kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
02.
outfit

- Elo - rzucił do wnętrza mieszkania, ale zastała go jedynie głucha cisza. Ostrożnie więc zamknął za sobą drzwi, a następnie szybko zbadał wszystkie elementy które mogłyby mu zdradzić czy Scarlet była w środku. Zaczął oczywiście od półki na buty, gdzie ewidentnie brakowało jednej pary. Od razu zostawił tam własne i pozbawił się skarpet które rzucił niechlujnie na kanapę. Uwielbiał chodzić boso i gdyby to od niego zależało, to nigdy by się nie ograniczał ani skietami ani butami, ale jednak jakieś tam normy społeczne jeszcze zachowywał.
Kolejnym wyznacznikiem było światło w szparze między drzwiami a podłogą, za równo w łazience jak i jej sypialni. W obu przypadkach zastał ciemność, więc przeszedł do próby ostatecznej - przyłożenia ucha do jej drzwi. Po minucie mógł już z pewnością stwierdzić, że spełniło się jego największe marzenie tego dnia - miał przed sobą spokojny samotny wieczór. Było już dość późno, więc być może poszła w miasto? Szczerze mówiąc to średnio go to obchodziło. Zaraz wybił sobie już z głowy temat jej osoby i oddał się szeroko pojętemu relaksowi. Swoje rzeczy dorzucił do skarpet na kanapie i z pokoju zgarnął słuchawki, a następnie przy świetle lodówki (mama zawsze powtarzała, że w ten sposób ją rozmrażał, ale chyba nigdy to do niego nie miało już dotrzeć) zaczął układać kolejkę na Spotify. W międzyczasie napił się mleka (bez laktozy) z kartonu, kompletnie nie zważając na to,  że strużka pociekła mu po brodzie aż na tors. Odpalił coś energicznego i zaczął tańczyć przeglądając dokładniej zawartość lodówki. Niestety zgodnie z własną obawą nie doszukał się w niej niczego na co miałby ochotę, a przynajmniej nie na swojej półce...
Kochał zimną pizzę. Zimna pizza była życiem, a kawałek pozostawiony przez jego współlokatorkę prezentował się naprawdę apetycznie. Nie mogąc się powstrzymać chwycił za talerzyk na którym go położyła i wziął pierwszego gryza. - Mmmmmm, jesteśmy w domu - mruknął do siebie głupio z zadowoloną miną i zamknął lodówkę kopnięciem w drzwiczki. Nie musze chyba mówić, że resztkę pizzy wziął ze sobą. Usiadł wygodnie na kanapie, nogi kładąc na stolik i odetchnął z ulgą. Dokładnie w tym momencie do mieszkania weszła Scarlet i nim zdążył drgnąć, to ich spojrzenia się zbiegły.
Cholera.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
15

A Colton ostrzegał ją, by przestała przygarniać przystojniaków na swoją orbitę, ale cóż, Scarlet za nic sobie miała te ostrzeżenia. O ile Francis okazał się dość nieszkodliwym studentem, który poza barierą językową i ogólnym nierozgarnięciem był asystentem całkiem znośnym, o tyle Gavin pokazał się z nieco gorszej strony, gdyby ktoś pytał o zdanie Scarlet. Stał się trochę nie do wytrzymania na tym wspólnym kwadracie. Bo faktycznie przy pierwszym ich spotkaniu kliknęło, ale po jakimś czasie mieszkanie z Gavinem okazało się nawet gorsze niż niegdyś mieszkanie z braćmi w winnicy. A to jednak o czymś świadczyło. Scarlet przecież nie była rozpieszczoną jedynaczką i wiedziała, że wspólne mieszkanie z kimś to przede wszystkim docieranie się, ale irytowało ją… w zasadzie to wiele rzeczy. I owszem świadoma była swoich przywar i tego, że paczka tamponów w łazience była zostawiona czasem na widoku; albo że niekiedy siedziała po nocy w kuchni i świeciła długo światło, i słuchała muzyki na niezbyt optymalnej głośności. Albo, że kiedy miała zwyczajnie gorszy dzień to nie potrafiła nawet zdobyć się na wesołe dzień dobry, kiedy mijała Gavina w kuchni – albo paradoksalnie w drugą stronę, kiedy miała dobry dzień to z kolei szczerzyła się jak szczeniaczek. Ale przy tym wszystkim naprawdę nie sądziła, że można robić rzeczy, które jednoznaczne kojarzyły jej się z niechlujstwem i jednocześnie sprawiać, że uchodzą one na sucho.
Musiała zostać na uniwerku dłużej i chociaż kompletnie jej się to nie podobało to jednak wiedziała, że robienie sobie zaległości w pracy nie wchodziło w grę. A później w ramach rekompensaty za niezwykle stresujący i irytujący dzień, Scarlet dostała zaproszenie na kawę, z którego skorzystała. I tak ostatecznie wracała nieco później niż zwykle na mieszkanie – za to potwornie głodna. Już po drodze zastanawiała się czy powinna sobie coś zamówić, wstąpić po chińszczyznę czy może kupić bułki i nutellę w sklepie i zapchać się pieczywem? Nie skorzystała z żadnej z tych opcji, bo przypomniało jej się, że czeka na nią kawałek pizzy. Ujdzie, pomyślała, a że nie lubiła marnować jedzenia, to stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie zjeść to, co miała w lodówce, a nie kupować niczego nowego. I tak oto dotarła na mieszkanie, licząc w duchu, że być może Gavina nie będzie jeszcze w mieszkaniu, a ona zje szybko pizzę, umyje się i pójdzie spać zanim chłopak wróci do domu i nie będzie musiała z nim nawet rozmawiać! Plan był dobry, ale tylko na piśmie, bo już w momencie, kiedy przekroczyła próg mieszkania, wiedziała, że i owszem Gavin jest w środku. Zamrugała gwałtownie i spojrzała na niego z cierpiętniczą miną. – Gavin… czy to moja pizza? – spytała z rozlewającym się po jej duszy głębokim rozczarowaniem. Nawet nie zauważyła jeszcze tej kupki brudnych rzeczy obok niego.
gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Żałował w tym momencie wszystkich pochopnych decyzji które podjął w przeciągu ostatnich dziesięciu minut. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie i wiedział doskonale, że to nie będzie jedno z tych cichych starć które znosił o wiele lepiej niż dosłowne sprzeczki.
Zsunął słuchawki z których dobiegała cicho muzyka i chciał coś powiedzieć, ale wpierw uraczył ją donośnym beknięciem. Ups. Mimo wszystko parsknął z samego siebie bo go bawiły takie rzeczy, a dopiero potem posłał jej przepraszający uśmiech.
- Noo... tak, ale myślałem, że Cię nie będzie i że po prostu Ci odkupię... - wymamrotał pierwsze co mu przyszło na myśl. Niestety nie mógł przyjąć postawy ofensywnej bo ewidentnie popełnił błąd, ale to tylko jeden kawałek zimnej pizzy... jakby, ile można było się złościć o taką głupotę?
- Chcesz? - wyciągnął do niej rękę z talerzykiem oraz nadgryzionym kilkukrotnie kawałkiem. Nie było to wiele, ale przynajmniej chciał się podzielić. Dobrze o nim świadczyło!
Wolał nie bawić się w zamawianie jej teraz nowej pizzy bo starał się oszczędzać, ale był gotów się poświęcić dla spokojnego wieczoru. - Możesz zjeść coś z mojej półki - uśmiechnął się niepewnie. Na jego półce nie było praktycznie nic, a jak już było to na dziewięćdziesiąt procent przeterminowane bo on kupował coś, a potem tego nie używał bo mu się nie chciało.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
/no jestem najgorsza, ok, przepraszam bardzo! ;c

Scarlet bardzo walczyła, żeby nie zacząć się hiperwentylować. Jej oczy rozszerzyły się, gdy chłopak donośnie bęknął. Jak to się stało, że z nim zamieszkała? Jak do tego doszło? Co ją tak w nim urzekło i zaślepiło? Bo cholera nie mogła sobie tego za nic teraz przypomnieć. Niemniej, zaczerpnęła głośno powietrza, spoglądając na niego z poirytowaniem. – No tak, ale jednak jestem. Normalnie też ruszasz mojej rzeczy tylko dlatego, że mnie akurat nie ma w mieszkaniu? – spytała już na skraju irytacji, zaciskając mocno szczęki i czując, że zaraz chyba sobie zrobi przez ten gest krzywdę niechcący. Fakt, że z reguły łagodna i sympatyczna Scarlet postanowiła zaatakować niemal od razu chyba już o czymś świadczył. Bo Scarlet mimo wszystko była wyrozumiała i dało się ją urobić, ale nie w momencie, gdy wszelkie granicy w jej przekonaniu zostały przekroczone. Nie wtedy, gdy była głodna, zmęczona po pracy i zdenerwowana z powodu głodu.
Czy chcę gryza mojego kawałka pizzy? Gavin… – mruknęła z politowaniem i na chwilkę zamknęła oczy, próbując powstrzymać przypływ złości. – Problem polega na tym, że miałam ochotę na pizzę, więc nie, nie wezmę niczego z twojej półki. Poza tym mogę się założyć, że pewnie w lodówce niczego twojego nie ma. Bo chyba gdyby było to nie brałbyś mojej pizzy, prawda? – warknęła, zakładając ręce na piersi. Bo był to dość oczywisty wniosek raczej. Scarlet naprawdę nie mogła uwierzyć w to, że można być tak bezczelnym typem i jeszcze niczego sobie z tego nie robić. – Wiesz, że nie możesz tak robić – dodała jeszcze tonem zirytowanej matki i nagle jej wzrok padł na kupkę brudów tuż obok niego. I to nie w jego pokoju tylko na ich wspólnej przestrzeni! Scarlet wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. – A co to ma być? – spytała strwożona, wskazując na coś, co powinno być przecież jego kupką wstydu i nie powinno się tam w ogóle znajdować.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
- Co? Nie - prychnął z niedowierzaniem, że mogła mu w ogóle takie coś zasugerować, ale jego mina wskazywała na to, że kłamał. Nie powiedziałby, że regularnie jej grzebał w rzeczach, ale zawsze coś tam podgryzł, trochę czegoś upił (prosto z butelki, wiadomo) czy skorzystał z jakiejś przyprawy. Nie widział w tym nic złego, bo całe życie tak funkcjonował. Mieszkając z mamą miał do wszystkiego pełne prawo, a w akademiku nikt mu uwagi nie zwracał, więc nigdy się nie oduczył tych nawyków. Scarlet też dotychczas musiała się nie zorientować, a to potwierdzało tylko, że nie był to aż taki wielki problem.
- No co? - przecież chciał dobrze, tak?! Jakby nie zapytał, to pewnie miałaby pretensje, że jej nawet nie zaproponował oddania reszty. Zawsze lepiej było się zaoferować.
- No... jest cebula chyba - przygryzł dolną wargę. Na bank było tam jeszcze jakieś pudełko z gotowym daniem, ale parę dni temu zauważył w środku pleśń, więc tego nie ruszał. - Dobra, jakby luz, serio Ci zamówię, tylko powiedz jaką chcesz i skąd - odłożył talerz na kanapę, ale z kawałkiem pizzy już nie trafił i ta zsunęła się na jej obicie. On w międzyczasie dobrał się do telefonu i tłustymi paluchami zaczął przeglądać, jakie miała możliwości o tej porze.
- Wiem, przepraszam Scarlet, serio - rozumiał, dlaczego była zła i dlaczego jego zachowanie było nie w porządku, ale też nie widział za bardzo, co innego mógłby zrobić w tej chwili, aby to wszystko naprawić. Popełnił błąd, przyznał się do niego i chciał, aby dziewczyna z miejsca przestała się na niego gniewać.
- Hm? - wpierw nie zrozumiał, o co jej chodziło. Chwytając jej pizzę i biorąc kolejnego gryza, zaczął przyglądać się swoim rzeczom leżącym nieopodal. - Koszulka, bluza, skarpety, plecak - wymienił jej głupio, ale serio nie rozumiał, dlaczego miałoby ją to wkurzyć. Przecież zamierzał je zabrać, jak już będzie szedł do swojego pokoju...

scarlet callaway
nie masz za co przecież, serio chill xd
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Odpowiedziała mu niemal zgorszonym i tak samo niedowierzającym spojrzeniem, widząc, że jej przypuszczenia chyba się jednak potwierdziły. – Gaaaavin – jęknęła z pretensją. Ona kompletnie inaczej to odbierała. To znaczy zaczęła od razu wyobrażać sobie, że być może korzysta z jej pasty do zębów, z szamponów, że podjada jej słodycze, że wyjada jedzenie. Może to była przesada jej wybujałej wyobraźni, ale wyobraziła sobie nawet, że Gavin być może pod jej nieobecność paraduje w jej puchatym szlafroczku, nie mając pod spodem zupełnie niczego na siebie, i z ręcznikiem zarzuconym niedbale na kark. Natychmiast wyparła te myśli z głowy, mrugając gwałtownie, ale już wiedziała, że ten widok będzie do niej wracał w najgorszych snach.
Była głodna, zmęczona i z pewnością rozdrażniona, a takie combo emocjonalnie naprawdę rzadko przytrafiało się raczej radosnej Scarlet, więc nic dziwnego, że nie umiała się trochę opanować. – Uważaj! – zawołała, patrząc bezradnie jak kawałek pizzy zsuwa się na obicie kanapy. No, ona tego nie zamierzała sprzątać na pewno. Nie chciała, żeby jej zamawiał cokolwiek. Najlepszym rozwiązanie byłoby, gdyby po prostu wyszła z mieszkania i poszła coś zjeść, ale naprawdę nie miała ochoty ponownie wychodzić na zewnątrz. Chciała się tylko zakopać pod kołderką, z serialem i pizzą, która przepadła bezpowrotnie.
Niee… – wymruczała z irytacją i ponownie westchnęła. Przecież miała braci i mnóstwo rodzeństwa de facto, ale nie przypominała sobie, by ktokolwiek z nich tak bardzo ją wkurzał swoim niechlujstwem. – A dlaczego to jest na naszej wspólnej przestrzeni? – zapytała, wciąż siląc się na spokój i cierpliwość, choć przychodziło jej to z trudem. – I czy to są rzeczy do prania? Zalegające tak po prostu… w salonie? – dodała chyba w teorii pomocnicze pytanie, łypiąc na niego wciąż oczyma zirytowanej matki, choć sama nie wiedziała, skąd to się u niej wzięło. Widocznie Gavin wyzwalał w niej takie uczucia…
gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
i'm baaaack

O ile większość z tych rzeczy faktycznie miał na sumieniu, tak paradowaniu w jej szlafroku jeszcze nie odbębnił. Nie przyszło mu to do głowy, bo miał przecież swój, a szlafroki nie były czymś, co się zużywało, przynajmniej nie w tym samym kontekście co jedzenie czy pasta do zębów. Może gdyby wiedział, że blondynka tak się tego bała, to ziściłby jej obawy w akcie złości, ale na razie mogła spać spokojnie, że chociaż to ją jeszcze nie spotkało.
- Oj... sorry - zgarnął kawałek z obicia i przełożył go z powrotem na talerz. No omsknęło mu się, wielkie mu rzeczy. Czuł, że był to najmniej odpowiedni moment, ale taki był właśnie dla niego los. Znając życie, to Scarlet miała za moment zaczepić się ubraniem o klamkę przy wejściu do pokoju i wybuchnąć. On regularnie zmagał się z tym frustrującym wydarzeniem i rozważał czasami wyrwanie sobie klamki z pokoju, ale mieszkając z kimś, nie było to najlepszym pomysłem. Nie, żeby na co dzień był z nich znany czy kojarzony.
- Ponieważ nie było Cię jeszcze przed chwilą, a odkąd wróciłem, to byłem tylko tutaj - wzruszył ramionami. Dla niego trochę oczywiste. Przecież widząc pustą chatę, nie rzuci się w wir sprzątania. Najpierw przyjemności, potem jeszcze trochę przyjemności i na końcu, ewentualnie, obowiązki. Takimi priorytetami się w życiu Gavin kierował i nic nie było w stanie tego zmienić, nawet taka rozjuszona Callaway.
- No... tak. Naprawdę przepraszam Cię za pizzę, Scar, ale to są tylko ciuchy, zaraz je pozbieram - chyba nie powinien był jej próbować uspokoić ani dać do zrozumienia, że przesadzała, ale czasem najpierw pomyślał, a potem powiedział. Na jego korzyść zagrało to, że serio zaczął zbierać te swoje fatałaszki.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Jeżu, dobra, żenada z moim odpisywaniem, ja tu kończę i grajmy coś nowego jak coś ewentualnie :lol: <3

Rzeczywiście wyobraźnia płatała jej figle, skoro widok Gavina w różowym, puchatym szlafroku było jej największą obawą. Pewnie znalazłoby się również parę innych rzeczy, ale wolała się nad tym głębiej nie zastanawiać w obawie, iż każda taka przekorna myśl mogłaby się ziścić – czego Scarlet wolałaby uniknąć.
Obserwując jak chłopak zgarnia kawałek pizzy z obicia kanapy, była wręcz zrozpaczona. W myślach już tworzyła koncept postaci do jakiegoś nowego wątku w swoich książkach. Bohatera literackiego o imieniu Gavin — z zaskakująco podobnym zestawem cech, co ten prawdziwy Gavin – który już w pierwszym rozdziale ginie w wyjątkowo głupi sposób. Na przykład zostaje uduszony krawatem w kaczuszki w męskiej toalecie w biurowcu wielkiej korporacji. Tak – od razu poczuła się lepiej, gdy sobie taki koncept obmyśliła. Aczkolwiek, wiedziała, że ta plama z kanapy tak prędko nie zniknie. — To nie zejdzie, to nie zejdzie… — powiedziała niczym mantrę, patrząc zbolałym wzrokiem na kanapę. Jęknęła przeciągle. — No tak, ale przecież… przecież nie mieszkasz tu sam i w każdej chwili ktoś mógł wejść, prawda? Poza tym… no nie wiem, nie lubisz mieć porządku we własnych rzeczach a nie rzucać ich, gdzie popadnie? — spytała być może nieco naiwnie, ale naprawdę liczyła, że przemówi Gavinowi do rozumu. Nie to, żeby miała cały czas kij w tyłku – bo naprawdę nie miała! – ale ceniła sobie harmonię, spokój i względny porządek.
To proszę pozbieraj, przecież to chyba nie kosztuje wiele wysiłku, prawda? — spytała z lekkim rozdrażnieniem już, ale naprawdę uderzyło w nią zmęczenie i irytacja. Najchętniej to chyba by sobie wbiła paznokcie do oczu, żeby nie musieć patrzeć na ten bajzel w przestrzeni wspólnej. A później zamknęła się na godzinę w łazience, nie licząc się ani trochę z tym, że ktoś chciałby z niej skorzystać. I zostawiła wyłożoną paczkę otwartych tamponów na wierzchu na półeczce w łazience, choć pewnie po czterech dniach złapały ją wyrzuty sumienia i wszystko skrzętnie pochowała.
gavin eikenberry

/ zt x2 <3
ODPOWIEDZ