Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
6.

Wspólni znajomi Elle i Joela już dawno informowali ich o tym, że czas zorganizować domówkę, na której spotka się cały "gang" z "najlepszych lat ich życia". Naturalnie, im człowiek starszy to jego grono przyjaciół i bliskich znajomych się zawęża. Joel nie miał nic przeciwko temu, bo w jego najbliższym gronie była nadal Elle. Poza tym, wyrósł już z chodzenia na imprezy. Zwłaszcza domówki, które wyglądały jak typowe domówki z amerykańskich filmów, gdzie rodzice głównego bohatera, akurat wyjeżdżają na weekend z domu, więc ten postanawia zorganizować imprezę wszechczasów.
Joel absolutnie nie potrafił się tutaj odnaleźć. Było za głośno, za dużo ludzi, ciasno, musiał się ocierać o osoby, które wcale te kilka lat temu nie należały do ich "gangu". Był wręcz pewien, że znajomi zaprosili na imprezę przypadkowych ludzi z ulicy. Albo po prostu stracili kontrolę nad imprezą i nawet nie wiedzieli, że na ich skromnej domówce bawią się nieznajomi. Joel nie przyszedłby gdyby nie szła Elle. Zanim przekroczyli próg domu znajomych, błagał ją, żeby nie zostawiała go na dłużej niż dziesięć minut. Raczej by nie przeżył.
-Przyniosę nam coś do picia! Nie ruszaj się stąd! - Powiedział jej prosto do ucha próbując przekrzyczeć muzykę, która była przesadnie głośna, ale chyba nikomu to nie przeszkadzało. Zupełnie jakby ludzie nawet nie ukrywali tego, że nie są zainteresowani rozmową ze sobą. Joel tak jak powiedział, tak zrobił. Przeciskał się przez tłum w stronę kuchni gdzie stały butelki z najróżniejszymi alkoholami. Dotarcie tam w jednym kawałku graniczyło z cudem. Po drodze dwa razy dostąpił próby bycia wyciągniętym na parkiet (nie znał ludzi, którzy go o to prosili), raz został zapytany o ogień, a trzy razy wydawało mu się, że widział organizatora imprezy. W sumie to nawet miał podejrzenie, że może przyszli na złą imprezę, bo nie był pewien czy widział kogoś znajomego. Chyba, że nagle wszyscy się tak bardzo zmienili nie do poznania. Dotarł do kuchni, nalał im alkoholu w charakterystyczne czerwone kubeczki i rozpoczął drogę powrotną.
-Byłbym szybciej, ale szukałem cię pod złym oknem. - Wyjaśnił z uśmiechem i podał jej kubeczek. -Gdybyś mi tydzień temu powiedziała, że wrócę na licealną imprezę to nigdy bym ci nie uwierzył! - Zaśmiał się, ale sądząc po minie Elle, ta go chyba nie usłyszała. Nachylił się więc znowu do jej ucha. -Wyjdziemy na ogród? - Zaproponował. Przynajmniej będą mogli porozmawiać.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
#23

joel dewitt

Miło było spotkać się z ludźmi, z którymi swego czasu chodziło się do szkoły i przeżywało się tam swoje nastoletnie przygody. Elle nigdy nie była jakąś imprezowiczką, która to żyła od imprezy do imprezy, ale nie była również introwertykiem, czy nie stroniła od ludzi, więc jeśli ta szkolna impreza była doskonałym pretekstem do spotkania się z ludźmi, których lubiła na innej płaszczyźnie niż szkoła. A najlepiej jak na takowe imprezy chodziło się z kimś, komu się ufało. Mama to ją zawsze ostrzegała przed złymi chłopcami na imprezach, którzy dosypują proszki z nieznanymi substancjami do drinków koleżanek i to wcale nie po to by skraść później pocałunek swojej wybranki. Dlatego zasada pierwsza, nie spuszczaj z oczu swojego drinka i zasada dwa, staraj się chodzić na wszelkie imprezy z przyjacielem. Wiadomo że nikt nie zaryzykuje widząc że masz już towarzystwo płci przeciwnej. Gdy zatem teraz ich wspólni znajomi nakłaniali ich do powtórki z liceum to szatynka uznała w sumie "czemu nie?" I to ona namówiła Joela by poszedł z nią, bo warto spędzić czas ze swoimi kolegami i koleżankami z licealnych lat, poza tym nawet jeśli z innymi słabo by się bawiła to wiedziała jedno, z Dewittem bawiłaby się znakomicie, jak zawsze. W końcu byli przyjaciółmi od zawsze, mieli wspólny język i doskonale się rozumieli. Na miejscu trochę poczuła rozczarowanie, bo było tam też sporo osób, których nie znała, więc nie była to impreza jedynie dla ich licealnego grona. Ale nie narzekała, potrafiła robić dobrą minę do złej gry. Dlatego dobrze że oboje obiecali sobie, że się nie zostawią na dłużej niż dziesięć minut, bo jak Joel poszedł po napoje dla nich i długo nie wracał to i sama Chateux czuła się dziwnie w nieznanym jej środowisku. Jednak ludzie się zmieniają, pytanie czy na lepsze czy na gorsze.
- Nawet nie zamierzam nigdzie iść, bo boję się że się zgubię i trafię na jakąś inną imprezę. - zażartowała, bo chociaż była znana z tego że nie miała najlepszej orientacji w terenie i bez mapy potrafiła milion razy się zgubić zanim dotrze do odpowiedniego miejsca, to jednak miała nadzieję że na domówce się nie zgubi. A najlepiej tak zrobić nie ruszając się z miejsca, ot co. W międzyczasie gdy Joela przy niej nie było to podbiła do niej dwójka nieznajomych, którzy twierdzili że doskonale ją znają, a nawet nie wiedzieli jak ma na imię, ale powiedzieli co chcieli i sobie odeszli dalej gdy zauważyli że Elle nie ma pojęcia, z kim ma do czynienia i że się pomylili. No jednak jak się trochę wypije na imprezie to obraz może się delikatnie rozmywać, a to może sprawić że druga osoba wygląda zupełnie inaczej. Pomachała do gospodyni, licząc na to, że ta przyjdzie do niej porozmawiać, bo sama Elle nie mogła opuścić miejsca, gdzie umówiła się z Joelem, ale tamta również została zatrzymana przez towarzystwo. Wkrótce przyjaciel jednak wrócił, na co odpowiedziała mu szatynka szczerym uśmiechem.
- Nawet nie zgadniesz, kto mnie przed chwilą zagadał! Niestety nie powiem kto to był, bo sama tych ludzi nie znam! - nie zrozumiała zbyt wiele z tego, co powiedział do niej Joel, więc sama chciała się z nim podzielić tym, co ją spotkało, ale całe szczęście Dewitt wpadł na pomysł odciągnięcia jej w bardziej cichsze miejsce. Od tej głośnej muzyki to aż głowa zaczynała boleć.
- Chodźmy, bo głowa zaczyna mnie boleć. - stwierdziła zatem i poszli na ogród, gdzie chłodna bryza powietrza wywołała gęsią skórkę na odkrytych ramionach szatynki. A mówiła mama, weź ze sobą jakiś sweterek, ale nie, Elle będzie gorąco, będzie się przecież doskonale bawić.
- Czasami wydaje mi się że liceum nie było wcale tak dawno, ale jak widzę tych ludzi, to mam wrażenie że nikogo nie znam, też tak masz? - zapytała go, odbierając od niego alkoholowy napój i spoglądając w stronę środka. A może to była zaproszona cała szkoła, a nie tylko ich klasy?
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ