somewhere I got lost, but I'm just trying to find myself again
: 16 maja 2022, 23:39
Przechodzący obok baru mężczyzna przystanął, nieśmiało uniósł twarz, omiótł spojrzeniem wnętrze lokalu po czym, jakby nadal niepewnie, sięgnął za klamkę. Zasadniczo można by rzec, że pasował do tego wnętrza; nieogolona twarz, zmęczone spojrzenie, gdzieniegdzie ślady licznych nieprzespanych nocy. Rzecz nie polegała jednak na tym, że Jude Westbrook w pubie poszukiwał jakiejś zachęty — w szklistej witrynie ujrzał po prostu swe odbicie i doszedł do wniosku, że dłużej już nie da rady. Że pozostało mu tylko picie. Samotność jednak nie wpisywała się w te plany upadku (jeszcze nie), tak więc pochwyciwszy w dłoń telefon napisał kilka wiadomości i oczekując na odpowiedź zamówił szklankę piwa, tak na dobry początek. Był pewien, że noc ta niczego dobrego nie przyniesie, ba! Był pewien, że skomplikuje jeszcze bardziej cały ten cyrk, w którym przyszło mu się znaleźć. Naraz pozbawiony został przecież wszystkiego: rodzice wyjechali (Olivia pytała, och jak nieznośnie pytała, czy mogą, jakby Jude miał osiem lat i po raz pierwszy miał s a m o d z i e l n i e opiekować się całym domem, a więc właśnie niczym dziecko odparł jej z przerażeniem w oczach, że owszem, niech jadą, on jest dzielnym chłopcem i da sobie radę), Lis… wciąż oczekiwała na jego przeprosiny (które układał w głowie raz po raz, coraz piękniej i szczerzej, ale na które to odwagi w sobie odnaleźć nie potrafił; pewien był więc, że siostra, jedyna bliska mu osoba, nienawidzi go z całego serca), Sollie powędrowała bóg wie gdzie i z kim, a dziecko… No, z dzieckiem był taki problem, że nadal stanowiło jakąś dziwną misję, ale już nienależącą do niego. Na domiar złego musiał codziennie zrywać się z łóżka o świcie (po niemiłym maratonie wpatrywania się w sufit), by pędzić do portu lub lasu, w wielce ważnej sprawie, którą okazywało się poszukiwanie zaginionego kota (pożarty przez krokodyla), zaprowadzenie porządku (dwóch pijaków wykłócało się o to, komu bardziej należy się drzemka na parkowej ławce), bądź poszukiwanie sprawcy straszliwej zbrodni, jaką było przebicie opony (kazuarów jednak ścigać nie zamierzał). W dodatku odwołane wesele należało jakoś spłacić, a także w końcu wszystkich o ów fakcie poinformować. Nic więc dziwnego, że Jude stawiał raczej na niechlujny wygląd, gorycz w oczach i pragnienie, by w Ziemię w tejże właśnie chwili uderzyła jakaś kometa.
Zbliżał się już ku końcowi, już nieomal dostrzegał dno szklanki (boże jakże on nie znosił podłego smaku piwa), gdy w progu pubu w końcu pojawiła się odpowiednia twarz. — Tutaj! — zakrzyknął, wymachując swym nieomal pustym kuflem, jako że w lokalu było dość tłoczno i głośno i Jude był pewien, że Remigius inaczej by go nie odnalazł. Nie, Jude nie był jeszcze pijany. Ośmielił się jednak równie głośno wezwać jakąś miłą panią, która obsługiwała gości i zamówić piwo raz jeszcze, tym razem i dla… kumpla? Przyjaciela? Cóż, tylko on mu pozostał.
remigius soriente
Zbliżał się już ku końcowi, już nieomal dostrzegał dno szklanki (boże jakże on nie znosił podłego smaku piwa), gdy w progu pubu w końcu pojawiła się odpowiednia twarz. — Tutaj! — zakrzyknął, wymachując swym nieomal pustym kuflem, jako że w lokalu było dość tłoczno i głośno i Jude był pewien, że Remigius inaczej by go nie odnalazł. Nie, Jude nie był jeszcze pijany. Ośmielił się jednak równie głośno wezwać jakąś miłą panią, która obsługiwała gości i zamówić piwo raz jeszcze, tym razem i dla… kumpla? Przyjaciela? Cóż, tylko on mu pozostał.
remigius soriente