krawcowa — Dream Sewing Supplies
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Prawie zawsze idę przez życie, nie myśląc o tym, kim jestem ani co mam robić. Działam impulsywnie, a potem w jednej chwili, dosłownie w ciągu sekundy, potrafię sobie wytłumaczyć wszystkie nici, związki, całe krosno mojego życia, jakby to wszystko miało sens. Jakbym zawsze była szczęśliwa i wiedziała, co robię.
#1 with Jordan Ledger

Dojrzewanie bywa skomplikowane. Nadal pamiętała dzień, w którym nauczyła swojego młodszego brata odnoszenia za siebie naczyń do kuchni. Wystarczyła jej wtedy mała sugestia, a młody przez tydzień nie zorientował się, że go zmanipulowała. Teraz, gdy była już ponoć dorosłą kobietą, tygodniami zwlekała z wdrożeniem reklamy dla zakładu. Rozumiała, że wszystko teraz musiało być w Internecie, ale… kto szukał krawcowej przez stronę internetową? Nie wystarczyło oznaczenie w Google Maps?
W końcu jednak musiała się przemóc. Pani Jones coraz częściej dopytała jak jej idzie poszukiwanie kogoś, kto zaprojektuje ich stronę i będzie mogła się nią pochwalić przed wnukami. Ogłoszenie Jazz wystawiła nadal bez przekonania, ale nie przeszkadzało jej to wcale w byciu wybredną wobec odpowiedzi. Dopiero po kilku dniach i wielu zbyt długich mailach zdecydowała się na spotkanie. Na jego miejsce wybrała pobliską kawiarenkę. Tak na wszelki wypadek, żeby było bezpiecznie i neutralnie.
Usiadła przy stoliku już kwadrans przed wyznaczoną godziną. Nie, nie przyznałaby się nikomu, że czuła nieprzyjemny skręt w żołądku na myśl o spotkaniu z nieznajomym mężczyzną. To nie była randka w ciemno, tylko zwykłe, biznesowe spotkanie. Kolejne małe ale... czy tak nie zaczynały się zazwyczaj kryminały? Co mogła wiedzieć o człowieku, który w adresie mailowym miał nazwę zbitek nic nie mówiących jej liter? Powinna zapytać go wcześniej o to jak się rozpoznają? Czy raczej skupić się na tym jak się ewakuuje, jeśli za chwilę do środka wejdzie niepokojąca, nieznajoma sylwetka? Nie zdążyła wyobrazić sobie dwunastu różnych scenariuszy, gdy po lokalu zaczął się rozglądać Jordan Ledger. To miało sens, mogła się tego spodziewać. Słyszała, że studiuje informatykę czy coś pokrewnego.
- Cześć - przywitała się dość chłodno i z wyraźną rezygnacją oparła głowę o rękę. - Niech zgadnę, to Ty zgłosiłeś się do oferty Dream Sewing Supplies?
Nie kryła rozczarowania, chociaż nie przez to, że nie wierzyła w jego umiejętności. Znała go zaledwie z kilku plotek i jednego, pechowego incydentu, o którym wolała nie pamiętać.
- To może coś na początek zamówmy, coś na przełamanie… tarty.
Kiepski zbieg okoliczności budził w niej widocznie kiepskie poczucie humoru.
powitalny kokos
Koala
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Jordan dopiero co rozpoczynał swoją „karierę”, chociaż korzystanie z tego słowa w tym przypadku można spokojnie uznać za nadużycie. W działce, którą sobie wybrał jako swój główny kierunek rozwoju był dobry, jednak w tych innych dziedzinach jego wiedza była o wiele bardziej postrzępiona. Co prawda mógł zahaczyć się w jakiejś firmie, którą podrzuciłby mu jego ojciec albo może nawet w samym imperium turystycznym Jamesa Ledgera, lecz po wydarzeniach sprzed kilku tygodni nie było mu w głowie prosić rodziców o jakąkolwiek pomoc. Tak więc, zaczął swoją karierę w dopiero co raczkującym start-upie - jeszcze jako totalny świeżak, bez żadnego doświadczenia - więc musiał brać wszystkie projekty, które były mu podrzucane na biurko. A w rzeczywistości podesłane na maila. Tak też było w przypadku zlecenia na stronę internetową dla Dream Sewing Supplies. Dostał podstawowe informacje o firmie oraz te od kolegi, który zajmował się tworzeniem kodu i poczynił już pierwsze prace. Ledger miał odpowiadać jedynie za tą stronę wizualną, co głównie powodowało wiele plusów. Chociażby to, że nie było ryzyka, że napisze cały kod, a potem okaże się że on nie działa i w tym labiryncie znaczków będzie musiał szukać jakiegoś błędu. Minus stanowiła na pewno konieczność spotkania się z klientem i omówienie z nim tego, jak ta strona miała wyglądać. Było to na tyle nudne, że zaczynało się tłumaczeniem podstaw, a zazwyczaj kończyło się na wyborze co najwyżej koloru, motywu i tekście „niech pan zrobi jak uważa”.
Gdy pojawił się w kawiarni z charakterystyczna torbą na laptopa to zaczął się rozglądać, bo… zazwyczaj tyle wystarczało, żeby klient go odnalazł. W końcu ktoś na niego czekał, a nie oszukując się Jordan wyglądał na kogoś, kto mógł zajmować się tymi sprawami, no i przede wszystkim nosił z sobą tego lapka, co było już chyba wystarczającym znakiem. Jednak gdy jego spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Jazz Watson, widząc w nim tą charakterystyczną iskierkę porozumienia, to jednak widocznie się zdziwił. - Cześć - odpowiedział niemal tak machinalnie, początkowo nie ruszając się z miejsca, bo może to jednak jakaś pomyłka? Hmm, nie, jednak nie. - Nie zgłosiłem się, zostałem przydzielony do tego projektu, ale to szczegół - dodał od siebie, stawiając sytuację jasno, żeby dziewczyna miała pewność, że to zadanie zwyczajnie wpadło w jego kolejkę prac do wykonania, a on sam nie miał na to zbyt wielkiego wpływu. No bo, żeby czasem nie pomyślała, że on tak specjalnie, sam z siebie, ubiegał się o ten projekt. - Tak, pewnie, może być tarta. No bo lody przecież nie brzmią bezpiecznie w tak oficjalnych okolicznościach i to jeszcze jak jeden z uczestników spotkania jest informatykiem… ja poproszę espresso, jak będziesz zamawiać, a w tym czasie uruchomię laptopa - zaproponował, chcąc jak najszybciej przejść do celu, żeby czasem nie narażać się na mało komfortową wymianę zdań. Sam miał słabe poczucie humoru, które zazwyczaj było niezrozumiałe dla większości społeczeństwa, więc wcale nie liczył na reakcję w postaci rozbawiania. Szczególnie, że od razu zajął się wyciąganiem laptopa z torby i jego włączeniem. - Masz już jakiś pomysł? - zapytał, wpatrując się swymi zielonymi oczami w uruchomiający się ekran startowy i w ten sposób unikając kontaktu wzrokowego z dziewczyną.

Jazz Watson
ambitny krab
wkurwix#7366
krawcowa — Dream Sewing Supplies
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Prawie zawsze idę przez życie, nie myśląc o tym, kim jestem ani co mam robić. Działam impulsywnie, a potem w jednej chwili, dosłownie w ciągu sekundy, potrafię sobie wytłumaczyć wszystkie nici, związki, całe krosno mojego życia, jakby to wszystko miało sens. Jakbym zawsze była szczęśliwa i wiedziała, co robię.
Uniosła lekko brew, gdy sprostował, że nie zgłosił się do tego projektu. On też nie pałał optymizmem do wizji ich współpracy? Powinna uznać to za obrazę czy za wyrównanie? Bądź co bądź nie przywitała go nawet swoim klasycznym, sztucznym uśmiechem numer trzy, zwykle przeznaczonym dla trudnych klientów. Więc może powinna była bardziej się postarać?
Rozchyliła usta, próbując na szybko znaleźć odpowiednie słowa, ale nic z tej iskierki optymizmu nie wykrzesała po jego wstępie. Lody były niebezpieczne, szczególnie dla informatyków. Plus oczywiście to ona miała wstać i podejść do kasy, żeby złożyć zamówienie. Yhym. Pięknie wkomponowywał się w tegoroczny jubileusz 120-lecia równouprawnienia i wprowadzenia prawa wyborczego kobiet.
- Mam nadzieję, że zdążysz starannie, z informatycznym wyczuciem wcisnąć guzik od uruchomienia, w czasie, gdy ja będę z równą starannością wybierała coś odpowiedniego z menu - zakpiła podnosząc się z krzesła. Mijając go także dodatkowo przewróciła oczami, tym samym ignorując jego pytanie. Pewnie tego nie zauważył, ale jakoś nie jej na tym nie zależało. Mógł widzieć i myśleć co tylko chciał. Jej chwila słabości minęła.
Przy ladzie spędziła dłuższą chwilę, umyślnie tracąc czas na pogawędkę z kelnerem o różnicy między Latte, a Cappuccino. Ostatecznie wybrała Latte, zamówiła również zgodnie z jego życzeniem espresso oraz tartę na słodko z czekoladą i orzechami. Jeśli miała przez kolejne pół godziny przecierpieć ich spotkanie, to musiała w międzyczasie skubać coś smacznego.
- Kelner zaraz przyniesie nasze zamówienie, więc możesz być pewien, że nie dosypałam Ci do kawy arszeniku - stwierdziła, gdy była jeszcze za jego plecami, a potem usiadła naprzeciw i uśmiechnęła się z teatralną słodkością. - Wracając do tematu, postawmy sprawę jasno. Ja nie chcę tu być, zakładam, że ty też nie. Ale niestety jesteśmy dorośli, musimy się dogadać. Zgadasz się? To cudownie. Możemy zaczynać.
Posumowała, wcale nie czekając na jego odpowiedź. W międzyczasie z torebki wygrzebała notatnik, po którym zaczęła gryzmolić.
- Zakładam, że mamy dwie kategorie klientów. Stałych bywalców, przychodzących na drobne poprawki jak skrócenie spodni czy odświeżenie starej koszuli. Oraz wizjonerów, którzy chcą mieć niepowtarzalną marynarkę albo suknię ślubną uszytą pod wymiar. Musimy dopasować stronę do jednych i drugich. Myślałam o minimalistycznym, łatwym w obsłudze wyglądzie i zakładkach. Co o tym myślisz, to ma sens?

Jordan Ledger
powitalny kokos
Koala
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Chyba czegoś tutaj nie rozumiał. Przyszedł do pracy, a laptop był jego narzędziem. Co więcej to nie on zaproponował zamówienie czegoś, obyłoby się bez tego. Więc czy zrobił coś niewłaściwego, że zaproponował taki podział obowiązków, by zrobili wszystko co musieli jak najszybciej? Jazz zapewnie nie była zachwycona z tego, że trafiła akurat na niego - i z wzajemnością - więc po co te niepotrzebne przytyki? Cóż, kobiety były dla niego często do nie zrozumienia i to był jeden z tych przypadków. Jordan posłał jej tylko krótkie, niemal karcące spojrzenie, po czym ze słyszalnym westchnięciem powrócił wzrokiem do swojego laptopa.
W tak zwanym międzyczasie uruchomił wszystkie potrzebne mu programy, jakieś gotowce które miał przygotowane żeby pokazać klientce różnice pomiędzy dostępnymi stylami. Oczywiście najwięcej było tych z gatunku obecnie „modne”, co było zupełnie normalne, bo jednak nie bez powodu coś było na czasie. Tylko gdy coś stawało się „modne”, a później popularne, to wkrótce bardzo nijakie, a praca nad tym była niesamowicie monotonna. No ale w swojej pozycji nie mógł narzekać czy wybierać sobie w projektach.
- Serio, Jazz… zachowujmy się chociaż w miarę profesjonalnie - zaproponował, po tym jak panna Watson powróciła i uraczyła go kolejnym przyjemnym tekstem. To nie tak, że Jordan akurat jej jakoś wyjątkowo nie lubił. On po prostu mało za kim przepadał, większość głównie tolerował w swoim otoczeniu. Jednak gdy już z kimś się spiął, to zazwyczaj rzutowało to na ich całą, dalszą relację. W przypadku Jazz za ich obopólną niechęcią może nie stało nic ściśle określonego - poza tym jednym incydentem - albo przynajmniej Ledger nie kojarzył innego zdarzenia, po prostu za sobą nie przepadali, aż w końcu pojawiła się niechęć i tak już jakoś zostało. - Świetnie, że to do ciebie dotarło, brawo - zamruczał z wyraźnym niezadowoleniem. Praca z klientami była trudna, a z takimi z którymi na dzień dobry miało się pod górkę tym bardziej.
- Minimalistyczny wygląd… białe tło, czarne ramki, ładna czcionka, przejrzysty wygląd, pewnie to ma sens. Jeżeli liczysz tylko na tą pierwszą grupę odbiorców. Oni wejdą na stronę, wydadzą z siebie ciche, urocze „ooo” i klikną w zakładkę kontakt. Zrobią to tak czy inaczej, bo albo już was znają albo oczekują od was czegoś konkretnego, jak to skrócenie spodni. Jednak czy wydaje ci się, że ci „wizjonerzy” widząc stronę taką jak każdą inną, stwierdzą że u was dostaną coś wyjątkowego? Wątpię - podsumował jej propozycję. Najprościej myślało się o czymś minimalistycznym, co było dla niego zrozumiałe i wcale nie podważałby jej pomysłu, ale po tym jak sama zaczęła to nie mógł się powstrzymać przed tą dawką uszczypliwości. - Nie mówię by od razu iść w coś kontrowersyjnego czy bardzo rzucającego się w oczy, jednak coś powinno zachęcać, intrygować, pokazywać wyjątkowość waszej firmy… chyba, że ona wcale nie jest taka wyjątkowa i „wizjonerska” - uniósł w końcu wzrok znad ekranu i wlepił swoje nieco przymrużone spojrzenie w dziewczynę, jakby właśnie rzucał jej jakieś wyzwanie i oczekiwał od niej potwierdzenia, czy jednak było w niej coś nadzwyczajnego czy jednak była totalnie przeciętna.

Jazz Watson
ambitny krab
wkurwix#7366
krawcowa — Dream Sewing Supplies
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Prawie zawsze idę przez życie, nie myśląc o tym, kim jestem ani co mam robić. Działam impulsywnie, a potem w jednej chwili, dosłownie w ciągu sekundy, potrafię sobie wytłumaczyć wszystkie nici, związki, całe krosno mojego życia, jakby to wszystko miało sens. Jakbym zawsze była szczęśliwa i wiedziała, co robię.
Oblizała usta, hamując się przed zwróceniem mu uwagi, że jedynie przyjaciele tak ją nazywają. W sumie, było jej wszystko jedno czy ktoś zwracał się do niej po imieniu, zdrobnieniu, czy nazwisku. W pierwszej myśli chciała mu to wytknąć tylko po to, żeby kolejny raz wbić w niego mentalną szpilkę. Dopiero po dwóch, spokojnych oddechach dotarło do niej, że to zbędne i dziecinne. Nie spotkali się tutaj by wyrzuciła z siebie całą zebraną żółć niechęci. Umówili się na spotkanie biznesowe, więc im szybciej omówią szczegóły projektu, tym szybciej się rozejdą.
Słuchała go uważnie, mimo przybrania obronnej postawy i odchylenia na krześle, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Mogła za nim nie przepadać, ale nie zamierzała podważać jego kompetencji. Sama wciąż od czasu do czasu słyszała od klientów komentarze, że jest za młoda na samodzielną pracę, albo że pani Jones robiła coś inaczej. Dlatego nie zamierzała wyjść na hipokrytkę i ocenić go po przysłowiowej okładce.
- Państwa zamówienie, tutaj latte dla Pani, dla Pana espresso. Zaraz przyniosę tartę i talerzyki.
Kelner uśmiechał się nieśmiało, zapewne wyczuwając napiętą sytuację między nimi. Podziękowała mu grzecznie, w myślach odnotowując, że przed wyjściem powinna wrzucić do słoika stojącego na ladzie co najmniej trzy dolary napiwku.
- Mam nadzieję, że nie jesteś uczulony na orzechy. Nie jestem pewna czy pamiętam zasady pierwszej pomocy z zajęć z liceum - przyznała, gdy kelner ustawił przed nimi tartę i życzył im smacznego. - A co do wyjątkowości naszego zakładu, zapraszam, sam się przekonaj. Twojej szafie na pewno przyda się coś, co nie będzie czarną bluzką albo oficjalną koszulą.
Jeśli Jordan liczył na to, że Jazz nie zareaguje na tę słowną zaczepkę to… się przeliczył. Ona zwykle gasiła ogień ogniem.
- Co w takim razie proponujesz? Użycie charakterystycznej czcionki? Barwny akcent w palecie kolorów? Zakładkę z inspiracjami?
Według jej logiki to on był specjalistą, on powinien sypać pomysłami. Twój ruch, Ledger.

Jordan Ledger
powitalny kokos
Koala
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Jordan podziękował grzecznie kelnerowi za przyniesienie zamówienia, chociaż nawet na niego nie zerknął. Zaczął przeglądać te minimalistyczne arkusze i wyciągać te, które wyglądały najciekawiej. A przynajmniej nie tak bardzo mdło. Co prawda on był już nieco tym przesycony, więc to mogło być jego subiektywne odczucie, że ten minimalizm w podobnym wydaniu wylewał się z niemal każdej strony internetowej. Może wcale to nie było takie złe? O tym musiała już sama zadecydować sobie dziewczyna.
- Doceniam twoje szczere zainteresowanie, naprawdę - skomentował pokrótce, słysząc ten uszczypliwy tekst. Nie rozumiał, czym sobie zasłużył na to, żeby zostać pokarany takim klientem. To znaczy… może to zostawienie Mattie samej i zarzucenie jej wszystkiego co najgorsze, mogło skutkować właśnie takimi konsekwencjami od losu. Ale żeby jeszcze tak w pracy? Przecież tutaj musiał jakoś zachowywać się. - To było bardzo… nieuprzejme - zauważył, ściągając brwi widocznie zniesmaczony. Od samego początku było widać, że nie pałali do siebie miłością, jednak ten komentarz wydawał mu się być już zwyczajnie nie na miejscu. - Chyba nic nikomu do tego, jak kto się nosi i komentowanie tego raczej nie jest kulturalne. Gdybym na przykład ja powiedział, że dziewczyna która siedzi pod ścianą nie powinna nosić takich krótkich bluzek, bo nie jest najszczuplejsza to zostałbym już nazwany szowinistą, więc… gdzie to nasze równouprawnienie? - zapytał i w końcu oderwał wzrok od ekranu i przeniósł go na swoją rozmówczynię. Mówił tak całkiem poważnie, że można by pomyśleć, iż rzeczywiście poczuł się urażony. Szczególnie, iż takie teksty nie pasowały na tak oficjalne spotkanie.
- To jest tylko wykończenie. Mówię o czymś, co sama powinnaś wymyśleć i pozwolić mi tylko ubrać to w odpowiednią formę. Po to tutaj jestem. Przykładowo robiłem stronę dla pewnego youtubera, który wymyślił że chciałby wykorzystać filmik z gry na stronie. Wybraliśmy fragment z punktu widzenia kierowcy z wyścigu, w którym jechał. Filmik jest krótki, ale bardzo dynamiczny i pokazuje samą końcówkę wyścigu. Odpala się tuż po wejściu na stronę, więc daje wrażenie „wciągania” do tego świata. Tak więc, ja nie znam się na szyciu, nie wiem co akurat w was może „przyciągnąć”… Ale spokojnie nie ma takiej konieczności, możemy zrobić prostą, minimalistyczną stronę. Poprzeglądaj sobie przykładowe i powiedz, co ci się podoba - powiedział, odwracając urządzenie w jej stronę i odpalając pierwszy szablon. W kolejce czekało jeszcze kilkanaście innych. Ledger nie miał zamiaru się z nią przepychać czy czegokolwiek udowadniać. On był tutaj by wykonać zlecenie, a czy ostatecznie strona będzie taka jak wiele innych czy nie, to nie zależało od niego, tylko od jej chęci współpracy.

Jazz Watson
ambitny krab
wkurwix#7366
krawcowa — Dream Sewing Supplies
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Prawie zawsze idę przez życie, nie myśląc o tym, kim jestem ani co mam robić. Działam impulsywnie, a potem w jednej chwili, dosłownie w ciągu sekundy, potrafię sobie wytłumaczyć wszystkie nici, związki, całe krosno mojego życia, jakby to wszystko miało sens. Jakbym zawsze była szczęśliwa i wiedziała, co robię.
Zdziwiła się, gdy nie dość, że wygłosił kazanie o równouprawnieniu, to jeszcze na końcu butnie spojrzał jej prosto w oczy. Szczerze, zakładała, że jego wewnętrzne granice są o wiele, wiele dalej i raczej nigdy nie pozna prawdziwego koloru jego oczu.
- To był bardzo... delikatny żart według mnie - odparła, podnosząc do ust kawę. Cholera. Zapomniała poprosić o cukier. - I gdybyś na przykład taki komentarz powiedział przy mnie, to stwierdziłabym, że jesteś dziś wyjątkowo szczery. Nie jestem feministką, która zamyka oczy i krzyczy o szowinizmie, gdy tylko usłyszy męski głos. Aczkolwiek… Ty nie znasz mnie, a ja nie znam Ciebie. Nie powinnam zakładać, że mamy podobne poczucie humoru, ani tym bardziej ideologie. Więc przepraszam, jeśli Cię uraziłam. Nie miałam takiego zamiaru.
Stało się, Jasmine Watson użyła dla niego magicznego słowa – i to całkiem poważnie, bez choćby szczypty drwiny. Mógł tę datę zaznaczyć w kalendarzu czerwonym markerem, albo zaprojektować sobie dyplom na pamiątkę.
- Sęk w tym, że tak jak Ty nie znasz się na krawiectwie, tak ja nie znam się na projektowaniu stron. Nie wiem, czego mogę chcieć. Wiem natomiast, że nie chcę tracić czasu na wyobrażanie sobie gruszek na wierzbie. Może umówmy się tak, Ty zacznij naszą tartę dla osłody i zastanów się nad tym na spokojnie. Ja obejrzę w tym czasie te szablony.
Zaproponowała i odczekała parę sekund na jego reakcję zanim nachyliła się w stronę ekranu. Starała się. Naprawdę miała nadzieję, że jeszcze uda im się znaleźć wspólny język.
- Sam go zaprojektowałeś? - dopytała jeszcze, gdy zerknęła na to co przygotował. Zastanawiała się czy właśnie taki miał styl. Prosty, z jasną, stonowaną paletą barw. Właściwie, jej ciekawość brnęła dalej. Pierwszy raz chciała zrozumieć Mattie, to co się między nimi wydarzyło. Kim był Jordan? Chował się pod wizerunkiem chłopaka oderwanego od stereotypów czy faktycznie szedł przez życie sam, z dala od tłumu, trendów, oczekiwań? Dlaczego zniknął w najważniejsze momencie? Wystraszył się, nie interesowała go zabawa w dom w wieku dwudziestu lat, a może miał w rękawie powód, który zrozumiałaby nawet Jazz? Chociaż, czy akurat ona miała jakiekolwiek prawo go oceniać… Także wtedy zawiodła. Powinna być obok, pomagać, kupować Mattie lody na złamane serce i wstawać w środku nocy do małej by mogła odpocząć. Zostawiła przyjaciółkę samą, pośrodku pobojowiska, które zostało po ich beztroskich, szczenięcych latach. Więc, wcale nie była lepsza, może nawet wręcz przeciwnie. Może nosiła więcej grzechów od niego.

Jordan Ledger
powitalny kokos
Koala
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Wiadome było, że Jordan przyczepił się bo mógł, a nie dlatego że jej słowa autentycznie go uraziły. W jego mniemaniu Jazz wprowadziła mało przyjemną atmosferę, a on zwyczajnie poddał się narracji, którą zaproponowała. Może raczej był cichy i nie rzucał się w oczy, trzymał bardziej na uboczu, ale to po to by mieć święty spokój. Jednak gdy ktoś z nim zaczynał, to nie miał zamiaru jedynie spoglądać z pogardą i milczeć w niewygodnych kwestiach.
- Jak dobrze zauważyłaś, nie znamy się, więc żarty w takiej sytuacji i w tych okolicznościach, mając świadomość o obopólnym nie pałaniu do siebie sympatią, są nie na miejscu - podkreślił jeszcze dodatkowo, przy tym wlepiając się nią swoimi ślepiami. Nie starał się być na siłę niekulturalny, ale przyjemny też nie miał zamiaru być. Zresztą, przecież nie on zaczął.
Chociaż już po jej kolejnych słowach już troszkę ochłonął i w końcu zamknął buzie, żeby nie powiedzieć ponownie czegoś co zaogniłoby sytuację pomiędzy nimi. Skinąl jedynie głową, dając jej czas dla siebie z laptopem, a samemu zajmując się zajadywaniem tej tarty. Liczył, że faktycznie nic nie zostało do niej dosypane. Nie podejrzewałby areszniku, ale jakieś leki na obstrukcję czy coś takiego.
- No tak... Raczej nie dzielimy się swoimi pracami i pomysłami między sobą - skomentował krótko i odruchowo, nie przenosząc na nią nawet swojego spojrzenia. Jakoś nie wydawało mu się, żeby Jazz pytała, bo chciała tylko może próbowała załagodzić nieco sytuację między nimi. - A gdyby tak... - zaczął mówić, ale zawiesił się, bo ten pomysł wymagał jednak ich wspólnej współpracy. Ostatecznie przezwyciężył swoją niechęć, bo jednak chodziło o pracę. - Można by stworzyć taką animację. Wyobrażam sobie z lewej strony ekranu, postać widoczna jakby w połowie. Taki szic kobiety w jakiejś sukni z takim efektem, żeby ta suknia poruszała się jakby na lekkim wietrze i mieniła się delikatnie. Jak myślisz? - zaproponował, w końcu odrywając się od tarty i przenosząc na nią swoje pytające spojrzenie.

Jazz Watson
ambitny krab
wkurwix#7366
krawcowa — Dream Sewing Supplies
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Prawie zawsze idę przez życie, nie myśląc o tym, kim jestem ani co mam robić. Działam impulsywnie, a potem w jednej chwili, dosłownie w ciągu sekundy, potrafię sobie wytłumaczyć wszystkie nici, związki, całe krosno mojego życia, jakby to wszystko miało sens. Jakbym zawsze była szczęśliwa i wiedziała, co robię.
Nie wystraszył jej tym nagłym kontaktem wzrokowym. Wręcz przeciwnie, starannie mu się odwdzięczała, próbując wyczytać zamiary z jego spojrzenia. Cóż, pechowo trafił, akurat ona była do tego przyzwyczajona. Matka od dzieciństwa uczyła ją, że wystarczy jeden moment, żeby przejrzeć czyjąś duszę, oczy zdradzają więcej niż mogłyby przekazać słowa. Kiedyś uważała to za zwykły bełkot, typowy matczyny nonsens jak nie siadaj na ziemi, bo wilka dostaniesz albo jak będziesz niegrzeczna to przyjdzie pani i cię zabierze. Później przekonała się, że tkwiło w tym ziarnko prawdy. Często słyszała pochopne kocham cię, ale zamiast bezwarunkowego zrozumienia widziała listę oczekiwań. Jakby wyznanie było częścią umowy, wymieniało coś za coś.
- Szkic sukni - nieświadomie powtórzyła za nim, schylając się po notatnik. Po jej głowie rozbiegło się tysiąc pomysłów, więc już po chwili podsunęła mu kartę z kilkoma projektami. - Co myślisz, żeby to było motywem całego stylu? Mam na myśli zakładkę inspiracji. Tam też moglibyśmy jakoś zestawić szkic i gotową pracę, do tego dodawałabym krótki opis. Zachęciłoby to klientów do składania indywidualnych zamówień.
Wyraźnie się podekscytowała, zupełnie jakby to ona zamówiła espresso i podskoczyło jej ciśnienie.
- Która perspektywa według Ciebie jest najciekawsza? Możesz opisać ogólnie, narysuję to. Tylko najpierw skubnę trochę tarty.
Jej pewność siebie nie wynikła z założenia, że ma wrodzony talent, a z doświadczenia. Nie miała wyobraźni pani Jones, często przed rozpoczęciem pracy musiała stworzyć sobie koncept. Z czasem, po tysiącach prób, opanowała proporcje, kompozycje i teksturę.
- O, jest całkiem niezła. Czuć, że nie dodali orzechów tylko do nazwy - skomentowała jeszcze, energicznie dziabiąc widelcem ciasto. Widać nie bez przyczyny mówiono, że najedzona kobieta to szczęśliwa kobieta.

Jordan Ledger
powitalny kokos
Koala
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Jordan chyba nie zdawał sobie sprawy, że wystarczy tak niewiele, żeby wzbudzić wylew pomysłów u dziewczyny. Co prawda rzucił coś, co jako pierwsze przyszło mu do głowy, bo jak wspominał na początku, to nie znał się w ogóle na krawiectwie i nie miał pojęcia, co autentycznie mogłoby zachęcić klientów. Jednak pomyślał zwyczajnie o czymś, co wizualnie mogłoby przyciągnąć jego uwagę, a więc także każdej osoby, która zdecydowałaby się wejść na stronę. Gdy Jazz zaczęła szkicować jak oszalała, to chłopak przyglądał się uważnie ruchom jej dłoni. On pewnie w podobnym tempie i z równym zaangażowaniem potrafił pisać na laptopie, tylko że z jego działania nie wynikały takie ciekawe skutki. Z nieukrywanym zaciekawieniem spojrzał na kartkę i dokonał szybkiej oceny. Bardzo łatwo wydedukował, która opcja i perspektywa podobały mu się najbardziej.
- Mogłoby. Można na całej stronie porobić też drobne akcepty wykończeniowe w tym samym kolorze, w którym postanowisz namalować tą suknię. Jestem tylko prostym facetem, ale ja bym szedł w jakiś odcień czerwieni. Czerwone sukienki zawsze wyglądają najładniej - odpowiedział, myśląc już bardziej jako potencjalny odbiorca, a nie projektant. I kierował się przy tym prawdopodobnie jakimś prostym, prymitywnym instynktem, ale jakoś tak ten męski umysł działał, że widząc tą samą dziewczynę w tej samej sukience w odcieni czerwieni i butelkowej zieleni, to zazwyczaj ta pierwsza wydawała się bardziej atrakcyjna. Cóż, mogli próbować być inni, wyjątkowi czy innowacyjni, ale tak czy inaczej należało dostosować się do przeciętnego klienta. Po swoim komentarzu i osiągnięciu chociażby zalążka konsensusu Jordan bardzo nieoczekiwanie uśmiechnął się lekko. Tak bezwarunkowo, nie odpowiadając świadomie za ten gest. Jednak gdy się zorientował to jego wyraz twarzy ponownie stał się bardziej neutralny, a on sam odchrząknął. - Racja. Naprawdę dobra. Raczej bez arszeniki - czyżby ten ponurak zdobył się nawet na jakiś żart? Chyba tak. Jednak był to wynik jedynie ogarniającego go stresu, bo wcześniej nastawiał się na to spotkanie bardzo profesjonalnie. A obecnie chyba jego tor myślenia trochę zboczył z właściwego biegu i… - Czy… czy ty masz jakiś kontakt z Mattie? - zapytał kompletnie nieoczekiwania, bez żadnego wstępu i tłumaczenia. Czyżby przez ten krótki moment było mu za miło?

Jazz Watson
ambitny krab
wkurwix#7366
ODPOWIEDZ