uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– O, zebrało się na wspomnienia? – uśmiechnęła się przez chwilę krzywo dając znać, że nie jest to odpowiednia chwila na przywoływanie byłych partnerek. Zarówno tych bardziej stałych jak i na jedną noc. Co było, minęło, jasne, ale Meg zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest jego pierwszą ani być może nawet 10 kobietą w życiu i ten fakt odpychała z całych sił. Raczej nie był to temat do kłótni, chyba że wymuszonej, ale lepiej było zapobiegawczo unikać powrotu do przeszłości.
Dla dobra wszystkich zgromadzonych w tym pomieszczeniu.
– Ok, wierzę ci. I nie podoba mi się to, więc mam nadzieję, że będzie tak jak było – może nawet już wspomniany chłodny prysznic przyniesie ulgę i chociaż w niewielkim stopniu obkurczy naczynia krwionośne czego by sobie bardzo życzyła. – Przemyśle sprawę – odpowiedziała odnośnie odroczenia swojej zachcianki na dobranoc. Fakt stwierdzenia dyskomfortu w dość istotnym dla dalszych wydarzeń miejscu, nieco ostudził jej zapał, co nie znaczy, że całkiem go zabił. Temat pozostał otwarty. – Zaraz wracam – rozglądając się po salonie, zlokalizowała swój czarny szlafrok co nie do końca było takie proste ze względu na panujący półmrok. – Skoczę pod prysznic – przeszła tuż obok kanapy obrzucając leżącego na niej mężczyznę wzrokiem.
Pomijając najbardziej skomplikowaną czynność jaką było mycie włosów, suszenie ich i układanie, nieobecność dziewczyny nie trwała dłużej niż 10 minut. W tym czasie okazało się też, że letnia woda potrafi zdziałać cuda. Prócz nadal widocznego zaczerwienienia, wszystko wyglądało prawie tak jak zawsze, co znacznie uspokoiło Meg, która jak się okazało przedwcześnie spanikowała. Dzisiejsze doświadczenie pokazało, że jeszcze wiele przed nią, a do tego zdobyła wiedzę, że filmy dla dorosłych kłamią w podobnym stopniu co słabe romansidła.
Ale czy kłamstwem jest zatajanie prawdy?
– Łazienka wolna – zaświergotała pojawiając się znów w salonie otulona tym samym szlafrokiem, który nie tak dawno temu zrzucała. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że i Kirk potrzebuje szybkiego prysznica. Napracował się o wiele bardziej niż ona i odświeżenie było mu potrzebne dla lepszego samopoczucia. A gdy tylko zniknął z pola widzenia, przesunęła duże szklane drzwi wymykając się na taras. Rozgrzane od słońca płytki nadal oddawały ciepło co było niezwykle przyjemne dla bosych stóp. Wyciągając z prawej kieszeni szlafroka niewielką paczkę, wyjęła z niej jednego cienkiego papierosa i zapalniczkę, którą kupiła już jakiś czas temu. Paliła rzadko. Bardziej do towarzystwa, czy imprezy, choć to drugie połączenie zazwyczaj kończyło się źle. Teraz miała na to ochotę. Choć godzina była już późna i wokół powinien panować mrok, to miasto takie jak to nigdy nie zasypia. Zewsząd migotały światła przejeżdżających w oddali aut, u licznych sąsiadów paliło się światło. Przez krótki moment blask pomarańczowego ognia oświetlił twarz dziewczyny podczas gdy ta zaciągnęła do płuc pierwszą porcję dymu. Chwilę później jej uwagę przyciągnęło mieszkanie znajdujące się po skosie na tej samej wysokości. Wewnątrz paliło się światło, a w oknach nie zasunięto rolet. Jakaś para najwyraźniej była w trakcie sprzeczki bo przez uchylone drzwi balkonowe dobiegały dźwięki kłótni, przekleństwa i wyzwiska. Po czasie spędzonym na odludzi nawet tak mało przyjemna scena była interesująca. Z tego też względu Meg bez grama wstydu przysłuchiwała się ostrej wymianie zdań.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wolę teraźniejszość. Uciął krótko temat. Gdy on był jej wieku pewnie nosił fryzury składające się w połowie z żelu (trzeba było go nakładać naprawdę dużo przy takim słońcu), lekko za duże jeansy i koszule w płomienie albo inne smoki. Przełom lat 90 i 2000 był dość mocno beznadziejny jeśli chodzi o wygląd. Z perspektywy czasu był w ciężkim szoku, że jakiejkolwiek dziewczynie wydawało się to seksowne. No ale cóż, czasem moda nie do końca koresponduje z fundamentalnym poczuciem estetyki.
Będzie, spoko. Ale i tak ciężko się oprzeć. Puścił jej oczko. Normalna sprawa, pierwszy raz polecieli tak ostro i musiała poznać reakcję własnego organizmu. Z tego samego powodu jeden z jej dzisiejszych pomysłów spotkał się z (chwilową) odmową. Przemyśl. W razie czego dam radę. Ale niewiele więcej. Dopiero gdy weszła do łazienki i pokój wypełniła cisza zmieszana ze stłumionym dźwiękiem płynącej wody poczuł, jak bardzo jest zmęczony. Nogi i dół pleców szczególnie dawały się we znaki aczkolwiek błogosławił właśnie swoją wytrwałość w ćwiczeniach i względnym trzymaniu formy.
Na słowa o wolnym prysznicu podniósł się, właściwie jakby starał się zeskoczyć z kanapy, mocno balansując ciałem. Wyszło...sprężyście. Zdecydowanie lepiej niż podnoszenie się "na raty". Całe szczęście, skurcze w łydkach nie przyszły. Sam chód był już lekko sztywny. Chociaż zmęczenie w znacznym stopniu ustąpiło pod natryskiem letniej wody. Właściwie czuł tylko resztki tego przyjemnego haju, który oczyszcza ciało ze stresu i daje uczucie szczęścia. Przyjemna rzecz, niezwykle istotna dla przetrwania gatunku ludzkiego. On z kolei miał znacznie łatwiejsze zadanie - jego bokserki były białe, więc znalezienie ich w czeluściach torby nie było trudne. Jasne, wcześniej miał na sobie bieliznę jakieś dziesięć minut, ale nie chciało mu się szukać rzeczy "symbolicznie używanej", gdzieś na podłodze. Wiedział, że dziewczyna jest na balkonie i dołączył do niej. Palenie szkodzi. Powiedział, zachodząc ją z tyłu. Lekko położył dłoń na jej biodrze, wyczuwając pod palcami przyjemną jędrność górnej części pośladka. Na dowód frazesowości swojej wypowiedzi o nikotynizmie i on wziął papierosa i zapalniczkę. Stereotypowe? Owszem. Ale całkiem przyjemne, w dodatku dawało dodatkowe uczucie rozluźnienia i spokoju. I on zaczął przysłuchiwać się kłótni. Była już na etapie wzajemnych wyzwisk i wyrzutów, więc nie miał cienia szansy na wyłapanie o co właściwie chodziło. Chujowo, nie? W sumie on nienawidził dzikich dram i awantur. Wolał wyjść i wrócić za kilka godzin, albo nawet nie wrócić zamiast rzucać inwektywami i ranić dodatkowo. Oparł przedramiona i lekko wychylił się za barierkę. Wiesz o co poszło? W końcu była tu chwilę dłużej niż on. Pokiwał głową z dezaprobatą słuchając dalszej części po jak się wydawało, dwudziestosekundowym zawieszeniu broni.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Powiedzmy, że się wybroniłeś - teoretycznie nadchodząca sprzeczka została zduszona w zarodku. Naturalnie gdyby chciała szukać powodu do kłótni, to mogłaby przy tym zostać bo… każdy powód jest dobry, ale nie teraz i nie dziś.

– Tak pisze na paczce - odpowiedziała nie odrywając spojrzenia od tarasu, z którego ciągle dobiegała głośna rozmowa. Dotyk dłoni na biodrze był przyjemnym, nienachalnym akcentem, który przyjęła ze skrywanym zadowoleniem. Takie drobne, niezobowiązujące gesty były ważne dla całokształtu relacji i miło, że Kirk o nich pamiętał mimo wszystko. – To zależy - odpowiedziała na tyle głośno, aby ją usłyszał i na tyle cicho, aby nie zgubić wątku. – Rodzice koleżanki potrafili nie rozmawiać ze sobą tygodniami, a na końcu się rozwiedli. To znaczy czekali na sprawę gdy jeszcze mieszkałam u siebie - w rodzinnym domu… Rozwód w tych czasach nie był czymś niezwykłym, wręcz odwrotnie. Rozstania stały się tak popularne, że na sprawę trzeba było czekać nawet i pół roku. Jeżeli małżonkowie w jakiś magiczny sposób byli w stanie się dogadać, to wszystko mogło zakończyć jedno spotkanie. Gorzej jeżeli w grę wchodziła zdrada, orzekanie o winie, opieka nad niepełnoletnimi dziećmi – istny meksyk potrafiący odebrać połowę zdrowia. – Może skoro się kłócą to jeszcze im zależy? - tak podchodziła do tego ona. Jeżeli ktoś mówiąc kolokwialnie „ma wyjebane”, to odpuszcza i milczy. Taka cisza potrafi wiele zniszczyć, być może nawet więcej niż pokaz nerwów i dochodzenie do tego po czyjej stronie leży prawda. – Wydaje mi się, że on bardzo dużo pracuje, nie ma go całymi dniami w domu, a do tego ma ładną koleżankę w pracy. To znaczy tak uważam po określeniu „ta kurwa z biura”. - Megan lekko wzruszyła ramieniem stając jednocześnie po stronie kobiety. Nic dziwnego, że była zazdrosna o faceta, którego nigdy nie ma w mieszkaniu, a do tego pracuje w towarzystwie ślicznych dziewczyn, z którymi spędza więcej czasu niż z żoną. – Ja też byłabym zła - dodała bez przekonania obracając głowę w stronę wyjścia z tarasu. – Potrzymaj. Jakieś wiadomości - wręczyła Kirkowi dobre pół papierosa mając zamiar przynieść telefon i sprawdzić co to za spam o tak dziwnej porze. Było już późno i rzadko zdarza się aby chociaż operator wysyłał powiadomienia, dlatego postanowiła sprawdzić co to. Po krótkiej chwili wróciła niosąc komórkę, którą dostali od kumpla ojca po fachu. – Nieznany numer - zmarszczyła brwi opierając się plecami o barierkę. – Daj - odebrała papierosa wsadzając go między usta. Zdążyła zaciągnąć się tylko raz nim całkowicie zdrętwiała. Gdyby oboje stali w lepszym świetle, Kirk dostrzegłby jak bardzo Megan zbladła. Jej niebieskie oczy wielkości monety prześliznęły się z ekranu na mężczyznę. – O kurwa - szepnęła pod nosem bezgłośnie podając mu telefon. Na ekranie widniała krótka wiadomość tekstowa o treści „ Szybko przygruchałeś sobie małą dziwkę”, a pod nią znajdowało się ujęcie z kamery, jeden kadr, na którym widać jak uprawiają seks. – Ktoś nas obserwuje - jęknęła żałośnie. Za nic w świecie nie przyszło jej do głowy, aby przeszukiwać każdy kąt w poszukiwaniu podglądu czy podsłuchu. – Kurwa - papieros już dawno wyleciał poza taras i w dupie miała czy ktoś to widział, czy nie. Zakrywając usta dłonią wiedziała, że Kirk właśnie dochodzi do tego samego wniosku, co ona. Po drugiej stronie znajdowała się osoba będąca w posiadaniu nagranie z ich obecności w mieszkaniu od początku, aż do obecnej chwili. – Co teraz? - Mimo tego, że wcale nie było chłodno, zaczęła drżeć. Nerwy i emocje wprawiły jej ciało w niekontrolowane drgawki, a gonitwa myśli uporczywie wirowała wokół możliwości umieszczenia ich stosunku w sieci.


Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
I to podobno prawda. Co zaskakujące, oprócz raka płuc palenie tytoniu było też najczęstszą przyczyną... raka nerek. No ale jakby się nad tym zastanowić, to jest to przecież naturalny filtr, który musi przemielić tę część tej całej chemii której nie wyłapały płuca.
Nie czuję tego. Jakby ktoś mnie tak wkurwiał, to pewnie bym po prostu odszedł. Szkoda życia. Łatwo powiedzieć. Ludzi wiążą nie tylko przysięgi ale też dzieci, kredyty albo ten dziwny sentyment który każe im trwać przy sobie mimo, że tak naprawdę to nawet nie za bardzo się lubią. Kwestia przyzwyczajeń, ale też niechęci lub niemożności zmiany. Cóż, on nie był jeszcze w najgorszym wieku. Podobno poznanie kogoś będąc po 50 lub co gorsza w okolicach 60 graniczyło z cudem. A przynajmniej tak słyszał. Pokiwał głową na dalszą część. No tak, ideał to ten który pracowałby dwie godziny dziennie, cztery dni w tygodniu i miał kupę kasy. Fragment o koleżance przemilczał. Z doświadczenia wiedział, że na ogół zazdrość w takich chwilach rodziła się z braku pewności siebie. Z drugiej strony - podobno po 30 najwięcej romansów zdarza się właśnie w pracy a wydawało mu się, że para jest właśnie w takim wieku. W sumie z tej odległości ciężko ocenić.
Co miało okazać się istotne już lada chwila.
Kiwnął głową na słowa o telefonie. Pewnie jakieś promocje, zmiany regulaminu albo nieuregulowane rachunki. Czy on na pewno zapłacił wszystkie rachunki? Nie no, na większość spraw miał ustawione zlecenia stałe, więc powinno być okay. Zazwyczaj na koniec roku wychodziła nadpłata... Tym razem jednak rachunek to było relatywnie mało...
Wiadomość zawierała grafikę niskiej rozdzielczości, nie było jednak wątpliwości - ktoś nagrywał ich zabawę. Światło świec okazało się tu zbawienne - co prawda kadr nie pozostawiał wątpliwości co się dzieje, to jednak zdecydowanie nie było to 4K. Szczególnie dziewczyna była niełatwa do rozpoznania - na tym konkretnym kadrze zasłaniał ją, ale kilkukrotnie zmieniali pozycję w trakcie, więc to zapewne nie jest jedyne ujęcie. Na to wygląda. Swojego papierosa zgasił przeciągając nim po barierce. Prawdopodobnie bez śladu, ale chwilowo miał ważniejsze sprawy do przemyślenia. Kadr jest od okna, więc albo dokładnie naprzeciwko ktoś ma kamerę z zajebistym zoomem... powiedział, naciskając przycisk spuszczania żaluzji albo kamera jest tu w środku. Co wydawało mu się bardziej prawdopodobnym. Odszedł od przycisku i przeszedł do routera, wyłączając wifi w mieszkaniu. To mogło być średnio skuteczne, bo kamerka mogła być połączona z siecią apartamentowca a w skrajnym przypadku - na przykład siecią sąsiadów. Tak czy owak, musimy stąd spierdalać. Najlepiej taksówką. Jakoś stracił zaufanie do samochodu którym tu przyjechali. Z doświadczenia wiedział, że nie był w stanie znaleźć w łatwy sposób współczesnego nadajnika gps nie rozbierając połowy samochodu. Prawnika możemy odwiedzić jadąc z hotelu. Bo wiedział, że nie powinni zostawać tu ani chwili. Kirk przytulił dziewczynę, starając się być na tyle spokojnym, na ile da radę. I nie martw się, ta twoja zmiana image sprawia, że ja cię ledwo rozpoznałem. Spróbował uśmiechnąć się łagodnie. Za to jego wielki anioł-ikar na plecach widoczny był jak na dłoni. Ten tatuaż znał dosłownie każdy kto kiedykolwiek widział go bez koszulki. Nagranie mogłoby zniszczyć dziewczynie reputację, ale szarganie jej imienia było średnio sensowne - dla niego byłby to wyrok, ale przyjaciele Daniela walczyliby jeszcze bardziej zajadle z tymi, którzy zrobili krzywdę Megan. Bo w chwilach takich jak ta, ta sprawa śmierdziała mu coraz bardziej.
Z uspokajanego nastroju wyrwał go dzwonek do drzwi.
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Kolejny raz tego wieczoru wzruszyła ramieniem. – Nie znam się. Nie przerabiałam takiej sytuacji - i nie zanosiło się na to przez kilka następnych lat. Małżeństwo w tej chwili było czymś tak niesamowicie odległym, że samo wspomnienie o nim wywoływało totalną pustkę w głowie dziewczyny. To tak jakby ktoś zapytał ją o zdanie związane właśnie z kredytem na dom, czy auto. Nigdy nie miała do czynienia z niczym powyższym więc trudno zając w dyskusji miejsce poparte dodatkowo solidnymi argumentami. – Ja nawet nie byłam w poważnym związku - prychnęła ciut rozbawiona tym faktem. Szkolne miłości „po grobową deskę” i huczne rozstania szczęśliwie ją ominęły oszczędzając przy okazji pokazu nienawiści, dogadywania, obgadywania i ostentacyjnego nie mówienia „cześć” na szkolnych korytarzach. Jeszcze dwa lata temu byłby to dla niej istny dramat, teraz zaś powód do kpin i żartów.
– O - przesadnie udała zdziwienie unosząc obie brwi do góry. – Zaleciało od ciebie jakimś poczuciem krzywdy - zbijała się z mężczyzny, który być może już kiedyś przerabiał podobny temat z jedną ze swoich byłych partnerek. – Mówisz tak, bo już to przeszedłeś, czy jesteś solidarny z innymi samcami? - ciągnęła temat świetnie się przy tym bawiąc.
Do czasu…
Jedna krótka wiadomość w ułamku sekundy zburzyła spokój i nastrój jaki towarzyszył obojgu przez ostatnie godziny. Ten moment kiedy Meg zaczęła sobie zdawać sprawę na co patrzy i potwornie silne uderzenie fali ciepła do głowy, spowodowane prawdopodobnie nagłym wzrostem ciśnienia sprawiły, że świat zawirował. Żaden papieros, ani alkohol nie są w stanie dać tak niekomfortowej mieszanki. Mogłaby nawet pokusić się o stwierdzenie, że poczuła mdłości na myśl o tych wszystkich konsekwencjach wycieku nagrania do internetu. – A co jeśli reszta nagrania jest bardziej wyraźna? Co z Tobą? - ciągle zdrętwiała stała w miejscu bez ruchu obserwując jedynie działania podejmowane przez Kirka. Jeżeli kamera znajdowała się wewnątrz mieszkania, to nie ma pewności, że była jedyną zainstalowaną na całej powierzchni apartamentu. W sypialni i kuchni nie działo się do tej pory nic ciekawego, ale oboje korzystali już kilkukrotnie z łazienki, a nikt nie bierze prysznica w opasce z ręcznika na biodrach. – Biegnę się ubierać. Zadzwoń po taksówkę. Z drugiego telefonu - dodała chcąc już odejść od mężczyzny, aby jak najszybciej móc spakować rzeczy, zarzucić jakieś ubranie i opuścić to przeklęte miejsce. Najdalej dwa metry od tarasu zatrzymała się w pół kroku przez łagodny sygnał dzwonka do drzwi. Ze strachem w oczach spojrzała przez ramię na Kirka. Dokładnie tak samo czuła się chwilę po strzelaninie w Lorne. Była niczym zaszczute zwierze, które próbuje uciec nie mając pojęcia, w którą stronę należy biec, aby ocalić skórę. – Zapytaj kto to - Przekazała bezgłośnie i szybkim, bezszelestnym krokiem udała się w stronę sypialni. Z łomoczącym niemal boleśnie sercem, załapała pierwsze lepsze szmaty nie dbając o brak bielizny. Naciągając bluzę na głowę i dresy na tyłek zamarła słysząc szczęk przekręcanego zamka.
Na całe szczęście niezapowiedzianym gościem okazała się sąsiadka mieszkająca piętro niżej. Ubrana w nocną koszulę, szlafrok i przyozdobiona wałkami na głowie, przyszła dzierżąc w dłoni niedopałek papierosa, który fatalnie wylądował na jej tarasie. Głosząc swoje racje tak, aby usłyszało je pół apartamentowca, dała jasno do zrozumienia, że to porządne osiedle i następnym razem zgłosi akt wandalizmu na pobliski komisariat. Dziewczyna odetchnęła z ulgą opierając głowę o futrynę drzwi prowadzących właśnie do sypialni. Pięć sekund – dokładnie tyle dała sobie na wyrównanie oddechu nim zabrała się za ponowne pakowanie walizek. Wszystkie rzeczy, które tak dokładnie ułożyła na półkach, ponownie wylądowały w ciasnej skrzyni wepchane na przysłowiowe „odwal się”. Kirk miał tyle szczęścia, że nawet nie zdołał wyjąc swoich ubrań, więc musiał jedynie w coś się ubrać. – Jestem prawie gotowa - rzuciła nie wiedząc czemu naciągając czarny kaptur na głowę. Poczucie bycia obserwowaną weszło na kolejny etap, który ściśle sąsiadował z paranoją więc dla pewności wytargała walizkę do korytarza mając wzrok wbity w sporej wielkości płytki podłogowe. – Świeczki - burknęła pod nosem obawiając się, że lada chwila oboje zapomną o elemencie dekoracyjnym mogącym w skuteczny sposób zapewnić niekontrolowaną rozrywkę nie tylko pani mieszkającej piętro niżej. Szybkim, nadal nerwowym krokiem ruszyła w stronę salonu gasząc wszystkie napotkane płomienie. Z pełną premedytacją nawet na chwilę nie uniosła głowy choć cholernie korciło ją aby sprawdzić, czy kamera, z której ktoś im wysłał nagranie, znajduje się wewnątrz mieszkania.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No w sumie. Właściwie nie wiadomo do której wypowiedzi odnosiła się ta odpowiedź. Dziewczyna nie miała wielkich życiowych doświadczeń. W sumie on był dłużej dorosły niż ona żyje, więc wiele oczywistych dla niego rzeczy było... zbyt oczywistych. Opatrzonych, "przerobionych" na własnej skórze, osłuchanych. Niektórzy nazywają to "bagażem życiowych doświadczeń".
Może. Nie było tak dramatycznie. Chociaż problem kręcił się wokół nieregularnych godzin pracy. "Pracy"... dobre sobie. W czasach gdy kręcił ciemne interesy z ojcem Meg zazwyczaj pracował wieczorami i nocami. Mniej świadków, mniej problemów. Jego ówczesna dziewczyna wkurzała się o to szczególnie, że sam sobie narzucił sześciodniowy dzień pracy. Nie dzień w dzień, ale dość często wracał do domu po 21 lub 22, wychodząc rano. Przez pewien czas nawet podejrzewała go o zdradę. Cóż, powód okazał się bardziej prozaiczny.
W tym świetle? Mało prawdopodobne. Dwie świeczki mniej i nie byłoby praktycznie nic widać. Oprócz tego, gdyby reszta była lepszej jakości to ktoś lub coś musiałoby działać autofocusem. Małe kamerki tego nie mają - sam stosował je w warsztacie. W grę wchodziłoby więc fotografowanie przez okno, albo większe urządzenie w mieszkaniu. Popatrzył w stronę okna. Kadr wskazywał na połowę ramy okna, ale za nic nie mógł dostrzec oka obiektywu. Jego wzrok przykuł moduł sterowania. Był jakby szklany. A jeśli to lustro weneckie?
Tak czy owak, nie było to przypadkowe nagranie - kadr został wysłany na jego numer.
Ale i jego z rozmyślań wyrwał dzwonek do drzwi.
Tak, to nasz. Fakt, przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Co było więcej niż pewne. Spędzą tu może jeszcze dziesięć minut by najpewniej już nigdy nie wrócić. No, może z agentem nieruchomości. Szybki telefon do korporacji taksówkarskiej i wóz miał czekać przed bramą kompleksu za kwadrans. Kirk dzwoniąc po taksówkę czuł się jakby cofnął się o dobre 15 lat, przed czasy internetu. Czasu było aż nadto, żeby zgarnąć do torby to co zdążył rozpakować nie było tego wiele. Dobra, lecimy. Zarządził z torbą na ramieniu, stojąc już przy drzwiach. Dziewczyna przypomniała sobie o świeczkach a on o starym livehacku z początków internetu. Stosował go do sprawdzania czy wyczerpały się baterie czy pilot - wystarczyło odpalić aparat w telefonie - częstotliwość światła widzianego przez ludzkie oko była inna niż ta widziana przez kamerę. Zrobił dwa kroki w bok i nagle... udało się! Nie mógł uwierzyć własnym oczom - rzeczywiście, sterownik od żaluzji zabłysnął białym światłem, jakby w środku na moment zapaliła się żarówka. Czyli czujka na podczerwień, aktywowana przez ruch. Kamera jest we włączniku. Powiedział, kiwając głową w kierunku okna. Wyjął klucze z kieszeni i podszedł do urządzenia. Niewielki kubotan w formie breloczka wystarczył, żeby obudowa pękła. Pod nią rzeczywiście była prosta kamera, nieco mniejsza niż popularne GoPro, posiadała moduł wi-fi podobny do tego z notebooka. Nie ma mikrofonu. Stwierdził po krótkich oględzinach. Była jednak podłączona do instalacji elektrycznej co oznacza, że ktoś umieścił ją tam w czasie instalacji przełącznika. Prawdopodobnie był to rodzaj zabezpieczenia przeciwkradzieżowego, aktywowanego przez właścicieli na czas ich nieobecności.
Tylko kto mógł mieć do niego dostęp?
Neurony szybko znalazły idealne połączenie. Dziewczyna ze zdjęcia...
Nic tu po nas. Powiedział, kierując się w stronę drzwi. Wiedział, że sprawa zaczęła się robić pogmatwana. Taksa powinna być za trzy minuty. Dodał, poprawiając klamrę spodni. Wiedział, że odnalezienie dziewczyny stało się priorytetem. Wyjątkowo niebezpiecznym, ale priorytetem.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Gdyby nie światło z korytarza, w salonie zapanowały zupełny mrok. Po zgaszeniu wszystkich świec w pomieszczeniu uniosła się bardzo charakterystyczna, nieco nawet drażniąca woń dymu. W innych okolicznościach pobawiłaby się w duszenie płomieni oblizanymi opuszkami palców. Wówczas wilgotny knot nie wydzielał żadnego zapachu, ale nie miała na to ani czasu, ani ochoty. I tak za chwilę miało ich tu nie być. – Co robisz? - zapytała marszcząc brwi podczas gdy Kirk urządzał wędrówki z telefonem w ręku i to w pobliżu przeszkleń. Dla niej taka metoda była czymś zupełnie nie zrozumiałym i za nic na świcie by na nią nie wpadła. Dlatego nie nalegała na pośpiech, raczej cierpliwie obserwowała z bezpiecznej odległości. – Masz coś? - wychyliła się widząc co mężczyzna robi z obudową. W tym słabym świetle niewiele dostrzegła i na wszelki wypadek wolała nie podchodzić bliżej. Cholera wie, czy urządzenie nie nagrywało do swych ostatnich chwil bycia w ukryciu. – Zniszczysz ją? - na dobrą sprawę mogło być tego więcej… w różnych miejscach.
– Idziemy - powtórzyła chwytając rączkę walizki. Czy czuła teraz smutek? Raczej był to żal i ogromne rozczarowanie, kolejne na przestrzeni bardzo krótkiego czasu. Będąc w windzie, która zakomunikowała obecność na poziomie zero, Meg westchnęła ciężko. – Kurwa… akt notarialny. Weź walizkę i przytrzymaj taksówkę, a ja szybko obrócę - burknęła znów naciskając guzik z numerem piętra. Na szczęście o tej porze mało kto poruszał się po apartamentowcu, więc swobodnie wjechała znów na górę. Tyle tylko, że tym razem sama. Tuż przed otworzeniem drzwi ponownie naciągnęła na głowę kaptur jakby ta czynność była zupełnym gwarantem zapewniającym jej anonimowość. Rozświetlając wnętrze, zdecydowanie szybciej niż można było to uznać za normalne, przeszła do salonu i zgarnęła teczkę, której wcześniej poświęciła trochę czasu. Trzymając ją pod pachą niemal ze złością zamknęła drzwi orientując się, że działa pod wpływem wielu emocji i silnego stresu. Dobrze wiedziała, że ta sytuacja prędzej czy później źle się na niej odbije. Dla chociażby minimalnego rozładowania napięcia, zamiast jechać windą, zbiegła po schodach na sam dół. Kirk właśnie pakował walizkę do bagażnika taksówki, a Meg była niemal pewna, że zza rogu całą sytuację obserwował portier. Ten sam, który pierwszego dnia wydał im klucze…
– Jestem - wciskając tyłek na tylne siedzenie odetchnęła głęboko. Nawet nie dopytała, do którego hotelu jadą. Było jej to totalnie obojętne. Byle dalej od tego mieszkania, osiedla, dzielnicy.
Mniej więcej po kwadransie jazdy przebytej w totalnej ciszy, zatrzymali się przed niezbyt wysokim budynkiem o nietypowej bryle. Naturalnie w większości przód wykonany był ze szkła. Telefon wskazywał jakieś 15 km od centrum. Czyli było to miejsce, gdzie ceny zaczynały robić się znośne. – Wygląda jak jakieś centrum kongresowe - jak się miało okazać w przyszłości, nietypowe zaokrąglenie na jednym z rogów było faktycznie miejscem mieszczącym dużą sale konferencyjną. – Czuje się jak w jakimś Matrixie - odezwała się dopiero gdy zostali sami jeszcze przed drzwiami prowadzącymi do środka. - Co teraz? Jakiś pomysł? Plan? - po tym wszystkim miała serdecznie dość niespodzianek i tego ciągłego poczucia wielkiej niewiadomej. Potrzebowała konkretnego celu, na którym mogłaby skupić całą uwagę. I nie chodziło o plany odbiegające od teraźniejszości o "X" lat. Chciała wiedzieć czego może spodziewać się chociaż po kilku kolejnych dniach. To chyba nie było zbyt wiele?

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szukam. Odparł krótko. I znalazłem chyba nawet. Żadnej więcej nie było widać przy zastosowaniu tej metody. Co po prawdzie nic nie znaczyło - reszta mogła nagrywać ciągle, bez korzystania z podczerwieni lub być aktywowane radiowo/przez wifi gdy pierwsza z nich została wzbudzona. Tak, ale to raczej nie ma znaczenia. I tak działała przez neta. Wbrew pozorom miało to znaczenie i to duże - jeśli ktoś wejdzie tu, żeby ją naprawić będzie oznaczało, że dozór był nie tylko cyfrowy zaś "dozorca" nie obawia się w żaden sposób konfrontacji.
W sytuacji tak stresowej nie było niczym dziwnym, że dziewczyna zapomniała o teczce z dokumentami. Pomimo incydentu, Kirk nie czuł, żeby było tu jakoś szczególnie niebezpiecznie. Mogła wrócić sama, gdy on dotarł na miejsce. Samochód podjechał po chwili, a dziewczyna wróciła jeszcze zanim zdążył wejść do auta. Właściwie nie robiło mu dużej różnicy gdzie pojadą - byle nie było przesadnie drogo. Hotel wyglądał nowocześnie ale jednocześnie nie luksusowo. Ta. Co prawda, nie jeździł na konferencje, to jednak w hotelach nocował bardzo często a przez pewien czas podróże służbowe były stałą, dużą częścią jego życia. Widział więc naprawdę sporo hoteli, bardzo różnej klasy. W niektórych spał, w niektórych restauracjach hotelowych omawiał interesy. Wszystkie takie miejsca oferowały jedną rzecz, której bardzo w tej chwili potrzebowali - prywatność. Albo innym reality-show. Ciężko było przypomnieć sobie, jakie nosiły tytuły. Ten format był przecież wymarły od około dwóch dekad. Kurwa. Stwierdził rezolutnie, gdy nadszedł czas, żeby usiąść i pomyśleć. No tego się nie spodziewałem. Paranoiczny scenariusz który rodził mu się w głowie mówił, że Daniel upozorował swoją śmierć i to on odpowiadał za ten wymyślny monitoring. Jeśli tak, to Kirk wydał na siebie wyrok śmierci. Meg też nie będzie miała lekko, ale krzywdy jej nie zrobią.
Drugi scenariusz był zupełnym przeciwieństwem - to nie Daniel a któryś z jego wrogów albo dziewczyna ze zdjęcia stworzyli nagranie. Jeśli miał być to przedmiot szantażu, to raczej nie chwaliliby się, że je mają, bez stawiania żądań. Co innego kochanka Daniela. Ona mogłaby nawet wrzucić film do sieci. To zaszkodziłoby głównie Meg. Co prawda, światło było mega średnie, to jednak najbliżsi znajomi mogliby ją rozpoznać, nawet mimo metamorfozy.
Złożona sprawa.
Moim zdaniem było to zbyt wyrafinowane urządzenie, żeby ktoś mógł je szybko i dyskretnie zainstalować bez stałego dostępu do mieszkania albo przynajmniej wiedzy właściciela albo zarządcy. Portierzy i zarządcy w takich miejscach na ogół są hiperdyskretni. Jeśli ktoś przymknął oko za kilka stówek, możemy próbować szantażu żeby wyciągnąć informacje o tym kto miał dostęp do mieszkania. Nie był jednak bandziorem. Już nie, a właściwie nigdy nie. Raczej nie myślał o wjeździe z klamką albo nożem, ale raczej uświadomieniu, że gdy policja się dowie, reputacja zarządcy zostanie zrujnowana. O odpowiedzialności karnej nie mówiąc. Na pewno zostaniemy w hotelu, ustalimy jaki jest stan prawny i na czym stoisz. Potem pojedziemy do Lorne. Poszukam w papierach wszystkich informacji na temat tamtego Ferrari i klienta. Nie chcę się kontaktować z nikim w tej sprawie. Był więcej niż pewien, że Jack wiedział, że jadą na minę. Tam też porzucimy namierzony telefon. Niech szukają nas w Lorne albo próbują tam obserwować. A wówczas znów będą w drodze na zachód. Tym razem którymś z bezpiecznych samochodów. Kirk lekko objął dziewczynę. Był zakłopotany tą sytuacją. Nie miał zamiaru bagatelizować mówiąc, że to "nic takiego", bo była to mega przykra sprawa z drugiej strony... w obecnych czasach nie byłaby to przyczyna ostracyzmu społecznego na całe życie. W ramach różnych internetowych leaków wyciekła masa nagrań i większość z nich przepadła w mrokach dziejów. Nawet tych całkiem znanych osób. Myślę, że odpowiedź możemy znaleźć tam, gdzie zaczęliśmy tę historię.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Duże miasto to większa obojętność. Absolutnie nikt z mijających ich w hotelu ludzi nie zwracał uwagi na ubiór i wiek podążającej korytarzem dwójki. Nawet recepcjonistka ledwo uniosła głowę zgarniając z lady odliczoną z góry sumę za dwie kolejne doby. Pokój był z kategorii tych normalnych. Powietrze pachniało czystością, a świeża pościel aż zachęcała aby się na niej rozciągnąć. I tak by z pewnością się stało gdyby nie fale agresji i emocje jakie targały wciąż dziewczyną. – Nawet w szkole nikt mnie nigdy nie nagrał - z ukrycia, przez przypadek, czy specjalnie. Co dopiero mówić o tak intymnej scenie. – Jakim trzeba być perfidnym - odsuwając walizkę klęknęła przy niej. Ze sterty skotłowanych ubrań wydobyła koszulkę nocną po czym zaczęła się rozbierać. – W tym pośpiechu nie założyłam nawet majtek - to znaczy, że dłuższe przebywanie w dżinsach mogło się skończyć zupełnie niemiłym otarciem.
– A co jeśli kamerka była w chacie od zawsze? Może ojciec chciał mieć swoją lalę na oku i wiedzieć, czy nie sprowadza w wolnym czasie bolców? - i jeżeli faktycznie by tak było, to pytanie, kto miał dostęp do podglądu z rejestrowanego obrazu. Każde z hipotetycznych wyjaśnień zagadki niosło ze sobą masę pytań i ani jednej, konkretnej i pewnej odpowiedzi. Wszystkie przypuszczenia w pewnym stopniu mogły okazać się prawdziwe. Tylko jak wyeliminować te najmniej prawdopodobne? Jakie kryterium obrać?
– No dobra. A co ze sprzedażą? Zatrudniamy do tego pośrednika, czy zostawiamy tak jak jest? - zakładając, że mieszkanie jest faktycznie jej, tak jak wskazuje akt, po który cofała się do apartamentu. – A co z autem na parkingu? Nim pojedziemy? - bez sensu byłoby zostawiać tam telefon równocześnie porzucając samochód w jednej z dzielnic stolicy.
Starając się nadążyć za tokiem myślenia Kirka i jego pomysłami, przysiadła na krześle ustawionym tuż przy blacie krótkiego biurka będącego elementem wyposażenia pokoju. Dopiero teraz dostrzegła kątem oka własne odbicie w lustrze. Staranny makijaż, który poprawiała dzisiejszego dnia już dwukrotnie, wcale nie wyglądał dobrze. Powinna się go pozbyć nim padnie na łóżku i zaśnie. – A jest jakiś sposób żeby sprawdzić ten nieznany numer? - jego autor wniósłby do sprawy bardzo dużo. Skoro Kirk znał stare sztuczki z wyszukiwaniem oka kamery, to może miał też pomysł na zdemaskowanie zboczonego podglądacza. – Ten ktoś cię zna - przygryzając policzek od środka zastanawiała się na ile w tym wszystkim można było rozpoznać ją samą. Jeżeli faktycznie byłaby to jedyna kamera i to bez mikrofonu, to zwyczajnie można było ją uznać za kogoś zupełnie innego. Megan Miller była bardzo charakterystyczna i jak sam Kirk stwierdził, ledwo ją poznał. Dorzucając do tego absolutny brak głosu, ciężko wywnioskować, że w ciągu kilku godzin przeszła tak drastyczną przemianę. – Czyli jeżeli będziesz miał dane tego gościa od auta, to co… wracamy tutaj znowu? - na samą myśl o wielogodzinnej podróży skrzywiła się lekko. – A może samolot? - chociaż w drodze powrotnej.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nawet? Jakby to było coś normalnego... W sumie gdy on był nastolatkiem kamery cyfrowe były jeszcze w powijakach a ganianie z kaseciakiem byłoby co najmniej... problematyczne. I to mimo wynalezienia tych śmiesznych mikro kaset, które pakowało się do adaptera który wyglądał już jak normalna kaseta i absurdalnie szybko się zużywał. To czuły punkt. Takie trochę wpierdolenie się komuś w intymność. Do tego poniżenie i upodlenie. Czyli często pokrywa się to z jedną z częstszych przyczyn gwałtu. A może i najczęstszą, poza rozładowaniem napięcia. Na słowa o braku bielizny tylko pokiwał głową. W normalnych okolicznościach pewnie rzuciłby żartem o zaskakującym braku odruchu zakładania, albo o zachęcie, ale nie tym razem.
To też może być fakt. Ale byłoby dziwne, że ma do niej dostęp ktoś inny niż on. Oczywiście miał na myśli kamerkę. Takie rzeczy się zahasłowuje. I to możliwie porządnie szczególnie, że jakby nie patrzeć - była to zdrada. Chyba, że wiadomość wcale nie pochodziła od kochanki Daniela... Coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi.
Myślę, że jednak pośrednik. Warto będzie zjechać lekko z ceny. Na rzecz szybszego dopięcia transakcji. Nie chciał jej martwić, ale życie w Lorne było też tańsze niż życie w hotelu a im środków chwilowo nie przybywało. Kirk nie brał nawet firmowej karty, żeby było ich trudniej namierzyć. Cóż, jak widać ostrożność na niewiele się zdała.
Nie, zasymulujemy coś pilnego. Auto zostawimy, zatrzaskując kluczyki w schowku. To normalna praktyka. Normalna w półświatku - samochód jest narzędziem. Ktoś, kto ma drugi komplet kluczy po prostu otworzy wóz. A przypadkowy złodziej... cóż, szybko się wyda i będzie bardzo żałował swoich czynów.
Jest. Mogę popytać znajomych, którzy mają innych znajomych. O ile telefon nie był zarejestrowany na słupa albo turystę. Na 99% był. Z resztą, sam miewał takie numery. Fakt. Albo dostał dobry rysopis. Niektóre z tych tatuaży miały już prawie 20 lat i były doskonale znane wszystkim którzy znali Kirka. A jako, że była to cholerna Australia, to często paradowało się bez koszulki. Szczególnie, gdy wstydu nie było jeśli chodzi o rzeźbę.
To spróbujemy ustalić kim jest lub kim była laska. Albo gdzie jej szukać. Była właściwie jedynym pewnym tropem. Była kochanką Daniela. I to taką "poważniejszą". Zdecydowanie samolot tak szybko jak będzie się dało. Czyli do Melbourne. A stamtąd już całkiem blisko autem. Na upartego nawet autobusem. Masz może jakiś inny pomysł? Wszakże głupia nie była. Chwilami czuł nawet, że posiada znacznie większy potencjał niż on a przewyższa ją jedynie doświadczeniem.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– No tak - odpowiedziała tonem, który jasno wskazywał, że jest to bardziej niż oczywiste. – Moje pokolenie ma telefon przyspawany do dłoni i to, że ktoś cię gdzieś nagra, jest pewne. Pytanie tylko gdzie i po co - najłatwiej naturalnie na imprezie gdzie po pierwsze świetnie się bawisz i masz wyrąbane na gapiów, a po drugie spostrzegawczość mocno spada. Jakimś cudem Megan udało się uniknąć samozwańczych, niepełnoletnich paparazzi ze szkolnej ławki. W zamian za to nadziała się na fana amatorskiego porno. – Trochę? - uniosła obie brwi, bo jak dla niej, gorzej być nie mogło. No chyba, że mowa o nagraniach z toalety podczas siedzenia na sedesie. Trzeba naprawdę nisko upaść, aby robić coś takiego. – Skąd wiesz, że ktoś inny - w tym całym cyrku i zamieszaniu niemal zapomniała, że śmierć ojca nie jest do końca taka pewna i oczywista. A co jeśli on sam miał dostęp do podglądu i to on pisał wiadomość sms? To oznaczałoby, że świetnie się bawił mając gdzieś fakt przebywania własnego dziecka. Przy założeniu, że na nagraniu rozpoznany został tylko Kirk. W przeciwnym razie akcja poszukiwawcza szybko przerodziłaby się w próbę ucieczki, bo nie ulegało wątpliwości, że za takie coś ojciec chciałby ją przeciąć w pół. – I kiedy to załatwimy? Jutro jeśli okaże się, że mieszkanie należy do mnie? - zdawała sobie sprawę z tego, że zalewała Kirka milionem pytań, ale w obecnej sytuacji musiała znać plan działania co do godziny. Tutaj nie było miejsca na domysły i niedopowiedzenia. – Co pilnego? Mnie tam nie trzyma chyba nic. Za to ty masz firmę. Jak masz zamiar ogłosić swój powrót? Przecież nie oznaczysz się na fejsie „w podróży do...”- tego też nie kumała. Z resztą rozumiała coraz mniej rzeczy i miała na to coraz bardziej wyrąbane. – Jesteś dość… charakterystyczny - a właściwie to te wszystkie znaki szczególne w postaci tatuaży świadczyły o braku możliwości pomyłki. – Ok. Znajdziemy ją, porwiemy i zmusimy do puszczenia pary z dzioba, czy grzecznie poprosimy o współpracę? - a oczyma wyobraźni już widziała jak laska pozdrawia ich środkowym palcem i każe spadać. To bardzo prawdopodobny scenariusz spotkania jeżeli do niego dojdzie. – Pomysły? Żadnych - wzruszyła ramieniem zrywając się po chwili na równe nogi.
– Porno! - wypaliła nagle jak gdyby nad jej głową właśnie rozbłysła lampka. – Oby tylko to nie wylądowało w sieci - jak w panice dopadła do walizki, z której wygrzebała laptopa. – Mają tu hasło do wi-fi? - rozglądając się szybko bez problemu dostrzegła niewielką karteczkę leżącą na blacie toaletki. Prócz wcześniej wspomnianego hasła, zawierała podstawowe informacje o godzinie wymeldowania z pokoju oraz telefon na recepcję wraz z adresem mailowym. Niemal w popłochu wykonała kilka zwinnych ruchów na klawiaturze odpalając najpopularniejszą stronę z pornografią. W lupkę wpisała pierwsze co przyszło jej do głowy, czyli „amatorskie nagranie” i z dość dużą szybkością zaczęła przewijać stronę. Szukała nagrania ciemnego i mało wyraźnego. Po pierwszych 3 stronach ciśnienie przestało tak drastycznie tłamsić serce więc odetchnęła z ulgą. Co prawda te krótkie poszukiwania nie musiały o niczym świadczyć, ale i tak emocje opadły. – Przez chwile myślałam, że mam zawał - zamknięty laptop wylądował na podłodze, a ona wyciągnęła się na łóżku przyciągając do klatki piersiowej mniejszą poduszkę. – A taki miałam dobry dzień - westchnęła któryś raz z kolei patrząc na czarny ekran wyłączonego telewizora.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
brak multikont
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przejebane, ale w sumie racja. To nie jest tak, że nie było komórek jak on był nastolatkiem. Były. Ale Nokią 3310 ciężko coś nagrać. Trochę. Pewnie, nie jest to spoko, ale w sumie nie robiliśmy niczego niestandardowego. Widać, że to nagranie z ukrycia. Czyli w domyśle bez zgody. Piętnaście lat temu to byłby szok ale w obecnych czasach... Robiło się to społecznie akceptowane. Oczywiście mowa o seks-taśmach i innej erotyce a nie nagrywaniu z ukrycia.
Mówisz, że to może być Daniel? W sumie podawała mu już tę myśl wcześniej. Tak, to mógłby być on. I tak, w tym świetle mógłby nie poznać córki... W przeciwnym wypadku ta wiadomość zawierałaby sporo gróźb. Prawdopodobnie z pełnym pokryciem w rzeczywistości... Tak, to akurat będzie wiadomo od razu. W odróżnieniu od tego, kto ich podglądał. Sprawdzą to w systemie, w ciągu dwóch ostatnich tygodni na pewno twój ojciec nie robił z tym nic. Bo oficjalnie i zgodnie z dokumentacją - nie żył. A nie było żadnego systemu-przykrywki który pozwoliłby na zniknięcie. Tak, wstawienie mieszkania do pośrednika to godzina roboty. Pojawimy się tam razem z nim i oddamy klucze. A pośrednik prezentacji będzie dokonywał już sam. Trzeba będzie się pojawić na podpisaniu aktu notarialnego albo upoważnić prawnika. Do zrobienia.
Ty jesteś pod moją opieką. Oczywiście nie formalnie, ale to nic dziwnego, że trzymam cię przy sobie. Jeśli nas obserwują. Ja zostawiłem firmę bez opieki na parę tygodni, więc to raczej nic dziwnego, że się spieszę. A jako, że to moja firma, to nikt nie będzie zadawał głupich pytań. Dbałość o interesy była dla niego tak charakterystyczna jak tatuaże i każdy kto go znał wiedział, że bardzo dba o renomę firmy i o swoich kluczowych klientów. którzy potrafili wydać naprawdę dobre pieniądze na rzadkie "importy". Jakby nie patrzeć - tak. Zostałem bezsprzeczna gwiazdą czyjegoś porno. Jeśli jutro przefarbujesz się na rudo albo zetniesz na jeżyka, to z nagrania tej jakości raczej nikt Cię nie rozpozna. Sam był przecież w szoku jak się zmieniła a widywał ją blisko. Bardzo, bardzo blisko.
Raczej poobserwujemy albo wypytamy. Bo będziemy wiedzieć o kogo pytać. Z rysopisu była podobna do absolutnie wszystkich dziewczyn które szukają przygód u boku gangsterów i bogatych "tatuśków". Chociaż wiem, że twoja wersja sprawiłaby ci znacznie więcej radochy, to nie porywamy ludzi, nie torturujemy ich a już na pewno nie powodujemy trwałych obrażeń. Mocno zluzował z tonu, lekko obracając temat w żart. Wizja była wcale zabawna. Szczególnie, że mógłby poznać mroczniejszą stronę Meg. Każdy ma mroczniejszą stronę...
Prawdopodobnie jego wcześniejsza wypowiedź skierowała ją na tory myślenia o przeszukaniu paru stron. Mają wifi, pewnie nawet nie poblokowali domen. Które co prawda żarły transfer, to jednak były bardzo popularne wśród znudzonych gości konferencji lub tych co "w delegacji". Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, ale ktoś musiałby transferować to bardzo szybko. No i w obecnych czasach strony porno najczęściej stawiały na mniej lub bardziej zweryfikowany kontent - w końcu świadomość prawna była znacznie lepsza a pozwy na znacznie większe sumy niż na początku wieku. Co innego darkweb albo strony na domenach z "republik bananowych". No ale to inna sprawa - nie jest to coś, na co trafia się przypadkiem.
Trochę smutne było to, że nie szukali teraz rozrywki ani inspiracji na tych stronach a szukali tam raczej upokorzenia... Nie znaleźli, co zwiastowało, że koniec tego dnia nie musi być fatalny. Chociaż północ minęła już dobrą chwilę temu i oboje byli dość mocno zmęczeni. Nie dziwię się. Ale skończy się dobrze. Obiecuję. Co powiesz na masaż, żeby jednak zakończyć dzień miło? Powiedział z uśmiechem, poruszając palcami niczym rozgrzewający się pianista.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
ODPOWIEDZ