Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

#2

[akapit]

Już dawno przestała wierzyć w sukces randek w ciemno. Nie potrafiła nawet usprawiedliwić kolejnego wejścia do tej samej rzeki. Miała za sobą - aż trudno zliczyć jak wiele nieudanych spotkań z nieznajomymi. Od dwóch lat znajomi i znajome, przyjaciele i przyjaciółki, a czasem nawet rodzina, próbowali podjąć się wyzwania znalezienia jej nowego chłopaka. Czasami nawet przeglądając się w lustrze zastanawiała się czy wygląda na zdesperowaną? Czy może wszyscy uważają, że niedługo skończy się jej termin ważności, a na rynku singli zostaną tylko zdeprawowani psychopaci i niezrównoważeni pedanci. Zawsze wtedy wzruszała ramionami, uznając, że przystojny pedant dbałby przynajmniej o równe układanie jej ubrań w szafie. Tak czy inaczej, tym razem zdecydowała pozbyć się wszelkich oczekiwań. Nie przygotowała się do spotkania, a tylko zarzuciła skórzaną kurtkę na biały t-shirt z jakimś nadrukiem.

[akapit]

W drodze na spotkanie zaczęła srogo żałować. A co jeśli nie jest w moim typie? Pokręciła głową na to pytanie, karcąc się za powierzchowne podejście. Oby tylko był normalny i nie streszczał mi swojej karty choroby. Na takich również trafiła podczas swojej długiej epopei randek w ciemno. Westchnęła głęboko, siadając głębiej. Wcisnęła się w tylne siedzenie samochodu, gdy taksówkarz skręcał już w stronę docelowej kawiarni. Maddie niemal próbowała się schować, wyglądając tylko zza szyby.

[akapit]

– Chyba jeszcze nie przyszedł. Dzięki Joe. – powiedziała z szerokim uśmiechem, wychylając się i całując starszego taksówkarza w policzek. Sąsiad jej rodziców, który zawsze służył pomocą i przez połowę przebytej drogi opowiadał o swoim nowonarodzonym wnuku. Duma rozpierała go do granic możliwości.

[akapit]

– Może nawet będę szczęściarą i odwoła randkę w ostatnim momencie. Trzymaj kciuki. – puściła mu perskie oczko, gdy kierowca zerkał na nią w lusterku wsteczny. Kilka chwil później pokonała już dystans między krawężnikiem, a ogrodem kawiarni. Rozejrzała się, ale nikt nie siedział samotnie. Prawie! Jeden mężczyzna. Właściwie chłopak. Chyba jeszcze nawet nie wyrósł z okresu dojrzewania, bo lekki trądzik dawał mu się we znaki. Zmrużyła oczy, patrząc na niego, ale pokręciła tylko głową. Nawet jej znajomi nie byli tak okrutni, by próbować umówić ją z nastolatkiem.

[akapit]

Podeszła do lady, przeglądając się uważnie zawieszonemu na ścianie menu. Zamówiła kawę, gdy zawibrował jej telefon. Mruknęła cicho i uśmiechnęła się, niemal triumfalnie.

[akapit]

– Cześć Jessie. Odwołał? – zapytała od razu, gdy na wyświetlaczu pojawiło się imię znajomej, która zorganizowała całą tę schadzkę.

[akapit]

– Ach. – mruknęła, z uśmiech lekko zbladł.

[akapit]

– Jestem już w kawiarni. Ale spóźnia się, gagatek. – Maddie i jej wulgaryzmy na poziomie trzyletniej dziewczynki z warkoczami. Nawet w karczemnej awanturze padały tylko motyla noga czy psia kostka.

[akapit]

– Nie. Nie jestem obsesyjnie punktualna. Zdarza mi się spóźnić. – oburzyła się, gdy znajoma zarzuciła jej chorobliwą obsesję punktualności.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia
1.

[akapit]

Powrót do Lorne Bay wydawał się być jak nowy rozdział w nowym miejscu, a przecież to tutaj się urodził i wychował. O co więc chodziło? Że tak nagle rodzinne miasteczko wydawało mu się tak bardzo obce i nie przystępne. A może to on z kolei miał jakiś problem ze sobą i dlatego to tak wyglądało. W końcu Floyd zawsze wiedział lepiej co robić, co mówić, jak się zachowywać i co jest dobre dla niego i innych. Momentami był może i dupkiem, ale w głębi gdzieś siebie - tkwił taki biedny, prosty wręcz chłopaczyna. Ktoś kto go dobrze znał, odnalazł drogę do tej części jego osobowości, poznał go na tyle aby wiedzieć jakie nie raz podejmuje decyzje i z czym to się równa. Wybrał wojsko ponad rodzinę, ponad miłość i ponad miejsce w którym widział swój dom, nic więc dziwnego że wszyscy mu bliscy nie pochwalali tej decyzji, widzieli w tym jego jakiś kaprys. I tak wracając na śmieci był sam bo nawet z rodzoną siostrą pożarł koty. Nic więc dziwnego, że aktualnie czuł się tak jakby miał budować na nowo swoje imię i swoją personę, a przecież miał już tak wiele.
Tak czy inaczej, postarał się o to aby wrócić na stare tory a nie siedzieć i się zadręczać nad sobą, zresztą trochę chyba się nauczył jak być twardym, jak przetrawić pewne rzeczy. Przynajmniej próbował to robić. Randkowanie i poszukiwanie nowych znajomości miały być czymś w rodzaju zapalnika dla niego. Nie było łatwo i większość spotkań póki co była niezbyt udana, ale nie zrażał się do tego. Walczył jak zwykle jak lew.
Typowe randki w ciemno to nie było to co by chciał szukać, ale odrobina szaleństwa i tego dreszczyku podniecenia, powodowało iż wszedł w to, bez oglądania się na konsekwencje. Co by się mogło stać, do cholery?

[akapit]

To nie był poligon w wojsku czy konkurs strzelania, tylko proste spotkanie z równie prostą kobietą, wydawało mu się w końcu, że tego nie zapomniał. Nie zapomniał jak się randkuje, jak się podrywa dziewczyny, jak roztacza się tą aurę. Zawsze umiał chyba na swój sposób oczarować kobietę, stąd też liczył na powodzenie, w końcu. Po tylu nieudanych próbach, wmawianiu sobie aby się nie zrażać, coś pozytywnego powinno go spotkać, prawda? Nie wziął nawet i pod uwagę tego, co może się wydarzyć, kogo też może spotkać.
To prawda, że trochę zapomniał się jeśli chodzi o czas i swoje przygotowania, spóźnił się wracając do domu z wizyty u swojego lekarza, a że chciał dobrze wyglądać i się odświeżyć po tym, trochę mu zeszło. Miał w głębi duszy nadzieję jednak, że dziewczyna nie ucieknie i nie skończy się to wszystko klapą. Pośpiesznie w biegu ładował się do taksówki aby trafić do lokalu, w którym miało dojść do spotkania. Spoglądanie na zegarek i nerwowość, wkradły się mimo tych zapewnień w lustrze jakie sobie składał. Będzie dobrze, będzie dobrze. To sobie powtarzał ale na nic to się jak widać znało bo jednak chodził cały w nerwach, a wydawał się być takim pewnym siebie facetem. Może to służba go zmieniła? A może fakt iż nie do końca wyleczył się z dawnej miłości..

[akapit]

Wchodząc do Hungry Hearts był już na tyle skupiony na tym aby odnaleźć element, po którym miał poznać swoją randkę na dziś, że nawet nie skupiał się na ludzkich twarzach, na wyglądzie. Bo gdyby tak rzeczywiście było to może by się cofnął w ostatniej chwili, przed tym co miało nastąpić. Gdyby też widział zdjęcie kobiety, albo coś jeszcze więcej miał, niżeli tylko durne zapewnienie - wycofał by się także. Chyba.
No bo jak inaczej miało to wszystko wyglądać gdyby sam wiedział z kim się spotka na miejscu i też tym kto jest jego parą na dziś. Element, którego szukał znalazł przy kobiecie, która stała plecami do niego rozmawiając przez telefon. Obserwował ją w drodze do baru, czekając pewnie niecierpliwe aż skończy i się odwróci w jego stronę tak aby mógł ocenić jej urodę, uciec w ostatniej chwili. Cóż, dobrze że usiadł na barowym stołku bo to co zobaczył a raczej KOGO, zbiło go wyraźnie z pantałyku.
Maddie. Maddie Goldrise.
Jego niebo i piekło jednocześnie.

[akapit]

- Poproszę jedną kolejkę whisky. - rzucił do osoby za barem, szukając ratunku dla siebie, dla swojego gardła, które wydawać by się mogło nagle wyschnąć niczym rzeka.

Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon
– Ty podły mrówkojadzie. – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Krew zaczęła dynamicznie buzować w jej żyłach, a policzki lekko się zaczerwieniły ze złości. Wbijała wzrok w Floyda, który był - właściwie kim? Nazwałaby go swoim byłym chłopakiem? Miłością życia czy największym błędem młodości? Sama nie wiedziała. W tej chwili dała się jedynie ponieść emocjom i bolesnemu wspomnieniu, gdy Montgomery po prostu spakował swój plecak i postanowił walczyć za ojczyznę. Lub, jak kto woli: uciec przed wszystkich zobowiązaniami i schować się gdzieś w wojskowym namiocie.
Dlatego też, bez chwili zawahania, chwyciła bukiet kwiatów należący do jakiejś kobiety, leżący na blacie baru. Piękne, żółte róże - symbolizujące chyba zazdrość? – którymi Floyd oberwał po głowie. Jak na tak drobną i niezbyt wysoką istotę, Maddie miała sporo siły w ręku. Raz za razem uderzała go kwiatami, celując w możliwie najwyższe partie.

I wtedy pokręciła głową, odrywając swoje myśli od wyimaginowanej rzeczywistości.

[akapit]

Montgomery? – z pewnością ją zamurowało, gdy tuż obok niej - niczym spod ziemi (albo kręgów piekieł, zależy od perspektywy) wyrósł Floyd. Zadarła głowę lekko w górę, by pokonać wzrokiem dzielącą ich różnicę wzrostu. Czasami lubiła wyobrażać sobie własne życie jako spisaną książkę lub nagrany film. W różnych wersjach, zaspokajając wszystkie części swojej osobowości.

[akapit]

Waham się między pytaniem: co Ty tutaj robisz, a próba utopienia Cię w szklance. – wyraziła swoją opinię bez chwili zawahania. Przez parę sekund zdawała się toczyć istną wojnę myśli. Patrzyła na niego uważnie, aż w końcu chwyciła za swoją torbę, przerzucając ją przez ramię.

[akapit]

Właściwie, żadna z tych opcji nie ma sensu, a ja czekam na kogoś. – przez moment wydawało się nawet, że pocałuje go w policzek na pożegnanie, ale skończyło się tylko na niezręcznym "poklepaniu" ramienia. Świetna robota, Goldrise.

[akapit]

Minęła Floyda, siadając przy jednym ze stolików. Ze swoją dzisiejszą rangą umówiła się na 'symbol', według którego mieli się łatwiej znaleźć. Gdy tylko zajęła swoje miejsce, przez parę krótkich sekund szukała czegoś w torbie, mogącej pewnie zmieścić namiot wraz ze śpiworem i łóżkiem polowym. Wykopała w końcu książkę, jakiś przewodnik turystyczny. Może jakiś kraj Ameryki Południowej lub Bliskiego Wschodu. Coś dalekiego, niemal nieosiągalnego, o czym Maddie marzyła. Daleka podróż, ostre, nieznane jej słońce muskające jej policzki. Gdy okładka książki dotknęła blatu stołu, odetchnęła cicho. Starała się usiąść w pozycji, która pozwalała jej oderwać wzrok od niespodziewanego rozdziału przeszłości.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia

[akapit]

Kobieta jaką była Goldrise, można śmiało nazwać specyficzną, uroczą i taką wciąż może dziecinną, ale to nic skoro i tak była w jego myślach. Utkwiła tam w brew wszystkiemu i nawet jeśli wydarzyło się to co wydarzyło między nimi to Floyd ciepło o niej myślał. Może to też przez fakt iż sam był powodem całego tego zamieszania, że to on złamał ją przez swoje głupie pragnienie pójścia do wojska. Coś jednak dzieje się po coś a każda decyzja ma swój skutek, może i żałował a może udawał, że ma totalnie w dupie jak to on czasem potrafił. Na pewno jednak był mądrzejszy o kolejny rok, o kolejne doświadczenia i teraz niby zaczynał nowy etap w swoim życiu. Myślał bowiem o rozstaniu z wojskiem, znalezienie jakiegoś swojego miejsca w Lorne i po części naprawie albo pokucie za to co też uczynił wobec rodziny czy innych bliskich.

[akapit]

Skąd miał wiedzieć, że życie od razu zarzuci go na głęboką wodę, że znów spotka kobietę o której pewnie kiedyś marzył i śnił na okrągło, która mogła być tą jedyną, którą mogłaby zostać panią Montgomery. Gdyby wiedział albo zaplanował spotkanie, na pewno by się do niego przygotował ale tutaj? Każde słowo czy uśmiech wydawał się być niezręczny tym bardziej gdy odezwała się w jego stronę, a on przecież nie mógł udawać głupa, no nie? Zresztą czy nie poznałaby go tak w ogóle? W końcu zmian u niego było niewiele, co najwyżej jego broda mogła się wydawać jeszcze dłuższa.

[akapit]

- Jesteś dowcipna jak zwykle. - palnął jedynie, czekając na to co ona zrobi z kolei podczas gdy sam oczekiwał na swojego drinka i w sumie to by było tyle. Odprowadził ją wzrokiem jak zwykle zawieszając wzrok na jej figurze, zbereźnik. Ale co, chyba mógł sobie przypomnieć to i tamo, ale też w sumie zaciekawiła go gdy wyznała że czeka na kogoś. To było dziwne bo i on oczekiwał, a przy tym chyba ciekawość go wzięła z kim to też się brunetka umówiła. Nie bez przyczyny też zerkał co jakiś czas w jej kierunku, ale na pewno nie spodziewał się, że wyjmie to co miało być dla niego znakiem rozpoznawczym. Już wcześniej pojawiło się dziwne przeczucie a teraz miał na to potwierdzenie. Aktualnie chyba sam nie miał pojęcia dlaczego właśnie los spiknął ich razem, ale nie myślał długo - wypił swój drink na jeden łyk i nieco bliżej się zaczął przesuwać w stronę dziewczyny.

[akapit]

- Nie chce Cię zasmucić, ale chyba czekasz na mnie.. - rzucił, gdy był znowu na tyle blisko aby go usłyszała. Ręką nawet wskazał jej element rozpoznawczy, który dobrze wiedział jaki będzie i co też ma oznaczać dla niego. Niezręczna chwila numer dwa, miała właśnie swój początek. Ale może to miało też mieć swój dobry wydźwięk? To spotkanie i ich kolejna szansa, być może na odkupienie albo nawet i więcej, chociaż czy aby na pewno.

Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

– Słucham? – zapytała, nieco nawet rozeźlona? Chyba z każdą chwilą, cała ta sytuacja docierała do niej mocniej. Jakby pierwszy szok mijał. Ustępował wszystkim wspomnieniom i rozżaleniu, jakie towarzyszyło jej przez pierwsze miesiące po rozstaniu. Nigdy tego nie nazwała rozstaniem. Czuła się porzucona. To był koniec związku, do jakiego przywykła. Czasami drogi dwojga ludzi rozchodziły się. Coś pękało, coś przestawało działać. Miłość się wypalała, zaczynały spięcia i nieporozumienia. Innym razem, wkradała się obojętność i znudzenie. Doświadczyła różnych związków, różnych rozstań. Wszystkie uznawała za ważne w swoim życiu. Ten epizod - nie miał normalnego zakończenia. Wszystko układało się bardzo dobrze. Była szczęśliwa. Czekała na drobne gesty Floyda, na uśmiechy, na błysk w jego oku. Aż nagle, zniknął. Niemalże jakby wymazano go z jej życia w ciągu doby.

[akapit]

– Chyba żartujesz? – uniosła lekko brwi, podążając za jego spojrzeniem. Książka. Znak, na jaki umówiła się ze swoją tajemniczą randką. Z lekko rozchylonymi wargami, z wyraźnym niedowierzaniem wymalowanym na twarzy, bezgłośnie jęknęła odchylając głowę do tyłu.

[akapit]

– Jesteś pewien? – podniosła nawet książkę, wręczając mu ją. Tak, aby zapoznał się bliżej.

[akapit]

– Miał być przewodnik po Sakkarze? – niemalże można było usłyszeć nadzieję w jej głosie, że Floyd nagle odkryje, że to nie ta książka. Nie ten przewodnik, nie ta dziewczyna. Chociaż, poczuła dziwne ukłucie. Jakby nieznośny motyl w brzuchu. Poczuła się nieco zazdrosna, że Floyd wrócił do randkowania? Aż pokręciła głowa, odganiając te nachalne myśli.

[akapit]

– Nie wiedziałam, że wróciłeś. Od dawna jesteś w Lorne Bay? – zapytała nagle, nieco mrużąc oczy i przyglądając mu się z zaciekawieniem. W końcu też skinęła głową na krzesło po drugiej stronie okrągłego, drewnianego stolika. To było chyba niewerbalne zaproszenie. Możliwe, że niemal kapitulacja przed potencjalną awanturą.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia

[akapit]

Nie miał pojęcia jak też może zareagować na jego słowa, jak przyjmie tą wiadomość do siebie jeżeli już w ogóle. On to czuł chyba już w kościach, że to całe aranżowane spotkanie przyniesie zaskakujący obieg spraw, że to nie będzie w cale coś "nowego". Tak jakoś miał nosa przeważnie do tego, że się coś święci - może to wojsko w nim wyczuliło pewne zmysły, a może zawsze taki był tylko teraz po prostu odkrył takie umiejętności niczym swoje atrybuty postać z filmu. Nie chciał jej rozczarować, ale prawda była taka a nie inna i on to już dobrze wiedział, potwierdziło się gdy wyjęła to co miało być znakiem rozpoznawczym dla jego randki dziś. To głupota że w ogóle się na coś takiego pisał, w końcu w dzisiejszych czasach pełno jest aplikacji, chociaż te w sumie i tak nie dają sto procent pewności, ze osoba prezentująca się na zdjęciu to osoba prawdziwa.

[akapit]

- Nie wyglądam chyba na kogoś kto żartuje. - stwierdził z przejęciem, zachowując powagę sytuacji chodź sam odczuwał, że to rozbawienie do niego napływa. W końcu można by o tym napisać książkę albo ułożyć śmieszną historię, że los tak chciał, Bóg tak chciał, albo mają coś rozpisane w gwiazdach. Nigdy jednak nie był fanem tego typu akcji, był prostym facetem z czasami dziwnymi pomysłami, albo raczej celami do których dążył.

[akapit]

- Przepraszam za rozczarowanie, ale to JA. Albo aż JA. - powiedział ze śmiechem, nie dając jej nadziei na to iż to pomyłka, że zaraz ktoś jej na dzisiaj pisany przekroczy próg baru. Zamiast jednak się naburmuszyć czy odwrócić na pięcie i rozpłynąć, przysiadł obok i skinął na osobę po drugiej stronie baru aby nalała mu to co wcześniej jeszcze raz, w końcu takie spotkania czasami na trzeźwo się nie da ogarnąć.

[akapit]

- Nie chwaliłem się tym, nie ustawiłem statusu na Facebooku i Instagramie. - Wciąż był bardziej anty jeśli chodzi o sieć i inne takie, zresztą w armii się nauczył bez tego żyć, jakby nie patrzeć. A też no nie czuł się na tyle obowiązany aby każdego informować o swoim powrocie i tym że się kręci po mieście dłużej niż w zasadzie opowiada garstce znajomych, których to jeszcze zostało przy jego boku. Mógłby też powiedzieć jej prawdę ale się zawahał, szukając historii jakieś na poczekaniu, która wyda sie na tyle prawdziwa iż pytań więcej nie będzie.

[akapit]

- Jestem w mieście z 2 miesiące, tak jakoś skończyła mi się akurat misja - łgał jak pies, ale no skoro wcześniej się ze sobą nie spotkali, na siebie nie wpadli i nie dowiedziała się od nikogo, że jest w Lorne Bay, nie musiał się tłumaczyć z tego kłamstewka. Zresztą chyba już dawno nie byli ze sobą blisko aby musieli mówić sobie szczerą prawdę i tylko prawdę..

Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

– Prezentujesz się całkiem nieźle jak na emerytowanego żołnierza. – pokiwała głową. Chociaż wiedziała, że zakończenie jednej misji wcale nie oznacza końca kariery, ani tym bardziej emerytury wojskowej. Nie powinno ją to nawet interesować. Powinna zwyczajnie wstać, zabrać swoją książkę i opuścić kawiarnię. Co trzymało ją na krześle? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Sama ze sobą nie była do końca szczera. Zasłaniała się zwykłą ciekawością, chociaż powoli wracały wszystkie dawne wspomnienia. Sposób jaki układał wargi podczas uśmiechu, błysk w oku i ciemnobrązowy kosmyk włosów lekko poruszający się w kształcie niewielkiej fali, tuż nad czołem Floyda. Przez moment chyba nawet przyglądała mu się w ten dziwny, nieco magiczny sposób. Pokręciła głową, znowu do własnych myśli.

[akapit]

– Nie ma się co oszukiwać. To i tak nie jest najgorsza randka w ciemno jaką miałam. – uśmiechnęła się, z trudem powstrzymując śmiech. Samo wspomnienie paru tragicznych randek prowokowało perlisty śmiech.

[akapit]

– Gdybym tylko miała Facebook albo Instagram, napewno bym zachowała się jak typowa wściekła dziewczyna i zablokowała Cię. – zaśmiała się cicho pod nosem. Maddie nigdy nie miała kont w mediach społecznościowych. Miała zaledwie jedno podejście do Instagrama, które skończyło się wielkim niepowodzeniem. Zwyczajnie nie miała głowy do utrzymywania konta, zbierania wielbicieli, komentarzy i polubień. Poza tym, jej życie zwykle odbywało się w biegu. Nie było w nim czasu na zatrzymanie się, ustawienie kubka z kawą na marmurowym blacie, pod odpowiednim kątem, ze świetnym naświetleniem. Chwytała papierowy kubek z kawą na wynos. To znacznie bardziej w jej stylu.

[akapit]

– Dwa miesiące? – uniosła lekko brwi.

[akapit]

– Proszę, proszę. To jakieś dłuższe wakacje, czy zaraz wracasz na front? – spojrzała w stronę mężczyzny znajdującego się po drugiej stronie baru. Z czarującym, dziewczęcym uśmiechem zamówiła lampkę wina.

[akapit]

– Opowiadaj. Co zmieniło się w Twoim życiu przez ostatnie... dwa lata? – zmrużyła lekko oczy, starając się policzyć szybko, ile czasu minęło od ich rozstania. Mimo pierwszego zaskoczenia, wydawało się, że nabrała znowu swojej dziewczęcej niefrasobliwości. Jakiegoś luzu, którym zazwyczaj zarażała wszystkich dookoła. Była niepoprawną optymistką. Nawet w najgorszych, najmroczniejszych momentach życia potrafiła znaleźć choćby migocące światło na końcu tunelu.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia

[akapit]

- A dziękuje, ty również wciąż wyglądasz młodo.. - komplement był zasadny bo zawsze uważał iż ona się wolniej starze, a dwa lata w tą czy w tamtą nie robiły żadnej różnicy. Po za tym dobrze ją znał, te jej dziewczęce zachowania i urok, wciąż to miała i nie dało się tego ukryć - uśmiech na jego twarzy chyba zdradzał jak to dobrze wspominał czas gdy była o bok, tak na prawdę i realnie. Nie było nic w tym dziwnego, że chciał zostać i chociażby z nią chwilę pogadać, dowiedzieć się co słychać i zachować jak ten dorosły porządny człowiek, który nie ma jakiegoś tam wstydu czy innych hamulców bo to była, bo to dawna miłość. Nie był z tych którzy czmychali gdzie pieprz rośnie z powodu spotkania dawnej dziewczyny.

[akapit]

- Nie wiem do tej pory, czemu się na to zgodziłem. - zawtórował zaraz za nią, wybuchając śmiechem z tego całego zajścia aranżowanego w starym stylu. Może tego potrzebował? Odrobiny szaleństwa niczym za dawnych dobrych czasów, które uciekły w zaskakująco szybkim tempie..

[akapit]

- Ohooo, zaczyna się. Mała złośnica, która pewnie by tak zrobiła i która w Tobie drzemie.. To raczej więcej niż pewne, że byś to zrobiła, więc w sumie lepiej że nie mam.. - to było dziwne ale był nie raz dinozaurem. Może to też przez fakt iż na jednej czy drugiej misji jedyną elektryką jaką trzymał w ręce była bomba własnej roboty bądź radio przed które łączyli się z dowództwem. Z czasem do tego przywykł i nauczył się żyć bez technologii, a nawet jeśli to ograniczył jej używanie do minimum aby się nie omamiać jak dotychczas to robi całe społeczeństw.

[akapit]

- Hmm... może trochę więcej, nie ukrywam - tracę rachubę czasami z liczeniem i tak jakoś wychodzi.. Może to też przez fakt iż w najbliższym czasie nie wracam. - odpowiedział po części na jej pytanie jedynie częściowo ale też miało na to wpływ to, że wolał nie uświadamiać ją czy wplątywać w swoje problemy. Nie chciał też się wygadać iż to najwyraźniej koniec jego kariery z wojskiem.

[akapit]

- Ahh, zmiany? Niewiele w sumie. Wróciłem, trochę próbuje się odgrzebać w życiu tutaj no i jak wiesz, mam z wszystkimi niedokończone biznesy. Każdy mnie nienawidzi, chyba z jasnych powodów, więc ciężko tak sobie wrócić do Lorne jak gdyby nic. - rzucił z nikłym uśmiechem, bo jednak zgasł na samą myśl o tym jak do dupy wyglądała jego aktualna sytuacja. Rodzina w rozsypce, siostra która go nienawidziła, była która również miała do tego powody i reszta ludzi których po prostu po ludzku zawiódł. Nic więc dziwnego, że w momencie zawiesił się skupiając uwagę bardziej na drinku niż na otaczającej go rzeczywistości i rzecz jasna samej Maddie. Miał się odezwać, nawet otworzył w tym celu usta ale tak zwyczajnie po ludzku brakowało mu słów, a to jedno konkretne przepraszam ugrzęzło mu gdzieś w gardle.


Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

– Nawet nie wiesz ile energii zużywam na trzymanie tego złośliwego gremlina na wodzy. – miała na myśli tę wredną, podłą część swojej osobowości. Ale wiadomo: małe zawsze jest złośliwe. Zwykła to wyjaśniać kompleksem siedzącego psa. Zwyczajnie osoba, która cierpi na wzrost równy siedzącemu psu, musi wyładować agresję! Musi krzyczeć najgłośniej, żeby przypadkiem nikt jej nie zgniótł.

[akapit]

– Bez przesady. Nie wszyscy Cię nienawidzą. – pokręciła głową.

[akapit]

– Może na początku. Ale minęło tyle czasu... emocje opadły. A przynajmniej ich część. – nie była pewna jak wyglądają jego relacje rodzinne w chwili obecnej. Chyba w głównej mierze miała na myśli ich relację. Lub jego znajomych. Przecież nie będą wiecznie się gniewać, stroszyć jak naburmuszone gęsi.

[akapit]

– Nie planujesz powrotu na front? – zdziwienia nawet nie było co ukrywać.

[akapit]

– Potrzebujesz nowych doznań? Teraz przerzucasz się na lot w kosmos? Budowie Gwiazdy Śmierci? – fakt, nieco się droczyła. Ale miała wrażenie, że zasłona z lekkich docinek i żartów znacznie ułatwi tę rozmowę. Odsuwała od siebie te bolesne wspomnienia. Trudne emocje starała się zamknąć w klatce, aby ten wieczór mimo wszystko minął im w pozytywnej, optymistycznej atmosferze.

[akapit]

– Floyd? – uniosła lekko brwi, gdy zamarł na ułamek sekundy z rozchylonymi wargami. Zupełnie jakby ktoś w mgnieniu oka rzucił na niego jakiś czar. Zaklęcie, które przemieniało go w niemowę. Po chwili lekko zmrużyła oczy, jakby nieco podejrzliwie.

[akapit]

– Pomogę Ci. – dodała.

[akapit]

– Miło Cię widzieć, Maddie. Przepraszam, że byłem dupkiem. – wyrecytowała, siląc się nawet na obniżenie głosu, by brzmiał męsko. A raczej jak karykatura męskiego głosu. Z pewnością daleko jej było to tembru Montgomery'ego.

[akapit]

– A wtedy ja odpowiadam: było, minęło. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Napijmy się piwa. – rozłożyła bezradnie ręce, unosząc lekko szczupłe ramiona. Po chwili uśmiechnęła się lekko, a nawet zachichotała pod nosem, kręcąc głową z niedowierzaniem. I nim się obejrzała, barman przyniósł jej piwo, miło pieniące się w wysokiej, dość masywnej szklance. Przy jej drobnej dłoni, szczupłym nadgarstku i filigranowej twarzy, szklanka wydawała się jeszcze większa. Rozejrzała się konspiracyjnie, wyciągając z torby małą, plastikową torebkę z białym proszkiem. Otworzyła ją, wsypując część zawartości do szklanki.

[akapit]

– Chcesz trochę? – zapytała ciszej, nachylając się nad blatem stołu.

[akapit]

– U mnie z kolei, niewiele się zmieniło. Od półtora roku muszę dzielić czas pomiędzy pracę, a obowiązki rodzicielskie. – uniosła szklankę z piwem, wnosząc toast za jego bezpieczny powrót w rodzinne strony. Uśmiechnęła się przy tym, wypijając parę łyków.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia

[akapit]

Jej teksty były rozwalające wręcz ze śmiechu chwilami i tak było i w tym przypadku gdy wspomniała o gremlinie. Wciąż chyba też to miała, ten dar do poprawiania mu humoru w parę sekund, to się chwaliło. Na nowo przypomniał sobie jaki to urok w sobie skrywała ta niepozorna brunetka. I w sumie co tu dużo mówić, może nawet i przez drobną chwilę przeszło mu przez głowę to, jak bardzo zle postąpił, raniąc siebie ale przede wszystkim ją.

[akapit]

- Ahhh, tak? Nic a nic..? Nie no na pewno każdy chowa swoją urazę albo i nie chowa wcale, bo nie ma żadnego bytu relacja ze mną. - nie był złośliwy ani też nie użalał się nad sobą za grosz, bardziej było w tonie kpienia z siebie i swojej sytuacji bo jednak w tym przypadku musiał być gruboskórnym. Nie mógł być jak pipa, która żali się byłej z tego w jakiej dupie jest mentalnie, psychiczno-fizycznie i ogólnie całokształtowo.

[akapit]

- Co planuje? Hmm... niech pomyślę.. na pewno.. Nie planuje się dać zabić a dalej to nie wiem, może nie chce aby mnie pobił kangur i koala żuł mi przed twarzą eukaliptus. - liczył na to, że ją rozbawi takimi tekstami a przede wszystkim i sobie poprawi tym humor bo jednak miał tą chwilę słabości i zadumy chwilę później. Co planuje?. Powtarzał to sobie głośno w głowie, ale jednak nie przychodziło mu nic w aktualnej sytuacji na myśli, nie miał co począć ze swoim życiem tak po prostu.

[akapit]

Dobrze, że chociaż jedna zachowała choćby chwilowe otrzeźwienie umysłu i że nie pozwoliła aby ta cisza nagła zalęgła się między nimi na dłużej. Być może wcale tak wszystkiego nie kalkulowała jak on albo po prostu miała już tak na to wywalone, przejadła to i przemyślała na wiele sposób. Odpuściła jemu i ruszyła na przód co wydawać by się mogło najmądrzejszym.

[akapit]

- Jak zwykle ratujesz sytuacje Maddie Goldrise - uśmiech zagościł na jego twarzy i pewnie dał sobie spokój z odtwarzaniem szopki tego męczennika, którym to niby był. Pewnie by sobie jeszcze dali po buziaku ale chyba to jak na jeden wieczór o wiele za dużo. No ale skorzystał na tym bo zaraz i pod jego nosem pojawił się kufel piwa, podczas gdy sam dokończył swojego drinka. To chyba normalne, że najlepszym sposobem na pogodzenie się dwóch stron jest albo danie sobie po pysku albo wypicie czegoś mocnego od tak na zgodę. Obserwował ją jednak bo jeszcze coś kombinowała i cóż, o dużo się zdziwił i zrobił duże oczy bo chyba coś mu umknęło, a może to nie była cała i prawdziwa Goldrise, jaką on poznał..

[akapit]

- Wooow, serio? Szalejesz.. - napomknął wskazując na to co właśnie robiła i chyba sam się speszył i nerwowo rozejrzał dookoła, jakby próbując wyłapać kogoś kto im się przygląda aż za bardzo. Nie wiedział co i jak u niej, o co tutaj chodzi w jej słowach i czynach. Dobrze powiadają, że rok albo dwa - wyjęte z życia to szmat czasu.

[akapit]

- Możesz mi nakreślić sytuacje, bo jakby chyba wypadłem z tematu i nie wiem co masz na myśli mówiąc i robiąc takie rzeczy. - odpalił i postanowił od razu bez przerwy - chwycić za kufel piwa bo ta cała otoczka na trzeźwo wydawała się być kompletnie nie do pojęcia. A może nigdy tak na prawdę nie spytał jej o wiek i stąd takie niespodzianki? No bo czy ona właśnie nie wciągnęła białego prochu? Serio...

Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

– Tak, wiem. Już w przedszkolu dostawałam odznaki bohatera. I nie bez powodu byłam gospodynią klasy w zerówce. – poklepała się po klatce piersiowej, niczym prawdziwy bohater.

[akapit]

– Szlag. A już chciałam zamówić źdźbło eukaliptusa. – skrzywiła się lekko, po czym roześmiała radośnie. To, co zrobiła za chwilę, było chyba niecną prowokacją. W końcu nie wiedzieli się dwa lata. Skąd mogła wiedzieć jakie Floyd ma podejście do narkotyków. Ale zaraz. Stop. Czy w tym wszystkim chodziło właśnie o narkotyki? O środek odurzający, który pozwoliłby im obu rozluźnić się, oderwać od otaczającej ich rzeczywistości? Konsternacja wymalowana na twarzy Floyda nieco ją zdziwiła. Uniosła nawet brwi, przyglądając mu się uważnie.

[akapit]

– Nigdy nie próbowałeś? – zdziwiła się nieco. Dopiero po chwili cicho zachichotała pod nosem, kręcąc głową. Chwyciła jego dłoń, po czym wysypała nieco białego kryształu.

[akapit]

– To sól. – dodała.

[akapit]

– Sól kamienna. Poprawia smak piwa. Jest mniej gorzkie. – wyraźnie rozbiła ją jego reakcja. Przez moment przeszło jej przez myśl, że powinna czuć się urażona. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że sięgnęła po ciężkie narkotyki. Z drugiej strony, pewnie przeżył i doświadczył niemiłych niespodzianek podczas misji wojskowej. Kto wie na ilu osobach się zawiódł, ilu zaufał, a ile to niecnie wykorzystały.

[akapit]

– A skoro już wyjaśniłam Ci, że nie popadłam w nałogi... masakra. Zrobiłeś się czerwony niczym burak. – uśmiechnęła się lekko, marszcząc nieznacznie nos. Zawsze był uroczy, gdy nabierał nieco na niewinności. Takiej chłopięcej - lekko zaniepokojony, skonfundowany i niepewny. Zawsze miała ochotę go wtedy objąć i obiecać, że wszystko będzie w porządku. Nie ma w końcu takiego problemu, którego nie można rozwiązać. Tym razem trzymała dystans. Nawet ten krótki dotyk, gdy sięgnęła wcześniej po jego dłoń, wydawał jej się dziwnie - pobudzający? Jakby odczuwała go mocniej niż cokolwiek innego.

[akapit]

– Wspominałam też, że doczekałam się dziecka? Nate. – wspomniała, niemal od niechcenia, pokazując mu ekran swojego telefonu. Tapeta prezentowała urocze zdjęcie, na którym Maddie trzymała na kolanach - około dwuletniego, może młodszego chłopca. Duże, błękitne oczy i niesforny, lekko zakręcony kosmyk włosów na czole.

Floyd Montgomery
powitalny kokos
nick
pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia

[akapit]

- No patrz, czasami nie wie się o człowieku pewnych rzeczy.. - mruknął, mając na myśli jej takie różne zagadki, które kryła w sobie. Niby się znali, ale jakby nie do końca, jakby wyjechał a wracając poznawał nową osobę. Chyba. Ewentualnie tak słabo się starał i tak mało zapamiętał, skoro pewnych rzeczy nie kojarzył, albo nie kojarzyły mu się dosłownie z nią.

[akapit]

- Nie o to mi chodzi.. - rzucił ze śmiechem ale szczerze to dziwił się jej poczynania. Bo nawet jak coś tam słyszał o pewnych czynnościach, tak tutaj to było dziwne - bo to była Maddie i chyba w jego obecności nie zdobywała się dotąd na taki akcje. Zresztą każdy z boku by to uznał za jawne wciąganie białej substancji o nielegalnym do końca składzie.

[akapit]

- Tylko sól? Okej, wiesz że tak w ogóle to dziwnie wygląda z boku i każdy by to uznał za coś innego. Ale okej, nie oceniam. Każdy coś wciąga, opary z samochodów i pieców na przykład. - nie wiedział co ma powiedzieć więc plótł jakieś głupoty, zatracając się w swoim drinku gdy jeszcze go miał, a potem już dalej w piwie, skoro o nie poprosiła dla nich.

[akapit]

- Nie myśl sobie, jak każdy chyba próbowałem i tak dalej. Po prostu to dziwne i szalone gdy ktoś wygląda z torby, torebkę z białym proszkiem. Wiesz jak jest i nie łatwo się wytłumaczyć z takich rzeczy potem, kto co i ile wciągnął. Mniejsza.. - nie chciał się tłumaczy z reakcji i tego, że serio trochę się zaniepokoił, może zniesmaczył i zakręcił. Bo to była jakaś Goldrise, której kompletnie nie znał, a może nigdy nie poznał? W teorii każdy coś ma za uszami albo ma też dziwne zwyczaje i inne tym podobne akcje.

[akapit]

I pewnie było dalej w porządku, bo nawet się uśmiechnął ale chyba ten wieczór nie miał należeć do łatwych. Bo gdy znowuż brał łyka piwa, o mało się nie zakrztusił słysząc czym to jeszcze go zaskoczyła tym razem. Omal nie popluł się od tego browara, a raczej od tej jej nowiny.

[akapit]

- Co? Jak? Kiedy? - to dopiero był szok dla niego, a gdy jeszcze oceniał na oko zdjęcie, które mu pokazała to jawnie się przestraszył. No bo dziecko wydawało się małe, na tyle małe aby...? Nie no nie mógł sobie wkręcać, że jest jakimś stworzycielem tego małego chłopca. Chyba nie miał do tego prawa? Ale Bóg jeden tam wiedział, co też Maddie miała za kolejne tajemnicze przed nim, albo nawet i światem.
Nic więc dziwnego w tym, że po raz kolejny musiał mocniej przełknąć ślinę wraz z alkoholem i kuflem, który nagle stał się o połowę przeszło - pusty.

[akapit]

- Ostrzegaj przed takimi sensacjami, rewelacjami.. Zresztą to mało ważne.. Gdzie obrączka na palcu albo chociaż pierścionek od tego też wybranka, ojca tego małego urwisa? - zapytał odważnie chyba nie patyczkując się jeśli chodzi o to, jaką odpowiedz chce uzyskać a może raczej nie usłyszeć. Niby umiał liczyć i tak dalej, ale wolał się dowiedzieć od niej oficjalnie, ze jest albo nie jest ojcem jej dziecka. W końcu spotykali się, prawda? A może to jemu szwankował ten kalkulator w głowie i dużo sobie wkręcał teraz?

Maddie Goldrise
ambitny krab
Floyd Montgomery
ODPOWIEDZ