neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Nie spał już od niespełna godziny, przemierzając skryte w szarościach, obce mieszkanie; zahaczając o usytuowaną w północnej części łazienkę doprowadził się z pedantyczną dbałością do ładu, żegnając tym samym wszelkie znamiona minionej nocy, a później, pogwizdując pod nosem bliżej nieokreśloną melodię i zapinając guziki swojej czystej, przywiezionej tu wczorajszego wieczora koszuli, skierował się do salonu. Choć czuł się w apartamentowcach jak w potrzasku, niemalże namacalnie doznając skutki przygniatających się mieszkań i braku prywatności, tak swoisty urok odnajdywał w wysokim stropie będącym osłoną dla pięciu dużych okien, ukazujących przyjemny dla oka widok na piątą aleję. Mieszkania tego nie dało się zaklasyfikować do żadnego stylu — nie będąc zanadto ogołocone z mebli ani też za bardzo nimi przepełnione, nie wykazywało też cech typowych dla osób dobrze sytuowanych, pozostawiających po sobie nieraz złego gustu napuszenie. Tak też spędzając te kilka minut na wyszukiwaniu jego atutów, ostatecznie uwagę swą skupił na cichej melodii wprawiającej w ruch jego komórkę, którą w końcu, mimo ogromnej niechęci, odebrał. Rozmawiał długo i w sposób nie do końca uporządkowany, to zaczynając jeden temat, to odpowiadając na kolejny. Krążąc najpierw po granicach salonu, później po zakamarkach kuchni, aż w końcu zahaczając o niemalże każdy kąt mieszkania, zauważył w końcu za sprawą oślepiających go promieni słonecznych, że godzina jego wyjścia zbliżała się nieuchronnie, a w sypialni wciąż znajdowały się kluczyki od jego samochodu. Ściszając nieco ton głosu wsunął się więc w odmęty oświetlonego już teraz pokoju i mówiąc coś o tym, jaką to kuszącą wizją wydaje się przeprowadzka do Bostonu, sięgał po błyszczący srebrem przedmiot mający umożliwić mu później podróż do szpitala, ale to uniemożliwił mu dojrzany kątem oka ruch pościeli opadającej lewym dolnym rogiem na podłogę. — Obudziłem cię? — zapytał, odrywając od ucha komórkę i zerkając w kierunku blondyna.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
— trzydzieści cztery —


Ileż to razy budził się w ten sam sposób; promień słońca przedostający się przez niedociągniętą żaluzję; szelest szeptów i cicho stawianych kroków dobiegający z sąsiednich mieszkań; jedna z dłoni sunąca po lnianym prześcieradle, natrafiająca na… pustkę. Ze zdumieniem otworzył zaspane oczy i wbił ich zieleń w wolny skrawek łóżka. Nim dotarły do niego odgłosy dobiegające z salonu — lekko stawiane kroki, rozmowa której zdania wypowiadane były półgłosem — minęło kilka dłużących się sekund. Powinien się przyzwyczaić. Po tak długim czasie winien pamiętać i akceptować tę typową już rutynę, a jednak w jakiś sposób nadal go to mierziło. Czy jednak zamierzał cokolwiek z tym robić? Odnajdywać w sobie pokłady najmniejszego buntu? Nie. Przymykając znów oczy wbił twarz w chłodną część poduszki, obiecując sobie, że jeszcze minuta, jeszcze dwie i wstanie. I pewnie gdyby nie nadejście Waltera zasnąłby ponownie, z łóżka wychodząc dopiero przed południem.
Poszczególne słowa niepostrzeżenie wplątywały się w jego myśli. Dekorowały w sposób abstrakcyjny przedziwny sen, który nie do końca snem był, lecz to jedno z nich zmusiło go wreszcie do podniesienia głowy i zerknięcia na mężczyznę z lekkim zainteresowaniem. Boston. Boston. Cóż interesującego mogło być w nieszczęsnym Bostonie? — Nie — mruknął zaspanym głosem, uśmiechając się lekko. Przekręciwszy się leniwie udał, że wcale nie kręci się mu w głowie (przeklęte kwesty) i dźwignął się do siadu. Choć sam zwykł zrywać się o świcie, wydzwaniając przy tym do Gwen o nieludzkich porach, uważał obecnie, że jest coś wielce nieprzyzwoitego w przerywaniu snu właśnie dzisiaj, po tak późnym powrocie do domu. W typowy jednak sposób uśmiechał się niewinne i wpatrywał w niego z wyczekiwaniem, lekko wymuszając konieczność przerwania prowadzonej rozmowy, ale przynajmniej kulturalnie nie mącił jej nieprzytomnym mamrotaniem. — Cześć — rzucił ciepło, gdy w końcu zyskał pełną uwagę Waltera. A potem, dodane z lekkim rozczarowaniem: — Naprawdę musisz wyjść już teraz?

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Choć nie odbywał właśnie szczególnie przełomowej i istotnej rozmowy, tak wiedziony swoją — poniekąd wrodzoną — kurtuazją, dla nikogo innego by jej nie przerwał. Żegnając się więc z kobietą oddaloną od tego niewielkiego pokoju o niemal dziewięć tysięcy mil morskich, posługując się zaledwie kilkoma słowami wyjaśnienia i obiecując odezwanie się niebawem, w myślach już porządkował miejsce dla Hargrove’a, w którego wpatrywał się z niejakim rozbawieniem. — Dzień dobry — odłożywszy na komodzie komórkę, przywitał się w odpowiedzi i pokonując zwinnie przestrzeń dzielącą go od blondyna, złożył przelotny pocałunek gdzieś pomiędzy jego skronią a kością policzkową. — Nie — odrzekł lapidarnie na jego pytanie, prostując się i wkładając pochwycone wcześniej klucze do kieszeni od spodni. — Podejrzewałem, że nie zbudzisz się do południa — przyznał wciąż z tym samym rozbawieniem czającym się w błysku rozświetlającym oczy, po czym zajął miejsce nieopodal niego, na niezasłanym łóżku będącym płótnem dla promieni słonecznych. — Jak się czujesz? — zapytał z niepodrobionym zainteresowaniem, zastanawiając się, w jak silnym stopniu Benjamin odczuwa skutki minionej kwesty i zamierzał wobec tego za nieznaczny moment pomaszerować do kuchni choćby po szklankę wody, mającą przynieść blondynowi jako takie wybawienie. Swoją drogą sytuacja ta sprawiała mu pewien dyskomfort, jako że nie przepadał za sobą w tym wydaniu — to znaczy, za sobą wykazującym tak szczególne zainteresowanie i troskę, będącym tak na pewien sposób — jakże paskudnie i nieprzyzwoicie — transparentnym.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
To nie tak, że chciwie chłonął każde ze słów, które były częścią prywatnej, nietyczącej się go rozmowy; nawet usiłując skoncentrować swe myśli na sprawach wiążących się z nadciągającym tygodniem, nie był w stanie pewnych kwestii ignorować. A więc nie podsłuchiwał, a jedynie czepiał się tych niektórych zdań, które budziły szereg pytań — nawet jeśli brzmiało to jak jedna z idiotycznych wymówek, które zawsze tak niezwykle go irytowały. Wolałby więc wcale nie pytać, pozwalając na to, by już za kilkadziesiąt sekund ów rozmowa rozmyła się pod wpływem kolejnej fali snów, ale tej jednej, szczególnej wypowiedzi zignorować nie był w stanie. Nim jednak zdecydował się o nią spytać, z uśmiechem przyjął to jego czułe powitanie, znów uświadamiające mu to, jakże absurdalnie zachował się w ostatnim czasie. Ale teraz miało być już lepiej, prawda? Dobrze, poprawnie, bez jakichkolwiek niepotrzebnych nieporozumień. — Byłoby to całkiem możliwe — przyznał szczerze, mimo wszystko starając się zamaskować jakoś to swoje potworne zmęczenie. Nie chodziło wyłącznie o chęć udowodnienia czegokolwiek Walterowi, ale też o to, że Ben nienawidził tracić czasu na sen, odpoczynek i leczenie kaca. To przede wszystkim. Kiedy tylko mężczyzna usiadł nieopodal, Hargrove sięgnął ku jednej z jego dłoni, zamykając ją pomiędzy swymi palcami. — Powiedzmy, że nie jest najgorzej — odparł z dumą, lekko się przy tym śmiejąc. Zapewne dodać mógłby, że jakiekolwiek negatywne skutki kwesty są sprawą śliny Sollie, ale wątpił by Waltera mogło to jakkolwiek rozbawić. Nawet go niekoniecznie ów wspomnienia bawiły, bądźmy szczerzy. Doceniał jednak jego pytanie niezwykle, chłonąc z tegoż ciepła, które za jego sprawą w przyjemny sposób rozeszło się po jego ciele. — No a przynajmniej nie na tyle źle, żebyśmy nie mogli porozmawiać o tym, co jest w Bostonie — dodał wyzywająco, wciąż jednakże z uśmiechem na ustach. Chciał początkowo dodać, że Walter nie musi mu niczego tłumaczyć, ale zważając na wszystkie ich potknięcia wolał trzymać się całej tej otwartości, wyzbytej jakichkolwiek sekretów. Tym bardziej chwilę po tym, gdy postanowili nadać tej relacji poważniejszego wydźwięku.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Zdumiewało go nieco, że gdyby to Othello zmagał się teraz ze skutkami nadmiernego spożycia alkoholu, wściekałby się i prawił mu morały, a tymczasem w przypadku Benjamina naprawdę odnajdywał w sobie wyłącznie rozbawienie. Odpowiadał za to naturalnie fakt, że podobne sytuacje były u Hargrove’a rzadkością, bo, jak Walterowi się przynajmniej wydawało, chciał uchodzić przed nim za człowieka bardziej rozsądnego i odpowiedzialnego niż w rzeczywistości, ale i tak na tym przykładzie zrozumiał, jak bardzo ma dość tak destrukcyjnych relacji z alkoholem, wyróżniających niegdyś jego matkę i teraz Lounsbury’ego. Gdyby więc podobnych poranków miał doświadczyć jeszcze kilka i to w niedalekim czasie, rozsądek nakazałby mu się czym prędzej ewakuować, co było myślą dość przykrą. — I zrozumiałe. Sen jest w takich przypadkach zbawienny — usprawiedliwił jakoś te przypuszczenia, nie uważając, by mężczyzna słusznie walczył teraz z sennością. Nie musieli przecież pomówić o niczym szczególnie istotnym ani tym bardziej nie musieli zachowywać się tak, jakby następnym razem zobaczyć się mieli nie dopiero za kilka dni, a tygodni czy miesięcy, co Wainwright wynosił z jego zachowania. — Widzisz, a ja już chciałem wtajemniczyć cię w techniki uciskania odpowiednich punktów na karku, żeby odgonić mdłości — oznajmił, przyzwalając na to, by po chwili kącik jego ust podążył ku górze i na krótki moment przeniósł wzrok na ich splecione dłonie, głównie po to, by wyswobodzić się z ich uścisku i podążyć do kuchni, ale plany te porzucił dokładnie w chwili, w której w powietrzu zawisł temat Bostonu. — Kurtuazja nakazuje choćby udawać, że nie podsłuchujesz cudzych rozmów — upomniał go ze słyszalnym rozbawieniem i westchnął ciężko z czymś w rodzaju rozczarowania, choć na próżno było szukać w tym choćby namiastek powagi. — Dużo muzeów, które powinniśmy odwiedzić — odpowiedział w końcu na jego końcowe słowa, tym razem przyozdabiając swoją twarz w posągowy wyraz, ale tylko na kilka sekund. — Czasem odzywają się z prywatnych klinik, czasem z Harvardu, a teraz akurat ze szpitala ogólnego, bo kiedyś nieroztropnie wspomniałem, że zastanawiam się nad przeprowadzką w tę konkretną część Stanów — wyjawił w końcu z lekkim znużeniem, nie podejrzewając nawet, że jakkolwiek mogłoby to blondyna zainteresować.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Choć życie jego odarte zostało z podobnych dramatów — ojciec jego co prawda był nałogowym palaczem i nikotynowym odorem zatruwał dom rodzinny odkąd tylko Benjamin pojawił się na świecie — niechęć do jakichkolwiek używek narodziła się w nim już w nastoletnim wieku. Było to prawdopodobnie wynikiem odpowiedzialności, która zrzucona została na jego barki, ale nigdy nie czuł się jakkolwiek wobec tego poszkodowany. Cierpiąc na chroniczny brak czasu pijał alkohol więc sporadycznie, choć nie był nawet osobą, która jest w stanie odnaleźć zadowolenie w niewielkim kieliszku trunku zestawionym z kolacją; nie będąc fanem tego typu rzeczy skazywał się jednak na to wielkie nieszczęście, jakim był paskudnie brzmiący kac. Dziś więc, tak jak zwykle to bywało po podobnych wydarzeniach, obiecał sobie, że nigdy w podobny sposób nie zatraci się już w alkoholowych nutach. — Mylisz to z pracą — zaoponował, po czym sięgnął ku szafce nocnej, na której zalegał jego telefon. Wyłączony. Dlaczego i kiedy wpadł na tak głupi pomysł, by go wyłączyć? Nie miał jednakże póki co odwagi, by za pomocą odpowiedniego klawisza odnaleźć się w świecie obowiązków, nieodebranych połączeń, umówionych spotkań, setki maili oczekujących na niezwłoczną odpowiedź. Odrzucił więc urządzenie na bok, choć przyszło mu to z wielkim trudem. — W takim razie zmieniam zdanie, możesz mi pokazać co i jak — szelmowski uśmiech wkroczył na jego twarz, podczas gdy palce jego dłoni z nieco większą siłą zacisnęły się na walterowej dłoni. Mimo dobrego humoru pozostawał w nim chłodny realizm, wobec którego należało nastawić się na kilka kolejnych dni wzajemnej ciszy. Walter miał przecież ciąg własnych obowiązków, a Ben swój własny, intensywnie odzierający z sił zwłaszcza teraz, gdy kancelaria jego i Gwen dopiero stawała na nogi. Naturalnie nie zamierzał stawiać pracy na piedestale, ale obawiał się, że mimo wszystko ciężko będzie im wygospodarować odpowiednią ilość czasu na spotkania. — Och, jasne, mógłbym udawać, ale w tym przypadku i tak racja stoi po mojej stronie. Bo widzisz, gdybyś naprawdę nie chciał, żebym wyłapał cokolwiek z tej rozmowy, zamknąłbyś się z telefonem albo w innym pokoju, albo na balkonie. Albo wyszedłbyś z mieszkania pod pretekstem kupienia czegoś truistycznego, a tymczasem począłeś afiszować się tą rozmową w mojej własnej sypialni. Niekoniecznie pomaga tu wymówka, że czegoś stąd zapomniałeś — wyartykułował uroczo, posyłając mu przymilny uśmiech. Musiał się jakoś obronić, choć był raczej tym wszystkim po prostu rozbawiony. — Miejmy w takim razie tylko nadzieję, że znajdują się blisko porządnych restauracji — odparł pozostając w tymże dobrym nastroju, bo nie uważał, że jest tu miejsce na jakiekolwiek wątpliwości. Po dramacie, w który — co zdawało się mu teraz tak abstrakcyjnym idiotyzmem — zaangażowana była jego matka, a którego to główną myślą była możliwa wyprowadzka Waltera, nie potrafiłby już z niepokojem wsłuchiwać się w podobne wiadomości. Wiedział, że Wainwright tak po prostu by go nie zostawił, rezygnując z tego wszystkiego, co udało się im po tak ciężkiej przeprawie wywalczyć. Ufał mu już w pełni i nic nie mogło tego zmienić. Rzucone pytanie służyć miało więc wyłącznie chęci zaspokojenia ciekawości, jako że nigdy wcześniej w ich rozmowach nie padła nazwa jakiejkolwiek amerykańskiej miejscowości. — To dobre oferty? — zapytał więc, uznając tę kwestię za najważniejszą. Przybierając nagle pozę pośrednika w transakcji, która z całą pewnością miała zostać zrealizowana. — Na pewno miałbyś szansę bardziej się tam realizować, niż tutaj — dodał, kierując jednakże te słowa bardziej do samego siebie. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał, ale w istocie kariera Waltera nie mogła rozwijać się w odpowiednim stopniu tutaj, w Cairns, w Queensland słynącym wyłącznie ze swej turystyki. Ale Walterowi zawsze coś stało na przeszkodzie, by się w końcu przeprowadzić, prawda? Czy raczej ktoś.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
To właśnie ta wizja nadciągających wieczorów naznaczonych samotnością i poranków objętych szpitalnymi korytarzami powstrzymywała go przed opuszczeniem osiedla Opal Moonlane, chcąc przeciągnąć te wspólne chwile jeszcze nieco w czasie. — No tak, racja, pewnie nie możesz się już doczekać wizyty w biurze, spotkania z pewną brązowowłosą praktykantką… — rzucił niesfornie, niby obojętnie, a jednak z nutą wyczuwalnej złośliwości. To wyłącznie o tę przekorność mu chodziło, nie o żadną pospolitą, błahą zazdrość, której nie dawał sterować sobą zbyt często. Aczkolwiek jedno przyznać musiał — wysoce nie przepadał teraz za tą całą Millington i wolałby, żeby swoje prawnicze wykształcenie kontynuowała w innej kancelarii, o ile nie w innym kraju…
Nie wiem co ty masz na myśli, ale ja z pewnością coś całkiem innego — westchnął z zachowaniem odpowiedniej ostrożności, posyłając mu jednak delikatny uśmiech. Mimo to podniósł się z śnieżnobiałego materiału łóżka, czując, że jeszcze chwila i większość umówionych na ten dzień spotkań gotów byłby odwołać. Dziś przecież rozstrzygnąć się miały istotne sprawy, a tych w czasie zdecydowanie nie mógł przełożyć. Poprawiając finezyjnie kołnierz swojej koszuli, wpatrywał się teraz w blondyna z odpowiedniej odległości i pokręcił z udręczeniem głową, kiedy ten zaczął swoją perorę. — Dobrze już, dobrze, nie ekscytuj się tak, żaden sędzia nie czuwa nad tym dyskursem — odparł z uspokajającym gestem dłoni, dziwiąc się nieco, że w tym stanie mężczyzna zdolny był jeszcze wygłaszać tak długie i przebiegłe mowy. — Z tej twojej własnej sypialni chciałem zabrać tylko swoje klucze, żeby móc już opuścić to urocze mieszkanko — zrewanżował się znów z tym złośliwym błyskiem w oczach, po czym wyjął z kieszeni wspomniane klucze w ramach dowodu, machając nimi przez moment w powietrzu.
Wiedział, że tak to się skończy — że gdy tylko wypłynie temat potencjalnej, nowej pracy, Benjamin rzuci się do analizowania jej warunków i chęci negocjowania lepszych. — Są… w porządku. Pod względem wynagrodzenia nie ma im nic do zarzucenia, zresztą za każdym razem je zwiększają, jakby tylko ta kwestia powstrzymywała mnie przed porzuceniem australijskiego życia i wszystkiego, co przez te lata zdołałem tu sobie stworzyć — wyznał wciąż lekko znużony, choć i tak pozwalał sobie przy tym na zaskakującą wylewność w słowach. — Samo Lorne Bay mógłbym dość często odwiedzać, bo i to chcieliby mi w jak największym stopniu ułatwić, ale spędzanie całego dnia w samolocie kilka razy w miesiącu nie jest dla mnie do końca satysfakcjonującym spożytkowaniem czasu — dodał jeszcze, pokazując tym samym, że owszem, rozważał te propozycje na poważnie, że poświęcał im sporo miejsca w swojej głowie. — Ale teraz, szczególnie teraz, wolałbym zostać na miejscu. Kiedy stan Marienne się już ustabilizuje, a ryzyko tego, że Jonathan będzie potrzebował mojej niezwłocznej pomocy się zmniejszy, być może wezmę przeprowadzkę pod uwagę — odparł na to całkiem trafne spostrzeżenie blondyna, nauczony komplikacjami przeszłości, nie chcąc już niczego przed nim na tym polu ukrywać. — I spokojnie, oczywiście będziesz mógł zająć się negocjowaniem odpowiednich warunków — zapewnił z rozbawieniem, ponownie posyłając mu delikatny uśmiech.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Choć przyszłość ich była wciąż wielką niewiadomą i zdawał sobie sprawę z tego, że jest za wcześnie na snucie jakichkolwiek wspólnych planów — tych zakładających zaimek my, a nie ja — martwiła go dość mocno kwestia posiadanych przez nich obowiązków. Wędrowania pomiędzy domem Waltera, a jego mieszkaniem, po to tylko, by już po chwili mknąć autostradą ku Cairns, lecz w przeciwnych kierunkach. Czy więc ich związek miał jakiekolwiek szanse na przetrwanie? Należało z całą pewnością obgadać pewne kwestie, ale Ben wolał nie psuć tej obejmującej ich euforii i odsunąć w czasie tak poważną dyskusję. — Kogo? — spytał z nieukrywanym zdziwieniem, nazbyt jeszcze zaspany, by od razu zrozumieć sens wypowiedzianych słów. Dopiero po chwili dotarło do niego, że mowa o Sollie, a to przywołało na jego usta przepełniony rozbawieniem uśmiech. — Widzisz, z tym jest taki problem, że niestety, nad czym niezwykle ubolewam, rosnący w niej potwór zmusza ją ciągłych urlopów — och, jakże to fatalne, że dopiero teraz sobie o niej przypomniał! O tym, że p o r z u c i ł ją na kweście, że nie dopytał jak i z kim wróciła, a przecież powinien! Wystarczyły jednak kolejne słowa Waltera, by temat Sollie znów rozmył się pośród wszystkich myśli, na rzecz śmiechu i odnalezienia się tu i teraz, w swym upragnionym szczęściu. — Jak mówiłem, tania wymówka — rzekł tylko, uśmiechając się filuternie, po czym opadł plecami na łóżko. Zmęczenie coraz mocniej się o niego upominało, ale wierzył, że wystarczy podwójna kawa i będzie w stanie spędzić ten dzień jakkolwiek produktywnie; póki co wsłuchiwał się w słowa Waltera wbijając spojrzenie w sufit, jakby na nim właśnie poszukując jakiegokolwiek rozwiązania. — Nie sądziłem, że jesteś sentymentalny — odparł, zerkając na niego z ukosa. Do tej pory wydawało się mu, że Walter byłby w stanie w każdej chwili zrezygnować z posiadanego życia, jeśli gdzieś tam czekałaby na niego szansa na coś nowego. — Nie jest też zbyt ekologiczne — zaśmiał się, choć niekoniecznie wypowiedział słowa te w formie żartu — choć wyrósł już z tegoż swojego buntu, który posyłał go wraz z Jane na wszelkie możliwe manifestacje i protesty, temat ekologii wciąż był dla niego niezwykle ważny. I nie zmieniłby zdania, nawet jeśli miało to wszystko oznaczać to, że Walter wracałby do Lorne Bay właśnie dla niego. Nie chcąc czepiać się tejże czekającej na nich przyszłości, wolał nie mówić więc, że jeśli Walter postanowiłby się wyprowadzić, on podążyłby jego śladem. Jego własna praca miałaby przy tym tuzinkowe znaczenie — coś by wymyślił. Posyłając mu ciepły uśmiech wygramolił się z łóżka, założył koszulę i starał się udawać, że temat Marianne nie wywołuje w nim silnych emocji, chociaż naturalnie było to kłamstwem. — To dobrze, mam nadzieję, że nie będziesz szukać wtedy innej wymówki — rzekł łagodnie, nie czując się najlepiej z tym, że nazwał tę sytuację “wymówką”, ale wierzył, że Walter zrozumie sens tejże wypowiedzi. — Czy to w takim razie dobry moment, żeby się przyznać, że wpisałem cię jako pierwszego klienta kancelarii? Bardzo mi przykro, ale musisz z innymi prawnikami zerwać — oczywiście odmowy by nie przejął, jako że to właśnie w tej jednej sprawie okazać się miał najbardziej zaborczy. Kiedy też w końcu przyodział spodnie dresowe, ruszył w kierunku kuchni, by odnaleźć coś, co postawi go na nogi.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Odpowiadał mu taki stan rzeczy — te częste przerwy w kontaktach, życia oddzielone od siebie grubą linią, prywatność, którą zyskał dopiero po rozwodzie z Ariadną. Nie uważał, by skrywało się w tym cokolwiek złego, nawet jeśli momentami kształtowało się w nim coś na rodzaj nostalgii i chęci spędzenia czasu z jedyną osobą, której towarzystwo wybrał sobie dobrowolnie. — Nie rozumiem. Po co ludzie to sobie robią. Po co zostawiają sobie dzieci — westchnął, nawiązując naturalnie do własnej przeszłości, której po dziś dzień nie potrafił pojąć. Był wówczas zbyt przerażony dorosłym światem, w który zmuszony był z dnia na dzień wkroczyć i który pożreć chciał go żywcem, ale nawet wtedy uważał, że zachowanie ciąży jest głupotą. I gdyby tylko ojciec nie narzucał mu swojego zdania, zapewne zakomunikowałby to Ariadne. — Tania jest tylko ta pościel — odparł, szczerze nie lubiąc struktury lnu, nawet jeśli przez wypowiedź tę zabrzmiał snobistycznie i próżnie.
Bo nie jestem. To czysty rozsądek — skorygował jego błędne założenie, choć zapewne skrywało w sobie nieco prawdy. Nie przepadał jednak za takimi określeniami, w których to nie potrafił odnaleźć nawet cząstki samego siebie. Wolał raczej tłumaczyć to sobie tak, że podobnie, jak pewne obowiązki leżały w jego gestii jako neurochirurga, tak i w roli brata miał swoje powinności. Może i Jonathan tego nie okazywał, ale Walter wiedział, że jego obecność w tych ciężkich chwilach jest mu potrzebna. Nawet jeśli była znikoma, to chodziło tu raczej o świadomość, że w razie czego pojawić się może pod jego drzwiami lub w sali operacyjnej w mgnieniu oka.
Świetnie, pierwszą sprawą będzie nielegalne wpisanie mnie jako klienta. Mam nadzieję, że chociaż tę sprawę pomożesz mi wygrać — odparł, krążąc po sypialni w czasie, w którym blondyn zatapiał się w ubraniach. Zatrzymał się przy oknie, lekko uchylając żaluzje i wyglądając na zewnątrz, skąd wdzierało się oślepiające światło. Pozostał w tymże położeniu jeszcze chwilę po tym, jak Hargrove przeniósł się do kuchni, a później sam tam powędrował, marszcząc czoło na jego ospałe próby wyciągnięcia szklanki. — Pójdę już. O czwartej… Cóż, o czwartej zamierzam naruszyć nieco prywatność Ariadne i spotkać się z jej lekarzem, ale… Nie przeszkadza ci jej temat? — zapytał, bodajże po raz pierwszy od czasu ich znajomości, choć przecież powinien poruszyć tę kwestię znacznie wcześniej.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Choć obecny układ zdawał się dość idealny (nawet jeśli wymagający), Benjamin zdawał sobie sprawę z tego, że — ku własnemu przerażeniu — pewnego dnia przestanie mu to wystarczać. Że pojawi się w nim potrzeba zmian, uwzględniających podjęcie kilku rozsądnych decyzji. Takich, które odepchnąć miałyby ich od tejże iluzorycznej dojrzałości, nie polegającej na niczym innym, niż nieustannym oddalaniu od siebie decyzji o pełnym zaangażowaniu się w ten związek. Obecnie jednak było dobrze. W końcu. Nie śmiałby więc z powodu kilku obaw ów szczęścia niszczyć, choć ze względu na swój wrodzony brak spontaniczności i konieczność uważnego planowania wszystkiego, miała stopniowo naradzać się w nim niepewność, czy aby na pewno zmierzają gdziekolwiek.
Nie pomogę ci zrozumieć — odparł z ciepłym uśmiechem, nieśmiało wskazując, że nie potrafiłby mu w ów dyskusji partnerować. Podejście do dzieci miał takie samo, jak do małżeństwa i czuł, że nie byłby w stanie wykrzesać z siebie jakkolwiek pozytywnych emocji względem tych fanaberii. — Zaczynam podejrzewać, że niczego w moim mieszkaniu nie lubisz — odparł zaczepnie, choć musiałby przyznać mu w tym rację — myśli o przeprowadzce nawiedzały go od dawna i nabierał pewności, że opuszczenie tego mieszkania jest kwestią czasu. Zamierzał jednakże porzucić w końcu Lorne Bay i zakupić apartament w Cairns, choć wciąż coś, choć to absurdalne, powstrzymywało go przed choćby niewinnym przejrzeniem kilku folderów. — Tym razem się postaram — zaśmiał się, kiedy to zajęty był poszukiwaniem swoich spodni. Choć upór nakazywał mu powstrzymywać się przed przyznaniem, że skutki wczorajszego wieczoru będą doskwierać mu przez kilka kolejnych godzin, czuł, że lada moment zmuszony będzie się poddać — ból głowy zaatakował go z tak wielką siłą, że prędka ewakuacja do kuchni uchronić go miała po prostu przed kompromitującą demaskacją.
Nie, w zasadzie… Chciałbym, żebyś mi o niej mówił. Nie zniósłbym tego, że ukrywasz przede mną sprawy z nią związane — przyznał szczerze, nieco niepewnie, jako że był to oczywiście dla niego kłopotliwy temat. Sam również mógł mu to zakomunikować znacznie szybciej, być może na samym początku, ale cóż, nie było to jego pierwszym i z pewnością ostatnim błędem. — Myślisz, że jej lekarz cokolwiek ci powie? — dopytał, sięgnąwszy przy tym po aspirynę, którą od razu popił sporym łykiem wody.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Początkowo sam nie zdawał sobie sprawy, że posłane pytanie było z typu tych mających subtelnie wybadać problematyczny temat, mogący narzucić się niesłychanie w najbliższej przyszłości. Wiedział już, jak mężczyzna podchodzi do zawierania ślubu i jak rozpatruje dystans namnożony pracą i innymi obowiązkami, z czym naturalnie, w większej mierze ich założenia się pokrywały. Tylko że… to przeklęte potomstwo. Coś, o czym Walter niemalże nie myślał, coś, co wykraczało poza wszelkie granice jego wyrozumiałości. Coś jednocześnie tak istotnego, że mogłoby przekreślić całkowicie wspólną przyszłość. Wainwright nie byłby w stanie pozostać z kimś, kto od życia oczekiwał utrudnień właśnie w postaci własnych dzieci. — To właściwie bardzo dobrze. Wystraszyłbyś mnie, gdyby było inaczej — odrzekł z rozbawieniem rozbrzmiewającym z głosu, posyłając mu jedno z tych szczególnych spojrzeń, z których to dało wyczuć się ciepło.
Może ewentualnie ciebie — zawtórował mu z tąże zaczepnością, posyłając dodatkowo nadzwyczaj złośliwy uśmiech migoczący w kącikach ust. Sam rozważał zakupienie czegoś bliżej miejsca pracy, ale nad dogodniejszą lokalizacją przeważało jednak upodobanie do ciszy, której Cairns nie mogłoby zagwarantować mu w tak znacznym stopniu, jak oferowało to Lorne Bay. Póki co jednak należało przejść do spraw obecnych, których nie zamierzał tak prędko odpuścić. — Wolałbym mimo wszystko nie łączyć spraw prywatnych z zawodowymi, więc naturalnie korzystać będę z usług Gwen. Nie chciałbym także, żeby ta Isolde krzątała się przy moich sprawach, nie wygląda na szczególnie zaradną i stabilną emocjonalnie — zaznaczył wąsko swe warunki, powtarzając sobie wciąż z uporem, że w tej drugiej kwestii nie przemawia przez niego zazdrość, a jedynie trzeźwa spostrzegawczość. Mimo to jednak jej imię wypowiadał z pewną odrazą.
Jeśli zadam mu odpowiednie pytanie — odparł lakonicznie, dogłębnie się nad czymś namyślając. Nie wiedział, czy chciał zdradzić przed blondynem kwestię wprowadzającą go w pewne zażenowanie. — Prosiła mnie, żebym to jedno sobie odpuścił, żebym nie ingerował w żadnym stopniu w jej leczenie, ale to przecież niedorzeczne. Na tym polu nie można składać żadnych obietnic, a jej zdrowie jest ważniejsze od tych nonsensownych pobudek. Dlatego… Dlatego właśnie pozwoliłem sobie na pewną prywatną kwerendę i dzięki niej ustaliłem, że to musi być jej lekarz. To nic potwierdzonego, ale wątpię, żebym się mylił — przyznał jednakże, wzrokiem błądząc po mankietach swojej koszuli, które niby to począł poprawiać.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Rozpływał się pod wpływem tego spojrzenia. Czasem zdawało się mu — co było założeniem nazbyt śmiałym, by mógł traktować je w sposób bezdyskusyjny — że zarezerwowane było wyłącznie dla niego, że jeśli coś mógłby wziąć już na własność, to właśnie to jedno. To właśnie w nim zagubił się na samym początku, kiedy sprawy były jeszcze tak niepewne i z góry skazane na porażkę, że w życiu nie uwierzyłby w to, że ostatecznie i tak uda się im pośród tego całego bałaganu jakoś odnaleźć. — Ewentualnie — powtórzył za nim wywracając teatralnie oczyma, umyślnie nie dodając do tego uśmiechu. Odwróciwszy na bok wzrok, pod pretekstem poszukiwania kolejnych części garderoby, usiłował oddalić od siebie kolejną falę tych spraw, na które chyba nigdy nie będzie gotowy. Choć uczyli się stworzyć coś na kształt własnego, niewerbalnego komunikowania swoich odczuć względem tej relacji, Benjamin wściekał się czasem na to, że nie jest mu w stanie wprost powiedzieć, jak bardzo go lubi. Potrzebuje. Wyjaśnić dlaczego tak bardzo przeżywa te drobne potknięcia i z jakiego powodu przesadza niekiedy w swych reakcjach. Czy gdyby jednak posłużył się wreszcie tą odważną deklaracją, co do której wątpliwości nie miał, Walter by w ogóle ją przyjął? Zaakceptował? Bębny odgrywające koncert w jego głowie wyraziły jednakże swe niezadowolenie wobec toczenia tak zawiłych rozważeń o tak wczesnej porze, więc pozwolił w sposób typowy im się rozmyć, uciec, wyciszyć. — Gwen się ucieszy — odparł ze szczerą radością, kierowany ogólnym dobrem ich kancelarii. Poza sądową salą Ben nie do końca dobrze radził sobie w tych wszystkich kwestiach, w których to rzekomo winien być egoistyczny, podejrzliwy i tak dalej, więc nie śmiałby nawet unieść się teraz dumą i obrazić za wytyczenie tejże granicy. Ba, nie przeszło mu to nawet przez myśl, jak i to, że jego relacja z Millington budzić może pewne wątpliwości. — A Sollie nie jest… to znaczy, teraz być może faktycznie nie wypada najlepiej, przez tę swoją ciążę, ale gwarantuję ci, że będzie dobrym prawnikiem. Ale nie musisz się przejmować, Gwen ma kogoś innego pod swoimi skrzydłami — wyjaśnił zgodnie z prawdą, wyłącznie po to, by Waltera uspokoić. Nie zamierzał także kwestionować jego braku zaufania względem Sollie, jako że miał pełne prawo do wydawania własnych osądów.
Wpatrując się w delikatne drgania zimnej wody, wypełniającej dno szklanki, kiwał co chwilę głową na znak, że rozumie. Choć rozbudziła się w nim wdzięczność za tę szczerość, nie miał pojęcia, jak powinien reagować. Zamierzał wspierać go we wszystkich decyzjach, to jasne, nawet tych naruszających święte prawo, ale cała ta sytuacja z Adrią wciąż budziła jego wątpliwości. — Walter? — rzucił bezmyślnie, nie mając w sobie dość odwagi, by poprowadzić to pytanie dalej. Wiedział, że choć w słowach jego nie skryłby się jakikolwiek zarzut, ich siła mogłaby zostać przeistoczona i wykorzystana przeciwko niemu, a tego z całą pewnością nie potrafiłby unieść. Odkąd jednak Mari wyjawiła mu powód powrotu Adrii, a potem wydarzyły się te wszystkie dziwne rzeczy, wieść o jej chorobie wydała się mu podejrzana. Tak więc zapytać chciał, czy Walter sądzi, że skrywać może się w tym wszystkim kłamstwo — poniekąd jego zachowanie na to wskazywało, bo kierował nim zdecydowanie zbyt wysoki trud niosący poważne ryzyko — ale ostatecznie uznał, że najlepiej będzie podejść do tego wszystkiego z odpowiednim dystansem. — Może jednak byłoby lepiej, gdybyś porozmawiał z nią jeszcze raz? — nie wierzył, że to powiedział. — Jeśli tamten lekarz… Jeśli dotrze do niego, co robisz, może oskarżyć cię o podżegania do złamania prawa — rzekł z przejęciem, starając się je jednak w miarę możliwości zminimalizować. Boże, nie chodziło już nawet o to, że Ben uważa te wszystkie zasady za świętość, a o to, że nie chciał, by Walter wplątał się w cokolwiek nieprzyjemnego. Wbijając spojrzenie w ziemię począł się zastanawiać, czy ten jego brak obaw nie był przypadkiem przedwczesny. To znaczy, czy słusznie wyśmiał plany Adrii uwzględniające odzyskanie Waltera. Co jeśli było to jednak prawdopodobne? I co jeśli on zmuszając ich do szczerej rozmowy, przyczynić miałby się do tego, że obudziłyby się w nich dawne uczucia?

walter wainwright
ODPOWIEDZ