knulla dig, nyfikna granne
: 07 lip 2022, 17:36
ett
kläder
kläder
Zarzekał się podczas kłótni z ojcem, że nie pójdzie wcale po żadne zakupy i że nie ma problemu z tym, aby po prostu codziennie zamawiać coś do domu. Wytknął mu rzecz jasna, że to przecież on był rodzicem i powinien się zajmować takimi rzeczami, ale jak zwykle otrzymał argument zwrotny, że i tak dostawał na wszystko pieniądze i powinien okazać trochę wdzięczności. Dobrze, że sprzeczali się wyłącznie przez telefon, bo pod koniec Pelle kopał już w meble i krzyczał w poduszkę ze złości. Resztę wieczoru spędził w łóżku oglądając czwarty sezon Stranger Things spod groźnie zmarszczonych brwi i jedząc lody na obiadokolację. Zdecydowanie nie było to coś do czego przywykł i co lubił robić, ale przecież musiał udowodnić swoje, prawda?
Nie pójdę do żadnego sklepu, nie i koniec. Już nigdy, mam to gdzieś.
Ostatecznie do sklepu poszedł.
Co prawda miał na to kilkanaście godzin namysłu, ale głód z samego rana i spokojniejszy dzień w szkole sprawiły, że na moment przełknął dumę. Najgorsze było to, że i tak miał market w po drodze, więc no... niech już straci. Jeśli jednak miałoby się okazać, że nagle ojciec wróci do domu, to z premedytacją pochowałby wszystko w swoim pokoju. Jego upartość w relacji z rodzicami nie znała granic rozsądku.
Same zakupy okazały się nie być najgorszymi na świecie. Mógł powybierać sporo rzeczy o których nigdy wcześniej nie słyszał i najwyraźniej musiały być charakterystyczne dla Australii. Wizja ich testowania lekko go nawet podekscytowała. Do tego doszły oczywiście wszystkie ulubione rzeczy do jedzenia i przedmioty codziennego użytku. Przed sklepem skusił się nawet na zakup kawy w doniczce. Kompletnie nie znał się na roślinach i średnio go ciekawiły, ale pomyślał sobie, że było to bardzo dorosłe kupić sobie do domu roślinę. Chciał z nią przejść przez miasto, aby ludzie mogli pomyśleć, że być może mieszkał tutaj całkiem sam i stąd musiał robić samodzielne zakupy. Ugh, nienawidził odkrywać pozytywnych aspektów czynności których początkowo wcale nie chciał robić, bo przez to czuł się jak jakiś kretyn. Przed ojcem i tak zamierzał mówić, że była to istna tortura, bo niby jak mógł mu udowodnić kłamstwo?
Innymi emocjami których nie lubił doświadczać były poczucie niezręczności oraz przytłoczenia, ale po kilkunastu krokach dopadły go z pełną mocą. Siatki były ciężkie, było ich dużo, a on był jednak chuderlawym człowiekiem. Co chwile je przekładał, regularnie zatrzymywał się aby wymyślić nowy sposób na ich transport (wraz z roślinką którą też trzeba było osobno trzymać). Słońce przypiekało dość przyzwoicie, więc nim doszedł do swojej ulicy, to zdążył już się spocić do tego stopnia, że czuł jak ściekało mu ciurkiem po plecach. Koszmar jakich mało, bo nienawidził się pocić, a w tym durnym kraju nie dało się tego uniknąć. W takich chwilach tęsknił za Szwecją najmocniej. Takie trywialne rzeczy wyprowadzały go z równowagi. Chciał z powrotem umiarkowaną temperaturę i najlepiej jeszcze swojego kierowcę dzięki któremu uniknąłby ostatnich dwóch godzin swojego życia.
Oddychając ciężko i marszcząc co chwilę twarz z bólu człapał w kierunku bramy wejściowej. Ulica na której mieszkał była nierówna, a pech chciał, że akurat jego willa musiała znajdować się wyżej. Na oko czekało go jeszcze kilkanaście kroków. Ostatnia poprawka reklamówek i... huk, szmer, a następnie świat jakby zamarł w ciszy absolutnej na kilkanaście sekund.
- Jävla fan! - warknął głośno, bo jego cierpliwość się w tym momencie wyczerpała. Jedna z siatek pękła, a artykuły rozsypały się na ulicę. Próbując je ratować upuścił też doniczkę, a ta naturalnie musiała się rozbić. Ziemia wysypała się na zakupy, a roślinka zatoczyła się żałośnie na asfalcie. Na pewno nie wyglądała jednak tak żałośnie jak zgrzany i czerwony ze złości Pelle. Nabrał powoli powietrza do płuc, ale nigdy mu to nie pomagało. Miał zamiar szybko pozbierać dowody zbrodni, ale kątem oka dostrzegł ruch w bramie sąsiadów i chwilę później ich spojrzenia się zbiegły.
Miał wrażenie, że chłopak regularnie się na niego gapił kiedy akurat obaj byli na zewnątrz i tak jak normalnie mu to nie przeszkadzało, tak w tym momencie miał ochotę go rozerwać na strzępy.
- Nie masz nic lepszego do roboty?! - wycedził z pretensją i kucnął, aby zająć się bałaganem, ale przez jego obecność w ogóle nie mógł się na tym skupić.
Zig Lipinski