about
when I felt like I was an old cardigan under someone's bed you put me on and said I was your favorite
Niestety nie działało to w ten sposób, bo Niels rozbił jej życie bez żadnych deklaracji. Wystarczyło to co zrobili, chociaż prawda była taka, że sama jego obecność wystarczyła. To jak się przy nim czuła wystarczyło. I to nie do końca tak, że w jej życiu nie było wielu małych pęknięć, które same z czasem spowodowałby, że wszystko się rozsypie. Była to kwestia czasu, a on to po prostu przyśpieszył i sprawił, że wszystko rozpadło się to z hukiem i poczuciem winy, które sprawiło, że Rena chciała to poskładać. Chociaż ciężko powiedzieć co by zrobiła jakby okoliczności były inne albo on by nie uciekł. Trudne to wszystko było, szczególnie ze świadomością, że jak robiła to co chciała to raniła innych, także jej mózg wymyślił, że może jednak nie powinna myśleć tak dużo o sobie, a raczej o innych. Typowa Rena.
A co do nich to faktycznie ciężko przewidzieć co by z tego wyszło. Obydwoje byli innymi ludźmi, co w sumie było dobre bo głupio by było jakby się nie zmienili przez te wszystkie lata. Tylko nie zmieniła się jedna rzecz czyli to jak Renley się przy nim czuła. I nie, wcale nie była zakochaną nastolatką znowu. Była po prostu sobą, tak na sto procent, bez zastanawiania się czy może powiedzieć to co chce albo czy nie użyć jakichś inny słów, bo on to źle odbierze. Najgorsze i najlepsze uczucie na świecie.
Pokiwała głową - Jasne - odpowiedziała i faktycznie wzięła się za przygotowywanie mu porcji na wynos. Dobra decyzja, bo jakby miał tutaj siedzieć i jeść to ciasto to byłaby najbardziej niezręczna sytuacja w jej życiu. Jego zapewne też. Chociaż ona pewnie udawałaby, że wcale na niego nie patrzy.
Pokręciła głową - Nie, nie zasłużyłeś - powiedziała - Może trochę, ale na mniej. Po prostu nie wiem jak się przy Tobie teraz zachować - wyjaśniła zgodnie z prawdą. Mimo tego co się między nimi wydarzyło, tego jaka zła i zraniona była to nadal nie uważała, że zrobiłby z premedytacją coś co miałoby ją zranić. To coś o czym starała się pamiętać oraz coś co sprawiało, że faktycznie nie zasłużył.
Słysząc jego słowa miała wrażenie, że ktoś jej wnętrzności ścisnął, żeby mogły jakieś fikołki w jej brzuchu odstawiać. Cokolwiek to znaczyło nie było to przyjemne uczucie, a nie mogła przed nim uciec zajmując się na przykład odpowiedzeniem mu, bo nie miała pojęcia co. Najchętniej nie rozmawiałaby z nim wcale, ale to nie było opcją z wielu powodów - Okej - powiedziała po chwili - Widzisz mnie. Co teraz? - zapytała. Pewnie powinna mu powiedzieć, że to wcale nie jest dobry pomysł, żeby tak sobie wpadał ją zobaczyć czy w ogóle żeby sobie ucinali przyjacielskie pogawędki na mieście. Po pierwsze było to dla niej trudne, a po drugie jej mąż mógłby mieć z tym problem, ale teraz nie miało to znaczenia. Teraz chciała usłyszeć co ma jej do powiedzenia, bo ewidentnie lubiła sobie komplikować życie.
niels goldberg
A co do nich to faktycznie ciężko przewidzieć co by z tego wyszło. Obydwoje byli innymi ludźmi, co w sumie było dobre bo głupio by było jakby się nie zmienili przez te wszystkie lata. Tylko nie zmieniła się jedna rzecz czyli to jak Renley się przy nim czuła. I nie, wcale nie była zakochaną nastolatką znowu. Była po prostu sobą, tak na sto procent, bez zastanawiania się czy może powiedzieć to co chce albo czy nie użyć jakichś inny słów, bo on to źle odbierze. Najgorsze i najlepsze uczucie na świecie.
Pokiwała głową - Jasne - odpowiedziała i faktycznie wzięła się za przygotowywanie mu porcji na wynos. Dobra decyzja, bo jakby miał tutaj siedzieć i jeść to ciasto to byłaby najbardziej niezręczna sytuacja w jej życiu. Jego zapewne też. Chociaż ona pewnie udawałaby, że wcale na niego nie patrzy.
Pokręciła głową - Nie, nie zasłużyłeś - powiedziała - Może trochę, ale na mniej. Po prostu nie wiem jak się przy Tobie teraz zachować - wyjaśniła zgodnie z prawdą. Mimo tego co się między nimi wydarzyło, tego jaka zła i zraniona była to nadal nie uważała, że zrobiłby z premedytacją coś co miałoby ją zranić. To coś o czym starała się pamiętać oraz coś co sprawiało, że faktycznie nie zasłużył.
Słysząc jego słowa miała wrażenie, że ktoś jej wnętrzności ścisnął, żeby mogły jakieś fikołki w jej brzuchu odstawiać. Cokolwiek to znaczyło nie było to przyjemne uczucie, a nie mogła przed nim uciec zajmując się na przykład odpowiedzeniem mu, bo nie miała pojęcia co. Najchętniej nie rozmawiałaby z nim wcale, ale to nie było opcją z wielu powodów - Okej - powiedziała po chwili - Widzisz mnie. Co teraz? - zapytała. Pewnie powinna mu powiedzieć, że to wcale nie jest dobry pomysł, żeby tak sobie wpadał ją zobaczyć czy w ogóle żeby sobie ucinali przyjacielskie pogawędki na mieście. Po pierwsze było to dla niej trudne, a po drugie jej mąż mógłby mieć z tym problem, ale teraz nie miało to znaczenia. Teraz chciała usłyszeć co ma jej do powiedzenia, bo ewidentnie lubiła sobie komplikować życie.
niels goldberg
about
But I can see us lost in the memory, august slipped away into a moment in time 'cause it was never mine.
Nie chciał rozbijać jej życia, naprawdę. Zależało mu na tym, by wiodła dobre i spokojne życie, nawet jeśli nie z nim. A może właśnie dlatego, że nie z nim, bo on wydawał się do takiego zupełnie nie pasować. Na pewno nie wtedy, gdy byli dzieciakami, a on gonił za czymś innym. Wtedy, gdy stabilne i ułożone życie wydawało się być najgorszym koszmarem, a on miał na siebie zupełnie inny plan, który nie obejmował Renley. Nie mógł powiedzieć, że żałował swoich decyzji, choć zawsze jego życie wydawało się być w pewien sposób wybrakowane, pozbawionego jakiegoś ważnego elementu. Na co mu były te wszystkie przygody, jeśli koniec końców nie miał przy sobie tej jednej ważnej osoby, której mógłby o tym wszystkim opowiedzieć? Oczywiście przez ten czas wplątywał się w różnego rodzaju znajomości i romanse, czasem nawet w związki, ale wszystko to było ostatecznie pozbawione jakiegoś większego znaczenia. Nie udało mu się nigdy stworzyć czegokolwiek bardziej stałego, czegoś naprawdę dla niego ważnego. Wszystko ostatecznie się kończyło, a on, szczerze mówiąc, nawet się tym specjalnie nie przejmował.
Tylko, że lata mijały, on się starzał. Może i był dopiero ledwie po trzydziestce, ale jednak jego nastawienie do życia powoli się zmieniało. I może w końcu nastał ten moment, by zacumować ten okręt gdzieś na dłużej. Nie biec gdzieś znowu dalej, nie szukać czegokolwiek innego, tylko przez chwilę wieść to normalne życie, od którego swego czasu uciekł jak najdalej. Chyba naprawdę właśnie tego pragnął.
Przyglądał jej się, jak pakowała to ciasta, prawie wybuchając nerwowym (bardzo nerwowym) śmiechem na całą tę sytuację. Nie wiedział, czego innego się spodziewał, jeśli nie właśnie takiej niezręczności, która teraz wypełniała to pomieszczenie tak gęsto, że aż się dusił.
– Wiem, ja też nie – przyznał, nie do końca wiedząc nie tylko, jak się zachować, ale i co powiedzieć. I czy powinien już sobie iść, skoro chyba nie był zbyt mile widziany? – Ale nie spodziewałem się ciepłego przywitania i tak – stwierdził, wzruszając ramionami. Byłoby miło, jasne, ale nie był takim wariatem, by wierzyć w taką możliwość.
– Nie wiem, nie przemyślałem sobie tego do końca – odpowiedział całkiem szczerze, przeczesując włosy w nieco nerwowym geście. – Chciałem chyba tylko dać ci znać, że zostaję na dłużej w Lorne – uzupełnił, nie wiedząc do końca, co miała z tą informacją zrobić. Nadal była mężatką, a on nie chciał się znów tak egoistycznie zachować, jak ostatnie. Z drugiej strony wydawało mu się to bardziej fair, by przyjść i jej o tym powiedzieć, niż jakby po prostu wpadli na siebie przypadkiem, a w tak niedużym miasteczku nie było to przecież takie trudne.
Tylko, że lata mijały, on się starzał. Może i był dopiero ledwie po trzydziestce, ale jednak jego nastawienie do życia powoli się zmieniało. I może w końcu nastał ten moment, by zacumować ten okręt gdzieś na dłużej. Nie biec gdzieś znowu dalej, nie szukać czegokolwiek innego, tylko przez chwilę wieść to normalne życie, od którego swego czasu uciekł jak najdalej. Chyba naprawdę właśnie tego pragnął.
Przyglądał jej się, jak pakowała to ciasta, prawie wybuchając nerwowym (bardzo nerwowym) śmiechem na całą tę sytuację. Nie wiedział, czego innego się spodziewał, jeśli nie właśnie takiej niezręczności, która teraz wypełniała to pomieszczenie tak gęsto, że aż się dusił.
– Wiem, ja też nie – przyznał, nie do końca wiedząc nie tylko, jak się zachować, ale i co powiedzieć. I czy powinien już sobie iść, skoro chyba nie był zbyt mile widziany? – Ale nie spodziewałem się ciepłego przywitania i tak – stwierdził, wzruszając ramionami. Byłoby miło, jasne, ale nie był takim wariatem, by wierzyć w taką możliwość.
– Nie wiem, nie przemyślałem sobie tego do końca – odpowiedział całkiem szczerze, przeczesując włosy w nieco nerwowym geście. – Chciałem chyba tylko dać ci znać, że zostaję na dłużej w Lorne – uzupełnił, nie wiedząc do końca, co miała z tą informacją zrobić. Nadal była mężatką, a on nie chciał się znów tak egoistycznie zachować, jak ostatnie. Z drugiej strony wydawało mu się to bardziej fair, by przyjść i jej o tym powiedzieć, niż jakby po prostu wpadli na siebie przypadkiem, a w tak niedużym miasteczku nie było to przecież takie trudne.
about
when I felt like I was an old cardigan under someone's bed you put me on and said I was your favorite
Jej dobre i spokojne życie, wcale nie było takie dobre. Może to też nie było dla niej? Może ona też się do takiej stabilności nie nadawała? Sama nie wiedziała, ale z każdą kolejną dyskusją jaką przeprowadzała z mężem odnosiła właśnie takie wrażenie. On chciał tej stabilizacji i spokoju. Chciał dzieci, białego płotka i obiadów na dworze w każdą niedziele. Ona nie do końca. Może, dlatego że w tym wszystkim też kogoś jej brakowało. Nie potrafiła tego określić. Może jakby potrafiła być ze sobą w pełni szczera to by wiedziała, ale niestety nie umiała tego, także w najbliższym czasie raczej sie nie dowiedzą. Chyba za często w życiu robiła i mówiła rzeczy, żeby zadowolić innych, żeby tak naturalnie przychodziło jej to na co dzień.
- Narobiliśmy troche bałaganu - stwierdziła. Bałaganu, który wcale nie tak łatwo posprzątać. O ile ona swoje małżeństwo jakoś ogarnęła tak już teraz wiedziała, że z ich relacją będzie o wiele trudniej. Byłoby gdyby nie miała tak wielu uczuć w związki z nim, jak i tym jak ją chamsko porzucił - Na własne życzenie - wytknęła mu. Tu przecież wcale nie chodziło o to, że wyjechał (w sumie wypłynął), bo rozumiała że musi, że tak wygląda jego praca. Mógł się w tym po prostu trochę inaczej zachować, wtedy zdecydowanie mógłby liczyć na cieplejsze przywitanie.
Pokiwała głową na jego słowa. Może powinna się tego spodziewać, może tak po prostu to ma między wyglądać. Albo nie wiedzieli, albo on ją zostawiał i nie im nic więcej pisane. Spojrzała na niego zaskoczona robiąc minę, po której ciężko stwierdzić czy zamierza się teraz roześmiać, rozpłakać czy zacząć krzyczeć - Na dłużej? - powtórzyła, chociaż bardziej w formie pytania. Ukucie, które poczuła w środku sprawiało, że zrobiło jej sie niedobrze. Więc to nie była kwestia tego, że nie chce tu zostać, tylko tego że nie chciał zostać dla niej. Ta myśl przez chwilę dudniła w jej głowie, sama nie wiedziała przez jak długą chwilę. Mogła tak stać patrząc na niego kilka sekund albo kilka godzin, ciężko jej było określić - To świetnie - uśmiechnęła się - Znaczy świetnie, jeśli to z chęci a nie z przymusu. Lorne jest fajniejsze jak się jest dorosłym, więc nie będziesz się nudził na pewno - dodała jeszcze starając się brzmieć lekko i przyjacielsko, jakby wcale nie chciała sie na niego wydrzeć teraz - Także świetnie - dorzuciła jeszcze, tak dla potwierdzenia tego wszystkiego co powiedziała, zaciskając zęby. Mogłaby mu powiedzieć jak się czuła z tym wszystkim naprawdę, ale po pierwsze nie czuła, że to coś zmieni, a po drugie miała męża, którego musiała wybrać tym razem.
niels goldberg
- Narobiliśmy troche bałaganu - stwierdziła. Bałaganu, który wcale nie tak łatwo posprzątać. O ile ona swoje małżeństwo jakoś ogarnęła tak już teraz wiedziała, że z ich relacją będzie o wiele trudniej. Byłoby gdyby nie miała tak wielu uczuć w związki z nim, jak i tym jak ją chamsko porzucił - Na własne życzenie - wytknęła mu. Tu przecież wcale nie chodziło o to, że wyjechał (w sumie wypłynął), bo rozumiała że musi, że tak wygląda jego praca. Mógł się w tym po prostu trochę inaczej zachować, wtedy zdecydowanie mógłby liczyć na cieplejsze przywitanie.
Pokiwała głową na jego słowa. Może powinna się tego spodziewać, może tak po prostu to ma między wyglądać. Albo nie wiedzieli, albo on ją zostawiał i nie im nic więcej pisane. Spojrzała na niego zaskoczona robiąc minę, po której ciężko stwierdzić czy zamierza się teraz roześmiać, rozpłakać czy zacząć krzyczeć - Na dłużej? - powtórzyła, chociaż bardziej w formie pytania. Ukucie, które poczuła w środku sprawiało, że zrobiło jej sie niedobrze. Więc to nie była kwestia tego, że nie chce tu zostać, tylko tego że nie chciał zostać dla niej. Ta myśl przez chwilę dudniła w jej głowie, sama nie wiedziała przez jak długą chwilę. Mogła tak stać patrząc na niego kilka sekund albo kilka godzin, ciężko jej było określić - To świetnie - uśmiechnęła się - Znaczy świetnie, jeśli to z chęci a nie z przymusu. Lorne jest fajniejsze jak się jest dorosłym, więc nie będziesz się nudził na pewno - dodała jeszcze starając się brzmieć lekko i przyjacielsko, jakby wcale nie chciała sie na niego wydrzeć teraz - Także świetnie - dorzuciła jeszcze, tak dla potwierdzenia tego wszystkiego co powiedziała, zaciskając zęby. Mogłaby mu powiedzieć jak się czuła z tym wszystkim naprawdę, ale po pierwsze nie czuła, że to coś zmieni, a po drugie miała męża, którego musiała wybrać tym razem.
niels goldberg
about
But I can see us lost in the memory, august slipped away into a moment in time 'cause it was never mine.
Wydawało mu się, że to właśnie tego pragnęła – tego spokojnego i ułożonego życia, na które jego nigdy nie było stać. Nigdy nie chciał jej tego niszczyć, ale poniekąd trochę to zrobił, zachowując się strasznie egoistycznie i pozwalając sobie na to zbliżenie, gdy wiedział, że była mężatką. W dodatku wtedy, gdy nie miał jej poza tą wspólnie spędzoną nocą nic więcej do zaoferowania. Zdawał sobie sprawę z tego, niestety po fakcie, że postąpił źle i nie powinien wywracać jej ułożonego życia do góry nogami, gdy dobrze wiedział, że zaraz wypłynie na długie miesiące i nie mógł jej się nijak zadeklarować. Zamiast tego po prostu postanowił zniknąć z jej życia tak szybko, jak się w nim na powrót pojawił. A teraz wrócił, nie wiedząc do końca, czego się spodziewał. Nie przemyślał sobie absolutnie niczego. Po prostu wiedziony impulsem zdecydował się na powrót do Lorne Bay, przynajmniej na jakiś czas, żeby w końcu zwolnić, osiąść gdzieś i przemyśleć sobie dalsze kroki.
– Ale wygląda na to, że udało ci się go posprzątać – stwierdził, wskazując na obrączkę, która nadal znajdowała się na jego palcu. Nie wiedział, czego się spodziewał, może wolałby by jej nie było, ale jednocześnie było to nieco uspokajające, że nie rozpieprzył jej tak całkiem życia, a ona mimo tego, co zrobili, nadal była, miał nadzieję, szczęśliwą żoną.
– Tak, na dłużej – potwierdził jeszcze raz, jednocześnie nie będąc w stanie powiedzieć, co „na dłużej” tak do końca oznaczało. Nie miał planu i nie dawał sobie konkretnego odcinka czasu. Nie zmierzał sobie niczego narzucać, ale jednocześnie miał nadzieję zostać tu przynajmniej parę miesięcy. – Nie będę się nudził w Lorne? To wydaje się niemożliwe, ale skoro tak mówisz.. – odparł, lekko rozbawiony, bo jednak Lorne Bay zawsze kojarzyło mu się z okrutną nudą. Tylko, że aktualnie chyba właśnie na to liczył. Nie miał problemu z tym, że będzie mu się tu strasznie nudziło. Właśnie tego potrzebował. Poza tym, pomijając wątpliwej jakości rozrywki w miasteczku, przez samą obecność Renley w nim i fakt, że ze względu na wielkość miasteczka będą na siebie wpadać, nie spodziewał się, że będzie mu tu nudno. Na pewno to będzie bardzo emocjonalny powrót, choć nie liczył na żadne szczęśliwe zakończenie. Wydawało mu się, że to mu już odpłynęło, kiedy on sam na statku odpłynął od niej. Teraz mógł już się tylko mierzyć z konsekwencjami swoich decyzji sprzed lat.
– Ale wygląda na to, że udało ci się go posprzątać – stwierdził, wskazując na obrączkę, która nadal znajdowała się na jego palcu. Nie wiedział, czego się spodziewał, może wolałby by jej nie było, ale jednocześnie było to nieco uspokajające, że nie rozpieprzył jej tak całkiem życia, a ona mimo tego, co zrobili, nadal była, miał nadzieję, szczęśliwą żoną.
– Tak, na dłużej – potwierdził jeszcze raz, jednocześnie nie będąc w stanie powiedzieć, co „na dłużej” tak do końca oznaczało. Nie miał planu i nie dawał sobie konkretnego odcinka czasu. Nie zmierzał sobie niczego narzucać, ale jednocześnie miał nadzieję zostać tu przynajmniej parę miesięcy. – Nie będę się nudził w Lorne? To wydaje się niemożliwe, ale skoro tak mówisz.. – odparł, lekko rozbawiony, bo jednak Lorne Bay zawsze kojarzyło mu się z okrutną nudą. Tylko, że aktualnie chyba właśnie na to liczył. Nie miał problemu z tym, że będzie mu się tu strasznie nudziło. Właśnie tego potrzebował. Poza tym, pomijając wątpliwej jakości rozrywki w miasteczku, przez samą obecność Renley w nim i fakt, że ze względu na wielkość miasteczka będą na siebie wpadać, nie spodziewał się, że będzie mu tu nudno. Na pewno to będzie bardzo emocjonalny powrót, choć nie liczył na żadne szczęśliwe zakończenie. Wydawało mu się, że to mu już odpłynęło, kiedy on sam na statku odpłynął od niej. Teraz mógł już się tylko mierzyć z konsekwencjami swoich decyzji sprzed lat.
about
when I felt like I was an old cardigan under someone's bed you put me on and said I was your favorite
Jej też się tak wydawało. W teorii brzmiało to super, bo jak można nie chcieć męża, farmy i gromadki dzieci, które gonią gromadkę zwierząt? Wystarczyło, że miała część i nie do końca była przekonana, że chce resztę. Nie byłoby to takie skomplikowane, gdyby porzucenie tego nie łączyło się ze zranieniem osoby, która była dla niej ważna. Bo może w swoim mężu nie była na zabój zakochana, ale go kochała i wcale nie chciała, żeby przez nią cierpiał. Znowu. A ich wspólna noc była dokładnie tym czego chciała. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości, w końcu gotowa była w tą niepewność iść i zostawić męża, żeby móc się dowiedzieć co między nimi może być. Także to nie do końca tak, że to była jego wina, skoro ona jakby czekała aż pojawi się ktoś na tyle ważny, żeby to życie do góry nogami wywrócić. Wszystko potoczyło sie tak jak się potoczyło i teraz muszą z tym jakoś żyć.
Spojrzała na swoją rękę, kiedy ją wskazał jakby chciała zobaczyć o co mu chodzi, jakby zapomniała, że znajduje się na niej obrączka. W tym momencie może i ona wolałaby, żeby jej nie było - może dzięki temu to spotkanie byłoby łatwiejsze. Tak miała gdzieś z tyłu głowy, że musi brać też pod uwagę swojego męża, bo nawet jakby chciała powiedzieć Nielsowi wszystko co teraz czuje byłoby to trochę nie na miejscu. A co do bycia szczęśliwą żoną to była najbardziej szczęśliwa, jak mogła. Czy z nim byłaby szczęśliwsza? Tego się nigdy nie dowiedzą - Tak. Mąż, który dał mi drugą szansę i terapia dla par - podzieliła się z nim swoim przepisem, chociaż żadna z tych rzeczy bałaganu w jej głowie nie posprzątała, mimo że dużo czasu minęło.
Zaśmiała się na jego słowa - Serio - powiedziała - Bycie dorosłym w Lorne to zupełnie inne doświadczenie. Sam zobaczysz na ile baby showerów albo ślubów dostaniesz zaproszenie - uśmiechnęła się zgarniając kosmyk włosów za ucho. Tak to tu wyglądało. Nie trzeba było się z kimś przyjaźnić, wystarczyło że kiedyś się z kimś kolegowało albo ktoś po prostu jest na tyle miły i chce się pomóc komuś zaaklimatyzować. Uprzedzenie go mógł potraktować jako przyjacielski gest na powitanie, bo jeśli trafią na siebie na jednej z tych imprez to raczej nie miał na co liczyć. Nie bardzo się jej mężowi spodoba jego obecność, a co dopiero jakiekolwiek interakcje między nimi.
- Wiem, że nie przyszedłeś po ciasto, ale uznaj to za prezent powitalny - powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie i podając pudełko, do którego chwile wcześniej włożyła polecane przez siebie słodkości.
niels goldberg
Spojrzała na swoją rękę, kiedy ją wskazał jakby chciała zobaczyć o co mu chodzi, jakby zapomniała, że znajduje się na niej obrączka. W tym momencie może i ona wolałaby, żeby jej nie było - może dzięki temu to spotkanie byłoby łatwiejsze. Tak miała gdzieś z tyłu głowy, że musi brać też pod uwagę swojego męża, bo nawet jakby chciała powiedzieć Nielsowi wszystko co teraz czuje byłoby to trochę nie na miejscu. A co do bycia szczęśliwą żoną to była najbardziej szczęśliwa, jak mogła. Czy z nim byłaby szczęśliwsza? Tego się nigdy nie dowiedzą - Tak. Mąż, który dał mi drugą szansę i terapia dla par - podzieliła się z nim swoim przepisem, chociaż żadna z tych rzeczy bałaganu w jej głowie nie posprzątała, mimo że dużo czasu minęło.
Zaśmiała się na jego słowa - Serio - powiedziała - Bycie dorosłym w Lorne to zupełnie inne doświadczenie. Sam zobaczysz na ile baby showerów albo ślubów dostaniesz zaproszenie - uśmiechnęła się zgarniając kosmyk włosów za ucho. Tak to tu wyglądało. Nie trzeba było się z kimś przyjaźnić, wystarczyło że kiedyś się z kimś kolegowało albo ktoś po prostu jest na tyle miły i chce się pomóc komuś zaaklimatyzować. Uprzedzenie go mógł potraktować jako przyjacielski gest na powitanie, bo jeśli trafią na siebie na jednej z tych imprez to raczej nie miał na co liczyć. Nie bardzo się jej mężowi spodoba jego obecność, a co dopiero jakiekolwiek interakcje między nimi.
- Wiem, że nie przyszedłeś po ciasto, ale uznaj to za prezent powitalny - powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie i podając pudełko, do którego chwile wcześniej włożyła polecane przez siebie słodkości.
niels goldberg