lorne bay

Choć obiecywałaś sobie i bliskim, że gdy tylko w Lorne Bay rozpocznie się najprawdziwsze piekło, ty zaszyjesz się w bezpiecznym domu, nie potrafiłaś usiedzieć na miejscu słysząc o wszelkich tragediach paraliżujących miasto. Otrzymawszy od znajomych kilka wiadomości, na które nie byłaś w stanie odpisać - zasięg to pojawiał się, to znikał - postanowiłaś ruszyć do Sanktuarium. Z tego co było ci wiadome, okolica była podtopiona, a w budynku wysiadł prąd - co prawda posiadano tam zapasowy agregat, ale z tego co udało ci się ustalić, coś poszło nie tak. Przyodziewając się w płaszcz przeciwdeszczowy, nie zważając na czyhające na ciebie niebezpieczeństwa, ruszyłaś do Sanktuarium.
Miejsce tętniące zawsze życiem o tak późnej porze wyglądało złowrogo. Zalane zostały na pewno niektóre boksy, jak i piwniczne tereny. Ludzie biegali, potykali się, wpadali w panikę. Nie było czasu na myślenie, tak więc przyjęłaś od kogoś latarkę i postanowiłaś wspomóc przerażone zwierzęta. Mogłaś udać się do piwnicy, by sprawdzić, dlaczego nie włączyła się zapasowa energia w niektórych częściach budynku, lub przejść się po bezpiecznych częściach i sprawdzić, czy te niegroźne gatunki zwierząt pozostają bezpieczne. W przypadku pierwszej opcji istniało ryzyko, że twoją drogę przetnie któryś z tych mieszkańców Sanktuarium, którzy chętnie przegryźliby cię na wczesne śniadanie.... Z tego co udało się ustalić, prąd wysiadł w wybiegu nieoswojonego dingo, ale hej, na pewno inne środki bezpieczeństwa stosowane w budynku sprawiały, że zwierzak pozostawał w swoim domu. Nie było się więc czego obawiać, prawda?

Apollonia Brown