nauczyciel wychowania przedszkolnego — LORNE BAY COMMUNITY KINDERGARTEN
28 yo — 164 cm
about
Młoda nauczycielka wychowania przedszkolnego, która trochę w życiu przeszła, ale w jej życiu pojawił sie Alec, który na nowo sprowadził słońce w jej życie.
Do niej jak na razie nie docierały żadne dźwięki, ponieważ czuła, że trochę bierze ją panika i jedyną co słyszała to puls w swoich uszach, chociaż wiedziała, że po prostu jej się tak wydaje. Nie widziała jak mu ma to wszystko wyjaśnić. Nie chciała, aby wziął ją za jakąś psycholkę lub za osobę poważnymi problemami psychicznymi, bo tak nie jest. Co prawda korzystała z pomocy psychologa, ale nie uważała tego za coś okropnego i tego się nie wstydziła, ale zdawała sobie sprawę z tego, że takie sytuacja w naszym społeczeństwie są poważnym tematem tabu. Ludzie nie rozumieją, że nie każdy kto korzysta z pomocy psychologa czy psychiatry to zawsze psychopaci, socjopaci i tak dalej. W większości przypadków to ludzie szukający pomocy tak jak ona po wypadku. Bardzo jej to pomogło, chociaż nadal miała problemy z samoakceptacją.
Spojrzała na Aleca. Nie wiedziała jak ma zacząć.
- Jestem przerażona, bo nie wiem jak mam ci to powiedzieć - westchnęła i po raz kolejny przetarła twarz dłońmi. Bała się, że za chwile zacznie płakać, jednak chyba nie w tym momencie. Nie chciała psuć tego co się urodziło między nimi, ale zdawała sobie sprawę, że tak może się stać, tylko nie chciała tego ukrywać przed swoim ukochanym. Chciała być w nim w pełnym wymiarze, a jej blizny blokowały ją.
Ręce jej się trzęsły, ale wiedziała, że jeśli teraz się nie odważy to może się to nigdy nie stać.
- Chodź - powiedziała i chwyciła swojego chłopaka za ręce. Kiedy posadziła go na kanapie zdjęła bluzkę pokazując swoje blizny, które ciągnęły się przez większość jej ciała. - Dlatego się wystraszyłam, kiedy mnie dotknąłeś, bo nie chciałam, żebyś je poczuł - powiedziała łamiącym się głosem z zamkniętymi oczami, ponieważ bała się obrzydzenia, które mogła zobaczyć w oczach Aleca. Stała przed nim bardzo odsłonięta, bezbronna, w pewien sposób czekająca na wyrok.
alec haywood
Spojrzała na Aleca. Nie wiedziała jak ma zacząć.
- Jestem przerażona, bo nie wiem jak mam ci to powiedzieć - westchnęła i po raz kolejny przetarła twarz dłońmi. Bała się, że za chwile zacznie płakać, jednak chyba nie w tym momencie. Nie chciała psuć tego co się urodziło między nimi, ale zdawała sobie sprawę, że tak może się stać, tylko nie chciała tego ukrywać przed swoim ukochanym. Chciała być w nim w pełnym wymiarze, a jej blizny blokowały ją.
Ręce jej się trzęsły, ale wiedziała, że jeśli teraz się nie odważy to może się to nigdy nie stać.
- Chodź - powiedziała i chwyciła swojego chłopaka za ręce. Kiedy posadziła go na kanapie zdjęła bluzkę pokazując swoje blizny, które ciągnęły się przez większość jej ciała. - Dlatego się wystraszyłam, kiedy mnie dotknąłeś, bo nie chciałam, żebyś je poczuł - powiedziała łamiącym się głosem z zamkniętymi oczami, ponieważ bała się obrzydzenia, które mogła zobaczyć w oczach Aleca. Stała przed nim bardzo odsłonięta, bezbronna, w pewien sposób czekająca na wyrok.
alec haywood
about
Szef kuchni, autor książek kulinarnych, który wiele lat spędził w Europie. Parę miesięcy temu wrócił do rodzinnego miasteczka, aby zapuścić tu korzenie. Jego największą aspiracją jest zostanie chłopakiem Marleene na dłużej.
Alec był zmieszany. Usilnie próbował zrozumieć to, co się właśnie działo. Nie miał pojęcia, dlaczego Marleene zareagowała w taki sposób. Poczuł, że zrobił coś nie tak, ale nie uważał, aby jego zachowanie było niestosowne. W końcu byli w związku, w tego typu relacji bliskość była czymś normalnym. Nie wiedział, że Marleene wciąż zmagała się z demonami przeszłości. Czuł się źle, ponieważ nie chciał nikogo skrzywdzić. Nie był takim facetem. Zawsze starał się szanować kobiety i ich granice, ponieważ tak został wychowany. Takie rzeczy były dla niego oczywiste, ale wiedział, że nie wszyscy mężczyźni zachowywali się w taki sposób, a szkoda.
— Po prostu to powiedz, jakoś to przyjmę, a ta niepewność mnie zabija — przyznał, nie owijając w bawełnę. Nie chciał na nią naciskać, ale w tej chwili niewiedza doprowadzała go do szaleństwa. W głowie układał różne scenariusze. Chciał wiedzieć w czym tkwił problem. Kiedy widział ją w takim stanie, cierpiał. Chyba nigdy nie widział jej w takim stanie. Do tej pory przez cały czas była wulkanem energii. Alec nie znał drugiej tak pogodnej osoby. Marleene niemal ciągle się uśmiechała, a jej radość udzielała się innym, ponieważ nigdy nie była wymuszona. Było to coś co nie przestawało go zachwycać.
Jej słowa sprawiły, że poczuł się jeszcze bardziej zmieszany, ale wysłuchał jej prośby. Razem z nią wrócił do salonu i posłusznie niczym pies usiadł na kanapie. Kiedy zdjęła bluzkę, ujrzał coś, co bardzo go zaskoczyło. — O mój boże, jestem głupkiem — oznajmił i przetarł twarz dłonią. Czuł, że zawalił na całej linii. Gdyby wiedział, nigdy nie zachował się w ten sposób. — Ja… gdybym wiedział, nie naciskałbym na ciebie. To blizny po pożarze, w którym zginęli twoi rodzice? — zapytał lekko oszołomiony. Jego głos był spokojny, patrzył na nią swoimi szczenięcymi oczami i próbował zrozumieć.
— Po prostu to powiedz, jakoś to przyjmę, a ta niepewność mnie zabija — przyznał, nie owijając w bawełnę. Nie chciał na nią naciskać, ale w tej chwili niewiedza doprowadzała go do szaleństwa. W głowie układał różne scenariusze. Chciał wiedzieć w czym tkwił problem. Kiedy widział ją w takim stanie, cierpiał. Chyba nigdy nie widział jej w takim stanie. Do tej pory przez cały czas była wulkanem energii. Alec nie znał drugiej tak pogodnej osoby. Marleene niemal ciągle się uśmiechała, a jej radość udzielała się innym, ponieważ nigdy nie była wymuszona. Było to coś co nie przestawało go zachwycać.
Jej słowa sprawiły, że poczuł się jeszcze bardziej zmieszany, ale wysłuchał jej prośby. Razem z nią wrócił do salonu i posłusznie niczym pies usiadł na kanapie. Kiedy zdjęła bluzkę, ujrzał coś, co bardzo go zaskoczyło. — O mój boże, jestem głupkiem — oznajmił i przetarł twarz dłonią. Czuł, że zawalił na całej linii. Gdyby wiedział, nigdy nie zachował się w ten sposób. — Ja… gdybym wiedział, nie naciskałbym na ciebie. To blizny po pożarze, w którym zginęli twoi rodzice? — zapytał lekko oszołomiony. Jego głos był spokojny, patrzył na nią swoimi szczenięcymi oczami i próbował zrozumieć.
nauczyciel wychowania przedszkolnego — LORNE BAY COMMUNITY KINDERGARTEN
28 yo — 164 cm
about
Młoda nauczycielka wychowania przedszkolnego, która trochę w życiu przeszła, ale w jej życiu pojawił sie Alec, który na nowo sprowadził słońce w jej życie.
Zdawała sobie sprawę z tego, że zachowuje się jak popieprzona. Nie ma na to lepszego określenia, ale cała ta sytuacja jest dla niej bardzo poważna i obawia się reakcji swojego ukochanego. Nie miała bladego pojęcia co o tym będzie sądził. Jak zareaguje na to, kiedy zobaczy jej ciało. Przez jej głowę przelatywało tysiąc myśli na minutę, a po chwili miała w głowie pustkę. Bała się, nie – ona jest piekielnie przerażona, a fakt pogarszał wyraz twarzy Aleca. Teraz trochę złapały ja wątpliwości czy na pewno dobrze postępuje.
Bardzo długo walczyła z wpływem jaki miały blizny na jej życie. Bała się ludzi, nie chciała nawet wychodzić z domu, bo miała wrażenie, że ludzie się na nią krzywo patrzą. Patrzyli, to prawda, ale z litością, której również nienawidziła. Litowali się nad dziewczyna, która brała udział w takiej tragedii i cudem uniknęła śmierci. Mogli sobie to darować, bo bardzo dużo przeszła razem ze swoją siostrą. Miały tylko siebie, jednak są bardzo silne i dały rade wyjść na prostą.
- Nie jesteś głupkiem - powiedziała cicho, po czym odchrząknęła. Wiele ją to kosztowało i nie wiedziała co dalej. Szybko założyła bluzkę na siebie, aby nie pokazywać blizn, które miała na swoim drobnym ciele. Nie wiedziała co Alec na to. Widziała, że jest w szoku. Każdy kto widział jej blizny, a widziała ją naprawdę mała garstka ludzi, których można policzyć na palcach jednej ręki, bo przecież nie pokazywała ich każdemu, jest to dla niej bardzo trudne, jednak Alecowi ufa, ale czy się nie zawiodła? Tego jeszcze nie wie.
- Tak, teraz to nie wygląda, aż tak źle, ale dla mnie nadal jest bardzo poważną sprawą. Dlatego tak zareagowałam, bałam się, że uznasz mnie za obrzydliwą – w końcu udało jej się wydusić to z siebie, ale nie było łatwo.
alec haywood
Bardzo długo walczyła z wpływem jaki miały blizny na jej życie. Bała się ludzi, nie chciała nawet wychodzić z domu, bo miała wrażenie, że ludzie się na nią krzywo patrzą. Patrzyli, to prawda, ale z litością, której również nienawidziła. Litowali się nad dziewczyna, która brała udział w takiej tragedii i cudem uniknęła śmierci. Mogli sobie to darować, bo bardzo dużo przeszła razem ze swoją siostrą. Miały tylko siebie, jednak są bardzo silne i dały rade wyjść na prostą.
- Nie jesteś głupkiem - powiedziała cicho, po czym odchrząknęła. Wiele ją to kosztowało i nie wiedziała co dalej. Szybko założyła bluzkę na siebie, aby nie pokazywać blizn, które miała na swoim drobnym ciele. Nie wiedziała co Alec na to. Widziała, że jest w szoku. Każdy kto widział jej blizny, a widziała ją naprawdę mała garstka ludzi, których można policzyć na palcach jednej ręki, bo przecież nie pokazywała ich każdemu, jest to dla niej bardzo trudne, jednak Alecowi ufa, ale czy się nie zawiodła? Tego jeszcze nie wie.
- Tak, teraz to nie wygląda, aż tak źle, ale dla mnie nadal jest bardzo poważną sprawą. Dlatego tak zareagowałam, bałam się, że uznasz mnie za obrzydliwą – w końcu udało jej się wydusić to z siebie, ale nie było łatwo.
alec haywood
about
Szef kuchni, autor książek kulinarnych, który wiele lat spędził w Europie. Parę miesięcy temu wrócił do rodzinnego miasteczka, aby zapuścić tu korzenie. Jego największą aspiracją jest zostanie chłopakiem Marleene na dłużej.
Nie miał bladego pojęcia, co powiedzieć. Żadne słowa nie wydawały mu się właściwie. Miał w głowie jedną wielką pustkę. Nie przypuszczał, że jego dziewczyna zmaga się z takim problemem. Do tej pory nie dostrzegł w jej zachowaniu niczego dziwnego. Marleene zawsze wydawała mu się trochę nieśmiała. Nie dziwiło go, więc to, że przez pewien czas trzymała go na dystans. W dodatku nie byli razem długo. Ich związek dopiero raczkował. Alec rozumiał, że Rossenberger potrzebowała czasu. Jemu nigdzie się nie śpieszyło, ale pomyślał sobie, że miło byłoby, gdyby wskoczyli na kolejny poziom związku. Gdyby wiedział o jej bliznach, inaczej by to zaaranżować. Stało się jednak inaczej. Mleko się rozlało i musiał jakoś naprawić całą sytuację. Obawiał się, że ten incydent negatywnie wpłynie na ich relacje, a tego bardzo nie chciał. Wiedział, że Marleene sporo przeszła. Jednocześnie straciła oboje rodziców. W dodatku wydarzyło się to w traumatycznych okolicznościach. Współczuł jej, ale nie chciał się nad nią litować. Była to jedna z takich sytuacji, w której człowiek nie wiedział, jak się zachować, bo każde rozwiązanie wydawało się niewystarczająco dobre.
— Rozumiem, że to dla ciebie trudne — odparł ze zrozumieniem, a w jego ciemnych oczach można było dostrzec ból. Świat był niesprawiedliwy. Marleene była wspaniałą osobą, pełną miłości. Zawsze dzieliła się dobrem. Tacy ludzie nie powinni doświadczać takich rzeczy. Cóż, los nie był jednak sprawiedliwy. Życie nie oszczędzało nikogo.
— Gdybyś powiedziała mi od razu, zachowałbym się inaczej. Nie chciałem sprawić Ci przykrości. Czy nadal odczuwasz ból przez swoje blizny? — zapytał zmartwiony. Nie był lekarzem i nie miał pojęcia, jak to wygląda w przypadku tylu głębokich blizn.
— Rozumiem, że to dla ciebie trudne — odparł ze zrozumieniem, a w jego ciemnych oczach można było dostrzec ból. Świat był niesprawiedliwy. Marleene była wspaniałą osobą, pełną miłości. Zawsze dzieliła się dobrem. Tacy ludzie nie powinni doświadczać takich rzeczy. Cóż, los nie był jednak sprawiedliwy. Życie nie oszczędzało nikogo.
— Gdybyś powiedziała mi od razu, zachowałbym się inaczej. Nie chciałem sprawić Ci przykrości. Czy nadal odczuwasz ból przez swoje blizny? — zapytał zmartwiony. Nie był lekarzem i nie miał pojęcia, jak to wygląda w przypadku tylu głębokich blizn.
nauczyciel wychowania przedszkolnego — LORNE BAY COMMUNITY KINDERGARTEN
28 yo — 164 cm
about
Młoda nauczycielka wychowania przedszkolnego, która trochę w życiu przeszła, ale w jej życiu pojawił sie Alec, który na nowo sprowadził słońce w jej życie.
Marleene nie miała najmniejszego żalu do Aleca. Zareagowała tak, ponieważ to był odruch. Zawsze bardzo się chroniła przed wzrokiem innych, a tym razem Alec chciał jej dotknąć. Sama dość długo walczyła z obrzydzeniem do swoich blizn, bo nie ma co ukrywać nie są one ładne. Lekarz już parę razy mówił jej o operacji plastycznej, chociaż w tym wypadku nie będzie ona do końca tylko kwestia estetyczną, ale również leczniczą, jednak ciemnowłosa dziewczyna nie widziała co ma zrobić. Nie chodziło o pieniądze, bo na ich brak nie mogła narzekać. Bała się tego, nie widziała jak to będzie wyglądać, czy będzie tak samo bolało jak po pożarze. Nie chciała na nowo tak cierpieć. Nie była to łatwa decyzja, ponieważ wszystko siedziało w jej głowie. Nie chciała też robić nikomu kłopotu, bo musiałby się ktoś nią zająć po operacji. Wiele rzeczy do ogarnięcia, a ona chyba nie jest jak na razie na to gotowa. To nie jest takie proste jakby się mogło wydawać.
Wbrew pozorom nigdy nie uważała, że los ją w jakikolwiek sposób skrzywił – nie. Cały pożar i sytuacja była tylko wypadkiem. Bardzo nieszczęśliwym i tragicznym, ale to tak już czasem się dzieje. Inna sytuacja jest z tym czy się pogodziła ze śmiercią rodziców – w pewnym sensie tak, a w pewnym nie. Po prostu nauczyła się z tym żyć.
Westchnęła.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać, bo to nie twoja wina - powiedziała zgodnie patrząc na niego. Razem usiedli na kanapie, a Leene przytuliła się do Aleca. Potrzebowała jego ciepła w tym momencie, bo było jej zimno ze stresu. - Nie powiedziała ci, ponieważ jest to dla mnie bardzo trudne. Niewiele osób widziało moje blizny - dostała trochę słowotoku, więc wzięła głęboki oddech. - Nie, nic mnie już nie boli, to był taki odruch - dodała zgodnie z prawdą.
alec haywood
Wbrew pozorom nigdy nie uważała, że los ją w jakikolwiek sposób skrzywił – nie. Cały pożar i sytuacja była tylko wypadkiem. Bardzo nieszczęśliwym i tragicznym, ale to tak już czasem się dzieje. Inna sytuacja jest z tym czy się pogodziła ze śmiercią rodziców – w pewnym sensie tak, a w pewnym nie. Po prostu nauczyła się z tym żyć.
Westchnęła.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać, bo to nie twoja wina - powiedziała zgodnie patrząc na niego. Razem usiedli na kanapie, a Leene przytuliła się do Aleca. Potrzebowała jego ciepła w tym momencie, bo było jej zimno ze stresu. - Nie powiedziała ci, ponieważ jest to dla mnie bardzo trudne. Niewiele osób widziało moje blizny - dostała trochę słowotoku, więc wzięła głęboki oddech. - Nie, nic mnie już nie boli, to był taki odruch - dodała zgodnie z prawdą.
alec haywood
about
Szef kuchni, autor książek kulinarnych, który wiele lat spędził w Europie. Parę miesięcy temu wrócił do rodzinnego miasteczka, aby zapuścić tu korzenie. Jego największą aspiracją jest zostanie chłopakiem Marleene na dłużej.
Alec nie chciał nawet myśleć przez, co musiała przejść. Domyślał się, że to wszystko było dla niej bardzo trudne. Choć pożar był już tylko przykrym wspomnieniem, dalej musiała mierzyć się z jego konsekwencjami. Uważał, że Marleene nawet pomimo swoich blizn była piękną, wręcz zjawiskową kobietą. Dla niego nic się nie zmieniło. Wciąż była mu tak samo bliska. Byłby głupi, gdyby odtrącił ją z takiego powodu. Skłamałby mówiąc, że wygląd nic nie znaczy. Aparycja była ważna, ale nie najważniejsza, a przynajmniej nie dla niego. Tak naprawdę Alec był prostym chłopakiem. Dla niego liczyło się to, jakim ktoś był człowiekiem, co sobą reprezentował. Nie mógłby być w związku z kimś pięknym na zewnątrz, ale pustym w środku. Jasne, był to banał, ale on naprawdę wychodził z założenia. Być może taka osoba była dobra do przelotnego romansu, ale na pewno nie stanowiła dobrej kandydatki na żonę czy męża.
— Może i nie, ale głupio wyszło — przyznał lekko zakłopotany. Dalej czuł się trochę nieswojo. Chyba musiał się z tym wszystkim przespać. Potrzebował czasu, aby przetrawić wydarzenia z dzisiejszego wieczoru. Był w szoku. Marleene zrzuciła na niego prawdziwą bombę.
Alec pogładził ją po plecach. Z uwagą wsłuchiwał się w jej słowa. Chciał wysłuchać, co ma do powiedzenia. — Dla mnie to niczego nie zmienia — zapewnił ją i odsunął się trochę tak, aby móc swobodnie spojrzeć w jej oczy. Jego słowa płynęły prosto z serca. Dla niego dzisiejsze wydarzenia absolutnie niczego nie zmieniły, a już na pewno nie jego uczuć. — Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem w szoku, ale nie martw się. Do jutra mój mózg powinien to przetrawić — rzucił nieco żartobliwie i szczerze się uśmiechnął, a następnie delikatnie ucałował ją w czoło. Potrzebował teraz czasu, aby jakoś to przetrawić.
— Może i nie, ale głupio wyszło — przyznał lekko zakłopotany. Dalej czuł się trochę nieswojo. Chyba musiał się z tym wszystkim przespać. Potrzebował czasu, aby przetrawić wydarzenia z dzisiejszego wieczoru. Był w szoku. Marleene zrzuciła na niego prawdziwą bombę.
Alec pogładził ją po plecach. Z uwagą wsłuchiwał się w jej słowa. Chciał wysłuchać, co ma do powiedzenia. — Dla mnie to niczego nie zmienia — zapewnił ją i odsunął się trochę tak, aby móc swobodnie spojrzeć w jej oczy. Jego słowa płynęły prosto z serca. Dla niego dzisiejsze wydarzenia absolutnie niczego nie zmieniły, a już na pewno nie jego uczuć. — Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem w szoku, ale nie martw się. Do jutra mój mózg powinien to przetrawić — rzucił nieco żartobliwie i szczerze się uśmiechnął, a następnie delikatnie ucałował ją w czoło. Potrzebował teraz czasu, aby jakoś to przetrawić.