Hey little sweetheart!
: 20 cze 2022, 09:37
#17
Harper nie wiedziała absolutnie nic o wychowywaniu dzieci ani o opiece nad nimi. Nie przeszkadzało jej to jednak w robieniu za najlepszą ciocię.... chciałaby móc powiedzieć, że dla wszystkich koleżanek z okolicy, ale tak naprawdę miała tylko jedną bliższą kumpelkę z bombelkiem w pakiecie. Mia była tak słodka, że od razu skradła serce Callaway. Dlatego każda jej wizyta owocowała w różowe ubranka i inne drobiazgi dla małej, o których przeczytała w necie albo na parentingowych profilach na instagramie. Nie inaczej było i tym razem - po drodze do Mattie zahaczyła o pobliski sklepik z artykułami dziecięcymi, w którym zakupiła słodkie różowe śpioszki. Zapakowała również muffiny, które zostały jej z masowej produkcji, którą Callaway trudziła się ostatnimi czasy (Harper zrobiła również partię z zieloną wkładką, ale te były zabezpieczone w specjalnym miejscu i absolutnie nie były przeznaczone dla małych słodkich purchlaczków oraz młodych mam).
I tak oto wyposażona dojechała na rowerze pod dom Mattie. Zapukała cicho na wypadek gdyby mała jednak postanowiła udać się na spontaniczną drzemkę. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, na twarzy Harper pojawił się szeroki uśmiech.
- Hej! Jechałam chyba z prędkością światła, to jakiś cud, że nie wyrżnęłam orła na środku ulicy - przywitała się szeptem, po czym jeszcze szerzej wyszczerzyła się do małej Mii, którą młoda mama trzymała pewnie na rękach. - Cześć, misiu! Jeju, ona jest taka malutka. Kupiłam Ci nowe śpioszki, wiesz? Ale chyba jednak będziesz musiała do nich trochę podrosnąć - skierowała się do bombelka i pomachała dziecku torebką prezentową przed nosem. Tak jakby liczyła, że dziewczynka zrozumie wszystko co do niej mówi ta szalona ciotka Harper.
mathilde bennett
Harper nie wiedziała absolutnie nic o wychowywaniu dzieci ani o opiece nad nimi. Nie przeszkadzało jej to jednak w robieniu za najlepszą ciocię.... chciałaby móc powiedzieć, że dla wszystkich koleżanek z okolicy, ale tak naprawdę miała tylko jedną bliższą kumpelkę z bombelkiem w pakiecie. Mia była tak słodka, że od razu skradła serce Callaway. Dlatego każda jej wizyta owocowała w różowe ubranka i inne drobiazgi dla małej, o których przeczytała w necie albo na parentingowych profilach na instagramie. Nie inaczej było i tym razem - po drodze do Mattie zahaczyła o pobliski sklepik z artykułami dziecięcymi, w którym zakupiła słodkie różowe śpioszki. Zapakowała również muffiny, które zostały jej z masowej produkcji, którą Callaway trudziła się ostatnimi czasy (Harper zrobiła również partię z zieloną wkładką, ale te były zabezpieczone w specjalnym miejscu i absolutnie nie były przeznaczone dla małych słodkich purchlaczków oraz młodych mam).
I tak oto wyposażona dojechała na rowerze pod dom Mattie. Zapukała cicho na wypadek gdyby mała jednak postanowiła udać się na spontaniczną drzemkę. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, na twarzy Harper pojawił się szeroki uśmiech.
- Hej! Jechałam chyba z prędkością światła, to jakiś cud, że nie wyrżnęłam orła na środku ulicy - przywitała się szeptem, po czym jeszcze szerzej wyszczerzyła się do małej Mii, którą młoda mama trzymała pewnie na rękach. - Cześć, misiu! Jeju, ona jest taka malutka. Kupiłam Ci nowe śpioszki, wiesz? Ale chyba jednak będziesz musiała do nich trochę podrosnąć - skierowała się do bombelka i pomachała dziecku torebką prezentową przed nosem. Tak jakby liczyła, że dziewczynka zrozumie wszystko co do niej mówi ta szalona ciotka Harper.
mathilde bennett