chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu

09.

Nie lubiła tego impasu, w którym ostatnio trwała – z jednej strony naprawdę chciała, by jej życie wróciło wreszcie do normy, a z drugiej nadal nie potrafiła wyrzucić z głowy wspomnień, wszystkich faktów, które ostatnio poznała, a co gorsza – obawy, która nie pozwalała jej do końca normalnie funkcjonować. Nie było niczego przyjemnego w tym, iż niemal instynktownie oglądała się przez ramie i miała niedoparte wrażenie, że ktoś ją obserwował – cały czas jednak tłumaczyła to sobie lekką paranoją, w którym być może popadła, pod wpływem tego czego się dowiedziała od byłego męża – jak na ironię, o swoim niedawnym partnerze. Nigdy nie sądziła, że stanie się środkiem do celu dla niejako grupy przestępczej i nagle utknie w samym jej centrum, z człowiekiem, który stanowił dla niej jawne zagrożenie. I który ją wykorzystywał. Najbardziej bolał więc fakt, że ostatni rok jej życia tak naprawdę pozostawał iluzją – kłamstwem – jakby w ogóle go nie było, bo właściwie nic nie wnosił. Pozostawał kompletnie zmarnowany i tego żałowała najmocniej; chciała przecież tylko odrobiny szczęście, której tak ślepo poszukiwała i za którą gnała, jednocześnie rozbijając i całkowicie niszcząc swoje dotychczasowe życie – dobre życie. I chyba teraz to do niej docierało, jak wiele zniszczyła i zaprzepaściła w imię… niczego.
Dlatego potrzebowała przyjaciółki – potrzebowała kogoś, kto jej wysłucha, być może doradzi, a jak nie, to kogoś – kto po prostu z nią pobędzie. Ostatnio samotne wieczory i noce, spędzane w czterech ścianach mieszkania, naprawdę mocno jej doskwierały. Nie była przyzwyczajona do mieszkania w pojedynkę, więc… to była dla niej duża zmiana. A tym bardziej, gdy obawiała się tego, że ktoś mógł jej zagrać, więc to istotnie mocno wpływało na jej komfort pobytu we własnym mieszkaniu i rodziło jeszcze większy stres. Świadomie więc, wymieniając dzisiaj wiadomości z Donnie, zapowiedziała, że to ona odwiedzi przyjaciółkę w jej domu, bo Mira potrzebowała po prostu wyrwać się z własnego mieszkania. Zmiana otoczenia, chociaż na chwilę, mogła naprawdę dobrze jej zrobić, tym bardziej, iż Donalda mieszkała w domu – w pięknej okolicy, a ona naprawdę lubiła odwiedzać to miejsce. Jednocześnie cieszyła się, że wreszcie znalazły dla siebie chwilę w całym tym biegu, który towarzyszył im na co dzień – i przy pracoholizmie Beresford, który objawiał się ostatnio tym, że niemal całe dnie spędzała w szpitalu. Ale czy ucieczka w pracę na pewno była rozwiązaniem?
- Cześć – uśmiechnęła się ciepło na widok znajomej twarzy, gdy tylko Donnie otworzyła drzwi i wpuściła ją do środka. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak za nią tęskniła w ostatnim czasie i jak potrzebowała kogoś, przy kim mogła być po prostu sobą. I komu mogła również wszystko powiedzieć. Uśmiech więc, który zagościł na jej twarzy, był absolutnie szczery – spowodowany widokiem przyjaciółki, ale w jej oczach ta radość już nie gościła tak bardzo, co było z kolei efektem ostatnich wydarzeń. – Przyniosłam nasze ulubione wino. I kupiłam po drodze jedzenie, na które miałaś ochotę – zakomunikowała, unosząc lekko w górę papierową torbę, która zawierała smakołyki – Naprawdę mam wrażenie, że nie widziałyśmy się całe wieki. W końcu rozmowy telefonicznie czy smsy, to zdecydowanie nie to samo. Dobrze, że wreszcie znalazłyśmy nieco więcej czasu – dodała, kierując się wprost do kuchni, by tam rozpakować przyniesione przez siebie rzeczy. Od razu poczuła się też bardziej komfortowo w znajomym otoczeniu i przy znajomej osobie, porzucając chociaż na chwilę te niekoniecznie pozytywne emocje i trudne wspomnienia. Oczywiście liczyła się z tym, że poruszone dziś tematy będą wokół nich krążyć, ale rozmowa przecież też była potrzebna. A i ona chciała się wreszcie dowiedzieć co działo się u jej przyjaciółki, poza tym, co już wiedziała. Szczera rozmowa jednak zawsze ma sens tylko wtedy, gdy odbywa się w cztery oczy. - I nie, tym razem nie ściągną mnie pilnie do szpitala, naprawdę mam wolny wieczór.

death by overthinking
Mirka
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Pierwszy raz w życiu, czuła się s z c z ę ś l i w a. Znacznie lepiej odnajdywała się w winiarni ojca, wyniki badań mamy znacznie się poprawiły a w jej życiu pojawił się mężczyzna, którego szczerze pragnęła. Nabrała chęci do życia, więc na jej twarzy znacznie częściej pojawiał się szczery uśmiech, którym pragnęła zarażać ludzi. Skłamała by mówiąc, że nie miała obaw przed wejściem w kolejną relacje, która mogłaby wywrócić jej życie do góry nogami i sprawić, że jej serce znów zostanie złamane ale nie chciała tchórzyć i odbierać sobie szansy na szczęście, które być może czekało na nią zaraz za rogiem.
Beardsley ucieszyła się na propozycje spotkania z przyjaciółką, dlatego z niemałym entuzjazmem uprzątnęła swój dom i zadbała o przekąski, by umilić sobie popołudnie. Zdążyła tez przed dzwonkiem do drzwi zrzucić z siebie luźne dresy w których porządkowała piętro by powitać przyjaciółce w czystych i świeżych ubraniach. Nie chciała przecież wyglądać jak przysłowiowa kura domowa!
Gdy Mira przekroczyła próg jej domu, rzuciła się na nią i zawisła na jej szyi. Tak bardzo za nią tęskniła, że omal nie zdusiła jej oraz podarków z którymi przybyła.
Jezu, dziewczyno.. Znowu jesteś jakaś ładniejsza — zlustrowała ją wzrokiem i uśmiechnęła się, podziwiając przyjaciółkę, której rozwód służył w najlepsze. Zawsze zazdrościła jej długich, gęstych włosów i tych latynoskich korzeni przez które cały rok wyglądała na muśnięta promieniami słonecznymi. Była atrakcyjną kobieta i zdziwiłaby się gdyby pod jej oknami nie ustawiała się kolejka mężczyzn.
Fantastycznie. Ja przygotowałam quesadille i dwa, największe kieliszki jakie miałam w barku — odparła podekscytowana i przejęła od niej zakupy z którymi skocznym krokiem ruszyła w stronę kuchennego blatu. Na jednym z większych talerzy wyłożyła przygotowane przez siebie jedzenie a na drugim ułożyła słodycze od Berefsord i oba zaniosła do salonu. Ułożyła je na kawowym stoliku i wróciła się po kieliszki oraz alkohol. — To fakt, ciężko ostatnio nam się zgrać ale w zasadzie dużo się działo. Najpierw mój powrót na studia, potem problemy zdrowotne matki i przejęcie winiarni. Niełatwo było mi to wszystko poukładać i przywyknąć, a gdy znalazłam odrobinę czasu to miałaś maraton w szpitalu — westchnęła i powróciła do pokoju dziennego. — Napijesz się czegoś poza winem? Może kawę albo herbatę? — zapytała zanim zasiadła na fotelu.


Mira Beresford
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Szczęście bywało ulotne, niestety Mira wiedziała o tym lepiej niż ktokolwiek inny i na próżno szukała go w swoim dotychczasowym życiu. To właśnie dla tego – szczęścia – podjęła największe życiowe ryzyko, czyli rozwiodła się z mężem, by wejść w nieznaną i zupełnie nową relację. Bo chciała być szczęśliwa. I to nie tak, że nie była szczęśliwa u boku byłego męża, bo najpewniej to właśnie on był miłością jej życia, ale pod koniec ich małżeństwa, zdecydowanie częściej przegrywała w starciu z jego pracą i to – trudno było nazwać szczęśliwym zakończeniem. Niemniej Mira miała coraz więcej wątpliwości co do tego, czy podjęła dobrą decyzję – wyrzuty sumienia pojawiały się całkiem niespodziewanie odkąd poznała prawdę o swoim zmarłym partnerze i o tym, jak została wykorzystana przez dwóch mężczyzn, na których jej zależało. To zdecydowanie zachwiało jej zaufaniem na tyle, iż teraz trudno będzie jej na nowo zaufać – o ile w ogóle. Tym bardziej, że ta sprawa miała nadal swój przykry ciąg dalszy, ale Beresford nie chciała nikogo obarczać swoimi obawami, uważając, że to co sobie wyobrażała, zdecydowanie pozostawało w sferze tych wyobrażeń i nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. A przynajmniej chciała w to wierzyć.
Potrzebowała więc oderwać się od codzienności – nie chciała uciekać wiecznie w pracę, zamiast tego wolała spotkać się z najlepszą przyjaciółką, bo tylko ona była dla niej najlepszym wsparciem. I osobą, której Mira mogła powiedzieć absolutnie wszystko. Dlatego ochoczo przygarnęła Donnie w ramiona i mocno wyściskała na przywitanie, śmiejąc się cicho pod nosem z powodu okazanej przez przyjaciółkę radości, którą absolutnie podzielała. – Przestań – pokręciła głową z rozbawieniem – Uwielbiam, gdy tak cudownie kłamiesz, żebym poczuła się lepiej, ale tym razem w to nie uwierzę. Jestem niewyspana, zmęczona po nocnym dyżurze, a głowa pęka mi od ostatnich wydarzeń i informacji, więc… - westchnęła ciężko, nie chcąc zbyt zaprzątać sobie głowy tymi trudnym tematami, więc znowu nią potrząsnęła i uśmiechnęła się szeroko, lustrując towarzyszkę wzrokiem – Za to Ty absolutnie promieniejesz i muszę poznać szczegóły tego stanu, bo mam już dość dramatów swojego życia – skwitowała jeszcze, szturchając ją lekko ramieniem. Co nieco oczywiście wiedziała, ale to zdecydowanie nie to samo jak rozmowa twarzą w twarz – tak szczerze, bez bariery w postaci telefonu. W końcu aż mruknęła z zadowoleniem, gdy przyjaciółka w drodze do kuchni wspomniała o tym co dobrego przygotowała. – Uwielbiam Twoje quesadille, mam zamiar dzisiaj zgrzeszyć całym tym jedzeniem, bo mam wrażenie, że od wieków nie jadłam nic konkretnego – odparła, nieświadomie być może wspominając między słowami o tym, że być może nie odżywiała się ostatnio zbyt dobrze. Ale to wszystko składała się niestety w jedną całość – w tym także problemy ze snem czy częstsze sięganie po dobre wino. I to zdecydowanie nie był najlepszy czas w jej życiu. Pomogła jednak przenieść wszystkie rzeczy do salonu i gdy Donnie wróciła z kieliszkami i alkoholem, usadowiła się wygodnie na wygodnej kanapie, pozwalając przyjaciółce otworzyć wino, które zaś Mira rozlała do dużych kieliszków. – Nie, dziękuję. Wino zdecydowanie mi dzisiaj wystarczy – zaczęła, sięgając po swój kieliszek – I wiem, kiepska ostatnio była ze mnie przyjaciółka, ale praca pozwalała mi się oderwać. Dlatego brałam te dodatkowe dyżury. Odkąd… West został zamordowany i to wszystko się posypało, trudno było mi sobie znaleźć miejsce i odnaleźć się w tym nowym mieszkaniu. A to wszystko czego dowiedziałam się ostatnio… - pokręciła z niedowierzaniem głową – Uwierz, że będziemy potrzebować dużo więcej wina. Moje życie ostatnio to jakaś pieprzona kpina, wiesz? – zerknęła na Donnie, gdy ta usiadła tuż obok niej – Ale najpierw Ty powiedz mi co sprawiło, że jesteś taka szczęśliwa, bo strasznie cieszę się Twoim szczęściem. Wyglądasz cudownie. A oczywiście w pierwszej kolejności opowiedz mi o powodzie tego szczęścia… - poruszyła wymownie brwiami, dając do zrozumienia, iż ciekawił ją przede wszystkim temat jej nowego wybranka, dla którego najwyraźniej traciła głowę. I Mira może odrobinkę zazdrościła jej tego stanu, ale… przecież ona wszystko to już przeżyła, więc może wykorzystała swój limit i – szansę na szczęście.
donalda beardsley
death by overthinking
Mirka
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Donnie wierzyła, że to, co obecnie czuła względem Hardena, było czymś stałym i nie myślała o nim jak o chwilowej przyjemności. Nie zwracała uwagi na innych mężczyzn i była lojalna jemu, choć tak naprawdę nigdy oficjalnie nie nazwali tego związkiem, dlatego miewała chwile gdy bała się, że przepadła w tej relacji bezgranicznie. Gdyby więc okazało się, że Caulfield oczekiwał od życia czegoś zupełnie innego, najpewniej skończyłaby ze złamanym serduchem, które pokruszyłoby się na tysiące maleńkich kawałków. Bała się kolejnego zawodu miłosnego ale mimo to, pragnęła spróbować. Była to bowiem gra warta świeczki.
Hej, nigdy nie kłamałam i widziałam cię zaraz po przebudzeniu, więc mam porównanie. Nie wiem czy kiedyś prezentowałaś się źle, chociaż gdyby wrócić pamięcią do twojego wieczoru panieńskiego i rozmazanego makijażu z którym się obudziłaś.. — urwała i parsknęła śmiechem, starając się dłonią zasłonić szeroki uśmiech. Miały wiele szalonych wspomnień do których wracała z radością, dlatego cieszyła się, że wciąż miały możliwość utrzymywania tej relacji i spotykania się od czasu do czasu. Praca mocno je ograniczała ale mimo to, całkiem nieźle dawały sobie radę. W dobie internetu i telefonów, nie musiały się niczym martwić.
Wyprzedzę twoje kolejne pytanie. Nie, nie jestem w ciąży — pokręciła głową i uśmiechnęła się — A to, że najpewniej zakochałam się po same uszy to już chyba wiesz. Kanał — odparła i westchnęła ciężko. Był to cudowny stan ale i pełen obaw, bo o ile świetnie czuła się w towarzystwie Hardena, o tyle martwiła się o to, że coś mogłoby jej to odebrać. Nie była zbyt pewna siebie, dlatego wrzucała sobie na głowę, że być może, Caulfieldowi ciężko będzie rezygnować z tych wszystkich pięknych kobiet, które odwiedzały jego bar tylko po to by spędzić noc w jego łożu.
Usiadła w końcu i rozlała alkohol między kieliszki, po czym uniosła go w cichym toaście. — Ale chyba się nie głodzisz? Na pewno miewasz w szpitalu jakieś przerwy na odpoczynek czy posiłek, co? O figurę tez nie powinnaś się martwić — odparła, lustrując przyjaciółce, której wręcz brakowało dodatkowych kilogramów. Obawiała się, że przez ciągłe prace i problemy, dziewczyna popadnie w problemy zdrowotne. — Oh, przestań. Ja także miałam trochę na głowie, to zupełnie normalne. Wolałabym jednak mieć pewność, że wszystko z tobą w porządku po tym wszystkim co ostatnio dzieje się w twoim życiu — odparła i przysunęła kieliszek do ust by skosztować wina. — A jeśli zabraknie nam wina to wsiądziemy w taksówkę i pojedziemy do naszej winiarni. Tam mamy go pod dostatkiem — odparła zachęcająco i założyła nogę na nogę, przyglądając jej się badawczo.
Nie chce przed wcześnie zapeszać. Spędzamy ostatnio z Hardenem znacznie więcej czasu i jest naprawdę cudownie ale tak naprawdę nie wiem co czuje, nie mówimy o tym praktycznie wcale — odparła, wzruszając ramionami. Nie stanowiło do na obecnym poziomie ich relacji jakiegoś większego problemu ale zwyczajnie chciała mieć pewność, że podążają w tym samym kierunku.


Mira Beresford
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Odrobinę zazdrościła jej tego stanu zakochania, ale w całokształcie – naprawdę cieszyła się szczęściem przyjaciółki, bo w pełni zasługiwała na to wszystko, co teraz działo się w jej życiu. Jako, że Mira jeszcze nie miała okazji poznać jej wybranka, ciężko było jej też wyrobić sobie o nim jakieś własne zdanie, miała jednak nadzieję, że był wart tej świetnej dziewczyny – i co najważniejsze, że jej nie skrzywdzi. Chciała widzieć Donnie zawsze taką uśmiechniętą i promienną – jak dzisiaj. Mira jednak lepiej niż ktokolwiek inny wiedziała, że gdy jest zbyt dobrze, to nagle coś po prostu musi pójść nie tak, niemniej nie zamierzała tutaj w żaden sposób zapeszać. W ostateczności znowu się zaśmiała w odpowiedzi na słowa przyjaciółki, czując ten dziwny spokój ducha i wyraźny komfort, gdy Donalda była obok – co więcej, zawsze potrafiła ją rozbawić i sprawiała, że uśmiech wracał na jej twarz, dokładnie tak jak w tej chwili. – Proszę Cię, nawet mi nie przypominaj – pokręciła głową z rozbawieniem, chociaż sama z wyraźnym rozczuleniem wracała do tamtych chwil – I tak, wiem, wszystko udokumentowałaś na zdjęciach, ale przypominam, że Ty też wtedy wcale nie prezentowałaś się lepiej z tą zmierzwioną fryzurą – posłała jej sugestywne spojrzenie, celując w przyjaciółkę palcem wskazującym – To był fajny czas, co? – mruknęła nagle z jakimś dziwnym sentymentem w głosie, nie mylić z żalem, ale być może też był tam obecny, tyle, że nie chciała się do tego przyznać – Ale dobrze, pocieszaj mnie tak, tylko to potrafisz to robić tak dobrze. I tylko Tobie wierzę na słowo, gdy mówisz, że wyglądam znośnie o poranku – pokiwała głową, śmiejąc się pod nosem. Naprawdę uwielbiała te ich małe słowne potyczki, zawsze oscylujące wokół całej masy wspólnych wspomnień, których miały, co nie miara. Dlatego przyjaźń Donnie była dla niej tak cenna. Nagle jednak zastygła w bezruchu i spojrzała na Beardsley z zaskoczeniem. – Hej, wiedziałam, że czytasz mi w myślach, ale żeby aż tak? – parsknęła cicho na wieść o tym, iż przyjaciółka nie jest w ciąży – Dobra, przeszło mi to przez myśl. Ale tak, Ty po prostu jesteś okropnie, bezgranicznie zakochana i to widać gołym okiem. Przepadłaś – spojrzała na nią z szerokim uśmiechem i objęła ją ramieniem w geście pocieszenia, nim wreszcie usadowiły się wygodnie na kanapie. Niemniej fajnie było wreszcie odwrócić trochę role i posłuchać o szczęściu Donaldy, bo ona nieustannie towarzyszyła Mirce w najważniejszych chwilach jej życia – gdy ona sama była wówczas tak bez pamięci zakochana. W końcu machnęła lekko ręką i upiła kilka łyków wina, gdy temat zszedł na szpital. – Wiesz jak jest, tam ciągle coś się dzieje. Ostatnio, przyznaje, brałam więcej dyżurów, ale naprawdę nie chciało mi się siedzieć samej w domu. Nie chciałam o tym wszystkim myśleć – pokręciła głową z lekką rezygnacją – Mam przerwy, czasem zdarzę coś zjeść, a jak nie, to żyję na kawie. Mam już wprawe – uśmiechnęła się pokrzepiająco, nie chcąc martwić przyjaciółki nadmiernie tym, jak się miała. Owszem, Donnie była osobą, której mogła powiedzieć wszystko, ale czasami nie chciała dokładać problemów do i tak sporej sterty. Poza tym teraz miała się już nieco lepiej. – Och, no nie patrz tak – zaśmiała się, dostrzegając ten jej wymowny, badawczy, lustrujący wzrok, jakby istotnie wcale jej nie wierzyła – Tak, było kiepsko… ale wtedy potrzebowałam pobyć sama. Wiesz, gdy West… to znaczy Douglas… - zmarszczyła brwi - …to dłuższa historia – mruknęła, wspominając o swoim partnerze, którego Donnie przecież poznała, a który dwa miesiące temu zmarł w więzieniu (który wówczas nazywał się West, ale oficjalnie okazał się być kompletnie innym człowiekiem)Po prostu wtedy nie do końca sobie radziłam, więc ratowałam się pracą. Dałam się pochłonąć czemuś, co było po prostu fikcją… i nie wierzę, że byłam taka głupia, Donnie – pokręciła z niedowierzaniem głową, zerkając na przyjaciółkę, po czym upiła kilka kolejnych łyków wina – Wydaje mi się, że faktycznie możemy potrzebować tego wina nieco więcej, ale faktycznie możemy wtedy pojechać do naszej winiarni. Jeszcze nigdy nas nie zawiodła – zaśmiała się cicho i usiadła wygodniej, skupiając znowu wzrok na swojej towarzyszce – A to, że spędzasz z nim coraz więcej czasu, to już samo w sobie znaczy naprawdę wiele. To znaczy, że on też tego chce. Ale pamiętaj, że rozmowa jest ważna – wiem, że to początek, że jest cudownie i że pewnie żadne z Was nie myśli o poważnych dyskusjach, ale… czasem dobrze postawić sprawy jasno. Boisz się, że może się tego wystraszyć? Rozmowy, zobowiązania? – zagadnęła z zaciekawieniem, przyglądając się przyjaciółce – Jaki on właściwie jest? Powiedz coś więcej – szturchnęła ją leciutko w ramie, w żartobliwym geście, bo przecież wiedziała, że w stanie takiego zakochania, miało się ochotę mówić o ukochanej osobie bez końca. I Mira naprawdę chętnie chciała posłuchać o czyimś szczęściu, jednocześnie obserwując ten szeroki uśmiech i znajomy błysk w oku. To bywało czasem lekiem na całe zło.
donalda beardsley
death by overthinking
Mirka
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Przysłowiowe motylki w brzuchu kojarzyły jej się z czasami młodości, kiedy to zakochiwała się bez opamiętania i skupiała każdą swa myśl na obiekcie swych westchnień. Miłość bywała jednak przewrotna i niekiedy, towarzyszyły jej najrozmaitsze obawy, zbudowane na bazie przykrych doświadczeń i licznych rozczarowań. Nie chciała jednak rozmyślać nad tym co mogłoby pójść nie tak, kiedy mogła cieszyć się tym, że spotykała się z facetem, którego szczerze pragnęła. I wierzyła, że w życiu przyjaciółki także przyjdzie czas na zmiany i poprawę, o ile pozwoli na to by ktoś ponownie zajrzał do jej skruszonego serduszka. Trzymała za to kciuki, mocno!
Oh, raz dałam wam się tak sponiewierać. Wielkie mi rzeczy — wywróciła oczami i roześmiała się. Prawdą było, że Beardsley rzadko doprowadzała się do takiego stanu upojenia, by nad ranem nie pamiętać wydarzeń z uprzedniego wieczora bądź wyglądać jak małżonka potwora Frankensteina. Ale zdarzało się każdemu i nie było to coś, czego zamierzała się wypierać. — Pod kątem wspomnień się z tobą zgodzę ale akurat większą swobodę czuje teraz. Wtedy ojciec próbował kontrolować każdy mój ruch i jakby nie patrzeć, zrujnował mi większą część mojego dzieciństwa i okresu, gdy powinnam się bawić w najlepsze — odparła, bo choć ciepło wspominała chwile spędzona w gronie przyjaciółek, to nie tęskniła za reżimem jaki stosował wobec niej Pan Beardsley. Teraz sama decydowała o swoim życiu, choć prowadzenie winiarni nie było nigdy jej autorskim pomysłem. Polubiła to jednak i nie zrezygnowała z interesów gdy stan jej matki się poprawił - zwłaszcza, że potrzebowała tych pieniędzy, by nie wrócić do współdzielenia mieszkania z grupą nieznajomych i rozlewania drinków w barze.
To nie jest najlepszy czas na macierzyństwo — pokręciła głową, próbując sobie wyobrazić jak ciąża zmieniłaby jej obecne życie. Przede wszystkim martwiła ją relacja z Caufiledem, bo nie chciała by mężczyzna został przy niej tylko przez wgląd na dziecko, a i nie mogła pozwolić na to by maluch wychowywał się bez ojca. Pasował jej obecny stan rzeczy i na tym pragnęła się obecnie skupiać. — Póki co, muszę zadbać o to by go przed wcześnie nie spłoszyć — dodała, sięgając po kieliszek z winem i wlała sobie kilka łyków do gardła. Nie wybiegała w przyszłość i nie chciała niczego planować, kiedy na dobra sprawę, wciąż nie miała klarownej sytuacji. Nigdzie się nie spieszyła, więc o ile, Harden będzie chciał być obecny w jej życiu, o tyle będzie się tym cieszyć.
Martwił ją pracoholizm przyjaciółki, zwłaszcza, że spowodowany był on potrzebą ucieczki od codziennych problemów. Nie było to najlepsze rozwiązanie, jednak wiedziała, że sama nie miała dla niej tyle czasu ile powinna i jako przyjaciółka, nie wspierała jej zbyt często. Mocno tego żałowała, bo gdyby mogła, rzuciłaby wszystko, byleby wesprzeć ją w tym naprawdę kiepskim czasie.
Wiesz, że zawsze możesz przedzwonić do mnie? Nie zawsze mam czas na spotkanie ale nigdy nie odmówię ci pomocy, Mira. Wycieńczenie, kofeina i brak treściwych posiłków to rychła śmierć i powinnaś wiedzieć o tym jako lekarz — skarciła ją zaniepokojona, obawiając się, że przygadanie jej niewiele tu pomoże. Dziewczyna musiała chcieć zmienić coś w swoim życiu i nie mogła zaniedbywać swego organizmu, który głośno wołał o pomoc. Nie kupił jej uśmiech koleżanki ani zapewnienia, które miały ją jedynie uspokoić; przechodziła przez piekło i potrzebowała pomocy specjalisty. — Chyba nie winisz siebie, głupia? — stuknęła się palcem wskazującym w czoło — Byłaś zakochana. Zaufałaś komuś, kto nie był z tobą szczery i nie powinnaś płacić za czyjeś błędy. Nigdy — odparła i pochyliła się by sięgnąć po dłoń przyjaciółki. Cierpiała widząc Mirę w tym stanie i chciała pomóc uprzątnąć jej ten bałagan z całego serca ale tak naprawdę, niewiele mogła uczynić. Wspierała ją dobrym słowem ale to przecież nie wystarczy.
Ciężko przychodziło jej opowiadanie o tym jak układały się sprawy między nią, a Hardenem, kiedy dziewczyna wciąż nie zaleczyła swych jątrzących się ran. Ale z drugiej strony, chciała by ta, choć na chwilę zapomniała o swych problemach.
Niby tak ale wiesz jacy są faceci.. rozmowy ich przerastają i nie chce by Harden czuł się osaczony. Wiem, że ma za sobą nieudany związek i jest odrobinę wycofany jeśli chodzi o takie relacje, dlatego staram się dać temu czas i pozwolić by sam się przede mną otworzył — wyjaśniła i odstawiła kieliszek, by móc poczęstować się jedzeniem. Jej pytanie sprawiło, że zaśmiała się i omal nie zakrztusiła kawałkami ciastka. Zasłoniła usta i pozwoliła sobie przełknąć wszystko w spokoju, po czym popiła wszystko winem.
Cholernie przystojny, wysoki — zaczęła i zaczesała luźno opadające kosymi włosów za ucho — Dobrze wychowany, rodzinny ale nie jest tym typem faceta, który zanudza cie na śmierć mówiąc o własnej matce. Prowadzi własny biznes, więc tez bywa zapracowany — dodała i odruchowo zerknęła na ekran telefonu, jak gdyby oczekiwała od niego wiadomości. Lubiła gdy zaskakiwał ją o różnych porach dnia i nocy.


Mira Beresford
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Dlatego teraz sobie odbijasz – wycelowała w nią palec wskazujący, z rozbawieniem wymalowanym na twarzy – Swoboda – wolność – to cudowne uczucie i cieszę się, że razem mogłyśmy trochę się pobawić – zaśmiała się, kiwając głową z odrobiną pewnego rodzaju nostalgii. Jej głowę nawiedziły bowiem te jakże przyjemne wspomnienia, nie tylko samego okresu, w którym Mira szykowała się do ślubu, ale także tego, iż to wszystko mogła doświadczać właśnie z Donnie. A nie było nic piękniejszego niż wspólne wspomnienia.
- Jasne, to zrozumiałe. Tym bardziej, że Wasza sytuacja nie jest do końca jasna – potwierdziła słowa przyjaciółki, upijając łyk wina – Dziecko by tego nie ułatwiło. Ale nie myśl też o tym tak, że miałabyś go czymkolwiek spłoszyć, to nie rokuje zbyt dobrze. Bądź po prostu sobą, a kompletnie straci dla Ciebie głowę, gwarantuję. O ile już tego nie zrobił! – szturchnęła ją lekko ramieniem, z wyraźnym rozbawieniem, bo istotnie domyślała się, że jej wybranek z całą pewnością dostrzegał już to jak cudowną i wyjątkową kobietą była Donalda. Więc z całą pewnością nie chciał wypuszczać jej z rąk. – Rozumiem jednak, że chciałabyś czegoś więcej, co? – zagadnęła swobodnie, tym razem już bez cienia śmiechu, bo temat dotyczył uczuć przyjaciółki, a te były dla Miry bardzo ważne. Chciała, by i ona była wreszcie naprawdę szczęśliwa, bo zasługiwała na to jak nikt inny. I bardzo chciała jej w tym szczęściu towarzyszyć, tak jak Donnie kiedyś towarzyszyła jej samej. Uśmiechnęła się jednak w końcu ciepło i pokiwała głową. – Wiem Donnie, wiem, że zawsze mogę do Ciebie zadzwonić. I tak wydaje mi się, że ostatnio robiłam to dość często, a też nie chcę ciągle zawracać Ci głowy. Ale tak naprawdę jednak tylko z Tobą mogłam o tym wszystkim pogadać… - przyznała, bo chociaż miała innych znajomych, czy przyjaciół, a także rodzinę – to jednakże nie były to osoby, które chciałaby martwić własnymi problemami. Donnie też nie chciała martwić, ale z drugiej strony, tylko jej ufała tak bardzo, że istotnie mogła powiedzieć o wszelkich szczegółach. – Wiesz, że najciemniej pod latarnią? – parsknęła w końcu cicho i upiła kolejny łyk wina – Jestem lekarzem, ale wcale nie prowadzę tak idealnego trybu życia, jakby się wszystkim mogło wydawać. Przynajmniej nie ostatnio. Wiem, że to nie prowadzi do niczego dobrego, ale jakoś nie miałam chęci by cokolwiek zmienić. Łatwiej było po prostu skupiać się na pracy – dodała, z odrobiną skruchy w głosie. Tym także nie chciała martwić przyjaciółki, ale też zdawała sobie sprawę z tego, że jej jednej z pewnością nie oszuka dobrą gadką czy jednym uśmiechem. Znały się zbyt dobrze. – Ja… - zaczęła, tuż po jej słowa – Nie, chyba się nie winię. Może początkowo, ale teraz chyba dociera do mnie, że właściwie nie miałam na to wpływu. Naprawdę mu zaufałam, chciałam czegoś więcej i ślepo wierzyłam, że to może się udać. Okej, to wszystko było fikcją i to cholernie boli, czuje się jak skończona idiotka, ale… nie wiedziałam – pokręciła z rezygnacją głową, zdając sobie sprawę z tego, że nie mogła cofnąć czasu. Nic w zachowaniu mężczyzny nie wskazywało na to, że oszukuje – że tylko ją wykorzystuje dla własnych celów. I to co gorsza, nielegalnych celów. – Byłam dla niego tylko jakimś środkiem do celu i chyba najbardziej przeraża mnie to, że w każdej chwili mógł mnie skrzywdzić… a ja nie byłam tego świadoma. On nie był dobrym człowiekiem, właściwie… to był zamieszany w bardzo poważne rzeczy – posłała przyjaciółce znaczące spojrzenie, mówiąc ni mniej ni więcej, że nie może zbytnio wdawać się w szczegóły, ale jej ostatni wybranek był kryminalistą i to naprawdę było realne zagrożenie. Mira zaś ilekroć tylko o tym mówiła, miała wrażenie, że to wracała do niej ze zdwojoną siłą – te wszystkie wspomnienia, fakty układające się nagle w jedną całość i to okropne poczucie zagrożenia. Które niestety towarzyszyło jej po dziś dzień, ale o tym już nie zamierzała wspominać. – Dzięki, że nie oceniasz mnie za to źle – uścisnęła mocniej jej dłoń w geście podziękowania, uśmiechając się ciepło w jej kierunku. Cóż, niejednokrotnie słyszała już, że jest tą złą bądź że sobie na to zasłużyła, ale nie zamierzała przepraszać za to, że jedynie chciała być szczęśliwa. I że próbowała tego szczęścia szukać.
- W tej kwestii chyba akurat doskonale go rozumiem – kiwnęła głową na wzmiankę o tym, iż jej obecny wybranek miał za sobą nieudany związek i chwilowo stawał się wycofany. Mira przechodziła właściwie przez coś dokładnie identycznego. – Myślę, że dobrze robisz. Nie naciskaj na niego, po prostu daj temu czasu. I daj go jemu. Zobaczysz, że w końcu sam doceni to jaka jesteś cudowna. Wypijmy teraz za to, by ogarnął to szybciej niż później – zaśmiała się i uderzyła lekko swoim kieliszkiem w ten przyjaciółki, po czym gdy wypiły ten mały toast, odstawiły kieliszki, by poczęstować się rozłożonym jedzeniem. – Cholernie przystojny – mruknęła z rozbawieniem – Szczęściaro – pokręciła z rozbawieniem głową, popijając to, co zjadła, kolejna porcją wina – Generalnie brzmi jak naprawdę fajny facet. Zresztą, skoro Ci się spodobał, to jestem bardziej niż pewna, że jest świetny – dodała, zerkając na przyjaciółkę, a zaraz potem na jej telefon i zaśmiała się znowu, zjadając kolejną porcję ze swoje talerza – Już niemal zapomniałam jak to jest być tak zakochanym, żeby wyczekiwać na wiadomość od kogoś. Jak wypijemy jakieś dwie butelki wina, to może sama do niego napiszesz – uniosła wymownie brew ku górze, unosząc kieliszek w geście niemego toastu – I kiedy właściwie wreszcie go poznam?
donalda beardsley
death by overthinking
Mirka
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Zwyczajnie wole o tym nie myśleć i się zabezpieczać. Przyjdzie stosowny moment na bycie matką ale póki co chce skupić się na tym by być przede wszystkim dobrą partnerką — odparła, utwierdzona przekonaniem, że jedynym czego brakowało jej do pełni szczęścia, była jasna i przejrzysta sytuacja z Caulfieldem. Chciała poczuć stabilny grunt pod nogami i przejść przez ten czas gdy oboje docierali się wzajemnie i przechodzili wszelkie, możliwe próby.
Oczywiście! — odparła z entuzjazmem i uśmiechnęła się szeroko — Zależy mi na nim i nie wyobrażam sobie by cokolwiek miało pójść nie tak ale wiesz dobrze, że mam tendencje do tworzenia czarnych scenariuszy w swojej głowie — wywróciła teatralnie oczami i westchnęła cichutko. Była masochistką, która takim czarnowidztwem często wyrządzała sobie krzywdę ale starała się z tym walczyć i wierzyła, że dzięki ciepłym słowom przyjaciółki, te zmyślone prognozy ucichną; przynajmniej na jakiś czas. Musiała zacząć wierzyć w siebie i Hardena, który w ostatnim czasie bardzo się starał i poświęcał jej każdą wolną chwilę, pomimo natłoku obowiązków, związanych z kupnem drugiego lokalu.
Nawet tak nie mów. Nie ma czegoś takiego jak zbyt częste dzwonienie do najlepszej przyjaciółki — skarciła ją wzrokiem i pokręciła przecząco głową. Chciała ją wspierać niezaleznie od pory dnia i problemu, wierząc, że w każdej sytuacji, mogła liczyć na to samo. Potrzebowały siebie nawzajem i musiały trzymać wspólny front by nie zwariować przez mężczyzn, którzy wywracali ich świat do góry nogami! — Jestem dla ciebie o każdej porze dnia i nocy, pamiętaj o tym proszę. Chce wiedzieć gdy jest ci przykro, gorzej się czujesz bądź ktoś próbuje ci wmówić, że odpowiadasz za zło całego świata. Jestem od tego by przypomnieć ci, że trzeba unieść wysoko głowę, wypiąć pierś i wybić bydlakowi zęby — dodała pół żartem, pół serio.
Rozumiała z czym zmagała się Beresford bo jeszcze rok temu, sama była w podobnej sytuacji. Zaufała mężczyźnie dla którego rzuciła studia i wyjechała z Lorne bez większego wytłumaczenia. Facet ten okazał się być zainteresowany wyłącznie pieniędzmi jej rodziny, przez co wróciła do miasteczka z podkulonym ogonem i złamanym sercem. Do tego, nie mogła już liczyć na pomoc ojca i zmuszona była zacząć życie od nowa, nie mając tak naprawdę n i c.
Masz prawo czuć się źle, to całkowicie zrozumiałe, zważywszy na to przez co przeszłaś. Ten człowiek nie zasługiwał na twą uwagę, ciepło i pełne miłości serduszko. Ty, wpuściłaś go do swego życia i oddałaś całą siebie, a on nie potrafił tego docenić — przytknęła kieliszek do ust i przechyliła go by wino spłynęło jej do gardła — Gdy przyjdzie odpowiedni moment i będziesz gotowa by znów komuś zaufać, spotkasz faceta, który sprawi, że znów się uśmiechniesz i zaczniesz żyć pełnią życia. Potrzebujesz jednak czasu — dodała optymistycznie, bo przecież taka kobieta nie mogła być skazana na cierpienie i życie w samotności. Miała drugiemu człowiekowi zbyt wiele do zaoferowania i wiedziała, że facet któremu zaufa, będzie najszczęśliwszym facetem na świecie. O szczegóły niepokojących interesów mężczyzny, który złamał jej serce nie zamierzała pytać. Wiedziała, że gdyby mogła i c h c i a ł a, najpewniej powiedziałaby jej o tym sama.
Tak zamierzam zrobić, dlatego nie będę nic pisać. Dam mu przestrzeń i naciesze się wieczorem w towarzystwie przyjaciółki — wzniosła kieliszek i delikatnie stuknęła nim w szkło przyjaciółki. Wiedziała, że Harden miał obecnie wiele na głowie, dlatego pozwoliła mu spędzić ten dzień według własnego uznania. Przy okazji, sprawdzi czy pomimo braku odzewu z jej strony, mężczyzna wciąż o niej myślał! — Może będzie ku temu okazja, gdy ustali date otwarcia swojego drugiego baru. Niedawno kupił lokal i póki co stara się go odnowić, przez co nie ma tyle czasu ile bym chciała. Zabiorę cię na pierwsza imprezę i zadbam o zniżki na barze — zaproponowała, choć żałowała, że okazja do zapoznania ich ze sobą. nie nadarzy się wcześniej.


Mira Beresford
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
- Całkowicie to rozumiem. Zresztą, ten czas – początek, to tak naprawdę najfajniejszy czas, gdy się poznajecie i spędzać razem mnóstwo czasu, ale jeszcze do siebie tęsknicie, bo razem nie mieszkacie – zaśmiała się cicho, przyglądając się przyjaciółce z błyskiem w oku, bo była szczęśliwa, widząc ją taką. Taką zakochaną i pełną ekscytacji do tego wszystkiego, co obecnie działo się w jej życiu. Co prawda, w słowach Miry najpewniej było mnóstwo prawdy, ale ona lepiej niż ktokolwiek inny wiedziała, że nawet w małżeństwie może nadejść moment, w którym zwyczajnie będzie tęsknić za swoją drugą połówką. Więc bynajmniej nie było w tym żadnej reguły. – I naprawdę nie twórz żadnych czarnych scenariuszy w swojej głowie. Najlepiej to ucz się na moim przykładzie, ja też mam tendencję do nadmiernego myślenia i wyobrażania sobie różnych rzeczy, a widzisz gdzie mnie to doprowadziło… - westchnęła, kręcąc przy tym głową. Cóż, objawiało się to tym, że chyba naprawdę żałowała niektórych, nieco pochopnych decyzji w swoim życiu, które doprowadziły ją do tego konkretnego momentu, zabierając szansę na posiadanie rodziny – i na szczęście. A to było pokłosiem tego, że istotnie nazbyt dużo myślała, analizowała i być może odrobinę dramatyzowała, nie skupiając się na tym co wówczas było najważniejsze. – No tak, masz racje – posłała przyjaciółce przepraszające spojrzenie, niemniej podszyte nutką rozbawienia. Donnie miała absolutną rację, w końcu była jedną z niewielu osób, do których Mirka zdecydowanie mogła dzwonić o każdej porze dnia i nocy – podobnie zresztą jak i Beardsley do niej oczywiście – a co za tym idzie, równie często jak tylko miała na to ochotę. Czasem jednak ciężko wyzbyć się myśli, że zawraca się komuś głowę własnymi problemami – można to bowiem zrobić raz czy dwa, ale tak nieustannie chyba zwyczajnie nie miało się prawa. Mira wiedziała oczywiście, że Donnie zawsze znalazłaby dla niej czas i kochała ją za to, ale też nie chciała nadmiernie przygaszać jej własnego szczęścia, które teraz tak pięknie kwitło. Wolała cieszyć się tym razem z nią i obserwować szczęście przyjaciółki. – Jesteś najlepsza, mówiłam Ci to już? – zaśmiała się ciepło, ściskając dłoń Donaldy w geście podziękowania – Czasem naprawdę zapominam o tym, że trzeba unieść wysoko głowę, wypiąć pierś i nie dać sobą sterować. Gdzieś po drodze kompletnie to zgubiłam i chyba dlatego wydarzyło się tyle złego. Może więc czas to zmienić – przyznała, zastanawiając się nad tym wszystkim, w międzyczasie upijając kolejnych kilka łyków wina – Podjęłam takie, a nie inne decyzje, więc teraz muszę żyć z ich konsekwencjami. Nie mogę za nie przepraszać bez końca – wzruszyła bezradnie ramionami, nie widząc właściwie innego wyjścia z tej patowej sytuacji. Owszem, mogła występować w roli tej najgorszej, może taka właśnie była, chociaż to nijak się miało do jej charakteru i do tego jaką była naprawdę osobą, ale w ostateczności miała wielkie serce i jedynie pragnęła być szczęśliwa. Czasami myślała, że może jednak oczekiwała nazbyt wiele od życia i to ją zgubiło. – Wiem, że doskonale rozumiesz jak to jest zaufać niewłaściwemu mężczyźnie… - zaczęła ostrożnie, nawiązując do historii przyjaciółki - …dlatego wiem, że Ty jedna tak naprawdę mnie zrozumiesz – uśmiechnęła się lekko, napotykając kobiecy wzrok – Och i nie wiem czy tak naprawdę chce jeszcze zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie. Nie wiem czy będę w stanie, teraz pewnie będą wszędzie doszukiwała się drugiego dna i snuła podejrzenia, że może i on chce mnie wykorzystać – odparła z rezygnacją – To cholernie okropne uczucie. Ale może masz racje, może po prostu potrzebuje czasu. To wszystko jest takie świeże, spadło na mnie w ostatnim czasie, że być może dopiero… kiedyś, zdołam się od tego odciąć – pokiwała głową, z nutką nadziei w głosie. Tak, to właśnie był ten cudowny wpływ Donnie – potrafiła nie tylko ją pocieszyć i rozbawić, ale również wlać w nią niesamowite pokłady nadziei na lepsze jutro. I zawsze wychodziła od niej mocno podbudowana. Nawet jeżeli pozornie były to tylko słowa, to wiedziała, że Donalda ją rozumie i nie były one rzucane tak po prostu na wiatr. - Tak jak powinnam się znowu odciąć od August’a, to chyba nie wychodzi nam na dobre, ale ostatnio spotykam go jakby… częściej – dodała, wspominając o byłym mężu, nie dlatego, że cokolwiek to miało znaczyć, ale dlatego, że istotnie po ponad roku od rozwodu, znowu ich kontakt się odnowił. O ile można to tak nazwać. Dlatego szybko wyrzuciła tą myśl ze swojej głowy i z zainteresowanie przyjrzała się przyjaciółce, gdy ta wspomniała o otwieranym przez jej wybranka lokalu. – Otwiera kolejny bar? Rozumiem, że całkiem nieźle radzi sobie w interesach, to brzmi fajnie. Spokojnie, jak wszystkim się zajmie, będzie znowu cały Twój. To może wcześniej, nim otworzy nowy lokal – chociaż trzymam za słowo, że zabierzesz mnie na otwarcie i załatwisz zniżkę na dobre drinki – wycelowała palec wskazujący w Donnie – wybierzemy się do jego obecnego lokalu? Pewnie tam najłatwiej byłoby go spotkać. No chyba, że jednak wolisz na razie trzymać go w sekrecie przed całym światem, tylko dla siebie – zaśmiała się cicho – to poczekam!
donalda beardsley
death by overthinking
Mirka
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Oj przestań. Mówię tylko jak jest — ścisnęła mocniej jej dłoń i uśmiechnęła się ciepło — Jesteś najseksowniejszą babką jaką znam i wierz mi, czas zamknąć ten rozdział i otworzyć się na nowe możliwości. Możesz przebierać w facetach i po prostu się bawić — dodała, tłumacząc przyjaciółce, że nie musiała się nigdzie spieszyć. Mogła zrobić sobie przerwę od związku i utrzymywać z mężczyznami niezobowiązujące relacje, które dałyby jej kontrolę nad własnym życiem. Wiedziała jednak, że łatwiej powiedzieć niż zrobić i wykonanie takiego kroku nie będzie p r o s t e.
Za co właściwie chcesz przepraszać? Za to, że zawalczyłaś o własne szczęście? No błagam cię — wywróciła oczami, nie rozumiejąc powodów dla których dziewczyna tak bardzo uginała się pod mężczyznami, którzy tak potwornie ją ranili. Jeśli nie zacznie żyć dalej i nie zrzuci z siebie tego poczucia winy, utknie w tym marazmie z własnej winy. Nie była najgorsza — była jedną ze wspanialszych dusz, które stąpały po tej planecie i jeśli będzie trzeba, wykrzyczy to w twarz każdemu facetowi, który zacznę się przy niej kręcić.
Zaśmiała się na wzmiankę o tym, że Beresford nie chciała ufać mężczyznom i upiła większego łyka wina.
W takim razie powinnaś zostać lesbijką. Skończyłyby się twoje problemy, bo zobacz: nie miałabyś porozrzucanych skarpet, zgolonego zarostu na umywalce i meczowych wieczorów — zauważyła z rozbawieniem i odstawiła kieliszek na kawowy stolik. Wielokrotnie sama rozważała takie rozwiązanie, jednak kogo próbowała oszukać? Była stuprocentową heteryczką, której miękły nogi na widok przystojnego faceta. Nie potrafiłaby po prostu z tego zrezygnować, tylko dlatego, że ktoś ją w przeszłości zranił ale za to, snuła w swej głowie te wszystkie ciemne scenariusze.
Dlaczego widujesz się ze swym byłym mężem, głupia? — rozwarła usta i miała ochotę pacnąć przyjaciółkę w głowę. Nie wiedziała jak to jest, że po rozwodzie, ludzie zaczynają się ze sobą lepiej dogadywać ale czuła, że to kolejny rozdział, który winien zostać zamknięty dawno temu.
Chyba wolałabym zostać tutaj. wiesz, mając wypite najpewniej patrzyłabym na niego jak opętana i zaśliniłabym cały stolik — roześmiała się i wyciągnęła rękę po butelkę wina, by rozlać alkohol między puste kieliszki — Nie chce by czuł się niezręcznie — dodała, mając wrażenie, że nie czuł by się komfortowo gdyby go tak bezczelnie obczajały. Chociaż z drugiej strony, klientki, które zagadywały do niego przy barze, robiły to na okrągło. Może jednak, powinna przemyśleć te opcje i skontrolować sytuacje?
Przez resztę wieczora, dziewczęta opróżniały butelkę z alkoholem, plotkując i śmiejąc się wniebogłosy. Spotkanie z przyjaciółką, było czymś, czego Donalda potrzebowała bardzie niż myślała.

koniec <3
Mira Beresford
ODPOWIEDZ
cron