pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Po prostu wiem, że kto jak kto, ale ty podejdziesz do tego osobiście. W końcu masz do mnie śladowy sentyment i pamiętasz tę iskrę między nami, choć zgasła już dawno w zgliszczach, razem z moją twarzą - droczył się z nią w najlepsze i pozwolił jej spełnić toast. Oboje doskonale wiedzieli, kto jest winny i jak do tego doszło. Pytaniem było to, kto pierwszy się wysypie i przyzna do błędu. Haynes miał niemal świętą cierpliwość i był gotów czekać naprawdę długo na jej potknięcie. Ba, w końcu minęło kilka lat i policja nie dobrała się do sprawcy, więc większość mogła uznać tę sprawę za przedawnioną. Wszyscy poza nim, bo on doskonale czuł, że siedzi naprzeciwko piromanki. Pytaniem było jednak to jak to postrzega. Wiedział, że najbardziej rozsądnym wyjściem byłaby nienawiść, ale ciągle rozpatrywał ją jako słabość, więc do cholery nie, nie wiedział tak naprawdę, co ma o niej myśleć.
Kiwnął więc powoli głową i pozwolił jej triumfować. Zachowywała się jak dziewczynka, która obserwowała potknięcia dorosłych. Wystarczył moment, by okazała radość z jego błędu. Dziwne, bo zawsze wydawało mu się, że największym upadkiem człowieka jest jego nienawiść i chęć zemsty. Czyż nie klęskę takich ludzi opisywał w swoich kryminałach? Dlaczego nagle krzywda stała się tak pożądana?
Dawno nie czuł się tak stary jak u jej boku, w tym momencie.
- Możesz sobie drwić do woli, ale to nie jest takie proste. Wolałbym nie czuć do ciebie odrazy, zwłaszcza że oboje byliśmy winni. Mimo wszystko walczę czasami, by nie przełożyć cię przez kolano i nie spuścić ci lania, bo zachowujesz się jak rozkapryszona pannica, a nie dorosła kobieta. To wszystko jest poplątane, bolesne i wkurwiające, a ja nie lubię się wkurzać. Przecież wiesz - prychnął, zapewne odpowie mu, że ona to wszystko bierze na chłodno, a on będzie udawał, że jej wierzy. Znał ją jednak i wiedział, że to nieprawda. Niczego nie brała na dystans i to była zarówno największa zaleta, jak i wada jej charakteru.
Nie spodziewał się jednak, że nagle zacznie sprzedawać mu rady związkowe. Z jednej strony powinien uznać to za dobry znak, bo skoro chciała jego stabilizacji, to oboje już znajdowali się całe galaktyki od siebie, a z drugiej był mężczyzną i chętnie przekonałby się, że nadal jest zazdrosna. Był pieprzonym psem ogrodnika, który chciał zjeść ciastko i mieć ciastko, a najgorsze, że sam sobie z tego zdawał sprawę.
- Czyli mam zachowywać celibat i do mnie wróci? Cudownie - był nieco ironiczny, ale wiedział, że po tej kolacji rozpocznie starania, aby odzyskać Alaskę. Nie tylko przez wzgląd na swoje ogromne uczucia w jej kierunku, ale też z powodu faktu, że Pearl była destrukcyjna i musiał ograniczyć jej udział w swoim życiu. A przynajmniej się postarać, bo mimo wszystko lubił z nią spędzać czas. W ich romansie nie chodziło przecież tylko i wyłącznie o seks, więc jego brak nie był tak szalenie odczuwalny.
Czasami, a zwłaszcza teraz, gdy tak jedli i rozmawiali o związkach, zapominał, że to osoba, która go spaliła i przysporzyła mu sporo cierpienia. Właśnie tego najbardziej się obawiał- tej wybiórczej amnezji, która zwiastowała kłopoty.
- Bo widzisz, Pearl, zawsze bliscy najbardziej ranią. Dlatego w sprawach kryminalnych sprawca jest najczęściej emocjonalnie związany z ofiarą - uderz w stół, a nożyce się odezwą? Wątpił, zresztą chciał w miarę miło zakończyć ten wieczór, więc dolał jej wina i skupił się na jedzeniu.
Było wyborne, niemal tak bardzo jak towarzystwo, ale pożegnał się z nią neutralnie i chłodno, zupełnie jakby nie podbijali parkietu ognistym tangiem. Musiał jednak nareszcie wyplenić sentymenty, które nie dawały mu ostatnio spokoju i był przekonany, że obojgu wyjdzie to na dobre.

koniec <3
pearl campbell
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ