: 07 sie 2023, 20:18
-Absolutnie nie będę próbował tego nikomu wmówić. – Odpowiedział z uśmiechem. To, że on nie czuł się młody, ani piękny to już tylko i wyłącznie jego sprawa. To też nie jego miejsce, żeby jej mówić czy ona jest młoda i piękna. W sensie piękna to była, to mógł sobie nawet ocenić. Ciężko byłoby odmówić jej urody. A co do wieku, nie pamiętał niestety ile Molly miała lat, a z tego co kojarzył to ludzie mówili, że wiek był tylko i wyłącznie liczbą i to człowiek sam sobie musiał ocenić na ile się czuje. Albo czy po prostu wiek nie ma dla niego żadnego znaczenia.
-Nie, nie. Absolutnie nie. – Pokręcił głową i w sumie to nawet nie winił jej za to, że tak pomyślała. Rzeczywiście w tamtych czasach więcej czasu spędzał w Cairns. Ze względu na pracę, a także i znajomych, których miewał. A dojazd z Lorne do Cairns nie był jakiś uciążliwy, żeby nie mógł się poświęcać dla dobrego czasu. –Wszystkie dojazdy były zrobione specjalnie dla was. – Zażartował sobie. –Tak to właściwie od zawsze mieszkam w Lorne. Chociaż często też podróżuję. W związku z pracą oczywiście. – Firma może i miała siedzibę w Cairns, ale klienci mieli swoje potrzeby, musieli podróżować i wtedy wynajmowany przez nich ochroniarz podróżował z nimi. Joel starał się nie pracować dla ludzi podróżujących, bo niespecjalnie go to interesowało, ale też nie miał na to większego wpływu. To jego przełożony przypisywał mu klientów.
-O. Wow. Brzmi jak super zawód. Czyli jak będę chciał zrobić przemeblowanie to dzwonię do ciebie? O to chodzi? – On się na takich rzeczach nie znał. Był prostym człowiekiem, który miał dosyć minimalny wystrój mieszkania. Głównie dlatego, że niewiele mu było potrzebne do szczęścia. A druga sprawa była taka, że po prostu i tak nie bywał w swoim mieszkaniu za często, żeby gromadzić jakieś rzeczy czy cieszyć się z wystroju. Ale jak tylko będzie miał więcej czasu to przemyśli czy może umiejętności Molly mu się nie przydadzą.
Trochę go zamurowało. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Tym bardziej, że jednak trochę się nie widzieli. Dobrze, że on przemilczał sprawę śmierci swojej matki, bo wyszłoby na to, że gadaliby tylko i wyłącznie o śmierci. –Przykro mi z powodu twoich przyjaciół. I z powodu zaręczyn. – Nie wiedział co innego mógłby w takiej sytuacji powiedzieć. –Taka opieka nad dzieckiem jest stała czy zajmujesz się nim do czasu, aż znajdą rodzinę adopcyjną? – Absolutnie się na tym nie znał, a wierzył, że to co jest pokazywane w filmach ni jak ma się do rzeczywistości.
Rozejrzał się po sklepie i w sumie nie była w błędzie. –Nawet bym nie pomyślał, że można iść do sklepu z wyposażeniem wnętrz, żeby sobie coś kupić na poprawę humoru. – Uśmiechnął się. Myślał, ze od tego są raczej sklepy z ciuchami. Albo supermarkety i działy z lodami, słodyczami i chipsami. Ale też nie do końca wiedział, bo żadnej z tych rzeczy nie praktykował na poprawę humoru. Nie miał zielonego pojęcia jak mógłby sobie poprawić humor, gdyby rzeczywiście był w jakimś dole, z którego dałoby się wykopać.
Spojrzał na swoje kartony i skinął głową w podziękowaniu za radę. –Dzięki, ale to raczej rzeczy, które oddam niż coś co będę przechowywał. – Wyjaśnił. Tak jak wspomniałam wyżej, nie miał osobowości człowieka, który zatrzymuje przy sobie wiele rzeczy. Starał się nie przywiązywać do rzeczy materialnych. Wolał raczej powyrzucać, albo rozdać potrzebującym. On niczego tak naprawdę nie potrzebował.
Molly Adams
-Nie, nie. Absolutnie nie. – Pokręcił głową i w sumie to nawet nie winił jej za to, że tak pomyślała. Rzeczywiście w tamtych czasach więcej czasu spędzał w Cairns. Ze względu na pracę, a także i znajomych, których miewał. A dojazd z Lorne do Cairns nie był jakiś uciążliwy, żeby nie mógł się poświęcać dla dobrego czasu. –Wszystkie dojazdy były zrobione specjalnie dla was. – Zażartował sobie. –Tak to właściwie od zawsze mieszkam w Lorne. Chociaż często też podróżuję. W związku z pracą oczywiście. – Firma może i miała siedzibę w Cairns, ale klienci mieli swoje potrzeby, musieli podróżować i wtedy wynajmowany przez nich ochroniarz podróżował z nimi. Joel starał się nie pracować dla ludzi podróżujących, bo niespecjalnie go to interesowało, ale też nie miał na to większego wpływu. To jego przełożony przypisywał mu klientów.
-O. Wow. Brzmi jak super zawód. Czyli jak będę chciał zrobić przemeblowanie to dzwonię do ciebie? O to chodzi? – On się na takich rzeczach nie znał. Był prostym człowiekiem, który miał dosyć minimalny wystrój mieszkania. Głównie dlatego, że niewiele mu było potrzebne do szczęścia. A druga sprawa była taka, że po prostu i tak nie bywał w swoim mieszkaniu za często, żeby gromadzić jakieś rzeczy czy cieszyć się z wystroju. Ale jak tylko będzie miał więcej czasu to przemyśli czy może umiejętności Molly mu się nie przydadzą.
Trochę go zamurowało. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Tym bardziej, że jednak trochę się nie widzieli. Dobrze, że on przemilczał sprawę śmierci swojej matki, bo wyszłoby na to, że gadaliby tylko i wyłącznie o śmierci. –Przykro mi z powodu twoich przyjaciół. I z powodu zaręczyn. – Nie wiedział co innego mógłby w takiej sytuacji powiedzieć. –Taka opieka nad dzieckiem jest stała czy zajmujesz się nim do czasu, aż znajdą rodzinę adopcyjną? – Absolutnie się na tym nie znał, a wierzył, że to co jest pokazywane w filmach ni jak ma się do rzeczywistości.
Rozejrzał się po sklepie i w sumie nie była w błędzie. –Nawet bym nie pomyślał, że można iść do sklepu z wyposażeniem wnętrz, żeby sobie coś kupić na poprawę humoru. – Uśmiechnął się. Myślał, ze od tego są raczej sklepy z ciuchami. Albo supermarkety i działy z lodami, słodyczami i chipsami. Ale też nie do końca wiedział, bo żadnej z tych rzeczy nie praktykował na poprawę humoru. Nie miał zielonego pojęcia jak mógłby sobie poprawić humor, gdyby rzeczywiście był w jakimś dole, z którego dałoby się wykopać.
Spojrzał na swoje kartony i skinął głową w podziękowaniu za radę. –Dzięki, ale to raczej rzeczy, które oddam niż coś co będę przechowywał. – Wyjaśnił. Tak jak wspomniałam wyżej, nie miał osobowości człowieka, który zatrzymuje przy sobie wiele rzeczy. Starał się nie przywiązywać do rzeczy materialnych. Wolał raczej powyrzucać, albo rozdać potrzebującym. On niczego tak naprawdę nie potrzebował.
Molly Adams