eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Za nią chyba nie do końca - może było to szorstkie z jego strony, ale nie miał powodów żeby kłamać. - Bardziej tęsknie za tym co z nią miałem, gdy jeszcze układało się nam całkiem nieźle. Wiesz, za tymi miłymi chwilami bycia blisko z drugą osobą - nie mówił tutaj o bliskości seksualnej tylko takiej bardziej emocjonalnej. Tego mu trochę może brakowało. Spędzania czasu z osobą, która naprawdę dobrze go znała. - Chyba nie - pokręcił głową. - Pogodziłem się z tym co się stało i nie żałuje, że się rozstaliśmy. Wydaje mi się, że jest jej teraz lepiej beze mnie i vice versa. Oboje nie byliśmy tak do końca szczęśliwi w naszym związku. Pojawiały sie miłe chwile, ale później było rzucanie talerzami i głucha cisza. - Dużo się ze sobą kłócili, głownie przez to, że mieli tak mocno rozbieżne podejście do życia. Sam nie wiedział jakim cudem w ogóle się w sobie zakochali, ale może przeciwieństwa się po prostu naprawdę mocno przyciągają, jak dwa magnesy. - Tak, raczej jestem szczęśliwszy obecnie niż wtedy - przynajmniej teraz nikt go nie ograniczał i mógłby spełniać marzenia, gdyby tylko znalazł na to czas, który w większości poświęcał galerii.
On nie miał zwierzaka, więc gdy wracał do pustego domu mógł się czuć nieco osamotniony. Całe szczęście na takie momenty ludzie wymyślili bary, do których chodził żeby spędzić miło czas w jakikolwiek towarzystwie, a że był niczego sobie chłopcem, to zdarzało mu się, że z baru do osamotnionego domu już nie wracał, a przynajmniej nie sam. Czasem mu się włączał Don Juan albo inny Casanova i umiał ładnie wyrywać panny.
Zaśmiał się trochę i pokręcił głową, bo szczerze wątpił, żeby miała aż tak wiele rzeczy, nad którymi musiałaby się teraz zastanawiać. - Rozumiem - kiwnął głową i zaciągnął się papierosem. - Ale to w sumie może być plusem o ile druga osoba o tym wie, bo wtedy może się starać być coraz ciekawsza, a nie spocząć na laurach po trzeciej randce - wiedział z doświadczenia, że ludzie często wpadali w rutynę i stawali się nudni więc zupełnie jej sie nie dziwił. - Poszukaj kogoś w liniach lotniczych - zarzucił jej żartem uśmiechając się szeroko zaraz po tym jak wypuścił dym ze swoich płuc. Zaciągnął się kolejny raz, a później ugasił końcówkę papierosa w popielniczce. - Całe szczęście, że nie poszłaś nigdzie z tym grubym Grekiem, bo pewnie juz byś wracała zażenowana i znudzona - powiedział stając teraz tak, by ręką oprzeć się o framugę i móc bez skrępowania patrzeć się na blondynkę posyłając jej żartobliwy uśmiech. - Nawet nie mogłabyś policzyć jego włosów na głowie, bo ich nie miał, bardzo słaba rozrywka, nie to co ja - nie był co prawda taką osobistością jak grecki Łysy z Brazzers, ale przynajmniej miał więcej włosów na głowie. Tym się mógł chwalić. - Masz ochotę na deser? - Zapytał nie spuszczając z niej swojego wzroku. - Co prawda cukiernik ze mnie marny ale potrafię zrobić całkiem niezłą gorącą czekoladę - a że noce w Australii już nie były 30 stopniowe to mogła akurat pasować.

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Teraz tak nie do końca mogę obgadywać tą żonę, bo już wiem kim jest i jednak mi zdeka szkoda typiary. Chociaż zdecydowanie wszystko jest jej winą. Na szczęście Sameen o tym nie wie, bo tak to by jednak na nią naskakiwała. –Czyli jesteś bardziej facetem, który jednak szuka czegoś na stałe? – Zapytała, ale broń boże bez żadnych podtekstów. Co ona mogła wiedzieć o czymkolwiek? Absolutnie nic. Dobra, mogłam zawęzić, że o czymkolwiek związanym z małżeństwami. –Myślisz, że weźmiesz ślub po raz drugi? – Może był jednym z tych facetów, co to koniecznie musieli się zaręczać i mieć żony, bo wierzyli, że jednak jak coś ma obrączkę, to jest twoją własnością i można sobie rościć do tego jakiekolwiek prawa. Miło jednak było usłyszeć, że nie rozeszli się z powodu rozwodu. Zazwyczaj tak się kończyły małżeństwa. A przynajmniej teraz Galanis miała potwierdzenie, że James był facetem, którego raczej się nie zdradza. Oczywiście to przykre bardzo, że się rozstali, ale wiadomo, przynajmniej w ten sposób. Eh. –To chyba najlepsze rozwiązanie. Jasne, łamiące serce, bo jednak odniosło się porażkę w czymś ważnym. Ale wydaje mi się, że w takich przypadkach jak wasz niesłusznie rozwód uważa się za porażkę. Dokonaliście dojrzałej decyzji. Zamiast się unieszczęśliwiać, postanowiliście być szczęśliwi osobno. – To było ważne. Tyle małżeństw zostawało ze sobą „ze względu na dzieci”, a później te dzieci były mordercami, albo gwałcicielami, albo po prostu dorastały w pojebanym domu pozbawionym miłości i same nie wiedziały jak tą miłość dawać. Lepiej dla Jamesa i jego bezimiennej żony.
-Nie było mi dane wypróbować tej teorii. – No trudno, najwyżej James sobie pomyśli, że Sameen się puszczała na prawo i lewo. Wbrew pozorom tak nie było. To nie tak, że chodziła do Shadow i puszczała się z byle brudasem. Poza tym nie wiem czemu miałaby się tłumaczyć. Jakby James jej to powiedział to byłby casanovą. Więc jebać. Zaśmiała się z żarciku. –W porządku. To nie tak, że chodzę i desperacko kogoś szukam. – Uśmiechnęła się jeszcze. Tutaj też nie miała zamiaru udawać, że czekała te trzydzieści cztery lata na swojego księcia czy księżniczkę. Może i gdyby komuś dała szansę to miałaby już staż w jakimś związku. Niestety albo stety, nigdy nie leżało to na jej radarze. Nie ubolewała z tego powodu.
-Prawdopodobnie tak. – Zaśmiała się, ale sama absolutnie już zapomniała o istnieniu tego Greka. –Chociaż wracałabym pewnie bogatsza. – Postanowiła też sobie zażartować. Pewnie taki Grek szybko by jej zapłacił za ten trzyminutowy seks. Albo dałby jakieś drogie kolczyki, które jeszcze dzień wcześniej należały do jego żony. –Powinnam się martwić, że tak bardzo zainteresowałeś się tym Grekiem? – Zapytała z pełną powagą, ale oczywiście robiła sobie z niego podśmiechujki. Nie sprawiał wrażenia kogoś kto na poważnie byłby zainteresowany tamtym człowiekiem. Ale wiadomo… kto wie…
-Jasne. Zaryzykuję. – Pewnie nigdy w życiu nie piła gorącej czekolady, ale wstyd się przyznać do czegoś takiego w tym wieku. –Będzie gęsta czy taka… jak kawa? – Starała się zabrzmieć naturalnie z tym pytaniem, ale wiadomo, wychodził z niej robot. Nie wiedziała po prostu czego się spodziewać.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Myślę, że jestem bardziej facetem, który przestał szukać - uśmiechnął się, bo taka była prawda. Uważał, że jak się nawinie jakaś ciekawa kobieta to super, a jak nie... to trudno. Nie miał zamiaru szukać czegoś na siłę. Rzadko kiedy się zdarzało żeby chodził na takie poważne randki, przeważnie nastawiał się na one night standy, bo jednak był facetem, miał swoje potrzeby i cenił sobie kobiece towarzystwo, które naprawdę potrafił docenić. Nie ma się też co oszukiwać, gadkę na podryw to akurat miał. - Ostatnio musiałem uciekać przez okno, bo okazało się, że mąż uroczej kobiety, która poznałem w supermarkecie, wcześniej wrócił z delegacji... był policjantem więc nawet nie wiesz, ale okazało się, że bardzo szybko potrafię zakładać spodnie - mógł się z tego wydarzenia już tylko śmiać, chociaż w tamtym momencie miał nieco inny nastrój. - Myślę, że nie. Juz raz sie rozwiodłem więc co ten ślub tak naprawdę daje? Ludzie mogą się rozstac tak czy inaczej, ślub wcale nie sprawia, że związek jest trwalszy - trochę stracił wiarę w instytucje małżeństwa pp tym jak jego okazało się być klapa. - Chociaż życie potrafi zaskakiwać, jak się pojawi jakąś wystarczająco ładna... bo wiadomo, z brzydkimi to się nie ma co hajtac, w końcu w tym wszystkim chodzi tylko o to żeby ładnie wyglądać na zdjęciach - tak sobie zażartował, a może i nie? Często się słyszała, że w obecnych czasach nawet małżeństwa niewiele ze sobą łączy i po kilku latach związku nie mają nawet o czym ze sobą rozmawiać jak dzieci śpią. - Tak sobie wmawiam... mam nadzieję, że jest szczęśliwa- Nie życzył jej źle. Nie zrobiła mu niczego złego, po prostu im nie wyszło.
- Może powinnaś dać komuś szanse, żebyś miała okazję się przekonać. - Om by jej mógł pomoc w tym eksperymencie. Chciałby ja zaprosić na jakąś porządna randkę, ale trochę się tym stresował. Co jak wymyśli cos zbyt banalnego i jej się nie spodoba? Czułby się z tym strasznie głupio. - I słusznie, nic na siłę - trzeba było mieć to cos z drugą osobą. To przyciąganie spojrzeń, szybsze bicie serca gdy stało się obok siebie. Te momenty, w których ciężko było unikać dotyku, nawet jeżeli mialby on być kedynie przelotny. Chyba tego chciałby dla siebie James, zeby znowu poczuć coś takiego.
Zaśmiał sie głośno i pokręcił głową. - Nie, nie jest w moim typie. Chociaż nadepnął mi na odcisk i chyba dlatego tak łatwo przychodzi mi wspominanie o nim - mógł się tylko cieszyć, że blondynka wolała być z nim niż z bogatym Grekiem. Punkt dla niego. - Powinna być gęsta, ale bez przesady, nie jak budyń - robił budyn czasem to wiedział o czym mówił! - Wybrałabyś sie kiedyś ze mną na randkę? - Zapytał czym zaskoczył sam siebie, ale to dobry moment, bo jak Galanis sie nie zgodzi to będzie mógł się schować w kuchni żeby jakos przełknąć to odrzucenie. - Jeżeli będziesz mieć oczywiście ochotę, nie musisz się zgadzać z grzeczności. - Dodał pospiesznie jak ostatni frajer.

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Absolutnie mu się nie dziwiła. Zapewne gdyby to ona była po jakimś długim i nieudanym związku, to też przestałaby szukać. Nie dlatego, że nie radziłaby sobie ze złamanym sercem, albo bała się ponownie komuś zaufać. Po prostu była osobą, którą absolutnie nie lubiła porażek. Była tak bardzo nastawiona na zwycięstwo za każdym razem, że jakby ktoś jej powiedział, że chce rozwodu albo rozstania to pewnie by ich zabiła. Ot, dla samego faktu, żeby jednak mieć ostatnie zdanie i odnieść sukces. Na szczęście nigdy nie była osobą szukającą czegokolwiek, więc nikomu nie groziła tak beznadziejna śmierć z jej rąk.
Słuchała jego opowieści unosząc brwi coraz wyżej z każdym jego słowem. –Czy ty właśnie mi się pochwaliłeś tym, że rozbijasz cudze związki? – Zapytała całkiem na poważnie, ale po chwili na jej ustach pojawił się niewielki uśmiech. Ona głównie właśnie z tego powodu nie chciała się z nikim wiązać. Wiedziała, że związek z nią nie przetrwałby niczego, bo ludzie po prostu nie są w stanie zachować wierności. Nawet jak kochają. Ostatecznie jej partner czy partnerka poczuliby się samotni i przespali się z kimś. Może nie z miłości, ale po prostu z braku bliskości z drugim człowiekiem. Ona zrobiłaby prawdopodobnie to samo. Dodatkowo, nie ukrywała tego, że często musiała być intymna z ludźmi, których miała mordować. Sposób na zdobywanie zaufania i zbliżenie się. I cofam to, jednak się z tym ukrywała. Nie dlatego, że czuła się z tym źle, ale no nie było to coś o czym opowiadasz ludziom. –Prawda. – Zgodziła się z nim, że ślub wcale nie jest dowodem miłości czy czegokolwiek. –Myślę, że chodzi tu bardziej o kwestie spadkowe i ubezpieczenia. – Zasugerowała. Miała setki kontraktów gdzie małżonkowie mordowali się wiedząc o polisie na życie „ukochanej” osoby. –Czyli rzeczywiście kompletnie się sobą nie interesujecie. Hm. – Była pewna, że okej, rozstali się, ale jakieś tam uczucie zostało i mimo wszystko sprawdzają co u siebie, albo życzą sobie wesołych świąt czy wszystkiego najlepszego w dniu urodzin.
-Może. – Parsknęła cicho. Niby chciałaby, ale jednocześnie wiedziała, że to byłby najtragiczniejszy pomysł na świecie. Jak mogłaby żyć wiedząc, że okłamuje kogoś komu powinna bezgranicznie ufać. Czy związek, a nawet relacja, której fundamentem byłoby spore kłamstwo na temat jej osoby, mogło się udać? –Zapomnij o nim. Facet pewnie nie może przez ciebie spać. – Zoya pewnie jej kiedyś nagadała bzdur, że jak się o kimś mówi to palą go poliki czy uszy i Sameen w to wierzyła i dalej rozsiewała to kłamstwo. Biedna nie wiedziała, że dosłownie każdy wierzył w takie zabobony. Ją kiedyś paliło ucho, ale to dlatego, że parę dni wcześniej, podczas jednej z misji, ktoś jej porządnie pierdolnął w lewą stronę głowy. –Okej. – Pokiwała głową nie mając pojęcia jaką konsystencję ma budyń. Zoya wciskała jej filmy o super bohaterach, a nie pokazała czegoś takiego jak budyń.
Ruszyła sobie za nim do tej kuchni, ale zwolniła przy stole, bo postanowiła nalać sobie jeszcze wina. Po jego kolejnym pytaniu wiedziała, że dobrze zrobiła. Dzięki temu mogła mieć chwilę dla siebie przy stole, przy którym jedli kiedy on był akurat w kuchni. Wyzerowała wino, które dopiero co sobie nalała i dolała sobie kolejną porcję. Z kieliszkiem dołączyła do niego w kuchni. –Nie chodzi o to, że nie chcę. – Zaczęła i postawiła kieliszek na blacie. –Po prostu nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Dla ciebie. – Dodała wyjaśniając. –Nie mówię o tym nierandkowaniu, żeby wydawać się bardziej interesującą. Nie chciałabym ci sprawić przykrości tym, że nie byłabym w stanie docenić… randki. – Pewnie sporo kobiet dałoby się pochlastać za to, żeby pójść na jakąś ładną randkę i ją docenić. Sameen zapewne by go tylko zraniła i nieumyślnie sprawiła przykrość.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Oj zdecydowanie się tym nie chwalę, jakoś samo wyszło - nie pytał każdej kobiety o to, czy ma męża czy nie. Nie widział obrączki, ona o niczym nie mówiła... przynajmniej na początku, później co prawda wspomniała, aje jemu to nie przeszkadzało. To przecież nie on zdradzał? A najwyraźniej kobieta musiała się czuć bardzo samotnie, skoro wybrała spędzanie czasu z nim niż z własnym mężem. No, albo po prostu był lepszy niż jej mąż, co jest jakby oczywiste. Wystarczy na niego spojrzeć. - Może nie tak, że się nie interesujemy. Pewnie bym jej pomógł w czymś gdyby tej pomocy potrzebowała, nie jest dla mnie obcą osobą, ale jednak no... to już nie jest to. - Może gdzieś tam w głębi dalej ją kochał, ale nie widzieli się tyle czasu, że już o tym zapomniał. Zepchnął to gdzieś w głąb siebie i nie wracał do tamtej części swojego życia, bo nie było na to sensu. Po co rozpamiętywać przeszłość i żyć wspomnieniami? Chciał skupić się na tym co jest teraz i na swojej przyszłości. Być może miał być w niej sam, ale przynajmniej będzie fajnie.
Przejdę już do pytania, którego bardzo żałował. Nie powinien się jej o to pytać i wiedział o tym doskonale, gdy tylko wyszło ono z jego ust. To było silniejsze niż jego wolna wola. Czasem nad sobą nie panował. Miał jakiś kompleks rycerza i uszczęśliwiania wszystkich dookoła, a przynajmniej starania się to robić. To było głupie z jego strony. Jednak, gdy usłyszał jej odpowiedź to stres z niego zszedł i zaśmiał się. Tak naprawdę szczerze. Spojrzał na nią z uśmiechem od ucha do ucha i pokręcił lekko głową. - To tylko spotkanie, nie proponuje Ci małżeństwa - powiedział przyglądając się jej z widocznym rozbawieniem. - Nie mam 16 lat, uwierz mi przeżyłem na tyle dużo, że nie jest tak łatwo mi sprawić przykrość - dodał i wrócił do przygotowywania gorącej czekolady. - Poza tym, kto powiedział, że mi by się spodobała nasza randka? Może okazałabyś sie nudna i musiałbym szybko szukać jakiejś wymówki, żeby uciec - taka możliwość też przecież istniała, była mało prawdopodobna, ale nie można było jej tak całkowicie wykluczyć. - Nie zabrałbym Cię do drogiej, beznadziejnej restauracji, do której możesz równie dobrze iść sama, badyli też bym Ci nie kupił, bo szybko więdną - powiedział wlewając gotową czekoladę do kubków, a później jeden z nich jej podał. - Trochę mnie możesz w tym przeceniać - może wcale, by się jakoś mocno nie starał? Różnie to może być.

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zaśmiała się. –Mam nadzieję. – Dorzuciła z uśmiechem i naprawdę chciała, żeby James nie był typem, który rozbija małżeństwa. W sensie, tak naprawdę to nic jej do tego. Co ona mogła mu zarzucić? Serio czepia się typa, który rozbija małżeństwa kiedy ona robi dokładnie to samo? Co prawda nie rozbija ich ruchając się z małżonkami, ale dosłownie morduje ludzi, którzy mają rodziny i dzieci. I prawda jest taka, że pewnie też nie raz przespała się z kimś kto miał swoją drugą połówkę, z która byli związani węzłem małżeńskim. Jeszcze inaczej jakby rozmawiała z Zoyą czy z kimś z kim była blisko. A nie z Jamesem, którego znała właściwie kilka dni. Co za hipokryzja.
Pokiwała głową. –Przepraszam, że tak o to wypytuję, ale jestem po prostu szczerze ciekawa. Zazwyczaj słyszy się stronę żony, która nienawidzi swojego byłego męża. No i zazwyczaj wszystko jest przez zdrady. Tutaj jest inaczej, więc… no po prostu, nie mogę ze sobą walczyć. – Rozłożyła bezradnie ramiona. No nie mogła się powstrzymać, chciała wiedzieć więcej, żeby móc sobie prowadzić jakieś chore badania czy coś. –Jakie to uczucie? Być z kimś blisko, a później nie być z nim wcale i właściwie nie mieć go w swoim życiu? – No bo tak się domyślała, że skoro się sobą nie interesują to raczej nie są częścią swoich żyć. Może będzie mogła sprzedać jakiegoś pro tipa Zoyi, żeby ta przestała wspominać o tym żuku gnojowym, którego imienia nawet nie wspomnę.
-Nie zaproponowałeś spotkania. Zaproponowałeś randkę. To są dwie różne rzeczy. – Odpowiedziała z uśmiechem i upiła łyka wina i odstawiła kieliszek na blat. –To… – Zrobiła gest ręką wskazując na siebie, na niego i na otoczenie. –… jest spotkanie, które mogłoby być randką. – Nie lubiła nazywać takich rzeczy po imieniu, ale lubiła sobie jeszcze niedawno myśleć o tym, że to mogłaby być randka, która pierwotnie była spotkaniem. Na przykład ich wspólna wędrówka do jej ulubionego miejsca, nie była randką, ale była przyjemnie spędzonym czasem.
-Czy ty zmieniłeś swoje nastawienie do mnie? – Zapytała, bo odebrała od niego teraz jakiś dziwny vibe. Może to będzie ten moment, w którym pozna drugą stronę Jamesa, tą która ma jakieś wady. Obróciła się niby po to, żeby wrócić do swojego winka, ale tak naprawdę to zrobiła szybkie rozeznanie terenu, żeby w razie co wiedzieć czym go atakować. Hehe, sory. Nie można ufać mężczyznom. –Jestem pewna, że spodobałaby ci się nasza randka. – Dodała jeszcze jak już sobie stanęła bezpiecznie za blatem. Posłała mu nawet ładny uśmiech. –Kupiłam od ciebie obraz, poszliśmy na zwykły spacer, a jednak zgodziłeś się przylecieć ze mną na weekend do Sydney. – No była czasami tak pewna siebie, że było to aż niesmaczne, ale James nie mógł zaprzeczyć temu jak było. A było właśnie tak.
-Nie wiem jakie są standardy dla randek. – Podziękowała mu za kubek, ale jeszcze niczego nie próbowała, bo widziała, że napój parował. Nie chciała się zabić, albo narobić sobie wstydu parząc sobie język. Chciała jeszcze z niego pokorzystać. –Może. – Wzruszyła ramionami. W końcu go nie znała, więc rzeczywiście mogła go przeceniać.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Nic się nie stało, nie przeszkadza mi to - wydawało mu się, że w swoim związku nie zrobił jakiś wielu złych rzeczy, więc mógł jej opowiadać o małżeństwie bez większych wyrzutów sumienia. - Lepiej było nam się rozstać zanim zaczęliśmy szukać pocieszenia w innych ramionach. Moja żona zasługuje na to żeby być szczęśliwa, ja chyba zresztą też i skoro nie mogliśmy się dogadać przez te kilka lat naszego związku to nie było sensu udawać, że wszystko jest okej. Spędzać lata u boku kogoś wiedząc, że nie spełnia się jego wymagań, jest zupełnie bez sensu. To żadne poświęcenie. Odwagą jest złamać konwenanse i przyznać się do tego, że coś w życiu nie wyszło. - Tak do tego podchodził, chociaż nie wiedział jak na wszystko patrzy jego była żona. Chyba o tym nigdy nie rozmawiali, w ogóle od swojego rozwodu niewiele czasu ze sobą spędzili. Co może i było czymś dobrym, bo przynajmniej mogli ruszyć do przodu. Innego wyjścia już nie było.
- Hmmm - zastanowił się nad odpowiedzią - ciężko mi powiedzieć. Byliśmy małżeństwem, a z czasem stopniowo zaczęliśmy się od siebie oddalać. Praktycznie nie mieliśmy siebie będąc jeszcze razem. Moja żona wolała spędzać czas samotnie w latarni niż ze mną gdziekolwiek - on tak to widział, było mu z tego powodu smutno. Czuł, że nie spełniał jej oczekiwań skoro ciągle wybierała głupią latarnię niż budowanie domu i rodziny razem z nim.
- A czym jest randka jak nie spotkaniem? Wszystko zależy od nastawienia. - Tak naprawdę każde spotkanie w ładnym otoczeniu mogłoby być randką, tak samo jak wiele randek mogło być zwykłym spotkaniem. Szczególne jeśli są nieudane, wtedy można zawsze mówić, że to było tylko takie o wspólne wyjście, nic wielkiego. - Jeżeli tak, by było to dzięki, że mnie na nią zaprosiłaś - powiedział z uśmiechem, bo jednak to był jej pomysł żeby tu przyjechali, on się tylko odwdzięczał. - A nawet jeśli by była, to nie podoba Ci się? - Zapytał, bo to też było dość ważne, może źle się bawiła? Chociaż na taką nie wyglądała.
- Nie - pokręcił głową - pomyślałem tylko, że to może być dobry pomysł, ale jeśli nie to trudno - nie będzie jej przecież siłą gdzieś targać. Zapytał, zaproponował, odmówiła. Zdarza się najlepszym, nawet Jamesowi. - Widzę, że jesteś bardzo pewna siebie - to mu się w niej podobało. Wiedziała czego chciała, a przynajmniej takie robiła wrażenie. - I nie żałuje, że tu przyjechałem - zgodził się na to też dlatego, że mógł kupić nowe dzieła do galerii, no i lubił sztukę, więc oczywiście, że jeżeli miał możliwość wziąć udział w dobrej aukcji, to się na to godził. Dodatkowo to wszystko można było zrobić w towarzystwie ładnej kobiety.
- Jak sobie wyobrażasz swoją randkę? - Zapytał, bo skoro nie znała standardów to może miała jakieś szalone pomysły. - Co byś chciała z kimś robić? - Wiadomo, że najlepiej iść gdzieś, gdzie się będzie można dobrze bawić i miło spędzić czas... albo zostać w domu i oglądać netflixa, chociaż tego, by nikomu nie proponował na pierwszą randkę. Usiadł sobie na krześle barowym obok kuchennej wyspy i wymieszał czekoladę łyżeczką, żeby nieco szybciej ostygła. - Dlaczego nie chciałaś żebym Ci zrobił zdjęcie wtedy na spacerze? - To pytanie też go trochę nurtowało.

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-To bardzo dojrzałe podejście. Podoba mi się. – Oczywiście miała zerowe doświadczenie jeśli chodzi o związki, ale kiedyś jak jeszcze była młoda i głupia to fantazjowała o ewentualnym związku i myślała sobie, że mogłaby wybaczyć wszystko, ale nie zdradę. Pewnie była typem osoby, która wybaczyłaby nawet morderstwo. Ale jak kogoś zdradzasz to to już jest poważny problem i nie ma sensu kontynuować takiego związku. Nie ma wybaczenia dla zdrady. Zdradziłeś raz to zdradzisz kolejny raz. Taka była reguła. Przynajmniej w jej świecie. Oczywiście w świecie Sameen nie doszłoby nawet do drugiej zdrady, bo ona pewnie kogoś takiego by zabiła. Chyba. Nie jestem pewna, bo nie była w takiej sytuacji i nie wiem jeszcze jak mocno Sameen jest w stanie kogoś kochać. Czy na tyle mocno, żeby być zranioną i pozwolić mu odejść czy raczej wolałaby zabić. Rozkminie to razem z tą drugą rozkminą, o której nie będę pisać publicznie, bo wstyd.
-Twoja była żona jest latarnikiem? – Zapytała i trochę ją to rozbawiło, ale jednocześnie zazdrościła typiarze. Bycie latarnikiem musiało być zajebiście. I ewidentnie wyglądało to na bardzo samotną pracę. Pewnie Sameen by się w niej sprawdziła. Może kiedyś zabije jego byłą żonę i przejmie sobie posadę latarnika. Miałaby dom na miejscu i swoją samotnię. Wszystko byłoby idealne.
-Nie wykluczam tego. – Potrafiła się przyznać do błędu, a jednocześnie cały czas miała na uwadze to, że miała inny sposób rozumowania niż reszta ludzi. –Mimo wszystko na razie będę podtrzymywać, że randka to randka, a spotkanie to spotkanie. – Posłała mu ładny uśmiech. Była prostą dziewczyną, która ewidentnie nie lubiła interpretować czegoś co nie było sztuką.
-Nie ma za co.- Ukłoniła się delikatnie i upiła wina wiedząc, że to jej ostatni kieliszek na dzisiaj. Albo nawet na ten weekend. –Bardzo mi się podobała. Gdybym cofnęła się w czasie to zrobiłabym wszystko dokładnie tak samo. – Mało miała rzeczy, do których chciałaby się cofnąć w czasie, więc James powinien to odebrać jako dziwny komplement. Oczywiście wiedziałby o tym, gdyby znał ją bardziej, a prawda jest taka, że nie pozna jej pojebanej przeszłości, bo po co psuć sobie zabawę.
Zaśmiała się, ale nie poczuła się zażenowana czy coś. –Jestem. Zgadza się. – No przecież nie będzie go teraz okłamywać, że jest jakąś skromnisią. –Cieszę się. Jakbyś jednak żałował, to musiałbyś teraz pakować swoje rzeczy i wracać do Cairns. – Zażartowała sobie i nawet ponownie się rozluźniła, bo jednak nabrała pewności, że rzeczywiście się na nią nie obraził. A jak się obraził i tego nie pokazywał to była pod wrażeniem jak dobrze to ukrywa.
-HMMM! – Westchnęła, bo to najcięższe pytanie jakie ktoś jej zadał. –Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Nie czytam romansów, nie chodzę na randki, więc nie wiem co się robi. – Podrapała się po skroni. –Mogłabym pójść pograć w golfa, a później uprawiać gdzieś seks? – Zapytała wzruszając ramionami. Pewnie wszystko co kończyło się seksem było dla niej randką, ale jeszcze o tym nie wiedziała. –Jak wyglądałaby twoja idealna randka? – Dopytała opierając się o blat i też zaczęła mieszać swoją czekoladę. Nawet postanowiła delikatnie posmakować to co pozostało na łyżeczce.
-Boję się, że ktoś mógłby się masturbować do moich zdjęć bez mojej zgody. – Odparła bardzo poważnie. Zaraz jednak się uśmiechnęła. –A tak serio to… po prostu nie lubię. Nie mam dobrej twarzy. Nie jestem fotogeniczna. – To kłamstwo trochę ją zabolało, bo jednak wiedziała, że ludzie pragnęliby mieć jej fotografie, żeby się do niej masturbować czy coś.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Jestem już dojrzałym człowiekiem - nie miał 20 lat i chyba lepiej dla niego i Irene, że nie marnowali sobie kolejnych lat życia. Mieli tylko jedno i trzeba było z tego korzystać. Kto wie, czy za chwilę nie zginie z rąk seryjnej morderczyni? Lepiej było korzystać z tego co się miało. Niebezpieczeństwo czychało na każdym kroku. James nawet sobie nie zdawał sprawy jak blisko może ono być.
- Tak, ta latarnia była moja największa konkurencja - uśmiechnął się smutno. Czul jakby Irene zdradzała go z własną praca, a przecież to było głupie. Nie miał prawa jej mówić, że nie powinna pracować, ani nic z tych rzeczy. Bał się tego, że jej robota zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nie potrafił tego pogodzić i cóż, wyszło jak wyszło.
Był ciekaw dlaczego taka ładna kobieta jak Sam stroni od randek. W sensie okej, on nie musiał byc w jej typie i akceptował to, ale tak w ogóle z nikim? To było interesujące, ale sądził, że nie powinien się teraz jej o to pytać. Może innym razem. - No to się też cieszę, gdybyśmy mogli cofnąć czas to ja oczywiście wyszedłbym w towarzystwie tego bogatego Greka - rzucił żartując sobie, bo nie chciała żeby Sameen pomyślała, że ma jej za złe to, że się nie zgodziła z nim iść. Musiał rozluźnić jakoś atmosferę, a do tych słów dodał jeszcze puszczenie oczka.
- Najlepiej jest robić to co lubisz, albo to co zawsze chciałaś zrobić, albo to co chciałaś zrobić z kimś -
dal jej taka radę, a później wysłuchał jej słow. - Golf i seks, myślę że na luzie byś kogoś znalazła na takie wyjście - on sam by pewnie poszedł ale nie koniecznie umiał grać w golfa. - W razie co to wiesz, że randka nie musi się kończyć seksem? - Skoro nie wiedziała jak wygląda randka to pomyślał, że powinien jej to uświadomić. ]- Hmmm ja chyba bym chciał iść do tej restauracji, gdzie sie je kilkanaście metrów nad ziemią. Od razu bym widział czy wybranka ma mocne nerwy-] o cale szczęście nie mial lęku wysokości. - A tak bardziej normalnie to mógłby być paintball, a później spacer brzegiem plaży i szukanie muszli albo bursztynu, który przypominalby jej o naszym wspólnym wyjściu - jebany romantyk James Diamini. Aż mi go zal.
Nie chciał tego robić, ale aż się cicho zaśmiała słysząc jej wytłumaczenie i musiał pokręcić głową. - Wiesz, czasem wystarczy samo wspomnienie, nie potrzeba zdjęć - nie żeby coś o tym wiedział, kolega mu mówił. - Co? Czuje, że to trochę bullshit, ale niech będzie, że akceptuje taka wymowę- bo przed chwilą słuchał o tym jaka jwsy pewna siebie, a tutaj takie coś? Poza tym, miała chyba lustro i widziała jaka jest ładna. - Cale szczęście istnieją inne formy niż fotografia, a jak coś to zawsze możesz zrobić sobie zdjęcie innych części ciała, a nie tylko twarzy. Podobno można sporo zarobić na zdjęciach stóp- co było obrzydliwe, bo stopy są fuj w chuj.

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Tego nie widać na pierwszy rzut oka. A są starsi od ciebie, którzy zachowują się jak dzieci. – Posłała mu delikatny uśmiech. Mało to miała do czynienia z facetami po pięćdziesiątce, którzy to myśleli, że świat należy do nich, a kobiety są ich zabawkami? Tragedia. Równie dobrze James mógł być jednym z nich, po prostu dobrze się skrywał. Na razie jednak nie miała powodów do tego, żeby mu nie wierzyć. Wszystko co mówił brzmiało sensownie i nie wyglądało na coś wymuszonego.
Zaśmiała się cicho. –Przepraszam. Ale to po prostu brzmi tak absurdalnie i niedorzecznie. – Naprawdę mogłaby się spodziewać wszystkiego, ale fakt, że biedny James musiał się rozwieść z żoną z powodu wiecznej konkurencji z latarnią, był naprawdę absurdalny. Dlatego też Sameen mu wierzyła. Bo nikt nie wymyśliłby czegoś tak durnego licząc na to, że ktoś w to uwierzy. Bardziej podziwiała jego odwagę, że był w stanie na głos powiedzieć, że przegrał bitwę o żonę z budynkiem. Trochę też nie dziwiła się jego żonie, bo latarnie morskie były naprawdę piękne i tajemnicze i Sam była zła, że sama nie pomyślała o kupnie takiego budynku. Eh. Przypał.
-Ma to sens. – Pokiwała głową ze zrozumieniem. –Miał większe cycki niż ja. – Zażartowała, chociaż jak tak teraz myślała o tym Greku to w sumie nie byłoby to kłamstwo. Może James lubił sobie podrzucać cycki i takie jędrne, greckie piersi stanowiłyby ciekawe wyzwanie. Pewnie były też pokryte zacnym dywanem. Teraz to Sam za bardzo się skupiała na myślenie o nim i jego cyckach, co w sumie było dziwne. Pewnie nawet żałowała, że z nim nie wyszła, bo chciałaby się przekonać czy rzeczywiście miał cycki większe od niej. Nie chciałaby przegrać tak ważnej konkurencji.
-Hm. – Mruknęła i zaczęła się zastanawiać co ona lubiła robić poza pracą. Randka, która obejmowałaby gapienie się w ścianę, albo siedzenie na parapecie niekoniecznie chyba wchodziła w grę. Chociaż kiedyś czytała, że jak znajdziesz odpowiednią osobę, to nawet coś takiego jest sensownie spędzonym czasem, bo trzeba umieć być ze sobą też w ciszy. Nic też nigdy z nikim nie chciała robić, więc nadal nie wiedziała jak wyglądałaby jej randka. –Skąd pomysł, że tego nie wiem? – Zapytała unosząc brwi. Zaraz jednak wróciła do myślenia o golfie. Tak, golf to jest sport, w którym widziałaby siebie. Głównie dlatego, że nosił taką samą nazwę jak jej ulubiona część ubioru. Lol. –Co to za restauracja? – Nie słyszała o czymś takim. –Chodzi o lokal ulokowany w jakimś wieżowcu? – Pomyślała o jedzeniu na huśtawkach, bezpośrednio nad ziemią, ale nie miało to absolutnie żadnego sensu. Chyba, że podłoga jest po prostu oszklona? Ale to wtedy kobieta niekoniecznie może ubrać sukienkę, bo na dole może ją fotografować jakiś zboczeniec. Tych nie brakuje. –I są kobiety, które poszłyby na paintball na randkę? – Z tego co słyszała, to teraz kobiety mocno księżniczkowały i były wybrednymi pizdami. Poza tym wiedziała też jakie podejście do broni mają kobiety. Nawet takiej na kulki z farbą. Obrzydliwe.
-Okeeeeeeeej. – Zaśmiała się na ten komentarz. Miała nadzieję, że James nie jest wzrokowcem albo posiadaczem pamięci fotograficznej, ale jeszcze na tej fabule nie dostała obrazu i głupia nie wiedziała jak bardzo się myli. –Mam kompleksy. – Wyjaśniła bezradnie rozkładając ramiona. Machnęła ręką. –Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. – Ktoś mógłby ją zidentyfikować po bliznach, albo po pieprzyku na brzuchu czy plecach. Nie mogła czegoś takiego ryzykować. Równie dobrze mogła mieć dziwne sutki, po których też identyfikacja byłaby ładna. Nie żeby na misjach paradowała nago, co nie. Nie mogła zbyt wielu rzeczy ujawniać na swój temat. –Zakładam, że o tym wiesz, bo jesteś artystą, a nie dlatego, że masz dziwne fetysze. – Żartowała, ale też nie do końca. Fetysz stóp zawsze był pojebany. Widziała pornole jak ludzie sobie lizali stopy.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Dla Jamesa ten wyjazd był miłym zaskoczeniem. Mógł spędzić czas z iteligentną kobietą, która chociaż w pewnym stopniu miała podobne zainteresownaia do niego. To nie zdarzało się zbyt często. Nie wszyscy lubili sztukę, nie każdy też ją rozumiał, większość patrząc na jakiś obraz czy rzeźbę nie wgłębiała się w niego za bardzo. Widzieli tylko wierzchnią warstwę, sam obraz, nie myśleli o jego znaczeniu. Dla Jamesa to było dość smutne, chciał w jakiś sposób edukować ludzi, pomagać im w odnalezieniu wrażliwości, którą każdy gdzieś miał głęboko w sobie ukrytą. Starał się też upowszechniać sztukę aborygeńską, bo taki był główny profil jego galerii. Szukał sponsorów, by móc prowadzić edukacje w szkołach, ale niestety mało kto chciał inwestować swoje pieniądze w coś takiego, a jego samego nie koniecznie było też stać na takie rzeczy. Było więc ciężko spełniać te jego plany. Nie tylko zresztą te zawodowe, bo w życiu prywatnym za bardzo też mu nie wychodziło. No, ale co poradzisz jak nic nie zrobisz?
- Tak wiem, to trochę śmieszne. Chyba powinienem mieć najprawde niskie poczucie własnej wartości, że moja żona wolała budynek ode mnie – westchnął i wzruszył ramionami. Jego małżeństwo nie wypaliło i to chyba była jedna z tych żywiowych porażek, z którymi naprawde najciężej było mu się pogodzić. No, bo to nie tak, że nie kochał Irene. Kochał ją, najmocniej na świecie, ale mieli niestety inne priorytety, a przynajmniej on tak to widział.
- Bo pierwsze na co wpadłaś to pójście na golfa i seks – nie oceniał jej. Nie miał nic przeciwko temu żeby iść z kimś do łózka na pierwszej randce, nie był cnotką. – Nieee – pokręcił głowa. – Jest taka platforma, która robi za stół i krzesła wiszą w powietrzu, a Ty sobie siedzisz na nich i jesz – widoki muszą być zabójcze, chociaż nie był pewien, czy dalby radę zjesć sobie jakieś porządne jedzenie w takim miejscu bez odruchu wymiotnego. Nie dowie się jednak jak nie spróbuje.
- No mam nadzieję, że by poszła. A jak nie, to raczej nie jest dziewczyną dla mnie, bo nie lubię jak ktoś nie potrafi trochę wyluzować – a uważał, że paintball był do tego idealnym sposobem. Zmarszczyl trochę czoło, bo coś mu się tu nie zgadzało. Sameen absolutnie nie wyglądała jak kobieta, która miała mieć kompleksy. Była cholernie pewna siebie, chociaż być może była to tylko maska? Nie mu oceniać. – Jesteś piękną i inteligentną kobietą, to się liczy – uśmiechnął się do niej ładnie, a później sobie jeszcze porozmawiali i w końcu rozeszli się do swoich sypialni żeby pójść grzecznie spać i z samego rana wrócić do Lorne Bay.

2xzt

Sameen Galanis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
ODPOWIEDZ