szuka ojca — mieszka w hotelu
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedy jestem sama to czuję, że mam taką moc, Którą mogłabym zniszczyć wszystkie moje paranoje. Którą mogłabym uzdrowić cały chory świat.
Chyba nie chciała wiedzieć, że jej ojciec myśli o swoich reakcjach na lądowanie UFO. Na pewno byłaby ich bardzo ciekawa, a potem sama zaczęłaby myśleć jak by się w takich sytuacji zachowała. W najgorszym wypadku zaczęłaby pytać z ciekawości innych i tyle by z tego było. Zamknęliby ją, w ramach szczęśliwego zakończenia, na oddziale zamkniętym - przynajmniej nikomu by już więcej nie zrobiła krzywdy, nawet samej sobie.
Czuła alkohol, który nagle sprawił, że się rozluźniła i uznała, że właściwie nie jest tutaj tak źle - całkiem przyjemnie. Chatka w lesie, gdzie wokół nie ma żywej duszy, oprócz tych wszystkich niebezpiecznych zwierząt, które mogły ją zabić i pożreć. Patrzyła uważnie na Jebbediaha, szukając w swoim i jego wyglądzie podobieństw. Trudno było jej je dostrzec. Prędzej znalazłaby chyba cechy charakteru, które ich łączą, chociaż i na to prawdopodobnie jeszcze za wcześnie.
No tak, znaczy sprawdziłam puls i nie wyczułam go — przyznała, ale gdzieś w jej głowie zasiane zostało ziarno niepewności. Na pewno nie czuła pulsu? A jeżeli dotknęła w złe miejsce? A co, jeżeli był tak słaby, że przez swoje zdenerwowanie i upojenie po prostu nie była w stanie go wyczuć, mimo że tam był? — W Lorne Bay też jest Bóg?
Niby dziwne pytanie, bo w końcu gdyby go tutaj nie było, to Jebbediah by o tym chyba tutaj nie mówił. Sama nie wiedziała, ale nie czuła Boga i to od dawna. Może nawet nigdy, Nigdy tak naprawdę. Straciła matkę, straciła męża i dzisiaj prawie jej ojciec wykitował. Chyba sprowadza na najbliższych jakiegoś śmiertelnego pecha. Śmiertelna pułapka Zary.
Kiwnęła głową w odpowiedzi na jego trzecie pytanie. Co do piekła, to Zara też była dosyć sceptyczna, ale konsekwentna, no bo jeśli nie ma Boga, to nie ma piekła, prawda?
Jakby ci to powiedzieć… Jej rodzice, czyli moi dziadkowie wychowali ją w głębokiej wierze, nawet podchodzili pod fanatyków. Wyobraź sobie jak dowiadują się o nieślubnym dziecku córki. Ona nikomu nie powiedziała kto jest ojcem. Wychowywała mnie sama i nigdy nikogo nie miała, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Była pewna, że pójdzie za swoje grzechy do piekła, więc może twoje życzenie się spełni.
Odchyliła się i opadła na plecy, wzbijając kurze. Patrzyła na sufit chatki, przyglądając się pajęczynom, póki co bez pająków.

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
Zaraza
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
Nie do końca wiedział jak rozpatrywać powrót córki marnotrawnej. Z jednej strony czuł, że to rodzaj błogosławieństwa, a jego życie ostatnio było tak marne, że uczepiłby się właściwie wszystkiego, a z drugiej… sugerowała mu całkiem wprost, że zabiła męża nieboraka. Tak naprawdę to chyba powinien skonsultować się z jej psychiatrą, bo może szaleństwo dziadka i ojca Jebbediaha przeskoczyło jedno pokolenie i osiadło na jego córeczce. Niby z wyglądu przypominała anioła – ba, dawał jej wręcz dziesięć na dziesięć – ale z jej słów wynikało, że była niezłą diablicą. Musiał to wszystko więc przemyśleć na spokojnie i otrzeźwić serce, które mimo wszystko się do niej wręcz wyrywało.
Skarcił je jednak i pouczył, że po alkoholu nie ma prawa głosu.
- Może po prostu nie umiesz sprawdzać? – westchnął. – Albo go ogłuszyłaś, daj, Boże – i wystarczyło, by Zara zaczęła wątpić w istnienie Boga w tym sennym miasteczku, a złapał się za głowę i spojrzał na nią przerażony. Jego córka mogła być morderczynią, amatorką bimbru, ale żeby była niewierząca?! To Ashworthowi zupełnie nie mieściło się w głowie. Najwyraźniej jednak to było przekleństwo, bo trafiła mu się ateistka. Gdzie była jej matka, tak bogobojna kobieta?! Czemu jeszcze nie wstała z grobu, by pogonić to bluźnierstwo?
- Bóg jest wszędzie! Ma wobec ciebie konkretne plany, panienko! – pouczył ją swoim radiowym głosem przyszłego kaznodziei, trochę żałował, że nie było burzy, bo pioruny dopełniły wrażenia. Dzień jednak zapowiadał się pięknie, więc mógł sobie tylko pomarzyć. Jak i o tym, żeby jego córka okazała się jednak bogobojna. Najwyraźniej pisane mu było przebywanie wśród ludzi małej wiary i to była dla niego dostateczna próba charakteru.
Jak i fakt, że powracali do jej matki, a on sam nie wiedział co o niej ma myśleć. Z jednej strony obrabowała go z lat spędzonych z córką i tak, ze względu na to należało się jej srogie potępienie. Jednocześnie, gdyby mu powiedziała to pewnie chciałby się z nią ożenić i ugrzęznąłby w całkiem kiepskim małżeństwie. Obie opcje zdawały się do napawać czystym przerażeniem.
- Módlmy się, by znalazła zbawienie – wybrał trzecią wersję, tę w której to Bóg decyduje. Czasami nawet Jeb pozwalał mu dominować. – A ty… Czego oczekujesz ode mnie, jak widzisz nasze relacje? – bo chyba nie zamierzała tu wpadać bez końca i po prostu kraść mu bimber, prawda?
Stać ich było na znacznie więcej i był tego pewien.

Zara Lockard
towarzyska meduza
enchante #8234
szuka ojca — mieszka w hotelu
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedy jestem sama to czuję, że mam taką moc, Którą mogłabym zniszczyć wszystkie moje paranoje. Którą mogłabym uzdrowić cały chory świat.
Tak długo czekała aż go znajdzie, przygotowywała się do tego od lat, a i tak miała wrażenie, że wszystko stało się tak szybko. Nagle było po wszystkim i ona również miała mętlik w głowie. Czuła się pijana nie tylko bimbrem rodzinnym, ale i całą tą sytuacją. W końcu to dużo, nawet jak dla niej.
Dobrze, że Jebbediahowi na głos się nie wymsknęło, że Zara jest dziesiątką, bo zrobiłoby się chyba jeszcze dziwniej. Oczywiście chyba potrafiłaby to docenić, w końcu bycie dziesiątką to całkiem zacny komplement, jednak z usta ojca brzmiący chyba trochę niepokojąco. W każdym razie dobrze by było chociaż wiedzieć, czy będzie miała tego ojca czy może zaraz się na nią wypnie swoim wierzącym zadkiem i tyle z tego będzie. Ewentualnie dostanie zawału - chociaż miała nadzieję, że najgorsze mają już za sobą. W końcu zdrowie jest najważniejsze.
Może — przyznała, wzruszając ramionami. Chciała to tak widzieć i przekonać się, że może Keegan jednak żyje i jedynie go ogłuszyła. Tylko czy nie dałby jej do tej pory znać, że żyje? Chyba, że nie chce mieć z nią już nic wspólnego, po tym co zrobiła. To też jest prawdopodobne.
Spojrzała na mężczyznę tak uważnie, jak tylko potrafiła, zważając na to, że jej się od bimbru zaczęło już trochę kręcić w głowie. Trzeba było wypić lampkę szampana, a nie upodlić się na amen. Na amen, dobre sobie. Akurat na temat.
Ah tak? Chętnie bym je poznała, chociaż byłby spokój — mruknęła z nutką rezygnacji w głosie. Chyba jej się włączyły pesymistyczne wibracje z całym pakietem czarnych myśli w gratisie.
Przynajmniej faktycznie poczuła się jak w domu, bo gadanie Jebbediaha okropnie jej przypominało teksty rzucane przez matkę, nawet na łożu śmierci.
Czasami Zara myślała, że matka nie zawsze zawierzała sprawy Bogu. Chociażby jej ciąża. Gdyby tylko zdradziła kto jest ojcem, to jej rodzice naciskaliby na ślub, bo tak jest “po Bożemu”. Ona jednak uznała, że lepiej jeśli zostanie z córką sama. Często karciła się za ten wybór, uważała, że Pan ją za to karze, ale z drugiej strony chyba dalej uważała, że bez ojca dziecka będzie im lepiej - Zara się jednak nigdy nie dowiedziała jaki był tego powód.
Amen — mruknęła kobieta, po czym czknęła pijacko i krótko za to przeprosiła, chociaż ani trochę się tym nie przejęła.
Nie wiem co sobie myślałam przychodząc tutaj — zaczęła, przekręcając się przodem w stronę ojca. — Chyba chciałam cię na początek poznać, a co potem… to się okaże — przyznała, bo faktycznie nie miała jakiegoś dużego planu i nie zakładała wszystkiego z góry. Do tej pory nawet nie wiedziała jak on wygląda, ani jaki jest z charakteru. Chyba najważniejsze, aby i on chciał, prawda?

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
Zaraza
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
To musiało być skandalicznie dziwne. Owszem, spodziewał się, że kiedyś będzie miał dziecko i choć geny zazwyczaj oscylują w granicy pół na pół to przypuszczał, że dziecko odziedziczy po nim szaleństwo. Nie sądził jednak, że przyjdzie mu się z nim zmierzyć tak szybko. Gdyby uczestniczył w procesie wychowania Zary to zapewne miałby czas przywyknąć do jej sposobu myślenia, a nawet umiałby patrzeć na świat jej oczami. Tyle, że jej matka - może i bogobojna, ale i okrutna - odebrała im siłą ten okres na zbudowanie relacji od podstaw.
Czuł się obecnie jak na chwiejnej budowli, w której zabrakło fundamentów. Mogli rozmawiać o jej mężu, o Bogu, o czymkolwiek, ale on nie był człowiekiem, który widział jak robiła pierwsze kroczki czy wypowiadała pierwsze słowa.
Nigdy nie czuł się tak ograbiony przez kobietę, którą wprawdzie kochał jedną noc, ale przecież to było to piękne kilka godzin.
Dlatego wystarczyło, że zaczął odrobinę tylko trzeźwieć, a ponownie powracało do niego to wszystko i zupełnie nie mógł sobie poradzić z tym absolutnym poczuciem winy i jednocześnie żalem do matki Zary.
Zabrakło czasu, a on na dodatek był starym i biednym grzybem, więc teraz też nie mieli go za wiele. Miał wrażenie, że faktycznie, jeszcze moment, a na dobre dostanie zawału i zostawi swoją córkę samą.
Ciężar świeżo nabytej odpowiedzialności okazał się ciężarem nawet dla tak prawego człowieka jak Jebbediah. Z tego też powodu zadał jej to pytanie, a potem podszedł do dzbanka z wodą i wylał ją sobie, by otrzeźwieć. Jeśli mieli porozmawiać na poważnie to nie mógł być zalany.
- Muszę to przetrawić - oznajmił. - To znaczy widzę, że jesteś moją córką bardzo wyraźnie i zdaję sobie z tego sprawę po twojej miłości do bimbru, ale nie wiedziałem o tym od ponad dwudziestu lat. To wymaga czasu, bo inaczej jak przyjdzie co do czego to jeszcze dostanę zawału i będziemy mieli przewalone, wiesz? - wytłumaczył jej jak tylko umiał i zawahał się tylko chwilę, a potem delikatnie przysunął się i pogładził ją po włosach.
Jeśli była śliczna to na pewno po matce, a on mimo wszystko chciał wierzyć, że z charakteru też bardziej ją przypomina.
- A co do tego twojego męża…Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc ci niewiele doradzę, ale dobrze by było to wyjaśnić. Jeśli jest martwy to mogę pomóc z pogrzebem, takim nieoficjalnym też - puścił jej oczko, bo na razie na tyle go było stać.
W przyszłości miał szansę stać się nawet świetnym ojcem, ale do tego na razie brakowało im czasu.

Zara Lockard
towarzyska meduza
enchante #8234
ODPOWIEDZ