chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden dobrą chwilę już mieszka w Lorne Bay, zdążył nawet odświeżyć dom, choć nie ma co ukrywać, że do części rzeczy musiał wynająć specjalistów, to wciąż nie skończyły się te sytuacje, w których coś tam robi i okazuje się, że nie ma jeszcze przedmiotu czy sprzętu, który w danym momencie byłby mu potrzebny. Z jednej strony nie ma się czemu dziwić, w końcu nie zabrał do miasteczka całego dorobku swojego życia. Założył, że zaczyna tutaj nowy rozdział, który nie wiadomo jak długo potrwa, ale przetransportował tylko najważniejsze rzeczy osobiste, więc nic dziwnego, że nagle okazuje się, że nie ma durszlaka czy wiertarki. W dotychczasowym życiu te przedmioty nie były mu nawet potrzebne w codziennym funkcjonowaniu, bo spędzał w pracy tak długo czasu, że nie myślał nawet o samodzielnym gotowaniu, nie mówiąc już nawet o majsterkowaniu. Do tej pory miał marne pojęcie o obu tych czynnościach, dziś dużo chętniej spędza czas w szopie, niż pichcąc w kuchennym fartuszku. Pewnie dlatego dostawcy jedzenia już na pamięć znają jego adres.
Dziś na przykład owce zniszczyły ogrodzenie, a on niezbyt posiadał sprzęt, którym mógłby je naprawić, nie pozostało mu więc nic innego, jak prowizorycznie załatać dziurę i wybrać się do najbliższego marketu ze sprzętem budowlanym. Miał nadzieję, że tym razem potrzebne mu narzędzia będą dostępne od ręki, bo zdarzyło mu się już, że coś trzeba było dopiero sprowadzać, a on musiał czekać. Thompson, przyzwyczajony do szybkiego życia, gdzie przy wystarczającej sumie pieniędzy albo dobrym nazwisku, wszystko można dostać na już, czuł się w tych momentach jakiś wyjątkowo bezradny. Tutaj to, że poświeci drogim zegarkiem, nie sprawi, że sprzedawca wyciągnie towar spod lady, a nawet jeśli, to nie on będzie tym uprzywilejowanym klientem. Raczej ktoś zaprzyjaźniony może liczyć na specjalne traktowanie.
Na pozycję i zaufanie trzeba sobie zapracować, z tą zasadą mężczyzna nie zamierzał się kłócić, dlatego zawsze wracał po paru dniach i ostatecznie kupował rzecz, która jest mu potrzeba. Dziś na szczęście udało się bez żadnych opóźnień, więc ze sprzętem w bagażniku wracał niezbyt ruchliwymi ulicami Lorne Bay. Korki, nieodłączny element wielkich metropolii, to chyba jedyna rzecz, za którą Aiden ani przez moment nie zatęsknił po diametralnej zmianie swojego życia. Tutaj jeździło się na luźno, bez żadnego stresu i poirytowania niekompetentnymi kierowcami.
I tak wracał sobie do domu niespiesznie, wiedząc, że nic gorszego niż rozrabiające owce nie może go tam czekać. Minął parę uprawiających wieczorny jogging osób i nagle jego uwagę przykuła dziewczyna idąca w przeciwnym do jego kierunku. Nie tak dawno temu jego dzieci weszły w okres dorosłości, więc był wyczulony na wszelkie oznaki przemocy, szczególnie wobec kobiet. Jej niechluje ubranie i charakterystyczny wyraz twarzy sprawiły, że zwolnił, a gdy zbliżył się do kobiety, to ostatecznie zatrzymał się. Ktoś by powiedział, że zwyczajnie zabalowała, ale dwadzieścia lat doświadczenia lekarskiego i posiadanie córki, sprawiły, że nie mógł zignorować tego co zobaczył.
Włączył światła awaryjne i maksymalnie opuścił szybę. Już miał się odezwać, ale zobaczył, że dziewczyna zrobiła się blada jak ściana. W jego ocenie w każdej chwili mogła zemdleć, więc nie czekał dłużej, tylko wysiadł z samochodu.
- Wszystko w porządku? Potrzebujesz dostać się na pogotowie? - zapytał wprost, gdy tylko w dwóch krokach wskoczył na chodnik.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Wciąż nie chciała dopuścić do siebie faktu, co się właśnie stało.
Naprawdę nie chciała wierzyć w to, że człowiek, którego uważała za najlepszego przyjaciela będzie zdolny posunąć się do takich kroków i skrzywdzić ją w najbardziej możliwy sposób. W głowie się to Saskii nie mieściło, serce starało się to jakoś usprawiedliwiać – nie był przecież sobą, prawda? Ferreira nie miała zielonego pojęcia pod czego wpływem był Dick, jednakże zdecydowanie nie był to sam alkohol, bo nieraz wspólnie pili whisky czy inne trunki o wysokich zawartościach procentów i nigdy wcześniej nie doszło do czegoś takiego. To musiały być narkotyki… Nie widziała innej opcji. Jej matka też potrafiła taka być pod wpływem. Zamieniać się w człowieka zupełnie obcego, być kimś zupełnie innym. Tak też było i z Remingtonem… i mimo że starała się go tłumaczyć przed samą sobą, to jednak gdzieś w niej była garstka racjonalnego myślenia, że nie powinna była tego robić. Została skrzywdzona i nie było niczego na jego usprawiedliwienie.
Szła do domu praktycznie na ślepo, na przysłowiowym autopilocie. Nie była w stanie powstrzymać łez, które spływały po jej policzkach. Nigdy by nie pomyślała, że byłaby w stanie płakać aż tyle… a jednak. Czasami brakowało Saskii oddechu i starała się go łapczywie łapać. Fakt, że było już raczej późno z jednej strony był „pocieszający”, z drugiej… bała się, że nagle ktoś wyskoczy zza rogu, dlatego też się nerwowo rozglądała. Nikogo jednak nie było w pobliżu, czasem minęło ją jakieś auto, jednakże nikt się nią zbytnio nie interesował. Miała nadzieję, że tak pozostanie, bo inaczej może mieć kłopoty.
Z całych tych nerwów ściskało ją w żołądku. Gdyby miała w nim jakąś treść, to zapewne by zwymiotowała, jednakże to już zrobiła w mieszkaniu Remingtona, więc pozostało jedynie uczucie wiecznych mdłości, których w żaden sposób nie potrafiła się pozbyć, mimo że bardzo by chciała. Każdy najmniejszy ruch powodował ból… zarówno fizyczny jak i psychiczny. Saskia modliła się w duchu, żeby w swoim barku miała jakąś awaryjną butelkę… z czymkolwiek. Byle miało procenty. Wiele osób zapewne by stwierdziło, że alkohol nie był sposobem na rozwiązywanie i radzenie sobie z problemami. Niestety, to był jedyny, który Ferreira miała. Jako nielegalna imigrantka nie posiadała zbyt wiele praw w tym kraju, więc o jakiejkolwiek terapii mogłaby jedynie pomarzyć. Nawet gdyby jej status był odpowiedni, to nawet na to nie było ją stać. Ledwo wiązała koniec z końcem nawet finansową z pomocą Remingtona. Na razie wolała o tym nie myśleć, ale jej sytuacja zapewne mocno się pogorszy, jak tylko skończą się zaskórniaki. Odkładała każdy grosz, jaki miała „nadprogramowy” – a tych było zdecydowanie niezbyt wiele. To nie był jednak czas na tego typu rozmyślania.
Idąc lekko chwiejnym krokiem zapewne mogła zostać wzięta za małolatę, która trochę za bardzo zabalowała. To by było jej naprawdę na rękę, żeby tak mijający ją ludzie myśleli, żeby nikt nie zaczepiał. Chciała po prostu wrócić do domu, zamknąć się w nim… i po prostu spróbować zapomnieć o tym, co się stało.
Nagle jednak zatrzymało się obok niej jakieś auto. Saskia wychowała się w brazylijskich fawelach i tam to zdecydowanie nie był dobry znak, a że aktualnie dziewczyna była w stanie lekkiej paranoi, a jej instynkt przetrwania działał na pełnych obrotach, to jak tylko zobaczyła Aidena wychodzącego z auta i idącego w jej stronę, po prostu rzuciła się do ucieczki. Zaczęła biec, mimo że to bolało jak cholera. I sukienka wcale w tym nie pomagała… daleko też nie zabiegła, potykając się o wystającą z chodnika kostkę i lądując na ziemi. Odwróciła się w stronę mężczyzny i z widocznym strachem w oczach zaczęła się po prostu od niego odsuwać.
Zostaw mnie, proszę... – Łzy poleciały po policzkach Ferriery, głos jej drżał. Upadek spowodował, że rozdarła sobie kolana oraz łokcie praktycznie do krwi. Patrząc na ten obraz zdecydowanie daleko było od wrażenia, jakoby Saskia była małolatą, która za bardzo zabalowała.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Gdy kobieta rzuciła się do ucieczki, on wcale nie zamierzał udawać, że nigdy nie stanęła na jego drodze. Pewne wartości, które już w czasie studiów medycznych, wbijane są młodym ludziom do głów, nigdy tak naprawdę ich nie opuszczają i dają znać w każdej sytuacji związanej z niebezpieczeństwem czy zagrożeniem życia. Gdy świadkiem wypadku jest lekarz czy pielęgniarka, to pewne jest, że to on pokieruje akcją ratunkową i będzie miał nad wszystkim kontrolę do czasu przybycia służb ratunkowych. Teraz Thompson co prawda jeszcze nikogo nie wzywał, bo gdy dochodzi do sytuacji jeden na jeden, to zawsze miał wrażenie bycia superbohaterem, który bez mrugnięcia okiem poradzi sobie z zastanym zdarzeniem. Miał w kieszeni telefon, ale biorąc pod uwagę to, jak dynamicznie rozwijała się sytuacja, nie myślał nawet o wzięciu go do ręki.
Dziewczyna nie pobiegła daleko, a on jedynie mógł się zastanawiać czy to kwestia potknięcia się na nierównym chodniku, czy czegoś, co sprawiło, że znalazła się w tym miejscu i w takim stanie. Brał pod uwagę obie opcje, wiedział jednak już, że powinien zmienić nieco podejście. Energia, którą w życiu zawodowym czuł w ciągu ostatnich dwudziestu lat pracy zawodowej, nagle znów zaczęła płynąć w jego żyłach. Wszystkie związane z tym doświadczenia, w tym pomoc weteranom wojennym, sprawiły, że intuicja tak szybko podpowiadała mu, jak ma postępować.
- Nie mogę. To byłby brak udzielenia pomocy, osobie, która wyraźnie tego potrzebuje. - odpowiedział i miał nadzieję, że w jego głosie wyczuwalna była odpowiednia nuta nieustępliwości, ale jednocześnie też odrobina empatii, bo to jest dość ważne względem ludzi, którzy ulegają wypadkom czy ogólnie mają jakiekolwiek problemy ze zdrowiem. Aiden jako chirurg nie musiał w swoim życiu pracować nad okazywaniem empatii właśnie, bo pomijając przekazanie informacji o tym, jak będzie, wygląda dana operacja, widywał ich jedynie pod narkozą, ale po tylu latach pamiętał jeszcze co nieco ze studiów. No i pracując w prywatnej klinice, wymagało się od niego odpowiedniego poziomu, również jeśli chodzi o zachowanie. Prywatnie mogło się być największym chamem, ale w godzinach pracy dobre samopoczucie pacjenta było najważniejsze.
- Spokojnie, jestem lekarzem. - powiedział i gdy podchodził do dziewczyny, to podniósł ręce do góry. Nie wiedział, czy to jakkolwiek uspokoi brunetkę, jeśli jednak miała traumę albo chociażby była w szoku, to faktycznie lepiej próbować zbliżyć się małymi krokami, niż być tak żywiołowym, jak Aiden w pierwszym momencie, gdy wyskakiwał z samochodu. To mimo wszystko mogło kojarzyć się z agresją. - Nie chcę zrobić Ci krzywdy. Zamierzam tylko upewnić się, że Twojemu zdrowiu nic nie zagraża. - dodał, gdy zrobił kolejny krok w stronę kobiety. Bliżej, póki co chyba nie mógł podejść, przynajmniej na ten moment, bo też nie zamierzał odpuścić, zostawiając dziewczynę na tym odludziu. Nie ważne ile to będzie trwało, choćby mieli rozmawiać do rana, to miał już silne postanowienie, że nie odjedzie, dopóki nieznajoma nie znajdzie się w odpowiednich rękach. A trzeba wiedzieć, że jeśli Thompson coś sobie postanowi, to praktycznie nie ma szans, żeby odwieść go od tego pomysłu.
Już z tej odległości mógł z grubsza ocenić obrażenia, których doznała poniekąd z jego powodu, mimo wszystko nie zapomniał jednak o powodzie, dla którego kobieta w ogóle przykuła jego uwagę. I tutaj wciąż nie potrafił wydać diagnozy. Ogarniająca ich ciemność też nie ułatwiała sprawy, bo może i krew w tym świetle można było dostrzec, to lampy uliczne i światło dobiegające z jego samochodu, od którego przecież nieco się oddalili, nie pozwalały na wiele więcej.
Nie mógł mieć pewności co do niczego, ale myśli, które pojawiły się w jego głowie w pierwszej chwili, wciąż gdzieś tam krążyły i to zarówno związane z byciem nieznajomej pod wpływem różnych substancji, jak i to, że padła ofiarą przemocy.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
W Saskii obudziły się instynkty, które były uśpione odkąd przyjechała do Australii i nabrała trochę większej pewności. Dotychczas nic złego się jej tutaj nie stało, miała wokół siebie ludzi, którym myślała, że może ufać. Jak się okazało, osoba, która była dziewczynie najbliższa wbiła nóż w plecy. Z tego powodu też mózg Ferreiry zaczął działać tak, jak w Brazylii, wszędzie widząc potencjalne niebezpieczeństwo i będąc nastawioną na przetrwanie. Dlatego zaczęła biec ile miała sił w nogach, mimo że takowych zbyt wiele nie posiadała i wiązało się to z bólem, który wytrzymywała zapewne dzięki adrenalinie, która teraz płynęła w jej żyłach. Bez niej pewnie by po prostu usiadła i się rozpłakała z bezsilności.
Potknięcie się było spowodowane… wieloma rzeczami. Wystającą kostką, która nie powinna wystawać, brakiem uwagi Saskii, zawrotami głowy z nadmiaru emocji. Nie zmieniało to jednakPost do 23.05
faktu, że wiedziała, że właśnie przegrała i że teraz nie ma już szans na ucieczkę. Przerażało ją to strasznie. Co ten człowiek od niej chciał? Niech ją zostawi w spokoju. Za co bóg – o ile jakikolwiek istniał, bo z każdą sekundą wątpiła w to coraz bardziej – ją karał?
Saskia wpatrywała się w Aidena przerażonymi oczyma. Chciał jej pomóc? Nie wierzyła… Dick również wiele razy to mówił i jak się skończyło zaufanie mu? Złamanym sercem, choć te chyba nie było największym problemem w obecnej chwili.
Gdy usłyszała, że jest lekarzem… to sprawiło, że zaczęła panikować jeszcze bardziej. Bo co jeżeli postanowi wezwać karetkę i wyląduje w szpitalu? To oznaczałoby, że zostałaby najprawdopodobniej deportowana, nie wspominając o rachunku za leczenie. Nie miała żadnego ubezpieczenia… bo bycie nielegalną imigrantką ma to do siebie, że nie opłaca się żadnych składek. Podniosła się z ziemi – może w tym momencie zobaczył resztki krwi na jej udach? - jednocześnie kurczowo trzymając dół sukienki, naciągając ją jak najbardziej się tylko dało. Nie było od niej czuć alkoholu, to mógł stwierdzić… gdyby była mocno pijana, to by to poczuł, pomimo dystansu pomiędzy nimi.
Nic mi nie jest, nie potrzebuję pomocy lekarza. Nie ma co wzywać pogotowia na darmo – powiedziała… trochę za szybko, jakby panicznie? Teraz, gdy odezwała się bardziej aniżeli kilkoma słowami, Aiden mógł bez problemu wychwycić, że mówiła z mocnym, zdecydowanie nie australijskim akcentem. – Dziękuję za troskę, naprawdę nic mi nie jest – dodała, jakby z nadzieją, że uda się jej go przekonać, ale nie brzmiała ani trochę przekonująco, ani tym bardziej tak nie wyglądała. Nie z spuchniętymi od łzami oczyma, rozmazanym makijażem, śladami krwi,, w naderwanej sukience. Nie potrafiła sama siebie oszukać, a co dopiero człowieka, który twierdził, że był lekarzem?

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Australię uważa się za dość bezpieczne miejsce na ziemi. No przynajmniej ze strony ludzi nie grozi człowiekowi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak ze strony różnych niebezpiecznych zwierząt i zjawisk pogodowych, w tym nabierającym na sile, z racji zmian klimatycznych, zagrożeniu pożarowemu. Pewnie dlatego, tak wielu ludzi uważa Australię niemalże za raj na ziemi i wybiera właśnie to miejsce, na osiedlenie się. W porównaniu do krajów Ameryki Południowej albo biednej części, poziom życia tutaj na pewno jest lepszy. Aiden od młodości lubił podróże i poznawanie coraz to nowych zakątków świata, ale nie wybrałby sobie chyba innego miejsca, do zamieszkania na stałe. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, w jak bardzo uprzywilejowanej pozycji był, pochodząc z rodziny o takiej pozycji. Kiedyś można było powiedzieć o nim bananowy dzieciak, bo nigdy nie myślał, skąd się biorą pieniądze, które ojciec zawsze bez oporów przelewał na jego konto, ale gdy osiągnął pełną samodzielność, to trochę zmienił podejście do życia.
Jak Saskia sobie to wyobrażała? Że Aiden odjedzie sobie teraz tak po prostu, zdając dziewczynę na pastwę losu. Jeśli zrobił już ten pierwszy rok, czyli wysiadł z samochodu, to nie było szans, że opuści, nawet gdyby dziewczyna nie upadła. To było oczywiste, że na da rady uciec. Tyle dobrze, że nie miał nic złego na celu, gorzej jakby trafiła na człowieka, o zgoła innych zamiarach. No, chyba że liczyła już tylko na dobicie, wtedy faktycznie miała ogromnego pecha, że akurat on przejeżdżał drogą, po której ona niepewnie szła. Bo zdecydowanie był człowiekiem, który zamiast pomagać w tym, to odwleka w czasie śmierć. To, że nie praktykuje od paru miesięcy, nie oznacza jeszcze, że zapomniał o wszystkich wpajanych mu od studiów zasadach.
Odruchowo chciał zbliżyć się do kobiety, gdy ta zdecydowała powrócić do pozycji stojącej. Chciał, chociażby podtrzymać ją za ramię, bo pewnie podniesienie się, będzie wiązało się z zawrotami głowy, ale tylko wyciągnął tylko rękę i uważnie obserwował brunetkę, będąc gotowy na ewentualną interwencję, rezygnując, póki co z kontaktu fizycznego. Obserwacja pozwoliła mu dostrzec coraz więcej szczegółów, już teraz widział coś więcej, niż obtarte kolana i dłonie kobiety. Pewne wygnały zawęzić mu obszar podejrzeń. To prawda, można było wykluczyć, że jest pod wpływem większej ilości alkoholu, ale z drugiej strony był niemal pewien, że padła ofiara co najmniej próby napaści seksualnej.
- Z tego, co widzę, to z całą pewnością nie byłoby wezwanie na darmo. - powiedział sceptycznie. Podejrzewając to, co podejrzewał, wiedział też, że musi być szczególnie ostrożny. Obcy akcent też mógł mu sugerować, dlaczego dziewczyna tak bardzo obstaje przy wersji, że nie potrzebuje pomocy lekarskiej. Co prawda w swojej specjalizacji nie miał do czynienia z nielegalnymi imigrantami, ale w opinii publicznej od lat dużo się o tym mówi. - W takim razie pozwól, że odwiozę Cię do domu. - zaproponował. To wcale nie oznaczało, że ogłaszał kapitulację. Jeśli nie państwowa opieka medyczna, to na tym odludziu muszą istnieć przecież prywatne praktyki lekarskie. Był gotów nawet zapłacić za przebadanie kobiety i zachowanie milczenia przez tego lekarza. Kwestia zgłoszenia napaści, była już nieco bardziej problematyczna, ale zamierzał skupić się na tym, na czym dobrze się zna, jeśli to się uda, to i tak będzie już sukces, tylko musi działać ostrożnie i przemyślanie.
- Jestem Aiden Thompson, jeśli mi nie ufasz, to możesz wygooglować moje nazwisko. - powiedział, widząc, że kobieta wciąż nie chce przystać na jego propozycję. Jeśli będzie potrzeba, to pokaże jej nawet swoje prawo jazdy.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Zdecydowanie dotychczas czuła się bezpieczniej niż w Brazylii… i nie było to coś ciężkiego, biorąc pod uwagę fakt, w jakim środowisku się wychowała i że tak naprawdę całe jej życie to była wieczna walka o przetrwanie. Jako nastolatka miała marzenie, że wydostanie się z tej patologii i zacznie żyć… normalnie. Marzenia zostały brutalnie zniszczone przez matkę Saskii, która okradła własną córkę by spłacić swoje długi u lokalnych gangów. To był jeden z pierwszych momentów, w których poczuła się naprawdę bezradna i że to nie ma najmniejszego sensu – zarzynała się w pracy, odkładając każdy najmniejszy grosz, by zostać z niczym. Tymczasem jej znajomi, którzy nie prowadzili tak uczciwego życia jak ona mieli się zdecydowanie lepiej. Gdzie była sprawiedliwość? Trochę przestała w nią wierzyć. Do czasu aż przybyła do Australii. Nie żeby tutaj życie Ferreiry było niczym mlekiem i miodem płynące – mimo wszystko była tutaj nielegalnie, na wiele rzeczy musiała uważać i jednocześnie miała ograniczone możliwości co do miejsca zamieszkania czy pracy, jednakże koniec końców… było nieco lepiej. Odzyskiwała zaufanie do świata, stawała się coraz bardziej pewniejsza o siebie i swoją przyszłość… powoli zaczynała wychodzić z przekonania, że wszystko się ułoży, że może nawet pewnego dnia uda się jej zdobyć wizę w taki czy inny sposób, bo dróg było wiele.
Wszystko zostało jednak brutalnie zmiażdżone. Niczym zamek z kart.
Nie wiedziała, jak sobie to wyobrażała. Chciała się pozbyć Aidena jak najszybciej tylko mogła, unikając przy tym szpitala, bo to byłby dla niej niemalże wyrok deportacji. Może i została tutaj bardzo zraniona, ale wciąż życie a Lorne było lepszą opcją, aniżeli powrót do Brazylii. Może jak będzie miała dość Lorne, to po prostu pojedzie gdzieś indziej… jeszcze nie wybiegała tak myślami do przodu. Na razie jedyną rzeczą jakiej chciała to po prostu spokoju. Zamknąć się w dziurze, która robiła Saskii za dom i nie wychodzić z niej przez długi czas.
Nie skorzystała z pomocy mężczyzny. Dotyk z drugą osobą w obecnej chwili był ostatnią rzeczą, jakiej chciała. Na widok wyciągniętej ręki w jej stronę nawet wzdrygnęła się, automatycznie się nieco odsuwając. Była niczym przestraszony, skrzywdzony przez człowieka pies, który nie był w stanie wykazać się zaufaniem.
Naprawdę, nic mi nie będzie – powiedziała, powoli tracąc nadzieję, że się go pozbędzie i co gorsza – pomysłu o wzywaniu karetki. Nie miała siły, żeby biec. Tak naprawdę ledwo stała na nogach. Gdyby nie fakt, że miała zupełnie pusty żołądek, to pewnie by zwymiotowała, ale po prostu nie miała czym. Kolejne słowa, które padły z jego ust sprawiły, że w oczach Saskii pojawił się… strach. Jakby nie patrzeć Aiden był zupełnie obcym człowiekiem, który właśnie proponował jej podwózkę do domu. Nie brzmiało to w umyśle dziewczyny dobrze, ani trochę. Włączały się wszystkie lampki i umysł kazał wiać, ale ciało odmawiało posłuszeństwa. – To niedaleko, dojdę sama, proszę się mną nie przejmować. – Cóż, ona też nie zamierzała dawać tak szybko za wygraną, choć z drugiej strony miała wrażenie, że jak nie pozwoli się odprowadzić, to jednak wyciągnie ten telefon i zadzwoni po pogotowie i wtedy będzie za późno, no ale instynkt nie pozwalał jej tak po prostu na wejście do samochodu obcego mężczyzny… nie po tym, co się jej stało.
Spojrzała na Aidena nieco niepewnie. Zdjęła jednak plecak, by wyciągnąć z niego swoją komórkę i wpisać jego imię i nazwisko. Rzeczywiście znalazła jakieś pozycje, były zdjęcia z jakiejś kliniki. Spojrzała raz na wyświetlacz telefonu, raz na mężczyznę, upewniając się, że jest tą samą osobą, ale wyglądał praktycznie identycznie, może był trochę starszy w rzeczywistości. Mógł zobaczyć, że się wahała.
Dobrze, tylko proszę nie dzwonić na pogotowie. Błagam. – Była tak naprawdę w kropce, kompletnie zależna od Aidena i jego dobrej woli. Bo gdyby stwierdził, że zadzwoni po karetkę, to nie miałaby nawet gdzie uciec. I przede wszystkim nie miałaby siły, by w ogóle uciekać.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden nie naciskał, jeśli kobieta nie chciała chwycić jego pomocnej ręki, to przecież nie będzie jej do tego zmuszał. No przynajmniej w dosłownym znaczeniu tych słów, bo patrząc bardziej metaforycznie, nie odpuści tak łatwo. Pomoc innym płynie w jego krwiobiegu, więc można powiedzieć, że Saskia miała sporego pecha, że na tej pustej drodze trafiła właśnie na niego. Ktoś inny mógłby przejechać, udając, że nic nie widzi. To zresztą dosyć częste zjawisko, wnioskując po wiadomościach w serwisach informacyjnych. Chociaż chyba istnieje takie zjawisko jak rozproszenie odpowiedzialności, to znaczy jeśli ktoś potrzebuje pomocy i znajduje się w tłumie ludzi, to ludzie ci wychodzą z założenia, że skoro nikt nie rwie się do pomocy, to ja też nie muszę. A wyrzuty sumienia? Te również dzielą się na wszystkich tych ludzi, więc nie są tak duże, jak w takiej sytuacji, jak dzisiejsze zetknięcie się dróg Saskii i Thompsona.
Spojrzał sceptycznie na słowa młodej kobiety, o tym, że nic jej nie będzie. Kompletnie w to nie wierzył, ponadto powinna zgłosić na policji przestępstwo, bo wiele znaków wskazywała, że tego się dzisiejszego wieczoru poduszczono na brunetce. Skoro jednak nie chciała pojechać na pogotowie, to podejrzewał, że policja już w ogóle nie wchodzi w grę. Widać było na jej twarzy latynoskie rysy, słyszalny był też obcy akcent, ale i tak jakoś nie przyszło mu do głowy, że ta może być nielegalną imigrantką. Może to właśnie dlatego, że nie miewał w życiu wiele razy do czynienia z imigrantami, nie był więc wyczulony na tym punkcie. - Dobrze. To znaczy nie dobrze. - pokiwał głową. - Jeśli nie chcesz wsiąść, to pojadę za Tobą, upewnię się, ze bezpiecznie dotarłaś do domu, a potem nigdy w życiu mnie już nie zobaczysz. - zaproponował. To była minimalna ingerencja, na którą był w stanie przystanąć. Aczkolwiek nikt nie wie, jak trudno będzie mu przejść do porządku dziennego nad tym, że kobieta nie przyjęła jego pomocy i tak naprawdę nie będzie miał pojęcia, jak to się dla niej skończy, a co najgorsze, sprawca nie zostanie ukarany. Był ojcem córki, to pewnie dlatego był wyczulony na wszelkie próby wykorzystania, a tutaj z dużą dozą prawdopodobieństwa właśnie z tym miał do czynienia. Nie mógł mówić takich rzeczy na głos, bo dbał o reputację i też prawda jest taka, że nigdy by się do tego nie posunął, ale jak słyszał historie o gwałcicielach, to miał ochotę zrobić użytek ze swoich przyrządów chirurgicznych i bez żadnego znieczulenia odciąć im to i owo.
- Chcesz zobaczyć mój dowód osobisty? - zaproponował. Nie miał się czego obawiać, przecież nie ukradnie jego tożsamości. W oczach kobiety wciąż dominowała niepewność, aczkolwiek to, że w ogóle zdecydowała się go odszukać w Internecie, było znakiem, że powoli się przełamuje. Może Aiden pomylił się z powołaniem i powinien zostać policyjnym negocjatorem, skoro tak sprawnie mu idzie. A tak całkiem na poważnie, to sięgnął już nawet po portfel wetknięty w tylną kieszeń dżinsów. Nawet jeśli nie chciała zobaczyć dokumentu, to i tak go wyjął.
- Możemy porozmawiać o Twoich obrażeniach i powiem Ci, co powinnaś kupić i zrobić. Nazwijmy to bezpłatną poradą, bez wzywania pogotowia. - zaproponował. Jeśli go coś wyraźnie zaniepokoi, to w ostateczności mógł skontaktować się byłą żoną, która jest lekarzem w szpitalu, i której ufał w stu procentach. Prawdę mówiąc, ważniejsze było dla niego upewnienie się, że dziewczyna za kilka dni nie wyląduje z sepsą na ostrym dyżurze, niż postępowanie zgodnie z prawem. Więc nawet jeśli wisiałby komuś ogromną jak opera w Sydney przysługę, to rozejdą się w momencie, w którym będzie miał pewność, że fizycznie jej stan nie będzie się pogarszał. Psychicznie to już zupełnie inna sprawa, ale dobrze wie, że czasami po prostu trzeba iść na kompromis, co równa w się odpuszczeniu w pewnych aspektach.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Wiele myśli obecnie kotłowało się w głowie Saskii. Tak zagubiona nie czuła się od dawna i prawdę powiedziawszy nie miała zielonego pojęcia w jaki sposób się zachować. Z jednej strony miała potwierdzenie, że Aiden jej nie oszukiwał i mogłoby się wydawać, że mogła mu zaufać, jednakże… to było bardzo problematyczne ze względu na to, co się stało i to, w jaki sposób aktualnie się na niej to odbijało i jej sposobie myślenia. Włączył się dziewczynie tryb przetrwania, ten sam, którego używała w brazylijskich fawelach. Wtedy uważała, że może liczyć tylko na siebie, bo nikt bezinteresownie nie będzie pomagać – zawsze ktoś chciał coś w zamian. Teraz miała podobnie, gdy spoglądała na mężczyznę. Nawet jeśli i był lekarzem, to musiał w tym wszystkim być jakiś haczyk, prawda? Nie ma szans, że tak po prostu z dobroci serca będzie chciał wyciągnąć do niej rękę i nie oczekiwać, że Saskia spłaci dług w jakiś sposób.
W tej chwili naprawdę pragnęła, by na Aidenie zadziałał ten mechanizm, że nie czuje potrzeby by pomóc. Naprawdę wolałaby, gdyby ją wziął za pijaną młódkę, bo to byłoby dla niej po prostu łatwiejsze. Teraz bowiem dosyć balansowała na granicy – jeżeli mężczyzna postanowi jednak zadzwonić na pogotowie, to będzie naprawdę w kiepskiej sytuacji. Wizja mieszkania w Lorne i natknięcie się na Dicka w nim nie była zbyt miła, jednakże ta o powrocie do Brazylii była jeszcze gorsza, więc z dwojga złego wolała opcję pierwszą. No i przecież zawsze może spakować manatki – zmieści się w jeden plecak, tak niewiele rzeczy miała – i pojechać autostopem szukać szczęścia gdzieś indziej.
Co chcesz w zamian? Nie mam pieniędzy – powiedziała, spoglądając na Aidena niczym zbity pies. Być może w niektórych wzbudziłoby to współczucie, inni wyczuliby okazję na jakiś mały wyzysk. Problem polegał jednak na tym, że teraz Saskia nie dopuszczała do siebie opcji, że Thompson jej pomagał z dobrego serca. Nie wierzyła, że to było możliwe. Ostatni raz, gdy tak myślała to brutalnie została uświadomiona, że wcale tak nie jest.
Sprawca nie zostałby ukarany, bez względu na to czy by zgłosiła to policji czy też nie. Ojciec Dicka miał olbrzymie pieniądze, najlepszych prawników, ona… nie posiadała nic. Doskonale wiedziała, że Remingtonowi uszłoby to płazem. Jednocześnie gdyby poszła z tym na policję, to nie czekało ją nic innego jak deportacja… i to chyba bolało ją najbardziej. Dick doskonale wiedział o jej sytuacji i perfidnie to wykorzystał, czując się zupełnie bezkarnym.
Nie trzeba – odrzekła, kręcąc przy tym głową, jednakże nie powstrzymała ciekawości i gdy Aiden wyciągnął dowód, to mimowolnie na niego spojrzała, to w sumie było od niej trochę silniejsze… – Ludzie zawsze chcą coś w zamian, nie wierzę w bezpłatne rzeczy. – Po raz kolejny podzieliła się swoimi wątpliwościami w sprawie tego, czy Aiden rzeczywiście robił to ze względu na swoją dobrą wolę. – I nie chcę byś oglądał mnie i moje obrażenia. Poradzę sobie. – Chcąc nie chcąc, te powierzchowne zadrapania były najmniejszym problemem Saskii, jednakże nie było mowy, by pozwoliła się Aidenowi tak dokładnie się przyjrzeć jej obrażeniom.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Są ludzie, którzy poprzez swoje doświadczenia, nie są w stanie zaufać właściwie nikomu. Dla Aidena był do potencjalnie obcy stan, a jeśli już widział powody do ograniczonego zaufania, to wiązało się to bardziej z posiadaniem pieniędzy, niż z ich brakiem. Z drugiej strony doświadczenie pokazywało, że czasem bywał za bardzo ufny. Na przykład zbyt mocno wierzył w to, że jego dzieci są odpowiedzialnymi młodymi dorosłymi. Przynajmniej na tyle dorosłymi, by nie zachodzić w ciążę, nie będąc nawet jeszcze w połowie studiów. Mylił się. To oczywiście zupełnie inna sytuacja, od tej, w której mogła teraz się znajdować kobieta, którą napotkał na swojej drodze. No właśnie, bo widać było w niej strach i dezorientację, te pewnie nie były związane wyłącznie z tym, co spotkało ją dzisiejszego wieczoru. Tyle Aiden mógł wywnioskować, przy posiadaniu jakiejś tam wiedzy życiowej. A wszystko, co robił, wiązało się właśnie z tą wiedzą i intuicją, dlatego nie w każdym momencie zachowywał się perfekcyjnie. Pewnie specjaliści wskazaliby milion sygnałów, które nie powinny wyjść z jego strony, jeśli faktycznie chciał, żeby kobieta otrzymała minimum niezbędnej pomocy.
- Nic nie chcę. Jestem lekarzem, to naturalne. - odpowiedział. Dla Aidena człowieka, który od najmłodszych lat miał do czynienia z lekarskim środowiskiem, który później w dodatku pomagał weteranom wojennym i spędził sporo czasu z lekarzami wojskowymi, pomoc medyczna była niemalże tak naturalną czynnością, jak oddychanie. Problem pojawiał się w momencie, w którym Saskia nie mogła mieć o tym zielonego pojęcia, a nie było teraz miejsca na takie rozmowy. Mężczyzna musi spróbować wzbudzić w kobiecie jakiś poziom zaufania, bez długich rozmów i uzewnętrzniania się na temat samego siebie.
Poczekał chwilę i schował dokument do portfela, który do wsunął do kieszeni. Starał się nie odrywać wzroku do brunetki, choć nie sądził, by była w stanie teraz zacząć uciekać. Kiedy usłyszał, że nadal nie dowierza, w jego chęć udzielenia zupełnie bezwarunkowej pomocy, wówczas skupił uwagę wyłącznie na kobiecie. - Nie sądzę, byś miała coś, czego mógłbym chcieć w zamian. - powiedział wprost. Być może tymi słowami zrobił kilka kroków w tył. Mógł tym tekstem urazić kobietę na przynajmniej kilka sposobów, zaczynając od tego, że można było go zinterpretować w dość rasistowski sposób. Może być też tak, że z jakiegoś trudnego do zrozumienia powodu, Saskia opuści w końcu gardę. Czas pokaże.
Tymczasem w kwestii pomocy, Aiden nie poczynił żadnych wyraźnych postępów. Nadal jednak nie zrezygnował, zamiast tego zaproponował inne rozwiązanie. - Dobrze, będzie tylko rozmowa. Wejdę do apteki, kupię to, co uznam za odpowiednie i sama zdecydujesz, czego użyjesz.
Powinni się mimo wszystko pospieszyć, bo nie sądził, by apteka w Lorne Bay była całodobowa.
- Zgadzasz się? Myślę, że nie powinniśmy dłużej tutaj stać. - powiedział. Prawda jest taka, że istniało ryzyko, że będzie tędy przejeżdżał patrol i wtedy kobieta z własnej winy ściągnie na siebie wizję deportacji. Nie mówiąc już o wpakowaniu w kłopoty Aidena, ale on podobnie jak rodzina Dicka, posiadał swoje wpływy i jakoś by się z tego wytłumaczył.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Cała ciężka praca, którą Saskia włożyła w zmianę swojego nastawienia została tak naprawdę zniszczona jednego wieczoru i to na dodatek przez osobę, która pomogła jej nauczyć się ufać nieco bardziej. To był dla niej swoisty nóż w plecy i sprawiało, że chciała po prostu zamknąć się na cały świat z nadzieją, że w ten sposób już nigdy nie zostanie zraniona. Czy to było prawidłowe myślenie? Zapewne nie, biorąc pod uwagę, że miała całe życie jeszcze przed sobą i zapewne wiele rzeczy w nim się jeszcze wydarzy. Chciała jednak wierzyć, że licząc tylko na siebie uniknie zawodu i niepotrzebnego bólu. Czy to czyniło ją odpowiedzialną, czy może bardziej naiwną, że to jest w ogóle możliwe? W obecnej chwili mózg Ferreiry nie do końca działał jak powinien, będąc zapewne pod ogromnym szokiem.
To co dla Aidena wydawało się być naturalne, wcale takie nie było dla Saskii, gdy sobie przypominała lekarzy, z którymi napotkała się w Brazylii. Oni nie mieli takich szlachetnych pobudek niczym Thompson, jednakże nie miała w sumie zbyt innego wyjścia jak po prostu mu zaufać. Sytuacja dziewczyny wydawała się być zdecydowanie patowa i jeżeli nie chciała narobić sobie większych problemów, to zdecydowanie lepiej żeby się zbytnio z Aidenem nie wykłócała.
Dobrze, niech będzie – odrzekała. Nie dlatego, że magicznie obdarzyła mężczyznę jakimś większym zaufaniem, a dlatego, że nie widziała żadnej innej drogi i nie bardzo miała jak podważyć jego słowa. Nie miała pojęcia o tym, co Aiden w przeszłości robił. Gdyby wiedziała, może podeszłaby do jego osoby w nieco inny sposób… mogła w sumie więcej przeczytać o nim w tym Internecie, ale z drugiej strony wolała nie spuszczać go na zbyt długo z oczu.
Trzeba przyznać, że Aiden miał rację. Tak naprawdę nie posiadała niczego, czego mógłby chcieć w zamian. Nie licząc jednego, już dosyć wysłużonego plecaka, kilku ciuchów i komórki, która lata świetności miała za sobą. W portfelu nie miała zbyt wiele pieniędzy – raptem kilkadziesiąt dolarów, które będą musiały jej wystarczyć do kolejnej wypłaty. Nie odpowiedziała jednak w żaden sposób. Jedyne co to trochę spuściła głowę. Mimo wszystko jego słowa trochę ukuły ją w serduszko.
Umowa stoi – odparła, bo to brzmiało dla niej zdecydowanie lepiej, aniżeli danie się oglądać co zapewne wiązałoby się z dotykiem. W tej chwili nie chciała żadnego fizycznego kontaktu z kimkolwiek, a co dopiero mężczyzną. – Racja, usiądę z tyłu. – Saskia wielokrotnie jeździła autostopem i zawsze unikała siadania obok kierowcy, na tylnych siedzeniach jest się zdecydowanie bardziej bezpieczną. No i prawdą było to, że jeśli będą nadal tutaj stać, to ktoś może się tym zainteresować – czy patrol policji, czy też lokalni mieszkańcy. – Sapphire River – powiedziała, gdy już byli w aucie, zapinając pasy. Aiden musiał przecież wiedzieć, gdzie jechać, a jakaś apteka na pewno znajdzie się po drodze.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Nie da się przejść przez życie w zupełnej samotności, będąc ciągle samotną wyspą, niezależną od nikogo. W świecie Thompsona bynajmniej się nie dało. Kluczem jest zaufanie odpowiednim osobom, ale zdarza się też spotkać socjopatów, ich spotkania niestety nie można przewidzieć. Często bardzo długo nie jest się w stanie ich rozpoznać, bo kamuflują się naprawdę po mistrzowsku. Podejście do ludzi i życie wśród nich, zależy też od kompetencji społecznych, których uczymy się już od małego. A pochodząc z dysfunkcyjnego społeczeństwa, wiadomo, że kompetencje te mogą pozostawiać wiele do życzenia. Czasem niestety to nawet nie zależy od nas.
To, co Aiden powiedział na temat Saskii, z całą pewnością nie było przyjemne. Na takim ludzkim poziomie nikt nie chciałby usłyszeć takich słów. Nie mówiąc już o całym tym aspekcie, że ona jest kobietą, a on mężczyzną. W każdym razie, po tym względem to nawet lepiej, że Aiden nie patrzy na kobietę w jakkolwiek seksualny sposób, może choć minimalnie pozwoli jej to poczuć się przy nim bezpieczniej. Nie chodzi o to, by stali się zaraz najlepszymi przyjaciółmi, ale wysoko trzymana garda, jest w jej zachowaniu, odczuwalna przez cały czas. Nawet w momentach, w których zdawała się być bezbronna, było w niej coś takiego, jakby za wszelką cenę starała się pozostać silna. Choć Thompson miał nikłe pojęcie w tym temacie, to przekonany był, że kobieta byłaby twardym orzechem do zgryzienia dla terapeuty, jeśli kiedykolwiek zdecydowałaby się do takowego pójść.
No i dobrze, że nie postrzegał jej w aspektach seksualnych ze względów, o których oboje jeszcze nie mają zielonego pojęcia. Nikt nie mógłby podać bardziej niewiarygodnego sposobu na poznanie własnego dziecka, jak przypadkowe skrzyżowanie się dróg, w sytuacji, która dla ich obojga jest daleka od komfortowej.
Skinął głową na słowa kobiety i tak samo, jak ona praktycznie nieustannie mu się przyglądała, tak on też obserwował każdy ruch brunetki. Nawet idąc do samochodu, szedł kilka centymetrów za latynoską. Dzieląca ich odległość z pozoru mogła być niezauważalna, ale dzięki niej Aiden kątem oka mógł obserwować zachowanie kobiety. Dopiero będąc przy samochodzie, zrobił dwa dłuższe kroki, by otworzyć tylne drzwi od strony pasażera.
- Będę bezpośredni. - zapowiedział, jednocześnie odpalając silnik samochodu. Najpierw musiał zawrócić, by skierować się we właściwy kierunek. Postanowił trzymać się głównych dróg, pomyślał, że dzięki temu może nie zapali się kolejna lampka ostrzegawcza w głowie brunetki. - Zostałaś wykorzystana seksualnie? Nie mylę się, prawda? - zerknął w lusterku na Saskię. Nawet jeśli nie udzieli mu werbalnej odpowiedzi, to założył, że jej reakcja będzie dla niego wystarczająco jasna. Może przeceniał swoje umiejętności, ale jedno wiedział na pewno, to sprawdza się w każdej gałęzi medycyny. Jeśli okażesz niepewność, wówczas zaczynasz tracić w oczach pacjenta. Niektórzy lekarze przesadzają, potem wychodzą na butnych, Thompsonowi w przeszłości też mogło się to zdarzyć. Dzisiaj jednak dawka adrenaliny, jaka w niego uderzyła, była tak silna, że zapomniał o całej powierzchowności bycia lekarzem, liczyło się udzielenie pomocy i jak widać, był gotów pójść na naprawdę wiele kompromisów, by chociaż na poziomie pierwszej pomocy, młoda kobieta była zaopiekowana.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Chciała wierzyć, że kiedyś nie będzie musiała żyć w samotności, jednakże na chwilę obecną próba otworzenia się przed kimś zawsze kończyła się dla niej źle, zupełnie niepotrzebnym bólem, którego mogłaby uniknąć, gdyby właśnie była taką samotną wyspą. Naprawdę nie wiedziała, jak to wszystko rozegrać – jak rozpoznać kogoś, kto był warty zaufania i zminimalizować szansę na bycie zranioną? Nigdy nie miała żadnego przykładu z góry, życie zawsze dawało Saskii w kość i cała mądrość, którą wyniosła przez te niecałe trzydzieści lat swojego życia można było podsumować krótkim „umiesz liczyć – licz na siebie”, bo jak się okazuje nawet rodzona matka i człowiek, którego uważa się za przyjaciela mogą ci wbić nóż w plecy.
W tej chwili czuła się bardziej, że nie ma zbytnio innego wyjścia, aniżeli choć trochę zaufać Aidenowi. Inaczej mogłoby to się skończyć telefonem na pogotowie, albo – co gorsza – policją, gdyby jakiś radiowóz przejeżdżał przypadkowo w tej okolicy. Po pierwsze, to w jaki sposób Thompson zaparkował nie należało do najbardziej legalnych, więc to już był wystarczający powód, żeby się zatrzymać. Tak więc, po przekalkulowaniu bilansu ewentualnych strat i zysków, Saskia wyszła z założenia, że lepiej będzie dla niej, jeżeli po prostu da się Thompsonowi podwieźć.
Odczucia mężczyzny na temat Ferreiry były prawidłowe – nawet jak było naprawdę źle, to starała się trzymać gardę i iść wyprostowana przez życie, a chociaż tak długo, gdy ktoś był w pobliżu. Gdy zostawała sama, często miała po prostu ochotę się rozpłakać, co też się zdarzało i zapewne tak też spędzi najbliższą noc, jak już dostanie się do dziury, którą zwykła nazywać domem. Terapia to było coś, o czym Saskia marzyła od zawsze, jednakże nie miała na nią ani pieniędzy, ani zbytnio możliwości ze swoim obecnym statusem, więc jedyne co jej pozostawało, to próby trzymania tego wszystkiego w rydzach. Z lepszym, bądź gorszym skutkiem.
To co Thompson mógł zobaczyć idąc za Saskią i ją obserwując, to jak nerwowo zaciska palce na końcu swojej sukienki, starając się ją naciągnąć. Nie była krótka, bo sięgała jej przed kolano, jednakże w chwili obecnej Sas najchętniej ubrałaby się w najbardziej zasłaniające ciało ubrania, jakie tylko miała. Żeby przypadkiem ktoś nie spojrzał na nią w taki sposób.
Usiadła na tylnym fotelu. Zapowiedź Aidena była dla niej jednoznaczna i doskonale wiedziała, o co zapyta, jednakże gdy padły te słowa, poczuła jakby wielki ciężar został zrzucony na jej barki. Dotychczas w swojej głowie tego tak nie była w stanie nazwać, biorąc pod uwagę, kto jej to zrobił, jednakże wiedziała, że Thompson użył poprawnego nazewnictwa i nie bardzo miała jak się z tego wykręcić.
Tak – wydusiła jedynie z siebie, bo więcej nie była w stanie. Poczuła ja oczy zachodzą jej ponownie łzami, a potem się po prostu rozpłakała. Nie miała po prostu siły tego chyba dłużej w sobie trzymać, a zostanie uświadomioną przez Aidena, co tak naprawdę się stało było swoistym zapalnikiem. Na razie nie myślała o tym, że Thompson może próbować namawiać ją na zgłoszenie tego na policję, albo co gorsza od razu ją tam zawieść. Na chwilę obecną liczyło się po prostu danie upust emocjom, które się w niej kotłowały odkąd wyszła z mieszkania Richarda.

Aiden Thompson
ODPOWIEDZ