ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od swojego życia po tym jak dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie rozsiane i wylądowała w Lorne Bay, gdzie stara się korzystać z życia
001.
{outfit}
Chyba nikt nie chciałby być chory na nieuleczalną chorobę, która z dnia na dzień wyniszcza Twój organizm. Hannah nie była w tym wypadku wyjątkiem. Może i nie chciała być dodatkowym ciężarem dla swoich bliskich, ale to nie tak, że się położyła gdzieś na uboczu i czekała aż zdechnie. Nie. Próbowała się leczyć. Jeździła na terapie, robiła wszystkie możliwe badania i brała grzecznie leki, wszystko żeby jak najbardziej spowolnić przebieg choroby. Nie chciała dać się całkowicie unieruchomić, nie było takiej opcji. Hannah chciała żyć i to nie tylko prowadzić takie normalne, zwyczajne nudne życie, ale chciała naprawdę Ż Y Ć. Początki życia w Lorne Bay nie były może jakoś super łatwe, bo nie znała praktycznie nikogo i nie miała zbyt wiele kontraktów, ale z czasem było tylko lepiej. Poznała ludzi, dostała kilka kolejnych zleceń i gdyby nie fakt, że była chora, to można byłoby nawet się pokusić o stwierdzenie, że była bardzo ukontentowana ze swojego życia. Chodziła sobie na imprezy ze znajomymi, ale oczywiście nigdy za bardzo nie piła, bo wiadomo, brała leki więc zazwyczaj leciała na bezalkoholowym. Na odrobine szaleństwa pozwalała sobie tylko podczas naprawdę specjalnych sytuacji. Dzisiaj to jednak nie był żaden specjalny moment. Czasem robiła sobie małe wycieczki poza miasto, chciała trochę pozwiedzać okolice, w której na razie przyszło jej żyć. Tak oto zawędrowała do Port Douglas, gdzie po dłuższym spacerze postanowiła odwiedzić bar. Było już dość późno więc w środku panował dość spory tłok. Hannah dopchała się do baru gdzie poprosiła o bezalkoholowe piwo i zaczęła przeglądać instagrama, gdy nagle usłyszała, że ktoś coś do niej gada. Tym kimś był jakiś facet, który jak się okazało chciał jej kupić drinka i wydębić od niej numer. Oczywiście Hannah bardzo grzecznie odmówiła, ale do gościa nie docierało więc musiała mu powiedzieć jeszcze raz, aż w końcu zareagował jakiś facet siedzący obok. Wywiązała się z tego jakaś grubsza kłótnia i Hannah po prostu wstała i chciała wyjść, ale typ numer jeden złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wyrwała mu się i strzeliła go z pięści prosto w twarz. To zapoczątkowało całą serię niefortunnych zdarzeń, z których później zrobiła się afera i zanim się spostrzegła już kilka facetów się naparzało na pięści. Zauważyła też obsługę, która woła ochronę i dzwoni na policję. Cóż, to był moment, żeby się ewakuować szczególnie, że coraz to więcej osób dołączało do zamieszania. Faceci, z nimi są zawsze problemy. Nic dziwnego, że Hannah sobie darowała spotykanie się z facetami. Okropne. W każdym razie próbowała jakoś sie przemknąć przez bar i na nikogo nie wpaść, ale nie do końca jej się to udało, bo przy toaletach prawie oberwała od kogoś drzwiami. Okazało się, że tym kimś była dziewczyna, którą Hannah niedawno spotkała i, której pomarańcze ratowała. - O hej - powiedziała, ale nie miała czasu na pogawędki, bo widziała, ze ochrona już się rzuciła żeby tam ludzi rozdzielać, a nie chciała żeby wyszło, że to ona wszystko zaczęła. Ruszyła więc dalej i w końcu wymknęła się tylnymi drzwiami baru. Samochód miała zaparkowany niedaleko, całe szczęście zatankowała dość sporo paliwa jak tu jechała, to teraz w razie gdyby musiała uciekać przed policja to mogła to robić! Wsiadła do samochodu i ruszyła przed siebie. Musiała przejechać obok głównego wyjścia z baru i zauważyła stojącą w wejściu znajomą dziewczynę, która chyba była nieco zagubiona. Zatrzymała się więc tuż przed nią i opuściła szybę. - Wsiadaj - rzuciła do niej, a w tle było słychać policyjne syreny. Może to był przypadek i wcale nie jechali do baru, ale Hannah oczywiście już miała przed oczami ten pościg jak z filmu o lesbijkach, który nie był o lesbijkach.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - edwina - cece
asystentka Zoey — u Zoey
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
ihaha
008.

Natalie powoli przyzwyczajała się do życia na wolności. Nadal miała zakodowane bardzo wczesne pory wstawania z łóżka oraz przesadne dbanie o to, żeby łóżko było zaścielone. Chociaż to brzmi bardziej jakby była w wojsku. Ale no nie była. Chyba wolałaby być w wojsku. Albo nie. Lepsze było więzienie. W końcu nie miała tam aż tak tragicznego pobytu. A z takiego wojska to na bank wróciłaby z jakąś traumą, która ostatecznie doprowadziłaby do wielu nieprzyjemności w jej życiu. Pobyt w więzieniu doprowadził w sumie tylko do tego, że zakończyła związek z kimś kogo uważała za miłość swojego życia. Była to oczywiście wielka strata i ból serca, ale ostatecznie, jak tak o tym myślała i jak widziała obecne zachowanie Mei i to jak Mei ją porzuciła to miała wrażenie, że może jednak dobrze się stało? Może nie do końca byłaby to udana miłość skoro Brubaker tak łatwo przyszło porzucenie jej? No, ale nieważne. Nie chciała przesadnie myśleć o związku, który zakończył się dwa lata temu. Zdążyła się już raczej z tego wyleczyć. Miała bardzo dużo czasu, żeby o tym myśleć.
W więzieniu poznała dziewczynę, która była właśnie z Port Douglas, a która do pierdla trafiła za jakieś oszustwa podatkowe. Dobrze się dogadywały i dziewczyna, nazwijmy ją Pamela, została, tak samo jak Natalie, porzucona przez partnera. Mąż Pameli uznał, że dla dobra swojego i dzieci powinni zerwać ze sobą kontakt. Tak więc dziewczyny dobrze się dogadywały. Obie miały złamane serca. Z Pamelą tylko było tak, że jej historia miała dobre zakończenie, bo ostatecznie mąż uznał, że jest jednak debilem i nie może bez Pameli żyć, więc do niej wrócił jeszcze jak ta siedziała w pierdlu. No, ale Pamela zaprosiła Natalie do siebie jak już wyjdzie z pierdla. No i że Nat w sumie potrzebowała znajomych to skorzystała z zaproszenia. Uznały, że pójdą do jakiegoś baru, żeby się napić porządnym alkoholem, a nie bimbrem pędzonym w więziennej toalecie. No i spędziły sobie baaaardzo miło ten wieczór, ale Pamela musiała się zwijać na chatę, a Rawlings postanowiła, że sobie jeszcze pocziluje bombę i czegoś napije. Miała wracać do domu autobusem, ale w sumie to sobie wynajęła pokój w jakimś obrzydliwym motelu, żeby wyleczyć kaca i wrócić do Lorne nad ranem. Jak jej się poszczęści to może nawet nie spędzi tej nocy sama. Kto wie? Ja wiem, ale jej nie powiem.
Stała sobie przy barze i rozkminiała jakiego drinka sobie teraz zamówić. Zdecydowała się ostatecznie na piwo, które o dziwo wyglądało apetycznie. Takie zwykłe, z sokiem malinowym, coś pięknego. Wzięła swój napój bogów do ręki i w tym samym momencie wpadł na nią jakiś facet, który został pchnięty przez innego faceta. Natalie nie wiedziała co się dzieje, ale straciła równowagę i oblała się swoim piwem. Nie zdążyła zareagować bardziej, bo poczuła jak jakaś ręką łapie ją za nadgarstek i odciąga od tego całego zamieszania. Nie była w stanie nawet zorientować się kto ją odciągnął, bo jej „bohater” leżał na ziemi powalony przez innego typa, który krzyczał „Wypatrzyłem ją pierwszy! Znajdź sobie inną!”. Natalie traciła orientację co tu się w ogóle dzieje. Jak uniosła wzrok to tylko zobaczyła, że naprawdę wszyscy zaczęli się ze sobą bić. Czuła się jak w tej scenie w filmie, gdzie ktoś rozpoczyna walkę na jedzenie i randomowo wszyscy do niej dołączają. Tylko, że tutaj używali pięści zamiast jedzenia. Co było dla Nat szokujące to to, że nawet kobiety chętnie rzucały się do akcji. Jej na przykład się przypomniało, że powinna trzymać się z dala od takich miejsc będąc pod opieką kuratora. Nie mogła jednak wyjść z tego baru upierdolona tym piwskiem. Poszła więc najpierw do toalety nieco ogarnąć ten bałagan, który miała na spodniach, brzuchu i koszulce. Cieszyła się tylko, że miała piwo z sokiem, więc nie jebało piwem, tylko piwem z sokiem. Eh. Próbowała to ogarnąć na szybko, ale niewiele dało się zrobić. Stresowała się dźwiękami, które dochodziły z baru. Dużo tłuczonego szkła, aż w końcu tylko krzyki i hałasy, bo nawet muzyka przestała grać. Wyszła w końcu z tej łazienki i musiała się nico uchylić, bo akurat coś nadlatywało. Nie patrzyła co to było, bo nic jej w tym momencie nie interesowało poza wyjściem z lokalu. Zerknęła tylko na kobietę, którą się z nią przywitała. Nadal nie ogarniała co się dzieje, bo bardziej spodziewała się tego, że ktoś jej przywali niż się z nią przywita. Wiedziała, że powinna stąd uciekać, ale coś ją podkusiło, żeby zerknąć jeszcze na główną salę. Żałowała, że to zrobiła, bo to co zobaczyła to była istna masakra. Coś czego spodziewałaby się w jakimś Teksasie, ale nie w Australii. Pokręciła głową z niedowierzaniem i chciała rzucić jakieś skromne „stop przemocy”, ale nawiązała kontakt wzrokowy z mężczyzną, który twierdził, że wypatrzył ją pierwszy. Miał zakrawawiony nos i pewnie jakiś uraz mózgu, bo się lekko zataczał. Szedł w kierunku Natalie, więc ta szybko wycofała się i opuściła lokal. Spanikowała jak usłyszała syreny policyjne. Nic nie zrobiła, a wiedziała, że ma przejebane. Wtedy, tuż pod jej nosem zatrzymało sią auto i usłyszała komendę. Natalie miała chujowych rodziców i nigdy nie nauczyli jej, żęby nie wsiadać do auta z nieznajomymi. Dlatego nie patrząc na to, kto ją ratuje, wsiadła do tego auta i dopiero jak kobieta z piskiem opon ruszyła przed siebie, to Natalie na nią spojrzała. – O. Hej. – Od razu poczuła ulgę. – Hannah, tak? – Teraz ją rozpoznała. Teraz też ogarnęła, że to ją minęła jak wyszła z toalety. Zapięła od razu pas, bo widziała, że Hannah jedzie jak szalona.
- Masakra co tam się w ogóle odwaliło. – Wypuściła powietrze i pokręciła głową. – Przy okazji zrujnowali mi koszulkę i spodnie. – Wskazała na swój strój. Dobrze, że jej brzucha nie zrujnowali. – Tobie coś się stało? – Zapytała chociaż Hannah trzymała się dobrze. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
stay wild desert child
alemalpa#7279
ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od swojego życia po tym jak dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie rozsiane i wylądowała w Lorne Bay, gdzie stara się korzystać z życia
Może gdyby Hannah była w pełni zdrowa to bardziej przejęłaby się tą całą sytuacją w barze. Może nawet, by została żeby porozmawiać z policją. Jednak patrząc na to, że jej w pełni sprawne życie na tej planecie było dość mocno ograniczone czasowo to nie chciała tracić nawet 4 sekund na to żeby tłumaczyć się policji z tego co się wydarzyło. Walić matke, walić type. Najwyżej jakiś obrzydliwy, napalony i najebany białoskóry hetero mężczyzna powie policji, że wszystko przez tą wstrętną biseksualną feministkę. Miała to gdzieś. Wina mogła być zwalona na nią, nikt jej przeciez szukać nie będzie. Chyba. Trudno. Chciała znaleźć się od tego wszystkiego jak najdalej i to szybko. Los jednak chciał obdarować ją małą ilością syndromu rycerzyka i głównie dlatego zatrzymała się samochodem żeby zabrać kobietę o znajomej twarzy. – Tak jest, Hannah – kiwnęła głową na sekundę spoglądając na dziewczynę. – A Ty Natalie o ile dobrze pamiętam? – Dopytała, bo nie chciała zrobić sobie przypały i nazwać ją w jakiś inny sposób. Na przykład nie wiem... Alexandra czy coś.
- To jak w tym kawale, ile pijanych hetero facetów potrzeba żeby wywołać zadyme w barze – nie było takiego kawału, nie miało to być nawet śmieszne tylko nieco zabawne stwierdzenie, że mężczyźni są beznadziejni. Może poza jej przyjacielem Bjolem, bo on był całkiem okej. Lekko pojebany, ale bez tragedii. – Ojej przykro mi, jak chcesz to możemy się zatrzymac na stacji, albo w jakimś sklepie gdzie jest wszystko za 5 złotych (czy ja tam jest waluta w Australii, funty? Dolary?). Może będą mieć coś do kupienia żebyś się przebrała – będą jak Alicia Silverstone i Liv Tyler w teledysku do Crazy, którego pewnie nie oglądałaś, bo nie oglądasz teledysków. – Nie, raczej nie. Została urażona tylko moja duma, bo ktoś próbował mnie zmacać, ale do tego chyba niestety kobieta powinna być przyzwyczajona – powiedziała i nieco smutno się do Nat uśmiechnęła, a później ściągnęła nogę z gazu, bo nie chciała żeby ich policja złapała za przekroczenie ograniczenia. Hannah co prawda nie przepadała za samotnym jeżdżeniem samochodem ze względu na swoją chorobę, ale czasem nie było wyboru i musiała jechać chociażny do lekarza, albo po prostu żeby na chwilę pobyć gdzieś z dala od swojego domu. – Pewnie popsuło Ci to wyjście co? – Everly teraz poczuła się nieco głupio, bo zdała sobie sprawę, że przez jej zachowanie postronnym ludziom mogło się coś stracić i mają stracony wieczór. Z drugiej strony co miała zrobić skoro niektórzy nie rozumieją znaczenia słowa „nie”. – Wracasz do domu, czy gdzies Cię podwieźć tutaj? – Zapytała, bo założyła, że Natalie będzie jechac do Lorne Bay, ale może planowała jednak zostać w Cairns na dłużej.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - edwina - cece
asystentka Zoey — u Zoey
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
ihaha
W każdej innej sytuacji Natalie również miałaby wywalone. W końcu czym się tutaj przejmować? Nie ona rozpoczęła całą tą inbę? Jeśli ma być szczera to w ogóle nie wiedziała kto to zaczął. Nie była jakąś randomową laską z Valentine, która jeździła i szukała zadymy. Ona chciała po prostu wieść spokojne życie. Niestety nie mogła. Była pod opieką kuratora i powinna się trzymać z dala od jakichkolwiek zadym. Nawet jeżeli ich nie wywołała. Przez kolor skóry i odsiadkę, którą już miała za sobą, była najlepszym celem to obwinienia. Wyrok za narkotyki zaakceptowała, bo sama to sobie zgotowała. Jeżeli chodziło o to, chciała być wykluczona z tej narracji.
Nie znała tego kawału, ale w ogóle nie przeszkodziło jej to w roześmianiu się. Nic jej tak nie bawiło jak żarty z hetero mężczyzn. Kochała żartować przy nich, albo jak ktoś to robił. Uwielbiała patrzeć jak ich kruche ego się roztrzaskuje. – Mężczyźni są naprawdę beznadziejni. – Dodała jeszcze do tego wszystkiego swój komentarz. I to najlepszy z możliwych. – Nawet nie wiem co się tam tak naprawdę odwaliło. W pewnym momencie stałam zalana piwem. – Znowu zerknęła na swoje ubrania. Eh. Będzie teraz śmierdzieć piwem, a wiadomo, że smród piwa to prawie jak smród moczu więc równie dobrze mogła się zsikać. Przykre. Narobić sobie siary przed taką fajną dziewczyną.
- Niee. Bez przesady. Ten wieczór i tak się już skończył. – Uśmiechnęła się i jeszcze przy okazji machnęła ręką. Poza tym nie miała za bardzo pieniędzy, żeby sobie tak nimi szastać. Nawet jeżeli chodziło o wydawanie ich w tanim sklepie. I Australia ma dolary jak coś. Uśmięchnęła się ponownie, ale tym razem nieco smutno. – Jak żałosne jest to, że musimy być przyzwyczajone do czegoś takiego i niby nie jest to normalne, ale musimy mieć na uwadze to, że niewielu zareaguje? – Pokręciła głową z niedowierzaniem. – To najgorszy komplement jaki może dostać kobieta. Być zmacaną wbrew własnej woli. A mężczyźni nadal, po tylu latach, myślą, że to coś o czym fantazjujemy. – Mężczyźni to chyba nigdy się nie nauczą. Ale też nie ma co się dziwić. Świat ewidentnie im pokazuje, że mogą sobie z tymi kobietami robić co im się podoba. Wszystkiemu i tak są winne kobiety.
- Właściwie to nie. Mój wieczór już się zakończył i po prostu go przedłużyłam, bo nie miałam co ze sobą zrobić. Więc ostatecznie… to najciekawsza rzecz jaka mi się przydarzyła. – Spotkanie się z koleżanką było fajne, ale jednak nikt nie lubił słuchać o tym jak matka jara się spędzaniem czasu ze swoimi dziećmi. Tym bardziej, że Natalie sama nie była matką. – Zależy w sumie gdzie jedziesz. – Spojrzała na Hannah. – Nie chcę się narzucać, ale jak jedziesz do Lorne to chętnie wyśpię się w swoim łóżku. A jak nie to możesz mnie zostawić w sumie gdziekolwiek tutaj. Mam zarezerwowany pokój w motelu. – No bo miała w planach poważnie się uwalić. A na razie to jednak schodziło z niej to co wypiła z koleżanką, więc tak słabo maks.
stay wild desert child
alemalpa#7279
ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od swojego życia po tym jak dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie rozsiane i wylądowała w Lorne Bay, gdzie stara się korzystać z życia
Postanowiła zachować dla siebie informację co tam się tak naprawde wydarzyło i przez kogo. Chociaż... nie no to nie była jej wina, jakby typ się do niej nie przystawiał to, by nie oberwał i wszyscy byliby zadowoleni a tak? To wszystko było jego winą. Ona była ofiarą i nie chciała nawet myśleć o tym, że coś takiego wyszło przez nią, ale jednak... gdzieś z tyłu głowy to jej siedziało. Dlatego nic nie powiedziała. - Przykro mi, ale jakoś sobie z tym poradzimy - usmiechnęła się do niej, bo Hannah nie miała zbyt wielkiego problemu z zapachem alkoholu, przeżyje. Może się najebie oparami!
- Nie bądź taka negatywna, noc jeszcze młoda, kto wie co się wydarzy - powiedziała z uśmiechem, bo starała się myśleć pozytywnie. Teraz już tylko to jej zostało. Była nieuleczalnie chora, w każdej chwili mogła przestać normalnie funkcjonować i wolala sądzić, że jeszcze wiele rzeczy przed nią zanim ta tragedia nastanie. Starała się więc być jak najbardziej optymistyczna, a przynajmniej tyle na ile było to możliwe. W stosunku do siebie i do swojego zdrowia była już o wiele bardziej obiektywna lub nawet nieco pesymistyczna. Ciągle obawiała się, że za niedługo straci swoją sprawność, a co wtedy? Będzie musiała sama siebie oddać do jakiegoś domu pomocy, albo hospicjum, gdzie będzie już tylko czekać na śmierć. Wiedziała o tym. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę i te myśli najbardziej uderzały ją w momentach, w których siedziała sobie sama. - Tak, to niestety smutne. Pomyśl gdyby to wszystko było w drugą stronę. Gdyby to facetom działa się krzywda to na pewno nie byłoby tekstu, że "sam się o to prosił, bo ubrał krotkie spodenki". - Pewnie wtedy nawet nie istniałby problem przemocy domowej, bo byłyby takie ustawy wprowadzone, żeby tylko chronić biednych mężczyzn. Ale kobiety? A kogo one interesują. To było tragiczne i żenujące. Aż szkoda było żyć na tej planecie.
- Jeżeli to było najciekawsze to musiałas mieć naprawde nudny dzień - stwierdziła unosząc lekko brew w geście rozbawienia. - Miałaś najwyraźniej nieco inne plany na wieczór skoro aż wynajęłaś tu motel. Może Ci potowarzyszę? Porobimy coś, skoro picie w barze nie koniecznie Ci wyszło. Nie bylam tu jeszcze i jestem ciekawa co to miejsce ma do zaoferowania. - No, bo teraz dopiero zwiedzała dalsze okolice Lorne Bay. Port Douglas podobno było ciekawym i ładnym miejscem więc chętnie zostałaby tu na dłużej żeby się gdzieś przejść, a skoro trafiła na takie dobre towarzystwo to szkoda byłoby nie skorzystać z takiej okazji. - Co Ty na to? - Z drugiej strony może Natalie nie chciała żadnego kompana i wolała wrócić do spokojnych czterech ścian w swoim domu albo w motelu.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - edwina - cece
asystentka Zoey — u Zoey
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
ihaha
Natalie zapewne nie miałaby pretensji do Hannah o to, że to ona była powodem, dla którego ta cała rozróba się zaczęła. Natalie wychodziła z założenia, że dziewczyny rzadko kiedy są winne temu co się im przytrafia. Jasne, są sytuacje, gdzie same się proszą o randomowe i niebezpieczne rzeczy, ale w tym przypadku ciężko było mówić o tym, że Hannah sobie zasłużyła. – Mam nadzieję, że będziesz miała na uwadze to, że tak śmierdzę, bo zostałam tym piwem oblana, a nie dlatego, że wypiłam takie ilości. – Nie była teraz jakaś napruta, ale też nie chciała, żeby Hannah sobie pomyślała, że Nat jest niewiadomo jak nietrzeźwa. – Mam też nadzieję, że nie zniszczę ci siedzenia. – Co prawda nie była oblana nigdzie z tyłu, ale no jakimś cudem fotel mógł przez nią zaśmierdnąć.
- Negatywna? – Zaśmiała się i pokręciła głową. – Jestem realistką. – Nie powiedziała, że wieczór był zrujnowany czy coś. Po prostu dobiegł końca. Spotkała się z koleżanką, wypiła coś, trochę podjadła. Równie dobrze mogła wrócić już do domu. Nie byłaby to zła decyzja jak człowiek weźmie pod uwagę, że Natalie była spłukana.
- Ten scenariusz jest tak absurdalny, że nawet moja wyobraźnia nie jest w stanie sobie z nim poradzić. – Prawda była też taka, że Natalie po prostu nie chciała sobie wyobrażać mężczyzn w takiej sytuacji. Nie chciała im współczuć. Jasne, nie wszyscy mężczyźni tacy byli, ale nie oszukujmy się. Spora większość właśnie taka była. Dlatego dla Natalie, tak ciężko było znaleźć dla nich współczucie. Oni na pewno nie współczują kobietom. Czemu ona ma się poniżać?
- Ej! Ale nie musisz mnie zaraz atakować i nazywać nudną. – Przez sekundkę udawała urażoną, ale zaraz wybuchła śmiechem i dotknęła ramienia Hanny. Ale delikatnie, bo jednak wiedziała, że ta prowadzi. – Żartuje. Jasne, że było nudno. Spotkałam się z dawną znajomą, której osobowością stały się jej dzieci, więc musiałam o nich słuchać. – Prawie jej się wymsknęło, że ta znajoma to koleżanka z celi obok. – No myślałam, że poszalejemy bardziej. – Przyznała, ale koleżanka musiała wracać do dzieci i do beznadziejnego partnera. – Jasne. Brzmi jak zajebisty plan. Tym bardziej, że ja też nie wiem nic o tym miejscu. – Może Hannah miała racje, może rzeczywiście ten wieczór jeszcze się nie skończył. Posłała jej uśmiech i przez chwilkę jeszcze się jej przyglądała. Zaraz jednak odwróciła wzrok, bo nie chciała wyjść na kripa. Tych już miały dzisiaj dosyć.
stay wild desert child
alemalpa#7279
ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od swojego życia po tym jak dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie rozsiane i wylądowała w Lorne Bay, gdzie stara się korzystać z życia
- Spoko, masz taryfę ulgową – nawet jakby się najebała to nie robiłoby jej to aż takiej różnicy! Może wtedy odwiozłaby ją do domu zamiast proponować dalesze imprezowanie. To pewnie byłaby jedyna różnica. – Przestań, najwyżej będziesz musiała wyprać, dam ci wiadro z wiodrą i gąbkę – posłała jej uśmiech i na moment jej się przyjrzała zastanawiając się czy Natalie skorzystałaby z okazji i była jak ta Jessica Simpson, gdy była samochód. To chyba była ona, ale istnieje opcja, że znowu coś mi się pojebało.
- To chyba trzeba wprowadzić trochę więcej pozytywów w Twoim życiu moja droga. Trzymaj się. – Powiedziała i postanowiła zaszaleć wciskając mocniej pedał gazu. Auto się dość sporo rozpędziło, ale ulica była prosta i bez innych samochodów więc Hannah sądziła, że mogą sobie zaszaleć. Dopiero jak wjeżdżały w bardziej zaludnione uliczki to zwolniła, żeby jednak nie robić przypału.
- Pewnie zrobią o tym fim – jakaś seksmisja w bardziej światowej wersji, ale też nie wiem, bo nigdy nie oglądałam tego filmu. Faceci zawsze zgrywali ofiary, to zawsze była wina kobiet, nawet jak to koniec końców kobietom działa się krzywda. Ona była sobie sama winna. To było tak tragiczne, że aż się człowiekowi nóż w kieszeni otwierał.
- O mój boże, takie znajome sa najgorsze – powiedziała i wywróciła oczami. Hannah co prawda nie miała takiej znajomej, a już na pewno nie w Lorne Bay, ale podejrzewała, że takie są najgorsze. Musza być wręcz tragiczne. Szczerze współczuła każdej kobiecie, której całym życiem były tylko dzieci. – Bosko, to w takim razie proponuje przejechac się do portu. Zobaczymy co tam takiego jest. Może mają jakąś flotę łódek. – Powiedziała z uśmiechem, bo cóż, może teraz wieczór nagle przestanie być nudny i zapomną o tym co wydarzyło się w barze. Jak powiedziała tak zrobiła i skierowała samochód w stronę portu. Znalały się na miejscu po jakiś pięciu minutach i Hannah chwilę się kręciła żeby zaparkować auto, ale w końcu się udało. – Pływałaś kiedyś łódką? – Zapytała zerkając na nią z ukosa. Była ciekawa czy ludzie mieszkający tak blisko wody jak na przykład w Lorne Bay, mają tak, że każdy potrafi pływać łodziom.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - edwina - cece
asystentka Zoey — u Zoey
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
ihaha
- Bardzo dziękuję. – Cieszyła się, że trafiła na wyrozumiałą Hannę, która nie miała zamiaru robić jej z tego tytułu pretensji. Czasami bardzo dobrze było być kobietą, bo wtedy wchodziły właśnie takie taryfy ulgowe. Natalie wiedziała, że nikt normalny nie dałby takiej taryfy mężczyźnie. Głównie dlatego, że mężczyźni mieli większą tendencję do tego, żeby ostatecznie jebać i przesadzać z alkoholem. – Wiadro z wodą? – Zaśmiała się i z automatu uznała, że Hannah nie była współczesną kobietą. Słuchała pewnie Kasi Kowalskiej i prała swoje ubrania w wiaderku. – Nie dotarły jeszcze do ciebie wiadomości o pralkach? – Zażartowała, bo w sumie ten żart zadziałałby lepiej, gdyby to Hannah jej to powiedziała. W końcu to Natalie mogły ominąć pralki przez te dwa lata w więzieniu. Chociaż ona to tam w ramach zajęcia w więzieniu, dorabiała w pralni.
No to jak Hannah przygazowała, to Natalie, mimowolnie chwyciła się mocniej swojego fotela. Trochę się stresowała, ale bardziej tym, że jakimś cudem policja je zatrzyma, poprosi o dokumenty i zobaczą, że Natalie jest nietrzeźwa i jedzie autem, który przekracza prędkość i w dodatku ma na koncie odsiadkę, którą niedawno zakończyła. Nie miałoby dla nich znaczenia to, że tego auta nie prowadziła. – To jest wprowadzenie pozytywów do życia? Szybkie jeżdżenie autem? – Zapytała z delikatnym uśmiechem dopiero jak wjechały w teren zabudowany i Hannah rzeczywiście zwolniła.
- Owszem. – Pokiwała głową. – Zanim… została matką to była całkiem inna. Uwielbiałam ją. – Oczywiście Natalie ją poznała w więzieniu jak ta kobieta już była matką. Po prostu wtedy nie siedziała z tymi kaszojadami cały czas i miała jakąś osobowość. Teraz? Jej osobowością były dzieci.
- Brzmi jak świetny pomysł! – W takim towarzystwie to wszystko brzmiało jak świetny pomysł. Gdyby Hannah zaproponowała zawody wędkarskie, albo zbieranie śmieci to Natalie bez problemu by się na to zgodziła i byłaby zachwycona. Poza tym… jak ktoś dopiero co odzyska wolność, to wszystko brzmiało ekscytująco. – Tak. – Pokiwała głową i jak wysiadła z auta to nawet sobie rozprostowała kości. – Wiosłowanie jest absurdalne, ale jak się wczujesz to bardzo łatwo wiosłować jak zawodowiec. – Co prawda szybko ramiona bolały, ale czasami warto poczuć ten ból, żeby mieć pewność, że człowiek żyje. – A ty? – Podeszła do wody, żeby zerknąć co tam się skrywa. – Obczaj ile ryb! – Pokazała paluchem jakąś potężną ławicę malutkich rybek.
stay wild desert child
alemalpa#7279
ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od swojego życia po tym jak dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie rozsiane i wylądowała w Lorne Bay, gdzie stara się korzystać z życia
Zaśmiała sie i pokręciła głową. - Jak masz pralkę, którą wypierze tapicerkę w samochodzie to rzeczywiście, taka jeszcze do mnie nie dotarła - może było coś takiego, a ta jak głupia myła tapicerkę ręcznie, to się co prawda jakoś super często nie dzieje, ale czasem niestety nie ma już wyjścia. Jak tapicerka będzie jebać piwem to cóż, trzeba będzie to wyprać. Hannah jednak nie nękałaby Natalie żeby ta to robiła, bo przecież sama zaproponowała jej podwózkę więc brała to na klatę. - Może nie pozytywów, ale chociaż trochę adrenaliny... jak w GTA! - Dobrze, że Hannah nie była postacią wzorowaną na mnie, bo wtedy byłaby naprawdę tragicznym kierowcą i trzeba byłoby uciekać przed nią na chodnikach. Całe szczęście, ona jest o wiele, wiele lepsza i nie trzeba się bać z nią jeździć, nawet w momencie gdy nieco bardziej wdepnie na gaz.
- Typowe - westchnęła - ciekawe czy jak kobieta jest w ciąży to nagle traci jakąkolwiek możliwość funkcjonowania bez wspominania o swoich dzieciach, może coś nam się w mózgu przestawia wtedy - już nawet nie ma co mówić, że każda ciąża kobietę postarza i jest zszarganiem jej biednego zdrowia. Hannah ze swoją przypadłością nie mogłaby mieć dziecka, w sumie mogłaby, ale pewnie wtedy raczej długo, by ono w jej brzuchu nie posiedziało, bo jednak napady jej choroby mogły doprowadzić do poronienia. To jednak nie było wielkie zmartwienie, bo przynajmniej w tej chwili Hannah nie planowała posiadać potomstwa. Ona nawet nie planowała żyć za dwa lata, a przynajmniej nie w taki sposób w jaki robiła to teraz. Widziała siebie w jakimś hospicjum czy domu pomocy, bo nie będzie w stanie sama o siebie zadbać, a własna duma i upartość nie pozwolą jej prosić o to kogokolwiek bliskiego. Teraz więc żyła tak jakby jutra miało nie być, depcząc mocniej po gazie.
- Świetnie - uśmiechnęła się no i zajechały do tego portu. - Ooo to widzę, że masz dużą wprawę - zaśmiała się - a taką motorówką? - Zapytała wskazując na jedną z łódek, które stały niedaleko. - Jeżeli liczy się rowerek wodny i kajak, to tak pływałam - jakoś jej sie nie zdarzyło pływać na niczym innym. - No i jeszcze czasem mi się zdarzało surfować, ale to dawno temu - machnęła ręką, bo teraz to już było po ptakach. Nie dałaby pewnie rady robić takich ekscesów. Chciałaby jeszcze kiedyś spróbować zanurkować, to jej takie małe marzenie do spełnienia. - O rzeczywiście wow - powiedziała nieco się wychylając. - Wiesz, że ja nigdy nie wędkowałam? Całe życie mieszkałam nad wodą, a jakoś nigdy mi się nie przytrafiło. - Może coś wspaniałego traciła? Chuj ją tam wie. Mogła. - Zejdźmy niżej, obejrzymy z bliska łódki - zaproponowała, a później zeszły schodkami na taki deptak przy porcie, gdzie można było podziwiać zarówno małe rybackie lodki, jak i dojebane, piękne jachty. - Takim to mogłabym pływać - powiedziała wskazując na jeden z nich. Już widziała siebie leżącą plackiem na pokładzie i opalającą swoje zgrabne cztery litery, byle nie tak mocno jak ja opaliłam swoje.
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - edwina - cece
ODPOWIEDZ