about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
80's, sweet child o' mine
Końcówka zimy przyniosła wielkie zmiany w życiu państwa Green. Na świecie pojawił się pierworodny potomek, wywracając dobrze znaną rutynę pary zapalonych aktywistów o wielkich marzeniach. Ona, pomimo obiecujących perspektyw, zawiesiła karierę dziennikarki. On zaś jeszcze bardziej angażował się w prawnicze działania, już nie tylko probono, by zapewnić odpowiedni byt rodzinie.
Nie pamięta wybitnie tamtych lat, bo po prostu w domu było dobrze. Uśmiechnięta, troskliwa, ciepła matka. Ojciec, który pomimo obowiązków zawsze pojawiał się wieczorem, by przeczytać mu przed snem bajkę. Nic się nie zmieniło, gdy dołączyła do nich jego młodsza siostra. Państwo Green byli mistrzami w dzieleniu się swoją miłością z potomkami tak, że nigdy żadne z nich nie czuło się faworyzowane.
Osiem lat, tyle miał Stephen, kiedy zaczynał widzieć nieco więcej, a może słyszeć. Zmartwiony głos matki, uspokajanie ojca. Analizowanie sondaży. Przeglądanie gazet i wzmianek o rodzinie Greenów. Już wiedział czemu tata tak bardzo chciał wyjść z nimi do zoo albo balet dla dzieci, nie zawsze chodziło o czas z rodziną, a o pozór, że właśnie idealnym zespołem są, by zyskać poparcie potencjalnych wyborców.
90's, smells like teen spirit
Szkolne lata dały pewną swobodę Stephenowi, jak i jego siostrze. Matka uznała, że dzieci są na tyle samodzielne, że ona może wrócić do pracy. Ojciec zaś pochłonięty był rządzeniem tuż u boku prezydenta. To w tamtym czasie po lekcjach obiad przygotowywała im pani Taylor, a oni po odrobieniu lekcji mieli dowolność. Tak olbrzymią swobodę, że nieco zgubiła ona Stepha w nastoletnim wieku. Szybko sięgnął po alkohol, buntowniczo nie wywiązywał się też ze swoich obowiązków. Czy to zapewniło mu więcej uwagi, za którą tak tęsknił? Nie. Ojciec wysyłał po odbiór syna kolejnych asystentów, którzy załatwiali sprawę po cichu. Liczył się w końcu najbardziej wizerunek rodziny Green, a nie to, co mogło ich wciąż dobrze spajać, czyli ta miłość, która pozostała wspomnieniem w tym szaleńczym czasie prób nowych możliwości przez Stephena.
00's, It's Gonna Be Me
Dorosłość, studia, życie poza domem i na "własny" rachunek - to miał być w pełni czas Stephena Greena. Pierwsze lata faktycznie takie były, a w towarzyskich wzmiankach gazet zdarzały się krótkie wstawi o złym prowadzeniu dzieci lokalnych polityków. Mimo luźnego trybu życia, który wydawałoby się, że czerpał z przesłania carpe diem, to Steph miał swoje cele i wiedział, co chciał osiągnąć. Nie interesowały go gierki, układy i pozory. Chciał naprawdę żyć, chciał coś naprawdę osiągnąć, chciał zapisać się w pamięci ludzi. Medycyna. To tej dziedzinie nauki jako pierwszej oddał swoje serce, umysł i wszystkie myśli. Nikt nie odciągnął go nigdy od niej skutecznie.
Abigail. Początkowo myślał, że Abi, to kolejna dziewczyna, z którą spędzi kilka tygodni, może miesięcy, zanim sfrustruje ją to, że jest na drugim miejscu. Pomylił się z dwóch powodów, po pierwsze Blanchard była cierpliwa, po drugie imponowało chyba kobiecie to, że on miał cel. Byli jak ogień i woda - mruk, skoncentrowany na sukcesie, zaczytany w naukowych książkach, po drugiej stronie rozgadana, pomocna, artystyczna dusza. Przeciwieństwa się przyciągają? Może. To prawda, Steph stracił dla niej głowę, ale... gdyby nie to, że mieli zostać rodzicami, to pewnie byłoby różnie. Odpowiedzialność wzięła górę - zaręczyny, szybki ślub i wspólne życie. Wysiłki oraz wsparcie finansowe od uradowanego dziadka pozwoliły obojgu skończyć studia, a później przenieść się do spokojnego Lorne Bay, miejsca skąd pochodziła Abigail i gdzie pragnęła wychować ich dzieci. Tak, doczekali się syna oraz córki.
10's, all the right moves
Chirurg. Ojciec. Mąż. Wszystkie te określenia brzmią dumnie. Stephen też czuł dumę oraz radość, że jego życie potoczyło się w taki sposób, a uporządkowane przez Abigail nabrało tak pełnych kształtów i pozwalało mu koncentrować się na tym, czego pragnął od zawsze. Poświęcił się karierze. Nie był jak jego ojciec, nie udawało mu się wracać zawsze na czytanie do snu dla dzieci. Nie raz, nie dwa opuszczał rodzinny czas, by udać się na operację. Ona nigdy się nie złościła. Czerpała z tych chwil, które mieli dla siebie, choć nie było ich wiele. Dała mu za to całą siebie, a także przede wszystkim dzieciom, ich sporej gromadce. Abigail zdecydowanie stanowiło serce rodziny Green.
Mąż. Ojciec. Chirurg. Pod koniec 2018 roku hierarchia wartości Stephena Greena obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. mam raka padło jako drugie zdanie, kiedy po raz pierwszy od trzech miesięcy udało się Abi i Stephowi wyjść na kolację. Tyle wystarczyło, by mężczyzna zdał sobie sprawę, co jest w życiu najważniejsze. Cholernie chciał wierzyć, że nie jest za późno. Było. Patrzył, jak choroba powoli ją osłabia, a leczenie nie przynosiło upragnionych efektów. Mimo tego obserwował jak wciąż dbała o dom, o dzieci, jak obdarzała je uśmiechem i zamartwiała się, co będzie, kiedy jej zabraknie, gdy nie powie im tego, co potrzebują w odpowiednich chwilach... Napisała do wszystkich listy - na urodziny, na specjalne okazje tj. koniec szkoły, pierwsze złamane serce, początek studiów - i kazała obiecać Stephowi, że będzie nimi mądrze dysponował. Zawsze o nich dbała - obok czy już z dala.
20's, therefore i am
Nowe dziesięciolecie nie zaczęło się dobrze dla rodziny Greenów, która straciła Abigail, ich serce. Stephen próbował stanąć na wysokości zadania, ale to nie było dla niego naturalne, by być ojcem i dbać o wszystko. Starał się, ale czuł, że zawodzi. Oczekiwał za wiele i wiedział to, że wyręcza się innymi - nastoletnim synem, oddaną siostrą, wierną przyjaciółką żony. Obiecywał sobie, że z tym skończy, że to niewłaściwe, a wciąż... Wracał do tego samego punktu, zaszywając się często w pracy, bo tylko tam... Tylko tam nie brakowało Abi.
Dziś minęły już cztery lata, a on wciąż każdego dnia stara się być lepszym ojcem. W drodze na dyżur zawsze zajeżdża na cmentarz, by porozmawiać chwilę ze swoim sercem. Prosi ją o wytrwałość. Ciepło. W końcu... On zawsze był mózgiem, jak ma stać się więc i mózgiem, i sercem, którego tak potrzebowały jego dzieci?
Tęsknił, ale... tęsknili przecież wszyscy, nie był więc w żaden sposób wyjątkowy.
Końcówka zimy przyniosła wielkie zmiany w życiu państwa Green. Na świecie pojawił się pierworodny potomek, wywracając dobrze znaną rutynę pary zapalonych aktywistów o wielkich marzeniach. Ona, pomimo obiecujących perspektyw, zawiesiła karierę dziennikarki. On zaś jeszcze bardziej angażował się w prawnicze działania, już nie tylko probono, by zapewnić odpowiedni byt rodzinie.
Nie pamięta wybitnie tamtych lat, bo po prostu w domu było dobrze. Uśmiechnięta, troskliwa, ciepła matka. Ojciec, który pomimo obowiązków zawsze pojawiał się wieczorem, by przeczytać mu przed snem bajkę. Nic się nie zmieniło, gdy dołączyła do nich jego młodsza siostra. Państwo Green byli mistrzami w dzieleniu się swoją miłością z potomkami tak, że nigdy żadne z nich nie czuło się faworyzowane.
Osiem lat, tyle miał Stephen, kiedy zaczynał widzieć nieco więcej, a może słyszeć. Zmartwiony głos matki, uspokajanie ojca. Analizowanie sondaży. Przeglądanie gazet i wzmianek o rodzinie Greenów. Już wiedział czemu tata tak bardzo chciał wyjść z nimi do zoo albo balet dla dzieci, nie zawsze chodziło o czas z rodziną, a o pozór, że właśnie idealnym zespołem są, by zyskać poparcie potencjalnych wyborców.
90's, smells like teen spirit
Szkolne lata dały pewną swobodę Stephenowi, jak i jego siostrze. Matka uznała, że dzieci są na tyle samodzielne, że ona może wrócić do pracy. Ojciec zaś pochłonięty był rządzeniem tuż u boku prezydenta. To w tamtym czasie po lekcjach obiad przygotowywała im pani Taylor, a oni po odrobieniu lekcji mieli dowolność. Tak olbrzymią swobodę, że nieco zgubiła ona Stepha w nastoletnim wieku. Szybko sięgnął po alkohol, buntowniczo nie wywiązywał się też ze swoich obowiązków. Czy to zapewniło mu więcej uwagi, za którą tak tęsknił? Nie. Ojciec wysyłał po odbiór syna kolejnych asystentów, którzy załatwiali sprawę po cichu. Liczył się w końcu najbardziej wizerunek rodziny Green, a nie to, co mogło ich wciąż dobrze spajać, czyli ta miłość, która pozostała wspomnieniem w tym szaleńczym czasie prób nowych możliwości przez Stephena.
00's, It's Gonna Be Me
Dorosłość, studia, życie poza domem i na "własny" rachunek - to miał być w pełni czas Stephena Greena. Pierwsze lata faktycznie takie były, a w towarzyskich wzmiankach gazet zdarzały się krótkie wstawi o złym prowadzeniu dzieci lokalnych polityków. Mimo luźnego trybu życia, który wydawałoby się, że czerpał z przesłania carpe diem, to Steph miał swoje cele i wiedział, co chciał osiągnąć. Nie interesowały go gierki, układy i pozory. Chciał naprawdę żyć, chciał coś naprawdę osiągnąć, chciał zapisać się w pamięci ludzi. Medycyna. To tej dziedzinie nauki jako pierwszej oddał swoje serce, umysł i wszystkie myśli. Nikt nie odciągnął go nigdy od niej skutecznie.
Abigail. Początkowo myślał, że Abi, to kolejna dziewczyna, z którą spędzi kilka tygodni, może miesięcy, zanim sfrustruje ją to, że jest na drugim miejscu. Pomylił się z dwóch powodów, po pierwsze Blanchard była cierpliwa, po drugie imponowało chyba kobiecie to, że on miał cel. Byli jak ogień i woda - mruk, skoncentrowany na sukcesie, zaczytany w naukowych książkach, po drugiej stronie rozgadana, pomocna, artystyczna dusza. Przeciwieństwa się przyciągają? Może. To prawda, Steph stracił dla niej głowę, ale... gdyby nie to, że mieli zostać rodzicami, to pewnie byłoby różnie. Odpowiedzialność wzięła górę - zaręczyny, szybki ślub i wspólne życie. Wysiłki oraz wsparcie finansowe od uradowanego dziadka pozwoliły obojgu skończyć studia, a później przenieść się do spokojnego Lorne Bay, miejsca skąd pochodziła Abigail i gdzie pragnęła wychować ich dzieci. Tak, doczekali się syna oraz córki.
10's, all the right moves
Chirurg. Ojciec. Mąż. Wszystkie te określenia brzmią dumnie. Stephen też czuł dumę oraz radość, że jego życie potoczyło się w taki sposób, a uporządkowane przez Abigail nabrało tak pełnych kształtów i pozwalało mu koncentrować się na tym, czego pragnął od zawsze. Poświęcił się karierze. Nie był jak jego ojciec, nie udawało mu się wracać zawsze na czytanie do snu dla dzieci. Nie raz, nie dwa opuszczał rodzinny czas, by udać się na operację. Ona nigdy się nie złościła. Czerpała z tych chwil, które mieli dla siebie, choć nie było ich wiele. Dała mu za to całą siebie, a także przede wszystkim dzieciom, ich sporej gromadce. Abigail zdecydowanie stanowiło serce rodziny Green.
Mąż. Ojciec. Chirurg. Pod koniec 2018 roku hierarchia wartości Stephena Greena obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. mam raka padło jako drugie zdanie, kiedy po raz pierwszy od trzech miesięcy udało się Abi i Stephowi wyjść na kolację. Tyle wystarczyło, by mężczyzna zdał sobie sprawę, co jest w życiu najważniejsze. Cholernie chciał wierzyć, że nie jest za późno. Było. Patrzył, jak choroba powoli ją osłabia, a leczenie nie przynosiło upragnionych efektów. Mimo tego obserwował jak wciąż dbała o dom, o dzieci, jak obdarzała je uśmiechem i zamartwiała się, co będzie, kiedy jej zabraknie, gdy nie powie im tego, co potrzebują w odpowiednich chwilach... Napisała do wszystkich listy - na urodziny, na specjalne okazje tj. koniec szkoły, pierwsze złamane serce, początek studiów - i kazała obiecać Stephowi, że będzie nimi mądrze dysponował. Zawsze o nich dbała - obok czy już z dala.
20's, therefore i am
Nowe dziesięciolecie nie zaczęło się dobrze dla rodziny Greenów, która straciła Abigail, ich serce. Stephen próbował stanąć na wysokości zadania, ale to nie było dla niego naturalne, by być ojcem i dbać o wszystko. Starał się, ale czuł, że zawodzi. Oczekiwał za wiele i wiedział to, że wyręcza się innymi - nastoletnim synem, oddaną siostrą, wierną przyjaciółką żony. Obiecywał sobie, że z tym skończy, że to niewłaściwe, a wciąż... Wracał do tego samego punktu, zaszywając się często w pracy, bo tylko tam... Tylko tam nie brakowało Abi.
Dziś minęły już cztery lata, a on wciąż każdego dnia stara się być lepszym ojcem. W drodze na dyżur zawsze zajeżdża na cmentarz, by porozmawiać chwilę ze swoim sercem. Prosi ją o wytrwałość. Ciepło. W końcu... On zawsze był mózgiem, jak ma stać się więc i mózgiem, i sercem, którego tak potrzebowały jego dzieci?
Tęsknił, ale... tęsknili przecież wszyscy, nie był więc w żaden sposób wyjątkowy.
Środek transportu
Ford Grand C MAX
Związek ze społecznością Aborygenów
brak.
Najczęściej spotkasz mnie w:
szpitalu, szkole, cmentarzu, centrum handlowym, sklepie spożywczym
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Siostrę.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Ford Grand C MAX
Związek ze społecznością Aborygenów
brak.
Najczęściej spotkasz mnie w:
szpitalu, szkole, cmentarzu, centrum handlowym, sklepie spożywczym
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Siostrę.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Stephen Green
Michael Fassbender
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej.
Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!