Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zmywarka zmywa a nie gotuje... miało to sens. W ten sposób ustalili nową wspólną zasadę. Z jej inicjatywy.

Mając swoje auto możesz robić co chcesz. O ile oczywiście on zostanie zwolniony z obietnicy opieki nad nią. Nie miał zamiaru wdawać się pościgi po kraju szczególnie, że od etapu "mam prawo jazdy" do etapu "potrafię jeździć" czasem wiodła długa droga. Widział kiedyś efekt młodzieńczej brawury, gdy nastolatka podprowadziła dzianemu ojcu srebrne Porsche 911 Carrera którego nie potrafiła opanować. Niestety, był to efekt tragiczny, wóz zawinął się na słupie po stronie kierowcy a resztę można już sobie wyobrazić. Acz nie trzeba...
Dziewczyna ubrała się dobrze, biorąc pod uwagę czekające ich wyzwania. Australia kojarzyła się z półpustyniami, jednak okolice Wiktorii to tereny lesiste. Czasem wręcz busz. Płyn na moskity był absolutnie konieczny a DDT śmigało w dużych stężeniach, chociaż podobno było rakotwórcze. Pierwszy odcinek był dość prosty. Prowadził od jego domu do jego firmy i przebiegł bardzo spokojnie. Bez szarż i popisów, niemalże jak rodzinna wycieczka. Oszczędzał siły "na potem". Zmiana wozu. Ogłosił, gdy przekroczyli już bramę, dając dziewczynie znak do wyjścia. Na podwórzu stało kilkanaście samochodów, większość jeszcze bez tablic rejestracyjnych - niedawno przyjechały. Wśród nich wyróżniał się jeden - przypominający kredens na kołach Land Rover Series III. Auto było niewiele młodsze niż Kirk, miało kolor blaknącego marketowego pomidora, który kiedyś był czerwony. Ostre słońce nie działało zbyt dobrze na lakier ani na czerwony pigment, który rozłożył się pod wpływem promieni. Auto czekał remont.. Tylko kosmetyczny, bo technicznie było w idealnym stanie. Wizerunku weterana dopełniały bęben wyciągarki na przednim, wzmacnianym zderzaku i rząd czterech halogenowych reflektorów na bagażniku. Nie ma lepszego wozu pod miasto. Stwierdził uspokajającym tonem. Tak, wizja prowadzenia tego potwora mogła być przerażająca. Jej królewska mość była w stanie go prowadzić, to ty też dasz radę. I rzeczywiście, jeszcze w latach 80 Elżbieta II udawała się na przejażdżki po swoich górskich posiadłościach właśnie takim samochodem. Różniły się właściwie brakiem "wyprawowego" ekwipunku i tym, że jej pojazd był w kolorze zielonym. Podszedł do auta od strony pasażera, przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Centralny zamek to zbyteczny luksus Zapraszam. Wygodniej będzie, gdy postawisz tu prawą nogę. Wskazał na wzmocnienie progu, które było kawałkiem solidnej, żelaznej rury i przy okazji pełniło rolę stopnia ułatwiającego wsiadanie i ściąganie rzeczy z bagażnika dachowego. Sam zasiadł na fotelu kierowcy. Musiał przecież wyprowadzić auto z miasta. Wnętrze było przestronne, by nie powiedzieć ogromne. Spokojnie dało się obrócić w dowolnym kierunku. Pod tym względem był to jeden z największych europejskich samochodów osobowych. Zapłon zadziałał bezbłędnie. No, to jeszcze stacja i możemy ruszać. Nie bój się, pomijając brak wspomagania jeździ się naprawdę fajnie. I o ile nie wywrócisz nas na dach, nic złego się nie stanie. Nawet w razie dachowania przy małej prędkości powinno być ok. Gotowa?

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Jak ten zwrot zajebiście brzmiał i nawet przez chwilę w niego uwierzyła… Na dobrą sprawę nic nie stało na przeszkodzie, aby trochę sobie pomarzyć, bo doskonale wiedziała, że ojciec za żadne skarby nie pozwoli wracać jej samej taki kawał drogi. Zawsze mogłaby wyjechać dzień wcześniej niż będzie to planowane ale bez widoków chociażby na pierwszą „prawdziwą” jazdę z instruktorem, nie ma co galopować z marzeniami.
– To tutaj trzymasz bryki – wyskoczyła z samochodu rozglądając się po placu. Gdyby nie mieli w planach wycieczki poza miasto, Meg z największa przyjemnością zajrzałaby do każdego okazu i gdyby była taka możliwość, zasiadła za kołkiem. Niecodziennie ma się okazję sprawdzić jaki typ i model auta jest najwygodniejszy. Uwagę blondynki przykuł stojący mniej więcej w połowie szeregu mercedes. Nie był szalenie nowy ale wydawał się ogromny. Nawet zrobiła pierwszy krok w jego kierunku kiedy Kirk oznajmił, że…
– Jaja sobie robisz – popatrzyła na niego, na Rovera i znów na rozmówcę. – Dlaczego chcesz mnie uczyć jazdy przedpotopowym busem? – wskazała obiema dłońmi na to wielkie coś, przypominające karykaturę samochodu albo skrzyżowanie autobusu z wspomnianym regałem, kredensem, jak zwał tak zwał. – Jaką to ma skrzynie biegów? – uporczywie i niemal desperacko starała znaleźć się coś, co Kirk pominął. Coś co sprawi, że uderzy otwarta dłonią w czoło i stwierdzi „faktycznie, nie możemy nim jechać bo…”. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Mimo jęków i prób wywarcia presji na mężczyźnie, ten zdania nie zmienił. – Wyobraź sobie, że nie mam nic wspólnego z królową, żadną – naburmuszona wsiadła do środka stając najpierw na tej wielkiej rurze, która pełniła funkcję krawężnika przed wejściem na chodnik. – Jakie to jest wielkie – naturalnie w pierwszym odruchu zaczęła się rozglądać po niemal zabytkowym wnętrzu wozu. – Nie żartuj, że masz na niego kupca – bo i tak nie uwierzę… Jedyną osobą, która mogła cieszyć się z nabycia tego dużego pudła, był jakiś fanatyk bo żaden przeciętny zjadacz chleba nie zdecydowałby się na taki zakup.
– Ta – westchnęła zapinając pasy. – Jesteś potworem – nici z selfiaków w fajnej bryce. Telefon spoczywał spokojnie w plecaku i wielce prawdopodobne, że już tam zostanie. Megan nie kryła rozczarowania, a jej entuzjazm wyraźnie zmalał. Na plus było to, że nie marudziła i nie nalegała. Wzięła decyzję Kirka na klatę i choć się z nią nie zgadzała, to jako gość nie mogła kręcić nosem. W końcu koleś poświęca jej czas wolny po pracy i zamiast jechać z nią za miasto, mógł odpoczywać przed telewizorem.
– Jedziemy na jakiś plac, parking czy mało używaną drogę? – zmieniła temat próbując nakierunkować swoje nastawienie na nieco pozytywniejsze. – Nie wiem czy już mówiłam ale nigdy nie prowadziłam auta – bo kosiarka na podwórku się nie liczy, prawda? – Mogę zepsuć silnik czy coś? – na dachowanie były małe szanse ale przecież istniał cały katalog możliwych uszkodzeń.
– Kup mi cole zero – rzuciła gdy Kirk wychodził zatankować auto. Dopiero po chwili namysłu dorzuciła magiczne slowo. – Proszę – .

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kawał drogi... Co prawda, Australijskie prawo zezwalało na spanie w samochodzie, o ile stał na oznaczonym parkingu to jednak pierwsza wyprawa powinna być znacznie mniej karkołomna. Jazda potrafiła być też niesamowicie męcząca fizycznie, o czym Megan miała się lada chwila przekonać.
Tak. Moje, klientów i czekające na klientów. W rekordowym czasie nawet sześćdziesiąt samochodów na placu. Czy znalazłby coś dla niej? Bezproblemowo. Fury mniejsze i większe, głównie lepszych marek. No i kilka jego samochodów, do różnych zastosowań. Do aktualnego, jego zdaniem dobrał sprzęt w sposób idealny.
Absolutnie nie. I całkiem nieźle maskował rozbawienie jej reakcją. Właściwie to klasyczną terenówką chociaż fakt, może nim jechać nawet 9 osób jednocześnie. Dwie z przodu, trzy z tyłu i cztery... na rozkładanych ławkach w bagażniku. Zaś co do przedpotopowości miała rację - ten model zadebiutował w 1948 roku i bez większych modyfikacji był produkowany do drugiej połowy lat 80. Jest do tego doskonały. Nie jest szybki, ale można go obdrapywać i obijać do woli bez obaw ile to kosztuje. No i nie robi niczego za ciebie. Jak nauczysz się nim jeździć, nauczysz się jeździć praktycznie wszystkim.
Z królową może nie miała wiele wspólnego, chociaż w pewnych warunkach można by nazwać ją księżniczką mafii...
Fakt. Na upartego da się tu mieszkać. I robić masę innych ciekawych rzeczy. Kirk nie przyzna, ale ten wóz to spełnienie jego dziecięcych marzeń - od dziecka chciał pojechać w Camel Trophy, niestety, impreza przestała istnieć pod koniec lat 90. A od końca lat 80 jeździły w niej wyłącznie Land Rovery i Range Rovery... Nie, bo nie chcę go sprzedać. To mój prywatny wóz. Ale gdyby chciał, nie byłoby z tym najmniejszych problemów. Dobra terenówka na australijskiej prowincji jest równie oczywista, co środek na moskity i wytrzepywanie butów z pająków przed założeniem. A mało jest tak doskonałych wozów jak Land Rover Series III z końca produkcji. Tak. W końcu przyjaźnię się z twoim ojcem. Zaś z braku selfiaków bardzo się ucieszył - nie będzie produkowała dowodów na to, że udostępnił pojazd komuś bez prawa jazdy. Na mało używaną drogę i bezdroża. Gdzie szanse spotkania kogokolwiek są minimalne. A, pytałaś o skrzynię. Pełen manual, cztery biegi do przodu, jeden do tyłu i jeszcze to cudo. Wskazał na znajdującą się przy dźwigni zmiany biegów mniejszą dźwigienkę, wyglądającą niczym jej młodsza siostra. To dźwignia dyferencjału. Może wyjaśni jej w terenie co to i do czego się używa. Nie ma szans. Najwyżej się zakopiemy. I będziemy się wykopywać, jeśli zawiodą trapy, które w tej chwili miał przytwierdzone do dachu.
Na słowa o coli obrócił się w jej stronę i idąc tyłem zwolnił tempo. Po usłyszeniu magicznego słowa wskazał na nią palcem w geście "masz to!". I faktycznie miała, chociaż tankowanie chwilę trwało. Stare, ciężkie benzynowe 3,7 litra produkcji ISUZU było dość paliwożerne, więc nie była to przejażdżka klasą ekonomiczną, przynajmniej finansowo. Ale miała kolosalny potencjał w terenie.
Od stacji do miejsca docelowego było raptem 20 minut spokojnej jazdy. Spokojnej, bo czas którego poczciwy Land potrzebował do rozpędzenia się do setki powinno się mierzyć kalendarzem, nie stoperem. Okay, jesteśmy. Zarządził, chociaż odcinek prostej drogi niewiele różnił się od tego co widzieli trzysta metrów wcześniej. Zamieńmy się miejscami. Bo najlepiej uczyć się praktycznie. I na wyłączonym silniku... Wóz jest generalnie prosty. Powiedział, zamykając jeszcze ciężkie drzwi. Rzadko jeździł jako pasażer. Boisz się? Zapytał patrząc na jej niepewną minę. Najpierw musisz uruchomić zapłon. Land Rover, nawet najstarszy wbrew pozorom nie ma korby, wystarczy zwykły kluczyk. Włóż do do stacyjki po prawej stronie kierownicy i przekręć. Będą tam dwa stopnie. Po pierwszym zapalą się kontrolki, drugi uruchomi silnik. Prosta rzecz. Śmiało. Nakrył dłonią jej dłoń i zachęcił do żwawego ćwierćobrotu. Silnik zaklekotał i zapalił za pierwszym razem. Gratulacje. Mówiła jego mina...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Tylko, że nas jest dwoje – odparła już mniej naburmuszona podśmiewając się nieco pod nosem. Fotka tego giganta i tak nie minie, bo na dobrą sprawę, nikt ze znajomych nie uwierzy, że prowadziła coś tak dużego i starego jednocześnie. To żadne spełnienie marzeń ale po tym jak pierwsze emocje już opadły, stwierdziła, że może być co najmniej zabawnie. – Powiedz, że nadałeś mu imię, proszę – Kirk wypowiadał się o wozie w absolutnie samych superlatywach i w związku z tym ta trzydrzwiowa szafa zasługiwała na jakiś przydomek. – Pasuje mi na Henrego, Heńka – pokiwała głową z uznaniem nawet nie kontrolując, czy mężczyzna podłapał jej specyficzny tok myślenia i poczucie humoru będące wynikiem spadku negatywnych emocji. – Teraz już wszystko rozumiem – zerknęła na rozmówcę, a jej mina mówiła „przejrzałam cię”. Nie chodziło tutaj o podsunięcie panience z miasta fury, której mocy nie mogłaby nawet pojąć, tylko po to, aby strzeliła kila fajnych fot. Lekcja miała przynieść efekty. Dobre efekty. W związku z tym, że to prawdziwe początki, nikt nie narazi dobrego auta na możliwe uszkodzenia. Ten samochód był na chodzie i w sumie to liczyło się najbardziej. Mogła go zarysować (oczywiście przez przypadek) i nie warować pół nocy w łóżku z wyrzutami sumienia. Meg nie była typem dzieciaka pozbawionego szacunku do zabawek, wręcz przeciwnie – umiała dbać o swoje jak i pożyczone akcesoria i przedmioty.
– Ale nie zostawisz mnie tam za kare jak nie będę sobie radziła, co nie?- i tutaj powinna przytoczyć naukę z tatusiem, który chciał bardzo sprawnie nauczyć córkę pływać na środku basenu. Ogólnie dobry był z niego człowiek, tylko metody miał… dość drastyczne. W tamtym momencie powstrzymała go matka bo już zdejmował na materacu rękawki jakieś pięcioletniej Meg. Do nauki typu „ płyń! Gówno nie tonie” finalnie nie doszło.
Oby Kirk był wyznawcą mniej drastycznych metod.
Liczy się tylko dobra zabawa, prawda?
– Dyfe co? – skrzywiła się lekko spoglądając z zaciekawieniem na okolice skrzyni biegów. – Wiedziałam, że nie może być za prosto – mruknęła pod nosem odwracając wzrok w stronę szyby.
Na stacji podziękowała za colę wsuwając ją w schowek na drzwiach. Otworzy w momencie zdenerwowania lub gdy będą już wracać. W tym momencie jedyne czego była spragniona, to wiedzy.
– Nareszcie!- klasnęła w dłonie sądząc, że nie doczeka tej chwili albo się bardzo mocno zestarzeje. Kirk wybrał na jej pierwszą jazdę bardzo… bezpieczne auto. To akurat musiała przyznać.
– Jasne – wysiadła z wozu i okrążyła go zajmując miejsce kierowcy. – Co? Nie. Tylko nie jest mi wygodnie – Kirk był od niej o wiele wyższy i miał dłuższe nogi przez co jego ustawienie fotela kompletnie jej nie odpowiadało. – Tym się przysuwa? – sięgnęła dłonią pod spód i wymacawszy jakiś metalowy element, uniosła go do góry. Dzięki temu mogła zaprzeć się piętami i nieco przysunąć. Nie chcąc wyglądać jak te wszystkie baby, które raz na rok wyjeżdżają do sklepu na zakupy i niemal leżą na kierownicy, rozsądnie wyważyła odległość fotela.
O wiele lepiej.
- Nie, co Ty – jeśli miała opisać co właśnie czuje to było to lekkie podniecenie i ekscytacja ale absolutnie zerwo strachu.
Zaglądając na prawą stronę od kierownicy, jej włosy stworzyły kurtynę zakrywając obraz tak, aby nikt nie podglądał momentu wkładania kluczyka do stacyjki… – Faktycznie. Tutaj nie ma start/stop- w tamtych latach nawet nikt nie marzył o autach odpalanych guzikiem więc…
Przy drobnej pomocy mężczyzn auto odpaliło, ale zbyt poruszona blondynka za szybko puściła sprzęgło, przez co samochód szarpnął do przodu i padł. Miller spojrzała na nauczyciela układając usteczka w podkówkę popiskując cicho. – Zdechł – pierwsza próba zakończona mocno połowicznym sukcesem. – To chyba moja wina. Za szybko zdjęłam nogę ze sprzęgła – przyznała bez bicia. Nie poddając się, powtórzyła wszystkie czynności jeszcze raz. Tym razem poszło o wiele lepiej. – Dobra, co teraz – jej ruchy nie miały absolutnie nic wspólnego ze swobodą. Cała postawa i wszystkie mięśnie były napięte, a dłonie obejmowały kierownicę na tyle mocno, jakby była co najmniej żywa i gotowa do ucieczki.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Yup. I pamiętaj, żeby nigdy w teren nie ruszać samemu. Samotne wyprawy miały coś z romantyzmu podróżowania niczym w XIX wiecznej powieści ale i bywało bezdennie głupie - wystarczyła awaria albo niewielki wypadek, żeby prosta z pozoru sytuacja przerodziła się w tragedię. Tragedię, w której znikąd pomocy.
Nie. To po prostu Land Rover. Land... Albo Tomato, od koloru. Chociaż kojarzył, że katalogowo ten czerwony nazywał się Honolulu Red, czy jakoś tak. Kiedyś rozważał odświeżenie farby i lakieru zgodnie z pierwowzorem, ostatecznie olał sprawę. Może za parę lat zrobi generalkę całego wozu. Henry, ok. Kojarzył, że chyba były odkurzacze przemysłowe o tej nazwie. Osobiście wyznawał zasadę, że jeśli nadajesz czemuś imię, to się do tego przywiązujesz. A życie jest na tyle niepewne, że przywiązanie to luksus. Gdyby nie Daniel. to niewykluczone, że po wyjściu z pudła byłby bezdomny, lub mieszkał kątem w hotelu robotniczym. A gdzie tam byłoby miejsce na Henry'ego?
Nie ma szans, bez obaw. Jak poradzisz sobie dobrze, to dam ci wrócić do głównej drogi. Acz niecałą drogę powrotną, gdyż kiełkował mu już w głowie pewien pomysł. Dyferencjał. Profesjonalnie "mechanizm różnicowy". I teraz nieunikniony wykład o motoryzacji... Wyobraź sobie samochód który skręca w lewo. Kręcą się dwa koła na jednej osi. Lewe koło ma do pokonania znacznie krótszą drogę niż prawe. Inaczej, prawe zatacza znacznie większy wycinek okręgu. Matematyka, klasa 8. To oznacza, że musi wykonać więcej obrotów. Wówczas to koło które ma mniej obrotów zacznie boksować w miejscu ALBO podkreślił to słowo samochód straci przyczepność i przewróci się na lewy bok. O co nietrudno, gdy jedzie się takim kredensem. Do brzegu Kirk. No i dyferencjał służy do tego, żeby przy równym przekazaniu mocy na oś, jedno koło kręciło się szybciej, a drugie wolniej. Ale to byłoby zbyt proste, prawda? W terenówkach możemy mieć napęd aż na cztery koła, tak jak jest w wypadku tego auta. Wówczas dyferencjał pozwala tak wyregulować sposób przekazania mocy, żeby auto na przykład samo wykopało się z rowu, zamiast w czasie boksowania kołami zakopywać się jeszcze głębiej. Koniec wykładu. Prawie...

Tak, tym. Regulacja fotela w tak starym wozie nie była przesadnie komfortowa. Lekko przód-tył i kąt oparcia, o góra dwadzieścia stopni. A fotele były oryginalne, chociaż przeżyły już chyba ze cztery komplety pokrowców.
Przy szarpnięciu wysokie, miękkie zawieszenie sprawiło, że lekko "zanurkowali" do przodu, przez co wydawało się to znacznie poważniejsze niż było. Za drugim razem będzie już wiedziała, że Henry tak ma. Drugi raz był już znacznie lepszy. Super. Teraz musisz wbić bieg, bo auto zostawiłem na luzie. Sprzęgło w podłogę, dźwignia do przodu i w lewo i do przodu. Poczujesz, gdy będzie wskakiwał. Druga noga na gazie, bo będziesz musiała go trochę dodać, żeby auto ruszyło gdy będziesz puszczała sprzęgło.. Acz nie za dużo, bo auto albo wyrwie do przodu, albo zgaśnie. . Trochę jak instruktor jazdy, trochę jak ojciec, trochę jak chłopak, który daje swojej dziewczynie pierwszą lekcję jazdy gdzieś za wsią.
Spokojnie, ten wóz to twarde bydle i wszystko musisz wykonywać tu z pewną siłą. To nie twoja wina jeśli szarpnie, albo nie wbijesz biegu. Wcześniej myślał, że z chłopakiem-podopiecznym dogadałby się lepiej. Teraz wiedział, że to nieprawda. Prawdopodobnie zwyczajnie by go w tej chwili opierdalał. Droga była dość prosta. Kirk widział, że dziewczyna naprawdę porządnie przyłożyła się do teorii, w tym do budowy samochodu. Udało się jej nie pomylić i nie przyhamować lewą nogą, rozumiała jak działa sprzęgło. Na zakrętach ze dwa razy zaboksowała na poboczu, ale terenówka doskonale poradziła sobie z tematem. Nagle droga zaczęła się zwężać i schodzić lekko w dół. Wydawało się, że za chwile gałęzie będą obijać się o karoserię z dwóch stron. Wrzuć dwójkę. Coś się szykuje. Zatrzymaj się. W jego głosie dało się słyszeć, że szykuje się jedna z atrakcji tego wieczoru. Wciśnij sprzęgło. Wówczas on wykonał kilka ruchów dodatkową przekładnią. Okay, jesteśmy gotowi. Wrzuć jedynkę, wóz będzie jechał znacznie wolniej, gdy usłyszysz, że robi się głośniejszy, wbij dwójkę. Samochód powoli zjeżdżał w dół. Przed nimi była niewielka rzeczka. Nie hamuj i mocno trzymaj kierownicę, więcej gazu. Wydał polecenia. Robił to już dziesiątki razy, tym razem też się uda. Jej się uda.
Wóz wjechał w wodę jak w masło. Sezonowo rzeczka zanikała, teraz miała może z 60 centymetrów głębokości, więc nie powinno być żadnych problemów. To było może z dwanaście metrów szerokości a potem znów jechali zarośniętą drogą, tym razem lekko pod górę. Nie próbuj tego miejskim autem. Tutaj, oprócz regulacji mechanizmu jest jeszcze ta rura - wskazał na czarną, plastikową rurę idącą spod maski wzdłuż słupka, prawie pod dach. Zakończona była rodzajem filtra. To snorkel - służy do zasysania powietrza niezbędnego do działania silnika. Dzięki temu, że zasysa go z wysoka, jest bez wody i pyłu podnoszonego przez koła. Przez co ogranicza ryzyko awarii z tego tytułu prawie do zera.
Znów zatrzymanie, przełączenie na "zwykły" tryb. Naprzód.
Droga lekko się rozszerzyła, drzewa skarlały i po chwili wielki czerwony Land Rover znajdował się na szczycie zielonego wzniesienia. Do zachodu krótka chwila, dziś wyjątkowo bezchmurne niebo i pomarańczowa tarcza słońca, gdzieś daleko na zachodzie. Scena jak z safari. Okay. Hamuj i wyłącz silnik, ale nie zapłon. Potem hamulec ręczny, wbicie biegu... Wysiadamy, mam nadzieję, że jesteś rozciągnięta. Znów samochodowy twister. Rób to co ja. Wyszedł z auta i podszedł do niego od przodu. Postawił prawą nogę na zderzaku, który wyglądał jak kawał szyny kolejowej. Druga na nadkole, powyżej reflektora. Nie bój się, te kawałki blachy ryflowanej sprawiają, że nie ma szans, że nawet wegniesz karoserię. Na dowód przeniósł ciężar ciała na nogę na nadkolu. Auto lekko zabujało, ale nie stało się nic niezwykłego. Teraz ręką za bagażnik dachowy, noga wsparta na masce, obrót i już siedział w stalowym koszu na dachu a nogi swobodnie zwisały w kierunku zachodzącego słońca. Dasz radę? Zapytał, gotów wciągnąć ją na miejsce obok siebie. Uważaj tylko na te lampy. Cztery reflektory przymocowane do bagażnika dachowego znacznie "uterenowiały" jego wygląd. Widok jest super. Jeśli chcesz robić jakieś zdjęcia, albo chcesz żeby tobie zrobić zdjęcia - to jest ten moment. Przez to, że nie jest do końca jasno nie będzie widać niezbyt estetycznych szczegółów wozu, to inny profit. Potem będzie tylko ciemniej.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Dlaczego?- nie to żeby miała aspiracje na samotne wyprawy, ale chciała poznać powód, dla którego nie powinna tego robić. Na myśl przychodziły jej problemy techniczne z wozem i dzikie zwierzęta, które można tutaj spotkać niemal na każdym kroku.
Jeżeli do tej pory Rover był tylko Roverem, to od dziś zyskał nowe, bardziej ludzkie imię.
– Serio? To istny zaszczyt – prychnęła pod nosem z obietnicy Kirka, która brzmiała tak dziecinnie, że nie mogła zareagować inaczej. – Do głównej drogi. Istne szaleństwo – zmierzyła pasażera wzrokiem na tyle na ile było to możliwe, a jej spojrzenie ciągle miało w sobie znamiona rozbawienia. – To dla mnie za trudne – nie robiła z siebie geniusza. Udawanie kogoś kim nie była totalnie nie leżało w jej naturze, więc bez wstydu przyznała, że to zbyt dużo informacji na jeden raz. – Najlepiej jeśli pokazałbyś mi w praktyce na czym to polega – praktyka czyni mistrza! I nie od dziś wiadomo, że przyswajanie wiedzy metodą prób i błędów pozwala na lepsze wyniki niż ładowanie suchej wiedzy do pustej głowy.
– Byłoby znacznie prościej gdybym znała kierunki – rzuciła niby żartem, ale tak naprawdę musiała dwa razy zastanowić się, którą dłonią trzyma łyżkę gdy je zupę, aby wiedzieć gdzie jest prawa, a gdzie lewa. Kiedy już to ustali, powinno pójść o wiele prościej. – Okeeeej, powoli – swym zwyczajem przegryzła lekko jedną stronę dolnej wargi wypełniając polecenia instruktora. – Działa – uśmiechnęła się szeroko i szczerze. Widać było, że faktycznie tak niewielkie sukcesy przynoszą jej wiele radości i co ważniejsze, na ten moment całkowicie zapomniała o problemach rodzinnych, co było ogromnym plusem.
A to tylko prawidłowe wbicie biegu.
– O Jezu… jedzie – wprawdzie o to chodziło, ale to pierwszy raz gdy wprawiło w ruch auto. W dodatku tak stare i niekoniecznie najłatwiejsze w obsłudze. Co prawda trzymała stopami i sprzęgło i gaz, więc wóz wył niemiłosiernie co trwało kilka bolesnych dla uszu sekund. To nie było ani dobre, ani zdrowe dla silnika, lecz jako żółtodziób miała prawo do podobnych błędów. Kirk musiał się liczyć z mocnymi szarpnięciami i takim przeciąganiem puszczania sprzęgła w obawie przed gaśnięciem Heńka. Wóz nabierał szaleńczej prędkości w okolicy 20km/h i każdy szybszy rowerzysta byłby w stanie go wyprzedzić ale dla Meg to było coś! – Ups – skręciła lekko w lewo łapiąc prawe pobocze. Mimo, że zawsze śmiała się z tych wszystkich kobiet, które jadą położone na kierownicy, sama teraz tak wyglądała. – Dwójkę? Tak szybko? – normalnie skręcałaby się ze śmiechu widząc takiego ślimaka za kierownicą, ale właśnie okazywało się, że była bardzo rozważną i roztropną dziewczyną ceniącą ponad wszystko bezpieczeństwo swoje i pasażera. Jeżeli Kirk kazał wbić dwójkę to… – Pomóż mi – zmarszczyła brwi nie mogąc sobie dać rady z kolejnym biegiem. Auto było wiekowe i biegi nie chodziły płynnie tak jak w nowych furach – tak to sobie wytłumaczyła. – Wiesz gdzie jedziemy – zwątpiła oceniając, że gałęzie rosnących na poboczu drzew są coraz bliżej przedniej szyby. – Nienawidzę niespodzianek- będąc jedną z tych osób, które lubią wybierać prezenty, wcale nie cieszyła się na propozycję Kirka. A po jego minie było widać, że coś kombinuje. Był jak otwarta księga. Błysk w oku, lekko uniesiony kącik ust...
Wykonała wszystkie polecenia bez szczególnej finezji i precyzji. Jej ruchy były twarde i sztywne przez brak doświadczenia. – Cooo? Rzeka! – uchyliła usta wbijając tyłek na maksa w siedzenie. Podobnie postępowała przy jeździe konnej, gdy klacz schodziła z górki. W życiu była w siodle z 5 razy i zawsze robiła tak samo. Nie inaczej było w aucie. – Nie chcę !!!- piszczała trzymając mocno kierownicę i… zamykając oczy. To było silniejsze od niej. Mega nieodpowiedzialne ale z jakiejś przyczyna postąpiła tak, a nie inaczej. – O nie… mam zawał – przyłożyła dłoń do piersi czując jak mocno bije jej serce. Teraz już spokojniej i z uśmiechem pokonała pozostałą część rzeki patrząc na wskazaną rurę. – Wątpię żebym robiła coś takiego w Sydney- co nie oznacza, że to nudna sprawa! – Ale zapamiętam to o rurze – dodała podczas gdy wóz wtaczał się powoli pod górę. Gdy auto wjechało na pagórek, Meg ponownie rozchyliła usta. Pogoda była idealna a wszystko prezentowało się jak scena wycięta z bajki. - Wow… ale tu pięknie – tego w mieście nie doznasz dziecino… –Jasne- przekręciła kluczyk i zaciągnęła ręczny, aby Henry nie stoczył się razem z nimi… na dachu? – To się okaże – otworzyła drzwi i wysiadła tak jak uczynił to mężczyzna. Z tym, że przed rozpoczęciem przygody ze zdobywaniem dachu Rovera, wsunęła w kieszeń telefon. Bo to był właśnie ten moment, w którym będzie go potrzebowała. – Jeśli ty jej nie wgnieciesz, to ja tym bardziej- i nie było w tym żadnego przytyku co do wagi Kirka. Jedynie słuszne i prawidłowe spostrzeżenie. Ok. jeden krok, drugi, lekka pomoc nie zaszkodzi więc wyciągnęła rękę i chwilę później siedziała już na samym szczycie.
– Dach zdobyty – szepnęła sama do siebie rozkoszując się ciepłem ostatnich promieni słońca, które rzucały pomarańczowy poblask na całą okolicę. – Pięknie tu – rozmarzyła się przez chwilę wciskając dłonie w kieszenie. Dopiero kształt telefonu w jednej z nich i propozycja Kirka sprowadziły ją na ziemię. – Jasne, że chcę- obróciła się za prawe ramię oceniając możliwości wozu i to co można wyciągnąć ze zdjęć. – Czy jak zrobisz mi zdjęcie pod światło to załapiesz moją czarną sylwetkę na tle tego zachodu? – pomysł był banalny ale nie do końca wiedziała, czy handlarz aut kuma cokolwiek z zakresu robienia zdjęć. Szczególnie tych typowo instagramowych. Bo właśnie na czymś takim jej zależało.
- A później zrobimy selfiaka tylko ty robisz bo masz dłuższe ręce - to było raczej oczywiste. -Chodź, próbujemy - wstała na równe nogi poprawiając kurtkę i czapkę na głowie. - Bokiem czy tyłem? Jak myślisz? - zapytała podpierając się na jednym boku.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bo to głupio niebezpieczne. Niebezpieczeństwo to nic złego, ale tutaj da się je łatwo zredukować. I przeżyć, albo uniknąć wielu kilometrów spaceru. Druga osoba może pomóc wyciągnąć wóz z tarapatów, albo wezwać pomoc w czasie wypadku. O który w sumie nietrudno. Skończył z filozofowaniem i udzielił prostej odpowiedzi.

Na lekką drwinę tylko się uśmiechnął. Jeszcze nie wiedziała co ją czeka i że jazda, szczególnie wozem bez wspomagania to trudne wyzwanie i męcząca praca. A teren nie będzie jej oszczędzał. Zobaczysz, że to nie spacer po parku. Żeby potem nie było, że nie ostrzegał. Szczególnie, że nieco później łyknęła trochę praktyki. Szło całkiem nieźle, chociaż ze wszystkimi grzechami początkującego.
Tak, wiedział gdzie jadą. Pod górę. Paradoksalnie z górki jest trudniej, bo wchodzi bezwładność i znacznie ciężej opanować na przykład poślizg.
Tak, rzeka. Rzeczka właściwie. Udało się ją przejechać i gdyby miała otwarte oczy widziałaby, że przesunął rękę w jej stronę, żeby asekurować ruchy kierownicą. Nie było to konieczne. Udało się pojechać prosto.
Raczej wyrzut adrenaliny. Widział jak dziewczyna głęboko oddycha. Znał to. Po nagłej ucieczce czuło się dokładnie to samo. Z jednej strony człowiek był zmęczony, z drugiej wściekły z trzeciej - szczęśliwy, że się udało. To potrafiło uzależnić. Zdziwiłabyś się. Czasem zdarzają się ulewy a jako, że duże miasta to morze betonu to wystarczy lekkie obniżenie terenu, zatkana kanalizacja i masz eleganckie jeziorko na drodze. Biada temu, kto spanikuje i zatrzyma się w takiej kałuży. Po chwili ma cały tłumik wody, po dwóch chwilach wodę we wnętrzu i baardzo drogą wizytę u mechanika. O nadchodzącej pleśni nie wspominając.

Fakt, jest naprawdę ładnie. Pocztówkowy widoczek. Latem jeszcze lepszy. I na upartego dałoby się na dachu przywieźć jakieś wygodniejsze siedzisko. Albo rzucić je na pakę. Co do dachu - jest tu wyższe wzniesienie, nawet zastanawiałem się, czy tam nie pojechać, ale za wiele się nie nauczysz a potem będziemy wracać godzinę z powrotem. Bo w tym terenie sześćdziesiąt kilometrów na godzinę to absolutny max. Jasne, coś tam umiem, ale najlepiej ustaw na serię. Bo któreś musi być chociaż poprawne. Pion, prawda? Bokiem lepiej. Typowo pod social media, chociaż nie służyło panoramom. Dziewczyna miała ładny profil. I w sumie nie tylko profil... Bo mogę też tak. Wstał na równe nogi, przeszedł na tył auta i opuścił się na tylny zderzak. Widać było go tylko od ramion w górę. Perspektywa się zmieniła, ale i kadr mógł chwycić więcej. Po skończonej robocie bezproblemowo podciągnął się na rękach, chwytając się orurowania. Siłownia, jeszcze z czasów pudła przyniosła efekty. Selfie powiadasz... Koniecznie? Żebyś potem nie wyglądała jak z wujkiem. Lata temu tak właśnie go nazywała...
Trochę zazdrościł fotografom - fajne dziewczyny wyginające się w fajnych pozach, robiące to co im zasugerujesz a w dodatku nieźle za to płacą... Może gdyby urodził się w innym miejscu albo czasie...
W sumie... jebać konwenanse.
Lekko objął dziewczynę i wyciągnął rękę dość mocno przed siebie i lekko w górę. Maska Land Rovera też złapała się w kadrze. Naprawdę jak na safari. Oszczędzaj siły, prowadzisz. A po ciemku nie jest już tak lekko, bo znacznie trudniej obserwować otoczenie. Zeskoczył z dachu bez "międzylądowania", jednak jej nie polecał tej drogi. A przynajmniej nie bez asysty. Skrótem bliżej. Powiedział wyciągając ręce wysoko w górę, sugerując dziewczynie, że wystarczy się wystarczająco mocno wychylić, a on ściągnie ją w dół.
No to teraz od początku, acz przed tobą pierwsze cofanie... Nie mogło być zbyt trudno. Gdy będziesz zbyt mało widzieć, na desce rozdzielczej jest przycisk który nie pasuje do pozostałych - włącza reflektory na dachu. Używaj rozsądnie, bo jak jebnie długimi, to rzepak dojrzewa.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Dobra, Kirk był stary mentalnie, był dla niej zbyt odpowiedzialny i przypominał ojca. Brakowało jedynie żeby pogroził paluszkiem młodszej i mniej doświadczonej koleżance. Licząc na bardziej wymyślne powody, jedynie pokiwała delikatnie głową nie wdając się już w dalszą dyskusję na ten temat. Aż chciało by się rzec „jest ryzyko, jest zabawa” ale to mogło generować dłuższy wykład o tym jakie to niebezpieczeństwa czyhają w gęstwinie i rzadko uczęszczanych drogach.
W tym momencie nie do końca wiedziała, czy taki wyrzut adrenaliny jest na plus, czy raczej na minus. Jedno było pewne – Kirk dostawał jej najbardziej szczerą wersję ubraną we wszystkie emocje, bez maskowania tego co nie wypada, bez ukrywania strachu i niepewności, bez przygryzania języka w obawie, że do starszych należy zwracać się inaczej. Pytanie, czy polubi Megan w emocjonalnej wersji saute.
Niczym kotlet bez panierki…
– Widzisz, o tym nie pomyślałam – 1 pkt dla instruktora, który trochę już przeżył. Na dobrą sprawę dziewczyna do tej pory była użytkownikiem komunikacji miejskiej i taksówek, więc niewiele ją obchodziło co dzieje się dookoła. Najistotniejsze było to, aby dotarła z punktu A do punktu B. Niczym niezwykłym nie było to, że całą trasę spędzała z nosem w telefonie więc nie orientowała się czy właśnie pokonuje suchy asfalt, czy miejską rzekę.
– Wiesz co jest zastanawiające? – machnęła dwukrotnie nogami prostując je jednocześnie w kolanach kiedy już siedziała na dachu auta. Taki wyprost był potrzebny i pożądany, zwłaszcza po kurczowej jeździe w jednej pozycji gdy wszystkie mięśnie spinają się jak do ucieczki. – Od urodzenia mieszkam w jednym mieście, a nigdy nie zwiedzałam jego obrzeży, tych bardziej dzikich. Miejsc podobnych do tego. Nawet nie wiem czy istnieją – a istnieją na pewno. Na etapie życia, w jakim aktualnie się znajdowała, fajniejsze były wyjścia do kina z dziewczynami, spotkania w gronie zaufanej paczki, koniecznie domu lub ulubionej knajpie. Pokolenie dzieci Internetu i komórek, uzależnionych od technologii…
To tutaj było inne, proste, ale piękne.
– Jasne, że w pionie, co za pytanie – ustawiła się na samym brzegu dachu, tak aby Kirk mógł załapać jej całą sylwetkę i ten cudowny pomarańcz, który otulał ciepłem okolicę. Jeśli tryb ustawiony był na serię, to z przyzwyczajenia ustawiła się w kilku szybkich pozycjach, aby mieć z czego wybierać. Nie raz i nie dwa bywało tak, że na 40 zdjęć robionych przez koleżanki, nadało się tylko jedno.
Twarda i ostra selekcja to podstawa.
– To moja sprawa z kim robię sobie zdjęcia – innymi słowy – mam wyjebane na opinie innych. To też bardzo charakterystyczna cecha jej pokolenia. Mniejsza… obejmując Kirka jedna ręką, drugą dłoń ulokowała na jego klatce piersiowej. Palce koniecznie razem, aby nie tworzyć wrażenia kurzego łapska. To było coś, czego nauczyła się u swojej kosmetyczki od mani. Palce mają zawsze być razem bo to lepiej wygląda, koniec, kropka. Na pierwszym zdjęciu jej uśmiech był lekki i niepewny, na kolejnych zaś (bo tu też w grę wchodziła kilka fot) szeroki i szczery przy czym w policzkach pojawiły się słodkie dołeczki – genetyczny prezent po babci i choć to tylko paraliż mięśnia w policzku, był czymś niezwykle uroczym. Musiała przyznać, że Kirk pachniał niezwykle przyjemnie. Połączenie perfum o nieznanej jej nazwie, antyperspirantu i płynu do płukania tkanin tworzyło specyficzną mieszankę. – Cudownie- przejrzała wszystkie fotki wiedząc, że będzie miała z czego wybierać. – Robisz lepsze fotki niż większość moich dziewczyn – zabrzmiało jakby była co najmniej właścicielką klubu ze striptizem, a tak naprawdę miała na myśli swoje koleżanki.
Telefon wsunęła do kieszeni zbliżając się do brzegu dachu.
– Złapiesz mnie?- przykucnęła wyciągając ręce tak, aby Kirk w czasie gdy będzie „lecieć w dół” mógł ją złapać pod skrzydełka. Finalnie krótko pisnęła ale udało się wykonać prosty plan w 100%. W bardzo krótkim czasie kurtyna blond włosów zakryła ich twarze a spojrzenia skrzyżowały się. Zapadła cisza… – Dzięki – chrząknęła poprawiając swoją kurtkę i odszukując drogę do drzwi kierowcy, jakby była czymś niezwykle mocno ukrytym. Gdy usiadła znów na zaszczytnym miejscu, poprawiła czapkę i odpaliła auto. Tym razem poszło jej o wiele lepiej niż za pierwszym razem. – Wracamy tą samą drogą, tak? – zapytała przyglądając się dźwigni zmiany biegów. Po odszukaniu wstecznego, wbiła go wysiłkiem. Samochód ruszył wolno do tyłu. O tym ile było machania dłońmi i kierownicą przy okazji, nie warto się rozpisywać. Po dobrych kilku minutach, znów zwróciła się w stronę rzeki, ale już nie zamykała oczu. Wiedziała, że Kirk jej pomoże i że nie może się zatrzymać, a przynajmniej nie powinna. Na dalszym odcinku prostej drogi, nawet udało jej się wrzucić trójkę co skomentowała okrzykiem radości. – Mama nadzieję, że zapiąłeś pasy – zażartowała jadąc szalone 40 km/h. Pod koniec dozwolonej trasy włączyła wspomniane wcześniej o świetlenie i wszystko szło gładko, gdy w pewnej chwili przez drogę przebiegł spory kangur! – Aaaaaaaa! – głośny pisk przeszył wnętrze kredensu, a ten zabujał się i zatrzymał w miejscu. – Nie przejechałam go? Nie uderzyłam? – co prawda nie było czuć żadnego efektu stłuczki, ale wolała się upewnić. – Może się zamienimy – zaproponowała wyraźnie wystraszona.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To musiałyby być bardzo dalekie obrzeża. Najpierw dzielnice willowe, takie jak wasza, potem przedmieścia, potem miasteczka-satelity a potem ewentualnie trochę dzikiej przestrzeni. Mniej zielonej niż tutaj. poprzetykanej pojedynczymi domami. Jednak pewnie 2-3 godziny jazdy od miasta znajdowała się jakaś spokojna przestrzeń, gdzie można było się wyciszyć, pocykać fajne foty i pobyć samemu ze swoimi myślami.
Całkiem niezłe. Panorama. Podkreślił ostatnie słowo. W zdjęciach przyrody i krajobrazu fajnie by było, żeby temat mógł "poodychać". Ale rzeczywiście, były to zdjęcia które ciężko docenić poprzez social media i maleńkie w sumie, chociaż z roku na rok coraz większe ekrany smartfonów. Kwestia doświadczenia. I tego, że gdy uczył się fotografowania, to dwie rolki, czyli 64 zdjęcia kosztowały jego tygodniówkę. Za drugie kieszonkowe mógł je sobie wywołać... Teraz robił bardzo dużo fotek dla klientów i co prawda w 99% przypadków przedstawiały samochód na placu, to jednak wymagały jako-takiego pojęcia co się robi i dlaczego.

Jasne, że złapię. O ile nie skoczysz... Właściwie zdjął ją z dachu, złote włosy opadły mu na ramiona. Płynnym ruchem postawił dziewczynę przed sobą. Mimowolnie się uśmiechnął. Czuł się trochę jak z jedną ze swoich randek z czasów szkoły średniej. Co prawda, wówczas nie mieli terenówki, tylko rozpadającego się Forda F100 pamiętającego początki The Rolling Stones to jednak prosta radość z przebywania ze sobą i spędzania czasu na łonie natury miała w sobie magię. Magię, którą pamiętał po ćwierćwieczu.
Tak, ta sama droga. To samo uczucie. Tylko wszystko inne zupełnie odmienne od tego co było wówczas... Zamyślił się.
Pasów oczywiście nie zapiął - przecież powinien móc interwencyjnie przejąć kierownicę, a nagłe poderwanie z fotela mogłoby uruchomić prawie czterdziestoletni napinacz pasów i skutecznie uniemożliwić mu interwencję. Pożałował tego chwilę później. Głupio się przyznać, ale patrzył na skupioną Megan i umknęło mu zwierzę, które znajdowało się przy drodze. Lekko skręcił tułów w jej stronę, więc przy awaryjnym hamowaniu zsunął się z fotela i lekko uderzył w deskę rozdzielczą. Syknął z bólu, ale obyło się bez trwałych obrażeń.
Trzeba było przyznać, że dziewczyna miała dobre odruchy - nie puściła kierownicy, nie odbiła gwałtownie w bok, tylko zahamowała. Na pewno nie przejechałaś. Auto nie podskoczyło, a to jednak spore zwierzę. Zamrugał światłami. Oba były sprawne. Raczej nie potrąciłaś, ale może być w szoku. Z kangurem w walce wręcz nie mam większych szans. Możemy zamienić się miejscami. Włączył szperacze na dachu. Żadnych śladów krwi, żadnych zwłok. Ale oboje przecież widzieli zwierzę na drodze. Acz musimy zrobić to bez wysiadania. Zachowałaś się bardzo dobrze. Lekko uśmiechnął się do dziewczyny widząc jej zdenerwowanie. Takie sytuacje się zdarzają. Stąd kratownica z przodu auta. Co zabawne potocznie zwana...kangurem. Podniósł się, obracając się tyłem do kierunku jazdy, umożliwiając dziewczynie przeciśnięcie się pod sobą. Miejsca było w sumie sporo. Czuł jak lekko drży więc położył dłoń na jej ramieniu. Serio, wszystko było dobrze. Zachowałaś się jak należy.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Fakt, o tym kompletnie nie pomyślała. Nici więc z romantycznej przejażdżki z jakimś nowo poznanym chłopakiem, gdy wróci po wszystkim do domu. Z pomysłu na spontaniczny wyjazd nie wyjdzie nic, bowiem w wypadku Sydney wycieczka za miasto oznaczała kilkugodzinną wyprawę zliczając do kupy czas potrzebny, aby jechać w jedną i druga stronę. Do tego jeszcze nawet krótka posiadówka na dachu auta jak teraz… to nie przejdzie. Megan miała powody aby sądzić, że jeszcze przez bardzo długi okres nie będzie mogła wychodzić gdzie chce i z kim chce. A już na pewno nie z jakimś obcym typem, którego poznała przez internet lub w najlepszym wypadku w szkole.
– Doświadczenie w robieniu fotek aut? Czy zapomniałeś mi o czymś powiedzieć? – bo ciężko połączyć w logiczną całość umiejętność prawidłowego oddania na zdjęciu faktycznego stanu auta (w najlepszym możliwym „świetle” naturalnie) ze smykałką do uchwycenia najlepszego momentu, gdy po drugiej stronie obiektywu znajduje się żywa, wybredna istota. Chyba, że talent to talent i nie ma znaczenia czemu/komu strzela się foty. W tym wypadku nie będzie drążyła tematu i nie zada dodatkowych pytań.
Pieprzony kangur zepsuł całą zabawę. A tak dobrze jej szło. Kątem oka zauważyła, że Kirk solidnie odbił się od deski podczas jej gwałtownego hamowania. – Przepraszam! – wyciągnęła dłoń w jego stronę gdy Henry łaskawie stanął w miejscu najpierw przesuwając się o kilka centymetrów po grząskiej nawierzchni. Poobijany Kirk i przerażona ona to wystarczające powody do zamiany. Już sama natura dawała sygnały, że co za dużo to niezdrowo. – To był kangur samobójca – zaciągnęła ręczny, aby samochód nie stoczył się gdy tylko oboje będą zamieniać się miejscami.
Męska dłoń na ramieniu dodała jej otuchy. Na znak, że już wszystko gra, pokiwała głową. Najważniejsze, że nie przejechała, ani nie potrąciła zwierzęcia. Kij z autem, gorzej z wyrzutami sumienia.
Miejsca we wnętrzu wozu było sporo, ale nie na tyle, aby wyminąć się bez dotykania. Meg nie miała problemu z kontaktem fizycznym, więc najpierw zsunęła z głowy czapkę z wystającym daszkiem, a następnie niczym w skomplikowanej grze gdzie każdy element powinien pasować do sąsiada, zaczęła przesuwać tyłek w kierunku miejsca pasażera. W newralgicznym momencie odwróciła głowę sięgając po nieszczęsny telefon, który wypadł z kieszeni, a obracając znów blond czuprynę, totalnie niechcący musnęła ustami wargi Kirka. Niemal pisnęła w sekundzie wciskając się na swoje miejsce. – Sorry! - co za niezręczna sytuacja! Gdyby nie to, że było ciemno, byłoby widać, że zalewa się purpurą.
– Kirk musisz jechać trochę szybciej – ścisnęła kolana czując coraz silniejsze parcie na pęcherz. – Siusiu mi się chce – a ostatnie co by zrobiła, to kucanie w tej dziczy.
Wytrzyma…

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Sprzedaję samochody. Powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz jaką dało się o nim powiedzieć. Ludzie kupują je oczami. I o ile w wypadku aut na zlecenie nie ma z tym problemu, bo klient wymyślił, klient zapłacił, klient dostał. Sprawa ma się inaczej, gdy ściągam okazje zza oceanu i sprzedaję je tutaj. Wówczas dobra prezencja to podstawa. Handluję głównie włoskimi, a tam design to jedna z najmocniejszych zalet. Bo mechanicznie rzadko jest naprawdę innowacyjnie. czy nawet ponad japońską konkurencję. Że o problemach z serwisem w Australii nie wspominał... No, chyba że mówimy o Maserati, Lamborghini albo Ferrari - wówczas są to auta które mają także niesamowite osiągi. Inaczej sprzedaje się wóz z placu, a inaczej włoską limuzynę, której sam widok przywodzi na myśl mediolańskie stare miasto i sławną restaurację pod schodami...
Dalsze rozważania przerwał kangur... No cóż, szybko wrócili na ziemię a Kirk nawet na deskę rozdzielczą Land Rovera. Nie twoja wina. Jego, że nie zapiął pasa. Kolizje ze zwierzętami zdarzają się bardzo często. A z tego co pamiętał, kangurów było w Australii kilka razy więcej niż ludzi.
Zamiana miejscami była konieczna i całkiem płynna. Okazało się, że oboje są w miarę rozciągnięci. Gdyby nie powrót po telefon, byłoby to praktycznie bez niepotrzebnego ocierania się. W wyniku niezbyt wprawnego obrotu ich twarze spotkały się na chwilę. Usta dosłownie otarły się o siebie ale i tak było to dość dziwne. Niby wiedział, że jest to przypadek, jednak myśl o tym, że nie musiałby być to przypadek była znacznie przyjemniejsza. Widział, że dziewczyna jest zakłopotana. Obrzucił ją przelotnym spojrzeniem. Z jednej strony lekki uśmiech mówił "nic się nie stało" z drugiej jakiś głos z tyłu głowy mówił "a szkoda". Włączył zapłon i prawie zapomniał o ręcznym. Dobra, koniec szczeniackich zachowań, zmiana tematu.
Bardzo ci się spieszy? Nie wiedziała o co prosi. Raz jeszcze odpalił komplet szperaczy na dachu. Gdy wyjechali spomiędzy drzew, odbił w lewo, poza drogę. Trochę trzęsło, ale w dosłownie 8 minut nadrobili pół godziny jazdy na przełaj. Wiedział, że życia jej nie ułatwił, bo trzęsienie nie jest przyjemne. Jednak z pozoru godzinny powrót skrócił się łącznie do niecałych dwudziestu minut. Gdy wóz wypadł z polnej drogi na asfaltową "międzymiastową" byli już kilka minut od domu. Teraz musisz wytrzymać. Nie było gdzie zjechać. Gaz w podłogę, hałas w kabinie uniemożliwiał rozmowę, ale nie była konieczna. Zaparkował pod domem, zgasił silnik. Zastanawiał się, czy w beemce nie zostało nic, czego potrzebowałby w domu. Chyba nie. . Dobrze się spisałaś. Powiedział do dziewczyny, a właściwie ZA dziewczyną, która była już gdzieś w domu. Pierwsza lekcja zaliczona. Ze spokojem na piątkę.
Tylko lekki zamęt w głowie mówił mu, że chyba przestał być tak profesjonalny, jak mu się wydawało. I tak oddany dawnemu bossowi jak mu się wydawało.
Kryzys wieku średniego. Przeszło mu przez myśl, gdy zamykał auto.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
ODPOWIEDZ