Stayin' alive
: 19 kwie 2022, 20:45
| startujemy
Kenneth naprawdę miał dzisiaj dość ciężki dyżur - kilka operacji, trochę konsultacji, no chłop był naprawdę zmęczony potrzebował - po ludzku, normalnie potrzebował, żeby ta ostatnia godzina była spokojniejsza. Ale oczywiście nie była. Kiedy więc dostał informację, że ponownie Charlotte skierowała od siebie do nich pacjenta skwitował to tylko wywróceniem oczu, pogadał z delikwentem, ogarnął, że wcale się na jego oddział - w jego ocenie - nie kwalifikował i zszedł na oddział do Hargreeves. Nie miał nastroju na awantury ale jednocześnie wiedział, że prawdopodobnie inaczej się nie będzie niestety dało. Takie życie, nie?
W każdym razie, kiedy zszedł, to pewnie zapytał jakąś miłą pielęgniarkę, gdzie jest jej przełożona i gdy ją odnalazł, przybrał na twarz najbardziej uroczy, miły uśmiech, na jaki było go w chwili obecnej stać, a był to nie lada wysiłek, dodajmy!
- Charlotte, jak miło cię widzieć. Liczyłem co prawda, że dzisiaj się nie zobaczymy, ale wysłałaś do mnie swojego pacjenta, który się nie nadaje na mój oddział, więc przyjmij tę pomyłkę na klatę, żebym mógł dokończyć dyżur i zabierz go tam skąd przyszedł - uśmiechnął się, mrugając oczami co najmniej jakby mu coś wpadło. Naprawdę wewnętrznie liczył na to, że Charlotte nie będzie dyskutować, chociaż wiedział, że nadzieje te były raczej płonne, biorąc pod uwagę ich przeszłość oraz fakt, że nigdy łatwo nie odpuszczała. Ech, ciężkie jest życie ordynatora, nie?
Charlotte Hargreeves
Kenneth naprawdę miał dzisiaj dość ciężki dyżur - kilka operacji, trochę konsultacji, no chłop był naprawdę zmęczony potrzebował - po ludzku, normalnie potrzebował, żeby ta ostatnia godzina była spokojniejsza. Ale oczywiście nie była. Kiedy więc dostał informację, że ponownie Charlotte skierowała od siebie do nich pacjenta skwitował to tylko wywróceniem oczu, pogadał z delikwentem, ogarnął, że wcale się na jego oddział - w jego ocenie - nie kwalifikował i zszedł na oddział do Hargreeves. Nie miał nastroju na awantury ale jednocześnie wiedział, że prawdopodobnie inaczej się nie będzie niestety dało. Takie życie, nie?
W każdym razie, kiedy zszedł, to pewnie zapytał jakąś miłą pielęgniarkę, gdzie jest jej przełożona i gdy ją odnalazł, przybrał na twarz najbardziej uroczy, miły uśmiech, na jaki było go w chwili obecnej stać, a był to nie lada wysiłek, dodajmy!
- Charlotte, jak miło cię widzieć. Liczyłem co prawda, że dzisiaj się nie zobaczymy, ale wysłałaś do mnie swojego pacjenta, który się nie nadaje na mój oddział, więc przyjmij tę pomyłkę na klatę, żebym mógł dokończyć dyżur i zabierz go tam skąd przyszedł - uśmiechnął się, mrugając oczami co najmniej jakby mu coś wpadło. Naprawdę wewnętrznie liczył na to, że Charlotte nie będzie dyskutować, chociaż wiedział, że nadzieje te były raczej płonne, biorąc pod uwagę ich przeszłość oraz fakt, że nigdy łatwo nie odpuszczała. Ech, ciężkie jest życie ordynatora, nie?
Charlotte Hargreeves