sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Przechodzący obok baru mężczyzna przystanął, nieśmiało uniósł twarz, omiótł spojrzeniem wnętrze lokalu po czym, jakby nadal niepewnie, sięgnął za klamkę. Zasadniczo można by rzec, że pasował do tego wnętrza; nieogolona twarz, zmęczone spojrzenie, gdzieniegdzie ślady licznych nieprzespanych nocy. Rzecz nie polegała jednak na tym, że Jude Westbrook w pubie poszukiwał jakiejś zachęty — w szklistej witrynie ujrzał po prostu swe odbicie i doszedł do wniosku, że dłużej już nie da rady. Że pozostało mu tylko picie. Samotność jednak nie wpisywała się w te plany upadku (jeszcze nie), tak więc pochwyciwszy w dłoń telefon napisał kilka wiadomości i oczekując na odpowiedź zamówił szklankę piwa, tak na dobry początek. Był pewien, że noc ta niczego dobrego nie przyniesie, ba! Był pewien, że skomplikuje jeszcze bardziej cały ten cyrk, w którym przyszło mu się znaleźć. Naraz pozbawiony został przecież wszystkiego: rodzice wyjechali (Olivia pytała, och jak nieznośnie pytała, czy mogą, jakby Jude miał osiem lat i po raz pierwszy miał s a m o d z i e l n i e opiekować się całym domem, a więc właśnie niczym dziecko odparł jej z przerażeniem w oczach, że owszem, niech jadą, on jest dzielnym chłopcem i da sobie radę), Lis… wciąż oczekiwała na jego przeprosiny (które układał w głowie raz po raz, coraz piękniej i szczerzej, ale na które to odwagi w sobie odnaleźć nie potrafił; pewien był więc, że siostra, jedyna bliska mu osoba, nienawidzi go z całego serca), Sollie powędrowała bóg wie gdzie i z kim, a dziecko… No, z dzieckiem był taki problem, że nadal stanowiło jakąś dziwną misję, ale już nienależącą do niego. Na domiar złego musiał codziennie zrywać się z łóżka o świcie (po niemiłym maratonie wpatrywania się w sufit), by pędzić do portu lub lasu, w wielce ważnej sprawie, którą okazywało się poszukiwanie zaginionego kota (pożarty przez krokodyla), zaprowadzenie porządku (dwóch pijaków wykłócało się o to, komu bardziej należy się drzemka na parkowej ławce), bądź poszukiwanie sprawcy straszliwej zbrodni, jaką było przebicie opony (kazuarów jednak ścigać nie zamierzał). W dodatku odwołane wesele należało jakoś spłacić, a także w końcu wszystkich o ów fakcie poinformować. Nic więc dziwnego, że Jude stawiał raczej na niechlujny wygląd, gorycz w oczach i pragnienie, by w Ziemię w tejże właśnie chwili uderzyła jakaś kometa.
Zbliżał się już ku końcowi, już nieomal dostrzegał dno szklanki (boże jakże on nie znosił podłego smaku piwa), gdy w progu pubu w końcu pojawiła się odpowiednia twarz. — Tutaj! — zakrzyknął, wymachując swym nieomal pustym kuflem, jako że w lokalu było dość tłoczno i głośno i Jude był pewien, że Remigius inaczej by go nie odnalazł. Nie, Jude nie był jeszcze pijany. Ośmielił się jednak równie głośno wezwać jakąś miłą panią, która obsługiwała gości i zamówić piwo raz jeszcze, tym razem i dla… kumpla? Przyjaciela? Cóż, tylko on mu pozostał.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nawet nie wiem co napisać, bo przepraszam to chyba za mało, ale naprawdę przepraszam za bycie takim okropnym :eggplant: -nieodpisujkiem


Wiadomość od Juda, która Remigius otrzymał kilka dni temu, wywołała w Soriente ulgę. Wbrew pozorom po ich ostatnim spotkaniu, które zakończyło się niestety niezbyt przyjemnie, upłynęło kilka tygodni. W między czasie na światło dzienne wypłynęło kilka spraw, które ćmiły swoją powagą i rangą tych kilka słów, których zapewne Westbrook żałował jeszcze tego samego dnia, w którym je wypowiedział. Nie oznaczało to jednak tego, że Remy zamierzał puścić mu płazem to jak zaatakował Lisbeth. Mała nauczka mu się należała, zupełnie tak jak wtedy, gdy Soriente przyszedł do Westbrooka skręcać łóżeczko. Po prostu pewne słowa muszą paść, aby oczyścić atmosferę.
- Tak, dla mnie to samo - rzucił, gdy wreszcie udało mu się dotrzeć do odpowiedniego stolika przeciskając się przez zatłoczony pub.
Remigius nie miał pojęcia z jak wielkim ciężarem przyszedł na spotkanie Jude. On sam także mierzył się z problemami, które zaczynały go przerastać, a które dotyczyły Lisy. Chciał się poradzić, zapytać o to, co Jude wiedział na temat choroby swojej siostry. Nie chciał jednak zaczynać z grubej rury, a poza tym możliwe, że poznając historię Westbrooka wcale nie będzie chciał mu dokładać kolejnych zmartwień. Jednak nim przyjdzie im podręczyć się wzajemnie swoimi egzystencjalnymi problemami, należało dopełnić formalności.
- Nie pytałem Lisbeth, ale mam nadzieję, że ją przeprosiłeś. Mówię to z troski o nią i dlatego, że męska duma i każe - objaśnił, aby Jude nie miał go za jakiegoś chojraka, który przyszedł pozałatwiać sprawy po męsku. - No i płacisz za tę kolejkę, tak w ramach zadość uczynienia - dodał jeszcze na koniec, bo akurat kelnerka postawiła przed nimi kufle z piwem i Remigius sięgnął od razu po jeden z nich.
Nie miał okazji spędzać z Judem wiele czasu. Nie znał jego zachowania, ani reakcji, ale tylko głupi i ślepy nie dostrzegłby, że coś było nie w porządku z tym człowiekiem. Ciężko powiedzieć, czy to ten zmęczony i smutny wzrok, ciężki oddech, czy mowa ciała, ale Remy od razu wyczuł, że coś nie gra.
- Sorry, że to powiem, ale z każdym naszym kolejnym spotkaniem wyglądasz gorzej - mruknął oceniając Westbrooka ze szczerością. - Co jest? - Zapytał w prosto, bo odnosił wrażenie, że za tym zaproszeniem na piwo kryło się coś więcej, a niżeli tylko propozycja na wspólne spędzenie wieczoru.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Lawirująca wkoło nich kelnerka, stawiająca każdy z kroków z niezwykłą gracją, uśmiechała się do niego filuternie. Była ładna. Dość ładna. Nie do końca w jego typie, ale z całą pewnością jej atrakcyjność była hipnotyzująca. Na tyle, by w Westbrooku rozbudziło się pragnienie zrobienia Sollie na złość, spędzenia tejże nocy z kimś innym i oznajmienie jej tego potem z niezwykłą dumą. Tyle że nie tylko nie byli już razem, ale i Jude nie potrafiłby odnaleźć się w roli człowieka aż tak podłego. Poświęcając więc swą uwagę w pełni Remigiusowi nie spostrzegł, że wraz z pojawiającymi się na stoliku kuflami piwa, otrzymał również zapisany na serwetce numer telefonu kobiety. Co zabawne, Jude nigdy nie odnajdywał zainteresowania w podobnej rozwiązłości; jakkolwiek ckliwe by to nie było, seks był dla niego zawsze ważną częścią związku — przygodne doznania niezwykle go obrzydzały.
Nie tak, jak powinienem, ale zajmę się tym jutro. Słowo. To znaczy, że możesz nawet dopilnować, żebym w końcu zrobił to w sposób odpowiedni — przyznał szczerze, mając na myśli oczywiście kontakt bezpośredni. Rozmowę twarzą w twarz. Jak najbardziej żałował tego wszystkiego — kłótni, wzniecania ognia, dramatyzowania, ale doprawdy pogubił się w życiu w tak krytyczny sposób, że nie dawał już rady. Nie, żeby szukał dla siebie jakiejkolwiek wymówki. — Mogę płacić za wszystkie kolejki — zobligował się z lekkim uśmiechem, jako że posiadany przez niego dług wobec świata znacznie wykraczał poza to miejsce, całą tę sytuację i związane z nią następstwa. Wiedział jednocześnie, że żałować będzie tej chwili słabości niesamowicie; nie będąc wszak fanem pijaństwa wyobrażał już sobie te wleczące się godziny zakrapiane kacem i wyrzutami sumienia, ale dziś musiał sięgnąć po to konkretne lekarstwo. Nie do końca obecnym wzrokiem zerknął na Remigiusa, intensywnie rozmyślając nad odpowiedzią, której powinien mu udzielić. Czy w rzeczywistości jednak wygląd jego odzwierciedlał stan jego duszy? Czy aż tak bardzo w oczach jego odzwierciedlało się piekło? — No cóż — parsknął z grymasem uśmiechu, przecierając twarz dłonią. — Zjebałem wiele spraw, Remy — rzucił na wstępie, odpływając spojrzeniem w kierunku grupy nieznajomych, tłoczących się w tymże morzu nieszczęść. — To nie jest moje dziecko. Chyba. Nie mam odwagi sprawdzić, wiesz? Ale Sollie mnie zdradziła i tylko to jest ważne, chociaż ślubu i tak nie mogę odwołać, bo mnie na to nie stać — zaśmiał się histerycznie, bo doprawdy po tej ilości alkoholu, którą zdążył przyjąć, uznawał to wszystko za niezwykle zabawne. — Pomyślisz pewnie, że najbardziej boli mnie świadomość tej zdrady i… i tego, że to nie jest moje dziecko, ale cholera, Soriente, nawet nie wiesz, jak mi ulżyło — wyjawił z bólem, wlepiając wzrok w brudny blat stołu. Tak rozpaczliwie poszukiwał ucieczki z tego związku, a jednak bał się jak dotąd to przyznać; nie tylko przed innymi, ale i samym sobą. Ale zdawało się, że i tak jest już na jakąkolwiek ewakuację za późno, że i tak przyjdzie mu skończyć w nieszczęśliwym małżeństwie, wychowując cudze dziecko.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Przychodząc na spotkanie z Judem, Soriente spodziewał się kilku błahych rozmów możliwie ocierających się o trudne, męskie tematy, ale ostatecznie nie zmieniających niczego konkretnego. Owszem sprawa z Lisą była istotna, ale francuz zakładał, że będzie ona najbardziej krytycznym punktem wieczoru, po czym panowie przejdą do podzielenia się uwagami na temat ostatniego meczu rugby, ewentualnie skomplementowania wdzięków kelnerki, która ewidentnie zainteresowała się Westbrookiem. Remy nawet nie skomentował tego, że obok kufla przyjaciela (bo chyba tak mógł już nazywać swojego "szwagra") znalazła się karteczka z wiadomą treścią. Uśmiechnął się tylko lekko.
- Spoko, ufam ci, nie będę niczego pilnował - odpowiedział w kwestii Lisbeth z nadzieją, że ten trudny temat mają za sobą. Owszem później, gdy alkohol nieco znieczuli zmartwienia, Remigius planował wspomnieć ponownie o najmłodszej Westbrook, a raczej wypytać jej brata o historie związane z jej chorobą. Jednakże nie spodziewał się, że zadając pytanie o samopoczucie Juda, uzyska odpowiedź kompletnie zamazującą jego poprzednie plany.
- Każdy coś w życiu zjebał, Jude - odparł na początek, nie świadomy bomby, która miała go zaatakować. Słuchał więc z niedowierzaniem, a kufel piwa, który trzymał w dłoni zatrzymał się w pół drogi do ust francuza.
Nie dało się ukryć, że podczas świąt (będę cierpieć mocno za swoje opóźnienia, przepraszam i błagam o litość, zaraz znów szykują im się święta, a tutaj jeszcze poprzednie w temacie xd), Juda wydawał się być niesamowicie rozdrażnionym, gdy poruszono temat Sollie. Ale Remigius w nawet najśmielszych domysłach nie wpadłby na to, że ich sytuacja może być aż tak kiepska. - Jak to, kurwa, zdradziła? Jesteś tego pewien? Przecież jeszcze niedawno... - Chciał wspomnieć o tym, że skręcali to cholerne łóżeczko, ale ostatecznie przerwał w pół zdania.
Wysłuchał do końca kumpla, po czym ostatecznie uniósł ten nieszczęsny kufel i wypił praktycznie całą jego zwartość. Potrzebował chwili, aby dobrze przemyśleć to co Jude mu powiedział. Koniec końców jego wypowiedź była dość osobliwa.
- Ulżyło ci, że to nie twoje dziecko... - Powtórzył po Westbrooku, ale za chuja nie potrafił postawić się w jego roli. Dla Remigiusa pojęcie rodzicielstwa było totalną abstrakcją. Zresztą sam poczuł ulgę, gdy okazało się, że Lisa nie jest w ciąży, ale nie był szczęśliwy z prawdziwych przyczyn dla których jej organizm wariował. - Jude, kochasz Sollie na tyle by wychować z nią to dziecko? Czy serio, tak jak wspomniałeś, tylko ze względu na kasę bierzecie ten ślub, bo jak tak to powiedz tylko słowo, a ci pomogę - zaoferował, bo akurat jeśli chodziło o finanse, Soriente zdecydowanie mógł pomóc najbardziej. Gorzej z jakimś wsparciem duchowym, czy emocjonalnym, bo mówiąc szczerze, przerażony był tym co usłyszał. - Sorry jak mówię coś zbyt bezpośrednio, ale... Ja pierdole, sam nie wiem co jest dla ciebie, dla was lepsze... A co ona na to? - Dodał, a że atrakcyjna kelnerka znów pojawiła się w pobliżu, zaraz po tych słowach zamówił kolejne piwa i kazał dziewczynie na bieżąco pilnować, aby mieli co pić.

jude westbrook

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :( błagając o wybaczenie, wysyłam borsuczą miłość <3 <3 <3
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Mimo wszystko nie chciał demonizować Sollie w tej opowieści. Choć sam odczuwał względem niej wyłącznie pogardę, nie pozwoliłby na to, by ktokolwiek inny uraczył ją niewybredną inwektywą; nikt poza Geordanem naturalnie. Nie wiedział jednak, co rozjuszyłoby go bardziej — potrzeba bronienia jej, czy jednak pełne jadu słowa stanowiące w oczach innych doskonałe podsumowanie ich związku. Bo Jude nie wiedział niczego. Nie był pewien, czy postąpił słusznie zrywając te zaręczyny, jak i czy zachował się racjonalnie, gdy napisał jej, że powinni to jednak przemyśleć. — Jestem pewien — odparł krótko, zatapiając się w kolejnych łykach piwa i zerkając raz za razem na uroczą kelnerkę. — Pokłóciliśmy się raz. Mocno. Wyjechałem bez pożegnania na front i… kurwa, to brzmi, jakbym jej bronił, ale ta kłótnia… Mogła brzmieć jak koniec. Rozumiesz? — był w niewystarczający sposób pijany, by móc to roztrząsać. By usprawiedliwiać jej czyn, by szukać dla nich drugiej szansy. I by dopuścić do głosu te wszystkie inne sprawy, tę walkę ze swoimi pragnieniami, z życiem, które dotąd odtrącał. I jedynie spoglądając w złociste piwo modlił się o to, by to naprawdę nie było jego dziecko. — Poznałeś moich rodziców? — zaśmiał się tylko histerycznie w odpowiedzi, choć odczuł niezwykłą wdzięczność za jego ofertę. Czy gdyby zapragnął uciec z tego miasta, mógłby także liczyć na jego wsparcie? — Olivia mnie wychowała. Nie przeszkadzało jej to, że nie jestem jej dzieckiem. Wszyscy w tej naszej pieprzonej rodzinie kochają Sollie i wierzą w drugie szanse, więc problem nie polega na tym, czego chcę, a co nauczono mnie robić — wymamrotał, krzyżując ręce na blacie stołu. A potem, w imię szaleństwa, począł stukać czołem w splecione dłonie, mając nadzieję, że wybije sobie tym samym z głowy wszystkie paskudnie brzmiące myśli. — Tamten koleś jej z dzieckiem nie pomoże. A ona nie chce być sama — prychnął, tym razem skrywając już głowę między dłońmi. Jakim cudem wpakował się w takie bagno? — Może mógłbym, wiesz. Może mógłbym spędzić kolejnych osiemnaście lat życia przy jej boku, może nawet udałoby mi się w jakiś sposób ją p o k o c h a ć. Ale problemem jest jej brat — zaśmiał się, określając Geordana w ten sposób. Wcześniej tego unikał, a teraz ich pozorne powiązanie stawało się jedną z największych przeszkód. — Przepraszam Soriente, pewnie nie chcesz o tym wcale słuchać — machnął niedbale dłonią, wracając do pionu, po czym znów zanurzył usta w goryczy piwa.

remigius soriente

ja również nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :sorry:
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Remigius wiódł raczej spokojne życie, przez którego większość myślał tylko i wyłącznie o sobie, więc może stąd to jego nikłe doświadczenie w kwestii cierpienia. Najgorszym co go spotkało, była śmierć siostry. Bezsprzecznie nie przeżył nigdy większej tragedii, ale była ona bólem, który uderzył raz, pozostawiając za sobą olbrzymia ranę, której blizna czasem nadal paliła niemiłosiernie, ale nie torturowała go nieustępliwie. Zaś opowieść Juda brzmiała jak tortura, na którą sam się skazywał, której sam się poddawał i która prawdopodobnie nie sięgała tylko jego osoby. Soriente nie był najlepszym doradcą, ale jedne na czym się znał to "szczęście" i to jak je osiągać, a z planów Westbrooka raczej jasno wynikało, że ani sobie, ani Soliie tego szczęście nie zapewni.
- Rozumiem - pokiwał głową, bo akurat nie jedno w życiu widział i słyszał. Nieporozumienia, kłótnie i rozpadające się związki dotyczyły każdego i nawet jeśli osobiście Remy miał nikłe pojęcie o tak poważnych sytuacjach, to potrafił wyobrazić sobie doskonale to, co przekazywał mu Jude. - Patowa sytuacja - mruknął, bo nawet nie wiedział jak lepiej mógłby to skomentować. Dopytać o szczegóły? Po co? I tak nie zmieniłoby to faktu, że pod nieobecność Jude'a, Sollie spotykała się z kimś innym. Czy motywowała ją samotność? Kłótnia, czy chciała odegrać się na Westbrooku? Tego Soriente nie musiał wiedzieć, bo obecnie nie miało i tak żadnego znaczenia. - Sęk w tym, że Olivia i Stanley się kochają, kumasz? Patrzysz na swoich rodziców i wiesz, że tych dwoje żyje dla siebie. Jak masz kogoś takiego obok to sprostasz wszystkiemu, ale na siłę nie zbudujesz takiej relacji - przedstawił mu swój punkt widzenia, bo totalnie rozumiał jakie zasady wpojono mu w domu rodzinnym, jakie wzorce z niego wyniósł i czemu chciał sprostać. Tylko, że Remy miał nieodparte wrażenie, że postawa Jude'a ostatecznie doprowadzi go do samodestrukcji. - Jude... Nikt by nie chciał, ale ona też będzie się męczyć - przyznał, może nazbyt szczerze, ale skoro stawiali na trudną prawdę to Remigius nie zamierzał owijać w bawełnę. - To nie wyjdzie.... I jak to brat? - Spytał skonsternowany, bo dopiero pod koniec wypowiedzi Westbrooka dotarło do niego o kim wspomniał mężczyzna. - Chcę, kurwa, nawet nie wiesz jak bardzo chcę ciebie wysłuchać, bo widzę, że jesteś rozpieprzony... Byłbym ostatnim chujem, jakbym ciebie olał - wyłożył mu dosadnie, po czym sam zerknął na śliczną kelnerkę, która kręciła się blisko ich stolika już od pewnego czasu. Uniósł lekko dłoń, wyciągając dwa place i wskazując nimi na ich puste szkła. - No dawaj, o co chodzi z bratem Sollie? - Powrócił do tematu, gdy złożył ponowne zamówienie i ani myślał wypuścić stąd brata Lisy, póki nie dowie się co dręczyło tego strapionego człowieka.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Olivia i Stanley się kochają. Kochali się też wtedy, gdy mimo wszelkich komplikacji i dzieci, które wynieśli z poprzednich relacji, zdecydowali się być razem. Pewnym było, że ani Olivia, ani Stanley, nigdy nie powiedzieli mu, że związali się z powodu konieczności. Nie, na pewno powtarzali, że połączyła ich miłość, dzięki której byli w stanie pokonać wszystkie przeciwności; być może Olivia kilkakrotnie upiększyła ów historię, czyniąc z niej najbardziej romantyczną opowieść wszechczasów. Dlaczego więc Jude sądził, że ich małżeństwo niosło na sobie łatkę right thing to do? Dlaczego przypisywał ją i sobie w sytuacji, która nie miała z losami jego rodziców nic wspólnego? Może po prostu uciekał przed własnymi emocjami; nie należał nigdy do szczególnie wylewnych osób. Kiedy związał się z Creason, wyznał jej przecież miłość wyłącznie raz, brzmiąc przy tym jak stetryczały urzędnik, którego jedyną rolą jest odsyłanie ludzi do innych okienek. Może więc chodziło wyłącznie o to, że nie potrafił odważyć się na wpuszczenie miłości do swego serca, a więc i dostrzeżenie, że jest ona jedynym słusznym filarem jakiegokolwiek związku. Doceniał więc słowa, którymi obdarzał go Soriente, ale był póki co zamknięty jeszcze na ich słuszność; dopiero kilka miesięcy później miał przypomnieć sobie tę rozmowę i pojąć, jak bardzo się mylił.
Sollie jest świadoma braku moich uczuć. Wątpię, że sama obdarza mnie czymś więcej, niż zwykłą sympatią — odparł chłodno, ugodzony trafnością kryjącą się w stwierdzeniu mężczyzny. — Ale się lubimy. Nadal, po tym wszystkim. A to wystarczająco wiele, żeby zbudować dla dziecka odpowiedni i szczęśliwy dom — nie było jasnym, czy mówiąc to wszystko przekonać chce Remigiusa, czy samego siebie. Bo przecież część jego duszy zdawała sobie sprawę z idiotyzmu, jaki skrywa się w każdej części jego planu. — Przecież tak będzie łatwiej, Remy — jęknął w końcu, odrzucając od siebie na moment tę maskę powagi. Napił się znów, a gdy szklanka ukazała mu swe dno — poczekał cierpliwie na dolewkę. — Być z nią, wychować to dziecko. Nikogo nie rozczarować — bo przecież chodziło właśnie o to. Kiedy tylko przedstawił Sollie swojej rodzinie dostrzegł, jak bardzo do nich pasuje. Jak bardzo różni się od Creason, z którą przed kilkoma laty miał wziąć ślub, a która to do ostatniej chwili nie spróbowała ocieplić swoich relacji z Lisbeth, Austinem i rodzicami. Jak więc mógł to wszystko zniszczyć? — Danny mnie pocałował — wyszeptał konfidencjonalnie, unikając jego spojrzenia. Po raz pierwszy wypowiedział te słowa na głos. Po raz pierwszy zaśmiał się przy tym, myśląc o tym, że nie powinien określać wcale tego mianem pocałunku. — Myślisz, że powinienem jej o tym powiedzieć? — w końcu, skoro mieli wziąć ślub, nie powinni mieć przed sobą już więcej tajemnic, prawda?

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Remigius chciałby wierzyć w słuszność słów Jude'a, chociażby tylko po to, aby zdjąć z jego barków ciężar, który ewidentnie go przytłaczał. Który zaciągnął go do tego baru i ostatecznie zmusił do zwierzeń człowiekowi, który wcale nie nadawał się do udzielania jakichkolwiek związkowych porad. Ba! Soriente niekoniecznie nadawał się do rozmów jakkolwiek związanych z dziećmi, posiadaniem rodziny, czy trudnościami w relacjach, bo jego doświadczenie w tych kwestiach było znikome, a w co po niektórych wręcz zerowe. Poprzedni swój związek spieprzył, obecny był na tamten moment szczęśliwy, ale zupełnie nie nacechowany jakąkolwiek odpowiedzialnością. Co więc Soriente mógł wiedzieć? A jednak, nie potrafił jakkolwiek zgodzić się z Judem, bo jeśli na czymś w życiu się znał, to na słuchaniu samego siebie i nie robieniu rzeczy wbrew własnemu sumieniu, bo z nich nigdy nie wynikało nic dobrego.
- Oczywiście, że nie... Nie stworzycie dla dziecka dobrego domu jeśli się nie kochacie, po co karmić je iluzjom rodziny, kiedy możecie dać mu prawdziwe domy. Popatrz na siebie i Austina - odpowiedział więc, nadal przystając przy swoim stanowisku. - Chociaż... Przepraszam, bo nie powinienem w żaden ciebie przekonywać. Nie chcę, abyś czuł, że na ciebie naciskam, po prostu dzielę się tym co sądzę i czułbym się nie fair wobec siebie i ciebie, gdybym tego nie powiedział - dodał, po chwili, bo jednak uzmysłowił sobie, że w tej sprawie nie chodzi o kupno nowego samochodu, a czyjeś życie. Ostatecznie to Jude i Sollie sami będą musieli podjąć decyzję o swojej i swojego dziecka przyszłości, ale już wtedy francuz miał nadzieję, że do niczego nie będą siebie zmuszać. - Nie wiem... Mi by nie było łatwiej rezygnować ze swojego szczęścia, by komuś ofiarować sztuczne szczęście - mruknął równie posępnie do Jude i podobnie jak i on dopił swojego drinka spoglądając przez chwilę ze strapioną miną w pustą szklankę. - Nie kupuję tego, ale to ty i Sollie musicie sami wiedzieć co będzie dla was i dziecka najlepsze - dodał, a w tonie jego głosu wcale nie dało się wyczuć chociażby krzty zrozumienia dla słów Westbrooka. Niestety, ale ekscentryczny Remigius nie potrafił pozostawać obiektywnym, nawet jak się starał.
Właściwie nie miał pojęcia jakiej odpowiedzi spodziewać się, gdy zapytał o brata Sollie, ale zdecydowanie odpowiedź Jude'a była ostatnią na jaką by wpadł. Remy zakrztusił się alkoholem, który właśnie przełykał i dopiero po otarciu łez jakie napłynęły mu do oczu, ponownie spojrzał na Westbrooka i zdolny był do jakiejkolwiek rozmowy. Chociaż znalezienie odpowiednich słów wcale nie przyszło mu z łatwością. (Koniec końców kierowała nim też zazdrość, bo sam chciałby zostać pocałowanym przez Dannego, a póki co żył wspomnieniami z tej jednej nocy, po której został mu zaledwie lichy plasterek z Hello Kitty)
- Ale.. Czemu? Czemu to zrobił? - To pierwsze co przyszło mu do głowy, bo przecież nie znał kontekstu sytuacji i nadal nie pojmował, czemu to on nie mógł znaleźć się na miejscu Jude'a. - Em... A co Danny o tym sądzi? On chciałby, aby się dowiedziała? - Zapytał zamiast odpowiedzieć wprost, chociaż na usta cisnęły mu się słowa o tym, że kolejne kłamstwo w tej iluzji związku i tak pewnie niczego nie zmieni, ale póki co podarował sobie tak dosadny komentarz.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Jęknąwszy skrył ponownie twarz w dłoniach, zupełnie tak, jakby ten prosty gest mógł naprawić wszystko. Najgorsza była świadomość rozsądku, jaki wypływa ze słów Remigiusa; nieważne jak starannie unikał prawdy, ta objawiała się w każdym kolejno wypowiadanym zdaniu. Wwiercała się w jego myśli, ocierała o każdy pomysł na jaki zdążył wpaść. Rozwiązanie leżało na wyciągnięcie ręki i nie było wcale aż tak straszne w realizacji, ale Jude mimo to nie potrafił pogodzić się z tym, że kolejne jego małżeństwo rozpada się, nim w ogóle zdążyło zaistnieć. Co było z nim nie tak? — Nie, w porządku, może… Masz rację, pomyślę o tym — wymamrotał, zapijając te słowa gorzkim łykiem alkoholu. Skinął też potem głową, bo nic innego mu nie pozostało; wiedział, że Remy nie chce mu zaszkodzić. Wiedział, że chce pomóc. Nie wątpił jednak przy tym, że gdyby przyszło odnaleźć się mu w kłopotliwej sytuacji, nie byłby w stanie z podobnym przekonaniem powtarzać tych samych rzeczy; tak już chyba po prostu jest, gdy dana sytuacja nie dotyczy cię bezpośrednio. Bo Jude czuł, że gdyby role się odwróciły, mówiłby Remigiusowi to wszystko, a więc — to twoje szczęście jest najważniejsze.
Szkoda że Westbrook nie wiedział, co sprawia mu radość.
Nie wiem, chyba coś mi siedziało wtedy na ustach — odpowiedział śmiechem. Rozbawieniem, którego nie spodziewał się u siebie napotkać. Reakcja mężczyzny zaskoczyła go w sposób, który zezwolił mu na chwilę beztroski (i to wcale nie dlatego że ucieszył się z przewagi w wyścigu o względy Geordana), choć nie trwała ona wystarczająco długo. — Tak właściwie to nie rozmawiamy obecnie, bo, widzisz, on myśli, że ja się gniewam — wyjaśnił wierząc, że tylko wlewany w siebie alkohol dodaje mu odwagi; gdyby nie to, z całą pewnością nie zdradziłby Remkowi choćby skrawka tej całej historii. — Okazuje się — mówiąc to zaśmiał się, opróżnił kolejną szklankę do samego końca i przeczesał (raczej w efekcie nerwowego tiku) opadające na twarz, lekko kręcące się włosy. — że był we mnie… coś jakby, sam nie wiem, zakochany? Ale nie powinienem się martwić, bo stwierdził, że ten pocałunek był tak p a s k u d n y, że ot tak mu przeszło. Puff — zakończył smutno, właśnie tego nie mogąc znieść najbardziej — tych jego słów przepełnionych rozczarowaniem. — Tak właściwie to nie był pocałunek, Remy. Jebnęliśmy w siebie ustami i byłem pewien, że wyłamał mi się przez to ząb — sprecyzował, uznając to z niejasnych sobie powodów za istotne.


remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nawet jeśli Remigius czuł się fair sam ze sobą, bo to co powiedział Jude'owi było zgodnie z jego sumieniem, to odnosił wrażenie, że póki Westbrook sam nie zechce czegoś zmienić, póty słowa, które wypowiedział nie mają żadnej mocy. Krótka odpowiedź jaką otrzymał, tylko utwierdziła go w tym przekonaniu, ale nie czuł się na miejscu, ani w roli osoby mogącej ciągnąć dalej ten temat. Tym bardziej, że kwestia jaką poruszyli była naprawdę poważna i mało które, życiowe zawirowania o jakich słyszał Soriente mogłoby się z nią równać. W tamtej chwili wdzięczny był losowi za to, że jednak nie komplikował własnego życia bardziej, niż był w stanie to ogarnąć. Chociaż Lisa i jej nawracające zaburzenia odżywiania w ostatnim czasie spędzały mu sen z powiek, przyprawiając serce o szybsze tętno.
- Co? - Kompletnie nie zrozumiał w pierwszym momencie tego co Jude mu powiedział, ale widząc minę przyjaciela, bo chyba tak wtedy mógł go już nazywać, zaśmiał się, bo najwidoczniej miało to być formą żartu, której po prostu nie pojmował. Możliwe, że zbyt poważne tematy, albo zbyt wielka ilość alkoholu sprawiały, że coraz ciężej przychodziło mu analizowanie tego co słyszał. - Dobra, teraz to już nie rozumiem... A gniewasz się na niego? - Zmarszczył lekko brwi. W sumie to miałoby sens, o ile Westbrook nie życzyłby sobie takich zbliżeń ze strony Geordana (co akurat było głupstwem, bo kto by ich sobie nie życzył? Chyba tylko jakiś ślepiec jak Dante). - Czekaj... Musze to przetrawić - rzucił, gdy już dosłyszał całą opowieść, łącznie z tym jebnięciem w zęby, w które absolutnie nie uwierzył. W każdym razie dla rozjaśnienia umysłu przechylił kufel, aby odrobina alkoholu pomogła mu płynniej układać myśli w jedną całość. Tak, to już był ten stan upojenia, w którym wydaje się iż każdy kolejny łyk działa na naszą korzyść, a nie odwrotnie. - Powiedział ci, że coś do ciebie czuje. Potem się pocałowaliście, a on powiedział, że już nie - powtórzył w wielkim skrócie to co usłyszał od Jude'a. - A ty, uważasz że to wcale pocałunek nie był... Pierdolisz, Jude - westchnął, krzywiąc się lekko, bo cała ta historyjka wyglądał na niesamowicie naciąganą. - Jakbyś tak uważał to być mi o tym nie mówił. Dla ciebie to też coś znaczyło, dlatego wyglądasz na takiego zadręczonego i kurwa... Tym bardziej nie powinieneś postępować z Sollie tak jak zaplanowałeś, bo to się skończy źle. Mówię ci, będzie źle - oznajmił, troszeczkę dosadniej, bo procenty niestety, ale odbierały językowi finezję.
To co usłyszał od Westbrooka tak go wykończyło, że nie było opcji, aby nie przywołać do siebie atrakcyjnej, biuściastej kelnerki, którą poprosił o kolejną kolejkę.
- Czy ktoś poza mną wie o tym co mi powiedziałeś? - Zapytał, bo nie chciałby przypadkiem zdradzić niczego Lisie, ale gdyby ona była także wtajemniczona na pewno łatwiej przychodziłoby mu przetrawienie rewelacji, którymi obdarował go jej brat.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
On wtedy jeszcze nie wiedział — że Lisa jest nadal chora, że kłamstwem oddziela się od bliskich, że pewnego dnia eskaluje to nazbyt wielkich i poważnych problemów, by którekolwiek z nich mogło dźwignąć to bez szwanku. Mogło się więc zdawać, że historia skrywanej miłości jest tak ważna i dojmująca, że nic już nie nabierze tak ostrych barw komplikacji w ich, czy raczej — Judaha — życiu; jakże obaj się mylili nie dostrzegając, jak fatalna i zawiła przyszłość do nich zmierza.
Trochę się gniewał. Na Danny’ego. Przede wszystkim za to, że uświadomił mu pewne sprawy dopiero teraz, chwilę przed ślubem i jego ojcostwem; gniewał się, bo sprawy były wystarczająco skomplikowane już przed tym całym wyznaniem, skoro Sollie była jego (nieprawdziwą) siostrą. Głównie gniewał się jednak nie z powodu wszelkich ambarasów, a dlatego, że Danny odpuścił szybciej, niż Jude zdążył pojąć, że czekał na to wyznanie całe życie. — Nie. Tak. Trochę. Ale nie… nie z powodów o które mógłby mnie oskarżać. Albo takich, które ty uznałbyś za sensowne — odparł więc, skrywając przed nim spojrzenie. Wciąż nie wiedział, czy to, co czuje, jest szczere — zwykł podążać za Dannym ślepo wszędzie, więc może i tak miało być w tym przypadku. Może. Bo o ile fascynowało go to na pewnym poziomie — bliskim raczej koncepcji miłości widzianej oczyma trzynastolatków — tak cała następująca w kontynuacji c i e l e s n o ś ć raczej napawała go przerażeniem i wątpliwościami. — Może i się mi podobało — rzucił konspiracyjnym szeptem, choć nikogo w barze nie obchodziła toczona przez nich rozmowa. Może sam Remigius wzbudzał czyjeś zainteresowanie (o ile w tych pijanych głowach funkcjonowały jeszcze resztki rozsądku, a zabawa w skojarzenia odbywała się na poziomie lepszym, niż przedszkolnym) ale Jude i jego życiowe zawiłości były przecież dla wszystkich nieinteresującym szumem. — Ale nie posiadam przywileju kierowania się w życiu uczuciami — było to jedynym, co był w stanie powiedzieć. I tak na moment jakoś mocniej się otworzył, bardziej niż przed kimkolwiek innym i to chyba wcale nie wyłącznie dzięki sporej dawce alkoholu. — Jeszcze nie — odparł, słusznie zgadując, że Remy na myśli ma Lisbeth. Tym jeszcze obiecał więc, że odsłoni się i przed nią — nie wiedział po prostu, który moment uznać ku temu za słuszny. Poza tym wiedział — jasne że tak — więc Remigius nie musiał wcale tego powtarzać — wiedział, że cała ta historia skończy się źle.

koniec <3
remigius soriente
ODPOWIEDZ