę i kopnę w dupę! — dorzuciła się do gróźb Hemmingsa. Doceniała, że nie pytał tylko od razu poszedł za jej przykładem w kwestii nastawienia wobec Katii. W pełni sobie zasłużyła na to i jeszcze więcej.
— Pod warunkiem, że Ty wypiszesz powody, dla których za mną tęskniłeś — powiedziała całkiem poważnie. Była skłonna kilka wypisać. Miała ich całkiem sporo jak tak na świeżo porównywała go do poprzedniej lokatorki, a wiedziała, że z czasem wspomnienia wyblakną, choć te negatywne potrafiła pielęgnować znacznie lepiej niż pozytywne, więc dłużej utrzymają się w jej pamięci. — Żebyśmy mogli sobie o nich przypominać za każdym razem jak zrobimy coś, co nas wkurwi — wyjaśniła powód, dla którego zaproponowała taki układ. Jak będą blisko pożałowania, że jednak zamieszkali znów razem to będą mieli coś, co przypomni im o tym, że było warte i alternatywy mogły być znacznie gorsze, skoro chwilowo się nie zapowiadało, że zamieszkają z kimś, z kim łączy ich relacja natury romantycznej. Przejęła od niego wino i śmiało upiła kilka łyków, a potem przekazała z powrotem.
frederick hemmings