about
niepotrafiący w związki rozwodnik, który mimo wszystko potrafi Ci doradzić nawet i w sferze uczuciowej; na co dzień remontuje dom na farmie jaki otrzymał w spadku i zajmuje się opieką nad swoimi dwoma psami i dwoma alpakami oraz krówką i jej córką!
007. | outfit
Aukcja charytatywna.
Dawno na takowej nie był, ale nie obiecywał sobie po niej nie wiadomo czego. Nie miał w planach robienia wielkich zakupów, nie sądził żeby w ogóle cokolwiek miało się ciekawego tam znajdować, co mogłoby go skusić do brania udziału w tym wszystkim, niemniej dostał zaproszenie, więc zdecydował się z tego skorzystać.
Nawiasem mówiąc, ostatnio sporo tych zaproszeń otrzymuje, skoro tutaj był na wystawnym wydarzeniu rodziców McTavish, Sarah zaprosiła go do zwiedzania zoo w jakim pracuje, z czego niedługo ma zamiar skorzystać, a teraz taki event mu się trafił. Nie ma co, jakiegoś farta posiada na przestrzeni niedawnego czasu, z czego czerpał garściami, póki może. Bo nie wiadomo kiedy takie okazje jeszcze się nadarzą w jego codzienności.
Nie przychodził tutaj z żadną kobietą, bo zwyczajnie dzisiaj potrzebował być tu sam, co może zabrzmieć nieco dziwnie, ale nawet on miewa czasem takie dni, gdy nie potrzebuje towarzystwa, w jakiejkolwiek postaci. Tak więc pojawił się na wydarzeniu przyjaciela samotnie, acz niepozbawiony dobrego humoru, z jakiego miał zamiar korzystać w pełni w trakcie poznawania nowych ludzi.
Bo nie podejrzewał, by miał spotykać tylko te znajome twarze.
Jeśli jednak mowa o znajomych twarzach - dosłownie z godzinę później, gdy impreza zdążyła się nieco rozwinąć, przypadkowo wpadł na kogoś, kogo się tu kompletnie nie spodziewał. Szczególnie patrząc przez pryzmat ostatnich wydarzeń, widząc się po wielu latach niewidzenia.
Niemniej w momencie wybrania się po kolejny kieliszek ulubionego trunku z lodem, wpadł na osobę Zoey. Na co się uśmiechnął, ale w sumie nie tak wyraźnie jak za ostatnim razem. Bo nie wiedział czego się może spodziewać w trakcie tego spotkania. - No proszę, znów się widzimy - odparł, bowiem nie mógł się powstrzymać, aby nie przywitać się oraz ogólnie nie odezwać. - I to w jakich okolicznościach - zauważył, patrząc przez chwilę na salę w jakiej się znajdowali, powracając ponownie oczami na kobietę. - Stare czasy się aż przypominają, czyż nie? - w końcu kiedyś mieli okazję razem brać udział w takiego typu wydarzeniu, co jednak było organizowane przez jej ojca; na dodatek kupując jej przepiękny komplet biżuterii, na wspomnienie czego aż się szerzej uśmiechnął. - Planujesz coś sprzedać czy zakupić? - zapytał dodatkowo z czystej ciekawości, jednocześnie chcąc delikatnie pociągnąć tą rozmowę, zachowując ją w pozytywnym nastroju. Odrobinę licząc, że Zoey to podejście podłapie.
Aukcja charytatywna.
Dawno na takowej nie był, ale nie obiecywał sobie po niej nie wiadomo czego. Nie miał w planach robienia wielkich zakupów, nie sądził żeby w ogóle cokolwiek miało się ciekawego tam znajdować, co mogłoby go skusić do brania udziału w tym wszystkim, niemniej dostał zaproszenie, więc zdecydował się z tego skorzystać.
Nawiasem mówiąc, ostatnio sporo tych zaproszeń otrzymuje, skoro tutaj był na wystawnym wydarzeniu rodziców McTavish, Sarah zaprosiła go do zwiedzania zoo w jakim pracuje, z czego niedługo ma zamiar skorzystać, a teraz taki event mu się trafił. Nie ma co, jakiegoś farta posiada na przestrzeni niedawnego czasu, z czego czerpał garściami, póki może. Bo nie wiadomo kiedy takie okazje jeszcze się nadarzą w jego codzienności.
Nie przychodził tutaj z żadną kobietą, bo zwyczajnie dzisiaj potrzebował być tu sam, co może zabrzmieć nieco dziwnie, ale nawet on miewa czasem takie dni, gdy nie potrzebuje towarzystwa, w jakiejkolwiek postaci. Tak więc pojawił się na wydarzeniu przyjaciela samotnie, acz niepozbawiony dobrego humoru, z jakiego miał zamiar korzystać w pełni w trakcie poznawania nowych ludzi.
Bo nie podejrzewał, by miał spotykać tylko te znajome twarze.
Jeśli jednak mowa o znajomych twarzach - dosłownie z godzinę później, gdy impreza zdążyła się nieco rozwinąć, przypadkowo wpadł na kogoś, kogo się tu kompletnie nie spodziewał. Szczególnie patrząc przez pryzmat ostatnich wydarzeń, widząc się po wielu latach niewidzenia.
Niemniej w momencie wybrania się po kolejny kieliszek ulubionego trunku z lodem, wpadł na osobę Zoey. Na co się uśmiechnął, ale w sumie nie tak wyraźnie jak za ostatnim razem. Bo nie wiedział czego się może spodziewać w trakcie tego spotkania. - No proszę, znów się widzimy - odparł, bowiem nie mógł się powstrzymać, aby nie przywitać się oraz ogólnie nie odezwać. - I to w jakich okolicznościach - zauważył, patrząc przez chwilę na salę w jakiej się znajdowali, powracając ponownie oczami na kobietę. - Stare czasy się aż przypominają, czyż nie? - w końcu kiedyś mieli okazję razem brać udział w takiego typu wydarzeniu, co jednak było organizowane przez jej ojca; na dodatek kupując jej przepiękny komplet biżuterii, na wspomnienie czego aż się szerzej uśmiechnął. - Planujesz coś sprzedać czy zakupić? - zapytał dodatkowo z czystej ciekawości, jednocześnie chcąc delikatnie pociągnąć tą rozmowę, zachowując ją w pozytywnym nastroju. Odrobinę licząc, że Zoey to podejście podłapie.
about
You can hear a hundred nice words about yourself, and you'll only remember the bad one.
057.
{outfit}
No więc wybrała się na miejsce, może akurat pojawiłoby się coś ciekawego na tyle, że sobie sama kupi. Dawno nie zrobiła sama sobie żadnego prezentu, a wciąż myślała o przeprowadzce więc być może to była idealna pora, żeby zakupić sobie jakiś ciekawy mebel i dodać sobie motywacji do znalezienia idealnego miejsca do życia. Przez chwilę sądziła, że może powinna wynieść się z Lorne Bay i zamieszkać w Cairns. Miałaby zdecydowanie bliżej do pracy, a jednak tam ostatnio spędzała najwięcej czasu więc nie traciłaby dnia na dojazdy. Nie był do durny pomysł co nie?
Nie spodziewała się jednak, że na tak cudnym wydarzeniu spotka kogoś takiego. Od razu poczuła, że humor spada jej całkiem mocno, a już przez chwile było tak fajnie. – Znowu Ty – westchnęła i wywróciła oczami. – Stare czasy? – Uniosła brew. – Nie wiem o czym mówisz. Jedyne co mi się przypomina to moja niechęć do Ciebie – odpowiedziała i całe szczęście, że akurat ktoś przechodził z tacą i mogła sobie wziąć jakąś porcję alkoholu. Na trzeźwo tego nie ogarnie. Teraz jednak do niej dotarło, że on tu jest, a ona będzie sprzedawać prezent, który dostała od niego... może być dziwnie, ale w sumie było dziwnie jak ją zdradził, więc co jej tam teraz szkodzi. – Właściwie to w sumie sprzedawać, ale kto wie, może coś wpadnie mi w oko. – Odpowiedziała i napiła się. – A Ty? Będziesz kupował? – Zapytała i uśmiechnęła się nawet do niego, a później ułożyła swoją dłoń na jego ramieniu. – Jestem prawie pewna, że znajdziesz coś co wpadnie Ci w oko i przypomni stare czasy – dodała posyłając mu najbardziej szyderczy uśmiech na jaki było ją obecnie stać.
luna, mei, eric, idris, bruno, owen, cece, inej, mira, joshua, harlan, edwina, olivia, ally, benedict