sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Lepkość słońca wciskała się pod mankiety śnieżnobiałej koszuli, pachnącej jeszcze wetywerią i gorącem szafiru, którym prasował materiał nad ranem. Geordan uparł się mu w tym pomóc; wyliczyli czas, nastawili budziki, podzielili zakresem domowych obowiązków, ale Jude zbudziwszy się pół godziny przed świtem odczuł tak dojmujący niepokój, że niemal w biegu udał się do salonu i samodzielnie wyprasował służbowe ubrania. Nie poruszyli tego tematu — Jude skłamał, że nie mógł spać — ale obaj wiedzieli, dlaczego to zrobił.
I dlaczego te wszystkie sprzęty przypadkowo gubiły się w domowym rozgardiaszu: żelazko, nożyczki, sprzęty parowe, skrzynia narzędzi, cokolwiek mogącego przynieść większą klęskę.
Początkowo nie chciał nawet przyjąć tej nowej pracy. Była lepsza — w każdym wymiarze, ale przeszkadzały mu dłużące się dojazdy oraz większa ilość domowej nieobecności; ostatecznie, po długich godzinach rozmów, ustalili z Dannym, że powinien chociaż spróbować; dlatego tego ranka stawił się w siedzibie Agencji Federalnej ubrany w garniturowe spodnie i elegancką, jasna koszulę.
A wszystko przez Barringtona.
Miał być wdzięczny. Zadowolony z ciągłości ich współpracy, owocującej w wzajemny awans; mimo kotłującego się w nim gniewu, cieszył się z powodu zachowania partnerstwa i możliwości spędzania czasu właśnie z nim. Problem stanowiły jednak sprawy nierozwiązane; był pewien, że Finneas niektórych z nich był nieświadom. Chociaż od jakiegoś czasu Jude się wściekał. Obrażał. Unikał go. A potem samoistnie przez kilka dni nie rozmawiali wcale: Barrington rozpoczął już służbę, podczas gdy Westbrook żegnał się z małomiasteczkowym komisariatem. Aż w końcu stali obok siebie, judahowe dłonie ściskane były przez tabun obcych; nowy zespół, ktoś zaśmiał się spoglądając na Finneasa, więc Jude ścisnął jego dłoń za mocno, mężczyzna otrząsał ją kiedy odchodził. Potem zostali już sami; Barrington wprowadzał go w istotne procedury, Judah pozostawał uprzejmy i zainteresowany, ale dudniło w nim wzburzenie, przypominało o sobie w cyklicznych odstępach, więc kiedy nadeszła pora przerwy, Jude zmusił Finneasa do opuszczenia struktur zamkniętego budynku; wyszli na zewnątrz, byli z dala od wścibskich spojrzeń — Jude wyjął papierosa i palił go przez całą minutę, nim w końcu zdecydował się odezwać. — Fitzgerald to największa gnida stąpająca po tym świecie; pieprzony karaluch — wycedził, wbijając rozeźlony wzrok w mężczyznę. — Powiedz mi, Barrington, czy jesteś tak kurewsko naiwny, czy jesteś raczej po prostu żałosnym hipokrytą — uniósł nieco głos, chociaż starał się mówić półgłosem; nawet w obliczu furii liczyła się dla niego lojalność.

od niedawna inspektor — australian federal police
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
hope some of the other worlds are easier on me.
Naciągnął mankiety gładkiej, czekoladowo brązowej koszuli na wilgotniejące dłonie, oparł się o szorstkiej faktury, chropowatą ścianę budynku policyjnej siedziby, wsunął w płuca haust ciepłego, dławiącego powietrza i dopiero wówczas pojął, że westbrookowe wargi poruszają się w rytm słów, a on przecież nic nie słyszy. — Nienawidzę tej pracy — wymamrotał z nerwowo drgającym w kącikach ust uśmiechem, a Jude prawił akurat o hipokryzji, naiwności, swojej ostentacyjnie skrywanej niechęci, jaką darzył Finneasa od kilku tygodni, a o którą nie śmiał go zapytać. Może nie chciał wiedzieć, może wierzył, że niesnaska, jakakolwiek by nie była, rozmyje się w ulewie nadchodzących zmian zawodowych. — Mówisz tak przez tego twojego… — kogo? Przyjaciela? Współlokatora? Chłopaka? (czy w ich wieku posługiwano się jeszcze podobnym, nastoletnim przecież nazewnictwem?) — Przez twojego Danny’ego? — spytał, przecierając wnętrzem dłoni wargi, podbródek, aż w końcu zatrzymał ją na karku. Westchnął. Słyszał o ich wzajemnym porozumieniu w destrukcyjnej potrzebie wyniszczania swojego ciała, słyszał o wszystkich tych dniach, podczas których Danny mu się wymykał, oddalał, w końcu Leon zaczął się martwić, choć to takie do niego niepodobne. Słyszał, ale nigdy o tym nie rozmawiał, nie z Judem, nie z mężczyzną, którego znał nie tylko z barwnych opowieści, ale też z nadzwyczaj niekomfortowego natknięcia się na niego w judahowych drzwiach. Nie istniał żaden powód, dla którego miałby z nim rozmawiać.
Jesteś zazdrosny, Westbrook? — zaśmiał się chropowato, trochę histerycznie, bez rzeczywistego rozbawienia. Może uszczypliwe usposobienie Fitzgeralda i jemu się udzielało. — Daj mi też — polecił, wpatrując się wymownie w obejmowany między dwoma palcami papieros, nie bacząc na jakkolwiek uprzejmie sformułowanie swojej prośby. W międzyczasie rozpiął o ton ciemniejsze, niewielkie guziki doszyte do rozciąganych mankietów, a potem podciągnął rękawy aż po łokcie.
ODPOWIEDZ