zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Czasem można, jak się czegoś naprawdę bardzo chce, wiesz jak mówią, podobno trzeba spełniać marzenia - powiedziała trochę takim szeptem delikatnie przygryzając dolną wargę. Przechyliła też delikatnie lekko głowę w bok przyglądając się dociekliwie siedzącej obok niej dziewczynie. - Będziesz pobudzać wyobraźnię jak już sobie pójdę i będziesz sama w swoim łóżku? - Zapytała wyraźnie tym wszystkim rozbawiona. To było miłe porozmawiać i trochę poflirtować z kimś, kto w sumie może rzeczywiście był nią zainteresowany. Tym bardziej, że przynajmniej na razie nie musiała nikogo udawać, no może poza akcentem, bo jednak nie pokazała jej swojego prawdziwego, bliskowschodniego sposobu mówienia. Miała dużą wprawę w zmianach akcentów, a ten australijski nie był wcale taki super trudny.
- Zostawię trochę na później żeby pobudzić wyobraźnię - odpowiedziała używając jej słów, ale i tak spojrzała kobiecie prosto w oczy uśmiechając się przy tym kokieteryjnie. Robiło się tu coraz bardziej duszno, może trzeba było otworzyć okno i trochę przewietrzyć?
- Zaskakujące jak wiele ludzi chce wracać do tego miasteczka - mruknęła bardziej do siebie niż do niej. Była mocno zdziwiona, bo to miejsce nie było jakieś wybitne, miasteczko jak każde inne, a jednak miało rzeszę fanów. Czy Inej należała do jednych z nich? Raczej nie. Pojawiła się tu z przypadku i być może powinna się już zawinąć i wrócić do Europy na stałe. - Mogłabym - odpowiedziała wprost i nie ciągnęła dalej tematu, bo nie wiedziała co miałaby jej powiedzieć. Nic jej tu nie trzymało, no może oprócz kontraktu z Nathanielem. Nie chciała jej jak na razie mówić też tego, ze w sumie nie tylko we Francji mogłaby mieszkać, może kiedy indziej!
- Musisz mi zaufać moja droga - dlaczego miałaby ją kłamać? Gdyby chciała ją porwać i zabić to mogłaby to równie dobrze zrobić przecież w Lorne Bay! - Nie przeszkadzałoby mi to, gdybyś zaczęła - odpowiedziała, bo czy ona kiedykolwiek miała problem z tym, że dobierała się do niej ładna dziewczyna? No może kiedyś sie zdarzyło, ale pewnie nie za często! - To ogarnij czy masz aktualny paszport, odezwę się do Ciebie jak wszystko zorganizuje - czyli pewnie niedługo. Nie za wiele musiała przecież organizować, wystarczyło kupić bilety. Wypiła do końca swój alkohol i oddała Presley pustą szklankę, a później wstała z kanapy i podeszła do drzwi, które zamknęła, bo pewnie zaraz jakiś przychlast, by się tu przypałętał. Wróciła później do łóżka, ale nie po to żeby na nim usiąść tylko żeby położyć się na plecach i patrzeć w sufit. - Dlaczego surfing? - Zapytała, była ciekawa, dlaczego nie na przykład nurkowanie, albo cokolwiek innego.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Uniosła znacząco brwi, jakby próbowała dać Inej do zrozumienia, że nie w jej interesie było, co Presley będzie robić, kiedy zostanie sama w pokoju. Te ściany świadkowały już różnym sytuacjom, więc równie dobrze mogłyby patrzeć, jak Prescott robi sobie dobrze z myślą o Marlowe. Wprawdzie nie miała tego w planach, ale gdyby miała ochotę, to dlaczego nie? Wolność Tomku w swoim domku, jak to mówiło stare, słowiańskie przysłowie ludowe. Nie odpowiedziała jednak na pytanie, pozostawiając dziewczynie wolną rękę. Mogła dopowiedzieć sobie, co chciała i przemierzać myślami dokąd tylko pragnęła.
Presley również wróciła do miasta, mimo okazji pozostania w Melbourne. Tam również mogła surfować, imprezować, a może nawet ułożyłaby sobie życie. A jednak coś ściągnęło ją do Lorne Bay i sprawiło, że osiadła w tym miejscu na stałe. Ale chyba nie było sensu ciągnąć tego tematu, Pres jasno określiła, dlaczego wciąż tkwiła w rodzinnej mieścinie. Po prostu chciała tutaj być. Gdyby nie chciała, już dawno zawinęłaby manatki.
- Serio myślisz, że polecę z tobą do Paryża? - zapytała, z ledwością powstrzymując się od śmiechu. - Może słynę ze spontaniczności, ale nawet się nie znamy. Nie zrozum mnie źle, Inej, ale widujemy się raz na pół roku, a teraz nagle mam rzucać wszystko i ruszać z tobą w podróż, bo łączy nas zgaga i francuskie filmy? - nie chciała zabrzmieć złośliwie, ale coś jej chyba nie wyszło. Po prostu cała ta sytuacja wydawała się absurdalna, a słowa Marlowe brzmiały abstrakcyjnie. - Rozważę twoją propozycją - dodała po krótkim namyśle. Niech Inej nie sądzi, że Prescott będzie na zawołanie, bo nagle stała się jej kolejną zachcianką.
Powiodła wzrokiem za dziewczyną, która na moment wstała z łózka tylko po to, żeby zamknąć drzwi i ponownie zająć miejsce na wyrku, tym razem w pozycji leżącej. Presley także jednym haustem dopiła whisky i ułożyła się obok Marlowe w taki sposób, że stykały się ramionami.
- Jara mnie adrenalina - odparła, ale gdyby padło pytanie, dlaczego nie nurkowała to odparłaby, że oglądanie kolorowych rybek to mało interesujące hobby. - Ale to nie tylko surfing, bo też wszystkie jego odmiany. Windsurfing, kitesurfing, skimboarding, wakeboarding - wyjaśniła, wymieniając wszystkie te sporty, w których czuła się dobrze. - Jeżdżę też na skuterze wodnym, wiosłuję, pływam kajakiem, a na studiach grałam w drużynie piłki wodnej. Matka mówi, że jestem dzieckiem oceanu. Chyba jest w tym sporo racji - nie od dziś, a nawet nie od wczoraj wiadomo, że mamy miały zawsze racje. Również pani Prescott, czego jej córka długo nie potrafiła znieść i nigdy się z nią nie zgadzała. Z czasem nieco uległo to zmianie i z pokorą korzystała z niektórych jej rad, choć dalej przynosiła rodzinie same rozczarowania. - A ty czemu stoisz za barem? Co w tym fascynującego? - nie, żeby uważała pracę Inej za nudną, po prostu zdawało jej się, że dziewczyna miała większy potencjał niżeli serwowanie drinków. Oczywiście to też była nie lada sztuka, Preska wiele razy widziała, jak barmani robią cuda na kiju i tworzyli takie rarytasy, że gały wypadały jej z orbit.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Zaśmiała się głośnym perlistym śmiechem, który o dziwo nie był wcale wymuszony, co zdarzało się przewaznie, gdy właśnie śmiała się w ten sposób. – A co, boisz się mnie? – Zapytała unosząc brew. Gdyby nie była sobą to pewnie wcale, by się nie dziwiła kobiecie, że nie chce jechać na drugi koniec świata z obcą kobietą. Z drugiej strony? Czasem trzeba było zaryzykować, a Inej mówiła jak najbardziej poważnie. – Jak chcesz, ale w razie co moja propozycja była jak najbardziej na serio – dodała, żeby Presley nie myslała, że blondynka sobie żartuje z niej teraz. Ona nie miała problemu z rzuceniem wszystkiego i wyjazdem w pizdu i jeszcze dalej. No, bo tak. Nic ją w Lorne nie trzymało. Jedyne kiedy nie bylaby w stanie spełnić swojej obietnicy to gdyby była na misji, albo gdyby ją ktoś zabił, a obie te rzeczy były bardzo prawdopodobne. Marlowe nastawiała się jednak na to, że za kilka lat będzie mieć swoją emeryturę w jakimś ładnym miejscu, gdzie nikt jej nigdy nie znajdzie i będzie sobie hodować zwierzątka i roślinki. Może jakaś farma byłaby okej? Fajnie, by było. – Wiesz, gdzie mnie znaleźć w razie co – w barze oczywiście, chociaż w sumie to mogłaby jej zostawić swój numer telefonu. – Możesz mi wysłac sowę, albo gołębia – dodała w ramach żartu i podrapała się pod okiem.
Inej spoglądała w sufit, ale poczuła ugięcie się materacu pod ciężarem drygiej osoby i lekko się wtedy uśmiechnęła, tak ledwo zauważalnie. Dobrze rozumiała o czym mówi Presley. Też lubiła adrenaline, chociaż wywoływala ją w zupełnie inny sposób niż dziewczyna. Ona leciała hardcorem, ale może powinna spróbować czegoś innego? Może mogłaby oswoić żywioł wody, zamiast budzic w sobie płomienie. – Nauczysz mnie kiedyś? Czegokolwiek z tego o czym mówiłaś? – Nigdy nie próbowała niczego takiego. Okej, wiedziała jak wiosłować w łodce czy kajaku, umiała dość dobrze pływać, bo tego wymagała jej praca, ale tak poza tym? Nie potrzebowała nigdy uczyć się surfingu ani niczego z tych rzeczy. – Masz rację, nie ma tam nic fascynującego, zazwyczaj jest nawet dość nudno, ciągle widzisz tylko twarze pijanych osób – ale może potrzebowała w swoim życiu tego rodzaju nudy. No i zawsze wtedy mogła znaleźć sobie kogoś komu byłaby w stanie spuścić wpierdol i wyładować swoją frustrację, która czasem się w niej zbierała. – Ale nie wiem co mogłabym robić... może zostałabym politykiem – zaśmiała się pod nosem i obróciła na bok tak żeby spojrzeć na kobietę. Ułożyła sobie dłonie pod głową przyglądając się dziewczynie uważnie. – Zagłosowałabyś na mnie? – Inej pewnie przekupiłaby ludzi żeby to zrobili. Stać ją było na to.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nie bała się jej. W ogóle na świecie było niewiele rzeczy, które wywoływały w Presley strach. Kiedyś bała się rekinów, ale nie dlatego, że mogłyby ją zeżreć, ale dlatego, że mogłyby zniszczyć jej deskę. Za wiele razy oglądała 183 metry strachu, stąd te obawy. Ogólnie podczas różnych etapach swojego życia lękała się czegoś innego. W podstawówce obawiała się o swojego młodszego brata, że ten nie będzie zbyt zaradny i starsi uczniowie będą się na nim wyżywać. Ot, zwykła siostrzana troska. Natomiast w szkole średniej bała się, że wyniki z egzaminów końcowych mogą nie być wystarczające, żeby dostać się na wymarzone studia w Melbourne. Zwykle wszelkie jej wątpliwości zostawały rozwiane, Presley miała to do siebie, że była jak kot i zwykle spadała na cztery łapy.
- Nie boję się ciebie, Inej - odparła stanowczo, ale z uśmiechem. - Nie znam cię, a to jest zasadnicza różnica. Przyznam szczerze, że nie ufam za bardzo ludziom, więc jak chcesz mieć we mnie koleżankę, musisz mnie najpierw oswoić - Prescott grała w otwarte karty. Nikogo nie udawała, a w tym momencie podawała Marlowe wszystko czarne na białym. Chciała zacisnąć więzi? Powinna ją wpierw do siebie przekonać. W innym wypadku daleko nie zajdą. Nie, kiedy jedna z nich (albo obie) ostrożnie podchodziła do relacji międzyludzkich.
Fakt, gdyby jednak zdecydowała się na tę wspólną wyprawę, najłatwiej byłoby po prostu dać znać jakąś wiadomością tekstową, ale nawet nie miała numeru dziewczyny. Nic straconego, noc była jeszcze długa, miały czas.
- A chcesz? - zerknęła na nią podejrzliwie, trochę upewniając się, że ta rzeczywiście mówiła poważnie o pływaniu na desce. - Masz predyspozycje, powinno być w porządku - powiedziawszy to, zmierzyła Inej od góry do dołu. Posiadała dobrą aparycję i nie chodziło tutaj o ładną buźkę. Była szczupła i wysportowana, a to na pewno wiele ułatwiało w surfigu. Umówmy się, nie dla wszyscy sprawdzali się w tym sporcie, nie każdy miał smykałkę, a byle kto nie dałby rady utrzymać się na desce.
Pres, dziwnym trafem, widziała Marlowe w roli polityka. Mogłaby być taką drugą Kamalą Harris, która przyciągała swoją inteligencją, a na scenie politycznej prezentowała się doskonale.
- Już teraz masz mój głos - powiedziała w końcu i również przekręciła się na bok, żeby móc dokładniej przyjrzeć się twarzy dziewczyny. - I nie tylko dlatego, że jesteś seksowna. Wydaje mi się, że masz dużą siłę perswazji. I coś czuję, że umiesz wciskać bajeczki, zupełnie jak większość ludzi na tym stanowisku - co racja to racja, ale politycy nie byli zbyt godni zaufania. Najpierw obiecywali niestworzone rzeczy, a potem jakoś zapominali się z tych obietnic wywiązać. - Ba, widziałabym cię nawet w roli prezydenta. A ja byłabym twoją pierwszą damą - w oczach Presley zatańczyły rozbawione chochliki, ale nikt jeszcze nie umarł od hipotetycznych założeń i bujnej wyobraźni.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Chciało jej się śmiać, gdy Presley powiedziała, że się jej nie boi. Cóż, zapewne na tej imprezie była jedyną osobą, której Prescott akurat bać się powinna. Marlowe była nieprzewidywalna, ciężko było ją okiełznać i tak naprawdę nie było chyba osoby, która potrafiła to zrobić. No, może jej wujek, chociaż i on nie miał nad nią całkowitej władzy. Wiedziała, że chciał dla niej jak najlepiej, ale jednak był jej łącznikiem, gangsterem więc pomimo tego, że mu ufała, to i tak nie pozwalała mu na pełne kontrolowanie jej życia. Była panią własnego losu, urodzoną do tego, by niszczyć życie innym, lub całkowicie je odbierać. Nikt jej nie stworzył, nie była uczona mordowania, robiła to na wiele lat przed tym zanim trafiła do wojska, czy do CIA. Taka była jej natura, adrenalina, którą Presley lubiła podczas swoich wodnych sportów, była nieporównywalnie mniejsza z tym co Marlowe czuła wykonując swoją pracę. To była prawdziwa ekscytacja, może nawet ekstaza. Odbieranie komuś życia, patrzenie jak jego oczy matowieją i stają się puste, ona po prostu lubiła to przeżywać. Nie chciała jednak tego wszystkiego robić po kryjomu, chciała być zauważona, chciała żeby o niej mówiono, miała w planach zostać postrachem służb specjalnych. Nigdy nie złapanym, finezyjnym mordercą lubiącym się popisywać. Chciała być ich urażoną dumą, kością w gardle, której nie będą w stanie nigdy się pozbyć. Chciała być po prostu najlepsza i wiedziała, że jest w stanie tego dokonać, jeżeli nie zboczy z kursu... a teraz właśnie to robiła. Zapominała po co tu przyszła, nie zwracała uwagę na swoje zlecenie, za to wpatrywała się w Presley z lekkim uśmiechem przed, którym nie była w stanie się powstrzymać. To smutne, ale Marlowe doskonale wiedziała, że nie będzie w stanie spełnić tego czego Prescott, by oczekiwała. Nigdy nie będzie w stanie poznać jej prawdziwego oblicza, bo wtedy musiałaby ją zabić. - Nie wiedziałam, że z Ciebie taki płochliwy jelonek - rzuciła trochę się śmiejąc pod nosem - mam Cię zachęcić marchewką? - Proponowała jej wyjazd, bo uważała to za dobry pomysł. Sądziła, że Presley jest na tyle otwartą i lubiącą zabawę osobą, że się na to zgodzi, a Inej nie miała w zwyczaju nikogo prosić o nic, ani nie proponowała niczego dwa razy. Bardzo łatwo było urazić jej dumę i doprowadzić do pogorszenia się jej dobrego humoru, co mogło skończyć się tragedią.
- Gdybym nie chciała to bym się o to nie pytała - oczywiście, że chciała! Nigdy tego nie robiła, a nie wiadomo kiedy taka umiejętność może jej się przydać. A jeżeli mogłaby jeszcze przy tym spędzić trochę czasu ze znajomą to niby dlaczego miałaby tego nie robić? Dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Naprawdę? Czyli nie muszę prowadzić dla Ciebie specjalnej kampanii? - Zapytała rozbawiona przyglądając się kobiecie. - Jestem seksowna? Podobam Ci się? - Oczywiście, że wyłapała tylko to, bo reszta była absolutnie mało istotna. - Mogłabyś być moją pierwszą damą, nie miałabym nic przeciwko temu, chociaż nie wyobraża, sobie Ciebie w garsonce, bardziej w jakiejś bardzo wyciętej sukience - trochę ściszyła ton swojego głosu i mimowolnie jej wzrok przeniósł się na usta kobiety, miała ochotę ją pocałować dlatego trochę się do niej zbliżyła i nawet położyła dłoń na jej policzku pochylając swoją twarz w jej stronę. Od pocałunku dzieliły je milimetry. - Wąpie jednak żeby Australia była gotowa na kobietę prezydenta i to z pierwsza damą - zrezygnowała jednak ze złączenia ich ust, ponownie odsuwając się od dziewczyny. To nie byłoby dobre zagranie. - Ale też uważam, że jesteś seksowna - dodała przekręcając się na plecy żeby znów popatrzeć w sufit. - Masz tam pająka, widziałaś? - Zapytała wskazując dziewczynie na kąt sypialni.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Gdyby tylko wiedziała, kim naprawdę jest Marlowe, pewnie obsrałaby się po pas. Znała różnych ludzi - od ćpunów po małych rzezimieszków, którzy bawili się w drobne kradzieże, ale nigdy nie miała do czynienia z seryjnym zabójcą. Jeśli jednak miała, to po prostu tkwiła w błogiej nieświadomości, dokładnie jak w tym momencie. I mimo że nie żywiła do Inej żadnej urazy, nie zdecydowała się na wspólny wylot poza kontynent. Może kiedyś. A może nigdy, jeśli propozycja nie padnie ponownie.
- W takim razie odszukaj mnie w sieci, to ustawimy się na taplanie w wodzie - rzuciła swobodnie. Nie było powodów, dla których miałaby nie zaprezentować dziewczynie tego i owego. Spoty były prawdziwą zajawką Presley, mogła pierdolić o nich godzinami, ale po co mówić, skoro miała możliwość, żeby jej to wszystko pokazać? - Mam rozumieć, że umiesz pływać i nie utopisz się w wodzie po kostki? - zapytała na wszelki wypadek, bo zdarzały się przypadki, kiedy na jej zajęcia zapisał się gość, który nie miał pojęcia o unoszeniu na wodzie, więc nie było mowy o jakichkolwiek lekcjach. Bo jak uczyć surfingu kogoś, kto szedł na dno mając jeszcze grunt pod nogami?
Poczuła ciepły oddech Inej, dlatego nieświadomie zagryzła dolną wargę, wpatrując się jej prosto w oczy. Pocałunek wisiał w powietrzu, a Prescott spięła się, jakby miała przeżyć swój pierwszy raz, co było do niej zupełnie nie podobne.
- Na pewno dobrze znasz swoją wartość i dobrze wiesz, że podobasz się wielu osobom - wyszeptała gdzieś w kącik jej ust. A potem dziewczyna odsunęła się od niej, więc Presley zamrugała z wyraźnym zdezorientowaniem i już nawet zapomniała wspomnieć, że Marlowe nie musiała prowadzić dla niej żadnej specjalnej kampanii i że dla niej, to Pres mogłaby paradować bez niczego. W jednej chwili zbiła ją z tropu i zabrakło jej słów. - Co? - wyrwało jej się, zanim spojrzała w tym samym kierunku. - Ach - mruknęła odnośnie pająka. - To Garry, mój współlokator. Spoko gość, ale mógłby w końcu zacząć dorzucać się do czynszu. Mieszkamy w Australii, widok pająka nie powinien cię brzydzić. No chyba, że się boisz, to mogę zajebać chuja - jeśli Presley Prescott chce zabić dla ciebie szkodnika, wiedz, że coś się dzieje.
Bacznie obserwowała Garry'ego, który czilował sobie w kącie przy suficie i pomyślała, że w gruncie rzeczy nikomu nie wadził. Gorzej, jeśli był jadowity i pewnej pięknej nocy postanowił upierdolić Preskę. Wtedy nici ze wspólnego surfowania.
- Inej - odezwała się, jednocześnie ponownie kładąc się na wznak. - Co ty właściwie robisz w Lorne? To znaczy, no wiesz, skąd się tutaj wzięłaś? - chyba nigdy o tym nie gadały. Miała tutaj jakąś rodzinę? Przeprowadziła się w pogoni za miłością? Coś kiedyś obiło jej się o uszy, że dziewczyna wspomniała o tym, że nie była z Australii. No chyba, że Presley ujebała sobie coś w tej ślicznej główce, wtedy należałoby wyprowadzić ją z błędu.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Kiwnęła głową na znak, że rozumie. Mogłaby ją sprawdzić, dowiedzieć się wszystkich jej tajemnic, ale chyba wolała sobie odpuścić. W końcu zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli chce mieć w Lorne jakąkolwiek bliską osobę to powinna zacząć spróbować stworzyć normalne relacje, albo przynajmniej względnie normalne. Nie wiedziała ile jeszcze tutaj zostanie i czy jutro ktoś nie strzeli jej w głowę, może nie warto było marnować czasu na szukanie informacji o ludziach w internecie i programach szpiegowskich, a po prostu z nimi porozmawiać. - Umiem i to nawet nie najgorzej, aczkolwiek utopić można się w kałuży jak człowiek bardzo chce więc kto wie, może będziesz musiała mnie ratować i robić usta usta - niewinnie się do niej uśmiechnęła, bo zdarzało się Inej już kogoś utopić. Nie raz i nie dwa. Podtopienia w trakcie tortur też nie były niczym nowym i zdarzały się dość często, nawet wtedy gdy była jeszcze w izraelskiej armii. To fascynujące z jakim spokojem o tym myślała i pewnie gdyby kiedyś przyszło jej się z tego wszystkiego wyspowiadać to opowiadałaby o tym wszystkich z równie małą emocjonalnością.
Znała swoją wartość to było bardziej niż pewne, aczkolwiek prawie nikt nie znał jej naprawdę. Nie mogła więc powiedzieć, że owszem podoba się wielu, bo zazwyczaj udawała kogoś innego niż jest. Miała inne ubrania, makijaż czasem zakładała peruki. Ludzie nie znali prawdziwej Inej Marlowe, która nawet nie istniała, bo była to jedna z wielu kreacji jakie blondynka sobie wytworzyła przez te wszystkie lata. Nazwyała się przecież zupełnie inaczej, chociaż swoją prawdziwą tożsamość pochowała całe lata temu.
- Garry? - Aż się zaśmiała pod nosem. - Łapie dla Ciebie muchy, to jego wkład w czynsz - przynajmniej nie musiała kupowac tych okropnych lepów na muchy, które bardzo czesto wplątały się we włosy. True strory, tak jest. - Nie przeszkadzają mi, chociaż nie jestem ich fanką, są obrzydwlie i włażą do gardła i nosa - chociaż w swoim życiu Marlowe miała do czynienia z wieloma obrzydlowymi rzeczami to nie chciałaby miec czegoś takiego w swoich drogach oddechowych, az się otrzepała na samą myśl o tym.
Nie była pewna ile może powiedzieć Presley w ramach odpowiedzi na jej kolejne pytanie. - Mamusia kochała tatusia, tatuś kochał mamusie, chyba wiesz jak to działa? - Zażartowała sobie lekko przechylając głowę w bok, by spojrzeć na reakcję Presley, której nie do końca o to pewnie chodziło. No więc Inej tylko westchnęła wracając do swojej pozycji. - Nie jestem z Australii chociaż wolę żeby ludzie tak myśleli - odpowiedziała rezygnując z udawanego, australijskiego akcentu na rzecz swojego naturalnego, typowo bliskowschodnienego, który dodatkowo wymieszany był z tym twardym, rosyskim, którego Inej nabawiła się mieszkając w Rosji przez pewien czas. - Jeździłam sobie po świecie, mieszkając w wielu miejscach, aż pewnego dnia przypadkowo natrafiłam na kartkę pocztową z Lorne Bay, pomyślałam, że to znak od losu, spakowałam się i jestem - w 99% była to prawda, tylko to jeżdżenie sobie po świecie powiązane było ze zleceniami, które wykonywała z wielką pasją. - Mam bogatych rodziców - dodała, bo to niby miałoby wytłumaczyć dlaczego było ją stać na to wszystko. Gdyby w sumie zmieniła rodziców na patronów, to też, by miało sens! Chociaż Inej miała odłożone naprawdę spore sumy w wielu bankowych kontach i sejfach. - Ale nie mów o tym nikomu, ludzie pewnie zaczęliby mnie inaczej traktować, nie jak zwykłą barmankę, a tego bym nie chciała - mogło to też wzbudzić niepotrzebne podejrzenia, a tego wolała uniknąć. - Znasz mój sekret, musisz mi się czymś odwdzięczyć - też chciała poznać jakąś tajemnicę należącą do Presley.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Była przekonana, że jeśli Inej zacznie się topić, a raczej udawać, że się topie, to zrobi to tylko po to, żeby Presley wykonała na niej sztuczne oddychanie. W sumie niegłupi pomysł, żeby z premedytacją posmakować czyichś ust i zaczęła żałować, że sama wcześniej nie wykorzystała takiego pomysłu. Ale Prescott pływała tak doskonale, że w jej przypadku próba utonięcia wyglądałaby żałośnie i nikt by w to nie uwierzył.
- Jesteś przeurocza, ale naprawdę nie musisz tak się poświęcać. Jeśli chcesz mnie pocałować, po prostu to zrób - tym sposobem dała dziewczynie wyraźnie do zrozumienia, że usta - usta może mieć w każdej chwili. Presley nie całowała się z byle kim, ale Marlowe byle kim nie była. Właściwie była piękną kobietą, której nie wygoniłaby z łóżka. I jak widać - nie wygoniła, bo dalej obie w nim leżały.
Wywróciła ostentacyjnie oczami. I na niewypłacalnego współlokatora w postaci Garry'ego, i na to w jaki sposób Inej pojawiła się na świecie. Przynajmniej została poczęta (a przynajmniej tak zasugerowała) z miłości, a to już coś, bo o ile Presley była planowana, to jej bracia już nie do końca. W sensie najpierw wpadką był ten starszy, potem państwo Prescott zapragnęli drugiego potomka i na dwójce miało się skończyć, ale rok później pojawił się jej młodszy brat, z którym łączyła ją dziwna, prawie bliźniacza więź. Podsumowując - pan Prescott był niezłym snajperem, a jego plemniki wyszkolonymi żołnierzami.
- Okej, podróżowałaś po świecie, masz dzianych starych, ale skąd pochodzisz? - może nie miało to większego znaczenia, ale skoro dziewczyna nie była z Australii, to skądś musiała przybyć, gdzieś się urodzić. Prescottowie od wielu pokoleń zasiedlali ten kontynent, choć w którymś pokoleniu jej praprapraprzodek przyjechał tutaj z innego kraju, najpewniej z Europy. - Czyli masz mnóstwo siana, ale musisz pod przykrywką pracować w barze? Kurwa, jakie to przykre - gdyby Pres spała na pieniądzach, z pewnością nie podjęłaby się żadnej pracy. Surfowałaby dla samej frajdy, jeździła po świecie albo wylegiwała się bez przerwy przy basenie swojej wypasionej willi. Ludzie mówią, że nawet duży zastrzyk gotówki może kiedyś się znudzić i lepiej znaleźć sobie jakąś robotę. Gówno prawda, będąc ustawionym można robić wszystko, na co nie stać przeciętnego człowieka i oddawać się zajęciom, na które na co dzień normalnie nie ma się czasu. I kasy.
Uśmiechnęła się pod nosem i podłożyła sobie rękę pod głowę, żeby móc z wygodniejszej pozycji patrzeć na Inej.
- Nie mam zbyt wielu tajemnic - oznajmiła zgodnie z prawdą, zastanawiając się, jaką nowiną mogłaby uraczyć Marlowe. - Byłam zaręczona - powiedziała w końcu. Niewiele osób wiedziało o jej głupiej przeszłości, raczej kila zaufanych osób. Rodzice, bracia, kilku kumpli. A jeśli dowiadywał się o tym ktoś przypadkowy, Presley wymyślała na dokładkę pewną bajeczkę. - Sześć lat temu. Ale jak rozstaliśmy się, to wmawiałam ludziom, że typ został zastrzelony na służbie. Był gliną. Lubiłam robić z siebie prawie wdowę, żeby wprowadzić w swoje życie trochę dramatyzmu i atencji. Zresztą czasami dalej to robię - poruszyła nieznacznie brwiami, przyciskając mocniej policzek do swojego przedramienia. W zasadzie nie istniała żadna konieczność w uśmiercaniu niedoszłego małżonka, facet nie zrobił niczego złego i to ona zerwała zaręczyny. Ale czy tak nie było zabawniej?

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Może powinnam – rzuciła przechylając głowę w bok żeby ją obdarzyć krótkim spojrzeniem. Nie mialaby nic przeciwko, żeby się z nią tutaj teraz całować. Z drugiej strony skoro Inej miała się postarać żeby się z nią zakolegować to może całowanie się tak od razu nie było dobrym pomysłem? Marlowe absolutnie nie miała pojęcia, bo nigdy nie była w podobnej sytuacji. Nie wiedziała jak normalni ludzie działali w takich okolicznościach, a niestety nie miała kogo zapytać. Okej, niby mogłaby Nathaniela albo Dicka, ale wiadomo, że ani jeden, ani drugi nie był normalny, więc to trochę odpadało. Musiała jakoś sama sobie z tym poradzić.
Nie wiedziała czy powinna jej powiedzieć cała prawdę o swoim pochodzeniu. Z drugiej strony co złego mogłoby się stać? Najwyżej ją będzie musiała udusić. Trudno, chociaż wolałaby jednak tego uniknąć. – Bardzo jesteś dociekliwa – uśmiechnęła się – może powinnas zmienić zawód i zostać dziennikarką, nie zastanawiałaś się nad tym? – Zapytała starając się w ten sposób nieco zmienić temat, ale wtedy pomyślała, że skoro chciała aby Presley jej zaufała to powinna być z nią szczera, przynajmniej w jakimś tam stopniu. – Z Izraela – odpowiedziała w końcu. – Wychowałam się w Jerozolimie – co w sumie było prawdą, tylko, że nie robiła tego w pięknym apartamencie, jak pewnie Presley mogłaby sobie wyobrazić. Marlowe całe lata spędziła żyjąc na ulicach Świętego Miasta. Kradła, kombinowała, czasem robiła naprawde brzydkie rzeczy żeby tylko mieć co zjeść i gdzie spać. – Nie muszę – zaśmiała się – tylko chcę, co innego mam do roboty – no dobra coś pewnie, by znalazła. Musiała coś ze sobą robić, bo wtedy ta cała frustracja, która się w niej zbierała musiałaby gdzieś znaleźć swoje ujście, a wtedy mogłaby nad sobą nie panować na tyle dobrze, by nie zakatrupić pierwszego lepszego przechodna, który zastąpi jej drogę.
- Każdy ma jakieś tajemnice, jedni mniej inni bardziej wstydliwe – oprócz Inej, bo ona się nie potrafiła niczego wstydzić, to było jedno z tych uczuć, którego po prostu w sobie nie wytworzyła. Tak samo jak strachu, tego też nie odczuwała przez co byla w stanie robić te wszystkie niebezpieczne rzeczy bez mrugnięcia i dłuższego zastanawiania się.
Wysłuchała jej słów wpatrując się w sufit. Nigdy nie wiedziała jak to jest być zaręczonym, w swoim całym życiu była tylko w jednym związku i ciężko tam było nawet mówić o jakimkolwiek uczuciu. – Hmm – mruknęła – przykro mi, że tak się to potoczyło – absolutnie nie było jej przykro, ale wiedziała już, że ludzie tak mówią więc postanowiła i Presley obdarzyć takim klasykiem. – Chciałaś żeby naprawdę umarł czy tak tylko gadałaś? – Akurat spełenieniem tego marzenia Inej mogłaby się zająć. Wystarczyło tylko jedno słowo Prescott żeby facet za dzień lub dwa leżał gdzieś w rowie pozbawiony życia.
- Często wpuszczasz do swojej sypialni laski, które ledwo znasz? – Zapytała ponownie obracając lekko głowę, by spojrzeć na leżącą obok dziewczynę. Nie była głupia, raczej zdawała sobie sprawę, że nie jest wyjątkowa pod tym względem.


Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
W sumie racja, skoro miały zostać koleżankami, może nie powinny od razu lecieć w ślimaka. Niby to nic specjalnego, dużo dziewczyn tak robiło na imprezach, ale chyba nie było sensu od razu komplikować tej relacji. A fajnie było mieć chociaż jedną znajomą, z którą nie szło się do łóżka. To znaczy, w dosłownym znaczeniu tego słowa, bo Inej to już w łóżku Presley była i właśnie wylegiwała się w nim w najlepsze. Po prostu Prescott nie chciała niczego spierdolić, jak to miała w zwyczaju. Chyba potrzebowała w swoim życiu znajomości bez wzajemnego macania cycków.
- Wiem, mama też mi to mówi - wzruszyła lekko ramionami, ale co poradzić, że po prostu lubiła wszystko wiedzieć? Najlepiej teraz, już, natychmiast. Oj, zdecydowanie cierpliwość nie była mocną stroną Preski, ale nikt nie był bez skazy, choć ona akurat wolała myśleć, że to jej nie dotyczyło, a wady jej się nie imały. Oczywiście zdawała sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, zwłaszcza tych, które dotyczyły charakteru i to tylko od innych ludzi zależało, czy ją zaakceptują, czy też nie. - W Jerozolimie? Serio? Taka jesteś świętojebliwa, Marlowe? - uśmiechnęła się łobuzersko pod nosem, po czym sprzedała dziewczynie lekkiego kuksańca w bok. - Miałaś swoje pierwsze upadki i wzloty na Via Dolorosa Street i nosiłaś swój krzyż na Golgotę? Czemu nie widzę u ciebie żadnego medalika z Matką Boską, co? - po tych słowach przejechała opuszkami palców po odsłoniętej szyi dziewczyny, ale równie cofnęła rękę, żeby poprawić sobie poduszkę pod głową, a potem ponownie wlepiła wzrok w białośnieżny, smutny sufit. Przydałby się tutaj jakiś mały remont, ale mieszkając na wynajętym nigdy nie było jakieś takiej większej motywacji, bo przecież lokum nie było jej własnością.
- Tak tylko pierdoliłam. Nigdy nie życzyłam mu śmierci, nie był niczemu winien. Poza rozkochaniem mnie w sobie, oczywiście - Presley nie do końca była przekonana, że mając wtedy dwadzieścia lat potrafiła zdefinioć te uczucie, ale w tej chwili wydawało jej się, że kochała tego gliniarza i że to była miłość. Tylko inny rodzaj miłości niże ta, którą potrafiłaby kochać dwudziestosześcioletnia Presley Prescott.
Ponownie na jej twarzy pojawił się lekki, niewymuszony uśmiech; twarz obróciła w stronę Inej, żeby móc odwzajemnić jej spojrzenie brązowych oczu.
- Nie, nie przyprowadzam tutaj nikogo nadzwyczaj często. Jak już, to raczej widuję się z nimi gdzieś na mieście albo w ich mieszkaniach - niezbyt lubiła dzielić się swoją przestrzenią osobistą, a widywanie się z laskami na mieście wydawało się bezpieczne. Poza tym kobiety miały dziwną tendencję do przywiązywania się, jeden szybki numerek sprawiał, że chciały czegoś poważniejszego, czego z kolei Pres wraz ze swoim męskim pierwiastkiem kompletnie nie rozumiała. - A ty? Często pakujesz się laskom do sypialni? Albo facetom? - zreflektowała się, chcąc nieco wybadać teren, jak to sytuacja miała się u Inej.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Wybuchła głośnym śmiechem, który o dziwo był nawet dośc prawdziwy. Wiele rzeczy można było o Marlowe powiedzieć, ale na pewno nie to, że miała cokolwiek wspólnego ze świętością. Nic z tych rzeczy. – Absolutnie nie – powiedziała dalej mocno rozbawiona. – Oczywiście, że nic takiego nie mam, bo wiesz jak to działa? W Jerozolimie chrześcijaństwo nie jest większością kulturową, o dziwo – to było miasto wielu religii i oczywiście ludziom wychowanym w duchy kultury chrześcijańskiej kojarzyło się dość jednocznacznie, a wiadomo, że akurat ta religia była bardzo egocentryczna i sądzili, że są najwazniejsi zawsze i wszędzie. – Jerozolima jest w Izraelu, a to kraj nieco innej religii, a już na pewno nie ma w nim kultu maryjnego – wytłumaczyła kręcąc lekko głową. – Jestem żydówką, jeżeli już się mam jakoś określić – w Izraelu większość ludzi wyznawało judaizm, tak samo i rodzina Marlowe, chociaż tam nazywała się zupełnie inaczej i nawet nie za bardzo chciała wracać do wspomnień związanych z tamtym miejscem. Niestety, zdawała sobie sprawe, że będzie musiała się tym wszystkim zająć, bo zrozumiała niedawno, że jakakolwiek rodzina może być stopująca, nawet jeżeli nie utrzymywała z nimi kontaktu od lat. Musiała się pozbyć wszelkich powiązań, które mogłyby mieć na nią jakiś wpływ. W tej pracy lepiej jeżeli na nikim Ci nie zależało i żeby nikomu nie zależało na niej.
-Czyli jednak miał coś za uszami – już Inej sobie sprawdził co to był za frajer. Wszystkiego się o nim dowie. Tak na wszelki wypadek, gdyby to jej się miało kiedyś przydać! Zastanowiła się nad odpowiedzią na jej kolejne pytanie. – W sumie to tak, dość często wpadam do sypialni obcych ludzi – raczej po to żeby zrobić im krzywde niż coś miłego, ale tego już Presley wiedzieć przecież nie musiała. Miała coś jeszcze jej powiedzieć, ale wtedy jakaś przyklejona do siebie parka wparowała do sypialni chyba szukając ustronnego miejsca do swoich igraszek. Marlowe spojrzała na nich z obrzydzeniem, a później zerknęła na Prescott, która pewnie musiała się nimi zająć. Inej skorzystała z zamieszania i wymknęła się z pokoju, nie była dość dobra w pożegnania. Trochę była sobą rozczarowana, że nie mogła dzisiaj wypełnić swojego zadania, ale co się odwlecze to nie uciecze... czy jakoś tak to było. Na pewno jeszcze będzie miała okazję. Postanowiła więc trochę tak po angielsku opuścić całą imprezę i wrócić do siebie, żeby pozbyć się z buta fiolki z trucizną, która odrobinę zaczeła ją już uwierać.
2xzt

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ