Perfect strangers?
: 08 lip 2022, 09:53
#9
Od felernego dnia, w którym życie stracili Wurth i Flynn, minęło parę tygodni. Przez ten czas nie było dnia, aby Mia nie myślała o akcji ratunkowej i o tym, że sama cudem wyszła z tego w jednym kawałku. Życia jednak nie dało się zapauzować tak, by cierpliwie poczekało aż Mia dojdzie do siebie na zwolnieniu lekarskim od psychiatry. Toczyło się ono dalej i z czasem Montgomery musiała w końcu wrócić do pracy. Oczywiście zgarnęła zjebę od kapitana, który przydzielił jej nowego partnera, Jaydena, wyraźnie zaznaczając że ma się go słuchać. Montgomery czuła się oczywiście jak dziecko wymagające niańki, ale jednocześnie nie było w dobrej pozycji do negocjacji. Zacisnęła zęby i pokornie przyjęła polecenie słuchania się , przy czym Turner okazał się być naprawdę w porządku gościem i wcale nie traktował jej z góry, tak jak się tego spodziewała. Wręcz przeciwnie - o nic nie wypytywał i po prostu dał jej szansę na zaprezentowanie się jako dobry paramedyk.
Koledzy z remizy przeżyli swoją żałobę po koledze i wbrew temu, czego spodziewała się Mia, nikt nie miał do niej pretensji - a przynajmniej tego nie okazywał. Wręcz przeciwnie, po jej powrocie do pracy od razu padła propozycja opicia tego wydarzenia. Mia początkowo się migała - nie czuła całego tego picia na jej cześć. Ale ostatecznie ona i kumple strażacy wylądowali w Lucky Lou's - pubie, który do tej pory Mia znała jedynie z opowieści.
- Co, Montgomery, wskakujesz następna? - zaśmiał się jeden ze strażaków, wskazując głową na małą scenę, na której co chwilę pojawiała się kolejna osoba próbująca swoich sił w karaoke.
- Po moim trupie - prychnęła popijając piwo i kątem oka spoglądając na scenę, na której właśnie pojawiła się jakaś brunetka. Z uśmiechem skinęła głową na faceta za konsolą, co wskazywało na to że dobrze się znają. Mia odwróciła się w kierunku sceny mając nadzieję, że kobieta - w odróżnieniu do poprzedniczki - nie będzie wyła jak zarzynane zwierzę.
Eve Paxton
Od felernego dnia, w którym życie stracili Wurth i Flynn, minęło parę tygodni. Przez ten czas nie było dnia, aby Mia nie myślała o akcji ratunkowej i o tym, że sama cudem wyszła z tego w jednym kawałku. Życia jednak nie dało się zapauzować tak, by cierpliwie poczekało aż Mia dojdzie do siebie na zwolnieniu lekarskim od psychiatry. Toczyło się ono dalej i z czasem Montgomery musiała w końcu wrócić do pracy. Oczywiście zgarnęła zjebę od kapitana, który przydzielił jej nowego partnera, Jaydena, wyraźnie zaznaczając że ma się go słuchać. Montgomery czuła się oczywiście jak dziecko wymagające niańki, ale jednocześnie nie było w dobrej pozycji do negocjacji. Zacisnęła zęby i pokornie przyjęła polecenie słuchania się , przy czym Turner okazał się być naprawdę w porządku gościem i wcale nie traktował jej z góry, tak jak się tego spodziewała. Wręcz przeciwnie - o nic nie wypytywał i po prostu dał jej szansę na zaprezentowanie się jako dobry paramedyk.
Koledzy z remizy przeżyli swoją żałobę po koledze i wbrew temu, czego spodziewała się Mia, nikt nie miał do niej pretensji - a przynajmniej tego nie okazywał. Wręcz przeciwnie, po jej powrocie do pracy od razu padła propozycja opicia tego wydarzenia. Mia początkowo się migała - nie czuła całego tego picia na jej cześć. Ale ostatecznie ona i kumple strażacy wylądowali w Lucky Lou's - pubie, który do tej pory Mia znała jedynie z opowieści.
- Co, Montgomery, wskakujesz następna? - zaśmiał się jeden ze strażaków, wskazując głową na małą scenę, na której co chwilę pojawiała się kolejna osoba próbująca swoich sił w karaoke.
- Po moim trupie - prychnęła popijając piwo i kątem oka spoglądając na scenę, na której właśnie pojawiła się jakaś brunetka. Z uśmiechem skinęła głową na faceta za konsolą, co wskazywało na to że dobrze się znają. Mia odwróciła się w kierunku sceny mając nadzieję, że kobieta - w odróżnieniu do poprzedniczki - nie będzie wyła jak zarzynane zwierzę.
Eve Paxton