lorne bay — lorne bay
11 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
hasło: lornebay
Nie potrafił zrozumieć ludzkiej logiki, nie ważne jak mocno by się starał. Ludzie byli dla niego istną zagadką. Jego przekaz był prosty, nie zawierał skomplikowanych szyfrów czy zagadek, które ciężko było rozwiązać. Prosił, ostrzegał, ale nie zamierzał błagać. Jego cierpliwość miała swoje granice, a czara goryczy przelewała się z każdym kolejnym dniem. Jego stalowe nerwy puszczały coraz bardziej. Serce pękło mu na milion kawałków w momencie, w którym zobaczył ich na plaży. Żałował, że wtedy nie skorzystał z okazji kiedy była sama. Była tak pijana, że mógł spokojnie spocząć obok niej na chłodnym piasku i spędzić kilka przyjemnych chwil, w tamtym czasie byłby dla niej tylko pijackim wytworem jej wyobraźni. Kiedy był gotowy aby spotkać się z nią twarzą w twarz coś, a raczej ktoś musiał mu przeszkodzić. Na horyzoncie znów pojawił się ten rudzielec, jego pojawienie się spowodowało, że krew w jego żyłach zaczęła się gotować. Czuł jak ciśnienie mu rośnie w momencie, w którym ściągnęła przed nim bluzkę i pozwoliła dotknąć swojego ciała. Nie potrafił opanować swojej wściekłości, dużo kosztowało go siedzenie w cholernym fotelu w samochodzie i oglądanie tego obrazka. Kiedy chłopak zabrał ją do samochodu mężczyzna cicho odetchnął, ruszył za nimi chcąc upewnić się, że jego "ukochana" bezpiecznie znajdzie się w domu. Mylił się, tak bardzo się mylił.
Znalazła się w domu, ale nie swoim. Zabrał ją do siebie, z okna swojego samochodu widział jak w jednej z sypialni pali się światło.
To był dla niego koniec, wszystkiego. Wściekłość, żal i chęć zemsty zalała całego jego ciało, każda komórka w jego organizmie pragnęła rozszarpać chłopaka na drobne kawałki. Wiedział, że nie mógł zrobić tego od razu, nie teraz i nie pod wpływem takich emocji. Musiał się do tego przygotować, porządnie.
I tak minęło kilka dni, wolne chwile spędzał na podglądaniu swojej małej księżniczki, która tym razem postanowiła skorzystać z jego rad i nie pakować się w kłopoty, a tym bardziej nie spotykać się z nim.
Dzisiaj nadszedł jednak moment na zrealizowanie idealnie obmyślonego planu, siedział w swoim samochodzie tuż pod mieszkaniem Lii. W dłoni trzymał nowy telefon, który kilka dni temu udało mu się sklonować. Blondynka była nie tylko piękna i urocza, ale czasem bardzo roztrzepana. Nie zwróciła nawet uwagi w momencie, w którym mężczyzna zabrał jej telefon z blatu baru, sklonował, a potem odłożył na miejsce.
Wszystko szło zgodnie z planem, w kościach czuł straszne podenerwowanie, ale również i niebywałe podniecenie. Dzisiaj nadszedł moment, w którym raz na zawsze skutecznie pozbędzie się swojego największego wroga z otoczenia jego kobiety. Odblokował ekran i wyszukał z kontaktów numer rudowłosego.

23:23
Lia
Percy, on tutaj jest.
Pomóż mi, błagam.

Napisał krótką wiadomość, a następnie odłożył urządzenie na deskę rozdzielczą samochodu w spokoju oczekując na jego przyjazd.
Wiedział, że Percy rzuci wszystko i przyjedzie aby jej pomóc, problem polegał jednak na tym, że mężczyzna siedzący w samochodzie był gotów oddać nawet własne życie za tą dziewczynę. Poświęci dla niej wszystko, każdą kroplę własnej krwi.
Miał zamiar dać mu nauczkę i raz na zawsze przegonić go z jej otoczenia, a może nawet i Lorne Bay.
Minęło kilkanaście minut od momentu wysłania wiadomości, tak jak myślał w dodali usłyszał ryk starego silnika i z zarobu wyjechał samochód chłopaka.
Mężczyzna chwyciła za kluczyki, które dalej były w stacyjne, poczekał aż tamte auto go minie i odpalił swój samochód, docisnął pedał do podłogi i z całym impetem wjechał w tył samochodu, który był przed nim. Szarpnęło nim, ale i tak skończył lepiej niż chłopak. Po uderzeniu jakie mu zafundował nawet nie ruszył się ze mojego auta, nie wysiadł aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Po prostu wycofał i odjechał zanim pojawią się się pierwsi gapie, których przyciągnął dźwięk wypadku.
To powinno dać mu nauczkę - pomyślał i na zgaszonych światłach wyjechał z ulicy i zniknął za kolejnym zakrętem.
percy matthews
hasło: lornebay
sumienny żółwik
universal person
brak multikont
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
[15]

Percy chyba wreszcie powoli dochodził do siebie i z ręką na sercu mógł przyznać, że czuł się lepiej. Nawet ostatnia rozmowa z Perrym, która przebiegła ani nie zadawalająco, ani nie jakoś okropnie, wpływała na niego korzystnie. Odzyskał siły i chęci przede wszystkim, a w dodatku nie wyglądał już tak jakby go coś przejechało kilkanaście razy. Albo jakby go pobił dekadę starszy koleś. Nawet powrócił do treningów – jak na razie samotnych, ale z ulgą stwierdził, że forma pozwala mu na całkowity powrót do treningów z Lią. I nie wiedzieć czemu, ale czuł się z tego powodu lepiej. Na pewno był zadowolony, że wreszcie mogą wznowić treningi i nie pozostawia jej tak całkiem na lodzie. Jeszcze jej tego, co prawda nie obwieścił, ale wszystko było na dobrej drodze. Zresztą nawet sam kontakt z Lią chyba mu się nieco polepszył? A przynajmniej tak uważał po ich ostatnim maratonie Bridgertonów, który pewnie wyglądał trochę tak, że kilka razy musiał upewniać się, że Lia nie zasnęła po tych swoich pijackich wybrykach. W dodatku dał jej pewnie to obiecane alko, aczkolwiek zastrzegł sobie, że to jedno to wszystko, co dostanie i ma pić z rozsądkiem, jeśli nie chce, by jej zaraz alkoholu w ustach zabrakło. W każdym razie on bawił się świetnie, choć później musiał przyznać się Siennie, że owszem obejrzał cały sezon bez niej, za co przeprasza, ale tak wyszło.
Ale do niczego między nimi nie doszło wbrew podejrzeniom, które mogły nasunąć się naocznemu świadkowi. Percy nawet by o tym nie pomyślał – nie w stosunku do Lii, która choć pewnie była atrakcyjna, to jednak wciąż była siostrą jego przyjaciółki. A po drugie, nie w głowie było mu podrywanie Lii. I nie żeby też chciał konkretnie tutaj kogoś zranić, ale w ogóle nie odczuwał chemii między nimi. Widocznie jednak nie dla wszystkich to było jasne. Co nie oznaczało, że owe podsumowanie postawy Percy’ego mijało się z prawdą, bo Matthews rzeczywiście na wieść, iż Lia jest w niebezpieczeństwie, był w stanie rzucić wszystko i pojechać do niej. Dlatego, kiedy podczas późnego obiadu ze swoim dziadkiem odczytał ową wiadomość, natychmiast zerwał się ze swojego miejsca, przepraszając dziadka i czym prędzej zgarniając kluczyki. Jasne, że się wystraszył i przeklinając siarczyście odpalił samochód, by już po chwili wycofać z podjazdu przed jego domem. Próbował się jeszcze do niej dodzwonić, ale wyglądało to tak jakby jej telefon był z jakiegoś powodu wyłączony albo stracił zasięg. Percy gorączkowo myślał nad tym, czy powinien złamać obietnicę złożoną Lii i zawiadomić policję. Żałował, że nie miał numeru do nikogo ze współlokatorów Lii, ale podejrzewał, że skoro stalker zdołał się tam włamać, a Lia jedyne, co była w stanie zrobić to napisać mu tą oszczędną wiadomość, to najwyraźniej w mieszkaniu była sama. Przeklął raz jeszcze i ponownie spróbował dodzwonić się do blondynki, prosząc ją w myślach, by odebrała, ale telefon znów był wyłączony. Wreszcie podjął decyzję i zadzwonił na policję. Po chwili odpowiedział mu głos operatora. – Chciałbym zgłosić włamanie na Opal Moonlane… – Właściwie tylko tyle zdołał wypowiedzieć, bo właśnie wtedy poczuł siłę wyrzutu, a jego głowa poleciała w bok. Telefon upadł na wycieraczkę pasażera, a on sam stracił panowanie nad kierownicą. Coś w niego uderzyło z ogromnym impetem.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
#policzę
Musiała przyznać, że dawno nie zaliczyła tak mocnego kaca. Nie wiedziała czy złe samopoczucie wzięło się jej po wypiciu wątpliwej jakości alkoholu czy może stąd, że jej organizm przez ostatni czas przyjmował mało procentowych płynów i był to dla niego szok. Poza normalnym kacem miała też kaca moralnego, który był o wiele straszniejszy niż ten fizyczny. Ze swojej małej imprezy nie pamiętała zbyt wiele, ale szczerze to nawet nie chciała znać szczegółów w jaki sposób przebiegła. Ostatnie co pamiętała to jakieś laski w wielkich sukniach, a potem obudziła się rano w nie swoim mieszkaniu. Co było jednak najgorsze? Chyba to, że dom, a raczej pokój w którym się obudziła należał do rudowłosego chłopaka. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak głupio (a robiła w swoim życiu wiele innych rzeczy, za które powinna czuć się tak!) i była bardzo zażenowana całą sytuacją. W tamtym momencie pewnie tylko grzecznie podziękowała za nocleg i wszystko inne, a potem zniknęła.
W ciągu tych kilku dni nie rozmawiała z chłopakiem czy to osobiście czy przez telefon. Nie była pępkiem świata, ona miała swoje życie, a on swoje. Doszło do niej, że nie mogła polegać tylko na nim, musiała jakoś odzwyczaić się od jego towarzystwa. Bo w dalszym ciągu planowała odciąć tą nić znajomości i wrócić do porządku dziennego. Nawet zrobiła ku temu pierwsze kroki! Po długim namyśle spotkała się ze swoim ojcem, postanowiła wykorzystać trochę jego znajomości i załatwić swoją "sprawę" na własnych zasadach. Nie byłaby sobą gdyby rozmowy ze swoim rodzicielem nie oparła na pewnym kłamstwie, wcisnęła mu taką samą historyjkę co na początku Matthewsowi, ale zmieniła kilka drobnych szczegółów, była przekonująca i miała nadzieję, że Jackson połknie haczyk. W między czasie starała się żyć tak jak wcześniej, pracowała, spotykała się ze znajomymi, ale już poza klubami. Czasem nawet sobie pobiegała bo odkryła, że ta czynność pozwala jej na spędzenie przyjemnie czasu i oczyszczenie myśli. Odzyskała w pewnym sensie stabilność, a przede wszystkim pewność siebie. Nawet te kilka smsów, które dostała nie wzbudzały w niej aż tak wielkiego strachu jak wcześniej. W jednym z poradników jakaś baba napisała, że aby być dobrej myśli trzeba te właśnie myśli przyciągać do siebie i to właśnie starała się robić blondynka. Powtarzała sobie w myślach, że wszystko będzie dobrze i lada moment jej koszmar się skończy, że to wszystko zostanie tylko brzydkim wspomnieniem.
Niestety jak w każdym poradniku tak i w tym pisali same bzdury, przyciąganie dobrych myśli nie działało tak jak powinno, albo to z nią było coś nie tak. Cały dzień był jedną wielką katastrofą, najpierw zaspała do pracy (bo jak można zaspać na popołudniową zmianę w barze!) potem stłukła kilka szklanek, pomyliła zamówienia, a na samym końcu o mało co nie zrzuciła na siebie całego stosu metalowych beczek z zaplecza. Lekka kraksa można by rzec.
W końcu jednak udało się zakończyć zmianę, wyszła z pracy chwilę po godzinie 23 i spacerkiem skierowała się do swojego mieszkania. Miała w planach przed spaniem obejrzeć jeszcze jakiś nudny film, który byłby idealną kołysanką. W czasie tego spokojnego spaceru nie wiedziała, że jednak czeka na nią horror, kryminał i wszystko inne w jednym tym bardziej na żywo!
Po dodarciu na Opal Moonlane dostrzegła samochód i to nie byle jaki, tył tego konkretnego auta była w stanie rozpoznać wszędzie, tak samo jak tył jego właściciela (hehe, ale to nie na miejscu!)
Była zdziwiona tym widokiem, dopiero kiedy była wystarczająco blisko dostrzegła, że coś było nie halo. Auto nie wyglądało tak jak powinno wyglądać, stało też w miejscu, w którym normalnie auta nie stoją. Wydała z siebie cichy dźwięk, który ciężko było sprecyzować. Może było to jękniecie, ciche przekleństwo czy coś podobnego.
To był moment, w którym puściła swoją torbę i niemal sprintem podleciała do samochodu, a raczej czegoś co jeszcze niedawno samochodem było.
- Percy! - krzyknęła zatrzymując się przy drzwiach pasażera, chwyciła za klamkę i trochę się z nią siłowała zanim otworzyła te cholerne drzwi. Kiedy jej się to udało swoje drżące dłonie położyła położyła na przycisku, który odpowiadał za odpięcie pasów, ale za żadne skarby nie chciał puścić.
- Co się stało? Piłeś coś? - jej głos był podniesiony, dało się w nim usłyszeć zdenerwowanie, strach i wszystko jednocześnie. Poza tym nie przypuszczała, że wiecznie odpowiedzialny i sztywny Percy wsiadł do samochodu pod wpływem alkoholu.
- No weź odpowiedz, halo! - darła się, autentycznie się darła bo krzykiem nazwać tego nie było można. Nie spojrzała nawet na niego, całą swoją uwagę skupiła na tym aby odpiąć go z tych pasów.
Najbardziej logicznym wyjściem było zadzwonić po pomoc, ale jak w takich sytuacjach miała myśleć logicznie? No jak?
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
/soreczka, ale kochaj mnie still <3

Wspomniany rudzielec nie do końca rozumiał, co takiego było złego w tym, że Lia u niego przenocowała? Właściwie to nawet się ucieszył, że Lia po prostu zasnęła, podczas oglądania serialu i nie upierała się, by wrócić do swojego mieszkania o tak późnej porze, bo przynajmniej tej jednej nocy był pewien, że absolutnie nic złego jej nie spotka – o ile na jego domek nie spadnie atomówka, a na to się nie zapowiadało. Nawet nie przeszkadzało mu, że mamrotała jakieś dziwne rzeczy przez sen – w pewnym momencie mógłby przysiąc, że Lia po prostu losowo wymieniała pierwiastki chemiczne – i zanim sam odpłynął w sen to przykrył ją kołderką, a sam zgarnął dla siebie koc. I serio nie było w tym niczego dziwnego – nawet nie spali przecież na jednej przestrzeni łóżkowej, bo on ułożył się na ziemi jak przystało na dobrego, grzecznego chłopca.
Przez kilka kolejnych dni czekał na jakąś wiadomość z jej strony, przypominającej mu o treningach albo jakiekolwiek formie żartu, którą mógłby zbyć i po prostu zaproponować spotkanie. Ale nic takiego nie nastąpiło, więc Percy ponownie skupił się na pracy, na spotkaniach ze znajomymi – w tym Jake’em i Sienną – oraz na szukaniu sobie kolejnych walk. Prawdę mówiąc, ciężko mu było cokolwiek nowego znaleźć na własną rękę, a stary Aborygen, który do tej pory mu załatwiał wejścia na walki, nakazał mu jeszcze odczekać. Tyle, że Percy miał naprawdę dosyć czekania. Dlatego postanowił uruchomić inne niezawodne taktyki researchu – czytaj; poprosił Jake’a o pomoc. Na moment nawet zapomniał o Lii i jej problemie – aż do momentu tej jednej wiadomości, która sprawiła, że poczuł się jak koszmarny… przyjaciel? Czy coś w tym rodzaju. Bo jak mógł nawet na chwilę opuścić gardę i naiwnie uwierzyć, że wszystko było w porządku, skoro ewidentnie ten psychol był na wolności. I właśnie przez te wyrzuty sumienia – jak i to, że przecież cholernie się martwił o blondynkę – wybiegł z domku bez chwili zawahania i zastanowienia. Zresztą i tak trzeba mu przyznać, że kierował się rozsądkiem, dzwoniąc jeszcze z drogi na policję.
Oczywiście połączenie zostało przerwane w momencie uderzenia i tego jak Percy – na szczęście zapięty pasami – poleciał w bok, a wraz z tym ruchem upuścił telefon z dłoni, który spadł gdzieś na podłogę po stronie pasażera. Uderzył głową na tyle mocno, że na twarzy miał wszędzie krew, która leciała strużką z rany gdzieś na jego czole. A następnie z nosa. Poza tym doznał lekkiego wstrząsu to na pewno, ale jakim cudem miało do tego nie dojść, skoro głowa Percy’ego normalnie była narażona na wstrząs, podczas walk, a co dopiero przy tego typu zderzeniu. Szyba w samochodzie pękła, czego nawet nie zarejestrował, bo nagle zrobiło się ciemno. A gdy się ocknął, nie do końca rozumiał, co się dzieje wokół niego.
Jak w ogóle Lia mogła pomyśleć, że odpowiedzialny i sztywny – jej zdaniem – Percy mógł cokolwiek pić i wsiąść za kółko? Zresztą on sam teraz średnio ogarniał, bo owszem docierał do niego ten irytujący głos, ale nie mógł rozszyfrować, co właściwie owy głos wypowiada. Mrugał nieprzytomnie i przez dobrą chwilę próbował złapać odpowiednią ostrość. – Nie powiedziałem jej, nie powiedziałem jej… – wymamrotał tylko. Bo w tym momencie pomyślał tylko o Siennie i o tym, że podczas ostatniego spotkania nie powiedział jej o niczym, choć może powinien i w tym momencie jakaś pokręcona logika nakazała mu o tym właśnie zapewnić Lię.
Lia Hargreeves
ODPOWIEDZ