: 08 maja 2022, 20:03
Nie był naiwnym dzieckiem, które kupuje bajeczkę Wujka Sama wciskaną na całym świecie. Wiedział, że Amerykanie święci nie są, ale kto jest? Podobno Kanadyjczycy byli mili, ale kto wie ile w tym prawdy. Niektórzy Australijczyków też uważali za całkiem przyjaznych, ale jednocześnie zamkniętych. Stereotypy były chyba o każdym narodzie. Ale my nie o tym...
- Wypadek to jednak co innego, niż świadome zagłodzenie się w oczekiwaniu na gwiazdkę z nieba. - wiedział o śmierci dość dużo. Pochował miłość swojego życia, przeżył żałobę i wszystko co się z nią wiązało. Ale nie zamierzał teraz opowiadać o zmarłej narzeczonej, o tym jak bardzo mu go brakuje i, że bycie samotnym ojcem było trudne. Raz, że to nie była jej sprawa, a dwa, że raczej by jej to nie interesowało. Nie miało przecież nic wspólnego z tematem ich rozmowy i tego spotkania. To były tylko interesy. Nawet jeśli z tak piękną i intrygującą kobietą, to jednak tylko interesy.
- Ochrona też lubi moją kawę. - uśmiechnął się szeroko, z dużą pewnością siebie. Raczej zakończenie negocjacji wyprowadzeniem przez ochronę jednej ze stron, byłoby nadużyciem władzy i zupełnie niepotrzebnym. Gdyby powiedziała nie, to wycofałby się z godnością i więcej się nie narzucał. Ochrona pewnie czułaby się niekomfortowo wyrzucając z gabinetu tak miłego gościa jakim był Shane Thomas.
- Do zobaczenia pani burmistrz. - z uśmiechem ujął dłoń kobiety i lekko ścisnął. Może nie poszło to do końca po jego myśli, ale też nie było tak koszmarnie źle. W końcu nadal miał szansę dopiąć swego.
Zastanawiał się nawet skąd w tej kobiecie taka postawa "na nie", jakby dla zasady na przekór temu, co wprowadził jej poprzednik.
Nigdy nie przypuszczał, że ktoś taki tak go zaintryguje, bo jednak gustował w delikatniejszych kobietach, bardziej wrażliwych i mniej głupio upartych. Previa była jednak wyjątkiem, być może potwierdzającym regułę. Kim była, skąd się wzięła i dlaczego postanowiła zostać burmistrzem? I co o nim myślała?
Tymczasem jednak skinął jej głową i udał się w stronę wyjścia. Nie umówili się na konkretny termin, ale czuł, że ona będzie chciała go zaskoczyć. Będzie musiał więc być gotowy i czujny. Jakby właśnie rozpoczęli jakąś dziwną grę, której zasad nie znali, ale grę, której żadne przegrać nie chciało.
Previa Goldstein
/ zt x2
- Wypadek to jednak co innego, niż świadome zagłodzenie się w oczekiwaniu na gwiazdkę z nieba. - wiedział o śmierci dość dużo. Pochował miłość swojego życia, przeżył żałobę i wszystko co się z nią wiązało. Ale nie zamierzał teraz opowiadać o zmarłej narzeczonej, o tym jak bardzo mu go brakuje i, że bycie samotnym ojcem było trudne. Raz, że to nie była jej sprawa, a dwa, że raczej by jej to nie interesowało. Nie miało przecież nic wspólnego z tematem ich rozmowy i tego spotkania. To były tylko interesy. Nawet jeśli z tak piękną i intrygującą kobietą, to jednak tylko interesy.
- Ochrona też lubi moją kawę. - uśmiechnął się szeroko, z dużą pewnością siebie. Raczej zakończenie negocjacji wyprowadzeniem przez ochronę jednej ze stron, byłoby nadużyciem władzy i zupełnie niepotrzebnym. Gdyby powiedziała nie, to wycofałby się z godnością i więcej się nie narzucał. Ochrona pewnie czułaby się niekomfortowo wyrzucając z gabinetu tak miłego gościa jakim był Shane Thomas.
- Do zobaczenia pani burmistrz. - z uśmiechem ujął dłoń kobiety i lekko ścisnął. Może nie poszło to do końca po jego myśli, ale też nie było tak koszmarnie źle. W końcu nadal miał szansę dopiąć swego.
Zastanawiał się nawet skąd w tej kobiecie taka postawa "na nie", jakby dla zasady na przekór temu, co wprowadził jej poprzednik.
Nigdy nie przypuszczał, że ktoś taki tak go zaintryguje, bo jednak gustował w delikatniejszych kobietach, bardziej wrażliwych i mniej głupio upartych. Previa była jednak wyjątkiem, być może potwierdzającym regułę. Kim była, skąd się wzięła i dlaczego postanowiła zostać burmistrzem? I co o nim myślała?
Tymczasem jednak skinął jej głową i udał się w stronę wyjścia. Nie umówili się na konkretny termin, ale czuł, że ona będzie chciała go zaskoczyć. Będzie musiał więc być gotowy i czujny. Jakby właśnie rozpoczęli jakąś dziwną grę, której zasad nie znali, ale grę, której żadne przegrać nie chciało.
Previa Goldstein
/ zt x2