gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
16.

Jeszcze przed powrotem do Australii Remigius faktycznie pojechał kupić testy ciążowe do apteki i mimo niezadowolenia Lisy, w nerwach czekał pod drzwiami łazienki, co niekoniecznie sprzyjało jej komfortowi. Plus był taki, że znała wynik z góry, więc mimo narzekań i tak zrobiła wszystkie trzy, które przywiózł, tak dla pewności. Wydawało jej się, że efekty całkiem Soriente zadowoliły i ich ostatnie dni w LA minęły całkiem nieźle, tym bardziej, że Lisa zmieniła taktykę i już nie zamykała się w łazience przeciągając kąpiel, a korzystała z tych chwil, gdy na przykład Remy rozmawiał z tatą podczas śniadania, a ona specjalnie cofała się po telefon, który zostawiła na łóżku, czy przeciągała nakładanie makijażu, gdy on spacerował z mamą po ogrodzie. Liczyła więc, że o wizycie u lekarza oboje mogą już zapomnieć, ale niestety rzeczywistość miała okazać się całkiem inna. O tym jeszcze nie wiedziała, bo poranek spędzony w posiadłości blondyna był naprawdę przyjemny, a kiedy zasłonił jej oczy i oznajmił, że ma dla niej niespodziankę, totalnie zapomniała o ich nieprzyjemnej rozmowie sprzed kliku dni. Chociaż kiedy już jasnym było co miał na myśli, cóż... Była szczęśliwa, ale przede wszystkim przeraził ją widok rozciągający się na podjeździe.
- Samochód - wyszeptała tak, jakby nie wiedział, co jej sprawił. - Błagam... Powiedz, że nie kupiłeś mi cholernie drogiego samochodu w kolorze różowego złota - jęknęła, ale gigantyczna kokarda na wozie jasno stanowiła o tym, że właściwą niespodzianka raczej nie znajduje się za pojazdem, tylko jest właśnie nim. Trzeba przyznać, że był to samochód, który robił wrażenie i Lisa śmiało mogłaby powiedzieć, że gdyby znała się lepiej na motoryzacji, to właśnie taki by sobie wymarzyła w swojej głowie, ale... No właśnie, miało być ale. - Umawialiśmy się, że nie ma być żadnej ekstrawagancji - spojrzała na niego zaraz, chociaż tylko przelotnie, bo trudno było jej odwrócić wzrok od wozu. - Ja ci dałam planer - przypomniała mu, nie wiedzieć kiedy znajdując się już bliżej pojazdu, po którego karoserii w swoim ukochanym kolorze przejechała dłonią, a gdy zajrzała do środka, cóż. - OMG, jest nawet w środku różowy! - pisnęła przez nieuwagę podskakując zaraz, ale szybko się zreflektowała. Był piękny, oczy jej błyszczały na jego widok, nie dało się temu zaprzeczyć, ale... - Nie przyjmę takiego prezentu, Remy, nie wypada - z bólem serca, ale jednak musiała odmówić i to wcale nie na pokaz, na pewno zdawał sobie z tego sprawę.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Wcale nie uspokoiły go testy, które wykonała Lisa w Nowy Rok. A raczej.... Sprawiły, że zaczął się martwić o zupełnie inne kwestie. Zastanawiało go, czy Lisbeth faktycznie ponownie go okłamywała i zmyśliła tę całą historyjkę z zatruciem, czy wszystko co zaszło było zbiegiem okoliczności. Przez kolejnych kilka dni, Remigius obserwował ją więc uważniej i nic niepokojącego nie zauważył, aleee.... Skoro już wspomniał o tym lekarzu to gdy jeszcze byli w USA zlecił swojemu asystentowi, by ten zarezerwował wizytę dla Lisbeth po ich powrocie. Nawet jeśli ciąża stała się mało prawdopodobna to Soriente wolał mieć pewność. Poza tym rozmowa z lekarzem upewniłaby go w przekonaniu, że wszystko z Westbrook w porządku i jej zdrowiu nic nie zagraża, a zwłaszcza ona sama.
To jednak miało być mniej znaczącym, aczkolwiek nadal istotnym wydarzeniem po powrocie do Lorne Bay. Z tym, że na pierwszym miejscu stało coś bardziej przyziemnego, a zarazem dającego Soriente wiele satysfakcji. Bo nie tylko spełniał jakieś tam marzenie Lisy i rozpieszczał ją, co uwielbiał, ale też zapewniał jej bezpieczeństwo. Miał już dość jej nocnych, samotnych powrotów z pracy. Nie zawsze sam mógł ją odebrać, a ona też nie zawsze tego chciała, a tak ofiarując jej nowy wóz, będzie spokojniejszy o to w jaki sposób Lisbeth przemieszcza się po mieście. Remy nie krył więc własnego podekscytowania, gdy wreszcie mógł wręczyć swojej brunetce cacuszko, które zamówił już dawno temu, a które nareszcie czekało przepasane kokardą na jego podjeździe.
- Daje ci samochód w kolorze różowego złota - niestety, ale powiedział dokładnie to czego Lisa usłyszeć nie chciała. - I jak? Podoba się? - Dodał po chwili i zaczął wymieniać wszystkie parametry auta, opisując dokładnie moc silnika i ilość koni. Jak widać zbędnie, bo jedyne na co Lisa zwróciła uwagę to kolor tapicerki. Ale to wystarczyło, by Remy dostrzegł błysk w jej oku i nie pozwolił, aby ten zniknął. - Dziękuję za plener jest bardzo przydatny i także ekstrawagancki; pasuje do mojego portfela - rzucił uśmiechając się głupio. - Chcesz wejść do środka? - Dodał, gdy Lisa zajrzała przez szybę, a nim odpowiedziała rzucił w jej stronę kluczyki. - Nie musisz nic klikać, wystarczy, że masz je przy sobie, gdy podchodzisz do wozu - oznajmił i otworzył drzwi od strony pasażera, a słysząc komentarz Westbrook, zrobił wcale nie zadowoloną minę. - Wypada - poprawił ją. - Uznaj, że go ode mnie wypożyczasz, bo w sumie wszystkie papiery są na mnie, więc wiesz... rozumiesz? - Trochę to pokręcił, ale tak bardzo chciał, aby ona dostało to auto. Zależało mu też na tym, by ucieszyła się z prezentu, ale no znał Lisę na tyle by nie spodziewać się pisku i łez szczęścia, a właśnie takiej wycofanej i skrępowanej reakcji. - Jak go nie przyjmiesz każę go zniszczyć, a wiesz co się z tym wiąże? I ty i ja będziemy mega stratni, więc narobisz naprawdę wiele szkód nie przyjmując tego prezentu - Czy byłby wstanie zniszczyć tak drogie auto tylko dla zasady? W sumie to tak, a czy by przy tym płakał? Prawdopodobnie musiałby po takim pogrzebie przechylić kilka głębszych, aby pogodzić się z tak bezsensowną śmiercią. Liczył więc na to, że lisa nie będzie stawała okoniem i zgodzi się wziąć auto. Jako miłośnik motoryzacji i właściciel kilku wozów Remigius bardzo szybko zakochiwał się w czterech kółkach i piękny wóz Lisy zdążył pokochać jak własny. - Może daj mu szansę i przejedźmy się? - Zaproponował, oczywiście chcąc by to właśnie Lisbeth prowadziła. Może, gdy usiądzie za kółkiem i poczuje siłę Infinity, nie będzie potrafiła mu się dłużej opierać.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
No i powiedział dokładnie to, czego się obawiała, więc nawet jęknęła przymykając na moment oczy i po prostu nie wierząc w to, jak lekką ręką Remigius wydawał pieniądze. Sama pochodziła z dobrej rodziny, nigdy niczego jej nie brakowało, ale też rodzice nie rozpieszczali swoich dzieci do stopnia, w którym te byłyby nieznośnymi bachorami, więc takie prezenty nie były dla niej czymś normalnym. Z resztą... dla kogo były?
- Teraz strasznie mi głupio za ten planer - zauważyła zgodnie z prawdą, a wcześniej była z siebie dumna, bo w końcu sama bardzo się wkręciła w przygotowanie dla niego prezentu i nie brakowało tam takich głupot, jak ich wspólne zdjęcia, czy zaznaczenie rocznicy różnych głupich wydarzeń, jak pierwsza randka, pierwszy pocałunek, pierwsza pizza, zakupy i inne takie. Był to więc wybitnie przesłodzony terminarz, który jasno pokazywał, jak zaangażowana była w ich związek, nawet jeśli sama nie przedstawiała tego tak dosadnie.
Odruchowo złapała kluczyki i przygryzła wargę, maltretując ją przez moment.
- Och, czyli jak ze sobą zerwiemy, to mi go zabierzesz? - wypaliła nieco złośliwie, ale za złośliwością łatwiej było jej ukryć te wszystkie sprzeczne emocje. Przede wszystkim ekscytację na którą sama nie chciała sobie pozwolić, bo nie wypadało. - Nie zrobiłbyś tego - dodała jeszcze odnośnie tego zniszczenia, mrużąc przy tym oczy, jak jaszczurka. Stała tak w miejscu i podrygiwała nerwowo nogą nie wiedząc co i jak. Nie umiała wybrać odpowiedniego toru reakcji, a on nalegał na przejażdżkę, podczas gdy Lisa nie chciała przyjąć samochodu i chciała jednocześnie. Ostatecznie jednak dała za wygraną. - Jedna przejażdżka, żeby nie robić ci przykrości - podkreśliła, co w języku Westbrook miało oznaczać, że sama bardzo chciała, bo gdyby było inaczej, na pewno postawiłaby na swoim i weszła do domu. Teraz jednak wsiadła za kierownicę i rozejrzała się po wnętrzu, a oczy znów jej rozbłysły. - Oj! Ma fioletowe podświetlenia! - wyrwało jej się, gdy w końcu ogarnęła jak odpalić samochód i przez to zapomnienie, aż podskoczyła i klasnęła w dłonie. Gdy jednak dotarło do niej, co właśnie zrobiła, szybko chrząknęła, przywołując na twarzy powściągliwą Lisę i poprawiła czapeczkę, naciągając daszek bardziej na twarz. - Co nie zmienia faktu, że to za dużo i nie przyjmę tego prezentu - podsumowała, jak zdarta płyta, wrzucając ostrożnie wsteczny, aby wykręcić bez żadnych szaleństw. W końcu kierowcą była bardzo przepisowym. Wyjechała więc spokojnie z terenu posiadłości Soriente i kiedy tak wlekli się przepisowo w strefie zamieszkania, dotarło do niej coś. - Na taki samochód ludzie strasznie będą się gapić - zauważyła, bo faktycznie niecodzienny kolor przyciągał wzrok. Zatrzymała się na światłach i poprawiła jeszcze raz lusterko wewnętrzne. - Jezu... nie wierzę, że zrobiłeś coś tak głupiego! W dodatku specjalnie wybrałeś taki model, bo wiesz, że mam słabość do takich kolorów, to nie fair - jęknęła kładąc czoło na kierownicy, ale zaraz ktoś na nią zatrąbił, więc musiała ruszyć, a następnie ten sam koleś wyprzedził ich na linii ciągłej. - Dawca narządów - burknęła pod nosem, przyspieszając odrobinkę, ale nadal mieszcząc się w przepisach kodeksu drogowego. - Nie wiem nawet gdzie mam jechać - zauważyła, bo nieco się trzęsła z tych wszystkich emocji. Samochód był przepiękny, ale nie mogła przecież... po prostu nie mogła pozwolić, by Remigius wydał na nią tyle pieniędzy. - Rodzice by mi zmyli głowę, gdyby wiedzieli, że wzięłam od ciebie coś takiego - użyła więc dobrego argumentu, chociaż miała ich w głowie więcej, bo generalnie... co ludzie powiedzą? To znaczy powiedzieliby, bo nie przyjmie prezentu, nawet jeśli tak bardzo jej się podobał.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
-Plener to najlepsze co mogłem dostać - przyznał z powagą Remigius, który bez asystenta pewnie dawno umarłby pogrążony w piekle niespełnionych obowiązków. Prezent od Lisy doceniał więc bardzo mocno, bo nie tylko mógł w nim zachowywać ważne informacje, ale także dzięki nie mu nie umkną mu tak istotne daty jak chociażby pierwszy pocałunek, który był wydarzeniem rozpoczynającym ich związek.
- Kocham twoje czarne scenariusze - burknął z przekąsem, bo chociaż sarkazmem chciał zakryć swoje prawdziwe odczucia to i tak nie dało się nie wyczuć tego jak bardzo nie spodobało się Remigiusowi chociażby wspominanie o ich hipotetycznym rozstaniu. Nie lubił jak Lisa wszystko widziała w czarnych barwach, zamiast skupić się na pozytywach. Niestety nauczył się tego, że z Westbrook nie było łatwo i nawet najbardziej radosna chwila, wpierw rozpatrywana była przez brunetkę pod najgorszym kątem. - Czyżby? - rzucił spoglądając na Lisę znacząco, bo serce by mu krwawiło, ale spełniłby swoją groźbę, chociażby z czystej chęci udowodnienia Lisbeth, że on nie rzuca słów na wiatr.
Całe szczęście Westbrook zgodziła się na przejażdżkę, a chociaż zaznaczyła, że to jedna to Remigius w myślach odstawiał taniec radości, bo dobrze wiedział, że wcale na jednej przejażdżce się nie skończy. Lisa musiała tylko poznać auto i docenić jego atuty. Co prawda, Remigius nie miał na myśli tylko światełek, kolorów i skóry, ale skoro to na Lisie robiło największe wrażenie, kwestie parametrów schodziły na drugi plan. - Mhmmm... Czyli taki piękny wóz pójdzie do kasacji? Tyle ludzkiej pracy na marne... Szkoda, bo nawet ma spersonalizowany komputer, popatrz - rozwodził się smutnym głosem, a jednocześnie uruchomił odpowiednie funkcje by sekundę później przyjemny głos powitał Lisę w jej aucie. - Roboczo nazwałem go "Pan Samochodzik", ale jeśli chcesz możesz zmienić mu imię. Wystarczy, że je wypowiesz, a komputer wyszuka dla ciebie trasę, najbliższą restaurację, albo stację, czy wybierze numer z zapisanych kontaktów - tłumaczył dalej, mając nadzieję, że takie bajery zachęcą Lisę do korzystania z prezentu. - Szkoda będzie zabijać Pana Samochodzika... Nie zdążył się nawet wykazać - jęknął na koniec, podpuszczając nieco Lisbeth.
- Będą, ale to też ze względów bezpieczeństwa dobry kolor. Najmniej wypadków mają auta o jaskrawych barwach, wyróżniające się z masy innych wozów - zaznaczył bardzo trafnie, bo i owszem wybrał różowe złoto ze względu na to, że to Lisy ulubiony kolor i chciał ją podejść, ale też nie było co ukrywać, ten kolor był nieco bardziej bezpieczny. - Tak - przyznał zgodnie z prawdą, gdy sama Lisa zapytała wprost o ten wybór. - Cieszę się, że jeździsz tak przepisowo, ale jak wyjedziemy na autostradę mogłabyś nieco przydepnąć - dodał zaraz, bo chciał, aby Westbrook miała nieco zabawy z tej jazdy. - Jedź do Cairns - rzucił od razu, bo przecież mieli tego dnia spotkanie. Co prawda, gdy mówił o nim Lisie, ona powiedziała, że ma zapomnieć i to odbookować, ale Remigius wcale nie powiedział, że to zrobi. - Twoi rodzice nie mają już nic do gadania w kwestii tego jak układasz swoje życie - oznajmił z mocą, a że wyjechali na autostradę, Remigius ponownie wezwał Pana Samochodzika i poprosił, aby wyznaczył trasę do poradni ginekologicznej. - Ma też twoja ulubioną play listę ze Spotify - dodał zaraz potem, jakby chciał zatrzeć nowym tematem informację o tym dokąd zmierzają. - Posłuchaj - rzucił każąc komputerowi uruchomić muzykę i pogłośnić nieco dźwięk.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Wcześniej też wierzyła, że planer to idealny prezent, ale niestety już nie była taka pewna. Mierziło ją to, bo w teorii nie była biedakiem, to nie tak, że na jej karcie świeciły pustki, bo prawda wyglądała całkiem inaczej, a mimo to między nią, a Soriente była taka przepaść, że właśnie... ona dawała mu kalendarz z ich zdjęciami, a on jej spersonalizowany samochód.
- To realizm - poprawiła go, chociaż najpewniej prawda w tej kwestii leżała bliżej Remigiusa, niż niej. Naturalnie sama nie chciała wierzyć w jakieś rozstania, ale była też tylko sobą, a to się wiązało z podobnymi myślami. Przez to też wyobrażała sobie, że Soriente faktycznie ten samochód kasuje i pewnie byłaby na niego za to wściekła, ale też... ale też by mu wybaczyła i to wkurzało ją najbardziej, bo wydawało jej się, że blondyn doskonale wiedział, że trzyma ją pod tym względem w szachu. Nikt inny nie miał na nią takiego wpływu, jak on. - Jezu, serio nazwałeś go pan samochodzik? Strasznie lamersko... - podsumowała po swojemu, trochę sobie z mężczyzny żartując. Poza tym nadal nie wiedziała, jak ma się zachować i niekoniecznie chciała ulegać ponownie zachwytowi, jak wtedy, gdy dostrzegła wszystkie detale i kolory, które składają się na samochód. Na parametrach kompletnie się nie znała i nawet nie zamierzała udawać, że jest inaczej.
- Hmm... zastanawiam się, czy wziąłeś pod uwagę taki kolor, bo się o mnie martwiłeś, czy raczej dlatego, że miałby mnie przekonać taki rozsądek - pozwoliła sobie na wypowiedzenie własnych wątpliwości na głos, ale zaraz westchnęła cichutko. - Mam wrażenie, że to najbardziej charakterystyczny samochód w Lorne, gdybym go przyjęła, byłabym cały czas widoczna - przygryzła wargę, bo jak przystało na małego dzikusa, lubiła się ukrywać po szafach i pod stołami, a niekoniecznie oznajmiać miastu, że nadjeżdża. - To szantaż, Remy! Gdyby był w innym kolorze nawet bym do niego nie wsiadła, bo nie wypada - skarciła go, kiedy z taką lekkością potwierdził jej domysły. Naprawdę był niemożliwy. Wiedziała, że kochał samochody, ale też miał ich na tyle, że nie musiał jej kupować własnego, aby miała w razie potrzeby czym jeździć. - Na autostradzie można jeździć sto dziesięć, to coś koło tego pojedziemy - odpowiedziała na jego słowa i zerknęła do boku. - Wiedziałam, tobie wcale na tym moim bezpieczeństwie nie zależy, wolałbyś, żebym pędziła, jak wariat, bo to pewnie jest bardziej seksi - mruknęła, z powrotem wlepiając wzrok w jezdnię, skoro kazał jej jechać do Cairns to musiała się skupić. Słów o rodzicach nie skomentowała, bo na ten temat miała od zawsze nieco inne zdanie, a poza tym... Remy nastawił GPS i nie ma co ukrywać, cel podróży niekoniecznie jej się spodobał, ale byli już na autostradzie, a tutaj się raczej nie zawraca i nie cofa. Nawet nie dała szansy playliście, tylko z miejsca ją wyciszyła, bo nie było opcji, aby puściła to wszystko mimo uszu. - Nie wierzę, że zaś coś takiego zrobiłeś! - warknęła, bo już kiedyś wiózł ją do lekarza bez jej zgody i wówczas do wizyty nie doszło, w dodatku wiązała się z tym całkiem widowiskowa ucieczka. - Nie możesz się tak zachowywać. Rozporządzać mną w taki sposób i umawiać na jakieś wizyty, nawet nie wiem gdzie i do kogo. Wiesz w ogóle jakie to jest krępujące dla młodej kobiety? Kurde! - podenerwowała się nieco, ale nadal patrzyła na drogę, chociaż czuła, jak panika w niej wzbiera. - Chciałeś, to zrobiłam testy i chyba temat można by uznać za zamknięty - zacisnęła mocniej dłonie na kierownicy, bo nie wiedziała co ma robić. Czego się spodziewać, ale z drugiej strony... może po prostu pójdzie na wizytę i wyjdzie z niej, po czym powie Remigiusowi, że nie jest w ciąży, nic się nie dzieje i mogą wracać? W zasadzie rozegranie tego w ten sposób nie byłoby takim złym pomysłem.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- Wolałabyś bardziej drapieżną nazwę? Może ognisty rydwan? Albo Lisi zaprzęg? - Zaproponował jawnie sobie kpiąc ze słów Lisbeth, bo absolutnie się z nimi nie zgadzał. Lamerskie było jeżdżenie tak szybkim wozem w tak powolny sposób, ale tym komentarzem Soriente nie podzielił się z Westbrook. Mimo wszystko wolał, aby na drodze zachowywała się racjonalnie, skoro poza nią i tak wciąż robi jakieś głupotki. - Emmmm... Tak - rzucił nie mając pojęcia jak powinien odpowiedzieć. Uznał więc, że przytaknięcie będzie strategicznie najlepszym posunięciem. - Ooooj! Zapomniałaś o moim Astonie w barwie złota to jemu należy się korona, ale tak... Twoje auto jest zaraz po nim - Był maniakiem samochodowym i nie umiałby pogodzić się z tym, że jego dziewczyna ma bardziej interesujący wóz niż on sam. Oczywiście było to dziecinne i na swój sposób niedojrzała zachowanie, ale w życiu Sorinete istniały pewne priorytety, a większość z nich posiadały sportowe auta. - Dobra, dobra już nie narzekaj tylko popatrz jakie ma piękne wykończenia - rzucił pod nosem stukając palcem w deskę rozdzielczą.
Na autostradzie było nieco bardziej ekscytująco, ale Lisa nadal mogłaby pozwolić sobie na małą zabawę. Ta zaś zachowywała się jak zwykle według zasad chociaż Remy starał się ją nieco podpuścić.
- Cóż... Seksowna kobieta w szybkiej furze, nie bojąca się prędkości, ale z zachowaniem racjonalności i zasad bezpieczeństwa to mój ideał. 110 km/h kręci mnie jak cholera - zażartował sobie, bo Lisbeth sama się o to prosiła. Poza tym miał doskonały nastrój. Wierzył, że Westbrook jednak przyjmie od niego wóz i nie będzie robiła większych problemów, a przy okazji uda im się załatwić sprawę, która od pewnego czasu zesnuwała sen z powiek Remigiusa.
- Co znów? - Udawał głupiego, bo przecież doskonale wiedział, co Lisa miała na myśli. - Jak rozporządzać? Mówiliśmy o tym i powiedziałaś w LA, że jak wrócimy to pójdziemy do lekarza - nie pamiętał, czy tak było, ale grał na zwłokę. - I też poinformowałem ciebie wcześniej, że umówiłem jednego uprzednio upewniając się, że pasuje to do twojego planu dnia - dodał, bo to akurat była prawda. - Oj już nie przesadzaj.... Poza tym nie chodzi tylko o to, ale też moglibyśmy pomyśleć o jakiejś antykoncepcji, która yła by, że tak powiem wygodniejsza i dawała większą pewność - dorzucił kolejną porcję informacji. Szczerze to po ostatnich rewelacjach nieco zaczął się obawiać tej niechcianej ciąży to po pierwsze, a po drugie wcale nie podobało mu się to, że Lisa sama nie wiedziała co się dzieje z jej organizmem. Niby go znała, a wydawała się kompletnie nie zauważać pewnych objawów. Trochę podstępnie więc Remy chciał ją zabrać do lekarza, by ten na nią zerknął i może zaproponował jakieś rozwiązanie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Chociaż głupio było się do tego przyznać, jak już tak spekulowali o tych nazwach, to faktycznie zaczęła się nad tym bardziej zastanawiać.
- Lisi rydwan brzmi fajnie - mruknęła pod nosem, bo miała nie ekscytować się samochodem i emanować przekonaniem, że go nie przyjmie. - Albo różowy lis, czy coś - wzruszyła ramieniem, jakby mówiła od niechcenia, chociaż wiadomym było, że gdyby nie chciała to by nie mówiła. - Ja tam uważam, że ten bardziej się rzuca w oczy - zerknęła na niego, czując jakąś potrzebę bronienia swojego-samochodu-który-nie-jest-jej-bo-go-nie-przyjmie. Faktycznie też spojrzała na te piękne wykończenia i zaraz przewróciła oczami, bo nie chciała dać się tak łatwo podejść. Nie chciała nawet wiedzieć ile te detale i personalizacja kosztowały i jak słabo wypadało to przy tym nieszczęsnym, omawianym już plannerze.
- Yhhhhhhm, czyli ja, nie przepadająca za prędkością - bo przecież nie przyzna się na głos do strachu. - Nie jestem twoim ideałem? Zaraz wysiądziesz na poboczu - pogroziła mu, ale jak to z Lisą bywa, zaraz też wbrew swoim słowom docisnęła nieco pedał gazu, specjalnie nie patrząc już na Soriente, by nie pokazać, że zrobiła to przez wzgląd na jego słowa. w końcu jej duma na to nie pozwalała. Naturalnie jednak chciała się w ten jego ideał wpisać, stąd to szaleństwo, bo jechali nawet jakieś sto piętnaście. Chciała też mu sprawić przyjemność, chociaż szybko przestała o tym myśleć, stresując się tym, co blondyn znowu postanowił. On podchodził do tego, jakby sprawa nie była poważna, ale z drugiej strony nie wiedział, jak istotna jest dla Lisbeth, co tylko wzmagało jej panikę.
- Nic takiego nie mówiłam! - zaprzeczyła mu natychmiast. - To jakoś cholernie cicho musiałeś mi mówić, że chodzi o lekarza, bo pamiętam głównie, czy pytałeś o moje plany - wytknęła mu i czuła, jak serce zaczyna jej bić coraz szybciej, bo zwyczajnie się stresowała. Samo to "pójdziemy", kiedy to dla Lisy jedyną ucieczką było trzymanie Remigiusa od tej wizyty jak najdalej. Poszłaby, usłyszała, co usłyszała, a potem powie mu, że nie jest w żadnej ciąży i po prostu miała nieco stresu, ale nie ma się czym przejmować. Taki był właśnie plan, więc należało jak najbardziej Soriente zrazić do wizji wspólnego pójścia. W zasadzie pomysł jak to zrobić podsunął jej on sam, chociaż... nie było co ukrywać, zaraz zrobiła się czerwona na twarzy. - W sumie to nie taki zły pomysł, ja sobie pójdę na swoją wizytę, a ty na zabieg wazektomi, skoro wizja dziecka aż tak ciebie przeraża, że za moimi plecami robisz coś takiego - burknęła, marszcząc przy tym nos i zwolniła zaraz, bo wcale nie chciała być tak szybko na miejscu. Mimo wszystko stres nadal był w niej żywy, bo boleśnie zaciskała policzek, aż w końcu cmoknęła za złością. - Bez sensu, przecież nie jestem w żadnej ciąży - zauważyła, jakby wierzyła, że jeszcze przemówi mu do rozsądku.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Zaintrygowany uniósł brew ku górze, gdy Lisa zaczęła rozprawiać na temat najlepszej nazwy dla swojegosamochodu. Oczywiście cieszyło to Remigiusza niezmiernie, bo każdy taki temat sprawiał, że Lisbeth poddawała się lekkiej manipulacji i pogodzenia się z tym, że musi przyjąć prezent od francuza.
- Rydwan jest cool - oznajmił z mocą. - Pasuje do takiego wojowniczego i zbuntowanego Lisa jak ty - dodał jej po złości, a gdy Westbrook wypowiedziała się na temat jego Astona i swojego wozu, Remigius spojrzał na nią z groźną miną. - Lepiej zważaj na słowa, bo ci przyrysuję tę karoserię - burknął, oczywiście w żartobliwym tonie, ale odzywał się w nim mały megaloman, gdy w grę wchodziła kwestia samochodów.
- Jesteś ucieleśnieniem ideału, o którym nigdy nie śmiałem nawet marzyć - odparł wymijająco, a chwilę później na twarzy Sorinte pojawił się cwany uśmieszek, bo nie umknęło mu jak wskazówka prędkościomierza zaczęła się powoli podnosić. Niby tylko żartowali, ale jednak Lisbaeth nadal była sobą i chociaż zgrywała taką niedostępną i oschłą, Remy doskonale wiedział, że to tylko pozory, a tak naprawdę przejmowała się każdą głupotką. Szkoda tylko, że tak jak głupotami nie przejmowała się własnym zdrowiem. Gdyby tak było, Soriente nie musiałby podstępem wybawiać jej do lekarza, by sprawdzić, czy wszystko z nią jest w porządku. Już dawno przestał ufać zapewnieniom Lisy, że jej trenerzy mają wszystko po kontrolą, a ona sama trzyma rękę na pulsie. On widział ją prawie każdego dnia, dotykał jej, przebywał z nią i nie umknęło mu jak na przestrzeni ostatnich miesięcy ciało Westbrook się zmieniło.
- Odpowiedziałaś, że nie masz, a ja na to, że w takim razie pojedziemy sprawdzić, czy na bank te testy nie były felerne, skoro sama nie wiesz kiedy miałaś ostatni raz okres, ty na to, że po twoim trupie, a ja na to, że nie ma takiej opcji i pojedziemy wcześniej czyli w środę. Ty kazałaś mi zając się układaniem własnego życia, a nie twojego, ale skoro jesteś częścią mojego życia to uznałem, że w sumie mam jakieś tam prawo trochę poukładać i twoje, więc jakby... Dziś jest środa - wyrzucił z siebie prawie na jednym oddechu. Oczywiście wiedział, że te żarty na niewiele się zdadzą, ale chciał jakoś rozładować atmosferę i nie wprowadzać jakiś podejrzliwości i nerwowości do tej wizyty. Od mieli sprawdzić, czy oby na bank jest wszystko dobrze. - Nic nie robię za twoimi plecami i nie przeraża mnie wizja dziecka ogólnie, ale obecnie trochę tak... W każdym razie wolałbym nie pozbawiać świata możliwości powielenie tak cudownych genów jakie posiadamy, więc może zdecydujemy się na coś mniej inwazyjnego? - Po raz kolejny starał się pokierować rozmowę w innych kierunku. Oczywiście nie przyszło mu do głowy, że Lisa nie chciała, aby przypadkiem usłyszał cokolwiek odnośnie stanu zdrowia w jakim była i dlatego chciała się go pozbyć. - Może i nie jesteś, ale sama mówiłaś, że nie wiesz co jest z twoimi okresami, więc może lepiej dmuchać na zimne... - rzucił jak gdyby nigdy nic, bo w przeciwieństwie do Westbrook, Soriente z łatwością przychodziło rozprawiać na tego typu tematy. - No już nie dąsaj się... W zamian za to pozwolę ci się upodlić podczas joggingu - zaproponował starając się Lisę jakoś urobić. Wspólne trenowanie było czymś co lubił, ale niekoniecznie dyscypliny sportowe jakie obydwoje uprawiali pasowały do siebie. Remy za bieganiem nie przepadał, ale dzielnie starał się dotrzymywać kroku Lisie, chociaż doskonale wiedział, że gdyby chciała zostawiłaby go daleko w tyle. - Możesz zaparkować tutaj... - Mruknął, gdy po kilkunastu minutach znaleźli się w Cairns, a GPS wskazywał, że klinika leży niedaleko.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zerknęła na niego koso, kiedy wspomniał o zarysowaniu.
- Nie moja wina, że złote samochody zdarzają się częściej, niż takie różowe - wypomniała mu. - No i możesz zmienić na ten rydwan - dodała jeszcze ciszej, bo to nie oznaczało wcale, że samochód przyjmie. Nadal uważała, że tak nie może być, ale póki jechała, mogła jechać rydwanem, a nie samochodzikiem, prawda?
- Zabrzmiało, jak konkretna ściema - podsumowała jeszcze te jego słowa odnośnie ideału, ale niedługo przyszło im utrzymywać rozmowę w tak miłym tonie. To znaczy jej nie przyszło, bo Remigius starał się za wszelką cenę ignorować napiętą atmosferę. Słuchała jego opowieści w niemałym osłupieniu, by pod sam koniec prychnąć z wyraźnym niezadowoleniem.
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? - warknęła, zaciskając dłonie mocniej na kierownicy. - To nie są żarty! Jestem na ciebie wściekła, więc przestań dowcipkować - wyłożyła mu to jeszcze dobitnie, ale cały czas podążała z GPS, bo zwyczajnie nie umiała inaczej, jak był już nastawiony. Była tym typem kierowcy, który słuchał poleceń, więc faktycznie zaczęli się zbliżać mocno do kliniki, a to tylko potęgowało jej stres. Wciąż chciała mieć pewność, że Remy'ego nie będzie w pobliżu, gdy pójdzie na badania. - Wazektomia nie jest nieodwracalna, więc nie widzę w dalszym ciągu problemu - brnęła w ten temat, ciesząc się, że dobrze trafiła i już na wstępie Soriente wyraził swoje negatywne zdanie o tym pomyśle. Byleby to utrzymać. Musiała jednak w tych planach zrobić małą przerwę, bo poczuła, jak robi się czerwona na twarzy. - Nigdy nic takiego nie mówiłam, tylko, że nie pamiętam kiedy był ostatni, pewnie gdybym sprawdziła w terminarzu, to bym znalazła, ale też nie przywiązuję do tego szczególnej wagi, w przeciwieństwie do ciebie. Nie uważasz, że nie powinniśmy poruszać tego tematu, bo to dziwne? - spróbowała to jakoś ściąć. Wizja wspólnego joggingu wcale jej się nie podobała, wolałaby, żeby Remigius po prostu nie chciał z nią tam iść, ale jak na razie musiała zaparkować, co niechętnie, ale jednak zrobiła. Nie ruszyła się natomiast z miejsca, ze wzrokiem wlepionym w kierownicę. Nawet nie ukrywała tego, że myśli nad czymś intensywnie. Wydawało jej się, że każdy plan miał jakieś luki i naprawdę było jej już niedobrze. Ostatecznie jednak bez słowa wysiadła, może nawet zerwała się na zewnątrz, a na Soriente nie musiała długo czekać, by ten do niej dołączył. Naprawdę nie wiedziała, co ma robić. Skoro nie odstraszyła go od pójścia do kliniki, to musiała znaleźć mu inne zajęcie. - Co to w ogóle za klinika? Ginekologiczna czy jakaś bardziej ogólna... no bo skoro ja mam bez powodu się badać, to sprawiedliwie byłoby gdybyś ty też zrobił jakieś badania. Masz prawie czterdzieści lat, w tym wieku mężczyźni powinni sprawdzać swoje zdrowie. Przynajmniej krew! O albo urolog, to byłoby sprawiedliwe, a nie jakiś tam jogging - wymyśliła, nawet nie wiedząc kiedy mimo swojego stresu złapała go za rękę i razem pokonali drogę do przychodni, której szyld głosił, że raczej poza ginekologiem nikogo w środku nie zastanie. Pobladła z miejsca. - Daj mi papierosa, co? - nie chciała go denerwować, ale liczyła, że z uwagi na okoliczności będzie wyrozumiały. Było już tak blisko, że nie miała nic do stracenia, więc... więc równie dobrze mogła strzelić bezpośrednio. - W ogóle może poczekaj na zewnątrz - rzuciła więc na wydechu, modląc się, by brzmiało to naturalnie.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Skrzywił się po raz kolejny, gdy Lisbeth wspomniała o zabiegu jaki mógłby sobie zafundować. Oczywiście Remigius nawet nie planował zastanawiać się nad taką opcją, co więcej szczerze pragnął zapomnieć, że kiedykolwiek mu to zaproponowano. Przy okazji nie umknęło mu też to jak bardzo rozemocjonowana wydawał się Lisa. Nie tylko samą rozmową, którą prowadzili i która ewidentnie była dla niej niewygodna, ale też sytuacją w jakiej się znaleźli. Panika? Może to był właściwe określenie na te wszystkie nerwowe gesty i słowa brunetki. Remy przyzwyczaił się do tego, że wiele tematów było dla Lisy totalnym taby i jakakolwiek rozmowa wprawiała ją w niesamowite wręcz zakłopotanie, ale on sam nie raz pokazywał jej swoją postawą, że nie powinna się tak przy nim spinać. No i powód, dla którego Remigius nieco poplanował Lisy życie był na tyle poważny, że rozsądkowo myśląca Westbrook powinna go docenić, a jak się okazywało była totalnie przeciwna jakimkolwiek badaniom.
- Dziwne jest to, że ciebie nie dziwi co się z tobą dzieje.... - Burknął obdarowując Lisą przenikliwym spojrzeniem. - Podobno wszystko w twoim życiu chodzi jak w zegarku, a umknęło ci coś tak istotnego? - Dodał, decydując się na niezbyt czyste zagranie, ale potrzebował wytrącić Lisie poważne argumenty z ręki. Owszem wydawało się, że to ona jest tą bardziej trzeźwo myślącą i ogarniętą , ale Remigius nie raz przekonał się o tym, że ta dojrzałość Lisy wynika z jej strachu i obawy o to, że na jaw wyjdzie jak bardzo sobie nie radzi, gdy on sam był lekko duchem, a umiał zapanować nad chaosem jakim niejednokrotnie było jego życiu i robił to niczym prawdziwy wirtuoz.
Wreszcie zatrzymali się przed odpowiednim budynkiem i tutaj także nie obyło się bez serii pytań ze strony Lisbeth. Co więcej po raz kolejny zaproponowała Remigiusowi, aby i ten poszedł do specjalisty i tym razem Soriente uznał słowa Lisa za jeszcze bardziej podejrzane.
- Jakie sprawiedliwe? Mam iść do lekarza, bo ty też idziesz? Czy my jesteśmy w przedszkolu? - Rzucił z rozpędu, oczywiście nie mając pojęcia o tym, że tego typu słowa trafiają do Lisy bardziej niż powinny. - Nic mi nie dolega, poza tym badam się regularnie, a jedno spojrzenie na mnie wystarczy, aby określić mnie mianem okazu zdrowia - wyrzucił na jednym tchu wykonując przy tym gest dłońmi wskazujący na jego sylwetkę. Faktycznie nie mijał się z prawdą, bo miał małego bzika na punkcie tego jak sprawnym było jego ciało. Może nie podchodził do tego tak profesjonalnie i zawodowo jak Lisbeth, ale laikiem także nie był. - Za to z twoim organizmem dzieje się coś nie koniecznie dobrego i lepiej, by spojrzał na to lekarz - dodał zaraz, oczywiście wciąż wierząc w to, że chodzi o jakieś hormony i tego typu sprawy. Nie miał pojęcia, że owszem popieprzyło się wiele w ciele Lisy, ale powodem jej złego stanu nie były hormony na zawrót choroby, z którą zmagała się od wielu lat. - Nie palę przecież... Mówiłem, że rzucę od nowego roku - burknął oburzony, bo obiecał jej, że to zrobi w nadziei, że i ona także przestanie popalać. - Poczekam w poczekalni, bo jest cholernie ciepło - rzucił pod nosem i otworzył drzwi przed Lisą zachęcająco poruszając przy tym głową.
Po wejściu do środka popchnął Lisę w stronę recepcji, za którą siedziała jakaś miła pani. Zabrała dane od brunetki i kazała jej poczekać mówiąc, że pani doktor zaraz ją poprosi.
- Tylko obiecaj mi, że jak coś będzie się działo to mi powiesz - mruknął spoglądając na Lisę spode łba. Doskonale wiedział jak lubiła ściemniać, ale wierzył, że jej zdrowy rozsądek wreszcie zadziała. Nie mógł spodziewać się tego, że Lisa wyjdzie ze skierowaniem do specjalisty na podstawie podejrzeń, których żaden lekarz nie mógłby zbagatelizować.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Mogli się długo przerzucać zaczepkami, ale nic nie zmieniłoby tego, gdzie aktualnie się znajdowali. Czuła, że nie ma odwrotu, nie ma ratunku, że utknęła i nic już jej nie pomoże. Po prostu musiała zmierzyć się z tym wszystkim sama, a potem zataić szczegóły przed Soriente, nie miała tego w końcu zrobić po raz pierwszy. Da radę. Wcale nie chciała go martwić, ani spędzać wspólnych chwil na takich przykrych i nieciekawych rozmowach.
- Dla mnie to nie jest szczególnie istotne - mruknęła pod nosem. - Zanim z tobą byłam, w ogóle nie przywiązywałam do tego wagi - dodała, bo to było całkiem normalne. Remigius był jej pierwszym partnerem, więc uważała, że podobne tłumaczenia brzmią wiarygodnie, ale też takie tematy nie należały do tych, z którymi czuła się swobodnie. W przeciwieństwie do niego, Lisbeth nie była szczególnie otwartą osobą.
Faktycznie słowa odnośnie przedszkola mocno ją ubodły i też zabrały chęci dalszej dyskusji. Gdyby to od niej zależało, nie powiedziałaby już nic w tym temacie, ale wiedziała, że nie wolno jej tak po prostu ignorować poruszanych kwestii, bo wówczas wyda się, jak te są dla niej niewygodne.
- Na mnie też wystarczy spojrzeć, jestem sportowcem - odparła wiec z mocą i tylko ona mogła wiedzieć, jak dalekie te stwierdzenie jest od prawdy. Prychnęła mimo to w odpowiedzi na słowa blondyna i przewróciła oczami. - Przesadzasz - dodała, ale mówić sobie mogła, a prawda była i tak taka, że badań nie uniknie. - Na pewno podpalasz, tak jak pijesz kawę - mruknęła pod nosem, bo kompletnie nie wierzyła w to jego definitywne rzucanie nałogu. Poza tym nie oczekiwała tego po nim i chyba robiła to, aby i on nie oczekiwał tego po niej. Taka pokrętna logika, ale cóż lepszego jej pozostało? Pozbyć z przychodni też sie go nie pozbyła, ale mogła go zostawić w poczekalni i udać się na te znienawidzone badania. Inna sprawa, że kazał jej złożyć obietnicę, której nie mogłaby dotrzymać, więc też nie planowała się na nią bezpośrednio zgadzać.
- Dlaczego zakładasz, że coś się będzie działo? - zapytała, kręcąc głową na boki. - No i nie patrz tak na mnie, to ja powinnam tak na ciebie patrzeć - przewróciła oczami, a następnie została wywołana do gabinetu. Nienawidziła tego. Badania i kontakt z obcym lekarzem mocno ją stresowały, ale nie robiła cyrków. Przeszła przez wszystko, nieco kłamiąc co do historii swoich chorób. Nie oznaczał to jednak, że nie zaczną się pytania o dietę. Tutaj też kłamała. Lekarka mimo to Lisę maglowała, co było nieco dziwne, ale też na swój sposób skuteczne.
- Mogłabym panią zważyć? - zapytała w którymś momencie, gdy Lisa już zeszła z fotela i naciągnęła leginsy. W bluzie była cały czas, więc czuła się względnie bezpieczna, to też takie pytanie mocno ją zaskoczyło.
- Nie widzę takiej potrzeby - odpowiedziała zaraz, poprawiając jeszcze czapkę. W odpowiedzi usłyszała o mocno odstającej kości miedniczej i braku innych powodów, jakie mogłyby tak zaburzyć jej cykl miesiączkowy. Chwilę się przerzucały argumentami, może nawet za głośno, bo w klinikach głosy się niosą i kiedy Lisa zdała sobie z tego sprawę, zrobiła większe oczy, ostatecznie decydując się na to zważenie, chociaż sama na liczbę nie chciała patrzyć. Nie chciała też słuchać o tym, jaką ma niedowagę. Nie chciała rozmów o zaburzeniu funkcjonowania organizmu.
- Tkanka tłuszczowa produkuje hormon leptyny... u pani go brakuje, stąd brak miesiączki. Może to doprowadzić nawet do bezpłodności, pani Westbrook, to poważna sprawa.
- Nonsens - burknęła, po raz kolejny poprawiając czapkę. Była wyraźnie poirytowana.
- Mimo wszystko... może chciałaby pani porozmawiać ze specjalistą? Dodatkowo zlecę badania pod kątem anoreksji, mamy zaprzyjaźnioną klinikę - chociaż Lisa nie chciała, kartka została jej wciśnięta i oczywiście wsadziła ją do terminarza, który wpakowała do swojego plecaka. Pożegnała się z lekarką oschło i wyszła z gabinetu. Nie miała nawet ochoty rozmawiać teraz z Soriente, wolała uciec przed światem, ale wiedziała, że jej nie wolno, że musi grać.
- Już po wszystkim, nie jestem w ciąży - mruknęła jedynie, podrygując nogą. - Wracajmy do Lorne Bay, ok? Kosztowało mnie to więcej stresu, niż to warte - dodała jeszcze, wyciągając w kierunku mężczyzny dłoń, w nadziei, że za nią złapie i oboje opuszczą to miejsce, kierując się już do samochodu.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nikt nie jest święty, Remigiusz tym bardziej, ale naprawdę starał się dotrzymać obietnicy i nie ulegać swoim słabościom. Owszem zdarzało mu się popalać od czasu do czasu, ale kawę odstawił już dawno temu i chociaż smakował jej zaledwie tydzień temu to stało się to za sprawą totalnego przypadku, a nie w efekcie celowego działania. Dlatego prychnął niezadowolony z tego, że Lisa bez mrugnięcia okiem oskarżyła go o kłamstwo, ale nie podejmował dalszej dyskusji, bo wywołano Lisę i ta zniknęła za drzwiami gabinetu.
Remigiusz zerkał nerwowo na zegarek, bo wizyta trwała dość długo, a gdy tylko drzwi się otworzyły, Remy poderwał się wzrok w stronę Lisbeth, która wcale nie wyglądała na zadowoloną. Odetchnął cicho, gdy rzuciła pierwszą wiadomością, bo mimo wszystko Soriente zaczął obawiać się tego, że może jednak testy kłamały, a im przyjdzie się zmierzyć z poważną sytuacją. Nie mógł wiedzieć o tym, że lekarka zaczęła podejrzewać u Lisy nawrót choroby, która naprawdę mogła wywrócić ich życie do góry nogami.
- A poza tym? Wszystko w porządku? Rozmawiałaś z lekarzem? - Soriente wyrzucał z siebie pytania jedno po drugim, ale faktycznie złapał rękę brunetki z zamiarem dorównania jej kroku, gdy już wyjdą z kliniki. Jednak, gdy tylko dotarli do drzwi, a Remy złapał za klamkę, ktoś zawołał Lisę po imieniu. Z gabinetu wyszła lekarka niosąc w dłoniach bejsbolówkę Lisbeth.
-Proszę bardzo, zostawiłaś to na krześle - wyjaśniła, chociaż był to zbędne, po czym podała czapkę Lisbeth. - Wprowadziłam informacje o wizycie do systemu, gdyby twój lekarz zechciał na nie zerknąć byłoby to wskazane, Liso - dodała, a Remigiusz zerknął na brunetkę lekko zaskoczony. - I naprawdę polecam ci tę klinikę. Dbaj o siebie - rzuciła, po czym objęła drugą dłonią rękę dziewczyny, zerknęła raz jeszcze na Remigiusza i odwróciła się na pięcie zostawiając ich samych.
Westbrook jak tornado opuściła budynek, a skołowany Soriente podążył tuż za nią. W jego głowie kotłowało się milion myśli, domysłów i scenariuszy, ale nie chciał do niczego dochodzić samemu. Oczekiwał wyjaśnień od Lisbeth, więc dopadł do niej, gdy byli już przy aucie.
- O czym ona mówiła? - Zapytał dość poważnie, a widząc jak brunetka ucieka wzrokiem i przewraca oczami, lekko zdenerwowany złapał ją za ramię. - Mówię serio, mała, o czym ona mówiła? Jaka klinika? Co ci jest? - Ponowił pytania i tym razem starał się wybrzmieć jeszcze poważniej i ani myślał pozwolić Westbrook się wymknąć.

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ