lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
| startujemy

Kenneth naprawdę miał dzisiaj dość ciężki dyżur - kilka operacji, trochę konsultacji, no chłop był naprawdę zmęczony potrzebował - po ludzku, normalnie potrzebował, żeby ta ostatnia godzina była spokojniejsza. Ale oczywiście nie była. Kiedy więc dostał informację, że ponownie Charlotte skierowała od siebie do nich pacjenta skwitował to tylko wywróceniem oczu, pogadał z delikwentem, ogarnął, że wcale się na jego oddział - w jego ocenie - nie kwalifikował i zszedł na oddział do Hargreeves. Nie miał nastroju na awantury ale jednocześnie wiedział, że prawdopodobnie inaczej się nie będzie niestety dało. Takie życie, nie?
W każdym razie, kiedy zszedł, to pewnie zapytał jakąś miłą pielęgniarkę, gdzie jest jej przełożona i gdy ją odnalazł, przybrał na twarz najbardziej uroczy, miły uśmiech, na jaki było go w chwili obecnej stać, a był to nie lada wysiłek, dodajmy!
- Charlotte, jak miło cię widzieć. Liczyłem co prawda, że dzisiaj się nie zobaczymy, ale wysłałaś do mnie swojego pacjenta, który się nie nadaje na mój oddział, więc przyjmij tę pomyłkę na klatę, żebym mógł dokończyć dyżur i zabierz go tam skąd przyszedł - uśmiechnął się, mrugając oczami co najmniej jakby mu coś wpadło. Naprawdę wewnętrznie liczył na to, że Charlotte nie będzie dyskutować, chociaż wiedział, że nadzieje te były raczej płonne, biorąc pod uwagę ich przeszłość oraz fakt, że nigdy łatwo nie odpuszczała. Ech, ciężkie jest życie ordynatora, nie?

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ start!

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po przyjściu do pracy, było wykonanie szybkiego telefonu na chirurgię i zadanie krótkiego pytania: kto ma dyżur na urazowej? Kiedy tylko usłyszała, że dziś pracuje Martin, w jej oczach niemal od razu zapaliły się... No, coś w stylu kurwików. Już wtedy wiedziała, że ten dzień będzie szalenie ciekawy i warto było wstać rano, przejechać dystans dzielący Lorne Bay od Cairns i wypić hektolitry kawy, byleby tylko stanąć na nogach. Zaraz zdecydowanie jeszcze bardziej się rozbudzi.
Dzień powoli mijał. Ona robiła swoje i niespecjalnie przejmowała się tym, co będą myśleć o niej szefowie poszczególnych oddziałów, ale kiedy tylko zaczynała wyobrażać sobie, jak mocno musi wkurwiać się teraz Kenneth, od razu robiło jej się przyjemniej na sercu. I żeby wszystko było jasne: to nie tak, że robiła coś na złość innym lekarzom i podejmowane przez nią decyzje działały na szkodę pacjenta. Nigdy by sobie na to nie pozwoliła. Tyle tylko, że czasami granice pomiędzy kompetencjami poszczególnych oddziałów nieco się zacierały, a to otwierało jej bramę do... Nie, mówienie tutaj o nadużyciach i bezzasadnym kierowaniu kogoś na dany oddział z pewności byłoby wielkim nadużyciem. To nie tak. Dobro pacjenta ponad wszystko, prawda? A skoro tak, to dlaczego miałaby odmawiać komuś konsultacji u samego ordynatora?
- Kenneth. Ja też szalenie się cieszę - odparła na jego zaczepkę. Początkowo nawet nie podniosła spojrzenia znad karty pacjenta, którą właśnie uzupełniała, ale w końcu musiała jednak to zrobić. - Poczekaj. Którego pacjenta masz na myśli? Bo w ciągu kilku ostatnich godzin odesłałam ci czterech pacjentów. Każdy z nich miał uraz, byłoby dobrze, gdyby zerknął na to chirurg, ty jesteś chirurgiem urazowym... - wycelowała w niego długopis. Niech sam doda dwa do dwóch i wtedy będzie miał odpowiedź na pytanie, dlaczego odsyłała mu pacjentów. - Nigdzie go nie zabiorę. Sam widzisz, co się tu dzieje. Nie mam łóżek, a ciągle kogoś mi przywożą. Zresztą, jak ty to sobie wyobrażasz? Odeślesz go tu, bo...
I posłała mu wyczekujące spojrzenie. Dlaczego on nigdy nie mógł pójść jej na rękę? Jej zdaniem ten ostatni pacjent zdecydowanie mógłby zostać przyjęty na jego oddział. W ten sposób na jej oddziale zrobiło się miejsce dla kogoś, kogo mogła przebadać i... Ups, znów wysłać do Martina. To przecież nie jej wina, że dziś trafił się jakiś urazowy dzień.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Naprawdę tego nie rozumiał – nie wiedział, dlaczego go tak nienawidziła, ale zdecydowanie nienawiść ta była w dwustu procentach odwzajemniona. Bo też lubił robić jej na złość, poza tym ta ich swego rodzaju rywalizacja trwała i trwała już od dawna.
Tak czy siak, on też robił swoje, miał ciężki dyżur, po prostu chciał wrócić do domu, odpocząć, a ta mu jeszcze pacjentów wysyłała. I to takich, którzy wcale nie powinni być u niego na oddziale, co niezwykle irytowało naszego biednego Kena. Ech, żeby jeszcze się zlitowała i przysłała jakąś ładną kobitkę ale niestety – to byli zawsze chujowi zgredzi. :lol: Tak czy siak, wywrócił oczyma, gdy powiedziała, że się cieszy. Nie cieszyła się. On też nie.
– Ładnie to tak kłamać? – wywrócił teatralnie oczyma i spojrzał na blondynkę z cichym westchnieniem. – Wiem, mam na myśli tego ostatniego – wywrócił oczyma. – Ten ostatni to miał dupę, a nie uraz – stwierdził niezwykle profesjonalnie i westchnął teatralnie.
– Słuchaj, w dupie mam, że sobie nie radzisz z natłokiem pacjentów. Odeślę go tu, bo jest twoim pacjentem i powinien tu zostać. Przestań to na mnie spychać swoje obowiązki – wywrócił oczyma teatralnie, patrząc na nią znacząco. Nie zamierzał zupełnie z nią dyskutować, pacjent miał wrócić do niej, koniec, kropka. :lol:
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Ona go nie nienawidziła. To nie tak. Po prostu... Znacznie bardziej lubiła działać mu na nerwy i sprawiało jej to nieopisaną wręcz przyjemność, a tych nie należy sobie odmawiać, prawda? Co więcej jej pozostało? Słodyczy nie jadła (trzymała linię), więc zostawały tylko seks, alkohol i papierosy, no i oczywiście gnębienie biednego Martina. Nic dziwnego, że czasem po prostu nie umiała sobie tego odmówić. To nie jej wina, że do szpitala trafiali dziś przede wszystkim panowie, w dodatku faktycznie wyglądający czasem na starych zgredów. Mogłaby podesłać mu ładną kobitkę, a i owszem, tyle tylko, że wtedy musiałaby wysłać samą siebie :lol: Kto pracowałby wówczas na izbie przyjęć?
Warto jednak odnotować, że pomimo wszelkich animozji, miała go za doskonałego specjalistę. Gdyby musiała kiedyś korzystać z pomocy medycznej, zdecydowanie chciałaby, by to właśnie on się nią zajął. Wiedziała, że w kryzysowej sytuacji umiałby schować dumę do kieszeni i zrobiłby dla niej dokładnie to, co trzeba. Z wzajemnością.
- W tak ważnych kwestiach nigdy nie kłamię - odparła po chwili zastanowienia. W pierwszym odruchu chciała dodać do tego minę kobiety udręczonej tymi oszczerstwami, ale jednak postanowiła sobie to darować. I tak oboje wiedzieli, że jej entuzjazm był równie prawdziwy, jak... Nie, takie porównania lepiej zachować dla siebie.
- Istotnie, miał dupę. Może nawet nieco za dużą, więc prawdopodobnie dostanie na oddziale wykład o konieczności stosowania diety - przytaknęła, bo tej części ciała zdecydowanie nie brakowało wspomnianemu pacjentowi - ale gdyby to z nią miał jakiś problem, wysłałabym go do proktologa, a nie do ciebie - puściła mu oczko. - Nie będę diagnozowała go drugi raz. Powinien zobaczyć go chirurg i nie zmienię zdania. Mogę pójść ci na rękę i wysłać go na chirurgię ogólną, ale jeśli tam uznają, że to jednak twój pacjent, nie będę miała na to wpływu. I przestań sugerować, że sobie nie radzę. Jestem najlepsza na tym oddziale, w tym mieście i kto wie, może nawet w tym stanie, więc... - podeszła do niego nieco bliżej. - Po prostu przestań.
On też był dobry, fakt, ale to nie powód, żeby zarzucał jej złą wolę i niekompetencję. Fakt, izba przyjęć miała dziś spory przerób, ale wszystko działało sprawnie, pacjenci z odpowiednią diagnozą szybko trafiali pod opiekę specjalistów, mogła więc przyjmować kolejnych.
- Skoro już tu jesteś, możesz chwilę poczekać? Karetka przywiezie zaraz mężczyznę, który spadł z drabiny i nadział się na jakiś metalowy pręt. W dyżurce jest kawa. Zdążysz wypić kilka łyków.
To powinno go chyba zaciekawić, co? Oczywiście pacjent, nie mała czarna.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
On miał nieco inne wrażenie – oczywiście on również lubił działać jej na nerwy, ale jednocześnie musiał przyznać, że czasami ta ich ciągła batalia stawała się dla niego niezwykle męcząca, a swoje lata miał, prawda? W każdym razie, on również miał ją za wspaniałego lekarza i doskonale wiedział, że znała się na rzeczy. No, chyba że wysyłała mu jakichś popierdolonych pacjentów, którzy nijak na jego oddział nie pasowali i których naprawdę na swoim oddziale mieć nie chciał.
– Jakoś nie chce mi się wierzyć, Charlotte – odparł spokojnie, uważnie lustrując wzrokiem kobietę. Nie chciało mu się wierzyći nie wierzył, dodajmy. Bo naprawdę wiedział, że w tym momencie kłamała jak z nut i zdecydowanie nie cieszyła się na jego widok. Tak, jak on nie cieszył się na jej widok, nawet jeśli obiektywnie, dla męskiego oka była ona widokiem niezwykle przyjemnym.
– W takim razie bardzo proszę, daj mu wykład o konieczności stosowania diety i zabierz go z powrotem do siebie, bo zdecydowanie nie mam dla niego miejsca, a on nie ma żadnego urazu. Nie obcholdzi mnie, czy wyślesz go do proktologa czy to kogokolwiek innego, byle byś go nie dawała więcej do mnie – wywrócił oczyma i westchnął ciężko. – Tak zrób. Wyślij go na chirurgię – oświadczył spokojnie i spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem.
– Powiem to tylko raz i prawdopodobnie się tego wyprę, gdy każesz mi powtórzyć, ale jesteś świetnym specjalistą i nie sądziłem, że moje docinki jakkolwiek cię ruszają, skoro każesz mi przestać. Gdybyś nie była najlepsza na oddziale w swojej dziedzinie, to byś teraz przede mną nie stała – wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko, chociaż zaraz spoważniał.
– Poczekam. Wiadomo coś więcej? – spytał, pewnie faktycznie powoli zmierzając w strone dyżurki. – Też się napijesz? – nie, żeby lubił jej towarzystwo, ale kawę zawsze przyjemniej pije się we dwoje aniżeli w pojedynkę, nie?

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Nie był jeszcze taki stary. Fakt, był dojrzały i miało to swój urok, ale zdecydowanie nie powiedziałaby, że był stary. W jego wypadku wiek działał tylko na jego korzyść. Miała już dość tych wszystkich pewnych siebie kolegów po fachu w jej wieku, którzy zachowywali się tak, jakby próbowali za wszelką cenę uciekać przed kryzysem wieku średniego. Martin (chyba) miał go już za sobą, a z tym Charlotte mogła jakoś sobie poradzić. Przynajmniej wiadomo, że Kenneth gorszy już nie będzie.
Chyba że dalej nie będzie wierzył jej słowom, wtedy gotowa będzie uznać, że jednak zawsze może być gorzej.
- Okej. Za godzinę już go u ciebie nie będzie. Muszę jakoś zbajerować któregoś z rezydentów z ogólnej. Młody lekarz będzie bał się mi odmówić - puściła mu oczko. Ot, taki miała sposób na radzenie sobie w kryzysowych sytuacjach. Przecież nie będzie upierała się przy swoim, kiedy Martin dość jednoznacznie dał jej do zrozumienia, że nie nabierze się na żaden uraz.
Pytanie tylko, czy blondynka nabierze się na jego komplementy. Trzeba przyznać, że to, co usłyszała, nieco zbiło ją z tropu, bo kompletnie nie spodziewała się, że usłyszy od niego coś miłego, a już na pewno nie sądziła, że będzie to coś związanego z jej kompetencjami. Nie to, żeby kiedykolwiek wątpiła w swoje umiejętności, ale usłyszeć od Martina coś takiego... Tak. Po jej minie zdecydowanie było widać, że mężczyzna mocno ją zaskoczył.
- Wow - wydusiła z siebie po chwili. - Cholera, następnym razem uprzedź mnie, kiedy będziesz chciał powiedzieć coś tak miłego. Może zdążyłabym to nagrać, żeby puszczać sobie wieczorem w wannie podczas relaksującej kąpieli - dodała z właściwą sobie nutką humoru. Mimo wszystko ona również się uśmiechnęła, bo to naprawdę było miłe. Lepiej nie kusić losu, bo jeszcze Martin będzie gotowy ze wszystkiego się wycofać.
- Poproszę - wiadomo, chodziło o kawę. - Pręt prawdopodobnie nie przebił żadnego ważnego narządu. Wygląda na to, że wszedł kilka centymetrów nad wątrobą, ale i tak mocno krwawi. Przywiozą go razem z tym prętem - to ostatnie powiedziała już z lekka nutką zawodowego podniecenia. Takie przypadki nie trafiały się zbyt często, nie było więc nic dziwnego, że wolała zająć się czymś takim, a nie kolejnym pacjentem z bólem brzucha wywołanym przejedzeniem. - Mam też coś słodkiego do tej kawy. W lodówce jest tort.
Jej własny. Urodzinowy. No, w zasadzie resztka tortu, ale liczy się gest!

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Faktycznie, dojrzałego wieku nie sposób było mu odmówić – bo w gruncie rzeczy to nie dało się ukryć, że miał swoje lata, jego syn by miał już trochę po trzydziestce, poza tym był przecież dziadkiem. Dziadkiem! I kochał swojego wnuka nad życie, serio. Martin właściwie swojego kryzysu wieku średniego chyba nigdy nie przeszedł, bo gdy Josh zmarł, musiał zająć się i synową i pomóc jej z długami, które jego syn po sobie zostawił, co nie było wcale takim prostym zadaniem, a co do tego, czy Kenneth gorszy nie będzie… Cóż, tutaj możnaby polemizować. :lol:
– Fantastycznie – oświadczył z uśmiechem – Na pewno ci się to uda, jesteś ładna, zgrabna i co tam jeszcze – poruszył brwiami z delikatnym rozbawieniem, chociaż faktycznie, pani Hargreeves nie można było odmówić urody i na pewno niejeden rezydent czy młody lekarz byłby na jej wdzięki wrażliwy. – No i oczywiście jesteś też czasami przerażająca. Dla niektórych – wzruszył ramionami. Dla niego oczywiście nie była. Kenneth Martin nie bał się absolutnie niczego.
– Nie wiem, o czym mówisz – odparł, zgodnie ze swoim poprzednim stanowiskiem, że więcej tego nie powtórzy i następnym razem się tego wyprze, tak jak się wypierał teraz. Cóż, taka jego rola. Lubił jej dogryzać. Skinął jednak głową, gdy stwierdziła, że też się napije kawy. Skierowali zatem swe kroki do dyżurki czy tam socjalnego.
– Okej, to może być niezła zabawa – uśmiechnął się nawet przy tych słowach i stając przed ekspresem do kawy. – Jaką pijesz? – zmarszczył brwi. On pewnie czarną jak jego dusza, hehe. Tak więc kiedy powiedziała o torcie, zmarszczył brwi. – Ktoś umarł, ma urodziny, urodził dziecko, czy odchodzi na emeryturę? – zapytał z rozbawieniem, bo jednak torty w pracy wcale nie przytrafiały się często!


Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Spoko, nawet z najgorszym Kennethem Charlotte jakoś sobie poradzi. Kto jak kto, ale akurat ona miała... Niekoniecznie od razu cierpliwość, bo tej czasami jej brakowało. Miała jednak w sobie upór, który nie pozwalał jej na to, by mężczyzna kiedykolwiek z nią wygrał. Co poradzić, lubiła być na górze triumfować.
Mimo wszystko słyszała już od kilku osób, że prywatnie był naprawdę fajnym dziadkiem, więc za to należały mu się brawa. Sama miała syna i gdyby coś mu się stało... Nie była do końca pewna, czy umiałaby pozbierać się tak, jak Martin.
- Tego też będziesz się potem wypierał? - poruszyła brwiami. Prawdopodobnie za chwilę znów będzie udawał, że wcale nie powiedział jej nic miłego, więc zdecydowanie powinna to docenić. Kto wie, kiedy znów odnajdzie nas ta sama chwila! - Dokładnie to samo słyszałam o tobie. Nie wiem, czy wiesz, ale dwa lata temu jedna ze stażystek przeszła małe załamanie nerwowe po spędzeniu kilku tygodni na twoim oddziale.
Nie to, żeby go sprawdzała, co to, to nie, ale co miała poradzić na to, że na izbie przyjęć krzyżowały się drogi lekarzy wielu specjalizacji? Gdyby tak chociaż co drugi przynosił ze sobą ciekawe ploteczki, Charlotte byłaby królową plotek. Póki co była nią tylko w połowie.
- Zazwyczaj latte na sojowym mleku z dodatkiem jakiegoś mega słodkiego syropu - przyznała - ale tutaj zadowalam się czarną z mlekiem. Podbieram je pielęgniarkom i potem je odkupuję. One udają, że tego nie widzą, ja udaję, że wcale tego nie robię - uśmiechnęła się. Najważniejsze i tak było to, że ten układ działał i doskonale się sprawdzał. - Tort jest mój. Dla mnie. Urodzinowy. Częstuj się.
Ale nie powie mu, ile świeczek było na cieście. Wszystkie i tak były już zdjęte, dziurki po nich zostały przez nią dokładnie zaklejone polewą, żeby nikt postronny niczego się nie dowiedział. Nie to, żeby miała się czego wstydzić, w końcu wystarczyło tylko sprawdzić ją w szpitalnej bazie danych (chociażby przy okazji wykonywania badań okresowych).
- Wiesz, to chyba pierwszy raz, kiedy jesteś tak długo na moim oddziale - pokiwała głową z uznaniem.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pozostawało w to jedynie wierzyć, bo jak na razie Kenneth był trochę nie do zniesienia i chyba zdawali sobie sprawę z tego niemalże wszyscy. To nie tak, że był niemiły. On po prostu pracował ciągle. Przede wszystkim dlatego, że wtedy udawało mu się zająć myśli. Gdzieś tam, mimo upływu lat nadal przeżywał, że jego syn nie żył. Kiedy więc akurat nie pracował, to starał się siedzieć z wnukiem i zajmować sobie czas wszystkim, byle tylko ponure myśli o tym, że nie mógł mu pomóc odeszły i go nie dręczyły.
Prywatnie – jasne, że był świetnym dziadkiem, ogólnie był bardzo rodzinną osobą i najzwyczajniej w świecie chciał – cholernie mocno – żeby jego syn nagle stanął w jego drzwiach i żeby to wszystko okazało się makabrycznym żartem (co niebawem się stanie, ale nie uprzedzajmy faktów).
– Oczywiście, że tak – wzruszył ramionami, a na jego ustach pojawił się delikatny, odrobinę kpiący uśmieszek, chociaż było widać też delikatną nutę rozbawienia w oczach mężczyzny, w których zazwyczaj na co dzień mimo wszystko gościł smutek.
– Prawda jest taka, że ta praca nie jest dla osób o słabych nerwach. Jeśli ktoś nie jest w stanie utrzymać ich na wodzy, lepiej żeby robił specjalizację z jakiejś pediatrii, a nie z chirurgii – wzruszył ramionami, bo taka była prawda. Przeziębienia i drobne urazy były znacznie lepszą opcją dla osób, które nie potrafiły zachować zimnej krwi w podbramkowych sytuacjach, a on swoich rezydentów i stażystów dość mocno testował.
– No cóż, tutaj niestety fancy kawy raczej nie uraczysz – stwierdził z delikatnym rozbawieniem, ale skinął głową, nastawiając odpowiednio ekspres – najpierw na czarną z mlekiem. – Och, masz dzisiaj urodziny? W takim razie wszystkiego najlepszego – dodał jeszcze, bo nie był najlepszą osobą przy składaniu życzeń, ale no CHOCIAŻ SIĘ STARAŁ, tak?
– To prawda, bywałbym tu dłużej, ale ordynatorka jest podobno przerażająca – dodał nieco konspiracyjnym tonem. Takie żarciki mu się załączyły, hehe.

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Tak, argument z pracą zdecydowanie do niej trafiał. Momentami ona sama również spędzała w szpitalu zdecydowanie więcej czasu, niż powinna. Czasami pluła sobie w brodę, bo ciężko było pogodzić rozwój zawodowy z wychowywaniem dziecka, ale teraz, kiedy Jake był już dorosły, mogła w pełni skupić się na sobie.
Ciężko było jej wyobrazić sobie Martina prywatnie, jako tego rodzinnego człowieka. Kiedy się widywali (a robili to tylko w pracy), zazwyczaj podkładali sobie świnie i mocno się ze sobą sprzeczali. To trochę kłóciło jej się z wizją fajnego człowieka, ale zdaje się, że i on miał w głowie nieco zakrzywiony obraz Charlotte, więc w pewnym sensie panował między nimi remis.
- Prawda? - odparła dosłownie po chwili. Zdaje się, że ją samą zaskoczył nawet ten entuzjazm, z jakim to zrobiła, ale co mogła poradzić na to, że w pełni się z nim zgadzała i zdecydowanie podzielała jego punkt widzenia. - Nie mam nic do pediatrów, z jednym z nich byłam nawet na randce, ale to zdecydowanie nie jest ten typ energii, jaki cenię u ludzi.
Hargreeves lubiła, kiedy coś się działo, nie znosiła nudy i zdecydowanie uważała, że nie każdy człowiek odnajdzie się w takim klimacie. Cieszyło ją to, że akurat ona i Martin myślą podobnie. Przynajmniej w tej kwestii nie powinno dochodzić między nimi do większych zgrzytów, bo do mniejszych oraz tych związanych z innymi sprawami, na pewno będzie dochodziło.
- No, nie do końca dziś. Kilka dni temu, ale tort wciąż jest jadalny - zapewniła go. Kenneth na pewno niczym się nie zatruje, a nawet gdyby, to przecież i tak byli w szpitalu, więc pomoc nadejdzie szybko. - Wow, dziękuję - spojrzała na niego szczerze zaskoczona. Ktoś go podmienił? Dlaczego był dla niej taki miły? Co się za tym kryło?
Za chwilę wszystko się wyjaśniło. Mężczyzna po prostu nie mógł powstrzymać się przed wbiciem jej szpileczki.
- Dziwne. To samo słyszałam o ordynatorze chirurgii urazowej. Może to ta sama osoba? - ona również ona również zaczęła mówić podobnym tonem. - Chociaż... Nie. Ta z izby jest podobno ładna, zgrabna i co tam jeszcze - uśmiechnęła się. Oj tak, zdecydowanie będzie wypominała mu te wszystkie komplementy co najmniej do końca życia. Jego albo jej.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kenneth naprawdę kochał swoją pracę – ba! Wręcz ją uwielbiał. Pozwalała mu trochę się oderwać, zapomnieć, bo naprawdę nie lubił pozostawać sam ze swoimi myślami, a nie mógł przecież wymagać od kogokolwiek, by przy nim był 24/7. Może powinien był sobie kupić jakiegoś psa albo kota, by dotrzymywali mu towarzystwa? Jego wnuk z pewnością by się ucieszył, gdyby takowego sobie sprawił, bo dajmy na to dzieciak był teraz w fazie kochania wszystkich zwierzaków i chciał w przyszłości zostać weterynarzem i im pomagać czy tam coś.
Nic dziwnego, że ciężko było sobie go wyobrazić w takiej scenerii. Ogólnie w pracy Martin rozmawiał przede wszystkim o pracy. Rzadko wspominał o ukochanym wnuku, a o swoim synu nie mówił już w ogóle. Był to temat, o który zresztą nikt go nie pytał, dzięki bogu, bo szczerze jedyne momenty, gdy był w stanie o nim rozmawiać, to te, gdy jego wnuk pytał o swojego ojca. Pokiwał powoli głową.
– Siostra mojej synowej jest pediatrą i jest świetnym specjalistą – wzruszył ramionami – I nie mówię, że to nie jest ciężki zawód, bo jest. Po prostu mimo wszystko presja jest mniejsza – wzruszył ramionami. Generalnie uważał, że żaden lekarz nie miał łatwo. Dyżury bywały ciężkie, a że poznał Ellie na pewno i sądził, że jest bardzo sympatyczna, to szkoda mu jej było po tym całym wypadku i w ogóle. W szpitalu plotki rozchodziły się przecież ultra szybko i na pewno wszyscy wiedzieli, że nie mogła mieć dzieci, chociaż o tym też raczej nikt nie mówił na głos.
– Cóż, jeśli mnie otrujesz, to przynajmniej będzie wiadomo, dlaczego – zaśmiał się pod nosem. Uniósł jedną brew, gdy zobaczył na jej twarzy zaskoczenie. – Myślisz, że jestem niewychowanym chamem, że jesteś taka zaskoczona, że ci złożyłem życzenia? – zmarszczył czoło, chociaż słychać było, że się z nią w tym momencie droczy.
– Nie, ordynator chirurgii jest super, podobno fantastyczny facet, zajebiście przystojny – zaśmiał się pod nosem. – Może i ładna, ale podobno wredna… – zagwizdał aż cicho pod nosem, wbijając widelczyk w ciasto i trochę podjadając.

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Dla niej to dobrze, że w pracy rozmawiał o pracy. Nie to, żeby zamierzała od razu dyskutować z nim na typowo prywatne tematy, bo jednak jej nie pojebało. O tych zawodowych mogła rozmawiać z nim godzinami, ale jednak nie dało się ukryć, że coś słyszała o jego sytuacji i w pewnym sensie naprawdę podziwiała go za to, że jakoś dawał sobie radę po śmierci dziecka, że był na tyle silny, by przynajmniej próbować to robić. Gdyby chodziło o nią... Prawdopodobnie nie poradziłaby sobie z takim natłokiem emocji, z jakim poradził sobie Kenneth i prawdopodobnie nie było jej teraz w tym miejscu, więc tym mocniej go podziwiała. Oczywiście mu o tym nie powie, bo wtedy Martin popadnie w samozachwyt, a tego nie chciał chyba nikt w całym szpitalu.
- Ja też tego nie mówię. Pediatra mojego syna nie miał ze mną lekko. Ciągle zawracałam mu głowę i pewnie miał mnie już dosyć - uśmiechnęła się. Na szczęście jej syn był już teraz dorosły i z pediatrami mogła chodzić już jedynie na randki. Nie to, żeby od razu chciała, bo jednak odpowiadały jej inne specjalizacje, o, na przykład taka chirurgia urazowa. Nie to, żeby zamierzała wiązać się teraz z jakimś lekarzem, ale jeśli już, to tylko z takim, który rozumiały to, że jej praca nie polega na siedzeniu w wygodnym gabinecie od danej godziny do kolejnej, tylko na nieustannym podrywaniu się do pracy, kiedy na izbę wjeżdżał ktoś potrzebujący pomocy.
- Sam sobie na to zapracowałeś - wzruszyła ramionami. Niektórzy dobrze wiedzieli, że czasami mocno się sprzeczali, więc w razie czego może znajdzie się ktoś, kto powie, że zatruty tort był elementem szeroko pojętej samoobrony. - To pierwsze miłe słowa, jakie od ciebie usłyszałam. A nie, poczekaj, było też coś o tym, że jestem ładna, zgrabna i co tam jeszcze - zacytowała go i wyraźnie się uśmiechnęła. Żartowała i o dziwo przychodziło jej to dziś z łatwością. Będzie mu to wypominała co najmniej przez najbliższe pół roku, jeśli nie dłużej. - Boże, ależ ty masz o sobie wielkie mniemanie - zaśmiała się. - Dobra, jedz to szybciej, bo karetka powoli podjeżdża. Przygotuj się na to, że prawdopodobnie oddam ci tego pacjenta, ale tym razem sam będziesz widział, że to konieczność.
Nie to, żeby jej wcześniejsze decyzje były jakimiś fanaberiami, bo jednak każda decyzja blondynki miała jakieś medyczne uzasadnienie. Ten przypadek był inny. Sama poprosiła go, żeby został, więc zdecydowanie powierzy mu ten przypadek.

Kenneth Martin
ODPOWIEDZ