archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
035.
There's a space in my heart when it all comes crashing down, any time I hear your name out in public

{outfit}
Dowiedziała się od kogoś z branży, że nie jest jedyną pisarką, którą reprezentuje Colton. I początkowo ciężko było jej w to uwierzyć, bo przecież… przecież powiedziałby jej, prawda? To nie tak, że mieli się na wyłączność i to absolutnie nie było tak, że Scarlet zastrzegła sobie w umowie, że Colton może reprezentować tylko ją, ale jednocześnie… chyba poczuła się lekko zdradzona. Nie wiedziała przecież absolutnie niczego o tej drugiej pisarce. Nie wiedziała czy czasem nie pisują w tym samym gatunku – bo jeśli tak to chyba Scarlet miała prawo odbierać to jako konflikt interesów. Nie wiedziała, jakie wynagrodzenie zaproponowała Coltonowi ta druga pisarka – oczywiście o to raczej nie mogła zapytać wprost, bo pewnie nie była to jawna informacja. Nie wiedziała też od jak dawno Colton reprezentuje kogoś jeszcze. I – co chyba najważniejsze – nie wiedziała dlaczego Colton reprezentuje kogoś innego. Czy decyzja ta została podjęta pod wpływem tego, co miało miejsce między nimi? Bo jeśli tak, to Scarlet zdecydowanie mogła przestać zachowywać się w irracjonalny sposób i po prostu powrócić do czysto profesjonalnej relacji. Zwłaszcza, że przecież Cami…
Ale nie chciała myśleć teraz o Cami. Chciała myśleć tylko o tym, że ma konflikt interesów. I że powinna chyba odzyskać swojego agenta. Już raz go przecież odzyskała – wtedy gdy wydawało jej się, że po ich kłótni Colton rzucił pracę. Wystarczyło zatem tylko do niego pójść i porozmawiać, co też uczyniła po tym, jak przez kilka godzin biła się z myślami. Tylko po to, by wreszcie przegadać temat z mamą Callaway, która doradziła jej, by po prostu spytała.
Zjawiła się u Coltona jakieś pół godziny po podjęciu decyzji. Niezapowiedziana. Niespodziewanie. I bez kompletnej informacji czy jej agent w ogóle jest w domu. W zasadzie mogła upewnić się u Ezry, ale było już za późno. I jedyne, co zrobiła to zadzwonienie na dzwonek do drzwi.
–– Musimy pogadać –– powiedziała bezceremonialnie, gdy tylko otworzył jej drzwi wejściowe. Dla lepszego efektu skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego spod rzęs. Niby miało to wyglądać groźnie, ale wątpiła, by naprawdę osiągnęła zamierzony efekt.
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Chciałoby się powiedzieć, że u Coltona wręcz przeciwnie, ale on miał głowę pełną innych spraw niż służbowe - no szok! Zwłaszcza, że w sumie dobrze wspominał wyjazd do Meksyku, nawet jeśli troszkę się zgubił, oj tam, oj tam. Każdemu się zdarza, prawda? No i został odnaleziony, nie umarł ani nic, więc wycieczka udana. Mimo to faktycznie wolał jakoś mieć Scarlet na miejscu. Oczywiście jej tego nie powie bo skoro spełniała się w pracy archeologa, lubiła to i jednocześnie pomagało jej to w pracy pisarki to nic do gadania nie miał. Nie była jak on co woli siedzieć w rodzinnym mieście, gdzie zna większość kątów. Wyprawy poza Lorne Bay były jedynie miłym dodatkiem, gdy miały miejsce od czasu do czasu. W każdym razie... bo myślenie o Meksyku trochę zbiło go z tropu, ale mógł sobie pozwolić skoro Ezra niedawno wyszedł, a Colton po prysznicem zawsze rozmyślał. Co było złe! Zwłaszcza po ostatnim napadzie Cami. Znaczy no... "napadzie" w sensie niezapowiedzianej wizycie, której absolutnie nikt by się nie spodziewał. Zastanawiał się nawet czy sama Cami się spodziewała jeszcze dzień wcześniej, że tutaj będzie. Sama wizyta też miała miejsce parę dni temu i spotkanie z Autumn na pewno mu pomogło, ale jednak miał w sobie ten wewnętrzny konflikt bo odpuszczanie coś mu nie szło.
Wychodząc spod prysznica założył jedynie spodnie, zostawiając na głowie ręcznik bo należało w pierwszej kolejności po telefon sięgnąć czy nikt go nie szukał. Postanowił też coś bardzo ważnego... musi zacząć pamiętać, że jak idzie pod prysznic to należy włączać muzykę! Wtedy człowiek nie błądzi myślami do tematów, o których nie chce myśleć bo chce się odprężyć. No mniejsza. Problem na jutro. Zamiast jednak telefonu dostał mu się dzwonek do drzwi. W pierwszej kolejności pomyślał, że to albo Ezra zapomniał czegoś albo Autumn wpadła z wizytą. Przecież Cami dwa razy by się tutaj nie zjawiła w tym samym tygodniu, prawda? W zasadzie był na takim chillu po kąpieli, że aż tak się nie przejmował, więc drzwi otworzył... i wizyta Scarlet go aż tak nie zaskoczyła. Znaczy jasne, nie spodziewał się bo nie była zapowiedziana, ale miał wyczerpany limit szokowy na ten miesiąc.
- Okej? Ciebie też miło widzieć - przesunął się, otwierając drzwi na oścież by mogła wejść. - Jeśli coś wam zginęło na wykopaliskach to wiesz, że to nie ja - co jak co, ale złodziejem nie był, a że wydawała się Callaway jakaś zła to musiał w coś strzelać... i pojęcia nie miał w co.


scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Chyba nie spodziewała się, że wyciągnie Coltona spod prysznica. Choć może wcale go nie wyciągnęła? Bo przecież jakoś tak bardzo szybko jej otworzył te drzwi wejściowe. Może Colton po prostu miał zwyczaj paradować bez koszulki i z ręcznikiem na głowie po domu, a ona zwyczajnie o tym nie wiedziała. Ta opcja wydawała się całkiem prawdopodobna. Natomiast nie samo to, że otworzył jej bez koszulki ją zdziwiło, a raczej jego mięśnie brzucha – bo bynajmniej nie spodziewała się, że jakieś ma pod tymi zwyczajowymi strojami. Dlatego w pierwszej chwili lekko ją zatkało, po to, by zaraz otworzyć usta, zmarszczyć czoło w niemym zamyśleniu, zamknąć usta i otworzyć je z powrotem.
Dopiero, gdy się odezwał ponownie, Scarlet przypomniało się z jakiego powodu do niego przyszła. No tak! Ta druga autorka, o której muszą porozmawiać. Bez słowa zatem weszła do wnętrza mieszkania, czekając aż zamknie za nią drzwi. –– Słuchaj… –– zaczęła z westchnieniem, podczas zdejmowania butów, które rzuciła raczej niedbale w przedpokoju z tego przejęcia. –– Ja rozumiem, że nie płacę jakoś super, i że może nie są to stawki, jakie miałbyś w Londynie czy gdziekolwiek indziej w tej branży. Albo, że no, nie utrzymujesz się obecnie z malarstwa, prawda –– mówiła, przechodząc w głąb mieszkania, ale tylko po to, by zatrzymać się na środku salonu i odwrócić w jego stronę ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. –– Ale wiesz, mam wrażenie, że byłoby całkiem fair, gdybyś jednak uprzedził mnie, że podejmujesz się drugiej pracy –– ciągnęła dalej, prawdopodobnie nie dając mu dojść do słowa. I przez chwilę nawet na niego nie patrząc. –– Zwłaszcza, że to praca… w dokładnie tej samej branży –– dodała jeszcze, ciężko westchnęła i wreszcie zakończyła swój przećwiczony wywód. Spojrzała na niego wyczekująco, wydymając lekko usta. I szczerze licząc, że będzie miał dla niej mimo wszystko dobre wieści. Może jej powie, że to tylko żart?
ODPOWIEDZ