od niedawna inspektor — australian federal police
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
hope some of the other worlds are easier on me.
Motel o powszechnej w stanie Queensland nazwie La Costa, graniczący od prawej strony z niszczejącym od sił przyrody przystankiem autobusowym, a po lewej ukazujący swym klientom niekoszone od lat trawniki tych nieco bardziej leniwych mieszkańców terenów Sapphire River, stanowił ulubione miejsce spotkań dostawców i dilerów tutejszej szajki narkotykowej. Wystrój dwudziestu dostępnych pokoi ograniczał się z grubsza do tego samego; plastikowego kręgowca zawieszonego na przykrytej tapetą ścianie, przymierających roślin zwisających z półek jak liany, łóżek pachnących wilgocią i lampek nocnych, których światło, wiedzone spapraną instalacją, nieustannie migało. Pomieszczenie numer 26 skrywało w sobie jednak coś jeszcze. Pasma kabli złowrogich jak węże, drążących swój tunel w ścianach i podłączonych do szeregu monitorów, przed którymi od czterdziestu dwóch minut siedział sam inspektor gadżet - jak lubili po kryjomu nazywać go jego podwładni - we własnej osobie. Zaczerwienione nieco oczy, które pocierał co około dziesięć, może dwadzieścia minut, świadczyły o niezłomnym skupieniu, jakim obdarzał świecące mu w twarz ekrany - zdawało się, że nawet zwykłe mrugnięcie traktował jak niedopuszczalną stratę czasu. Słuchawki doczepione do uszu dowodziły natomiast o całkowitym odcięciu od świata zewnętrznego - a przynajmniej jeszcze przez trzy minuty. Gdy bowiem na zegarku oplatającym jego chudy nadgarstek wybiła 10:45, odsunął się na ruchomym krześle niecały metr od biurka, wyplątał spod władań elektrycznego sprzętu, przekazał go w ręce niejakiego Sheparda i z niezwykłą zaciętością począł rozciągać zesztywniałe kości. - Ktoś mógł ich uprzedzić - zauważył głos spod ściany, ku źródła którego nie chciało mu się obrócić. - Pojawią się - oznajmił z niezłomnym przekonaniem, cicho i szorstko. Musieli się pojawić.
Cztery godziny później nie był już tego taki pewien.
Montgomery, biały jak kartka papieru i wiercący się nieznośnie na swym krześle zapytał, kogo ma przysłać na swoje zastępstwo. - Westbrooka. Niech się wykaże podczas swoich ostatnich dni u nas - odrzekł Finneas po dłuższym namyśle, posyłając mężczyźnie ostre spojrzenie. - Tylko o s t r o ż n i e - przypomniał mu surowo, pozwalając, by wyszedł sąsiednim - a więc mniej rzucającym się w oczy - pokojem. - Niech przyniesie coś do jedzenia. Do cholery jasnej, można tu przecież skonać - dodał, zastanawiając się, czy Montgomery wie. O jego przedziwnej, kiełkującej przyjaźni z Westbrookiem i o tym, że jego wybór bynajmniej nie padł przypadkowo. O tym, że całe to wcześniejsze, zanadto przedłużające się wahanie, było jedynie na pokaz. Że cały dzień dręczyło go jedno pytanie, które mógł zadać wyłącznie jemu.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Data zakreślona na czerwono w wirtualnym kalendarzu zdawała się równie daleka, jak i przed miesiącem. Wolnych godzin, których miał niewiele, nie potrafiły wypełnić ani dodatkowe szkolenia, ani też nadgodziny podejmowane na posterunku; wystarczała niewinna minuta przepełniona pustką, by coś w jego sercu zaczynało pękać. Wystarczało też pochwycić w dłoń telefon, by narzucać się w sposób podły Geordanowi; potrafił wymyślić na poczekaniu dziesięć nowych zmartwień związanych ze ślubem, naturalnie fikcyjnych, byleby tylko zyskać jego uwagę. Naiwnie przy tym sądził, że zdołał pogodzić ze swoim losem.
Odsunąwszy wreszcie na bok wszystkie uczucia, którymi obdarzył przyjaciela, powrócił do n o r m y. Znów mieszkali z Sollie razem, wieczorami przesiadując na kanapie przed telewizorem. Kładli się obok siebie w łóżku, w którym dumali nad ślubem. Dwukrotnie próbowali wymyślić idealne imię dla dziecka, ale temat ten zdawał się przerażać ich oboje; mamy jeszcze czas zwykli mówić, by uniknąć kłótni. Rano, przed wyjściem do pracy, składał na jej ustach pocałunek i obiecywał, że tym razem wróci do domu szybciej.
Oczywiście wracał później.
Oddając się w wir pracy, udając tak profesjonalne podejście do każdego aspektu swego życia, maskował — głównie przed samym sobą — wszystkie inne uczucia. Złość, rozczarowanie, przerażenie. Przeświadczenie, że mimo prób jego związek z Sollie nie przetrwa. Że przyjaźń z Geordanem pewnego dnia przepadnie bezpowrotnie. Że bez jego obecności na froncie okaże się nikim, więc nie powróci do Lorne Bay ani za rok, ani dwa lata, lecz po kilku nędznych miesiącach. Choć początkowo przeklinał więc pracę na posterunku, ostatnie tygodnie udowodniły mu, że jest ona jego jedynym ratunkiem.
Barrington — przywitał się z półuśmiechem, gdy po serii manewrów, teatralnej gry i ukradkowych spojrzeń rzucanych gościom motelu, zjawił się w odpowiednim pokoju. Kiedy otaczały ich inne osoby zwykł nadal posługiwać się zwrotem “szefie” bądź tym pieprzonym “sir”, sądząc, że Finneasowi ów respekt jest potrzebny, ale o wszystkim tym zapominał, gdy otaczała ich prywatność. — Czemu nie zwolnisz Moralesa? Ten dupek kupił burgera z wołowiną — zakomunikował z gniewem, wyciągając z papierowej torby dwie porcje jedzenia. — Nadal nic? — zapytał, przysiadając obok Finna, choć naturalnie znał już odpowiedź.

finneas barrington
od niedawna inspektor — australian federal police
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
hope some of the other worlds are easier on me.
Niepowodzenie dzisiejszej misji nie miało przysporzyć mu problemów. Zdając odpowiedni raport nadinspektorowi, usłyszeć miał: tak czasem bywa, następnym razem nie będą mieć już takiego szczęścia. Tyle tylko, że Finneas Barrington, jak każdy nazbyt ambitny, nieprzyzwyczajony jeszcze do porażek policjant, nie potrafił pojąć, że działania, które podjął z taką rozwagą i — zdawało mu się — nadzwyczajną przebiegłością, tak po prostu okazać miałyby się bezowocne. Bo on przecież był mądrzejszy. Od mężczyzn, których obecności w pokoju nieopodal wyczekiwał od samego rana i od całego komisariatu lorne bay razem wziętego także. Dlaczego więc podłożony podsłuch szumiał od kilku godzin brakiem wyczekiwanych głosów, a obraz malujący się na ekranie pozostawał okrutnie martwy, nie licząc cieni wędrujących za słońcem, podkreślających swą obecność na motelowej wykładzinie, a także ciągu zmieniających się cyferek osadzonych w rogu monitora, wyznaczających czas spędzony na przyglądaniu się niczemu? Frustracji, którą odczuwał wobec tych niedogodności nie udało się rozwiać nawet wkraczającemu do pokoju Westbrookowi, którego Finneas oczekiwał niemalże tak samo zażarcie, co tamtych handlarzy narkotyków. Zignorowawszy jego niepoważne pytanie, dotyczące Moralesa i wieprzowiny (tylko te dwa słowa wyłapał, skupiony na swych rozgniewanych myślach i pogrążonemu w bezruchu widokowi z kamery), ocknął się dopiero za sprawą dotyku westbrookowego ciała, które musnęło go lekko podczas przysiadania nieopodal. Drgnął i z trudem wlepił w niego swój wzrok. Ciężko było mu oderwać spojrzenie od czegoś, co pozostawało w centrum jego uwagi od samego rana. Wiedząc, jakież podobne przekonanie jest absurdalne, i tak odnosił wrażenie, że akurat w tej sekundzie, właśnie kiedy w końcu zdecydował się nie wpatrywać w ekran z obsesyjną zaciętością, coś się nań wydarzy. — Jeszcze będą, jestem tego pewien — odrzekł zajadle, poddając migoczącą przed nim sylwetkę mężczyzny prędkiej kontroli swego wzroku. Dostrzegając jednak przede wszystkim cienie mnożących się, czarnych kropek skonstruowanych przez jego przemęczony umysł, westchnął cicho, przymknął oczy i ścisnął grzbiet nosa kciukiem i palcem wskazującym. — Jakbyś mógł przez moment spojrzeć… — wypowiedział niemalże bezdźwięcznym, sforsowanym głosem i wstając, wyciągnął jeszcze po raz drugi swoje zesztywniałe ciało, zanim zdecydował się chwycić za przyniesione jedzenie. — Właściwie to mam jeszcze jedną sprawę, ale… Ona niekoniecznie dotyczy naszej pracy — wyjawił ostrożnie, jeszcze na niego nie spoglądając — wzrok jego zakotwiczony był bezpiecznie na odwijanym z papierowego materiału burgerze, który stał się nagle najważniejszym elementem całego pomieszczenia. Dopiero kiedy przysiadł na brzegu łóżka, zaraz po zatopieniu swych ust w kawałku miedziano-pomarańczowej bułki podejrzanej jakości, zadarł swój wzrok na siedzącego przy monitorach mężczyznę.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Nie należał do osób ignorujących powierzane mu zadania; czaił się w nim swego rodzaju obowiązek wobec świata i jego losów, choć nikt nigdy nie rozkazał mu angażować się w tak przesadny sposób. Być może jednak było to potrzebne, szczególnie tutaj, gdzie większość policjantów zadowalała się nijakością; może też właśnie z tego względu nie miał problemów z przyjaźnią, jaką obdarzył Finneasa. Kierowany więc jego prośbą przeniósł się bliżej zgromadzonej w pokoju maszynerii, pełniącej teraz bardziej rolę namierzania duchów, niż podsłuchom nielegalnych transakcji. Nie zamierzał wyśmiać jednak jego niegasnącej nadziei, z równą powagą wypatrując jakiegokolwiek sygnału. - Więc poczekamy tyle, ile trzeba - odparł z przekonaniem, sprawdzając sprawność wszystkich kabli i połączeń; wątpił, by cokolwiek mogło w tej kwestii zawodzić, ale uznawał, że lepiej jest mieć stuprocentową pewność. - Sprawa niezwiązana z pracą? Dobrze się czujesz? - nie potrafił powstrzymać drobnego śmiechu, który był wyłącznie efektem łączącej ich sympatii. Choć ta cała ich przyjaźń miała wciąż nietrwałe podłoże, a Jude zaangażował się w nią z egoistycznych pobudek - tylko dlatego, że potrzebował znaleźć kogokolwiek - dobrze się w niej odnajdywał. Może cieszyła więc go ta chęć odsunięcia od siebie na moment obowiązków, choć przy tym wszystkim przypomniała mu o nadciągającym dniu wyjazdu. I ponownej rezygnacji ze wszystkich znajomości oraz przyjaźni. - Mów, mów - polecił mu, odwracając się tylko raz - podchwytując akurat jego spojrzenie - po czym podpierając głowę na ugiętej w łokciu ręce, powrócił do monitorowania nieistniejącego bytu. - Mogli się w jakiś sposób dowiedzieć. Może monitorują okolice i poczekają jeszcze kilka godzin, zanim uwierzą, że ich interesom nic nie zagraża - był pewien, że Finneas ma swoje własne teorie na ten temat, ale uznał, że warto niektóre słowa wypowiedzieć - choćby przez to, by dosłyszeć w nich nutę rozsądku. Upewniali się przecież podczas kreowania tej operacji; nikt z zewnątrz nie mógł przewidzieć, że w pobliżu motelu czają się policjanci. Ale czy jeśli nikt jednak się nie stawi - póki co nie traktował tego jako możliwości - czy mogło to oznaczać, że mają wśród swoich wtykę?

finneas barrington
od niedawna inspektor — australian federal police
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
hope some of the other worlds are easier on me.
Ciąg złowróżbnych spostrzeżeń natarł na niego drastycznie i bez ostrzeżenia.
Wymierzył ostry policzek, zmuszający do pozbycia się zawartości swoich ust.
Kęs dostarczonego przez Westbrooka jedzenia formował się w odstręczającą hałdę paranoi i szaleństwa, spoczywając na brudnej podłodze motelu i wywołując u bruneta napad histerycznego kaszlu. Krztusił się jednak nie zgromadzonym w odmętach gardła fragmentem zbyt łapczywie pochwyconego burgera, a świadomością, co w ów burgerze mogło się znajdować. Podnosząc się z krawędzi łóżka, skierował się w gwałtownym biegu do pochłoniętej ciemnością łazienki, nie kłopocząc się rozjaśnieniem jej za pomocą włącznika światła, a od razu przechodząc do płukania swoich ust w strużce wydostającej się spod kranu wody. — Przepraszam — wychrypiał po kilku minutach, podczas których z uporczywością obłąkańca przemiennie wlewał w siebie i wypluwał przezroczystą ciecz mającą oczyścić go z wszelkich pozostałości nieszczęsnego kęsa jedzenia. — Wydaje mi się… że oszalałem, chciał na początku oznajmić, bo podejrzenia naprzykrzające się w jego umyśle nazbyt go przerażały. Zamiast jednak dokończyć to owiane grozą zdanie, tym razem nerwowym krokiem podszedł do swej broni, spoczywającej na biurku podtrzymującym specjalistyczny sprzęt do obserwacji, przy którym spędził dziś tak wiele godzin, nieświadomy nadciągającej porażki. Zakleszczając palce na chłodnym chwycie pistoletu, przeszedł do sprawdzania zawartości magazynka, w którym nie znajdowały się żadne naboje. — Ten przeklęty, popierdolony skurwysyn — prychnął pod nosem, kręcąc z irytacją głową i zastanawiając się, dlaczego pojął to dopiero teraz. Dopiero po niewybrednym komentarzu Westbrooka, że to znów Morales zaopatrzył ich w prowiant. Że znów, mimo wyraźnych instrukcji, zakupił ten sam typ jedzenia. Po wskazaniu, że oczekiwanie na cel ich operacji trwa już zbyt długo i najwidoczniej czegoś się domyślili.
Nie zwracając uwagi na fakt, że użyte przed momentem bluźnierstwo opuściło jego usta po raz pierwszy w niemal trzydziestoletnim życiu, niedbałym ruchem nadgarstka i wierzchem dłoni przetarł opstrzony wciąż kropelkami wody zarost i z podminowaniem wbił swój wzrok w Westbrooka, wciąż zasiadającego przy monitorze, na którym nic dziś nie miało się wydarzyć. Mógł domyślić się wczorajszego wieczora, kiedy Morales zasugerował przeniesienie części obstawy z doków na tereny sąsiadujące z La Costa Motel. Kiedy dzisiejszego ranka jako jedyny zaatakował go serią pytań dotyczących tej operacji. Kiedy zapowiedział, że zrezygnuje z bezpośredniego udziału w akcji, obserwując wszystko z furgonetki. Kiedy Shepard, pochłaniając porcję jedzenia przeznaczoną dla Finneasa, wyznał nagle, że czuje się f a t a l n i e, upodabniając się kolorem swojego ciała do kartki papieru.
A kiedy w objętym głuchą ciszą pokoju rozbrzmiał nerwowy łomot do drzwi, których nikt dziś nie miał prawa dotykać uderzeniem swojej pięści, rozejrzał się gorączkowo po pokoju, oszukując się jeszcze, że odnajdzie w nim inny, naładowany pistolet. Ale przecież zadbano o to, by nic podobnego się nie zdarzyło. Jedynym posiadaczem broni palnej był już tylko Westbrook.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Kształty poczęły zmieniać się w plamy. Czarno białą katatonię barw. Nie siedział tu wystarczająco długo, by uskarżać się na zmęczenie oczu, lecz coraz usilniej dawały się mu we znaki trwające trzy godziny noce i mnogość obowiązków, ku którym zmierzał by nie myśleć o Geordanie. Zaczął już nawet uciekać w głąb swego szaleństwa, kiedy ze zdumieniem i, wbrew złożonej obietnicy, zmuszony został do oderwania spojrzenia od ekranów. — Kurwa, Barrington, czy ciebie świnie w chlewie chowały? — z obrzydzeniem spoglądał na szczątki wieprzowiny, które zlepione śliną formowały się w niemal kuliste kształty na podłodze. Początkowo nie pojął, co jest prawdziwym powodem ów zachowania; obstawiał, że albo do Finneasa nie dotarło, czym jest w i e p r z o w i n a, albo biedaczek zakrztusił się i zapomniał o tym, że nawet w obliczu możliwego uduszenia wypadałoby jednak kulturalnie zasłonić usta dłonią. Jude w każdym razie nie pognał za nim w kierunku łazienki, by w akcie pełnym troski upewnić się, że wszystko z nim w porządku; nie, po obdarzeniu jeszcze jednym, krótkim spojrzeniem kawałków burgera, powrócił do obserwacji ekranu. Na którym wciąż nic się nie działo. Mozaika szarych pikseli pobudziła go jednak na tyle, że gdy tylko Finn pochwycił swoją broń, Jude zdążył wbić w niego zaskoczone spojrzenie. — M O R A L E S? — na wszelki wypadek ściszył głos, lecz mimo to każda literka wypowiedziana została z mocą. — Zawszony kutas — mruknął z wściekłością, myśląc o tym, że od samego początku nie był w stanie polubić tej gnidy. Może dlatego mimo wszystko wolał armię; choć zdawano sobie sprawę z możliwej zdrady i działań na korzyść t a m t y c h, Jude nigdy w bezpośredni sposób nie doświadczył aktu kolaboracji. — Jak mu obiję tę jego zasraną gębę to zacznie sypać, Barrington, pięciu minut nie wytrzyma z tym sw… — nie żartował. Naturalnie w i e d z i a ł, że nie stosuje się tu podobnych praktyk, ale przecież nikt nie musiał, poza ich trójką, znać szczegółów spotkania z Moralesem. Westbrook nie zyskał jednak szansy, by przekonać Finneasa do swojego planu, bo ktoś — głupi bądź odważny — postanowił im przeszkodzić. Wstał niemalże od razu; wyciągnąwszy swą broń odbezpieczył ją i rzuciwszy jedno, krótkie spojrzenie Finnowi, podszedł do drzwi. Uchylił je w minimalny sposób, tuż za nimi skrywając pistolet zakleszczony w palcach prawej dłoni.
— Dobry wieczór! Przepraszam za najście, ale…
— Nie.
— N-nie? Ale…
— Nie.
— Gdyby był pan tak uprzejmy…
— Jestem uprzejmy. Nie.
— Przyjechaliśmy z żoną z Taldory i…
— Czy może mi pan powiedzieć, która jest godzina?
— O-och, dwudziesta druga… t-trzydzieści osiem, ale rzecz w tym, że jedyny pokój dostosowany dla rodzin z dziećmi zajmuje pan i pomyślałem, że może mógłby pan…
— Czy wie pan, czemu służą przydrożne motele?
— N-nie, t-to znaczy tak, ale…
— No więc tego typu miejsca istnieją po to, żeby człowiek mógł się w spokoju, kurwa, pierdolić. Dobranoc.
Zatrzasnąwszy z niezadowoleniem drzwi, wściekły, że stracił tak dużo czasu na tę absurdalną rozmowę, wbił wyczekujące spojrzenie w Finneasa. — Jaki mamy plan, szefie?

finneas barrington
od niedawna inspektor — australian federal police
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
hope some of the other worlds are easier on me.
Skryty pośród hebanowej ciszy i gęstego cienia motelowego kąta, wsłuchiwał się w głosy docierające zza uchylonych drzwi. Żona z Taldory, pokój dla dzieci, przepraszam za najście — przez moment katował w myślach podejrzenie, czyżby i ci natrętni abderyci byli pionkami podstawionymi od kogoś wyżej, ale donośny huk drzwi zmieszany z kwestią: żeby człowiek mógł się w spokoju, kurwa, pierdolić jednym podmuchem wywiał z finneasowego umysłu podobne rozważania.
Wyjdźmy stąd — zasugerował półgłos, wciąż pochłonięty poprzez ciemność tamtego zakamarka. Wyłaniając się z niego, poderwał palce ku górze i kolistymi ruchami rozmasował nimi skronie. — Ty wyjdziesz normalnie; tak, żeby cię zobaczyli. Powiesz, że jestem zbyt podenerwowany i nie da się ze mną wytrzymać, że cię odesłałem, a potem zwiniesz Sidneyowi jego broń. To nie będzie trudne, bo nigdy nie trzyma jej przy sobie, ten idiota boi się, że sama pewnego dnia wystrzeli — przeprowadził go przez najbliższe kilka, może kilkanaście minut, a potem dopowiedział resztę; że sam wysunie się motelu niezauważony, mknąc w kierunku doków — gdzie także Jude, kiedy tylko zniknie z zasięgu wzroku reszty funkcjonariuszy, powinien zacząć kierować się biegiem. Bo to tam rozstrzygać musi się wszystko, a oni poradzić muszą sobie w dwójkę. A potem dodał: — do niedawna podejrzewałem ciebie. Wiesz, nie musiałem być specjalnie spostrzegawczy, żeby zauważyć, że coś ukrywasz. Coś na tyle szargającego nerwy, że nie daje ci to zmrużyć oczu. No i chciałeś się ze mną zaprzyjaźnić, jako jedyny, co także... W każdym razie, dlatego ci na to pozwoliłem. Bo chciałem mieć ciebie na oku. — Wyjawiony sekret nie świadczył tylko o finneasowym zamiłowaniu do prawdomówności — wskazywał raczej, że dzisiejsze popołudnie, tamten przesiąknięty podejrzeniami początek ich przyjaźni i dręczące Westbrooka demony sprawiły, że w którymś momencie, pomiędzy całym tym chaosem, mu zaufał. A to nie zdarzało się często. Teraz bowiem tylko z nim gotów był wyruszyć na akcję, która koniec końców, poniekąd przebiegła po ich myśli — pojmali aż dwóch handlarzy broni dużego kalibru, a na narkotykową szajkę zmuszeni zostali do zaczajenia się innym razem, już bez Moralesa.

KONIEC


jude westbrook
ODPOWIEDZ