strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#1

Dla Remusa każdy dzień był dobrym dniem! Zwłaszcza jak nic mu się nie waliło na głowę w pracy i…. no jak nie musiał z pożaru wyciągać zwęglonych ciał. Albo spalonych i… no nie trzeba obrazować, wiadomo z czym się czasem wiąże ogień, wysoka temperatura i ciało człowieka. Nie są to piękne widoki i po każdym z nich, Remi potrzebuje kilk długich chwil żeby się pozbierać i zregenerować. To była ciężka praca, w której bardzo łatwo jest się wypalić, kiedy rzeczy przybierały tak makabryczny obieg. Wiedział też bardzo dobrze, jak łatwo sobie samemu zrobić w trakcie akcji krzywdę, wiedział jak bardzo boli zawalający się na Ciebie budynek i późniejsze dochodzenie do siebie. Więc takie dni jak dzisiaj, kiedy po prostu na koniec roboty miał wezwanie do jednej pękniętej rury i zalanej piwnicy, a potem do agresywnej jaszczurki na posesji, brał je w ciemno z wielkim uśmiechem! A po pracy wracał do domu, w którym poza jego dwoma kotami i psem, znajdowały się teraz cztery małe kociaki i jedna starsza kicia, którą wyciągnęli w zeszłym tygodni z rury kanalizacyjnej. Podejrzewał, że jest w ciąży, ale póki co obserwował ją i pozwalał jej się oswoić w jego czterech ścianach. To zawsze był taki ekscytujący czas, zwłaszcza jak kot był dziki i nieufny. Remi je karmił, a one powoli oswajały się z człowiekiem i zaczynały mu ufać. A jak pierwszy raz dawały się pogłaskać to już w ogóle, miał małe święto! A jak wrócił do domu to proszę, miał niespodziankę przed drzwiami - no no, a kto to się pojawił brata odwiedzić. Chyba nie dlatego, że już powoli zapominasz jak wyglądam, co? - zapytał, z rozbawieniem, bo twinsowe żarty nigdy nie wychodzą z mody. A potem otworzył drzwi i wpuścił brata, wracając jeszcze na moment po pudło, które miał w swoim aucie. - Nie zgadniesz do czego dzisiaj mnie wezwano w robocie. Dzwoniła roztrzęsiona i przerażona kobieta, krzyczała że jej się groźna jaszczurka zagnieździła w piwnicy - wyjawił, wchodząc z pudłem do środka i kładąc pudło na ziemi. Następnie poszedł do schowka, żeby wyciągnąć kocią klatkę. - Jesteś ciekaw co to za bestia? No to zobacz do pudła - dodał, tajemniczo trochę! Ale sam miał zajęte ręce, lokował w klatce mini kuwetę i małe legowisko, więc Logan mógł poradzić sobie sam z tym małym zadaniem.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
#2

Logan to w sumie nadal nie potrafił zrozumieć logiki tego w jaki sposób ułożyło się życie jego i Remusa. No bo jak weźmiemy pod uwagę ich dzieciństwo to właśnie do Logana bardziej pasowało zostać kimś kto ryzykuje swoim życiem w hardkorowej pracy. A do Remiego bardziej pasowała praca za biurkiem i zarabianie dobrych pieniędzy. Przynajmniej tak Logan ich widział jak byli dziećmi. No i on też od mamy najczęściej słyszał, że powinien się wziąć za naukę, bo z jego podejściem do życia i wszystkim to była szansa, że będzie miał jakąś chujową pracę, albo będzie żył na zasiłkach. Była jeszcze trzecia opcja, że będzie zawsze mieszkał z mamą nosząc ubrania po bracie bliźniaku. Tego chyba by nie przeżył. Jego męska duma nie zniosłaby takiej porażki.
Tak czy siak, na szczęście lub nieszczęście życie ułożyło się właśnie w ten sposób, że Logan miał swoją firmę, był swoim własnym szefem i pracował w swoim biurze nie pocąc się przy tym za bardzo. Nie potrzebował od życia niczego więcej. Mógł na przykład, tak jak teraz, wychodzić sobie w godzinach pracy i załatwiać prywatne sprawy. A, że mama wychowała go na rodzinnego człowieka to lubił sobie od czasu do czasu przyjeżdżać do swojego brzydszego brata bliźniaka, żeby sprawdzić jak ten sobie żyje. Zapewne zrobiłby to dopiero w godzinach popołudniowych lub wieczornych, ale mama zadzwoniła do Logana zmartwiona, że Remus nie odbiera telefonu. Sam próbował się później do brata dodzwonić, ale z podobnym wynikiem. Nikt nie odbierał. Dotarł do domu brata i zdążył zapukać dosłownie cztery razy, bez żadnego odzewu. Zaczął się trochę niepokoić, aż w końcu usłyszał znajomy głos, który brzmiał dokładnie tak jak jego głos. – Cholera, Remi. – Odetchnął z wyraźną ulgą. Przez chwilę się wkurwiał na brata, ale zaraz jednak się zaśmiał. – Tak. Musiałem zobaczyć twoją brzydką mordę. – Odpowiedział i odsunął się spod drzwi, żeby Remi mógł je otworzyć. Przecież nie będą gadać jak plebs na korytarzu. Chociaż nie da się ukryć, że Logana martwiło to, że mógłby wyjść upierdzielony kocią sierścią. – Dlaczego nie odbierasz telefonu? Mama się denerwowała i nasłała mnie na ciebie. – Wyjaśnił powód swojej niezapowiedzianej wizyty, która oczywiście byłaby zapowiedziana gdyby Remi po prostu odbierał. Aczkolwiek to, że był w pracy wiele wyjaśniało. Logan też nie zawsze miał czas odebrać telefon prywatny, a jednak miał nieco luźniejszą pracę niż brat. Wszedł za bratem do jego mieszkania, zdjął marynarkę i powiesił ją sobie na wieszaku. – Wielka Jaszczurka? Tutaj? W Australii? Nie zgadłbym nigdy. – Zażartował. Tak naprawdę to lubił słuchać opowieści z wezwań jakie miał Remus. Pod tym względem jego praca była zdecydowanie ciekawsza niż ta loganowa. – Co to była za jaszczurka? – Zapytał, a później spojrzał na pudło. – Poczekaj… chyba nie wziąłeś tej jaszczurki tutaj, co? – Trochę się przeraził, bo jednak w tym kraju wszystko było jadowite i mogło cię zabić dotknięciem. – Nie powinieneś gdzieś tego zgłosić? – Zapytał, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Zaczął powoli zbliżać się do pudła i delikatnie odchylił górę, żeby zajrzeć do środka. Ufał bratu i wiedział, że ten nie pozostawiłby tak beztrosko pudła, które mogło zawierać jadowite i niebezpieczne zwierzę. – Przecież… przecież to jest kot. – Powiedział z ulgą i nawet kucnął przy tym brzydactwie. – Te koty są drogie. – Spojrzał na brata czekając na jego potwierdzenie. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem do kota i nie wiedział co powinien czuć patrząc na to dziadostwo. – Wygląda jak ty. – Powiedział do Remusa.

Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Coś w tym było. Zaskakujące było też to, jak osoby wychowane w tym samym środowisku, hodowane na tych samych genach, z taką samą twarzą mogły być od siebie tak różne. A jednak tak właśnie było. Może siedząc w macicy mamy trochę bawili się jak dzieci zabawkami, każdy wybiera po jednej? I tak sobie zagarnęli geny rodzicieli? Nie dzieląc się za bardzo niczym idealnie na pół, poza tymi typowo odpowiedzialnymi za wygląd twarzy. A pewnie i ona, zestawiona obok siebie jednak miała jakieś bardzo subtelne różnice. Remi pewnie miał więcej zmarszczek mimicznych od uśmieszków, heh. Z kolei Logan od marszczenia brwi.
- Takie słodkie słówka na dzień dobry? - zapytał, bo co go tutaj od choler wyzywał! Ale po chwili jednak spoważniał, bo jak to bywa wśród twinsów, wyczuwał że coś się jednak za jego pozą kryje.
- Booo pracowałeeeem - zauważył, unosząc brwi i myśląc co właściwie robił ze swoim telefonem? - No i możliwe, że się rozładował, bo nie miałem za bardzo czasu żeby go podłączyć w bazie. I… no powiem ci że ten powerbank to chyba jednak jest zepsuty, to jego wina, że nic mi nie doładował w szafce… - dodał, chociaż pewnie wcale nie był wadliwy. Po prostu Remi zapomniał go naładować i cóż, wyczerpała się studnia magicznej mocy doładowania. Tak to bywało w jego pracy, często wrzucał sobie telefon do szafki i o nim zapomniał. To dość łatwe, kiedy Twój dyżur trwa kilka dni. A jak ładowarka zostanie w domu to cóż, pozamiatane. - Ale z mamą i tatą wszystko okej? - zapytał jeszcze, bo może go wzywała z jakiegoś konkretnego powodu? Może coś się stało? No zmartwił się!
A póki co wpuścił brata do środka i zajął się przygotowaniem nowego domku dla kotka. Nie wiedział jak zareaguje na inne zwierzęta, więc musiał go zabezpieczyć. A jego własne zwierzęta przybiegły się przywitać. Szary kot Kokos i husky Bucky prosto w jego ramiona zaczęli się wciskać, a rudy Flerken obserwował wszystko z dystansu, z pogardą. Pewnie go adoptował, bo przypominał mu trochę brata! W rudej wersji.
- Dokładnie tak, przyniosłem ze sobą tą tajemniczą, groźną jaszczurkę. Kobieta przez telefon panikowała tak, jakby ta jaszczurka zajmowała jej połowę piwnicy - przyznał, nie zdradzając jeszcze plot twistu. Ale uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem, kończąc głaskać swoje zwierzynki i wracając do składania. Oczywiście jego pies od razu postanowił przywitać się też z Loganem.
- O tak, odpowiednie służby już zajęły się sprawą - zapewnił go, przywdziewając poważny wyraz twarzy kiedy to mówił. Bo to była poważna sprawa i poważna dzika zwierzyna! I nie kłamał, bo w końcu on był całkiem porządnym przedstawicielem służb, wykwalifikowanym do zajmowania się takimi stworzeniami.
- No też się zdziwiłem, że to nie jest jakiś waran z komodo… - przyznał, śmiejąc się cicho - i zobacz jaki maleńki, wygląda trochę jak taka rozjechana żabka - przyznał, marszcząc lekko brwi i podchodząc do brata. - Ty to od razu tylko o kasie myślisz. Jeszcze jest mały, nie wiadomo czy to nie jest mieszaniec, czy…. no co z tego wyrośnie - zauważył, a potem pacnął lekko brata w ramię - ha ha, bardzo zabawne. Nazwałem go Logan, wiesz? - zapytał, sięgając do wnętrza pudełka, ale kotek był dziki, więc widząc jego rękę, zasyczał i się nastroszył. - No rodzinne podobieństwo - podsumował, idąc do kuchni po kocie jedzonko i podstawkę. Klucz do kociego serca.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Oni już kształtowali swoje charaktery będąc w brzuchu matki, ale podejrzewam, że spory udział w tym wszystkim mieli rodzice. Pewnie mama, jako kobieta, istota delikatniejsza, szeptała Remusowi jaki ma być i co robić, a z drugiej strony tata szeptał Loganowi jak na to reagować. I tak wykształtowali charaktery swoich dzieci jeszcze zanim te w ogóle wyszły na świat.
- Przytuliłbym cię, ale… - Wskazał na brata mając nadzieję, że jego gest wiele wyjaśniał. Nie wiedział czy Remi się mył po pracy i nie wiedział kiedy ostatni raz był w domu. A jednak Logan tutaj przyszedł w swoim drogim garniturku, którego czyszczenie też wiele kosztowało. Ale żeby nie było to sobie też żartował, więc zaraz się do brata wyszczerzył i poklepał go po plecach. Bo najważniejsze było to, że jednak żył i miał się dobrze.
- No domyśliłem się, ale i tak uznałem, że najlepiej będzie jak sprawdzę i upewnię się, że nie zostałeś zjedzony przez koty. Nie wiem jak rodzice przyjęliby to, że ich syn zamienił się w Kobietę Kota. – Teraz zmiany płci były modne, więc kto wie. Może Remus miał takie ambicje, że zamiast po prostu poddać się operacji i terapii to zasugerował się Michelle Pfeiffer. – Dobrze, przynajmniej już wiemy co dostaniesz na urodziny. Działającego powerbanka. – Dobrze, że miał prezent z głowy. A przecież ich urodziny są już coraz bliżej. Miał dać bratu coś droższego i lepszego, ale chyba lepiej jak mu kupi coś co Remi rzeczywiście będzie używał. Pokiwał głową. – Tak. Wszystko okej. Mama po prostu zrobiła za dużo jedzenia i chciała żebyś przyjechał i wziął sobie. Jak zwykle poporcjowała dla każdego. Możemy pojechać w sumie razem. – Logan niby taki twardziel, ale jednak miał miękkie serce jeśli chodziło o jedzenie mamy. I w ogóle odwiedziny u mamy. Poza tym cieszył się, że dla całej rodziny mama gotowała jakieś dobre jedzenie, a tata w tym czasie musiał spożywać specjalnie, ohydne posiłki, które miały chronić jego serce.
Logan obserwował to jak Remi wita się ze zwierzakami i było mu przykro, że poczuł odrobinę odrazy w stosunku do swojego brata. – Musisz sobie znaleźć dziewczynę. – Chociaż to też nie do końca fajne, bo laska Logana wcale go tak miło nie wita. Pewnie siedzi nadąsana z nosem w telefonie i mruczy jakieś „co tak długo?”. Ale przynajmniej jakąś miał. A nawet i dwie. Lol. Psa Logan wytarmosił, bo może i nie był fanem sierści obecnej dosłownie wszędzie, ale też nie gardził zwierzakami.
- To była młoda kobieta czy jakaś stara? – To było bardzo istotne w tej historii. Stare babsko jeszcze jakoś można by zrozumieć. Ale młoda kobieta? Bojąca się kota? W Australii? Dziwne. No chyba, że już dawno upatrzyła sobie Remiego i po prostu to był pretekst, żeby wezwać straż pożarną. – No rzeczywiście wygląda jak coś co przechodziło na drugą stronę ulicy, ale nie dało rady. – Nie mógł oderwać wzroku od kotka. Nie wierzył, że coś tak brzydkiego może być jednocześnie tak ładne. Fascynujące. – Nazwałeś go tak tylko dlatego, że spojrzałeś w lustro i wiedziałeś, że zasługuje na bycie nazwanym po kimś kto jest rzeczywiście przystojny. – Odwzajemnił się i obserwował jak Remi próbuje zaprzyjaźnić się z paskudnym zwierzakiem. – I co z nim teraz zrobisz? Zatrzymasz go? – Zainteresował się.

Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Coś w tym może być. Remi był też tym posłuszniejszym dzieckiem, któremu łatwiej było wcisnąć każdy kit. Pewnie wierzył, że brukselka sprawia, że wyrasta się na wysokiego dżentelmena, brokuł daje mądrość, a od szczotkowania wieczorem zębów…. no pewnie też była jakaś bzdurka. I nie ma się co sprzeczać, Remi też był delikatną istotą. Nawet jeśli był silnym strażakiem, fizycznie i psychicznie. Wdał się w mamusię. I tak samo dobrze zwijał makramy.
- Ale co? Wyszedłbyś na siusiumajtka? - zapytał, mrużąc lekko oczy. Nie sądził, że ma takie wątpliwości! I no w sumie z tym myciem się to zależy. Po akcji chłopaki idą pod prysznic, bo zapach pożaru to nic fajnego ani zdrowego do wdychania. I robili to jeszcze w remizie, bo mieli tam szatnie. Jak mieliby nie mieć, skoro zmiany trwały kilka dni? Higiena ważna sprawa! A jak był luźny dzień, to czasami się mył w normalnych ramach życia, jeśli potrzebował, albo wieczorem przed spaniem. Nigdy nie rozumiał ludzi, którzy szli brudni spać i myli się dopiero rano. Cała noc spania w swoim brudku, zostawianie go na pościeli i tworzenie kolonii bakterii to cóż, nie brzmi zachęcająco!
- Chyba nie tak się zostaje kobietą-kotem… - przypomniał mu, unosząc brwi. Przez żołądek do superbohatera raczej nie sprawdziłoby się jako dobre origin story w Marvelu. W DC może jaakoś by przeszło, ale pewnie też ledwo.
- Ale przebiorę się na Halloween w faceta-kota i sprawdzę, czy ten image by mi pasował. Jaki kolor futra powinienem wybrać? - zapytał, bo kurcze, ciężka sprawa! Czy był wewnętrznym czarnym kotem? Szarym? A może jednak w prążki? Jedyne co było pewne, to że nie był rudzielcem.
- Będę totalnie zaskoczony - zapewnił go, z rozbawieniem. I teraz poczuł presję, żeby też kupić coś bratu takiego mechanicznego. Może jakiś zszywacz? Logan był ważnym człowiekiem biznesu, a oni muszą pilnować swoich papierków.
- Aaa, myślałem że już z nim przybyłeś - zauważył, trochę rozbawiony - z i jednej strony chętnie, ale trochę liczyłem na drzemkę po pracy. No wiesz, dla urody - przyznał, uśmiechając się krzywo. Oczywiście już się rozbudził i był gotowy do działania, ale możliwe że zmęczenie do niego za niedługo powróci.
- Wiesz, że dziewczyny i zwierzęta się nie wykluczają? - zapytał z rozbawieniem, a potem westchnął cicho - poza tym wiele z nich ułatwia podryw. Wybierz się z Bucksem do psiego parku i sam zobacz ile osób do Ciebie zagada - zaproponował, chociaż wątpił, że brat to zrobi. To by wymagało posprzątania po psie, a na to się pewnie ten by nigdy nie zdobył. Nawet z pachnącymi woreczkami Logana. I najwyraźniej Remus miał o wiele lepszą relację ze swoimi psami, niż Logan z kobietami. Może jednak nie powinien tak marszczyć nosem na brata? Po pierwsze - zrobią mu się zmarszczki. A po drugie - wiele mógłby się od niego nauczyć.
- Starsza, ale bardzo się bała i nie podeszła zbyt blisko - wyjaśnił, bo nie oceniał ludzi w ten sposób. Czasami człowiekowi się wydawało jedno, a tak naprawdę ta kulka sierści to stary sweter, a nie zwierzątko na poboczu.
- Jest też bardzo wychudzony, więc będę go musiał trochę podkarmić, ale powinien przeżyć. Matka najwyraźniej go porzuciła, albo coś jej się stało - wyjaśnił, a potem westchnął cicho - trzymaj, podsuń mu jedzonko do kartonu, nie daj się podrapać i nie gadaj głupot - podsumował, z niewinnym uśmiechem. W jego głowie zaczął się rodzić mały plan, który może być planem szaleńca… a może nie do końca.
- Póki co muszę go zabrać do weterynarza, podkarmić i spróbować znaleźć mu nowy dom. Ale wiele kotów dość długo czeka na swoje miejsce i są cóż… trochę bardziej urodziwe - przyznał szczerze. Małe kotki zwykle były słodkie i puchate, przez to że były puchate... no a ten? Cóż.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Parsknął śmiechem i pokręcił głową. –Wszyscy dobrze wiemy, że to ty jesteś siusiumajtkiem. – Odpowiedział rozbawiony. Logan lubił słuchać o pracy brata, ale chyba nigdy nie zagłębiał się w nią, aż tak bardzo. Zapewne w momencie, w którym zaczął zarabiać lepiej trochę mu coś odjebało i nieświadomie zaczął się czuć lepszym od innych. W sumie zawsze miał zadatki na kogoś takiego, a sukces tylko obudził tą część jego osobowości. –Ah zresztą, niech ci będzie! – Machnął ręką, przewrócił oczami i przytulił brata. No i jak się okazało to rzeczywiście nie śmierdział, ani nie sprawiał wrażenia człowieka, który dopiero co wrócił z pracy.
-Dobrze wiesz, że nie lubię tych bzdur. – Pewnie jako nastolatek lubił czytać komiksy, ale jak podrósł to trochę zaczął uważać, że komiksy są dla dzieci. Typowo, kij w jego tyłku się powiększał. Poza tym, nawet jakby Logan rzeczywiście chciał czytać komiksy to zwyczajnie nie miałby na nie czasu. Praca zajmowała mu większą część dnia, a to co mu zostawało rozbijał na swoje podwójne życie prywatne i balansowanie między Yarą, a Zoyą. –To jak się zostaje bohaterem? Ratuje się bezbronne jaszczurki z piwnic? – Zażartował, a później zmierzył brata spojrzeniem próbując go sobie wyobrazić w stroju kobiety kota, a właściwie mężczyzny kota. –Halloween już niedługo, więc super, że już szukasz pomysłów. – Parsknął. –No nie powiem… pasujesz mi na białą pusię, która ma jakieś czarne plamki w okolicach wąsa. Zupełnie tak jak miałeś w okresie dojrzewania. – Ah te szalone czasy dziewiczego wąsika. Logan pamiętał jak oboje przez to przechodzili i porównywali, którego wąsik wygląda debilniej. Przykre jest to, że jakimś cudem to właśnie Logan zawsze przegrywał i wyglądał idiotycznie.
-O uwierz mi, że będziesz. – Logan to się nawet postara i zrobi mu jakiś spersonalizowany ten powerbank, albo go zaskoczy po prostu jakimś różowym z motywem Hello Kitty, albo Barbie. Chociaż opcja spersonalizowanego brzmiała zdecydowanie lepiej. Będzie musiał to powoli ogarniać, w końcu urodziny już niedługo!
-Musiałem najpierw sprawdzić czy żyjesz. – Bez sensu jakby tarabanił się z tymi wszystkimi pojemnikami tylko po to, żeby zastać w domu martwego brata. Nie chciałby tego. –W porządku. To chociaż przekaże mamie dobre wiadomości, że jednak żyjesz i wpadniesz później. – Klepnął go jeszcze raz po pleckach.
-Wiem, że się nie wykluczają. Kiedyś podrywałem. – Teraz chwalił się tym, że od czterech lat był w popierdolonym i niestabilnym związku. No i romansował na boku z Zoyą, ale tym się nie chwalił. Chociaż chciałby, bo jednak jest ładna i inteligentna. –Wiesz… tym razem chyba spasuję. – Prawda jest taka, że Logan by nawet nie posprzątał po psie. Jest też szansa, że wyszedłby z psem, ale zapomniałby z nim wrócić. Po co ryzykować?
-Dobra, daj, daj. – Podwinął sobie rękawy od koszuli, bo musiał się mentalnie nastawić na karmienie tej bestii. W sumie mógł zapytać Remiego czy ma może jakieś rękawice ze smoczej skóry, albo z chityny. –Matki zwierzęce porzucają dzieci? – Zawsze myślał, że zwierzęta mają zdecydowanie lepszy instynkt od tego macierzyńskiego. Wziął od brata jedzenie, klęknął przy kartonie i zaczął szeptem zapewniać kotka, że jest bezpieczny i że nikt nie chce mu zrobić krzywdy. Postawił w środku miseczkę z jedzeniem, popchnął ją w stronę zwierzęcia i zabrał rękę, żeby kot nie czuł zagrożenia.
-Czyli jest szansa, że nie znajdziesz mu domu tylko dlatego, że wygląda jakby został pogryziony i wypluty przez jakieś dzikie zwierzę? – Oburzył się nie na żarty. –Pojebane. – Westchnął ciężko i przyglądał się jak kotek powoli przekonuje się do podstawionego mu jedzenia.

Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Rems chyba był zbyt głupiutki żeby zauważyć u brata jakieś wywyższanie się. Albo może po prostu sam tego za bardzo od niego nie odczuł? Zresztą, jak miałby, skoro się tak do niego ładnie mały Logan tulił? I CO Z TEGO, że Remus był o centymetr niższy (i pewnie zawsze zwalał to na nieco bardziej postawioną na żelu fryzurę u brata, okej), wiadomo że jako strażak był bardziej napakowany i tak generalnie, no większy. Musiał w końcu nosić cały ten strażacki sprzęt, wyciągać ludzi z pożaru, niezależnie od tego ile ważyli i uwalniać ludzi od różnych ciężkich maszyn. Miał o wiele więcej okazji do pakowania niż Logan w swojej firmie, siedząc za biurkiem i wgapiając się w swoje pracownice, heh. O czym raczej Remi nie wiedział, o ile Logan sam mu nie powiedział…. ale teraz, teraz przytulił brata i poklepał go po plecach. Nie oceniał, bo jednak kurcze, dobrze wiedział co Logan przeżywał, kiedy wylądował w szpitalu, to pewnie był jeden z najgorszych telefonów w jego życiu, obok tego o zawale ich taty. Więc nie skomentował małych czułości.
- Tylko oglądać? - zapytał z rozbawieniem, jak już się od siebie oderwali i uśmiechnął się łobuzersko. Wiadomo że zarówno w komiksie kobiety były bardzo seksualizowane, jak i w filmach, zwłaszcza tych starszych. A aktorki były przepięknie dobrane niemal w każdej roli, więc nic tylko podziwiać.
- Na przykład. Peter Parker zaczynał od zagubionego pająka, a miejsce w którym go znalazłem, miało ich całkiem sporo - pokiwał głową. Pewnie były bardziej pasujące scenariusze, ale póki co Remi jakoś na nie nie wpadł.
- Zachowujesz się tak jakby Twój zarost był taki gęsty. Może i sobie teraz wiesz jak brodę uczesać, ale ja pamiętam gdzie są prześwity - rzucił z nieco naburmuszoną miną, bo cóż, dojrzewanie dla każdego chłopaka bywa trochę skomplikowane, a zapuszczenie gęstej brody to problem niejednego dorosłego człowieka! I niech mu tak Logan nie wytyka, bo zaczną mu się robić zakola za takie gadanie, karma nie śpi!
- No dobra, a teraz co, zamawiamy jedzenie? Jesteś głodny? - zapytał, bo on zwykle po pracy lubił sobie coś zjeść, uzupełnić energię. No i chciał pokazać, że jest dobrym gospodarzem, może nawet zaraz mu się przypomni, żeby zaproponować bratu coś do picia. Jak tylko przypomni sobie co ma w domu, bo jak wychodził do pracy to trochę gubił kontakt z domową rzeczywistością.
- I ja nie wiem jak to zrobiłeś, że Yara tyle z Tobą wytrzymuje. Płacisz jej jakoś za to? - zapytał, z nieco wrednym uśmieszkiem, który nie do końca mu pewnie pasował. Przez te szczere i dobre oczy! Nie należał do wrednych osób, ale z takim bratem czasem nauczył się mu odgryzać i chociaż trochę pyskować. Zwykle z kiepskim efektem, bo “chyba ty” nieraz było najgorszym co potrafił rzucić.
- Proszę - podał mu miskę i obserwował, zdziwiony bardzo, że tak szybko dał się przekonać - to zależy. Czasami jak są wygłodzone to tak. Ale skoro był tylko jeden, podejrzewam że reszta albo zdechła, albo coś je z matką zjadło.. albo rozjechało. Nigdy się nie dowiemy na sto procent - przyznał, bo różnie to bywało. Koty były porzucane, potem się rozmnażały… a licho nie śpi.
- Tak. Wszystko jest kwestią szczęścia i no… zobaczymy. Póki co potrzebuje spokoju, jedzenia i opieki - wyjaśnił. - A ty chcesz się czegoś napić? - zapytał, podchodząc żeby umyć ręce, a potem zająć się robienie tego, na co brat miał ochotę.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
To w sumie dobrze, że Remi tak nie odbierał swojego brata, bo jednak tak ludzie o nim myśleli. A przynajmniej sam tak sobie wmawiał. Może chciał, żeby ludzie tak o nim myśleli, lol. Ale dobrze, że jego własny brat nie miał go za człowieka, który miał kij w dupie, albo który się wywyższał. Myślę, że Logan jeszcze Zoyą się nie pochwalił, ale w sumie myślę, że będzie mógł zrobić to na fabule, bo to jednak dosyć istotna część jego życia. A jednak bratu się pochwali tym, że ma nową dupę. Mimo, że poprzednia nadal była częścią jego życia.
-Jestem wzrokowcem, Remi. – Wyszczerzył się. No Logan jak to typowy facet, lubił sobie popatrzeć na kobiety i jasne, był dupkiem, ale jakoś mu nie przeszkadzało to, że te kobiety były bardzo seksualizowane. Dopiero jak dojrzał, dorósł i nabrał rozumu to dotarło do niego to, że no nie jest to przyjemna sprawa. Aż nawet się wkurwiał, że może jego siostry były tak traktowane, a on o niczym nie wiedział.
Pokiwał głową. –No tak. Petera to kojarzę. Ale dobrze wiedzieć, że człowiek taki jak ty, mieszkamy całe życie w Australii pełnej pająków i żadnego z nas nie dziabnął pająk, który zamieniłby nas w superbohaterów. – Oczywiście sobie żartował, bo jednak nie chciałby tutaj zostać dziabniętym przez pająka. W sumie nie chciał żeby go gryzło cokolwiek.
Aż odruchowo Logan złapał się za brodę i ją pogładził. –Boże… dobrze pamiętam jak chciałem mieć pełen zarost, a nic nie mogłem wyhodować. – Zaśmiał się trochę, ale pamiętał jak walczył o gęstą, męską, zajebistą brodę, na którą będą leciały laski. Dobrze chociaż, że oczy miał zawsze ładne i te laski na niego leciały tak czy siak.
-Właściwie to tak. Zamawiaj. Ja zapłacę, ale ty wybieraj. – Jak raz na jakiś czas postawi bratu obiad to nie zbiednieje. A teraz skoro już wiedział, że zostaje to sobie nawet wrócił na korytarz i zdjął buty i wrócił do brzydkiego kota.
-A zastanawiałeś się jak ja to robię, że tyle wytrzymuję z nią? – Odpowiedział pytaniem na pytanie, bo odpowiedź na pytanie Remiego była zbyt skomplikowana. –Po prostu mam w sobie ten magnetyzm. Przyciągam ją do siebie i nigdy nie ma mnie dosyć. – Trochę skłamał, bo akurat w ich związku był okres gdzie Yara miała go dosyć i nawet z nim zerwała i od paru dni nie odbierała od niego telefonów. Wkurwiało go to, ale nie dał po sobie nic poznać.
-Pojebane. – Skomentował krótko. Współczuł temu paskudztwu. Nie dość, że był brzydki to jeszcze w dodatku był sam jak palec.
-Jak zje to go wypuścisz z kartonu? – Zapytał i wstał, żeby odejść od kartonu i dać kotu trochę swobody i spokoju. –W sumie chętnie łyknę kawę. – Zerknął jeszcze na zegarek, żeby sprawdzić czy nie jest za późno.

Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi znał go całe życie i od początku był dla niego najważniejszym członkiem rodziny. Nawet ważniejszym niż mama! Bo byli w tym razem od pierwszych sekund po poczęciu i nie można zapominać o tej specjalnej bliźniaczej więzi. Kiedy u Logana działo się źle, także Remi miał dość średni humor. A kiedy Remi miał wypadek, pewnie Logan trochę się stresował bez logicznego powodu. I Remus od dziecka bardzo zabiegał o akceptację i uwagę chwilę starszego brata. Trochę go też podziwiał, że te wszystkie kobiety tak na niego leciały! Sam nie miał takiej smykałki do podrywów i najczęściej to on lądował ze złamanym sercem. No i to jego dziewczyna zdradziła ,z którą mieszkał, więc akurat temat zdrad nie jest mu obcy od tej drugiej strony…
- Wszyscy jesteśmy - wywrócił z rozbawieniem oczami, bo cóż, no kto nie lubi patrzeć na ładne panie? Oczywiście Remi był z tych ludzi, którzy uważali że każdy jest piękny na swój sposób i wartościowanie ładne/brzydkie dla niego nie istniało, ale to już było detale.
- Mamy tutaj za mało radioaktywnych odpadów… albo za mało szalonych naukowców. W sumie to nie pamiętam, czy był jakiś superbohater z Australii, czy sami Amerykanie i ewentualnie Europejczycy - przyznał zaintrygowany. W końcu Czarna Wdowa, czy bliźniaki nie byli made in USA, ale czy ktoś był australijski? A Google mówi że z AU są tylko jacyś dwaj mutanci z mocą teleportacji, co ma sens, skoro kontynent jest tak daleko…
- A teraz popatrz, jesteś gęsty jak ruski komiwojażer - podsumował, chociaż nie miał pojęcia, czy tak wyglądają. Chciał po prostu rzucić zabawnym słowem - a jak zapuszczasz dłuższego wąsa to już w ogóle - dodał, bo nic mu się tak z wąsami nie kojarzyło, jak właśnie rosjanie. A google się nawet zgadza z jego teorią.
- W takim razie wybieram makarony, możemy zamówić kilka różnych z tej włoskiej knajpy i się podzielić - zdecydował po chwili zastanowienia. A potem pogłaskał swojego psa, który jak zwykle po dyżurze bardzo domagał się od niego pieszczot.
- Brałem pod uwagę, że może po prostu trafił swój na swego, owszem - pokiwał głową. - Myślisz powoli o jakimś kolejnym kroku? - zapytał zaciekawiony., bo może to był czas na jakieś wspólne mieszkanie, albo nawet zaręczyny? On sam miał na koncie tylko wspólne mieszkanie, które cóż… no nie skończyło się ostatecznie dość dobrze, ale nie zamierzał przelewać swoich własnych ran i obaw na brata i jego związek. To by nie było fair, Yara nie miała nic wspólnego z dziewczyną, która zdradziła Remiego.
- Przeniosę go do tej klatki, żeby się oswoił z otoczeniem. Więc na razie dajmy mu czas, tak żeby Kokos i reszta go nie denerwowali - zdecydował, marszcząc brwi, bo jego kot już obwąchiwał karton. No a sam jeszcze nałożył jedzenie dla tych swoich trzech potworów, a potem faktycznie zrobił bratu kawę, jako dobry gospodarz. - Niestety nie mam dla Ciebie waniliowego latte z mlekiem sojowym, bez tłuszczy i laktozy - rzucił, nabijając się, bo wiedział że brat takich rzeczy nie pił. Taki z niego śmieszek czasem był.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Ale Logan miał dokładnie tak samo! Było też tak, że jak Remus miał problemy żołądkowe to i Logana bolał brzuch. Może sobie też wiele rzeczy wmawiał, ale naprawdę czuł, jak na przykład Remi był smutny. Pewnie jakby coś złego się działo jego bratu to Logan by to wyczuł. Oczywiście, że Logan gdzieś tam wewnętrznie czuł, że coś się działo z Remim kiedy miał wypadek.
-Dobra. Ale czy wszyscy się do tego przyznają? Bo nie sądzę. – Nie lubił jak ludzie udawali, że charakter jest najważniejszy. Charakter jest w chuj ważny, ale jak opakowanie jest brzydkie to nikt tak naprawdę nie będzie chciał się w to bawić. Opakowanie też musiało być przyjemne. A pierwsze co widzimy to czyjeś lico, a nie charakter. Chyba, że piszemy na czacie, to wtedy okej.
-Oczywiście, że jest! – Prychnął oburzony. –No dobra, może nie superbohater, ale członek Suicide Squad. Captain Boomerang. – Po chwili wzruszył ramionami, bo dobra… nie było to tak imponujące jak Kapitan Ameryka czy nie wiem, ktoś inny kogo ludzie lubią. Iron Man z jakiegoś powodu jest popularny i lubiany. A Captain Boomerang? W Australii to pewnie nawet nie wiedzą kto to jest.
-Powinienem zapuścić wąsa? – Pogładził się po zaroście próbując sobie przypomnieć kiedy ostatnio miał na twarzy dłuższego wąsa. Nie wiedział w sumie czy laski lecą na wąsatych, eh. Link od Ciebie nie działa i nie mogę sprawdzić, przykre.
-Doskonały wybór. Dawno nie jadłem żadnego makaronu. – Zapomniał też o tym, że czeka go wyżerka do odebrania od mamy. Najwyżej się podzieli z Yarą, albo zabierze coś do Zoyi. Albo po prostu wciągnie wszystko sam, bo kochał jedzenie. –Tak zrób. Zamów kilka różności i będziemy się dzielić i próbować. – Poszedł sobie do kuchni gdzie nalał wody i dla siebie i dla brata, bo czuł się u niego jak u siebie, więc why not. Podał mu szklankę i sam usiadł sobie na jakiejś kanapie i się napił.
Westchnął ciężko słysząc pytanie o Yarę i budowanie z nią przyszłości. Ciężko było budować cokolwiek na tak niestabilnym fundamencie. –Głupek. – Skomentował najpierw brata, bo chciał sobie kupić czas na odpowiedź. –Chciałbym. Ale nie wiem czy Yara jest odpowiednią osobą do kolejnego kroku. – Brata nie wypadało jednak okłamywać. Jasne, że Logan chciał stabilizacji i spokojnej przyszłości, ale wiadomo, że z taką Yarą nie będą tego mieć. Wezmą ślub w sierpniu, a w listopadzie już separacja i w grudniu rozwód. Bez sensu. –Ty masz coś na oku? – W sumie to nie wiedział czy Remi się obecnie z kimś spotyka czy nie.
-Brzmi sensownie. – Obrzucił jeszcze spojrzeniem karton, w którym chwilowo mieszkała bestia i wyzerował swoją wodę skoro brat zaoferował kawę. –Chamsko. Dobrze wiesz, że piję tylko z mlekiem owsianym. – Teatralnie przewrócił oczami kontynuując żart.


Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
To była po prostu moc bliźniaków. I Remi nie wyobrażał sobie żyć bez brata, nie pojmował jak niektóre rodziny mogą się tak bardzo kłócić i ze sobą nie rozmawiać latami. Zwłaszcza że proszę, Logan tutaj miał serce zimne jak głaz, a tu osobiście się przyszedł upewnić, że wszystko gra. I czasami Remkowi było trochę głupio, że tak się narażał, ale… no jego praca była ważna i trochę nie wiedział jak miałby ją rzucić.
I wzruszył ramionami, bo nie wnikał jak to dokładnie działa, no ale… powiedzenie, że każda potwora znajdzie swojego adoratora nie wzięła się znikąd. I jednak ludzie mają tak różnorodne gusta, że każdemu podoba się coś innego. No sama kwestia wagi, ewolucyjnie samce wybierają okrąglejsze kształty, ze względu na potomstwo, ale jednocześnie jest moda na chude modelki. I jakoś to obok siebie funkcjonuje.
- No to jest… jeden - skinął lekko głową, bo o DC nawet nie myślał. Bo… no DC jednak jest tak kiepskie ekranizacyjnie, że człowiek sobie woli o tym zapomnieć i skupić się jednak na Marvelu. I tylko dla pierwszej WW i Harley może zrobić wyjątek. I dla Jokera Heatha, ale nie więcej.
- A nie zapuściłeś? No taki dłuższy się wydaje niż reszta - uniósł brwi, przyglądając się uważnie bratu - wiesz, jak chcesz to ci go mogę trochę przyciąć, mam nożyczki - zaoferował. Skoro miał zwierzęta, to regularnie podcinał im pazury, miał doświadczenie w takiej delikatnej robocie! Logan mógł mu zaufać. Oczywiście użyje innych nożyczek.
- Więc zamówione - oznajmił po chwili, jak już podjął bardzo trudną decyzję na co się zdecydować. Chociaż no, pewnie miał obcykane wszystkie knajpy i menu z okolicy, bo jednak łatwiej wychodząc z pracy zamówić coś na wynos, niż stać przy garach. A i w pracy nie zawsze mieli czas i chęci na gotowanie w kuchni w remizie.
- No czemu? Ile już jesteście razem? - zapytał, popijając sobie wodę i siadając, bo i jemu się przydała chwila odpoczynku. - Oho… teraz nie wiem czy po prostu się stresujesz zobowiązaniami, czy jednak coś jest na rzeczy - przyznał, przechylając lekko głowę w bok. - To że mnie zdradziła dziewczyna z którą mieszkałem, to nie znaczy że tak będzie u Ciebie - dodał jeszcze i nawet delikatnie się uśmiechnął. Umiał się już z tego śmiać! No dobra, śmiać się jeszcze nie umiał, ale przynajmniej przestał z tego powodu płakać.
- Właściwie to chyba można tak powiedzieć. Byłem na randce z taką dziewczyną, Niną, jest ratowniczką medyczną. I póki co niewiele więcej o niej wiem - przyznał szczerze. - Ale nie uciekła jak usłyszała o mojej bliźnie - dodał, w ramach optymistycznego akcentu. - Pewnie w pracy widuje o wiele gorsze rzeczy - i dodał, bo cóż, taka praca, oglądała tam odcięte kończyny, gnijące części ciała, to tam małe oparzenie nie jest aż taką tragedią.
- Z europejskiego owsa - dodał, wstając bo akurat kawa się zrobiła i trzeba ją było polać i podać. Pełna profeska. Wyciągnąłby też jakieś ciasteczka, ale bez sensu, skoro jechał do nich obiad.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Logan miał podobnie. Bardzo cieszył go fakt, że jedna mama i tata Blackwell naciskali na to, żeby rodzina była najważniejsza i żeby zawsze trzymali się razem. Cieszył go też fakt, że już w brzuchu matki załapał kontakt z bratem. Nie wyobrażał sobie świata w którym nie rozmawiałby ze swoim bliźniakiem. Prawdopodobnie nie potrafiłby korzystać wtedy z życia. Nie wiedziałby jak żyć wiedząc, że bliźniak się do niego nie odzywa.
-No i to nawet nie jest superbohater. – Podrapał się po brodzie. Bo to jednak był złoczyńca. Widocznie Australia nie była zbyt popularna w Ameryce. Logan był innego zdania. Okej, ekranizacje nie były najlepsze, ale jednak on chyba wolał bardziej DC. Pewnie dlatego, że on swoje biznesy wzorował na takich postaciach jak Harvey Dent czy Oswald Cobblepot. Pewnie fantazjował, że jest złoczyńcą, którego w Gotham ścigałby Batman, lol. Czyli jednak Logan nie do końca wyrósł z komiksów.
-Powinienem go podciąć? – Zestresował się, bo przecież Loganowi niewiele brakowało do metroseksualisty. Jakby miał źle przystrzyżony zarost to mogłoby to się równać z wielką tragedią. Co jak kobiety się na niego gapiły nie dlatego, że był przystojny, ale dlatego, że… jego zarost był po prostu chujowo przycięty. –A dałbyś radę? – Sorki, ale on wierzył, że Remi miał jednak większe doświadczenie i nie bazuje na tym, że przycina paznokcie swoim zwierzakom. Mógł się tylko modlić o to, że jak mu już tego wąsa przytnie to użyje do tego innych nożyczek. Albo chociaż takich porządnie zdezynfekowanych.
Pokazał okejkę na zamówione jedzenie, nie mógł się już doczekać. –Cztery lata. Albo trzy. Nie, chyba cztery. – Zmarszczył brwi, bo nawet tego nie potrafił zapamiętać. –Dobra, załóżmy, że trzy, ale mieliśmy takie przerwy, że to mogły być nawet cztery lata. – Wzruszył ramionami. Czy to nie pokazywało jak istotny był dla niego związek z Yarą? –Wiesz… Z Yarą jest tak, że jak mamy przerwy między związkiem to podejrzewam, że ona jest z innymi. Ja tak samo. Nie wiem tylko czy to podpada pod zdradzanie czy jednak nie. Ale czy to jest normalne? – Liczył na szczerą opinię ze strony brata. Wierzył, że dostanie coś mądrego, bo jednak w tych sprawach Remi był chyba lepszy. Logan miał tylko to co miał z Remi i było jak było. Tragicznie.
-Byłeś na randce i dopiero mi o tym mówisz? – Walnął Remiego w ramię z pięści. Nie za mocno, ale też tak, żeby lekko zabolało. –Czyli mogę się spodziewać, że będzie druga randka, tak? Fajna jest? Poza tym, że niewiele o niej wiesz. – Parsknął trochę. –No wiesz… laski lubią blizny. Czemu miałaby uciekać? – Tego był pewien. Dziewczyny leciały na tatuaże i na blizny. Remi miał blizny, a Logan tatuaże. Dlatego byli tacy popularni. Chyba, nie wiem.
-Mój ulubiony. – Zażartował jeszcze i wziął kawę, ale jej nie upił, bo nie chciał się poparzyć. Był delikatniutki.

Remi Blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ