Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
j e d e n a ś c i e



Minęło kilka dni, a ona wciąż nie chciała nad interpretować nocy spędzonej w łożu Caulfielda, jednak gdy wczesnym rankiem opuściła jego mieszkanie, wspomnienia zeszłej nocy nie pozwalały jej skupić się niczym. Wciąż czuła na swej skórze delikatny dotyk bruneta oraz jego perfumy, których wcale nie chciała z siebie zmywać. Gdy wróciła do własnego domu, przygotowała sobie ciepłą kąpiel, zakrapianą zapachowym olejkiem i pozwoliła sobie na piętnaście minut relaksu. Piętnaście minut skupionych myśli wokół jednego człowieka.
Jako, że musiała odwiedzić winiarnie, podarowała sobie śniadanie, odwiedzając piekarnie w drodze a przystanek autobusowy. Nie była co prawda zwolenniczką spożywania posiłków w pośpiechu, jednak nie chciała narażać się ojcu i spóźniać, gdy ten miał z samego rana sprawdzić ją w pracy.
Następne kilka godzin przebiegło jej całkiem spokojnie, a jako, że udało jej się opuścić Passing Clouds wcześniej, postanowiła zajrzeć do Rudd's i wyciągnąć właściciela baru na lunch. Po kilku dniach zupełnej ciszy, chciała sie upewnić, że wszystko między nimi grało jak należy, a poza tym.. tęskniła za nim.
Gdy weszła do środka, przywitała się ze znajomymi twarzami z którymi jeszcze przed kilkoma miesiącami, miała przyjemność współdzielić zmiany. Skierowała się jednak prosto do baru, gdzie podpytała o Caulfielda i gdy otrzymała odpowiedź, ruszyła na zaplecze, gdzie miał swoje biuro. Zanim chwyciła za klamkę, zapukała do drzwi i dopiero wtedy pozwoliła sobie na wejście do środka.
Cześć szefie, zajęty jesteś? — zapytała, uśmiechając się ciepło i zamknęła za sobą drzwi. Reszta pracowników najpewniej miała nie małą zagwozdkę, spowodowaną jej nagłą wizytą w barze ale zawsze mogła zrzucić to na jakieś niedomknięte sprawy w związku z jej pracą za barem, prawda? Dopiero gdy weszła wgłąb pomieszczenia, dostrzegła podbite oko. Ściągnęła brwi i zrobiła kilka kroków w jego stronę, po czym zaszła za biurko i chwyciła jego podbródek, by przyjrzeć mu się dokładniej. — Matko jedyna, kto ci to zrobił? — zapytała z widocznym przejęciem, nie mając pojęcia w co wpakował się brunet tym razem. Myśl, że ktokolwiek mógłby chcieć go skrzywdzić napawała ją strachem, a teraz, gdy widziała ślady bijatyki, żołądek podszedł jej wyżej.


Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
020.

Tamtego wieczora nie wyszedł z Rudd’s. Bezsensowną, idiotyczną awanturę udało się wygasić, lecz Harden zdecydował o pozostaniu w pracy aż do ostatniego klienta, tym samym pozwalając innym pracownikom wyjść wcześniej i cieszyć się kilkoma dodatkowymi godzinami snu. Kiedy wreszcie zamknął drzwi, przejrzał się w lustrze, krzywiąc się przy każdym dotknięciu obitej twarzy. Okolica pod okiem spuchła, odrobinę ograniczając mu pole widzenia, a także zaczęła sinieć; wprawdzie na ciemnej skórze krwiak nie był mocno widoczny, lecz uwypuklała go opuchlizna oraz pozostałe zadrapania. Pocieszało go wyłącznie to, że Remigius – p i j a n y sprawca całego zamieszania – skończył gorzej. Obaj nie popisali się umiejętnościami. Największą przewagą Caulfielda okazała się trzeźwość. Dzięki niej utrzymywanie równowagi nie sprawiało mu żadnych trudności, a celowanie było p r z y j e m n o ś c i ą. Z reguły nie popierał przemocy, wolał słownie doprowadzać do wyjaśniania konfliktów, lecz tym razem zaciśnięcie dłoni w pięść dało mu sporo satysfakcji. Nie po to trudził się, zapewniając gościom przyjemną atmosferę, by przyzwalać na pijackie zaczepki.
Niestety ślady tego zajścia miały mu towarzyszyć jeszcze przez kilka następnych dni. Jednakże nie z ich powodu siedział właśnie w biurze – a raczej małym pomieszczeniu, w którym poza dokumentami, piętrzyły się kartony z alkoholem, które nie mieściły się we właściwym magazynie. Harden starał się być przedsiębiorczy, więc gdy znajdował trunki w promocyjnych cenach, kupował ich więcej niż w danym okresie potrzebował.
Był w trakcie czytania jednej z umów, kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Podniósł wzrok znad papierów i uśmiechnął się, widząc Donnie.
— Cześć, Maleńka. Mogłaś uprzedzić, że wpadniesz. Trochę bym tutaj… — urwał. Nie dane mu było dokończyć myśli, gdyż dziewczyna prędko zbliżyła się do niego, a to pozwoliło jej dostrzec ślady po szarpaninie sprzed dwóch dni. Poddał się jej dłoni i pozwolił, by obróciła jego twarz ku światłu, żeby lepiej przyjrzeć się napuchniętemu oku. — To nic wielkiego — zapewnił ją. — Wygląda znacznie lepiej niż w piątek — dodał. Nie widział w tym zajściu powodów do zdenerwowania. Nie chciał też, by Donalda zbeształa go za dziecinną bójkę z pijanym klientem.
— Powiedz lepiej co u ciebie. I czym zasłużyłem sobie na odwiedziny w godzinach pracy. Powinienem do tego przywyknąć? — spytał, uśmiechając się lekko, mimo bolącej wargi, którą Remigius rozciął jednym z nieudolnych ciosów.
Wychylił się odrobinę, by przyciągnąć Donaldę do siebie i posadzić na własnych kolanach. Ponoć nic nie goiło ran lepiej niż okład z młodych piersi!

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Przez około dwa miesiące, Beardsley, jako pracownica Caulfielda, nie miała żadnych podstaw do tego, by uważać mężczyznę za temperamentnego i narwanego. Był opanowany, spokojny i skupiał się na prawidłowym funkcjonowaniu baru, zamiast wchodzić w utarczki słowne z problematyczną klientelą. Nawet kiedy miała problem z natarczywym klientem, zwracała się do niego, by ten w kulturalny sposób, pomógł jej pozbyć się problemu, nie chcąc tym samym by przez jej niewłaściwa reakcje, dostało się jemu. Potrafił rozstrzygać i załagadzać spory. Gdy zobaczyła jego podpuchnięte oko i kilka niewielkich sińców, w pierwszej kolejności pomyślała, że to sprawka lokalnych hultajów, którzy kręcili się niekiedy pod barem oraz w okolicach szemranego Shadow. Rudd's niestety zlokalizowane było w najgorszej, możliwej dzielnicy miasteczka.
To nic? Harden, ktoś cię pobił — odparła i zmartwiona zasiadła na jego kolanach. Ręką objęła jego szyję i przypatrywała mu się widocznie zaniepokojona. Jak to facet, udawał, że nic takiego się nie stało, jednak ona postrzegała to inaczej. Ktoś miał czelność podnieść na niego rękę i uważała, że nie powinien tak tego bagatelizować. Wiedział przecież, że tutejszym zbirom, nic nie powinno uchodzić na sucho.
Wyszłam dziś szybciej z winiarni i chciałam wyciągnąć cię na lunch ale chyba straciłam apetyt. Powiesz mi, kto ci to zrobił? — zapytała, nie pozwalając mu na zmianę tematu. Była kobietą i oczywiście, że zamierzała drążyć mu w brzuchu dziurę, byleby tylko poznać szczegóły tej napaści. Widząc jego skrzywioną minę, wyciągnęła dłoń i opuszkami palców, pogładziła delikatnie jego dolną wargę. Po chwili, pochyliła się nawet i z należytą ostrożnością, musnęła ją z czułością. Być może nie powinna pozwalać sobie na taką śmiałość ale chciała to zrobić. — Przykładałeś lód? — zapytała w końcu, gdy odsunęła swą twarz.


Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Miała szczęścia poznać go w d o b r y m dla niego okresie. Za sobą miał największe problemy dotyczące baru – których powodem było nagłe zniknięcie wspólniczki – uporał się również z nowotworem, a nawet z rozpadem jedynego poważnego związku, w jaki zdecydował się zaangażować. Poza chorującą od lat matką był wówczas wolny od zmartwień. Nie żeby od tamtego momentu znacząco mu ich przybyło. Prawdę mówiąc, największym utrapieniem Hardena była właśnie o n a. Lecz teraz, gdy siedziała mu na kolanach, obejmując go za szyję, myślał o niej w całkowicie odmienny sposób.
— Ktoś mnie pobił? — powtórzył zaskoczony tym, jak niewielką wiarę pokładała w jego umiejętności. — Nie pomyślałaś, że to ja mogłem kogoś pobić? — dopytał z zadartą ku górze brwią. Uznała go za przegranego? Za mięczaka, który dał się skopać, nie odpłacając tym samym? Z uwagi na to, że udało mu się p o r o z u m i e ć z dawną przyjaciółką, obecnie pracującą dla właściciela Shadow, problem z opryszkami – wrzodami na tyłku społeczeństwa – zmalał. Nie przyszło mu więc do głowy, by Donalda mogła niepokoić się z ich powodu. Gdyby do szarpaniny doszło dwa miesiące wcześnie prawdopodobnie zrozumiałby niepokój widoczny w spojrzeniu dziewczyny.
— Wyglądam aż tak źle? — zerknął na nią podejrzliwie, gdy wspomniała o utracie apetytu. Wystarczyło jednak, że pochyliła się nieznacznie i sięgnęła jego ust, by wątpliwości zniknęły.
Niespodziewane pojawienie się Donnie w jego mieszkaniu wciąż stanowiło dla niego z a g a d k ę. Jednakże nie miał w zwyczaju nadinterpretowywać zdarzeń. Wolał poczekać, sprawdzić, do czego miało ich do doprowadzić – do kolejnych kłótni czy może – dla odmiany – do seksu, który nie poprzedzało wydzieranie się na siebie.
Chciał skraść jeszcze jednego całusa jej miękkim wargom, lecz Donnie odsunęła się, gdy spróbował. Dobrze wiedział dlaczego. Była piekielnie uparta i chciała poznać szczegóły bójki. — Pijany gość zaczął rozrabiać, więc się wtrąciłem. Zadowolona? — odkrył przed nią o g r o m n ą tajemnicę i raz jeszcze spróbował zbliżyć się do jej ust, tym razem przyciągając ją do siebie ręką ułożoną na talii. — Butelka z zimnym piwem się liczy? — spytał, bo zamiast lodu właśnie tym się ratował.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Każdy mieszkaniec Lorne Bay, doskonale wiedział o reputacji, którą cieszyło się Sapphire River. Zawdzięczało ją głównie szemranym interesom Shadow, wysokiej przestępczości oraz dzikim zwierzętom, których należało unikać za wszelką cenę. Zagrożenia czaiły się za każdym rogiem, jednak prosperowały też legalne biznesy, których właściciele dbali o to by klientela czuła się bezpiecznie i swobodnie w ich lokalu, bo warto pamiętać o tutejszej społeczności, która w większej mierze, nie miała większego wyboru lokum. Nie każdego stać było na mieszkanie w Opal czy piękny domu bezpiecznym Fluorite. Ludzie każdego dnia musieli zmagać się z niemałym stresem i obawa o życie swoje czy też bliskich ale w Rudd's, mogli znaleźć spokojny i bezpieczny azyl. Sama go znalazła gdy była w potrzebie.
Jesteś pacyfistą, Harden — przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się uroczo, nie do końca wierząc w przeciwny zwrot akcji. Może nie znała go na tyle dobrze by stwierdzać takie fakty ale nie wyglądał na kogoś, kogo kręciłyby szarpaniny i bójki. Cóż, skłamałaby mówiąc, że kręcili jej faceci, którzy potrafili zadbać o siebie i swoją kobietę, chociaż zdecydowanie nie chciała go oglądać w takim stanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy padnie decydujący o naszym życiu cios.
To tylko siniak ale mogło się to skończyć gorzej, wiesz? — zapytała chcąc mieć pewność, że wiedział co robi. Mało było wypadków w których dwójka osób biła się i jedna niefortunnie upadała, rozbijając sobie głowę bądź łamiąc kark? Zwłaszcza w takim miejscu, nie było ciężko o łomot. Postanowiła wpierw wysłuchać powodów dla których zmuszony był podjąć rękawice, co by mieć pełen obraz wydarzeń.
Czyli nie stanąłeś w obronie żadnej damy? — uśmiechnęła się i uniosła brew ku górze, przyglądając mu się sugestywnie. Oczywiście nie zamierzała wysuwać błędnych wniosków ani robić scen zazdrości, po prostu się zgrywała. — Jesteś dobrym szefem, zawsze to wiedziałam. Dbasz o pracowników, klientów i o to miejsce — odparła, gładząc dłonią jego kark i spoglądając prosto w jego czekoladowe tęczówki, których widoku o poranku brakło jej najbardziej. — Tylko jeśli będzie wypite w moim towarzystwie. Dawno nie piłam piwa — odparłam wiercąc się swoim chudym tyłkiem na jego kolanach. Nie miałaby nic przeciwko wspólnemu wypadowi, przykładowo na plaże. Musieli korzystać z pogody, za rogiem czekała już jesień.


Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Wykupując budynek, Harden brał pod uwagę problemy, jakich przysporzyć mogła mu okolica, a przede wszystkim sąsiedztwo Shadow. Odradzano mu przejęcie Rudd’s, lecz kiedy zdecydował się otworzyć b a r wiedział, że będzie nim właśnie ten konkretny lokal. Bez znaczenia było to, jak wiele pracy wymagało odnowienie zaniedbanych pomieszczeń nadgryzionych zębem czasu, ponieważ właśnie tutaj, przy jednym z małych, okrągłych stolików poznali się jego rodzice. Dodatkowo – co oczywiście miało ogromne znaczenie, lecz niestety nie brzmiało równie przejmująco – Rudd’s było tanie. Donalda, podobnie jak pozostali pracownicy, mogła przekonać się, jak wiele pracy kosztowało go utrzymanie w pubie w z g l ę d n e g o porządku. Chciał stworzyć miejsce, w którym każdy (bez względu na pochodzenie, kolor skóry czy zasobność portfela) będzie mógł poczuć się dobrze. Jedyne czego nie tolerował to agresja. Więc tak, miała rację, był pacyfistą, choć nie w każdym tego słowa znaczeniu.
— Może, ale wiem, gdzie uderzyć, żeby zabolało. Tego o mnie nie wiesz, ale w szkole średniej biłem się częściej niż odrabiałem lekcje — wspomniał, o d r o b i n ę naginając prawdę. Bo rzeczywiście w młodości szalał znacznie bardziej, jednak użyte porównanie było przesadzone dla osiągnięcia efektu. — Blizna nad brwią to pamiątka po jednej z takich bójek. Ojciec prawie urwał mi głowę przez to, że musiał zwolnić się z pracy, żeby odebrać mnie z przychodni — dodał, tym razem dzieląc się z nią historią w pełni prawdziwą. Musiało minąć wiele lat, a Harden musiał dojrzeć, by ich relacja nabrała takiego kształtu, jaki posiadała obecnie i jakiego odrobinę widzieć mogła Donalda.
— Dwa, może trzy dni i nie będzie po nim śladu — odparł, zamiast przyznać jej rację. Był dorosły i – dość – rozsądny. Nie musiała uczyć go tego, jakie konsekwencje mogły wyniknąć z szamotaniny, bo doskonale to wiedział. Natomiast przyjemnie było widzieć, że się martwiła. Dawno nie doświadczył takiej troski ze strony kobiety, gdyż do żadnej nie zbliżył się tak bardzo.
— Nawet gdybym stanął, chyba nie ma w tym niczego złego, co? — odpowiedział pytaniem na pytanie, przyglądając się Donnie z wyraźnym zaciekawieniem. — Gdyby była taka potrzeba, nie wahałbym się, żeby bronić kobiety — wyjaśnił, jednocześnie wodząc palcami po jej plecach. — Na szczęście pijany Remigius przyczepił się do faceta — dodał, bo gdyby stało się inaczej, sytuacja zapewne nie zostałaby tak szybko załagodzona. Między mężczyznami bójki były sposobem na wyładowanie agresji i zdarzały się nierzadko. Za to agresja w stosunku do kobiet była poważnym naruszeniem zasad.
— Częstuj się — rzucił, wskazując na pełne skrzynki. — Ja muszę to dokończyć, a później chętnie się tobą zajmę — wyjaśnił, mówiąc o dokumentach, które piętrzyły się na biurku i których nie mógł dłużej ignorować.


donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Cóż, Passing Clouds także było ważnym miejscem na mapie miasteczka, choć nie ze względu na miłosne historie, a podpisane umowy i zarobione pieniądze. Niemniej, ona jak i Jolene, jako małe dziewczynki uwielbiały pojawiać się w miejscu w którym pracowali ich rodzice. Nawet nie przez wgląd na fakt, że dziewczynki zwyczajni tęskniły za mamą i tatą, którzy większa czasu poświęcali pracy, a przez masę przeróżnych zakątków, w których mogły bawić się w chowanego. Częściej jednak zajmowała się z nimi niania, która dostawała jasne polecenia, by trzymać dzieci z dala od winiarni.
Wiesz, nie wiem dlaczego ale gdy tak o tym mówisz, to chyba zaczynam być jak te wszystkie dziewczyny, które lecą na twardzieli. Poniekąd każda chciała kiedyś poznać zbuntowanego łobuza, którego starałaby się naprawić — pokiwała głową i przyjrzała mu się jak gdyby z większym zainteresowaniem. Lubiła gdy facet potrafił o siebie zadbać, bo nie mogła sobie wyobrazić bycia z kimś, kto nie miałby jaj by uchronić ją przed ewentualną napaścią. Byli tez tacy, którym odwagi nie brakło ale nikłe umiejętności, sprawiały, że dostawali srogi łomot. Nie chciała by chyba narażać kogoś, kto w jej obronie mógłby ucierpieć. Czasem, kobieta zmuszona była chwycić po swa torebkę i przyłożyć z niej napastnikowi. Gdy wspomniał i nakierował ją na bliznę, podążyła wzrokiem za opuszkiem jego palca i zmrużyła oczy.
I wcale mu się nie dziwie. Martwił się o ciebie nie tylko dlatego, że mógłbyś ucierpieć ale mogli cię przecież wyrzucić ze szkoły. Sama kiedyś biłam się z jedną z dziewczyn z klasy, to było chyba w pierwszej liceum. Znęcała się nade mną i nad innymi koleżankami, a pewnego dnia, podłożyła mi nogę na korytarzu. Jolene kazała mi oddawać, więc oddałam — roześmiała się na samo wspomnienie dziecięcej bijatyki, zwłaszcza, że z tą samą dziewczyną przyjaźniła się przez następne dwa lata.
Wiesz, miałam wtedy fazę na trampki, ćwiekowane paski i przechodziłam przez okres buntu — dodała, przypominając sobie okres w którym stroniła od obcasów i sukienek. Taka jednak była moda - dzieciaki podążały za trendami, nie utożsamiając się tak naprawdę z żadnym stylów. Dopiero później, ubrania definiowały ich jako osobę. Nigdy jednak nie była punkiem!
Nie no, to bardzo szlachetny gest. Zasługujący na pochwałę — odparła przecząco, choć po sposobie jej wypowiedzi, od razu mógł poznać, że przemawiała przez nią nutka zazdrości. Może dlatego, że o nią nigdy ikt nie spróbował zawalczyć? — Ale co jeśli owa dama zechciałaby ci się jakoś odwdzięczyć? — zadała kolejne pytanie, nie wiedząc dlaczego jeszcze ciągnęła ten temat. Być może potrzebowała wiedzieć czy mężczyzna wciąż spoglądał na inne kobiety?
Nie miała lepszych planów na resztę dnia, więc zgodziła się na niego poczekać i leniwie podniosła się z jego kolan. Zaczęła krążyć po pomieszczeniu, oglądać segregatory, które spoczywały na półkach, oglądać nierozpakowany i zabezpieczony folią towar, zdjęty z palet i w końcu podeszła do skrzynek z piwami. Co prawda nie to miała na myśli, gdy wspomniała o napiciu się piwa ale czemu nie? — Chcesz? — zapytała, wyciągając butelkę z kraty i pomachała nią.


Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Winiarnia stała się ważną częścią miasteczka nie tylko dlatego, że rozsławiła Lorne Bay, ale przede wszystkim dlatego, że dała zatrudnienie wielu osobom potrzebującym pracy. Małe miejscowości zwykle zmagały się z niedostateczną liczbą wakatów i każda nowa perspektywa była na wagę złota. Harden miał zaledwie kilku pracowników, z czego niektórych zatrudniał jedynie na część etatu, a mimo to czuł się za nich odpowiedziany – poniekąd.
— Myślisz, że potrzebuję naprawy? — zagadnął, szczerze zaciekawiony tym, jaką otrzyma odpowiedź. — Pewnie chciałabyś zrobić ze mnie uwiązanego przy nodze, zniewieściałego romantyka, który nie zapomina o rocznicach, kupuje kwiaty i prawi komplementy, co? — podsunął kilka pomysłów, uważnie przyglądając się zmianom zachodzącym na twarzy kobiety. Nigdy o tym nie rozmawiali. Donalda wspominała o nieudanych związkach, o nieodpowiednich mężczyznach, którzy ją zawodzili, jednak nie zdradziła swoich oczekiwań. Nie tylko w stosunku do samego Hardena (bo przecież wciąż stąpali po kruchym lodzie, a ich relacja bardziej przypominała chaotyczną gonitwę niżeli spacer za rękę we wspólnym kierunku) ale w odniesieniu do wszystkich mężczyzn. Na obecną chwilę taka rozmowa wydawała mu się bardzo odległa, wręcz nie na miejscu. Ale może ona widziała to inaczej?
Podejrzliwie zmrużył oczy, wysłuchując opowieści, która w jego ocenie brzmiała co najmniej k o m i c z n i e. — Z tego wszystkiego najtrudniej mi uwierzyć, że pozwoliłaś, by ktoś się nad tobą znęcał! Byłem przekonany, że byłaś jedną z tych, które ustawiały koleżanki po kątach — powiedział, próbując wyobrazić sobie młodszą wersję Donnie uczesaną w dwa warkocze, ubraną w różową sukienkę, a do tego bijącą koleżankę w ramach zemsty za wcześniejsze krzywdy. Kiedy jednak wspomniała o okresie buntu, na jego twarzy wymalowało się zdziwienie. — Kłamiesz — zarzucił, lecz jedynie dla podkreślenia zaskoczenia, jakie wywołała w nim ta nowina. — Masz zdjęcia? Słuchałaś rockowych kapel i paliłaś papierosy za szkołą? — dopytywał, chcąc poznać nieco więcej szczegółów. Był żywo zainteresowany przeszłością dziewczyny, chciał poznać ją bliżej, dowiedzieć się, jaka była, zanim na siebie trafili. Nawet teraz dostrzegał w niej zmianę. Kiedy szukała zatrudnienia, była nieco zagubiona. Teraz zdawała się pewniejsza siebie i znacznie odważniejsza. Musiał przyznać, że ta mieszkanka podobała mu się.
Nie był to pierwszy raz, kiedy dostrzegał u niej zazdrość. Harden, choć starał się emanować pewnością siebie, po walce z nowotworem, utracie jądra oraz partnerki (mimo że Gemma twierdziła inaczej, jego zdaniem zdradziła go właśnie z tego powodu) potrzebował dowodów zainteresowania. I chociaż zazdrość nie była z d r o w a, w małych ilościach pozwalała poczuć się pewniej. — Pytasz, czy poszedłbym z nią do łóżka, gdyby w taki sposób chciała mi podziękować? — uściślił. Udał, że się zastanawia, że poważnie waha się nad odpowiedzią. Jednocześnie schował twarz w zagłębieniu jej szyi, by złożyć na niej kilka drobnych pocałunków. — Nie, nie zgodziłbym się. Ale poprosiłbym o dobre piwo w ramach rekompensaty — powiedział, tym razem nie chcąc, by się denerwowała. Miał dość głupawych kłótni, nie chciał też wystawiać jej cierpliwości na próbę. Naprawdę chciał zawieszenia broni – najlepiej bezterminowego.
Lekko klepnął ją w pupę, kiedy wstała z jego kolan. Od razu przysunął się do biurka, by szybciej wypełnić papiery. Podniósł znad nich wzrok dopiero, gdy zwróciła się do niego z pytaniem.
— A nie doniesiesz na mnie do inspekcji pracy? W końcu nie wolno mi pić w pracy — zaznaczył żartobliwie.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Może lekkiego.. naprostowania — zażartowała, śmiejąc się wesoło i ułożyła dłoń na jego policzku, gładząc delikatnie jego lekko przystrzyżony zarost. Nie miała prawa go zmieniać, wiedziała to. Ich relacja wciąż stała pod znakiem zapytania, dlatego nie próbowała zgrywać jego partnerki, która nie była i najpewniej nigdy nie będzie. Było im miło i przyjemnie (o ile oczywiście zamykał jej usta w pocałunku) ale jakie były szanse na to, że z ich jakże burzliwej znajomości, która wznosiła się i upadała jak sinusoida, udałoby się stworzyć coś stabilnego? Caufield nie wyglądał na faceta, który szukał zobowiązań, ciepła domowego ogniska i ograniczeń, a ona.. ona znów tego pragnęła, lecz tylko i wyłącznie w jego obecności. — Nie, no coś ty.. — parsknęła śmiechem i machnęła ręką, czując jak ślina formuje się w dużą, ciężką do przełknięcia kule. Cień szansy, że oboje mogliby pragnąć tego samego ulotnił się jak ulotka. Czy własnie tak postrzegał związek i ją???? Oczywiście, każda kobieta pragnęła lojalności i drobnych, lecz romantycznych gestów ale kubeł zimnej wody sprawił, że szybka odrzuciła tę wizję.
Wraz z biegiem czasu i dodatkowymi latami, brunetka przechodziła różne, stylowe metamorfozy, głównie przez wgląd na swoje pasje i miłość do szycia i projektowania własnych kreacji. Lubiła eksperymentować i szukać własnego stylu, jednak ten z czasów licealnych, był mocno oklepany. Co druga dziewczyna chodziła z drobnym łańcuszkiem, dopiętym do szlufek i paska, wciągała klasyczne, czarne trampki i malowała paznokcie na czarno. Wtedy, mocno stylizowała się na młodą Ashlee Simpson, jednak przed końcem szkoły średniej, zaczęła dobierać nieco delikatniejsze, dziewczęca ubrania. W końcu każdy potrzebował zmiany, prawda?
Nie, wcale nie lubiłam się bić. Sam przecież widzisz, że z moim wzrostem niewiele mogłabym zdziałać — pokręciła głową, bo choć zaliczyła szkolną bójkę i miała dość wybuchowy temperament, nie była żadną ulicznicą, która jedno, krzywdę spojrzenie wytrącało z równowagi. — Nie, nigdy nie paliłam. Ale miałam czarne paznokcie, mocniej podkreślone oko i grzywkę jak młoda Simpsonówna. O, taką — sięgnęła do kieszeni kurtki i wyciągnęła telefon, w którym szybko wystukała imię i nazwisko wokalistki, by móc zaprezentować swój look z czasów młodości.
Owszem, bywała o niego zazdrosna, jednak starała się jedynie nieśmiale zbadać grunt. Nie planowała robić mu kolejnych scen, jak wtedy z klubie, gdy była podpita, choć patrząc na to jak ich wieczór się zakończył, może powinna o tym pomyśleć? Wierzyła jednak, że osiągnęli już ten wyższy poziom i nie potrzebowali alkoholu czy też kłótni by trafić razem do łóżka. Subtelność działa na niego równie dobrze.
Brzmi dobrze — odparła, uśmiechając się szeroko. Właśnie to pragnęła usłyszeć, a gdy podnosząc się, jego dłoń zetknęła się z jej pośladkiem w lekkim bólu, odwróciła się i zasłoniła. — Hej! — krzyknęła z rozbawieniem i pokręciła głową, czując się jak nastolatka, która chłopak klepał przy kolegach po pośladkach. Tak, bywały chwile, gdy czuła się przy niczym jak nieokrzesana małolata.
Nie śmiałabym. Proszę, pij śmiało, szefie — wyjęła ze skrzynki kolejne piwo i podeszła do biurka za którym siedział, wręczając mu butelkę. Sama wessała się w swoją, kręcąc się po biurze, a gdy skończył pracę, udali się w końcu na lunch.


koniec <3
Harden E. Caulfield
ODPOWIEDZ