lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch
Sky wyszedł z łazienki i stanął przed dużym lustrem w ich sypialni. Patrzył na swoje odbicie, jednocześnie zapinając guziki eleganckiej koszuli, którą włożył na jeszcze wilgotne po prysznicu ciało. Gdzieś za jego plecami kręciła się Ane. - Jesteś pewna, że… - zaczął, ale zamilkł, bo zniecierpliwiona mina ciemnowłosej nie umknęła jego czujnej uwadze. Sam uśmiechnął się na to pod nosem, pokręcił krótko głową i dokończył temat guzików. Poprawił sobie jeszcze kołnierzyk, wygładził rękawy, a potem podszedł do szafki nocnej po swojej stronie łóżka i zabrał z niej zegarek. - Wkurzasz się na mnie. Drażnię cię. - skomentował jak gdyby nigdy nic, zerkając przy tym na szykującą się do ich wspólnego wyjścia, żonę. Cały czas się uśmiechał - kiedy zapinał zegarek na swoim nadgarstku, też. - Bo ciągle o to pytasz i pytasz, Weston, ile można pytać o to samo, już ci sto razy mówiłam, że wszystko będzie dobrze. - zagrał karykaturą głosu Ackerman, grając też tym samym trochę na jej przemądrzałym nosie, ale - co ważniejsze - uprzedzając najpewniej dokładnie to, co sama miała mu zamiar powiedzieć. A raczej wytknąć, bo naprawdę mógł być wkurzający! Od kiedy dostali zaproszenie od człowieka, który niedawno dołączył do kadry profesorów na uczelni, w której pracowała też Ane, na kolację z nim i jego żoną, Weston… Stresował się. Po prostu. - A jak ci narobię wstydu? On cię lubi, Ane. A co gorsza… - co właściwie wcale „co gorsza” nie było, wręcz odwrotnie. - Ma wpływ na twoją karierę. A co jak mnie nie polubi i przez męża ignoranta stracisz szansę na awans życia? - marudził w najlepsze i przez chwilę mogło się wydawać, że robi to naprawdę, na serio, ale… Czyżby? Wargi zadrżały mu mocniej, co natychmiast spróbował ukryć pochylając głowę i odwracając się bokiem do żony. Czy chciał ją zdenerwować? Ależ skąd, nigdy w życiu. Po prostu… Trochę się drażnił. To wszystko. - Pilnuj, żebym się nie upił. Wiesz, że wtedy mogę być… - urwał i spojrzał na Ane. Uśmiechnął się do niej w końcu - już całkiem śmiało, otwarcie i przy okazji też jak diabli bezczelnie. - Przemądrzały i dotykalski. - na szczęście to drugie dotyczyło tylko i wyłącznie Ackerman! Natomiast to pierwsze… Nah, wcale niekoniecznie. Sky wsunął łapska w kieszenie spodni, też mniej casualowych niż jego ulubione jeansy albo „motocyklówki”, wzruszył ramionami i przyglądał się żonie. - Jak to się właściwie stało, że tak cię polubił, co? Przecież tylko ciebie zaprosił na tę kolację… Zakochał się? - jedna brew wygięła mu się mocniej w górę. Był ciekaw, choć z drugiej strony był też totalnie świadomy tego, że jego żona… No cóż, była niesamowicie magnetyzująca dla wszystkich facetów na tym świecie. Nawet tych ponad trzydzieści lat starszych i od kolejnych stu lat żonatych.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
ciuch


Nie spodziewała się tego typu zaproszenia, nie spodziewała się również, że uda jej się przekonać Westona do tego wyjścia. Przekonała, ale jakim kosztem? Oczywiście, że marudził i oczywiście, że się irytowała właśnie dlatego – doskonale ją znał i doskonale wiedział, co by powiedziała. Ile razy można pytać o to samo? Dlaczego miałoby nie być dobrze? Nie był wychowywany w lesie, umiał się zachować, był inteligentny, zabawny i dobrze wyglądał – z jakiego powodu ktoś miałby go nie polubić? Te wątpliwości były bez sensu. A jednak sama Ane w ostatnich tygodniach cierpliwości miała zdecydowanie mniej niż normalnie, wiec faktycznie… mogła znowu ściągnąć wymownie brwi i spojrzeć na męża z taką miną… ale to taka miną, że wyrażała więcej niż tysiąc słów. Było takie prawdopodobieństwo.
Westchnęła bardzo, bardzo teatralnie, co miało chyba być wystarczającą odpowiedzią na jego wątpliwości. Zapięła kolczyki przy lustrze toaletki, którą mieli w sypialni. Poprawiła włosy i wreszcie się podniosła.
- Oczywiście, że się zakochał. Tak naprawdę mamy gorący uczelniany romans, a z małżonkami spotykamy się tylko dlatego, żeby nikt nas o to nie podejrzewał. Zwłaszcza wy. – rzuciła zupełnie swobodnie, wzruszyła ramionami i sięgnęła po buteleczkę z perfumami, którymi skropiła swoją szyję i nadgarstki. Niewielką ilością, mocne zapachy ją ostatnio drażniły, więc chciała tego uniknąć. Dopiero wtedy odwróciła się w stronę męża i ładnie się do niego uśmiechnęła – Dobrze wyglądasz, Weston… – pochwaliła podchodząc bliżej, poprawiając koszulę mu na ramionach, strzepując niewidzialne paproszki z jego torsu i uśmiechając się, spoglądając na niego ze swojego dołu – Więc nie narobisz mi wstydu. Nawet jeśli jesteś przemądrzały to jesteś przy tym inteligentny, umiesz rozmawiać z ludźmi, zrobisz na nich doskonałe wrażenie… a jeśli nie? To kogo to interesuje? Jeśli myślisz, że mój ewentualny awans ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie to naprawdę… kiepsko mnie oceniasz, Weston. – zażartowała, ale tylko częściowo. Prawda była taka, że jeśli doszłoby do jakiegokolwiek spięcia… zawsze wybrałaby stronę męża. Zawsze. Nawet jeśli miałaby za to zapłacić posadą na uczelni – Jak wyglądam? – spojrzała w to samo duże lustro, w którym wcześniej przyglądał się Weston – Miałam problem dopiąć spodnie… robię się gruba, Sky. – lekko się skrzywiła, ale prawda była taka, że trzeba było się dobrze przyjrzeć, żeby cokolwiek zobaczyć, żeby jakkolwiek rozpoznać jej stan. Ale ciuchy były bezlitosne i to już ją trochę przerażało.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiedy to Weston żartował w podobny sposób, to trochę ryzykował życiem, a przynajmniej zdrowiem i męskością, kiedy natomiast to Ane pozwalała sobie na tego typu zagrania - wszystko było w porządku. Nawet mina Westona, który tylko wymownie prychnął, przewrócił oczami i dla lepszego efektu pokręcił w paru ruchach głową. - Ten człowiek jest kompletnym przeciwieństwiem twojego obecnego męża. Bliżej mu do Marka, niż do mnie więc… - zmierzył żonę od stóp do głów, kiedy podchodziła do niego bliżej. - Nie kupuję tego. - nawet jeśli tylko w żartach - żaden romans nie wchodził w grę. Prawda jest jednak taka, że coś musiało, ale co to było? Sky nie miał pojęcia, przynajmniej na razie. Nie zastanawiał się też nad tym teraz jakoś mocno, bo Ackerman wykorzystywała na nim jedną ze swoich super mocy - tę, która sprawiała, że nie mógł się skupić na niczym innym, niż jej idealnie ładna buzia, słowa płynące z jej ust, zapach roznoszący się wokół niej i… Po prostu… Po prostu ona. Może i miała trochę racji, może był inteligentny i może nawet potrafił w small talki z ludźmi, których nie znał, może nawet wiedział, który kieliszek albo widelec służy do której części kolacji - może. To wszystko jednak wcale nie rozwiewało jego niepewności względem tego czy… Ech, ci ludzie, a zwłaszcza profesor, go polubi. Nawet nie tak bardzo, jak widocznie polubił Ane, ale na tyle, żeby Weston nie był niechcianą rysą na jej wizerunku w oczach tego mężczyzny. Bo tak - Sky chciał dla żony jak najlepiej, chciał, żeby dostawała takie awanse i takie możliwości, o jakich tylko sobie zamarzy. - Nie gadaj tak. Nie robisz się gruba, robisz się… - objął łapskami kobiecą talię i przyciągnąwszy Ane do siebie, przesłonił jej sobą… Cały świat właściwie. Odbicie w lustrze także. - Dokładnie taka, jaka masz się zrobić. Wyglądasz bardzo dobrze, Ackerman. I nie mówię tylko o dzisiaj… - bo dzisiaj się wystroiła i mocniej umalowała i w ogóle, więc robiła dodatkowe wrażenie. - Mówię tak ogólnie. O tym czasie… Teraz… - o ciąży, którą przecież wiele kobiet przechodziło naprawdę różnie. - Naprawdę dobrze wyglądasz. Jak zdrowa, szczęśliwa, kwitnąca mama. - uśmiechnął się i pochylił pysk do damskiego policzka. Musnął tam żonę lekkim pocałunkiem i wcale się nie odsuwał. Przytulił ją do siebie, a gdy odnalazł wargami jej ucho, cicho w nie wymamrotał: - A jak ci powiem, że ja też nie mogłem dopiąć spodni, bo tak na mnie działasz, to co z tym teraz zrobisz? - wyszczerzył kły i złapał za nimi za skórę na kobiecej szyi. Krótko, zaczepnie i po prostu bezczelnie. - Którego Westona lubisz bardziej? Ućmoruchanego pyłem z desek czy takiego, jak teraz? - był jeszcze ten „pomiędzy”, taki w drodze z domu do warsztatu i potem w drodze z warsztatu do domu.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oczywiście, że gdy on sobie żartował – ona zaczynała się wściekać. Nie zawsze… teraz. Jakby przestawiło jej się coś w głowie, jakby nagle stała się super wrażliwa i zgubiła gdzieś poczucie humoru. Tak. Ciąża to wyjątkowo dziwny okres, ale miejmy nadzieję, że kiedyś jej to przejdzie, że po tych kilku miesiącach, które im zostały – zacznie wszystko wracać do normalności. Nie, wróć! Ona zacznie wracać do normalności, bo ich życie to dopiero stanie na głowie.
Ale dobrze, że nie kupował jej głupich żartów. Uśmiechnęła się na to pod nosem w odpowiedzi na jego słowa. A czy coś było? Nie. Właściwie to do tej pory się nawet nad tym nie zastanawiała – dlaczego dostali to zaproszenie. Pracowała z mężczyzną od niedawna, ale współpracowało im się dobrze, działali w podobnych tematach, więc może dlatego? Samo zaproszenie było bardzo miłe, zwłaszcza że naprawdę wydawał się być zainteresowany i ciekawy jej męża, więc… nie dochodziła więcej. Zresztą czy to ważne? Przynajmniej czekał ich chyba miły wieczór z chyba smacznym jedzeniem. To taka prawie randka! Tylko z dodatkowym towarzystwem… także chyba miłym. A jak nie? Zawsze mogą udać telefon w sprawie Lily i konieczność ewakuacji – mając dzieci łatwo użyć ich jako wymówki.
W sumie jako wymówki mogli też użyć jej ciąży, więc tak… w razie niepowodzenia będą mogli się wykręcić!
Póki co jednak Weston wykręcił ją od wpatrywania się w lustro, ale nie protestowała. Przylgnęła do niego ciasno, skupiła na nim całą swoja uwagę i ładnie się przy tym uśmiechnęła. Aż do tych nieszczęsnych spodni… - Weston! – parsknęła i zdzieliła go w ramię, bo naprawdę! Był bezczelny! Niemożliwy! Na szczęście przy okazji też wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, więc tym razem focha nie będzie – Sto razy mówiłam, że lubię cię w pracy… – właśnie takiego upapranego, zajętego, zmęczonego i skupionego… Ale taki jak dzisiaj? Uśmiechnęła się wymownie, wspięła na palce i zamiast odpowiadać – pocałowała go. Mocno i z uczuciem – Lubię rozpinać guziki twoich koszul… nie mam do nich cierpliwości, ale powiedzmy, że wiem, że to element tej gry. – wymamrotała prosto w jego wargi, a jednocześnie, zupełnie swobodnie i zupełnie… bezwstydnie sięgnęła do jego rozporka, mógł tam poczuć jej dłoń, a uśmiech, który pojawił się na twarzy brunetki był bardziej niż wymowny – Która jest godzina? – chociaż może bardziej odpowiednie byłoby – ile mamy jeszcze czasu?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ane wcale nie odpowiedziała na jego pytanie. Bo to, że lubiła go w pracy - lub też w stylu pracy, ućmoruchanego pyłem z desek, to jedno, a to czy wolała go takiego właśnie czy takiego jak teraz, dzisiaj, to drugie. Dlaczego? Ano dlatego, że zakładał, że lubiła go w każdym wydaniu, więc nie o to pytał, prawda? Nie pytał „czy lubiła go w wersji a czy w wersji b”, pytał „którą wersję lubiła bardziej”. Tylko tyle! - Ackerman… - syknął pod nosem, kiedy poczuł kobiecą dłoń przy swoich łowieckich terenach. Zabawne to było bardzo - to jak ostatnio, niemal w ułamku chwili potrafiła z przyzwoitej matki i żony stać się bezpruderyjną kochanką. Ot tak, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby… No po prostu tak. Ta ciąża była niesamowita - im dalej Weston w to wchodził, tym bardziej i mocniej czuł się tym wszystkim zafascynowany. Zmianami nastroju, temperamentu, ich nagłością i gwałtownością… To naprawdę było niesamowite. Prawda jest też taka, że najbardziej niesamowita w tym wszystkim była ona. Ane. Teraz, kiedy właściwie powinni już wychodzić, ona domagała się… No cóż… - Późna, kochanie, późna. Jeśli nie chcemy się średnio stylowo spóźnić, to powinniśmy pakować się właśnie do auta. - odpowiedział zgodnie z prawdą i nie mógł powstrzymać drżących mu do uśmiechu warg. Prychnął też cicho pod nosem i w końcu wyszczerzył już całkiem śmiało i bezczelnie kły. Jego łapska zsunęły się na kobiece pośladki, bo to ziarenko, które ciemnowłosa zasiała w męskim umyśle i to tym jednym, ale jakże wymownym gestem… No cóż, ochoczo kiełkowało. - A proponowałem, żebyś przyszła do mnie jak brałem prysznic. - to nie, marszczyła brwi i nie miała nastroju. - To teraz zaproponuję coś innego, dobrze? - jedno łapsko uniósł do twarzy swojej ukochanej małżonki, dotknął czule jej skroni i policzka, zaraz też lekko wplótł palce w jej ciemne loki. - Zatrzymaj tę myśl w swojej mądrej główce, zatrzymaj ją tam mocno i za wszelką cenę, Ane. Nie daj jej się stamtąd wyprowadzić. - mówiąc to, uśmiechał się i przesuwał wzrokiem od jej ust do jej oczu. - Teraz pojedziemy grzecznie na kolację z państwem Hawkins, będziemy udawać, że bardzo jest nam miło i chcemy tam być… Zjemy, porozmawiamy, wyczujemy klimat, a potem zagramy twoją ciążową migreną i po prostu się stamtąd ulotnimy. A jak już się ulotnimy… - urwał na moment i uśmiechnął się pewniej. Bardziej… Zuchwale. - To zabiorę cię w takie miejsce, w którym nawet jeśli ta myśl z teraz jakimś cudem wyleci z twojej głowy… - myśl o tym, że chciałaby go mieć. Dla siebie, pod sobą, na sobie, ze sobą. - Tam poczujesz to znowu. Pomyślisz o tym znowu. Brzmi jak plan? - zapytał jak gdyby nigdy nic, jak gdyby właśnie nie planowali małżeńskiego seksu… Gdzieś. Gdzieś poza ich sypialnią, łóżkiem, domem. - Weź swoją torebkę, ja zgarnę marynarkę i wino i jedziemy. - bo z pustymi rękami nie wypadało, prawda? Pojadą z winem. Na tym znali się lepiej niż na ciastach.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oczywiście, że nie odpowiedziała, bo nie było czegoś takiego jak „bardziej”. Najbardziej to generalnie najwyższy stan i właśnie tak go lubiła w każdej możliwej wersji, więc nie zamierzała wybierać. Zresztą – to byłoby nudne. Jakby chodził tylko umorusany albo tylko wystrojony… a tak trochę tego, trochę tego! Raz randkowała z biznesmenem a raz z drwalem, a co! Teraz też chciała randkować, więc gdy przysłowiowo dał jej po łapskach… ściągnęła brwi, wygięła usta w podkówkę i normalnie przez ułamek sekundy wyglądała jak pięciolatka, której zabiera się zabawkę. Właśnie tak! – No cóż… wolałam lody przed kolacją, po już raczej nie będę miała na nie ochoty. Ale no skoro musimy już wychodzić – westchnęła teatralnie, uśmiechając się pod nosem, bo nadal nie zamierzała rzucać żadnymi fochami. Nawet jeśli dał jej po łapskach, gdy próbowała się do niego dobierać!
- I trzymam cię za słowo, Weston. Chodźmy. – zadecydowała, wspięła się na palce, żeby go jeszcze krótko pocałować i faktycznie zabrała z szafki swoją torebkę, wrzuciła do niej jakiś błyszczyk, swój telefon i ruszyła na dół, żeby po chwili wpakować się z Westonem do auta i udać się na kolację do państwa Hawkins, którzy jak się okazało… byli naprawdę miłymi ludźmi! Mieszkali niedaleko uczelni – w ładnej, bogatej dzielnicy i ich dom naprawdę robił wrażenie, chociaż jeśli Ane miałaby być szczera to i tak wolała ich domek przy plaży. Chociaż domek to trochę niedopowiedzenie… bo to też był ładny, robiący wrażenie dom w dobrej dzielnicy, który ktoś miał kiedyś znaleźć, ale ciągle tego nie zrobił. A sami gospodarze? Weseli, od razu poczęstowali ich drinkami – Skyler miał to szczęście, że miał prywatnego niepijącego kierowcę, więc mógł spróbować szkockiej, którą tak zachwalał Hawkins, a Ane dostała bezalkoholową wersję margarity, co uważała za super miłe, że ktokolwiek w ogóle o tym pomyślał. Jedzenie? Też nie można było mu nic zarzucić. To była naprawdę miła kolacja…
- Chciałbym, żebyś dla mnie pracowała, Ane. Nie na uczelni, ale w naszej kancelarii Cairns. – bo jak się okazało oprócz etatu na uczelni małżonkowie wspólnie prowadzili dobrze prosperującą kancelarię prawniczą – Nie musiałabyś też rezygnować z uczelni jeśli nie chcesz… Uprawnienia na spokojnie również ci zorganizujemy. Wiązałoby się to z dodatkową pracą, obowiązkami, ja wiem… wiem też, że może nie jest to najlepszy moment z uwagi na twój stan, ale przemyśl to. – pan Hawkins wreszcie wyjawił o co chodziło z tym spotkaniem, rzucił to zupełnie swobodnie znad szklaneczki ze szkocką i generalnie… zero spięcia, czy zdenerwowania – Przemyślcie właściwie. – spojrzał wymownie na Westona, bo przecież doskonale wiedział, że w małżeństwie takie decyzje podejmuje się wspólnie. A Ackerman? Wyglądała jakby właśnie zobaczyła ducha i totalnie nie wiedziała, co powiedzieć. Wpatrywała się w gospodarzy z szokowana i niewiele brakowało, a musiałaby zbierać szczękę z podłogi.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skyler, choć duszą towarzystwa wcale nie był, a za tłum uważał więcej niż pięć osób w jednym pomieszczeniu, dzisiaj, podczas kolacji u Paula i jego przesympatycznej żony… Czuł się naprawdę dobrze. Może to sprawka tej ekskluzywnej whisky, którą poczęstował go gospodarz domu, a może wcale nie - może po prostu wyluzował i pozwolił sobie czerpać przyjemność z bycia wśród innych ludzi - ludzi, którzy nie byli Ane i Lily, bo to ich towarzystwo ukochiwał sobie najbardziej na świecie. Może więc tak, a może inaczej… Czy to ważne właściwie? Spędzali wraz z Ane naprawdę miło czas, a państwo Hawkins okazali się być naprawdę cudownymi, ciepłymi, otwartymi i cholernie inteligentnymi ludźmi, z którymi aż chciało się rozmawiać. Kolacja przygotowana przez panią domu była jedynie wisienką na torcie tego spotkania, przynajmniej tak przez dłuższy moment myślał Weston, bo kiedy stało się to, co się stało… Kiedy pan Hawkins zdradził swoje niecne zamiary wobec Ackerman, powodując tym samym szok i niedowierzanie i w samej zainteresowanej i w jej mężu również… No… Sky już wiedział. On już wiedział. To o to w tym wszystkim tak naprawdę chodziło. W tej kolacji, w rozmowach, w dyskretnie przemycanych pytaniach o to, czy Ane jest zadowolona z pracy na uczelni, czy nie planuje zmian, czy on i Weston nie zamierzają wracać do Stanów… Tak, parę takich podchodów było i teraz to wszystko po prostu złożyło się w całość. Zaskakującą, ale też satysfakcjonującą całość, bo przecież w propozycji Paula nie było nic złego, prawda? No… Prawda? Sky spojrzał na żonę, a widząc, że jest nie mniej zaskoczona niż on, cicho sapnął i wyszczerzył krótko kły. - To ci dopiero niespodzianka, co? Nie przypuszczaliśmy… Nie spodziewaliśmy się, że… - przeniósł wzrok na gospodarzy, ale Hawkins mu przerwał. - No jasne, że nie. To miała być niespodzianka i bardzo dobrze, że się udała. Rozumiem… Rozumiemy… - spojrzał z wdzięcznością na swoją żonę. - Że trochę was zaskoczyliśmy, dlatego w żadnym razie nie musisz Ane odpowiadać teraz. Po prostu… Weź to pod uwagę, dobrze? Jesteśmy porządną firmą i porządnymi ludźmi. Nie chcemy zrobić wam krzywdy. - uśmiechnął się do obojga Westonów-Ackermanów i ponownie przytknął sobie do ust szklankę z drinkiem. Sky tymczasem sięgnął pod stołem ręką do kobiecej dłoni. Mocniej ścisnął ją w palcach i wlepił w żonę bystre, czujne spojrzenie swoich zielonych oczu. - Czy to znaczy, że częściej nosiłabyś sukienki? - zapytał jak gdyby nigdy nic, ośmielony kilkoma łykami alkoholu, które w siebie wlał. Błysnął kłami i cicho się roześmiał. Zresztą nie tylko on, państwo Hawkins również. - Mogę o coś zapytać? - dorzucił jeszcze i po chwili spojrzał na samego Paula. - Ane jest moją żoną, więc ja to wiem, że ona zasługuje na wszystkie najlepsze szanse i możliwości, ale… Ty znasz ją ledwie kilka chwil… - przysłowiowe pięć minut, które mogło być w efekcie kilkoma tygodniami wspólnej, ale nie codziennej pracy. - Czym moja żona pana oczarowała, panie Hawkins? - zapytał luźno i porozumiewawczo mrugnął do siedzącej obok Paula żony - jego żony. Potem też spojrzał na swoją i miał nadzieję, że nie będzie zła, że zadał to pytanie.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Właściwie nie wiedziała, co powiedzieć z kilku powodów. Oczywiście sama propozycja była kusząca i gdyby nie to, że jednocześnie naprawdę dobrze czuła się na uczelni i przy okazji powiększali rodzinę – bez zastanowienia się wykrzyknęłaby radośnie, że tak, oczywiście że przyjmuje tą ofertę. Minęło wiele lat od kiedy ostatni raz pracowała w kancelarii i nigdy nie myślała o tym, czy chciałaby tam wrócić… zwłaszcza teraz, gdy przeprowadziła się na drugi koniec świata i wszystko było jeszcze bardziej skomplikowane. Była świadoma ile musiałaby temu poświęcić czasu i energii, żeby dostać uprawnienia. Właściwie musiałaby wszystkiego uczyć się na nowo. Czy miała na to teraz moc? Gdy była w ciąży? Gdy jednocześnie pracowała na uczelni? Gdy Skyler miał swoją firmę, której musiał poświęcać dużo czasu i uwagi, bo nie miałby tego kto zrobić za niego. Więc tak… w głowie Ackerman pojawiło się całe mnóstwo wątpliwości, ale ostatecznie się uśmiechnęła. Sięgnęła po swój kieliszek i bardzo mocno żałowała, że nie ma w nim prawdziwej tequili.
- Potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć, musimy to przedyskutować, ale… dziękuję. – spojrzała na małżonków, ładnie się uśmiechając i przeniosła wzrok na jej własnego, prywatnego męża, gdy ten pytał Hawkinsa o coś, o co w sumie mogła się domyślać, że kiedyś się zapyta… Zaśmiała się więc, kręcąc lekko głową – Próbowałam mu wmówić, że mamy romans, ale zdaje sobie sprawę, że trafił mu się obrzydliwie wierny egzemplarz, więc mi nie uwierzył. – zażartowała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu i Hawkins w pierwszej chwili również zareagował śmiechem. A zaraz po tym wytłumaczył Skylerowi, że nie zajmują się rozwodami i nudnymi sprawami, że miał okazję obserwować Ane w pracy i że idealnie nadawałaby się do ich kancelarii, że przez swoje doświadczenie zawodowe mogłaby mieć ciekawe spojrzenie na wiele ich spraw i tak… chodziło w tym wszystkim o pracę. Ani trochę o jej tyłek, romansu naprawdę nie było w tle. Ani nawet odrobiny!
Ale resztę wieczoru spędzili już raczej… spokojnie. Hawkinsowie nie chcieli na nich naciskać, nie chcieli ich przestraszyć, więc więcej rozmów o pracy nie było. Ale na szczęście Westonowie nie musieli też tłumaczyć się żadną migreną, bo wcale nie chcieli uciekać tak szybko od gospodarzy. Było naprawdę miło.
Kiedy jednak Ane usiadła za kierownicą auta Westona, a on zajął miejsce pasażera i mieli odjeżdżać z podjazdu Hawkinsów spojrzała na niego – Więc… gdzie mam jechać? – bo halo, miał ją gdzieś zabrać! Niech nie myśli, że zapomniała! – Chyba, że wrócimy do domu? – po prostu? I przegadają to, co się tu właśnie wydarzyło?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To była jedna z tych rzeczy, w których Ane i Skyler nawzajem się uzupełniali. Kiedy on widział tylko plusy danej sytuacji, ona dostrzegała też tę drugą, mniej entuzjastyczną stronę medalu. Te wątpliwości, które pojawiły się w jej głowie, póki co jeszcze nie mąciły dobrego nastroju Westona. Nie pomyślał jeszcze ile taka zmiana niosłaby ze sobą organizacyjnych rewolucji. Nie. Na razie skupiał się tylko na tym, że… Ane miała szansę. Była doceniona, ktoś zobaczył w niej to, co on sam widział w niej codziennie. Niesamowite możliwości, niesamowity potencjał. Mogła robić wszystko - cokolwiek tylko chciała i we wszystkim poradziłaby sobie świetnie. Tego Sky był pewien, absolutnie i bez grama wątpliwości. Wierzył w nią i miał nadzieję, że ona w siebie też wierzyła. Bardzo tego chciał. - Dziękujemy, to był bardzo miły wieczór. Następnym razem widzimy się u nas. - pożegnał się z Hawkinsami, a potem wsiadł do auta na miejsce pasażera. Te dwie szklanki whisky, które wypił do kolacji wciąż krążyły mu w żyłach, ale nie to było głównym powodem płytkiego zamyślenia, w które popadł, kiedy byli już w samochodzie. Stąd też słowa Ane dotarły do niego z delikatnym poślizgiem. - Hmm? - mruknął, bo zdał sobie sprawę, że coś niego mówiła, ale mózg potrzebował jeszcze dodatkowej chwili na połączenie wszystkich kropek. - A… Przepraszam, zamyśliłem się. Nie… Nie do domu. Nie jest jeszcze tak bardzo późno, więc… - odruchowo spojrzał na zegarek na swoim prawym nadgarstku, a potem podniósł wzrok do oczu żony i… Uśmiechnął się. Trochę przepraszająco. - Jak wyjdziemy do głównej drogi to cały czas prosto. Potem powiem ci kiedy skręcić. - krótko mówiąc - będzie ją nawigował. Miejsce, które chodziło mu po głowie było oddalone o… Jakieś dwadzieścia kilka minut drogi. Malutka plaża przy niedużej, mikroskopijnej wręcz pseudo-zatoczce, o której Sky usłyszał od jednego ze swoich klientów. - Podobno można tu zobaczyć pingwiny. To jedyne miejsce w okolicy, w które przypływają, bo… Nikt tutaj nie przychodzi. - Sky wyjaśnił, kiedy byli już na miejscu, zostawili auto na odludziu i schodzili z lekkiego wzgórza na plażę właśnie. Niebo nad nimi było usiane gwiazdami, tafla oceanu spokojna, wokół cisza i spokój i ani jednej ludzkiej duszy. Tylko oni. - Już dawno chciałem was tu zabrać. Ciebie i Lily, ale… - spojrzał na Ane i kucnął, żeby rozwiązać sznurówki butów i potem zdjąć i je i skarpetki. Stanął boso na chłodnym piasku. - Sama wiesz jak jest. - mało czasu. Ostatnio szczególnie to odczuwali. - Chodź, sprawdzimy czy woda jest zimna. - buty i marynarkę zostawił gdzie stali. Potem złapał Ane za rękę i lekko pociągnął za sobą bliżej linii brzegu. - Powiesz mi co myślisz? O propozycji Hawkinsów… - zapytał i czujniej popatrzył na żonę. Nie potrafił rozszyfrować czy bardziej była na tak czy na nie… A chciał to wiedzieć. Nawet jeśli usłyszy od niej tylko „muszę to przemyśleć” - tak, chciał to wiedzieć.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Skinęła i bez zająknięcia wyjechała z podjazdu Hawkinksów, a później także z osiedla – prosto do głównej drogi, o której mówił Skyler, a która wyjątkowo nie prowadziła do ich domu. To dobrze, nie chciała tam jeszcze wracać. Skoro pozbyli się dziecka na całą noc i pół następnego dnia mogli to wykorzystać, wcale nie musieli się spieszyć do domu, nikt (poza Bosmanem) tam na nich nie czekał, więc nie było potrzeby. Więc zawiozła ich tam, gdzie Skyler chciał i musiała przyznać, że to miejsce… robiło wrażenie. Właśnie dlatego, że wydawało się być tak spokojne… idealne. Rozejrzała się, podobnie jak mąż zdjęła buty i zupełnie nie przejmując się tym, że może sobie pomoczyć nogawki spodni – ruszyła za nim w kierunku oceanu.
- Nie wiem, co o niej myślę, Sky. – przyznała zgodnie z prawdą, uśmiechając się pod nosem, ale poważnie… to była jej główna myśl – Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Nie chcę rezygnować z uczelni, mogłabym ograniczyć w niej godziny, ale nadal doszedłby drugi etat w mocno nienormowanych godzinach, bo z tego co pamiętam z San Francisco… praca w kancelarii nie kończyła się o 17. – skrzywiła się lekko i weszła głębiej do wody, podciągając może trochę nogawki swoich szerokich spodni, ale generalnie nadal niewiele sobie z nich robiąc. I wyciągnęła dłoń do męża, a kiedy ją złapał i podszedł bliżej, przylgnęła do niego, zarzuciła mu łapska na kark i wpatrując się w jego twarz, uśmiechnęła się ładnie – Będziemy mieć drugie dziecko… i o ile nie planowałam długiego macierzyńskiego. – bo chyba się domyślał, że Ane i długie siedzenie w domu, żeby zostać kurą to raczej mało prawdopodobne połączenie – Ale dwa etaty i dziecko? Jeszcze, żeby to był tylko etat… musiałabym właściwie zaczynać od nowa, żeby dostać uprawnienia musiałabym praktycznie skończyć tutejsze studia z prawa. – a była sama ze sobą szczera… była po trzydziestce, nie była pewna, czy chce wracać do nauki. Chyba lepiej czuła się po drugiej stronie uczelnianego biurkaA ty, co o tym myślisz? – bo naprawdę chciała znać jego opinię na ten temat. Musieli to przedyskutować i podjąć tą decyzję wspólnie… nawet jeśli ostatnie zdanie należało do niej to musiała wiedzieć, co on o tym myśli.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Dopiero teraz - kiedy Ane na głos mówiła o swoich wątpliwościach, ich racjonalność docierała też do Skylera. Słuchał tego co mówiła Ackerman i na bieżąco każde z tych „ale” analizował w swojej głowie. Trudno było się nie zgodzić z założeniem, że gdyby przyjęła tę propozycję, czekałaby ich duża organizacyjna rewolucja. Ale z drugiej strony… Czy to źle? Nie odpowiedział od razu, ani na to pytanie przed samym sobą, ani też na pytanie żony o to co myślał o propozycji Hawkinsów. Przez moment tylko wpatrywał się w jej ładną buzię, czując jak nogawki i jego spodni coraz mocniej nasiąkają wodą. Uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową, co z kolei mogło dać ciemnowłosej mylny komunikat, że… No nie wiem, nie zgadza się albo na pomysł albo z tym co powiedziała. A tak naprawdę, zgadzał się na wszystko i ze wszystkim. Na tym polegał ich główny dylemat. - Myślę, że ty wiesz co ja o tym myślę. - ciaśniej oplótł rękoma kobiecą talię, wzroku nie odrywał od jej ciemnych tęczówek. - Chcę dla ciebie jak najlepiej, Ane. Zawsze chciałem. Myślę więc, że to duża szansa, mogłabyś zrobić super karierę, ale z drugiej strony… Kariera nie jest najważniejsza, więc to akurat żaden argument. Chodzi mi o to, że… - chciał „to” powiedzieć najlepiej jak umiał… A chyba nie do końca umiał. Nie po dwóch szklankach naprawdę mocnej whisky. - Chcę, żebyś była szczęśliwa i spełniona. Na każdym polu. W domu, w pracy… Wszędzie i zawsze. Jeśli praca na uczelni jest tym co chcesz robić, to nie ma o czym dyskutować. Ale jeśli masz co do tego choćby delikatną wątpliwość… To może warto podjąć to wyzwanie? Przynajmniej spróbować. Wiem, że czekałaby cię masa trudnej pracy… - nauki, bo żyli w obcym kraju i kodeks karny, cywilny i moralny tutaj też był zupełnie inny, Ane miała rację mówiąc, że musiałaby uczyć się wszystkiego od nowa. - Ale jednocześnie wiem, że kto jak nie ty miałby dać sobie z tym radę. - uśmiechnął się i oparł lekko skroń o kobiece czoło. - Jeśli chcesz spróbować, jeśli masz w sobie chociaż odrobinę kuszenia do tego to ja stanę na głowie, żebyś mogła to zrobić. Nie zaniedbamy niczego, Ackerman. Ani Lily, ani Rose, ani siebie nawzajem, bo po prostu na to nie pozwolę. - i powinna mu w tym zaufać. - Zabawnie byłoby mieć w domu studentkę. - dodał na koniec i już całkiem bezczelnie wyszczerzył kły. - Czego boisz się najbardziej? W tej decyzji. - tego, że musiałaby wrócić do nauki, braku czasu czy… Czego? Był ciekaw.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Tak naprawdę faktycznie wiedziała. Bo przecież gdyby sytuacja była odwrotna – powiedziałaby mu dokładnie to samo. Chciała dla niego jak najlepiej i powinien podejmować w życiu decyzje, które go uszczęśliwią nawet jeśli w początkowej fazie może być im trudniej. Wiedziała też, że tego samego chciał dla niej Weston, więc mogła się spodziewać tej odpowiedzi. Czy była rozczarowana? Nie. Czy wolałaby jasną odpowiedź „zrób tak albo tak”? No na pewno dużo by to ułatwiło, ale nie była aż tak naiwna, że Weston zacznie się tak rządzić – Nie jestem nauczycielem… jestem prawnikiem, który może zszedł mocno z tej prawniczej ścieżki, ale nim jest. – zawsze nim była, tak jak większość jej rodziny. Jej życie zawsze trochę było związane z tym tematem, trudno się dziwić… - No nie wiem… jestem w ciąży, czasami zapominam, co chcę powiedzieć, a co tu mówić o kodeksie karnym. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo naprawdę w ciąży mgła mózgowa była ciężka do zniesienia… i to było po niej widać, gdy czasami chciała coś powiedzieć, ale nie mogła znaleźć odpowiednich słów. Za moment wszystko wracało do normy, ale tak… ciąża ogłupia. Odpieluszkowe zapalenie mózgu może wcale nie było taką fikcyjną chorobą! Ale tym razem żartowała, bo wiedziała, że jeśli musiałaby się spiąć to by to zrobiła. Po prostu. Musiała tylko być gotowa na ten wysiłek. Czy była? No tego właśnie nie wiedziała.
- Chyba właśnie tego, że jestem już na to za stara, Sky… że nie dam rady z dwójką dzieci, że zacznę i będę musiała się poddać. Albo zaniedbam coś dużo ważniejszego niż praca. – przyznała, rozkładając bezradnie ramiona, bo co mogła poradzić na to, że takie wątpliwości pojawiały się w jej głowie – Nie chciałabym zrzucać na ciebie więcej obowiązków. Jesteś sam w firmie, gdy namówiłam cię na zatrudnienie pomocy… skończyło się to okropnie, więc nie dziwię się, że nie szukasz jej dalej. Nie możemy pozwolić, żeby twoja firma na tym ucierpiała, ona też jest trochę jak nasze dziecko. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale naprawdę tak było. Namawiała go, żeby ją otworzył i miała nadzieję, że nie żałował tej decyzji – ona uważała, że radził sobie doskonale i nie powinien mieć ku temu żadnych wątpliwości – Pamiętasz jak było, gdy zakopałeś się w terminach… dodaj do tego moją pracę na dwa etaty, zakopaną w nauce, dwójkę dzieci i psa… – mogło to wyglądać jak obraz nędzy i rozpaczy. Naprawdę twierdził, że uda im się to ogarnąć?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ