Wredne dziewczyny
: 16 kwie 2022, 22:04
outfit włosy krótsze
Potrzebowała oderwać się od poważnej rzeczywistości, w którą wsiąkła jak w gąbkę. Wessało ją całą. Od pięt aż po czubek głowy nie pozostawiając ze starej Janelle prawie nic. Kiedyś rozśpiewana a teraz starannie konstruująca zdania kobieta, która zapomniała jak to było żyć prawie bez niczego. Tak łatwo odizolowała się od tamtych czasów, że odleciała na całego zmieniając styl ubioru, chód i prostując włosy, bo tylko wtedy inni brali ją na poważnie. Takie odnosiła wrażenie i od lat trwała w tym przekonaniu dopiero teraz, w Lorne Bay, pozwalając sobie odświeżyć szafę i pozostawiając włosy takie, jakie być powinny. Kręcone jak u baranka.
Cieszyła się, że tego wieczora nie było drugiej pani muzyk. Nie miała z nią najlepszego kontaktu. Gryzły się jak wściekłe psy. Janelle z powodu rasistowskich teksów rzucanych w jej kierunku a ta druga tylko dlatego, bo nie umiała przyznać się do bycia wredną suką.
Na szczęście ten dzień był inny. Spokojny i zadowalający pod względem występu, który właśnie zakończyła. Śpiewała od małego. Wycinała bilety i rozdawała rodzinie na swoje show w domu w salonie. Szybko złapała bakcyla wyciągając stare instrumenty ojca i ucząc się na nich grać. Była w tym dobra, ale nigdy na poważnie nie myślała o karierze piosenkarki. Najpierw musiała zadbać o rodzinę i o własną stabilizację finansową. Bez tego wróci do czasów, których nigdy nie chciałaby zafundować swoim (nieistniejącym) dzieciom.
Na szczęście i jak na razie nie miała w planach robienia dzieci. Za bardzo polubiła tutejsze drinki, z którego jeden właśnie czekał na nią na blacie baru. Zamówiła go prosząc barmana, żeby był przygotowany tuż po jej występie, co zwieńczyło dzisiejszy wieczór. Wypije i będzie mogła wracać do domu.
- Jesteś kochany – rzuciła do barmana i zanim złapała za szklankę uniosła nogę i odchyliła się do tyłu jednocześnie robiąc przedziwny wskok do góry, bo przed sekundą tuż za nią stało wysokie krzesło barowe. Chciała usiąść. Zamiast tego niby to podskoczyła ni to zrobiła krok w tył i pchana siłą chęci posadzenia tyłka na krześle, poleciała do tyłu. Poczuła jak plecami wpada na stołek i boleśnie uderza pośladkami o podłogę. Skrzywiła się z bólu świadoma, że tą akcją przyciągnęła uwagę wszystkich, ale nigdy nie spodziewałaby się, że to zamierzona zemsta.
Zorientowała się już na podłodze. Usłyszała śmiech i spojrzała w tamtym kierunku na początku nie rozpoznając wariatki z ulicy. Tej w którą wjechała co najechała na jej auto na pożyczonej hulajnodze.
- Czy ciebie całkowicie pogrzało? - warknęła podnoszą się z podłogi, w trakcie czego podpierając się poczuła nieprzyjemny ból w lewym nadgarstku. - Co to kurwa ma być? Liceum? Wredne dziewczyny w Australijskiej żałosnej wersji? Weź kurwa dorośnij. - Nie skosztowała drinka. Żałowała. Cholernie mocno żałowała, że nie wzięła go ze sobą do łazienki, do której od razu się skierowała. Musiała sprawdzić, czy nadal dobrze wyglądała (czy cycek nie wypadł spod rozpiętej koszuli) i czy z nadgarstkiem było wszystko w porządku. Jeśli nie to dostanie pierdolca, ale najpierw wsunie go pod strumień zimnej wody.
Presley Prescott
Potrzebowała oderwać się od poważnej rzeczywistości, w którą wsiąkła jak w gąbkę. Wessało ją całą. Od pięt aż po czubek głowy nie pozostawiając ze starej Janelle prawie nic. Kiedyś rozśpiewana a teraz starannie konstruująca zdania kobieta, która zapomniała jak to było żyć prawie bez niczego. Tak łatwo odizolowała się od tamtych czasów, że odleciała na całego zmieniając styl ubioru, chód i prostując włosy, bo tylko wtedy inni brali ją na poważnie. Takie odnosiła wrażenie i od lat trwała w tym przekonaniu dopiero teraz, w Lorne Bay, pozwalając sobie odświeżyć szafę i pozostawiając włosy takie, jakie być powinny. Kręcone jak u baranka.
Cieszyła się, że tego wieczora nie było drugiej pani muzyk. Nie miała z nią najlepszego kontaktu. Gryzły się jak wściekłe psy. Janelle z powodu rasistowskich teksów rzucanych w jej kierunku a ta druga tylko dlatego, bo nie umiała przyznać się do bycia wredną suką.
Na szczęście ten dzień był inny. Spokojny i zadowalający pod względem występu, który właśnie zakończyła. Śpiewała od małego. Wycinała bilety i rozdawała rodzinie na swoje show w domu w salonie. Szybko złapała bakcyla wyciągając stare instrumenty ojca i ucząc się na nich grać. Była w tym dobra, ale nigdy na poważnie nie myślała o karierze piosenkarki. Najpierw musiała zadbać o rodzinę i o własną stabilizację finansową. Bez tego wróci do czasów, których nigdy nie chciałaby zafundować swoim (nieistniejącym) dzieciom.
Na szczęście i jak na razie nie miała w planach robienia dzieci. Za bardzo polubiła tutejsze drinki, z którego jeden właśnie czekał na nią na blacie baru. Zamówiła go prosząc barmana, żeby był przygotowany tuż po jej występie, co zwieńczyło dzisiejszy wieczór. Wypije i będzie mogła wracać do domu.
- Jesteś kochany – rzuciła do barmana i zanim złapała za szklankę uniosła nogę i odchyliła się do tyłu jednocześnie robiąc przedziwny wskok do góry, bo przed sekundą tuż za nią stało wysokie krzesło barowe. Chciała usiąść. Zamiast tego niby to podskoczyła ni to zrobiła krok w tył i pchana siłą chęci posadzenia tyłka na krześle, poleciała do tyłu. Poczuła jak plecami wpada na stołek i boleśnie uderza pośladkami o podłogę. Skrzywiła się z bólu świadoma, że tą akcją przyciągnęła uwagę wszystkich, ale nigdy nie spodziewałaby się, że to zamierzona zemsta.
Zorientowała się już na podłodze. Usłyszała śmiech i spojrzała w tamtym kierunku na początku nie rozpoznając wariatki z ulicy. Tej w którą wjechała co najechała na jej auto na pożyczonej hulajnodze.
- Czy ciebie całkowicie pogrzało? - warknęła podnoszą się z podłogi, w trakcie czego podpierając się poczuła nieprzyjemny ból w lewym nadgarstku. - Co to kurwa ma być? Liceum? Wredne dziewczyny w Australijskiej żałosnej wersji? Weź kurwa dorośnij. - Nie skosztowała drinka. Żałowała. Cholernie mocno żałowała, że nie wzięła go ze sobą do łazienki, do której od razu się skierowała. Musiała sprawdzić, czy nadal dobrze wyglądała (czy cycek nie wypadł spod rozpiętej koszuli) i czy z nadgarstkiem było wszystko w porządku. Jeśli nie to dostanie pierdolca, ale najpierw wsunie go pod strumień zimnej wody.
Presley Prescott