Saweetie – Best Friend (feat. Doja Cat).mp3
: 26 maja 2022, 16:43
3.
Joel zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój weekend. Jedyne co się zgadzało to to, że wolny weekend planował spędzić właśnie w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela i jego córki. Planował zorganizować mini grilla u siebie na balkonie, żeby mogli sobie poczilować z dala od świata. Na szczęście Eph wpadł na zdecydowanie lepszy pomysł. Po co kisić się w apartamentach jak można było sobie po prostu wejść na jacht i "imprezować" na otwartej wodzie. Oczywiście imprezowanie było w tym przypadku dosyć mocnym słowem, bo wiadomo, że w towarzystwie dzieci to nie można sobie pozwolić na zbyt wiele. Joelowi jednak to nie przeszkadzało. Uwielbiał dzieci i jako, że nie miał swojego to naturalnie cała jego uwaga skupiała się na małej Teresie. Chciał być najlepszym wujkiem na świecie. Po to, żeby później ewentualnie móc być najlepszym ojcem na świecie. Chociaż na to drugie raczej się nie zapowiadało, więc skupiał się na tym na czym mógł. Tak czy siak prawie skakał z radości kiedy Eph zaproponował spędzenie weekendu na łodzi. Czuł się jak gwiazda. Chociaż nie raz miał okazję być na różnego rodzaju luksusowych jachtach. W końcu zajmował się ochroną wielu gwiazd. Ale to też nie to samo, bo wtedy musiał pracować. Teraz mógł sobie czilować i nie przejmować się absolutnie nie czym. Liczył się tylko jego kumpel, Teresa i spokój i cisza. Chociaż nie da się ukryć, że co jakiś czas zerkał w stronę brzegu. Zupełnie jakby chciał się upewnić, że nie odpłyną zbyt daleko, a jeśli odpłyną, to, że da radę dopłynąć samodzielnie do brzegu. Oczywiście taszcząc ze sobą przyjaciela i jego córkę. Samotna ucieczka nie wchodziła w grę. Naturalnie najbardziej to by wolał, żeby żadna ucieczka nie wchodziła w grę. Chciał spokojnego weekendu. A był spokojny, bo jednak był tutaj z Ephraimem, który był doświadczony na wodzie.
-Chyba właśnie tego trzeba mi było. - Powiedział kiedy Eph wyłonił się spod pokładu, gdzie zanosił na łóżko Teresę, która wyczerpana słońcem i zabawą zasnęła. Prawda była taka, że Joel też się zmęczył tym słońcem i zabawą, ale nie chciał tego mówić na głos. Zerknął na zegarek w telefonie. -Myślę, że jedzenie już się zamarynowało i będę mógł je wrzucać na ruszt, co? - Zaproponował. Jedzenie na grillu potrzebowało trochę czasu, więc nawet Teresa zdąży się wyspać, żeby wstać na gotowe. Czekając na odpowiedź przyjaciela podszedł do wędek, bo wydawało mu się, że jedna drgnęła całkiem mocno. A jednak Joel liczył na to, że uda im się wyłowić i odkryć jakiegoś australijskiego potwora. Liczył na to, że lokalna gazeta o nim napisze i może pojawi się na oficjalnym koncie National Geographic na instagramie. -Hmmm. Spokojnie dzisiaj. - Westchnął ze smutkiem i zaczął działać kołowrotkiem uznając, że może przynęta spadła, albo trzeb zarzucić w inne miejsce.
Ephraim Burnett
Joel zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój weekend. Jedyne co się zgadzało to to, że wolny weekend planował spędzić właśnie w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela i jego córki. Planował zorganizować mini grilla u siebie na balkonie, żeby mogli sobie poczilować z dala od świata. Na szczęście Eph wpadł na zdecydowanie lepszy pomysł. Po co kisić się w apartamentach jak można było sobie po prostu wejść na jacht i "imprezować" na otwartej wodzie. Oczywiście imprezowanie było w tym przypadku dosyć mocnym słowem, bo wiadomo, że w towarzystwie dzieci to nie można sobie pozwolić na zbyt wiele. Joelowi jednak to nie przeszkadzało. Uwielbiał dzieci i jako, że nie miał swojego to naturalnie cała jego uwaga skupiała się na małej Teresie. Chciał być najlepszym wujkiem na świecie. Po to, żeby później ewentualnie móc być najlepszym ojcem na świecie. Chociaż na to drugie raczej się nie zapowiadało, więc skupiał się na tym na czym mógł. Tak czy siak prawie skakał z radości kiedy Eph zaproponował spędzenie weekendu na łodzi. Czuł się jak gwiazda. Chociaż nie raz miał okazję być na różnego rodzaju luksusowych jachtach. W końcu zajmował się ochroną wielu gwiazd. Ale to też nie to samo, bo wtedy musiał pracować. Teraz mógł sobie czilować i nie przejmować się absolutnie nie czym. Liczył się tylko jego kumpel, Teresa i spokój i cisza. Chociaż nie da się ukryć, że co jakiś czas zerkał w stronę brzegu. Zupełnie jakby chciał się upewnić, że nie odpłyną zbyt daleko, a jeśli odpłyną, to, że da radę dopłynąć samodzielnie do brzegu. Oczywiście taszcząc ze sobą przyjaciela i jego córkę. Samotna ucieczka nie wchodziła w grę. Naturalnie najbardziej to by wolał, żeby żadna ucieczka nie wchodziła w grę. Chciał spokojnego weekendu. A był spokojny, bo jednak był tutaj z Ephraimem, który był doświadczony na wodzie.
-Chyba właśnie tego trzeba mi było. - Powiedział kiedy Eph wyłonił się spod pokładu, gdzie zanosił na łóżko Teresę, która wyczerpana słońcem i zabawą zasnęła. Prawda była taka, że Joel też się zmęczył tym słońcem i zabawą, ale nie chciał tego mówić na głos. Zerknął na zegarek w telefonie. -Myślę, że jedzenie już się zamarynowało i będę mógł je wrzucać na ruszt, co? - Zaproponował. Jedzenie na grillu potrzebowało trochę czasu, więc nawet Teresa zdąży się wyspać, żeby wstać na gotowe. Czekając na odpowiedź przyjaciela podszedł do wędek, bo wydawało mu się, że jedna drgnęła całkiem mocno. A jednak Joel liczył na to, że uda im się wyłowić i odkryć jakiegoś australijskiego potwora. Liczył na to, że lokalna gazeta o nim napisze i może pojawi się na oficjalnym koncie National Geographic na instagramie. -Hmmm. Spokojnie dzisiaj. - Westchnął ze smutkiem i zaczął działać kołowrotkiem uznając, że może przynęta spadła, albo trzeb zarzucić w inne miejsce.
Ephraim Burnett