florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Nie potrafiłaby mu pomóc, bo znalazł się w cholernie trudnym położeniu. Musiał mieć silny charakter i radzić sobie w stresowych sytuacjach. Aeralie nie mogłaby tego zrobić, bo pękłaby. Zwyczajnie nie dałaby sobie rady. Zbyt szybko przywiązywała się do ludzi, a niektórym zbyt bardzo pozwalała ingerować w swoje życie. Jej przykrywka natychmiast by się rozwiała. A Dale był silnym facetem i przede wszystkim doświadczonym, zaprawionym w boju, wiedzącym jak się zachowywać jako detektyw i jako członek gangu. Gangu, którego Aeralie nie mogła traktować jak przyjazną sobie społeczność, bo dla niej wyglądało to po prostu źle. Gdyby Travis pokazał jej to wszystko od właściwej strony, ale on również bał się ją w to wciągnąć, nic dziwnego, że widziała tylko siniaki i na tej podstawie wyciągnęła wnioski. – Mówisz, że nie powinnam widzieć w ludziach dobra, a ja właśnie taka jestem – rozłożyła bezradnie ręce. Czy to właśnie nie była próba zmiany? Ale nie chciała się z nim sprzeczać, bo oprócz tej drobnej nieścisłości, rozmawiało im się całkiem dobrze. Aeralie nie sądziła, że będzie aż tak dobrze. Westchnęła. – Mówiłam ci, że opieram wnioski na tym, co widzę, na moich doświadczeniach. Nie wiem, co robią ich żony, może gdybym miała pojęcie, byłoby mi łatwiej spojrzeć na nich łaskawszym okiem. Może gdybym widziała jak… nie wiem, rozkwaszasz komuś łeb, to uciekłabym stąd z krzykiem i nie uznałabym cię za dobrego człowieka. Nie widziałam tego, Caleb – wzruszyła ramionami. Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia. To nie tak, że Aerie zamykała się na całą resztę, bo to byłoby idiotyczne, ale ocenianie ludzi jednak powinno opierać się na tym, jak oni nas lub innych traktują.
- Dobrze – powiedziała, próbując nie wyciągać żadnych wniosków. Była ciekawa, ale poczekała cierpliwie, bo ich wędrówka trwała zaledwie dwie minuty. A kiedy znaleźli się na zewnątrz, rozejrzała się dookoła. Nie widząc żadnego człowieka, bardzo się zdziwiła. Dopiero, kiedy Caleb przedstawił jej Sally, uśmiechnęła się od ucha do ucha. Uklękła przy psie, by pogłaskać ją po łebku. – Jesteś cudowna, Sally – powiedziała cicho. – Zaskoczyłeś mnie – zwróciła swoją twarz w kierunku mężczyzny. Podniosła się, uśmiechając się od ucha do ucha, bo poznanie suczki było najlepszą rzeczą od kilku ostatnich dni. A może prawie najlepszą, bo kiedy wstała, zadziałał alkohol albo może grawitacja, a ona dość niefortunnie wpadła na Caleba. Wtedy, natomiast zadziałała jakaś magiczna iskra. Bo kiedy ich twarze dzieliły centymetry, Aeralie stanęła na palcach, by połączyć ich usta w pocałunku.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Zadanie zaczęło go przerastać gdy bliżej poznał chłopaków. Nie chciał im zaszkodzić, jednak wiedział, że jego obecność w klubie nie wiązała się dla nich z niczym innym. Po skończonym dochodzeniu najpewniej dojdzie do nalotu i postawieniu większości z nich przed sądem. Nielegalny handel, dealerka i cała masa innych, równie popapranych spraw jak choćby zabójstwa Travisa w które klub był wciągnięty. Wszystko posypie się jak domek z kart, a wielu jego obecnych przyjaciół trafi do więzienia na długie lata - przez niego. Czy wtedy Aeralie spojrzy na niego inaczej? Czy towarzystwo detektywa, który mógł zapewnić jej odpowiednie bezpieczeństwo i informacje jej wystarczą czy tak jak reszta uzna go za zdrajce i padalca?
Poczekaj.. myślisz, że własnie tym się tutaj zajmujemy? Rozwalamy łby i zdradzamy żony? To klub motocyklowy, nie gang przestępców — odparł, choć wiedział, że oba te nazewnictw znaczyły dokładnie to samo. Nigdy otwarcie nie mówili o wszystkich nielegalnych interesach, które prowadzili za zamkniętymi drzwiami i w oczach mieszkańców oraz władz, chcieli uchodzić jedynie za facetów mających podobne zainteresowania. Spotykali się, czasem popili i przemierzali drogi na swych motocyklach. Większość jednak i tak widziała ich typów spod czarnej gwiazdy. — Kilka pijackich bójek to nie coś, czego nie da się zobaczyć w każdym innym barze w centrum miasteczka. Nie jesteśmy idealni ale krąży o nas jakaś beznadziejna opina, która ma na celu zrobić z nas morderców — pokręcił głowa z dezaprobatą. Wiedział, że wielu z chłopaków posiadało nielegalnie broń i nie trzymali jej jedynie po to by odstraszać okolicznych włamywaczy czy tez krążące wokół bagien aligatory ale miała im ona służyć do obrony własnej. Nie jeździli po mieście w poszukiwaniu zwady i nie wykorzystywali jej we własnych celach. To nie tak.
Ostatnie czego się spodziewał to reakcja dziewczyny. Nie uważał by kilka łyków mogło ją jakkolwiek sponiewierać, a nawet Sally nie miała nadzwyczajnego daru wpychania mu kobiet w ramiona. W jednej chwili dawali się obwąchiwać psu, a w drugiej uchronił ją przed nieszczęśliwym upadkiem. Nie to jednak go zaskoczyło, bo najdziwniejszy w tym wszystkim był pocałunek na który się zdobyła. Mężczyzna odrobinę zdrętwiał, choć to nie tak, że nie było to miłe. Przez krótką chwilę zapach jej perfum odrobinę zakręcił mu w głowie, lecz zanim wpili się w swoje usta z większa namiętnością, Bergman odsunął swa twarz i przymknął powieki. Czuł się jak skończony debil bo wcale nie chciał tego przerywać ale wiedział, że powinien. Była siostrą Travisa i nie chciał by ktokolwiek myślał, że próbował ja wykorzystać w jakiś niepożądany sposób. Może zdążyła się już wstawić? W każdym bądź razie nic z tego nie będzie, bo prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw a on zniknie z jej życia. To nie świat dla niej.
Nie, Aeralie.. — jęknął w końcu i skrzywił się, chcąc wydusić z siebie coś bardziej sensownego — To nie jest dobry pomysł. To alkohol, a ja nie zamierzam tego wykorzystywać. Lubię cię i jesteś świetną dziewczynę ale nie powinniśmy tego robić — wyjaśnił i podrapał się po głowie, pragnąć zapaść się pod ziemię. Była świetną i naprawdę atrakcyjną dziewczyna ale zdecydowanie za młodą.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Cóż, gliniarz pod przykrywką nie pojawiłby się w miejscu, w którym nie byłoby takiej potrzeby. Gang musiał prowadzić jakąś nielegalną działalność. Pewnie wiele takich działalności. Aeralie, jednak nie dociekała z czym się to wiązało, bo zwyczajnie nie miała o tym pojęcia i nic nie przychodził ojej do głowy. Jednak swoją opinię już wyrobiła i to nie dlatego, że o coś kogokolwiek podejrzewała. Po prostu jej brat był w ich szeregach i zmarł. W porachunkach. Nie potknął się i nie rozbił głowy, nie zakrztusił drinkiem. Został zamordowany z zimną krwią, więc dlaczego miałaby sądzić, że pracują tu szlachetni mężczyźni, kochający swoje żony i zarabiający na życie… właściwie czym? Czym zarabiali na życie obecnością w gangu? – Nie myślę, bo nie widziałam tego. Ale nie jesteście uczciwi. Nie wiem, kim jesteście, nie wiem, co robicie i nie będę dociekać. To jest wyłącznie wasza sprawa. Ale powiedz mi, siedzicie tutaj naprawdę długo. Nie macie zwykłej, zarobkowej pracy? Czym specjalizuje się gang motocyklowy? – to było pytanie czysto retoryczne, bo jak już wspomniała – nie chciała tego wiedzieć. A poza tym, Caleb na pewno o niczym by jej nie wspomniał. Chciał ją chronić czy cokolwiek w rzeczywistości pragnął. Prawdopodobnie, żeby nie pałętała im się tutaj małolata, która może czasami zbyt wiele usłyszeć, a później powiedzieć komuś niepowołanemu. – Nie musisz odpowiadać, bo ja naprawdę nic nie chcę wiedzieć – upewniła się, że zrozumiał. Chciała tylko wiedzieć, kto zabił jej brata, ale to już ustalili, dlatego nie powiedziała tego na głos. Nie powiedziała nic więcej, bo skoro tego nie rozumiał, to nie wiedziała jak ma mu to wytłumaczyć. Zresztą, może to ona się myliła? Może zupełnie nie miała racji? Może rzeczywiście byli wyłącznie lubiącą się grupą ludzi, która po prostu nazywa siebie gangiem motocyklowym? Ale dlaczego w takim razie umarł jej brat? Za co?
Dlaczego to zrobiła? Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Ale kimkolwiek Caleb był, członkiem gangu, sprzedawcą w sklepie, strażakiem, był po prostu fajnym facetem. Bez względu również na to, że tak bardzo bronił gang, który był zadrą w sercu Aeralie. Był przystojny i chyba trochę czuła, że w jakiś sposób próbuje ją chronić, ale również to, że w jakiś sposób wciągał ją do swojego życia. Nie wiedziała na ile to prawda, a na ile wymysł jej mózgu, bo może po prostu przez chwilę chciała być dla niego kimś ważnym. Nie miała pojęcia, ale reakcja była natychmiastowa. Nie sądziła, że potrwa to zaledwie chwilę, a Caleb postanowi zachować się rycersko. Nic dziwnego, że na jej policzki wstąpił rumieniec. – Chryste, przepraszam. To było żałosne i bardzo nie na miejscu. Przepraszam, Caleb – powiedziała, przygryzając ze wstydu dolną wargę. Stała jeszcze chwilę, zastanawiając się, co tutaj robi. – Pójdę już. Naprawdę miło mi było poznać Sally i to był świetny wieczór – język jej się plątał, ale czuła się jak skończona idiotka i zwalała to na karb stresu. Odwróciła się i przez tylne drzwi weszła do baru. Wzięła swoją torebkę, wręczyła barmanowi pieniądze za swoje drinki i wyszła jak najprędzej. Naprawdę niewiele brakowało jej, żeby się rozpłakała, tak bardzo czuła się sobą zażenowana, ale najpierw musiała zadzwonić po taksówkę, dotrzeć do domu i dopiero tam mogła się rozkleić.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Czy ty naprawdę chcesz usłyszeć odpowiedź? Nie chce mi się wierzyć, że brat nic ci nie mówił. Ciężko mu było trzymać język za zębami — i pewnie dlatego skończył w piachu. Dokończył myśl jedynie w ciszy, starając się nie wywoływać u dziewczyny żadnych ataków paniki ani łez. Nie mówiło się źle o zmarłych i Dale też nie zamierzał, zwłaszcza, że uważał Travisa za świetnego kumpla. Był młody, nad wyraz porywczy i lekkomyślny. Chłopacy często wątpili w słuszność jego przynależenia do klubu. Czy się mylili? Niekoniecznie.
Część z chłopaków zarabia na bramkach w klubach, część naprawia auta, a część.. — urwał na moment i zwilżył językiem usta — Część o prostu próbuje coś ugrać na boku, bo zwyczajnie nie stać ich na opłacanie rachunków i utrzymanie rodziny. Sam byłem w podobnej sytuacji i łapałem się czego mogłem. Bary, budowy, wyjazdy w trasę — dokończył i wyjaśnił po krótce, choć darował sobie wzmiankę o dołączeniu w szeregi jednostki wywiadowczej. Wspomniał raczej część poprzedzającą akademie policyjną i poszukiwanie własnej drogi. Potrzebował pieniędzy jak każdy i za wszelką cenę chciał pomóc matce w usamodzielnieniu się. Przez wiele lat była zależna od wiecznie pijanego i awanturniczego ojca, który przypominał karalucha. Nic nie było w stanie go zniszczyć i zawsze wracał.
Nie chciał komplikować spraw bardziej i jedyne czego oczekiwał od tego wieczora to dobra zabawa i bezpieczeństwo dziewczyny. Musiał być pewien, że brunetka nie będzie próbowała kierować się żalem i rozpaczą, która wpędzi ją w niemałe kłopoty. Nie zdawała sobie sprawy w jakim niebezpieczeństwie się znajdowała, jednak wspominanie jej o tym mogłoby jedynie wpędzić ją w niepotrzebną panikę. Póki co wydawało mu się, że kontrolował sytuacje, jednak było to jedynie mylne złudzenie, bo dziewczyna postanowiła przekroczyć granicę, którą mężczyzna wyznaczył sobie już na samym początku tej znajomości. Widząc jej zarumienione policzki i zakłopotanie, próbował jakkolwiek załagodzić jej poczucie wstydu, jednak zamiast tego dziewczyna wolała po prostu zwiać.
Aeralie, poczekaj.. — jęknął, a kiedy wróciła do baru i zostawiła go samego na podwórzu, ruszył za nią. Nie chciał robić scen przy chłopakach, którym już i tak było wyjątkowo do śmiechu. Kiedy przekroczył próg lokalu, Eaton zdążyła opłacić swój rachunek i pospiesznie wyszła na zewnątrz. Nie biegł za nią by nie zwracać na siebie zbędnej uwagi, jednak gdy oboje znaleźli się przed wejściem, mężczyzna ponownie pociągnął temat.
Dlaczego uciekasz? Przecież to nic takiego, nie gniewam się — odparł odrobinę przejęty i uśmiechnął się w końcu, nie chcąc by czuła się z tym źle. Co prawda pocałunek nie był na miejscu przez wgląd na to kim byli ale nie był to błąd, który przekreślał ich relacje. Chyba. — Naprawdę musisz jechać? Zostań, a ja odwiozę cie później do domu — dodał, choć sam nie był do końca przekonany czy powinien ją zatrzymywać. Nie chciał jednak kończyć wieczora i w takim rozgardiaszu puszczać wolno.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
- Pewnie na swój głupi sposób mnie chronił. Szkoda, że nie potrafił siebie – burknęła niezadowolona, bo ten temat naprawdę wyzwalał w niej zły nastrój. Nawet nie potrafiła określić czy jej brat sobie na to wszystko zasłużył czy nie, bo okazuje się, że zupełnie, ani trochę go nie znała. Był jej zupełnie obcy i chyba dlatego trochę odpuszczała sobie cały smutek. Bo zdecydowanie bardziej czuła się zdezorientowana. – W porządku – odpowiedziała zwyczajnie, bo zaspokoił w jakimś sensie jej ciekawość i to oznaczało, że nie skupiali się wyłącznie na nielegalnej działalności. O to już Aeralie nie pytała, bo obawiała się, że skoro Caleb był taki super szczery, to mógłby jej coś na ten temat powiedzieć, a przecież im mniej wiedziała, tym lepiej spała. Poza tym, aż tak bardzo ciekawość jej nie zżerała. Naprawdę chciała wierzyć, że to jest ich normalnie życie. Praca, spotykanie się tutaj, a to, co sprawiło, że jej brat nie żyje jest jakąś minimalną częścią. Chciała ufać Calebowi i chyba wydawało jej się, że rzeczywiście tak jest. Bo nie owijał niczego w bawełnę i choć trochę traktował ją jak małą dziewczynkę, to jednocześnie dużo jej mówił. Przynajmniej tyle, ile chciała wiedzieć.
Nie sądziła, że coś tak idiotycznego przyjdzie jej do głowy, ale jego zapach, a przede wszystkim jego oczy, które stanęły jej na drodze, kiedy się potknęła sprawiły, że nie potrafiła się powstrzymać i sięgnęła do jego ust. Nigdy sobie na to nie pozwalała. Była w jednym związku, ba, bywała nawet na randkach, ale jeśli idziesz z kimś na randkę to wiesz, że w jakiś sposób ta osoba cię pociąga, dlatego sytuacja czasami do tego doprowadza. Tu nie doprowadziła do pocałunku, a oni chyba dość nieświadomie, ale wytyczyli sobie granice tej relacji, którą Aeralie przekroczyła. Nie znosiła zachowywać się lekkomyślnie, ale nie mogła przez całe życie zachowywać się szczególnie dorośle. Najwyraźniej jakaś część jej mózgu odpowiedzialna za spontaniczność postanowiła się przebić. – Nie uciekam, Caleb. Po prostu powinna pójść zanim pokuszę się o zrobienie innych, głupich rzeczy – zażartowała. Ale gdyby rzeczywiście wpadła na coś jeszcze gorszego, umarłaby ze stresu. – Możesz odwieźć mnie teraz? Chyba zachowywałam się trochę jak wariatka, więc nie chciałabym tam wracać i robić z siebie niezrównoważonej kretynki – przyznała szczerze. Widział ją już od najgorszej strony, więc dlaczego miałaby się nie przyznać.

ciąg dalszy nastąpi...

dale bergman
ODPOWIEDZ