30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka, najlepsza żona na świecie a niedługo mama małych bąbelków
#1

Podobno piąty miesiąc ciąży jest najpiękniejszy. A przynajmniej tak właśnie naczytała się Molly w tych wszystkich internetowych poradnikach młodych mam, samozwańczych ciążowych ekspertek. Nie żeby cokolwiek próbowała im odebrać, w końcu... No jakby nie patrzeć, trochę faktycznie tymi ekspertkami w sprawach ciążowych były. Szkoda tylko, że absolutnie żadna nie zadała sobie trudu myślenia, bo inaczej Molly nie była w stanie wyjaśnić dlaczego dla nich to był najpiękniejszy okres, a dla niej nie. Znaczy... No to też nie do końca tak, że ten okres był beznadziejny, tak. Musiała pamiętać, że przed nią jeszcze całe cztery miesiące. Co nie zmieniało faktu, że w tym konkretnym miesiącu zaczynała faktycznie odczuwać, jak zmienia się jej ciało i jak rośnie jej dziecko. W pożyczonych od Luny książkach zdążyła już przeczytać, że to jest najlepszy czas, w którym może zacząć do niego mówić. No to mówiła. Dużo. Czasem sama przyłapywała się na tym, że kiedy Jack jest w pracy, ona opowiadała rosnącemu w niej życiu o wszystkim co po kolei robi. Wtedy do niej docierało, że jest sama i zaczynał się nastrój płaczliwy. Bo Molly nie lubiła być sama. Okej, był Buddy, jednak w jej stanie, przy ruchliwym młodym psie zaczynała się szybko męczyć i zazwyczaj ograniczała się do zabawy w rzucanie mu piłki. Co jeszcze bardziej uświadamiało ją o tymczasowej pustce w domu. Czasem zaczynała płakać a czasem nie. Gdyby ktoś ją zapytał, nie potrafiłaby określić dlaczego tak było. Zresztą, nigdy nikomu by się nie przyznała, że poryczała się z tak głupiego powodu. Przecież Molly Finnigan nigdy nie płacze! Z tego powodu nie cierpiała tych słynnych zmiennych nastrojów, które u niej z racji wad wrodzonych objawiały się w stopniu podwyższonym. Dlatego też nie powinien nikogo zdziwić fakt, że siedząc aktualnie na kanapie w salonie, wylewała z siebie łzy nad książką. Bo właśnie, całkiem sporo czytała kiszącemu się w jej brzuchu dziecku. Książki różne, przeróżne, teraz akurat przerabiali Harry'ego Pottera i Zakon Feniksa. To miało był miłe i przyjemne popołudnie. Od rana zdążyła posprzątać, wyprowadzić Buddy'ego na spacer, który zadziwiająco nie szarpał się na smyczy i podjechać do schroniska, by zawieść im nową porcję psiej karmy i leżaków, z których jej własny pies zdążył już wyrosnąć. Co również zadziwiające, nie wróciła z żadnym nowym domownikiem (Jack by ją chyba zabił) ani nawet nie odczuwała potrzeby, by takiego przygarnąć co podczas wizyt w tym miejscu zdarzało jej się nigdy. Ugotowała nawet mężowi jego ulubiony obiad nie paląc przy tym ani jednego garnka, czym przepotężnie zdziwiła samą siebie. I tu powinna się zastanowić nad nadmiernym szczęściem dzisiejszego dnia. Jeśli wszystko ci wychodzi to znaczy, że zaraz coś jebnie. No i jebło, bo siedziała teraz na tej kanapie w salonie z uniesionymi nogami do góry, bo zaczynały puchnąć jej kostki i ryczała, czytając na głos fragment śmierci Syriusza Blacka. No bo właściwie kto by nie ryczał...

Maddie Miller
ambitny krab
juzka
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Kiedy dowiedziałam się, że Molly zaszła w ciążę.. byłam w szoku? Nie spodziewałam się, że kiedyś będzie miała dziecko. Jest kochaną siostrą, naprawdę. Chociaż czasem potrafi być upierdliwa, szalona oraz okropna dla osób, które krzywdzą kogoś z jej otoczenia. Być może dlatego zawsze lubiłam jej dokuczać. Czasem przecież jedynie powtarzałam jej zachowania, odpowiedzi, tylko dlatego że lubiłam to. I nawet jeśli obie sobie na wzajem dokuczamy, wręcz uwielbiam jak zapala się ta iskierka w jej oczach. W takich momentach, wiem że Molly która kocha władze, istnieje. Lecz teraz jak jest w piątym miesiącu, postanowiłam być grzeczną siostrą. Żadnych dogryzań, upierdliwych pytań lub szalonych pomysłów. Jakoś te miesiące wytrzymam, a jak urodzi ponownie wrócimy do dogryzania. Tak jest bezpieczniej, nie tylko dla mnie ale i jej samej. Wiedząc też, że aktualnie siostra jest sama, wolałam ją odwiedzić skoro byłam w mieście, a nie na farmie. Nawet kupiłam słodkie pączki o różnych smakach, nie wiedząc jaki dokładniej ona chce smak. Podobno zmienia się on z każdą sekundą, jak się jest w ciąży. Napisałam też sms, aby nie przestraszyła się mnie jak tak sobie do niej wejdę. Nie żeby coś, ale wiem gdzie mają schowane klucze awaryjne. A nie chcę też, aby się ona męczyła i tak ma ciężko. Kiedy byłam w środku, zmarszczyłam czoło. Nie spodziewałam się, że zastanę siostrę w takim stanie. Jedynie jej pies mnie zauważył, a ona wciąż czytała chyba Pottera? Pogłaskałam psiaka po głowie, kierując się do jego właścicielki.
- Molly? Coś Ciebie boli, mam zadzwonić po karetkę? Potrzebujesz czegoś? - Powiedziałam to naprawdę spokojnie, wolno z każdym wypowiedzianym, przez mnie słowem obserwowałam ją. Była nieprzewidywalna przed ciążą, teraz jest jeszcze gorsza niż wcześniej. Dodatkowo mało kiedy widziałam, starszą siostrę jak przy mnie płacze. Ogółem przy nikim nie płakała z rodziny. Wyciągnęłam w jej stronę pudełko z pączkami, jakby to one miały mnie uratować przed wybuchem Finnigan. Czułam się skołowana, przy Lunie było inaczej. Przy każdej osobie jest inaczej, ale przy Molly jest hardkorowo i nawet ja o tym widziałam, osoba która najbardziej lubi jej dokuczać z byle powodu.

Molly Finnigan
wystrzałowy jednorożec
Martyna
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka, najlepsza żona na świecie a niedługo mama małych bąbelków
Nikt nie był w większym szoku niż Molly, kiedy dowiedziała się o dziecku. Na początku nie wiedziała jak ma zareagować, potem zaczęła się śmiać a na końcu chciało jej się płakać. Podobno to normalnie gdy dowiadujesz się o czymś, co całkowicie zmienia twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, jednak ona zaczęła się wtedy zastanawiać czy to przypadkiem nie te słynne zmiany nastrojów. Jak się okazało był to dopiero początek, a dalej miało być jeszcze gorzej. Po pierwsze słynęła z tego, że reagowała nieprzewidywalnie na różne sytuacje i odpowiadało jej to. Teraz były tylko dwie opcje: albo płakała albo była wkurzona, co nie za bardzo zostawiało jej pole do popisu i tego już nie lubiła. Po drugie wszyscy, WSZYSCY traktowali ją jak jajko albo porcelanową laleczkę, która zaraz miała im się rozpaść w rękach. Nawet Maddie jej nie dokuczała co sprawiało tylko, że Molly zaczepiała młodszą siostrę jeszcze usilniej niż zazwyczaj, byle tylko otrzymać upragnioną reakcję. Nie muszę chyba mówić, że jak do tej pory się nie doczekała? Starsza bliźniaczka była zadziwiająco odporna. Chociaż najbardziej z nich wszystkich upierdliwy był Jack, który nie pozwalał jej nawet ścielić własnego łóżka. A przecież dopóki brzuch jej na to pozwalał mogła robić tyle rzeczy! Na przykład płakać rzewnie nad książką, która towarzyszyła ci przez całe dzieciństwo. Tak się wciągnęła w akcję, że aż podskoczyła mimowolnie na dźwięk wibracji telefonu. Miała wyłączony dźwięk, co było z jej strony głupotą ale zawsze podczas czytania musiała mieć ciszę, żeby dostatecznie skupić się na treści. Sięgnęła po telefon i kiedy przeczytała wiadomość od Maddie momentalnie przestała ryczeć. Zawsze tak robiła, kiedy ktoś ją na tym przyłapywał, to akurat nie uległo zmianie. Trudno jednak powiedzieć, by doprowadziła się do porządku, bo przywitała młodszą siostrę z czerwonymi policzkami i nosem, oczami opuchniętymi od płaczu i raz za razem pociągała krótko nosem.
- Nic mnie nie boli, tylko Syriusz umarł - ledwo wypowiedziała te słowa tama pękła i Molly znów zaczęła płakać. Nie histerycznie, bo histeryczką nie była, jednak dla kogoś kto nie był przyzwyczajony do takich widoków, płacz mógł być lekkim szokiem. Zwłaszcza, że Finnigan, odkładając na stolik grubą książkę tytułem na wierzchu, wcisnęła sobie obydwie pięści do oczu jakby miała nie trzydzieści a pięć lat. Trwało to nie więcej niż dziesięć sekund, po których uniosła głowę, pociągnęła nosem i spojrzała na siostrę.
- I nie mów do mnie jak do umysłowo chorej, rozumiem każde wypowiedziane przez ciebie słowo - władczym gestem wyciągnęła rękę po pączki. No proszę, wystarczyło tylko by wyłapała ton głosu Maddie i już atmosferka inna.

Maddie Miller
ambitny krab
juzka
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Dobra, więc w tym wszystkim chodziło tylko o postać z książki? W filmie też nie była to jakoś za ciekawa scena, dobijająca więc w książce z tymi wszystkimi opisami jest, gorzej. Hormony w czasie ciąży to chyba najgorsza wada, zaraz przed samym porodem. Ponieważ to dość mocno boli, ale niby nie da się opisać go całkowicie. I nie powiem, przeraża mnie ten sam fakt tego wszystkiego. Normlanie też wyciągnęłabym rękę w stronę siostry, ale to Molly. Nie będzie łatwo tak ją,, uspokoić i przytulić. Więc w ostateczności odpuściłam, usiadałam na kanapie obok niej. Chociaż pączki w jakiś sposób przyjęła, mogła przecież rzucić nimi we mnie, ponarzekać lub co najgorsza powiedzieć, że się nie staram.
- Przecież wiesz, że tak nie myślę. Tylko martwię się o Ciebie, masz duży brzuszek, na pewno nie są to bliźniaki? - Zwróciłam uwagę na wielkość brzuszka. Dobrze jest w piątym miesiącu, ale trochę duży jest, no. Chyba że maluch, będzie przy duszy jak tatuś to w sumie by nawet, wyjaśniło całą sytuację. Jednak nie jestem lekarzem, więc nie mieszam się w takie sprawy, jedynie powiem na głos i poczekam na opinię oraz odpowiedź siostry, mając nadzieję że nic złego mi nie zrobi - Czy to ten, który komunikował się z Harrym przez ogień? Fajnie to wyglądało, coś jak teraz rozmowa z kimś przez telefon. Ogółem szkoda, że nie mają dostępu tam do mugolskich rzeczy - Wydusiłam, zaczęłam nawet bawić się obrączką zaręczynową, aby nie patrzeć się tak perfidnie na jej brzuszek. W sumie chciałabym go dotknąć, może kopnie? Jednak nie chcę naciskać, poczekam aż da mi zgodę lub zaproponuje to. Jak Luna była w ciąży, pamiętam że robiłam to bez pytania i nie zawsze była zadowolona. Także mam rady na teraz!
- Molly tylko nie mów, że wiesz to od mnie. Jutro rodzice wybierają się do miasta, więc najpewniej przyjdą do was, Mama przygotowała strasznie dużo jedzenia, zwłaszcza jakiś papek. Uważają, że za dużo zjadasz niezdrowych rzeczy - Wypowiedziałam to, obserwując jej reakcję. Znając życie wpadną do każdego, ale teraz uwaga naprawdę jest skupiona na Finnigan. Zawsze tak jest, jak ktoś z rodziny jest w ciąży i na świat na przyjść słodkie bobo. Niestety pewnie wpadną do Av, jego jeszcze też musze uprzedzić. Westchnęłam zrezygnowana całym tym faktem, zawsze musi być nie za kolorowo.
- Zmienię temat! Myślisz, że tata w końcu pogodzi się z informacją o moich zaręczynach? I jakbyś mogła przyjąć zaręczony od dowolnej postaci w uniwersum, kogo byś wybrała? - Musiałam skakać teraz z kwiatka na kwiatek, rozmowa o jej ulubionej książce powinna pomóc, a też chcę z nią normlanie pogadać. Tak bez możliwości, w której dostaje poduszką w głowę.

Molly Finnigan
wystrzałowy jednorożec
Martyna
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka, najlepsza żona na świecie a niedługo mama małych bąbelków
Okej. Zacznijmy od tego, że to nie była TYLKO postać z książki. To była NAJLEPSZA postać z książki albo raczej jedna z lepszych, bo nie zapominajmy o Remusie Lupinie i Nimfadorze Tonks. Którzy (TERAZ UWAGA, BO BĘDZIE SPOILER) też w tej opowieści umarli, ale dopiero w ostatniej książce. Na miejscu Maddie cieszyłabym się, że jej starsza, będąca w piątym miesiącu siostra czytała tylko o śmierci Syriusza. Bo gdyby zaczęła czytać o śmierci Remusa i Tonks, którzy osierocili małego Teddy’ego… Mogłaby się rozpłakać i już nie uspokoić a świadomość tego, że sama niedługo zostanie matką, tylko to potęgowała. No bo czy nie największym lękiem rodzica jest właśnie śmierć i osierocenie własnego niemowlęcia? Oczywiście, żaden rodzic nigdy nie chce, by jego dziecko umarło przed nim ale też żaden nie chce takiego malucha zostawiać na pastwę losu, by wychowali je obcy ludzie. Wiecie, czasem takie myśli przychodziły jej do głowy gdy czytała książkę, w której rodzice bohatera umierają, nieważne czy był on jeszcze niczego nieświadomym dzieckiem czy zupełnie dorosłą postacią. Jack jej zabierał zawsze takie książki, jak ją z którąś przyłapał i gdzieś chował ale Molly nie wiedziała nigdy gdzie, bo jej nie chciał powiedzieć. A ona się wtedy denerwowała i zupełnie zapominała dlaczego przed chwilą płakała. Zresztą, jej nastroje naprawdę zmieniały się w mgnieniu oka. Jeszcze przed chwilą ryczała nad śmiercią ukochanego bohatera, a teraz ledwie usłyszała zaczepkę Maddie, jej młodsza siostra mogła poczuć na swojej twarzy poduszkę.
- Ani. Słowa. Więcej – wycedziła przez zęby, celując palcem wskazującym w czarnowłosą. Po pierwsze, żadnych bliźniaków. Serio, w ich rodzinie było ich już zdecydowanie za dużo. Plus, bardzo was proszę, ale czy ktokolwiek wyobrażał sobie Molly jako mamę bliźniąt? Przecież ona ledwie ze sobą daje sobie radę a co dopiero z dzieckiem. A z dwójką? Jeszcze do tego Jack, który lubił spokój i ciszę, których próżno szukać wśród małych dzieci. Nie, skoro już wpadli to niech będzie to jedno dziecko. Syn, bo tak właśnie czuła przyszła mama. Że to będzie chłopiec.
- Nooo, ale zamiast mugolskich rzeczy mają dużo fajnych magicznych rzeczy. Te kominki chociażby albo właśnie sowy! Wiesz, to takie romantyczne jak ktoś napisze do ciebie list i dostarczy ci go sowa. No i jednak wygodniej zawsze, jak jest magia. Nie musisz wtedy na przykład sprzątać albo zmywać naczyń albo prasować. Takie wygodnickie życie, hehe – zaśmiała się z własnego sucharka a potem Maddie zaczęła temat rodziców i Molly wydęła policzki a potem powoli wypuściła z nich powietrze.
- No ale co mam zrobić jak mój organizm domaga się niezdrowych rzeczy? No przecież mu nie powiem, że ich nie może – odparła naburmuszona, aczkolwiek cieszyła się z wizyty rodziców. Była samodzielną kobietą, o pomoc prosiła kiedy sytuacja była naprawdę beznadziejna ale ciąża to było jednak trochę coś innego. Tutaj bardzo liczyła na wsparcie i pomoc, przede wszystkim właśnie własnej matki. I chociaż mama Miller lubiła się wtrącać i wytykać jej co robi źle, to Molly gdzieś bardzo, bardzo głęboko się z tego cieszyła.
- Han Solo – odpowiedziała bez wahania na pytanie siostry. Gwiezdne wojny były filmem jej dzieciństwa a Han Solo pierwszą fikcyjną postacią, w której się zakochała. I chociaż potem miewała inne platoniczne miłostki, były one przelotne, bo jej serce mimo wszystko było platonicznie wierne tylko Hanowi.
- A tatą się nie przejmuj. Pamiętasz, że jak ja się zaręczyłam to też kręcił nosem, chociaż lubił Jacka jak mu pomagał w gospodarstwie? Jak zobaczy, że cię Rudy kocha i szanuje to mu w końcu przejdzie, zobaczysz. I czego siedzisz tak daleko, przecież cię nie kopnę – cmoknęła z niezadowoleniem, poklepując dłonią miejsce bliżej siebie.

Maddie Miller
ambitny krab
juzka
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Smutne książki nigdy nie są za przyjemne, sama unikam ich jak ognia. W książkach wszystko jest tak dokładnie wszystko opisane, aż za bardzo. Ale szczerze? Ma to jakieś w sumie pozytywne skutki, ponieważ lepiej się w to wszystko wczuć, wyobrazić i przeżyć razem z bohaterem. Być może dlatego w jakiś sposób mogę teraz zrozumieć Molly, zwłaszcza jeśli to jej ulubiony bohater. Chyba nikt nie chce, aby jego ulubieniec umierał. W filmie nie ma aż takiej magii, tak jak przy czytaniu książki. Widzisz wszystko, ciężko sobie coś dodać lub zmienić. Nie wspomnę już o samym fakcie, że całkowicie inaczej zazwyczaj jest w samej książce, a filmie. Przez co nie zawsze potrafię płakać przy oglądaniu filmu. Jest to dość nie fajne, ale jednak książka to książka i nic tego nie zastąpi. Stara Molly wraca, nawet jeśli nie mogę teraz jej za mocno wkurzać. Zamknęłam tylko oczy, kiedy poduszka uderzyła mnie w twarz. Zrobiła to o dziwo, bardziej delikatnie niż zazwyczaj, no szkoda. Byłam przyzwyczajona do mocniejszego uderzenia, poduszką.
- Nawet jeśli mam rację, dacie radę. Masz jeszcze naszą rodzinę i Jacka. Nie zostaniecie sami z tym wszystkim - Spróbowałam ją jakoś pocieszyć. Dobrze wiem, że nie pasuje do niej taki układ. Ogółem sam fakt ciąży u Molly, jest naprawdę nowy i ich życie teraz się całkowicie zmieni. Sama to zauważyłam, kiedy Luna zostawia bliźniaki pod naszą opieką. Trzeba mieć oczy wokół siebie, ponieważ zaraz jest krzyk i bałagan. A te dwie rzeczy nie pasują do życia mojej starsze siostry i jej męża.
- Ten kominek gdy źle powiesz nazwę, wysyła Ciebie w nie za ciekawe miejsca? Zmywanie, sprzątanie to fajna sprawa, chociaż nie trzeba się męczyć - Zgodziłam się, w sumie sowy u nas to trochę jak te gołębie. One też jak są wytrasowane potrafią przekazać list, informacje. Jednak sam fakt, że sowa w dzień by tak leciała i miała na łapce wiadomość, jest spoko. Albo nawet i w dziobie też jest spoko możliwością! Uniosłam kącik ust do góry z tego powodu, widząc że wraca już do siebie. No w jakiś tam swój sposób, jak to Molly. - Jeśli zacznie na tobie, skończy na Lunie oraz może i mnie. Jeśli będzie chciała zobaczyć gdzie mieszka Averego. Test białej rękawiczki przy tym to nic - Westchnęłam z tego powodu, na serio to bywało przerażające. Zwłaszcza jak mama tak gotowała na potęgę, posiadanie własnego ogrodu i warzyw w niczym nie pomagało. Tylko jeszcze bardziej zachęcało do siedzenia w kuchni. - Meh, Gwiezdne Wojny
Westchnęłam i przybliżyłam się bliżej siostry. Chociaż nie mówię tego otwarcie to Molly jest moją ulubiona siostrą. Może i rzucamy się do gardeł, ale zawsze wie jak mnie pocieszyć. Wiem też, że w najgorszym momencie pomoże mi. Ogółem nasza więź jest magiczna, jak magia w Potterze, hehe.
- Molly cieszę się, że jesteś moją siostrą. Może masz rację? Jak zobaczy, że się zmienił i stara się naprawić relację z nim to, zmieni zdanie na temat swojego przyszłego zięcia. Jeśli nie... nie chcę wybierać między wami, a nim - Powiedziałam to smutniej niż chciałam, zamrugałam parę razy i przytuliłam się do ramienia siostry. Nie chce nikogo tracić, zostać odsunięta od wszystkich z powodu tego, że tatuś nie może zaakceptować mojego wyboru. Ja już dawno wybaczyłam mu za ten sklep, interes. Zresztą rudzielec naprawdę się stara, pracuje i planuje ponownie otwarcie sklepu. Sama widzę starania, nawet jeśli w nich dużo pomagam.

Molly Finnigan
wystrzałowy jednorożec
Martyna
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka, najlepsza żona na świecie a niedługo mama małych bąbelków
Tak naprawdę w każdej książce, niezależnie od jej gatunku, bywają smutne momenty. Jasne, seria o Harrym Potterze z każdą kolejną częścią nabierała większego mroku i końcowych książek nie można już było nazwać literaturą dla dzieci, ale przecież głównie chodziło w niej o akcję i przygodę. Takie typowo smutne książki Molly też lubiła. No, może nie przepadała za literaturą dla kobiet, bo zawsze straszne dużo czasu zajmowało jej przeczytanie takiej książki. Zupełnie nie w jej typie, trochę nawet się podczas takiej lektury nudziła. Chociaż może to dlatego, że nie natrafiła na dobrego pisarza z tej dziedziny? Nie wykluczała takiej możliwości, w końcu na literaturze obyczajowej się nie znała. Filmy kochała tak samo mocno jak literaturę (jeśli nie bardziej), jednak jeśli chodziło o przedstawienie treści książki na ekranie, to chyba jednak wolała wersje papierowe. Oczywiście zawsze znalazły się wyjątki, bo na przykład trylogia Władcy pierścieni albo Ojciec chrzestny to arcydzieła same w sobie, podobnie jak książki, na których podstawie filmy zostały nakręcone, jednak nie czarujmy się. Większość adaptacji (lub ekranizacji) filmowych była po prostu do dupy. Zresztą, Molly zawsze wolała pracującą podczas czytania własną wyobraźnię. Kiedy znało się wcześniej całą historię i wyobraziło w konkretny sposób, oglądanie jej ponownie na ekranie nie dawało tych samych emocji, jakie miało się podczas czytania. Działało to też w drugą stronę, bo na przykład jeśli chodziło o Gwiezdne wojny filmy były majstersztykiem (i mowa tu o częściach czwartej-szóstej), natomiast z książkami wychodziło gorzej. Aczkolwiek lubiła je czytać i poznawać bliżej bohaterów, którzy na ekranie pojawiali się na dosłownie parę sekund.
- Ale dwójka dzieci? Jak ja ledwo sama ze sobą sobie radzę – no okej, w większości była to prawda i Molly lubiła to powtarzać, ale też już bez przesady. Nie mieszkała już z rodzicami, sama zarabiała swoje pieniądze, wyszła za mąż i miała swój własny dom, o który dbała. Więc chyba nie było z nią jeszcze aż tak źle, prawda? A to, że nadal jeszcze przypalała garnki i miała dwie lewe ręce do gotowania, to już zupełnie inna sprawa. Albo to, że gdzie nie poszła zawsze musiała zrobić coś durnego, przez co pakowała się w kłopoty. Albo kiedy mówiła nieprzemyślane rzeczy i potem była z innymi w stanie wojny, chociaż przecież wcale nie miała takich intencji, jak ostatnio kiedy wspomniała Deanowi, że mógłby się zdeklarować czy chce być z jej siostrą czy nie, na co Luna się na nią obraziła, bo Dean myślał, że to ona kazała Molly z nim o tym porozmawiać a jej biedna młodsza siostra nie miała o niczym pojęcia. No zdarza się, ale przecież żadne życie od tego nie zależało, więc w ogóle się nie liczyło. W każdym razie, nawet jeśli Molly znała swoją wartość i uważała, że potrafi poradzić sobie z wieloma rzeczami, urodzenie bliźniąt a potem ich wychowanie zdecydowanie nie należały do jednych z nich.
- Oj, tam, kominek. Jak cię wyśle w złe miejsce, to przynajmniej przeżyjesz przygodę – machnęła ręką i wyszczerzyła się do Maddie. No, to też był jeden z jej talentów. Nawet jeśli znajdowała się w czarnej dupie, po przeanalizowaniu i przeżyciu wszystkich możliwych czarnych scenariuszy, zawsze próbowała znaleźć pozytyw danej sytuacji.
- Nie pyskuj, jak się nie znasz – tylko tak skomentowała słowa Maddie odnośnie Gwiezdnych wojen i możliwe, że powiedziałaby coś jeszcze ale wtedy jej młodsza siostra powiedziała słowa, od których ścisnęło ją w gardle a w oczach znów pojawiły się łzy.
- Och, Maddie. Moja mała siostrzyczko – przytuliła czarnowłosą do swojego ramienia i pogłaskała ją po głowie a zrobiło się przy tym tak ckliwie, że na nowo zaczęła płakać ale tym razem jedynym sygnałem było pociąganie nosem. Zabawne. W normalnych okolicznościach poklepałaby Maddie po głowie, a potem odsunęła ją od siebie i powiedziała coś o za bardzo ckliwych momentach. Co ta ciąża robiła z człowiekiem, Molly już sama nie wiedziała.

Maddie Miller
ambitny krab
juzka
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Obojętnie co ona poda nawet jako przykład, no cóż nie będę tego za bardzo znała. Nie orientowałam się w tym wszystkim tak bardzo, zwłaszcza jeśli chodzi o popkulturę. W sumie dopiero zaczynam w tym wszystkim się bawić, mój czytnik jest zawalony książkami, które czekają. Jeśli chodzi czarodziejów, o wiele łatwiej ich ogarnąć, kiedy ich się ogląda. I tak było na moim właśnie przypadku. Ogarniałam tylko to co dali na ekranie, ale może i to nie do końca. - Nasza mama wychowała całą szóstkę, dwójka to Pikuś - Spróbowałam pocieszyć, ale sama też nie widzę się w roli z bliźniakami. Jak to nazywam klątwą, prześladuje nas wszystkich, ale tak najbardziej mnie i Mavis. Być może dlatego cierpliwie czekam na dziecko, chociaż nasza matka już dawno była w ciąży. I nie ukrywa, że każda z nas powinna mieć swoją pociechę.
Zaskoczona podniosłam głowę, słysząc że Molly płacze. Normalnie na bank by nie płakała, jedynie poklepałaby mnie po głowie lub ramieniu. Siostra w czasie ciąży jest naprawdę inna, przez co ciężko się dopasować jednak do niej samej. Pociągnęłam nosem, aby przestać być chodzącą beksą i przy okazji, aby i siostrzyczka nie płakała. Jeszcze po tym wszystkim zacznie boleć ją głowa, a nie wypada aby brała leki zbytnio przez ciążę, nawet jeśli kobieta w ciąży może je brać. Lepiej nie ufać temu wszystkiemu.
- Ej, ale nie płaczemy. Będziemy mogły płakać na moim ślubie, oki? Na razie mamy z czego się cieszyć, niedługo urodzisz, a ja zadbam o tego małego maluszka - Zachichotałam. Wytarłam oczy, aby lepiej widzieć i popatrzeć się na brzuch siostry. - Mogę dotknąć?

Molly Finnigan
wystrzałowy jednorożec
Martyna
ODPOWIEDZ