strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Czasem - przyznał po chwili zastanowienia - ale no wiesz, bardziej jest potrzebny rodzinom tych, którym pomagamy niż nam - machnął lekko ręka, oczywiście umniejszając swojej traumie. Zresztą hej, przecież sobie poradzi! - Ja i tak się nasiedziałem, po wypadku, więc nie lubię blokować kolejki - dodał, bo wtedy jednak musiał mieć przybite pieczątką, że może wrócić do pracy i że jest gotowy do służby, bez jakiegoś świrowania.
- No teraz to musisz wybrać jedno - zauważył, unosząc brwi i zaśmiał się cicho. - No a gdzie Twój duch przygody? - zapytał, chociaż prawda, tu wszystko mogło człowieka zabić! I czasami bardzo chciało, ale jednak Remi był wykształcony w tym zakresie i trochę by wiedział! No tak w…. 80% przypadków można powiedzieć, że wiedziałby co go zaatakowało, za to w 99% wiedziałby jak go ratować!
- Pamiętasz, że wciąż jestem strażakiem, a nie strażnikiem sejfu bogatego szejka, z którego można sobie ukraść trochę diamentów? - przypomniał mu z rozbawieniem, bo nie mógł szaleć, nadmiar kasy wydawał na zwierzęta, albo na pomaganie ludziom dookoła. Jego oszczędności nie były jakieś super wielkie.
- Madagaskar brzmi świetnie, ale przygotuj się na jakieś wędrówki, a nie tylko wylegiwanie z drinkiem na plaży - zauważył, bo co prawda trochę mogą poleżeć, ale Remi chciałby zobaczyć trochę więcej wyspy, pogadać z localsami, wybrać sie na jakąś wycieczkę żeby poznać skarby tego zakątka… no i może jakieś pływanie w tych śmiesznych łodziach albo nurkowanie? Czemu nie!
- Czyli mamy dwie opcje, Madagaskar albo Włochy. Dobra, po obiedzie weźmiemy laptopa i sprawdzimy jakie są oferty i gdzie lepiej jechać o tej porze roku i które atrakcje brzmią lepiej - skinął lekko głową, bo tak, to był dobry plan! Ale nie mogli jednocześnie pozwolić, żeby jedzenie wystygło, bo ciepłe było o wiele smaczniejsze. I dlatego Remi nałożył sobie teraz innego makaronu! Jednocześnie oczywiście uważnie słuchając brata, bo to były same ważne sprawy.
- Logan? - zapytał, unosząc brwi - skoro dopiero teraz się zastanawiasz, czy siedzenie z kimś, zamiast ze swoją dziewczyną jest czy nie jest zdradzaniem… to ją zdradzałeś - zauważył, rzucając mu trochę wymowne spojrzenie. - Zdrada nie musi być cielesna. Może być myślami, może być… no wiesz, uczuciami. A uczucie siedzenia z jedną zamiast z drugą to dość… duże uczucie - zauważył, przechylając lekko głowę w bok. No i co jak co, ale Remi o zdradzie swoje wiedział!
- I nie zamierzasz im powiedzieć, wolisz czekać aż wszystko się sypnie i dowiedzą się same? - zapytał, bo jednak.. no takie rzeczy zawsze wychodzą na jaw, nieważne jak bardzo człowiek się stara to ukryć.
- Ale tak lepiej, wiesz? W sensie.. no najpierw zakończyć jeden związek, potem trochę poczekać i dopiero myśleć o nowym. Bo co jak Zoya jest tylko… no wiesz, nie Yarą? - zapytał, chociaż nie był w skórze brata, więc nie wiedział jakie tam się kłębiły uczucia.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Nie sądzę. – Odparł i się trochę zdenerwował na brata. –Rozumiem, że trauma dotyka bardziej ich, ale kurwa Remi… ogarnij się. Ciebie też to dotyka i nie mów mi, że nie. – Logan zdawał sobie sprawę z tego jak na człowieka wpływa oglądanie śmierci właściwie codziennie. To się tak tylko wydawało, że skoro nie giną ludzie, którzy nie są ci bliscy to w sumie nie ma co się przejmować. Człowiek się przejmuje czy tego chce czy nie. No chyba, że jest psychopatą, to wtedy nie. –Masz strasznie pojebane podejście do tego i mam nadzieję, że je zmienisz. – Logana teraz gówno obchodziło blokowanie kolejki. Bardziej martwiło go to czy z jego bratem jest wszystko w porządku.
-Mój duch przygody zrobił się troszkę leniwy i przyzwyczajony do luksusów. – No tak. Łatwo jest się przyzwyczaić do dobrego życia no i tak się właśnie stało, że Logan baaardzo się rozleniwił i korzysta z uroków spokojnego życia. No i cieszył się, że stać go było na drogie hotele, drogie auta i drogie wycieczki. Może nie pozwoliłby sobie na Bora-Bora ot tak, bo to jednak kupa kasy, ale na inne przyjemności sobie nie żałował. –Jestem tego świadom. Ale wiedz, że ta wycieczka będzie prezentem ode mnie, Remus. – No bo jakby każdy z nich miał się składać na tą wycieczkę osobno, to pewnie musieliby wynająć motel pod Sydney, a wiadomo, że z Loganem nie wchodziło to w grę. On musiał mieć luksus. Więc jak już miał finansować wycieczkę to do zajebistego miejsca. –Dobra. W takim razie będę rozglądał się za Madagaskarem. Spoko, jestem nastawiony na wędrowanie i poznawanie dzikich lądów. – Okej, akurat z tym nie miał problemów. Jasne, fajnie jest sobie poleżeć z drineczkiem przy basenie, ale zwiedzanie jest obowiązkowe na takiej wycieczce!
-Co? Co ty pierdolisz? – Skrzywił się. –Czyli jakbym siedział z Zoyą jako z koleżanką to chcesz mi powiedzieć, że tym samym zdradzałbym Yen? – Zaśmiał się. –Czyli będąc w związku nie mogę mieć koleżanek? – Trochę teraz nie rozumiał toku rozumowania Remiego. –Przecież to nie tak, że siedziałem z Zoyą i rozbierałem ją wzrokiem, albo myślałem o tym co bym jej zrobił gdybym mógł. – Siedział z nią, bo dobrze się z nią bawił. Nie widział w tym nic złego. Dobrze się z nią gadało. A akurat staż znajomości z Zoyą był dłuższy niż jego związek z Yen.
-A czemu miałoby się sypnąć? – Zapytał szeroko się uśmiechając, bo no… na razie wszystko układało się tak idealnie, ze Logan nie widział powodu, dla którego coś miałoby jebnąć. Beztrosko wciągał dalej swój makaron i cieszył się smakami nie myśląc o tym jakim jest skurwysynem.
-No w sumie może tak zrobię. Może i wyjdzie mi to na dobre. Wiesz, bycie z samym sobą. – W sumie nie miał jakiegoś mega parcia, żeby zaczynać związek z Zoyą. A jak już by zaczął to powiedziałby od razu na wstępie, że liczy na coś powolnego i spokojnego, bo nie jest gotowy na kolejne zobowiązanie. Miało to sens.
No i wciągnęli cały makaron, Logan jeszcze pozwolił sobie na kilka minut obserwowania obrzydliwego kota. Nawet zaczął go trochę lubić, no i ostatecznie uznał, że jedzie odwiedzić rodziców, bo nie będzie do nich jeździć po nocach. Pożegnał się z bratem i pojechał do mamy po wałówkę.

/ztx2
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ